Królikowska-Avis: Konserwatyści uzyskali większość bezwzględną. To bardzo dobra lekcja dla elit brukselskich

Elżbieta Królikowska-Avis o wyborczym sukcesie Borisa Johnsona, nauczce dla brukselskich i brytyjskich elit, szkockim separatyzmie i potrzebie zmian w brytyjskiej polityce migracyjnej.

Elżbieta Królikowska-Avis o przedterminowych wyborach w Wielkiej Brytanii, gdzie wygrała Partia Konserwatywna z Borisem Johnsonem na czele. Jest to dla niej wielką niespodzianką:

Swoim entuzjazmem porwał tłumy. Konserwatyści uzyskali większość bezwzględną i będą mogli rządzić, jak chcą.

Domyśla się, dlaczego torysi uzyskali tak wielki mandat społeczny. Powodem tego jest, iż elity nie zauważały głosu suwerena. Dodaje, iż Jeremy Corbyn postawił na wielkie ośrodki w Wielkiej Brytanii, a Boris Johnson „na kraj”. Stwierdza, że wynik brytyjskich wyborów,

To bardzo dobra lekcja dla elit brukselskich, które myślały, że Wielka Brytania w końcu nie wyjdzie po wygranej opozycji.

Podkreśla, że „musi dojść do reform Unii Europejskiej, bo inaczej może to się źle skończyć”. Torysi zdobyli samodzielną większość w sytuacji, gdy startowały przeciw nim poza Partią Pracy, także Liberalni Demokraci, Zieloni i również lewicowo-liberalna Narodowa Partia Szkocji. Odnosząc się do powiększenia przez tą ostatnią swego stanu posiadania w Izbie Gmin, Królikowska-Avis przewiduje, iż „z pewnością nie będzie żadnego referendum” niepodległościowego.

Pięć lat temu takie referendum było i ze względów finansowych Szkoci zagłosowali za pozostaniem w Zjednoczonym Królestwie.

Nasz rozmówczyni sądzi, że po tym zwycięstwie można się spodziewać zmian w brytyjskiej polityce migracyjnej. Obecnie bowiem, jak mówi do Wielkiej Brytanii przybywa rocznie 250 do 300 tys. imigrantów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Rzońca: Przytakujemy celom klimatycznym, ale idziemy własną drogą, aby nie musieć zamykać kopalń czy hut

Chiny stają się atomową potęgą, a Zieloni zachęcają państwa europejskie do korzystania z energii ze słońca i wiatru. Na szczęście Polska nie będzie musiała realizować celów klimatycznych do 2050 roku.

 

Bogdan Rzońca o kierunku PiS w europejskiej polityce europejskiej w kontekście twardych negocjacji przez premiera Mateusza Morawieckiego, który na szczycie w Brukseli (12-13 grudnia) kwestionuje założenia Zielonego Ładu.

Jednak coś ugraliśmy w tej Brukseli i te wszystkie histerie klimatyczne, które towarzyszą obradom […] jednak spowodowały, że Polska wynegocjowała dobre warunki, czyli nie będzie przymuszona do realizacji tych celów klimatycznych, które większość państw UE założyła sobie w rezolucji do 2050 roku, tylko będziemy mieć odrębną ścieżkę dojścia do osiągnięcia tych celów.

Powodem tego jest fakt występowania zbyt dużych różnic w wykorzystaniu energii odnawialnej w dniu dzisiejszym. Polsce daleko do Francji szeroko wykorzystującej energię atomową, czy Niemczech opartych na gospodarce nieenergochłonnej:

Chcielibyśmy powoli dochodzić do tych celów klimatycznych, ale powinniśmy też uważać, aby nie uzależnić się od węgla niemieckiego, czy gazu rosyjskiego […] W Brukseli musimy bronić się przed gwałtownymi zmianami, które tzw. zieloni chcą podyktować innym grupom politycznym.

Zapisy ustalone na szczycie w Brukseli europoseł określa mianem „pod publiczkę”. Zaznacza, że najważniejszy jest zrównoważony rozwój oraz konkurowanie z Azją, czy Stanami Zjednoczonymi:

Te zapisy pod publiczkę na pewno zniszczyłyby polską gospodarkę […] W czerwcu przyszłego roku ma być kolejna taka debata. […] Chiny budują teraz elektrownie atomowe, Francuzi także opierają się na atomie, a ekolodzy mówią, że trzeba ten atom wycofać jako źródło energii, wycofać gaz i węgiel.

Jak zaznacza Bogdan Rzońca, gospodarki nie mogą opierać się jedynie na energii odnawialnej, szczególnie najmocniej forsowanej przez ekologów – słonecznej i wiatrowej:

Słońce świeci 50% czasu w ciągu roku, a wiatry wieją 25% czasu w ciągu roku. Tu jest pewien podstęp i nie możemy dać się wpuścić w tę ślepą uliczkę. Będziemy przytakiwać co do tych celów klimatycznych, ale też będziemy szli własną drogą, aby nie musieć zmykać kopalń i hut, bo te zaraz przeniosą się na Białoruś czy Ukrainę, tam będzie produkcja i znowu będziemy słono za to płacić.

Nasz gość odnosi się także do wyników wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii. Sądzi, że należy spoglądać na proces brexitu na Wyspach.

K.T. / A.M.K.

Sławiński: W Londynie nożownicy stają się coraz bezczelniejsi i brutalniejsi

Atak nożownika tuż przy budynku ministerstwa, obawy w Ulsterze w związku z Brexitem i krytyka wszechobecnego monitoringu. Alex Sławiński mówi, czym żyje Zjednoczone Królestwo.

Alex Sławiński mówi o ostatnim ataku nożownika w Londynie przed siedzibą MSW. Jedna osoba została ranna. Krótko po godz. 13:00 (czasu brytyjskiego) policjanci otrzymali wezwanie na położoną w pobliżu parlamentu Marsham Street. Funkcjonariusze natknęli się tam na człowieka z ranami kłutymi. Ofiara została opatrzona na miejscu i przewieziona do szpitala. Nasz korespondent w związku z tym śmiałym atakiem, bo przecież miał miejsce przed siedzibą MSW, mówi o ogromnej liczbie ataków nożowników.

Jest ich coraz więcej. Od początku 2019 roku w Londynie miało miejsce sto zamachów z użyciem noża!

Paradoksalne w tej tendencji jest to, iż przy zwiększonej liczbie kamer policyjnych na ulicach, liczba ataków również się rozszerza. Przeciwko zbyt szerokiemu ich zdaniem monitoringowi w Londynie (pół miliona kamer), występuje grupa Big Brother Watch. Zdaniem jej członków monitoring nie spełnia swoich zadań, a system rozpoznawania twarzy narusza prywatność Brytyjczyków.

Ponadto Sławiński opowiada w „Poranku WNET” na temat ciągnącego się Brexitu. Wywołuje on zaniepokojenie w Irlandii Północnej, gdzie Irlandczycy obawiają się przywrócenia granicy między Zjednoczonym Królestwem a Republiką Irlandii. Jak mówi korespondent, „nawet najbardziej twardzi brexiterzy mówią, że granica nie zostanie postawiona”. Ostatnio w kampanię na rzecz uspokojenia nastrojów zaczęli prowadzić weteran armii brytyjskiej, która interweniowała w Ulsterze 40 lat temu i wany dysydent północnoirlandzki. Zachęcają oni do przemyśleń na temat ostatnich lat stosunków Ulsteru i Wielkiej Brytanii. Sławiński stwierdza, że „ten moment Brexitu to dobry moment, by o tym, rozmawiać”. Dziennikarz wspomina też o propozycji posłanki Zielonych, która złożyła wniosek, by w obliczu Brexitu powołać rząd alarmowy, tj. reprezentujący wszystkie ugrupowania polityczne. Miałby on jednak być złożony … z samych kobiet. Na razie nie ma jeszcze odpowiedzi na tę propozycję, ale jak zauważa Sławiński, gdyby mężczyzna zaproponował utworzenie rządu złożonego z zasady z samych mężczyzn, to odium seksisty nie zeszłoby z niego przez lata.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Czarnecki: Polacy powinni zauważyć, że przeciwko von der Leyen głosowali ci, którzy szczególnie ostro krytykowali Polskę

– Przeciwko Ursuli von der Leyen głosowali komuniści, zieloni, część liberałów i aż siedem delegacji narodowych grupy socjalistów. To oni wcześniej ostro atakowali Polskę – mówi Ryszard Czarnecki.

 

Ryszard Czarnecki, europoseł z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, komentuje wczorajsze głosowanie nad kandydaturą Ursuli von der Leyen na szefa Komisji Europejskiej. Niemiecka polityk została wybrana na to stanowisko przez 383 członków Parlamentu Europejskiego. Wymaganą większością były 374 głosy. Przeciwko nominacji byłej minister obrony Niemiec głosowali komuniści, zieloni, część liberałów i siedem delegacji narodowych Partii Europejskich Socjalistów, w tym reprezentacja niemiecka i francuska.

„Chciałbym, żebyśmy my Polacy to wiedzieli – ludzie, którzy szczególnie ostro atakowali Polskę w ostatnich latach tutaj w Strasburgu przy Brukseli, ci ludzie bardzo konsekwentnie głosowali przeciwko von der Leyen”.

Gość Poranka wyjaśnia również, dlaczego niemiecka polityk tak usilnie zabiegała o głosy frakcji Zielonych. Powodem tego zabiegu jest fakt, że przedstawiciele tego ugrupowania mogą wejść w skład następnej koalicji rządzącej w Niemczech.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jan Bogatko: Niemcy niezadowoleni z wyników wyborów. Pojawiają się głosy mówiące o rozpisaniu nowych wyborów

„Wybory ukazały dramatyczny spadek poparcia dla partii rządzących. Niewykluczone, że w przyszłości rządzić będą zieloni, którzy rwą się do władzy. Ponadto Niemcy nie chcą płacić reparacji wojennych”.

 


Jan Bogatko mówi, że w niemieckiej prasie w tym tygodniu nie znalazło się zbyt wielu artykułów odnoszących się do polskich spraw. Media są przejęte polityką wewnętrzną. W periodykach pojawiają się teksty dziennikarskie, w których redaktorzy grzmią, iż Niemcy chcieliby przeprowadzić nowe wybory parlamentarne:

Większość Niemców chciałaby, aby odbyły się nowe wybory, po tym dramatycznym spadku popularności CDU i SPD. […] Do przodu wręcz rwie się partia o nazwie Zieloni. Być może któregoś dnia sięgnie ona po fotel kanclerza. […] Odbyła się reprezentatywna ankieta badania opinii pubicznej z której wynika, że Niemcom bardzo leży na sercu, aby powstała koalicja zielonych z czerwonymi – oznajmia Bogatko.

Rozmówca poranka WNET dodał także, że duża część ichniejszego społeczeństwa pragnie końca władzy długoletniej koalicji CSU z CDU:

Według badania nawet 58% wyborców SPD jest za tym, aby skończyć z ta wielką koalicją. A więc ta zielono-czerwona koalicja jest preferowanym wyborem Niemców.

Inną sprawą, którą przejęci są tamtejsi dziennikarze, jest zwrócenie się Greków do Niemiec w sprawie rozpoczęcia rozmów dotyczących reparacji za zniszczenia podczas pierwszej i drugiej wojny światowej:

Grecy przekazali notę dyplomatyczną niemieckim przedstawicielom, którzy lakonicznie odpowiedzieli, iż nie wyrażają gotowości, aby prowadzić z Grecją rokowania na temat szkód wywołanych podczas I i II wojny światowej.

 

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.M.K.

 

W Niemczech wygrywa CDU Angeli Merkel, jednak jest to jej najgorszy wynik w historii

Jan Bogatko mówi, że w Niemczech wybory do Parlamentu Europejskiego wygrała partia kanclerz Angeli Merkel CDU. Uzyskała 22,2 proc. głosów.

Jest to najgorszy wynik CDU w wyborach ogólnokrajowych w historii. CSU zaś zdobyła 7,2 proc. głosów. Tak więc chadecki blok ma 29,4 proc. poparcia. Na drugim miejscu uplasowali się Zieloni. Głosowało na nich 21,2 proc. obywateli. Wielkim natomiast przegranym jest SPD – 16.1 proc.

Bogatko opowiada także o specyfice Niemieckich wyborów, które to w przeciwieństwie do większości krajów europejskich, nie mają wymaganej minimalnej liczby otrzymanych głosów. Brak progu wyborczego doprowadza do bardzo egzotycznych wyników:

Aż 41 partii ubiegało się o mandaty w Parlamencie Europejskim i udło się to także bardzo egzotycznym partiom . W Niemczech mandaty uzyskały różne dziwne partie, które są za i przeciw, które kierują się słynną zasadą doktora honoris causa Lecha Wałęsy, że trzeba iść równocześnie w dwóch kierunkach.

Rozmówca Poranka WNET dodał również, że zupełną niespodziankę wszystkim sprawili wyborcy FDP, dla której jak mówi Bogatko „były pisane już nekrologi”, a mimo to, partia ta otrzymała aż 5% głosów, czyli o 2% więcej niż poprzednio.

Posłuchaj całej wypowiedzi już teraz!


K.T. / A.M.K.