Siedmiu zabitych i ok. 150 rannych w zamieszkach w Delhi. Indie zakupią amerykański sprzęt wojskowy za 3 mld dolarów

W poniedziałek rozpoczęła się pierwsza wizyta Donalda Trumpa w Indiach. Wraz z nią rozpoczęły się najkrwawsze od ostatnich dwóch miesięcy starcia w związku z planem nowelizacji prawa o obywatelstwie.

Miejsce rozmów prezydenta USA Donalda Trumpa i premiera Indii Narendy Modiego znajduje się tylko kilka kilometrów od miejsca, gdzie miały miejsca zamieszki, które Anil Mittal, oficer policji opisał Reutersowi:

Siedem osób, w tym szef policji Delhi, nie żyje.

Około 150 osób zostało rannych w starciach, jakie nastąpiły w północno-wschodniej dzielnicy miasta, między grupami zwolenników i przeciwników nowego prawa, które ułatwia uzyskania indyjskiego obywatelstwa niemuzułmańskim mieszkańcom Afganistanu, Pakistanu, Bhutanu i Bangladeszu. [related id=96158 side=left] Według Modiego nowe prawo ma służyć ochronie prześladowanych przez muzułmanów mniejszości. Zdaniem przeciwników nowelizacji stanowi ona dyskryminację ze względu na religię i jako taka jest sprzeczna ze świeckim charakterem indyjskiego państwa. W zeszłym miesiącu w czasie demonstracji pod Narodowym Uniwersytetem Islamskim w Nowym Delhi mężczyzna otworzył ogień do protestujących.

Obecnie, jak powiedział agencji Reuters, dr Rajesh Kalra z Guru Teg Bahadur Hospital w Nowym Delhi:

Niektórzy z przywiezionych ludzi miało rany postrzałowe.

Policja użyła przeciw uczestnikom starć, którzy zbudowali barykady i rzucali kamieniami, gazu łzawiącego i granatów dymnych. Na wtorkowej konferencji o spokój zaapelował szef rządu Terytorium Delhi, Arvind Kejriwal. Tego samego dnia Donald Trump ogłosił wyniki swoich rozmów z Modim. Indie zakupią amerykański sprzęt wojskowy wart 3 miliardy dolarów, w tym helikoptery bojowe. Trump zapowiedział także podpisanie umowy handlowej między oboma krajami.

A.P.

Lasota: Nie wiadomo, kto miałby poprzeć kandydaturę Michaela Bloomberga

Michael Bloomberg zapowiada start w wyborach, demokraci wyłaniają swojego kandydata, a w Iranie trwają zamieszki. Irena Lasota o tym, co się dzieje w USA i na świecie.

Irena Lasota o możliwym starcie w wyborach prezydenckich w 2020 r. w Stanach Zjednoczonych miliardera i byłego burmistrza Nowego Jorku Michaela Bloomberga. Media amerykańskie jednak nie sądzą, aby zapowiedź Bloomberga była prawdziwa. Korespondentka stwierdza, że same posiadane przez niego miliardy mogłyby robić różnicę w czasach dominacji prasy papierowej, ale nie kiedy mamy internet. W dodatku ma on centrowe poglądy i nie wiadomo kto miałby go poprzeć.

Lasota mówi także, że debata kandydatów w prawyborach Demokratów w USA była nudna. Stwierdza, że „komentatorzy chwalą tych, których chcieliby widzieć jako kandydatów”. Komentuje wystąpienia niektórych z kandydatów, zauważając, że „Kamala Harris senator z Kalifornii za bardzo się stara”.

Nasza korespondentka mówi również o sytuacji w Iranie, gdzie trwają „zamieszki i rewolty w całym kraju”, tłumione przez władze. Zauważa, że to kolejne takie protesty. Odnosi się do opinii części komentatorów, że protesty są wynikiem amerykańskich sankcji na Iran. Stwierdza, że nawet jeśli to prawda, to nie wiadomo co teraz USA mogłyby zrobić, by pomóc protestującym.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Zamieszki w Hongkongu. Osiemnastolatek postrzelony z ostrej amunicji

Pierwszy raz od czerwca, kiedy zaczęły się manifestacje w Hongkongu, doszło do postrzału jednego z protestujących przy użyciu ostrej amunicji- informują media. To największe takie zamieszki od czerwca

Pierwsze informacje o postrzeleniu przez policję jednego z hongkońskich demonstrantów podało South China Morning Post, pisząc, że został on trafiony z ostrej amunicji w klatkę piersiową i był przytomny, gdy zabierano go do szpitala. Jak poinformowała później policja, 18-letni mężczyzna, trafiony został w ramię. Zgodnie ze źródłami policyjnymi w Tsuen Wan i Yau Ma Tei w Hongkongu policja oddała strzały ostrzegawcze.

1 października 2019 r. Chińska Republika Ludowa hucznie obchodzi swoje 70-lecie. W Pekinie odbyła się wielka wojskowa parada, a w centralnych obchodach bierze udział sam Xi Jinping. Prezydent Chin w telewizyjnym przemówieniu mówił:

W czasie naszej podróży naprzód musimy trzymać się zasad pokojowej reunifikacji i jednego kraju, dwóch systemów; zachować trwały dobrobyt i stabilność w Hongkongu i Makau … i kontynuować wysiłki na rzecz całkowitej reunifikacji ojczyzny.

Stabilności do której dąży prezydent nie widać na razie w Hongkongu, gdzie trwają zamieszki, które zaczęły się od nielegalnego marszu „narodowej żałoby” startującego z Parku Wiktorii w Causeway Bay w kierunku dzielnicy Centralnej. Część protestujących kontynuowała marsz w kierunku budynków administracji ChRL na Sai Ying Pun. Wobec demonstrujących użyto gazu łzawiącego. Jak podaje, cytowana przez Reuters, policja:

Są zamieszki w Kowloon, wyspie Hongkong i na Nowych Terytoriach.

Policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego, żeby rozgonić tłum rzucający przed budynkami administracji chińskiej koktajlami Mołotowa. Budynek hongkońskiej Rady Ustawodawczej został ewakuowany. Bomby z benzyną rzucane były również na stacjach metra, z których wiele zostało zamkniętych, żeby zatrzymać protestujących.

Nie jestem młoda, ale jeśli nie będziemy maszerować teraz, już nigdy nie będziemy mieli okazji mówić, po prostu.

Tak wypowiadała się dla Reuters, jedna z demonstrantek, 42-letnia właścicielka firmy logistycznej, Li. Zgodnie z oświadczeniem policji rannych zostało we wtorek 31 osób, z czego dwie są w stanie krytycznym.

A.P.

 

 

Przeciwko korupcji i nowym zakazom. Mija kolejny dzień masowych protestów w Indonezji

Rasizm, brak walki z korupcją, plany penalizacji seksu pozamałżeńskiego i inne zmiany w kodeksie karnym- z tych powodów przez Indonezję przelewa się fala protestów.

Od trzech dni okolice parlamentu w Dżakarcie zamieniły się w pole bitwy- podaje „Gazeta Wyborcza„. Otaczających budynek studentów uzbrojonych w kamienie policja rozpędza za pomocą armatek wodnych i gazu łzawiącego.  Demonstracje rozlewają się też na całą 141-milionową Jawę, główną wyspę Indonezji. W tym tygodniu gorąco było w Bandungu, Medanie i Yogyakarcie. Tam i w wielu innych miastach policja ścierała się ze studentami, którzy obrzucali kamieniami posterunki i podpalali punkty poboru opłat na autostradach. Wśród protestujących mogą być setki rannych, a w czwartek jeden ze studentów zginął w starciach w Kendari na wyspie Celebes.
Przyczyn, dla których ludzie wyszli na ulice jest kilka. Protestujący najbardziej podkreślają swój sprzeciw wobec uchwalonych niedawno nowych przepisów, które w ich ocenie utrudnią walkę z korupcją.

Djayadi Hanan, wykładowca politologii na Uniwersytecie Paramadina w Dżakarcie powiedział w rozmowie z BBC:

Ludzie próbują obronić swoje swobody obywatelskie i wolność osobistą. I są zdenerwowani, że prezydent rozczarowuje ich, nie występując stanowczo przeciwko korupcji.

Prezydent Indonezji Joko Widodo został wybrany jako człowiek z ludu. Jako niezwiązany z dotychczasowymi elitami miał ostro walczyć z korupcją, postrzeganą przez Indonezyjczyków jako wielki problem. Priorytety protestujących są różne w zależności od regionu kraju. Jak wskazuje Andreas Harsono z indonezyjskiego Human Rights Watch:

Na Jawie skupiają się na korupcji, podczas gdy na Papui chodzi o rasim i naruszenie praw człowieka.

Niezadowolenie wywołują także planowane zmiany w kodeksie karnym. Indonezja, jak podaje BBC, od dawna zamierzała dokonać zmian w swym kodeksie karnym, sięgającym czasów kolonialnych. Wśród planowanych zmian są: zakaz obrażania prezydenta, zaostrzenie przepisów przeciwko bluźnierstwom, penalizacja aborcji poza przypadkiem gwałtu i zagrożenia zdrowia oraz zakaz seksu pozamałżeńskiego. Ten ostatni obowiązuje już w specjalnym terytorium Indonezji Aceh. Zgodnie z projektem ustawy za pozamałżeński seks może grozić rok więzienia, a za mieszkanie razem bez ślubu pór roku- informuje TVN. Alternatywą ma być grzywna w wysokości średniego trzymiesięcznego wynagrodzenia w Indonezji — nieco ponad 700 dolarów.

A.P.

Jako pierwsi publikujemy list otwarty do polskich parlamentarzystów od grupy obywateli Hongkongu mieszkających w Polsce

Hongkończycy zawsze podziwiali ducha Polaków, którzy w obliczu tyranii i ucisku wybrali wolność i demokrację oraz zmienili kraj i bieg historii — czytamy w liście otwartym.

List otwarty do polskich parlamentarzystów

Szanowni Państwo Posłowie i Senatorowie,

Jesteśmy grupą obywateli Hongkongu mieszkającymi w Polsce. Pragniemy zachęcić Państwa, abyście stanęli po stronie Hongkończyków walczących teraz o swoje wolności.

Od czasu tzw. Rewolucji Parasoli w 2014 r. sytuacja dotycząca praw człowieka w Hongkongu bezprecedensowo pogarsza się. I tak na przykład księgarze, którzy sprzedawali pozycje krytyczne wobec rządu w Chinach kontynentalnych, zostali uprowadzeni, wielu działaczy politycznych otrzymało niewspółmierne do winy wyroki więzienia za udział w pokojowych protestach, a legalnie wybrani deputowani zostali pozbawieni mandatów w procesie, który był faktycznie politycznym show.

Skumulowany efekt takich działań sprawił, że sytuacja polityczna w Hongkongu stała się bardzo napięta, a zaufanie do rządu spadło. Próba ze strony rządu Hongkongu, aby szybko procedować ustawę o ekstradycji, która zagroziłaby integralności systemu prawnego miasta, pobudziła skrywany do tej pory gniew społeczeństwa i doprowadziła do protestów na szeroką skalę.

Ankieta przeprowadzona na Uniwersytecie Hongkongu pokazuje, że zaufanie do policji i rządu jest rekordowo niskie. Ze względu na przemoc stosowaną przez policję, i po odmowie przez władze spełnienia żądań protestujących, ta polaryzacja pogłębia się. Młodzi ludzie, którzy twierdzą, że czują się pozbawieni praw, wychodzą na ulice, twierdząc, że „nie mają innego rozwiązania”.

Jednocześnie Hongkończycy obawiają się, że komunistyczne władze Chin mogą użyć siły wojskowej, by spacyfikować pokojowe protesty, tak jak to zrobiły w czerwcu 1989 r. na Tiananmen.

Protestujący w Hongkongu, głównie młodzi ludzie, są ofiarami kryzysu humanitarnego. Poniżej kilka filmów wideo pokazujących to:

Hongkończycy zawsze podziwiali ducha Polaków, którzy w obliczu tyranii i ucisku wybrali wolność i demokrację oraz zmienili kraj i bieg historii. W tym duchu Solidarności prosimy o publiczne okazanie solidarności z obywatelami Hongkongu, którzy teraz walczą o swoją wolność.

Z wyrazami szacunku,

PL4HK – Supporting Hong Kong from Poland,
https://www.facebook.com/PL4HK
Whatsapp: +48 572644118

Operación Libertad – sukces, czy niewypał? / Operación Libertad: un éxito o pura derrota?

Operación Libertad miała być akcją wenezuelskiej opozycji, która miała uwolnić Wenezuelę spod reżimu rządów Nicolása Maduro. A jednak coś poszło nie tak. O akcji i jej skutkach porozmawiamy w RL!

Wtorkowy poranek, 30 kwietnia tego roku, niespodziewanie zaskoczył Wenezuelczyków i cały świat niespodziewaną wiadomością. W krótkim przekazie internetowym tymczasowy prezydent Wenezueli, Juan Guaidó, ogłosił krajowi i światu rozpoczęcie Operación Libertad. Operacji, której celem miało być „wyzwolenie” kraju spod panowania reżimu Nicolása Maduro.

Zaskoczony świat dowiedział się, że jeden z liderów opozycji – Leopoldo López został uwolniony przez wojsko, że opozycja przejęła koszary La Carlota w Caracas i że wojsko przeszło na stronę opozycji. Co więcej, zarówno Guaidó, jak i López przekonywali pozostałych wojskowych do poparcia Operación Libertad, zaś ludność cywilną do wyjścia na ulice Wenezueli w celu zamanifestowania swojego poparcia dla opozycji.

Tymczasem…

Bardzo szybko okazało się jednak , że potężny wystrzał, jakim miała zaskoczyć świat wenezuelska opozycja, okazał się zaledwie cichym wystrzałem kapiszonu. Przywódca wenezuelskich sił zbrojnych zapewnił o wierności armii i wszystkich sił paramilitarnych wobec reżimu Nicolása Maduro. Ponadto demonstranci, którzy wyszli na ulice zamanifestować swoje poparcie dla przywódców opozycji spotkali się ze środkami represji bezpośredniej ze strony sił paramilitarnych: bombami z gazem łzawiącym, kulami gumowymi i ostrą amunicją.

Z drugiej strony jednak pojawiły się również pogłoski o rzekomych negocjacjach przedstawicieli reżimu z opozycją oraz przedstawicielami rządu Donalda Trumpa. W wyniku tych negocjacji Nicolás Maduro miał opuścić Wenezuelę, natomiast przedstawiciele chavistowskich oficjeli mieli wejść w skład struktur nowych rządów wraz z opozycją. Również i ta pogłoska została szybko zaprzeczona. Co więcej, przewodniczący wenezuelskich sił zbrojnych – Vladimir Padrino López oraz przewodniczący Wenezuelskiego Sądu Najwyższego Maikel Moreno, którzy mieli rzekomo negocjować przejęcie władzy, ponownie wyrazili swe bezgraniczne poparcie dla reżimu Nicolása Maduro. Czy rzeczywiście doszło do takich rozmów? A jeśli tak, to dlaczego się one nie powiodły? A zatem, czy z politycznego punktu widzenia Padrino López i Moreno są podwójnymi zdrajcami?

Pierwsza faza Operación Libertad zakończyła się co najmniej pięcioma ofiarami po stronie demonstrantów. Ponad dwieście osób zostało aresztowanych, a kolejnych kilkaset aresztowanych. Czy zatem możemy mówić o całkowitej klęsce Operación Libertad? A może to dopiero jej pierwszy etap? Jakie będą konsekwencje tej akcji? Jak wygląda jej poparcie wśród Wenezuelczyków? Czy popiera ją większość mieszkańców tego kraju? A może jest tak, jak chcą tego chaviści, że popiera ją zaledwie garstka osób z wyższych warstw społecznych?

Czy opozycji grozi zatem zaostrzenie kursu ze strony reżimu Nicolása Maduro? Czy tymczasem sam Nicolás Maduro może czuć się pewnie u władzy? Jak zachowają się siły zbrojne i paramilitarne Wenezueli? Czy rzeczywiście ich poparcie dla reżimu Maduro jest tak wierne i bezgraniczne, jak zapewniają to wenezuelscy generałowie? Co młodsi rangą żołnierze sądzą o reżimie Maduro? Skąd wzięły się dezercje wojskowych? Czy Wenezueli grozić może interwencja obcych wojsk? Jak wówczas zachowaliby się wenezuelscy żołnierze? Jaką rolę pełni Wenezuela w geopolityce, przede wszystkim w relacjach amerykańsko-rosyjskich?

Pytań dotyczących przeszłości Operación Libertad, opozycji, reżimu, Wenezueli i Wenezuelczyków jest bardzo wiele. Nasi goście, czyli Franco de Peña, Ivana Monge oraz Freddy Trompiz zapewne nie odpowiedzą na nie wszystkie. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim postarają się oni jednak odpowiedzieć na pytanie o możliwe scenariusze dla przyszłości

Na kolejne wenezuelskie rozważanie zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 5-go maja, jak zwykle o 20H00! Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina – za wolnością!

Resumen en castellano:

La “Operación Libertad”, que se comenzó el día 30 de abril, no llevo los resultos esperados por la oposición venezolana. Las fuerzas armadas no apoyaron a la oposición, aunque ésta decía del puro apoyo. La regimen de Nicolás Maduro se quedó fuerte, aunque se hablaba que aquello iba a huir de Venezuela. A lo que más los ”conspiradores” por la parte de gobierno, como Vladimir Padrino López y Maikel Moreno, mostraron su lealtad hacia Nicolás Maduro. Además las manifestaciones de la oposición llevron al menos 5 víctimas, más que 200 personas heridas y más que 200 personas arrestadas.

En este caso podemos hablar de la Operación Libertad como puro fracaso? O quizás sea sólo la primera parte de la acción? Son los Padrino López y Moreno doble traidores? Cuánta gente apoya a la oposición y cuántas personas a la regimen madurista? Si Nicolás Maduro puede estar seguro de su gobierno? Cómo van a reaccionar las fuerzas militares en el futuro? Son los soldados tan leales hacia la regimen, como lo dicen los gernerales? Qué piensan de la regimen los soldados de bajo rango? Porqué varios militares votaron por la oposición? Puede sentir Venezuela el peligro de una intervención militar extranjera? Cómo reaccionarían entonces los soldados venezolanos? Qué tipo de papel tiene Venezuela en las relaciones internacionales, especialmente las entre los EU y Rusia?

Hay varias preguntas relacionadas con Venezuela. A varias de estas vamos a probar contestar con nuestros invitaos> Franco de Peña, Ivana Monge y Freddy Trompiz.

Les invitamos para escucharnos el lunes 6 de mayo, como siempre a las 20H00 UTC+2! Vamos a hablar polaco y castellano!

Wenezuelczycy mówią dość! / Venezolanos dicen ¡Ya basta!

23 stycznia Juan Guaidó ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli, zyskując masowe poparcie swych rodaków. Co sprawiło, że po kilkunastu latach Wenezuelczycy powiedzieli „dość” rządom chavistów?

Wenezuela ponownie znalazła się na czołówkach doniesień światowych agencji. Masowe wystąpienia ludności przeciw rządom Nicolása Maduro pokazują, że niemalże wszyscy Wenezuelczycy mówią dość. Wenezuelczycy mówią dość korupcji, biedzie, przemocy, prześladowaniom politycznym, pustym półkom w sklepach, brakom leków w szpitalach.  Wreszcie Wenezuelczycy mówią dość ogólnej beznadziei.

Sytuacja, w jakiej znalazła się Wenezuela po wielu latach wprowadzania Socjalizmu XXI wieku, jest opłakana. Główne grzechy to przede wszystkim: gospodarka oparta wyłącznie na wydobyciu eksporcie ropy naftowej, powszechne rozdawnictwo i kupowanie sobie głosów. Dodajmy do tego brak jakichkolwiek inwestycji i możemy mówić o państwie upadłym. Państwie, w którym niestety nie funkcjonują żadne reguły.

Rządy Hugo Cháveza oraz jego następcy – Nicolása Maduro miały być walką z niesprawiedliwością społeczną, która dotychczas trapiła Wenezuelę. Jednak w ich wyniku jedną elitę finansową zastąpiła inna: złożona z wierchuszki rządzącej krajem PSUV i armii. Dodać należy, że ludzie ci swój majątek zdobyli nie tylko na korupcji i kradzieżach, ale i na przemycie narkotyków. Co więcej, zwykłym „zjadaczom chleba” rządy socjalistów niewiele dały. Być może poza biedą oraz powszechnym terrorem ze strony służb bezpieczeństwa.

Wenezuelczycy mówią dość. Jednak już nie tylko osoby z wyższych warstw społecznych. Dość mówi też biedota, która dotychczas była politycznym zapleczem rządów Cháveza i Maduro. W dodatku dość mówią też wojskowi, przechodząc na stronę opozycji oraz policja nie starając się powstrzymywać demonstrantów.

Masowe demonstracje, które miały miejsce 23 stycznia i 2-go lutego w niemalże całej Wenezueli pokazują, że Wenezuelczycy rzeczywiście mówią dość. A zarazem, że mają oni nadzieję na lepsze jutro. Polityczna deklaracja dotychczasowego przewodniczącego opozycyjnego Zgromadzenia Narodowego – Juana Guaidó, który ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli, pozwala przypuszczać, że tym razem losy kraju potoczą się inaczej.

Wenezuela potrzebuje wsparcia międzynarodowego: nie tylko politycznego dla nowego prezydenta, choć tego udzieliło już wielu przywódców państw na świecie. Wenezuela potrzebuje również międzynarodowej pomocy humanitarnej dla tego niemalże upadłego państwa. Czy jednak ma szansę ją otrzymać? O tym opowiedzą nasi dzisiejsi goście. Tatiana Parra, Jadwiga Mierzyńska oraz Beatriz Blanco opowiedzą o swoich przeżyciach w Wenezueli, oraz o tym, co obecnie dzieje się w tym kraju. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasi goście spróbują również odpowiedzieć na pytanie, czy obecne wydarzenia mają szansę zmienić kraj, czy też, czy szybko się zakończą, a kraj powróci do swojego poprzedniego nieszczęsnego stanu.

Na wenezuelskie opowieści zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 4-go lutego, jak zwykle o 20H00! Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina – z umiarem!

Resumen en castellano: Venezuela: un estado fallido, lleno de pobreza y desesperanza. Pero también el país, cuyos ciudadanos han dicho ¡ya basta! a los gobiernos de chavistas y sus resultos. Falta de comida, artículos higiénicos y medicamentos, falta de personal en hospitales. País lleno de corrupción, terror en las calles, violencia, torturas políticas, contaminación de medio ambiente. Así son las tarjetas de visita de la contemporánea Venezuela y sus gobiernos de PSUV.

Las manifestaciones de 23 de enero y 2 de febrero han mostrado a todo el mundo que los Venezolanos dicen ¡ya basta! Además han mostrado que en el país y entre sus ciudadanos hay esperanza para los mejores días en el futuro. La declaración del presidente del Asamblea Nacional de Venezuela – Juan Guaidó de proclamarse el presidente interino del país, les deja esperar a los Venezolanos, que el gobierno de Nicolás Maduro ya puede contar sus últimos días.

Sin embargo antes de los Venezolanos hay un camino muy largo. El camino, que los Venezolanos sólos, sin un apoyo internacional no van a poder pasar. Que chance hay para que Venezolanos puedan obtener una ayuda humanitaria desde extranjero? De todos los problemas de los Venezolanos del pasado y presente vamos a hablar con nuestras invitadas: Tatiana Parra, Jadwiga Mierzyńska y Beatriz Blanco. A nuestras invitadas las vamos a preguntar también de las chances de un cambio en el futuro.

Les invitamos para escuchar nuestra emisión sobre Venezuela este lunes, 4 de febrero , como siempre a las 20H00 UTC+1! Vamos a hablar polaco y castellano!

Ambasador Wenezueli: Unia Europejska powinna raczej zająć się ratowaniem uchodźców, niż wewnętrznymi sprawami Wenezueli

Obywatele wenezuelscy mają jak w każdej demokracji na całym świecie, mają prawo do protestowania na ulicy. Korzystają z niego – mówi Luis Gómez Urdaneta, ambasador Wenezueli w Polsce.


– Nie ma jednak zgody na przemoc w związku z tymi protestami. Także przemoc ze strony protestujących – zaznacza Luis Gómez Urdaneta, gość Poranka WNET. I dodaje: – Maduro został wybrany demokratycznie, w przeciwieństwie do „tymczasowego prezydenta”.

Urdaneta komentuje też ultimatum, które wystosowała Unia Europejska wobec Nicolasa Maduro. Przypomnijmy, że administracja unijna wezwała Maduro do  zwołania nowych wyborów. W przeciwnym razie ma uznać Guaido za prawowitą głowę państwa. – Oczywiście popieram prawowitego prezydenta, zaś działania Unii Europejskiej zdecydowanie potępiam – mówi ambasador Urdaneta. – Unia powinna się raczej zająć ratowaniem uchodźców, którzy dobijają się do ich bram niż cynicznie interweniować w politykę wewnętrzną państwa na drugim końcu świata, byle tylko zdobyć wpływy. Do tej pory Unia była, w przeciwieństwie do USA wyrozumiałym partnerem, ubolewam nad tą nieoczekiwaną zmianą.

Przedstawiciel wenezuelskiej administracji deklaruje, że jest wdzięczny rządowi polskiemu. – Wydał oświadczenie, w którym oświadczył, że jest otwarty na dialog – mówi. – Polska może liczyć ze strony wenezuelskiej na to samo.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

Prezydent Ełku: Media były zaskoczone brakiem zniszczeń w naszym mieście po ostatnich burdach

– Media wielokrotnie się dopytywały po tragedii w Ełku czy zniszczenia w mieniu publicznym należy liczyć w setkach czy w dziesiątkach tysięcy złotych – mówił w Poranku Wnet Tomasz Andruskieszkiewicz.

 

Jak powiedział prezydent Ełku Tomasz Andruszkiewicz, niektóre media demonizowały sytuacje w jego mieście, przedstawiając nieprawdziwy obraz wydarzeń: – Wydaje mi się, że niektóre media nakręcają atmosferę, która jest bardzo niedobra dla naszego miasta. Nie życzymy sobie […] aby wykorzystywano tę tragedię, jako pole do podbijania swojej oglądalności. To jest – powiem brzydko – obrzydliwe – przyznał w wywiadzie dla Radia Wnet.

Ponadto zaznaczył, że przedstawianych w mediach filmy z zamieszek są obrazami sprzed kilku dni. Dodał, że burdy trwały jedynie 1 stycznia do godziny 22:00.

Podkreślił, że media wielokrotnie dopytywały się o zniszczenia po zamieszkach, mających miejsce 1 stycznia. Stwierdził, że dziennikarzy dziwił fakt braku większych dewastacji mienia publicznego: – Media wielokrotnie się dopytywały czy zniszczenia w mieniu publicznym należy liczyć w setkach, czy w dziesiątkach tysięcy złotych. Takich zniszczeń – podkreślam – nie było – zaznaczył.

Prezydent Ełku wypowiedział się również na temat kontrmanifestacji, do których deklarowały się niektóre środowiska. Przyznał, że do wojewody warmińsko-mazurskiego zostało zgłoszone jedno zgromadzenie przez osoby spoza Ełku. Ma się ono odbyć w sobotę o godzinie 15:00:

Nie wiem, czy ono dojdzie […]. Jest oczywiście także nieprawdziwa zapowiedź marszu poparcia dla muzułmanów, która znalazła się w Internecie. Jest to nieprawdziwa informacja, która została sprawdzona przez służby. Mamy więc wrażenie, że ktoś z zewnątrz próbuje ugrać własne interesy na tej tragedii, która się wydarzyła w naszym mieście – powiedział Tomasz Adruszkiewicz, dodając, że w Ełku mieszka tylko dwóch obywatelki z krajów arabskich.

 

K.T.