Polacy żyli w dobrych stosunkach z Ukraińcami. Konflikt wybuchł nagle – Dr Miwa – Młot o zbrodni wołyńskiej

Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu | Fot. Flickr

Historyk IPN opisuje genezę rzezi Wołyńskiej. Podkreśla, że zbrodnia była dla Polaków czymś zupełnie niespodziewanym. Jej przyczyny upatruje w ukraińskim nacjonalizmie.

W 1943 roku panowały sprzyjające okoliczności do przeprowadzenia czystki etnicznej. Polaków na terenach, gdzie doszło potem do masowych mordów, nie było już tak wielu, głównie za sprawą działalności Sowietów. Nasi rodacy nie mogli też liczyć na pomoc Armii Krajowej.

Polskie państwo podziemne przygotowywało się do akcji Burza. Konflikt z Ukraińcami był nam zupełnie nie na rękę. Z tego powodu nie wierzono, że może dojść do czystki etnicznej wymierzonej w Polaków.

Mówi Dr Michał Miwa – Młot. Opieszałość polskich struktur państwowych nie była jednak główną przyczyną wołyńskiego mordu. Najbardziej przyczynił się do niego ukraiński nacjonalizm. NAsi wschodni sąsiedzi obawiali się, że po wojnie zachodniej Ukrainy ponownie znajdą się w granicach państwa polskiego.

Po klęsce Niemców pod Kurskiem, jasne się stało, że przegrają oni wojnę. Polska jako sojusznik aliantów mogła zatrzymać w swych granicach kresy wschodnie. Aby nie pozwolić na taki big wydarzeń UPA rozpoczęła czystkę etniczną.

Ukraińska zbrodnia była szokiem dla wiejskiej ludności Galicji. Ocaleni z masakry jednogłośnie powtarzali, że żyli ze swymi ukraińskimi sąsiadami w dobrych stosunkach. Nic nie wskazywało na to, że mógłby wybuchnąć jakiś konflikt. Wszystko stało się nagle. Sąsiad mordował sąsiada. Zabijali się nawet członkowie rodziny.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Czytaj też:

Z powodu wojny Polacy nie przyjechali uprzątnąć mogił. Postanowiliśmy, że my to zrobimy – mówi Sofia Kałużna

K.B.

Wojciech Cejrowski: Jeżeli ciągle będziemy mylić sojusz z przyjaźnią, przejedziemy się tak, jak w czasie wojny

Wojciech Cejrowski i Krzysztof Skowroński rozmawiają o sytuacji na Bliskim Wschodzie, sojuszu polsko-amerykańskim oraz o doktrynie Trumpa.

 

 

Wojciech Cejrowski odpowiada na krytykę internautów, którzy negatywnie ocenili jego opinię na temat zamachu USA na gen. Kasema Sulejmaniego. Zwraca uwagę, że żaden Polak nie odważyłby się skrytykować np. zamachu na Franza Kutscherę:

Jedyną rozsądną przyczyną tego pozytywnego nastawienia do Iranu może być niechęć do Izraela, którą akurat podzielam. […] Izrael w tej chwili jest wrogiem Polski, chce nas ograbić na kasę.

Podróżnik podkreśla, że Iran nie jest tym samym państwem co podczas II wojny światowej, kiedy przyjął Polaków uciekających z Armii Polskiej w Związku Sowieckim. Mówi o odpowiedzialności byłego prezydenta USA Baracka Obamy za chaos panujący w Libii.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego mówi o pragmatyzmie polityki zagranicznej USA, stojącym w kontrze do idealizmu rządzącym polską dyplomacją conajmniej od II wojny światowej:

Jeżeli ciągle będziemy mylić sojusz  z przyjaźnią, przejedziemy się kolejny raz.

Trzymając się analogii do II wojny światowej, Wojciech Cejrowski wskazuje, że Stany Zjednoczone i Związek Sowiecki współpracując w celu pokonania III Rzeszy kierowały się jedynie wspólnym interesem.

Wojciech Cejrowski zwraca uwagę, że za czasów Związku Sowieckiego do Izraela wyemigrował milion Rosjan. Ich obecność w państwie żydowskim jest dla Wojciecha Cejrowskiego wytłumaczeniem antypolskich akcentów w polityce Izraela.

„Gospodarz Studia Dziki Zachód” tłumaczy doktrynę Trumpa, która polega na odstraszaniu za pomocą siły, podobnie jak robił to Ronald Reagan. Ocenia, że w przypadku Iranu zaczyna ona przynosić skutek, ponieważ tamtejsze społeczeństwo buntuje się przeciwko władzy ajatollahów.

Wojciech Cejrowski analizuje również przebieg wydarzeń związanych z katastrofą samolotu ukraińskich linii lotniczej pod Teheranem, wedle oficjalnych informacji zestrzelonego przypadkowo przez irańską obronę przeciwlotniczą.

Poruszony zostaje również temat amerykańskiej kampanii prezydenckiej. Wojciech Cejrowski ocenia, że Donald Trump w dalszym ciągu nie ma poważnego kontrkandydata.  Mówi również o sytuacji politycznej w Polsce. Ocenia, że wyniki sondażowe partii opozycyjnych należy liczyć łącznie, co skłania do wniosku, ze przewaga Zjednoczonej prawicy jest nikła.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” ubolewa nad brakiem reakcji Polski na relatywizację zbrodni wołyńskiej przez szefa ukraińskiego IPN. Stwierdza, że Polska powinna prowadzić znacznie twardszą politykę wobec tego państwa i nie wspierać jego aspiracji przystąpienia do NATO.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.W.K.

Kownacki: Niemcy w czasie II wś wykazywali się okrucieństwem przywodzącym na myśl zbrodnie UPA na Wołyniu

Bartosz Kownacki o niemieckich zbrodniach na Pomorzu ( i nie tylko) w czasie II wś oraz o stanie i perspektywach polskiego przemysłu zbrojeniowego.

Bartosz Kownacki, poseł PiS, były wiceminister MON, opowiada o wyjątkowości Bygdoszczy i całego województwa kujawsko-pomorskiego, które w dużej części było pod zaborem pruskim, co miało konsekwencje w chwili wybuchu II wojny światowej:

Ludzie żyli przez dziesiątki setki lat razem obok siebie i kiedy wybuchła II wojna światowa, to z dnia na dzień, ci, którzy chodzili razem do szkoły, razem pracowali, stali się wrogami. To oni tworzyli listy osób  listy polskiej elity, która miała zostać wymordowana.

Te tereny zamieszkiwała mocno wymieszana ludność. W Koralewie  Niemcy utworzyli pierwszy obóz koncentracyjny na tych terenach, gdzie co najmniej 1780 osób brutalnie zamordowano, z których kilkaset po ekshumacji nie miało głów. Jak mówi poseł, pokazuje to niezwykłe bestialstwo Niemców, kojarzące się z tym, które znamy z mordów UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Podkreśla, że czy to na Pomorzu, czy na warszawskiej Woli okrucieństw dopuszczali się nie tylko, jak się czasem to przedstawia gestapowcy, esesmani, czy oddziały RONA, ale też jednostki Wermachtu.

Gość „Poranka WNET” przypomina także historię pierwszego w Polsce rozstrzelania cywili w trakcie II wojny światowej. Na rynku zostało rozstrzelanych od 600 do 800 Polaków. Mieszkańcy Bydgoszczy dobrze znają również historię tzw. Doliny Śmierci, czyli miejsca masowego mordu i jednocześnie grobu mieszkańców Bydgoszczy i okolic wymordowanych jesienią 1939 r. przez członków pomorskiego oddziału Selbstschutzu oraz SS-manów z oddziału Einsatzkommando 16. Fordońska „Dolina Śmierci” jest największą mogiłą zbiorową na terenie Bydgoszczy. Bartosz Kownacki ten mord nazywa wprost „Bydgoskimi Palmirami”. Mord ten był odpowiedzią Niemców na wydarzenia, które miały miejsce w Bydgoszczy 3 września 1939 r., które geobbelsowska propaganda ochrzciła mianem bydgoskiej krwawej niedzieli. Według jej twierdzeń Polacy mieli zamordować w Bydgoszczy tysiące cywili niemieckiego pochodzenia. W rzeczywistości w tym dniu niemieccy dywersanci ostrzelali wycofujący się oddział Wojska Polskiego, który odpowiedział ogniem. Jak dodaje poseł, kolejnym barbarzyństwem Niemców popełnionym w imię odwetu, było wyszukiwanie wśród wziętych do niewoli polskich żołnierzy tych pochodzących z Bydgoszczy i mordowanie ich.

W drugiej części rozmowy poseł porusza temat zbrojeń. Wysoko ocenia decyzję związaną ze zwiększeniem wydatków na obronność do dwóch i pół procent PKB. Jak dodaje, należy wydawać tyle, aby czuć się bezpiecznym oraz realizować największą ilość zleceń przez Polski przemysł zbrojeniowy:

Trzeba myśleć o tym, żeby zakupy w jak największej części były jednak realizowane w Polsce. To jest wyznacznik dla każdego Ministra Obrony Narodowej.

Bartosz Kownacki podkreśla, że dla rozwoju przemysłu zbrojeniowego potrzebna jest konsekwentna wizja realizowana przez dekadę lub dwie, co pokazuje przykład krajów takich jak Turcja czy Korea Płd., które jeszcze odpowiednio w latach 90. i 80. nie były tak rozwinięte pod tym względem, jak dzisiaj. Jak dodaje, nie ma sensu kupowanie najnowocześniejszego sprzętu, jeśli nie będziemy w stanie serwisować go w Polsce:

To jest kwestia nie tylko tego, że ten sprzęt jest wyprodukowany, ale później, w przypadku wojny, serwisowany w kraju. Co z tego, że będziemy mieć nawet najlepszy sprzęt, skoro nie będzie gdzie go serwisować, gdy dojdzie do konfliktu.

Jak stwierdza, polski przemysł zbrojeniowy ma ogromny potencjał.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

GŁUBCZYCE / Ksiądz Michał Ślęczek: Zbrodnia Wołyńska nadal krwawi w sercach wielu Kresowiaków, którzy tu mieszkają

– Głubczyce to w swej istocie miasto kresowe, bowiem wysiedlono tu wiele osób spod Tarnopola – powiedział gość Poranka Wnet, który uważa, że właśnie tutaj świadomość Kresów jest największa w Polsce.

Ksiądz Michał Ślęczek, proboszcz z Głubczyc, mówił o złej polityce kulturalnej telewizji polskiej, która schlebia masowym gustom. Ubolewał nad brakiem kultury wysokiej, jak chociażby koncertów chopinowskich, w dwóch głównych programach tej stacji.

Niestety koncertów Michała Blechacza, Mazowsza, Śląska do tej pory nie widziałem ani w pierwszym, ani w drugim programie TVP – powiedział gość Poranka Wnet, który „tęskni za współpracą, która by budowała ducha w ludziach”, bo można go „pobudzać religijnie, ale życie duchowe musi być wzmacniane przez sztukę”.

– Tęsknię za tym, aby po Wiadomościach można było usłyszeć jakiegoś mazurka Chopina – mówił goszczący w Poranku Wnet ksiądz proboszcz z Głubczyc. Jego zdaniem wtedy ludzie będą mieli szansę na zauważenia prawdziwego piękna, a „jeżeli je zauważą, to zauważą też tę najwspanialszą harmonię, którą mamy w Bogu”.

Ksiądz Ślęczek odniósł się również do wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego na Kongresie Prawa i Sprawiedliwości. Komentował słowa Jarosława Kaczyńskiego o potrzebie zachowania piękna i estetyki w Polsce.

– Byłem urzeczony rzeczowością i pięknem tego wystąpienia – mówił gość Poranka Wnet o przemówieniu, jakie wygłosił szef PiS Jarosław Kaczyński. Był pod wrażeniem syntezy polskiej rzeczywistości, jakiej dokonał Kaczyński w swym wystąpieniu. Jego zdaniem mało kto dziś mógłby się pokusić o tak trafne spostrzeżenia.

– Gdy Edward Gierek rozpoczął rządy, to w polskiej przestrzeni pojawiło się słowo „technokracja”. Wówczas jeden stary ksiądz modlił się: „Boże, broń nas przed technokratami” – powiedział gość Poranka, podkreślając, że piękno i dobro są bardzo potrzebne w życiu duchowym ludzi.

– Wchodzę na ambonę dlatego, że jak przyszedłem 35 lat temu, to tak było, że na dwóch mszach świętych mówiło się kazanie na dużej ambonie – powiedział ksiądz proboszcz. Zwrócił uwagę na znaczenie ambony, która nadaje rangę kazaniu i przez to „ludzie takie kazania sobie bardziej cenią”.

– Głubczyce to w swej istocie miasto kresowe, bowiem wysiedlono tu wiele osób spod Tarnopola – powiedział ksiądz. Jego zdaniem na tej ziemi jest świadomość kresów większa niż w innych rejonach Polski, bowiem to właśnie tu byli przesiedlani ludzie z terenów, które przypadły po II wojnie światowej Sowietom.

– Zbrodnia Wołyńska krwawi w sercach wielu ludzi – powiedział gość Poranka Wnet. Zwrócił uwagę, że ta historia była tajona za czasów komunistycznych, „na ten temat nie wolno było mówić”.

MoRo

Chcesz wysłuchać całej audycji, tutaj kliknij