Raport ds. VAT. Profesor Ryszard Terlecki oskarża D. Tuska, E. Kopacz, J. Rostowskiego i M. Szczurka o „niewiarygodny wręcz rabunek mienia Polski” i żąda ich rozliczenia.
Profesor Ryszard Terlecki komentuje powstanie projektu końcowego raportu ds. VAT, w którym pada propozycja postawienia przed trybunałem stanu byłych premierów Donalda Tuska i Ewy Kopacz, oraz byłych ministrów finansów – Jacka Rostowskiego i Mateusza Szczurka:
Opinia publiczna oczekuje, że ci, którzy są odpowiedzialni za ten niewiarygodny wręcz rabunek mienia polski zostaną rozliczeni.
Jak dodaje Wicemarszałek, ma nadzieję, że da się przegłosować odpowiedni wniosek przed ostatnim posiedzeniem sejmu. Mówi także o kryzysach medialnych z udziałem, chociażby Marszałka Kuchcińskiego czy tzw. fabryki trolli:
Trzeba pamiętać, że marszałek nie przekroczył prawa. Przekroczył troszkę pewne standardy, zbyt często używając samolotu, choć to nie było niczym odróżniającym od poprzedników, którzy tak samo częściej używali samolotów i to do prywatnych celów. Postanowiliśmy więc zgodnie w kierownictwie partii, że trzeba przeciąć ten medialny szum i dokonać bolesnego działania, bo marszałek Marek Kuchciński był bardzo dobrym i sprawny marszałkiem.
Następnie gość „Poranka WNET” przechodzi do tematu zbliżających się wyborów oraz kampanii, która już się rozpoczęła. Na początku września Prawo i Sprawiedliwość ma przedstawić swój program na najbliższe lata. Profesor Ryszard Terlecki komentuje również plany rządu dotyczące braku deficytu budżetowego w najbliższym roku:
Powiem tylko, że jest to program przede wszystkim odpowiedzialny. Jesteśmy w sytuacji, gdy po raz pierwszy od 30 lat udaje się nie doprowadzić do deficytu budżetowego. Stan państwa jest bardzo dobry, gospodarka rozwija się bardzo dobrze, więc możemy sobie pozwolić na to co zrobiliśmy i jeszcze więcej.
Wicemarszałek mówi także o odpowiedzialnym dysponowaniu pieniędzmi budżetowymi w kontekście różnych grup społecznych, takich jak nauczycieli, urzędników czy służby cywilnej. Jak dodaje, nadal są ludzie, którzy zarabiają zbyt mało, jednak PiS z bólem musiał przyjąć pewien harmonogram:
Nie mogliśmy stworzyć sytuacji ryzyka dla stabilności finansów państwa i wybierać poszczególne grupy.
Na koniec Profesor Ryszard Terlecki nawiązał do zbliżającej się wizyty Donalda Trumpa, która jak mówi — jest bardzo ważna dla Polski:
Jesteśmy przekonani, że bezpieczeństwo Polski i regionu będzie ważnym tematem rozmów. […] z bilateralnych spotkań prezydentów z innych państw z prezydentem Trumpem oraz prezydentem Dudą na pewno wyniknie wiele dobrego dla naszego regionu, a szczególnie dla Polski.
Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie. Zaprasza Magdalena Uchaniuk-Gadowska.
Goście Popołudnia WNET:
Marek Jurek – przewodniczący komitetu wyborczego „Prawica”;
Zbigniew Stefanik – korespondent we Francji;
Marek Jakubiak – poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VIII kadencji;
Waldemar Bartosz – przewodniczący Świętokrzyskiej „Solidarności”;
Michał Patryk Sadłowski – niezależny ekspert specjalizujący się w prawnych aspektach bezpieczeństwa na obszarze poradzieckim.
Prowadzący: Magdalena Uchaniuk-Gadowska
Wydawca: Jan Olendzki
Realizator: Paweł Chodyna
Część pierwsza:
Marek Jurek
Marek Jurek opowiada o założeniu komitetu wyborczego „Prawica”, który założył wraz z Kają Godek, namawiając ją do wspólnego startu w wyborach. „Głównymi postulatami „Prawicy” są: suwerenność Rzeczpospolitej Polski, wolność polityczna oraz szacunek do rodziny” – mówi gość „Popołudnia WNET”.
Jak dodaje rozmówca: „Prawica Rzeczpospolitej w ciągu 2 tygodni musi zebrać 120 tyś. podpisów”. Najważniejszym priorytetem komitetu wyborczego „Prawica” są prawa rodziny, które według Marka Jurka powinny funkcjonować jako fundament konstytucyjny
ZbigniewStefanik przybliża sprawę spotkania Władimira Putina z prezydentem Francji – Emmanuelem Macron. Na spotkaniu mają zostać poruszone kwestie związane ze współpracą Unii Europejskiej z Rosją, walką z tzw. Państwem Islamskim, a także z nowym prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Spotkanie ma doprowadzić do nowego otwarcia stosunków rosyjsko-francuskich. Wspólnymi interesami obu państw jest handel uzbrojeniem w Indiach oraz liczne stosunki gospodarcze.
Część druga:
Przegląd najważniejszych informacji o 17:00 autorstwa Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej.
Marek Jakubiak / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET
Marek Jakubiak mówi o stowarzyszeniu Federacji dla Rzeczpospolitej. Podkreśla, że idee, które głosił przed startem do wyborów się nie zmieniły. Głównymi celami organizacji są bezprogowe referenda oraz ustawa Dzierżawskiego. „Polska jawi się jako kraj normalnych ludzi, w którym rodzice wychowują dzieci, małżeństwo składa się z mężczyzny i kobiety. Cała cywilizacja opiera się na prokreacji i tego trzeba się trzymać” – mówi Marek Jakubiak. Jak dodaje: „Obywatel musi mieć większy wpływ na sprawowanie władzy”.
Michał Patryk Sadłowski opowiada o współczesnej sytuacji w Rosji. Rozmówca mówi o protestach trwających przed wyborami. „Te wybory są bardzo ważne, mają charakter nie tylko lokalny, ale trzeba pamiętać, że Rosja jest państwem federalnym” – mówi gość „Popołudnia WNET”. Kreml boi się swojej słabości i nie chce dopuścić do władzy polityków opozycyjnych. Rosja od 2014 roku znajduje się pod sankcjami, które mają bardzo ważne znaczenie dla jej gospodarki. Federacja Rosyjska szuka współpracy z innymi państwami takimi jak Iran i Chiny. Władimir Putin od wielu lat próbuje porozumiewać się z głównymi przedstawicielami innych państw europejskich, w obecnej sytuacji Emmanuel Macron daje największe szanse na współpracę, a także jest największym sojusznikiem z pośród wszystkich krajów.
Waldemar Bartosz opowiada o pomniku Rzezi wołyńskiej, który ma być postawiony w Kielcach. Świętokrzyska „Solidarność” zrobi wszystko, aby postawić i wspierać logistycznie to dzieło. 65% mieszkańców chce, aby pomnik pojawił się w Kielcach. „Poczucie tego nieszczęścia jest niezbyt duże. Traktuje całą akcję jako edukację, aby ludzie wiedzieli czym była Rzeź wołyńska” – podkreśla rozmówca. Pomnik oddaje drastyczność wydarzeń z 1943 roku, przedstawia dziecko nabite na trójząb, płonącą rodzinę i płot z dziecięcymi głowami nabitymi na sztachety.
Ale to już w więzieniu, do którego powinien trafić zamiast Kamila Durczoka. Bo ten ostatni przynajmniej jechał swoim samochodem i pił za swoje, a nie latał za pieniądze podatników.
Tyle zrozumiałem z przekazu totalnej opozycji. Aha i jeszcze to, że należy przeprowadzić szczegółową kontrolę wszystkich lotów samolotów rządowych od roku 2015. A dokładnie od dnia 16 listopada 2015 roku i ani dnia wcześniej. Bo wcześniej, to trzeba by było sprawdzić loty tych, którzy niesprawiedliwie wybory w roku 2015 przegrali. A na to zgody nie ma, bo to już byłaby polityczna hucpa w pissowskim (wymawiamy z należytą pogardą) wydaniu.
Drodzy Czytelnicy, naprawdę bawi Was tak wyrysowana linia sporu politycznego w Polsce? Bo mnie wcale nie. Dlatego od paru lat próbuję nakreślić inną. Taką, jaka nie tylko w Polsce, ale też w krajach najstarszych demokracji ma sens, linię programową. Bo właśnie w sporze programowym pomiędzy rządem a opozycją zawarta jest istota demokracji. Aktualny rząd ma swoją wizję rozwoju państwa (z tą wizją przecież wygrał wybory), a opozycja ma inną wizję (z którą, chce wygrać kolejne wybory). Przy fundamentalnym założeniu reprezentowania interesów swojego państwa i narodu przez aktualny rząd i aktualną opozycję.
Każda inna płaszczyzna sporu, jaką chce nam zafundować rząd lub opozycja, jest kłamstwem. Jest świadomą próbą oszukania nas, wyborców, tylko dla zyskania nienależnych sobie głosów. To dlatego rządy Prawa i Sprawiedliwości, od początku odwołujące się do elektoratu socjalnego, przyjąłem z niekłamaną radością. Po latach rządów oszustów udających programowo konserwatystów i liberałów, w polskiej polityce pojawiła się nowa jakość. Przedwyborcze zapowiedzi zaczęły być realizowane. Zaistniała partia budująca swoje powodzenie wyborcze na głosach elektoratu pracowniczego i socjalnego.
Do pełni szczęścia potrzebujemy zatem prawdziwej opozycji, partii reprezentującej głosy przedsiębiorców. Oddającej więcej wolności obywatelom i pozostawiającej w ich kieszeniach więcej pieniędzy, w miejsce socjalnego bezpieczeństwa. Przekonującej również wyborców z innych grup społecznych, że takie mniej redystrybucyjne (= tańsze) państwo leży w ich dobrze pojętym interesie. Bo rozwój, a nie zagłada przedsiębiorczości, leży w mierzalnym interesie wszystkich Polaków, również pracowników. I taki pogląd próbowałem zaprezentować w dwóch poprzednich tekstach o płaczących przedsiębiorcach. Płaczących nie nad sobą, ale nad ich zdaniem źle zarządzaną Polską.
Właśnie taki spór polityczny marzy mi się. Jedna strona, socjalna, już wspaniale prosperuje. Przynajmniej do czasu, gdy skończą się pieniądze. O czym piszę i przestrzegam od jakiegoś czasu. A najpóźniej od momentu, gdy pierwsze 500+ (jak najbardziej zasadne) zostało zamienione w swoisty samograj polityczny, gwarantujący władzę do końca świata. Od momentu, gdy wyjątek socjalny zmienił się w polityczną regułę.
A druga strona? Drugiej strony nie ma. Tam, gdzie powinna istnieć opozycja, królują zakłamanie i tematy zastępcze. Hałaśliwe, czasem nośne okrzyki i nic więcej. Dotyczy to oczywiście opozycji totalnej, czyli PO z przybudówkami, ale też Kukiz ’15, który zgodnie z moimi przewidywaniami sprzed dwóch lat właśnie się kończy z winy lidera. I dotyczy również wszystkich wyznawców Korwina, którzy nie wiedzieć dlaczego założyli, że to błazen może być królem. Choć od lat co najmniej kilkuset wiadomo, że najmądrzejszy nawet błazen (vide Stańczyk) królem być nie może … i vice versa.
Na koniec trochę się wytłumaczę. Piszę swoje teksty nie z uwagi na korzyści materialne lub ambicjonalne. Nie dostaję za nie ani grosza (halo! Prezesie Skowroński! 🙂 ) i nie ubiegam się o żadne partyjno-państwowe stanowiska. Piszę, bo chciałbym żyć w silnym państwie, dobrze zarządzanym przez światłą i patriotyczną elitę. Raz bardziej socjalną, gdy tak wyborcy zdecydują. A innym razem bardziej wolnorynkową, gdy tak wyborcy zdecydują. Bo największą korzyść zwykli ludzie odnoszą z uczciwej walki o ich głosy światłych i odpowiedzialnych elit.
Nie mam też zamiaru nikogo okłamywać. Z utęsknieniem czekam na światłą, patriotyczną i wolnorynkową elitę polityczną, która nie będzie bujać w doktrynerskich obłokach, ale przedstawi całościową i korzystną ofertę dla obywateli, opozycyjną do oferty obecnego rządu. Najlepiej taką, jaką przedstawiam na tym portalu i w Kurierze Wnet. Natychmiast na nią zagłosuję 🙂 . Do tego czasu wolę głosować na Prawo i Sprawiedliwość – prawdziwą partię uczciwych socjalistów. Bo, jak się zapewne domyślacie, wolę najgorszą prawdę od najpiękniejszego kłamstwa. I mam nadzieję, że z Wami jest tak samo.
Jan A. Kowalski
PS. I jeszcze refleksja dla umysłów totalnych: nawet najprostsze, czarno-białe widzenie świata, zakłada istnienie dwóch kolorów.
Nie tylko Brexit, ale również zmiany w finansowaniu wielu gałęzi gospodarki brytyjskiej i kwestie bezpieczeństwa-to główne wyzwania, jakie stawia przed sobą Boris Johnson.
Alex Sławiński odnosi się do wyników wyborów na szefa partii konserwatywnej. Wybrał Boris Johnson, co oznacza, iż został on także premierem Wielkiej Brytanii. Otrzymał on nominację od królowej i od razu przeprowadził się na Downing Street 10, które to jest rezydencją i biurem premiera:
Po drodze Borisa Johnsona witała duża grupa protestantów.
Boris Johnson już pod swoim nowym domem wygłosił przemówienie, w którym mówił:
Ten rząd będzie agresywniej już od pierwszego dnia wprowadzał kolejnereformy, które będą dotyczyć nie tylko Brexitu, o którym się tyle mówi, ale również zmiany w finansowaniu wielu gałęzi gospodarki brytyjskiej. To będzie najprawdopodobniej jeden z najsilniejszych i najbardziej dynamicznych rządów jakie widzieliśmy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
Jednym z najważniejszych punktów przemówienia była również kwestia bezpieczeństwa. Ataki nożowników i liczne akty agresji na ulicach Londynu to istotny problem, z jakim muszą się mierzyć władze kraju. Nowy premier jak najszybciej planuje rozwiązać ten problem:
Praktycznie każdego dnia na ulicach Londynu ktoś ginie.
Jak zaznacza Alex Sławiński, gdy Boris Johnson, jeszcze kilka lat temu, był dwukrotnie merem Londynu, to przez cały okres jego kadencji poziom przestępczości utrzymywał się na bardzo niskim poziomie. Kiedy zrezygnował z kolejnego kandydowania i został Ministrem Spraw Zagranicznych, przestępczość, nie tylko w samym Londynie, ale i całej Wielkiej Brytanii, błyskawicznie zaczęła wzrastać:
Obecnie pomimo braku dostępu do broni białej, przestępczość w Wielkiej Brytanii jest ogromna.
Alex Sławiński odnosi się również do przegranej sprawy sądowej linii lotniczych British Airways ze swoimi związkowcami. Związkowcy, uzyskali zgodę na rozpoczęcie strajku, który planowany jest na początek sierpnia.
– Wielu oligarchów przegrało z absolutnie nieznanymi kandydatami. Przykładem jest porażka w okręgu większościowym właściciela „Мотор Січі” Wiaczesława Bohusłajewa – zaznacza Bobołowicz.
Paweł Bobołowicz, korespondent Radia WNET na Ukrainie komentuje wyniki wyborów do rady Najwyższej Ukrainy, zaczynając od ciekawostek. Jak podaje za portalem Ukraińska Prawda, pierwszy raz od uzyskania niepodległości jedna partia zdobywa samodzielną większość w wyborach parlamentarnych:
Sługa Narodu, partia prezydenta Zełenskiego, uzyskała aż 251 mandatów (na 450). To pobicie historycznego rekordu uzyskanego w 2012 roku przez Partię Regionów, która wywalczyła 185 mandatów.
Jak podkreśla Paweł Bobołowicz, trzy-czwarte deputowanych będzie zasiadać w radzie po raz pierwszy. To aż 323 kandydatów, którzy wcześniej nie byli deputowanymi. Wołodymyr Zełenski spełnił tym samym swoją obietnicę wyborczą wprowadzenia do polityki nowych twarzy.
Kobiety będą stanowić ponad 20 procent składu Rady i jest to wzrost o ponad 12 procent w odniesieniu do składu poprzedniej Rady:
Procentowo najwięcej kobiet znalazło się we frakcji Europejska Solidarność poprzedniego prezydenta Petra Poroszenki.
Co istotne, kobiety będą stanowić prawię połowę tej frakcji. W partii Hołos reprezentacja kobiet to ponad 37 procent. Partie te dzięki temu dostaną dodatkowe finansowanie. Nasz korespondent zauważa także, iż do Rady nie wejdą tuzy ukraińskiej polityki:
Wielu oligarchów przegrało z absolutnie nieznanymi kandydatami. Przykładem jest porażka w okręgu większościowym właściciela „Мотор Січі” (Motor Sicz) Wiaczesława Bohusłajewa, który przegrał na rzecz fotografa weselnego Serhija Sztepy, kandydującego ze wsparciem Sługi Narodu.
Do Rady nie wejdą za to – Dmytro Jarosz założyciel Prawego Sektora i Andrij Biłeckij – lider Korpusu Narodowego. Przegrali również bliscy współpracownicy byłego prezydenta Poroszneki. Wśród nich znajdowali się spółpracownicy polityczni, ale też biznesowi, tacy jak choćby Ołeksander Gronowski czy Ihor Kononenko:
W jednym z Wołyńskich okręgów wygrał wybory partner biznesowy oligarchy Kołomojskiego – Ihor Pałyca, co ciekawe pokonał kandydata Sługi Narodu, Wadyma Nowińskiego.
Jak kontynuuje Bobołowicz, najwięcej głosów dostał ochroniarz sztabu Zełenskiego w Krzywym Rogu. Uzyskał on prawie 48 tysiące głosów. Bohater Ukrainy, były więzień Kremla, oskarżona na Ukrainie o próbę zamachu stanu, była wojskowa Nadia Sawczenko. Postawiono jej w Rosji zarzut zabójstwa dziennikarzy rosyjskiego publicznego radia i telewizji 17 czerwca 2014 roku pod Ługańskiem. Ostatecznie otrzymała ona 8 [sic!] głosów.
Trwa akcja Ukraiński Zwiad Wnet i nasz korespondent teraz przemierza Polesie. W korespondencji Bobołowicz opowiada o miejscowości Maciejów (obecnie Łukiw) i dawnym studium nauczycielskim prowadzonym przed wojną przez Zgromadzenie Sióstr Niepokalanego Poczęcia N.M.P. Gość Ukraińskiego Zwiadu Wnet pani Zoja Szewczuk opowiada o przedwojennych ulicach Maciejowa i polskim cmentarzu, a Pawło Babaryga zaprasza na triathlon do Siomina na Polesiu. Szczegóły i rejestracja na http://triathlon-polissia.org.ua/
Norbert Kaczmarczyk, poseł Kukiz’15 o przedwyborczych układankach, o tym, czemu Kukiz’15 musi pójść w bloku z innymi ugrupowaniami i o patologiach polskiego samorządu.
Norbert Kaczmarczyk mówi o rozmowach klubu Kukiz’15 z PSL-em, Bezpartyjnymi Samorządowcami, a także Mariuszem Maxem Kolonko. Jak zaznacza, klub jest gotowy i otwarty na rozmowy również z mniejszymi podmiotami.
Były prowadzone rozmowy z Bezpartyjnymi Samorządowcami, z panem Mariuszem Maxem Kolonko, z PSL-em. Paweł Kukiz zapowiedział, że w tym tygodniu decyzje zapadną i tak to jest przesuwane dzień po dniu.
Jak mówi poseł, opóźnienie ogłoszenia wyników rozmów może wyglądać nieprofesjonalnie, ale we wszystkich ugrupowaniach trwają dyskusje nad ostatecznym kształtem list wyborczych. Nawet, jak twierdzi, w Zjednoczonej Prawicy pewne są jedynki, ale o inne miejsca nadal toczą się negocjacje.
Sytuacja jest taka, że Kukiz 15 balansuje na granicy progu, więc aby nie zmarnować tego potencjału, który przez 4 lata wypracowaliśmy. Trzeba z kimś się połączyć, idąc w bloku koalicyjnym, w bloku, który spowoduje, że Kukiz 15 będzie mógł wprowadzić swoje mandaty i będzie miał możliwość wpływu na władzę.
Na zarzut podejmowania rozmów z PSL-em jasno mówi, że aby dostać się do sejmu klub musi łączyć się w większe bloki, w innym wypadku, jedyne co będzie mógł robić, to pikietowanie pod sejmem, w momencie, w którym Kukiz’15 nie będzie miał żadnego posła.
Chciałbym, żeby ten samorząd był jasny i klarowany, niezależnie od tego, kto rządzi […] Jeżeli potrzeba dofinansowania, to dofinansowanie idzie, żeby nie było uznaniowości, synekuryzacji.
Kaczmarczyk mówi także o okręgu tarnowskim. Podkreśla, że to trudny okręg wyborczy, z którego nie jest łatwo dostać się do sejmu. Jest to także region dotknięty wieloma problemami, takich jak migracja mieszkańców Tarnowa w stronę większych ośrodków. Sytuacji nie poprawia funkcjonowanie polskich samorządów, w których jak wskazuje poseł, pieniądze idą tam, gdzie rządzi ta sama opcja polityczna, co na szczeblu centralnym. Tak było w czasie rządów PO-PSL i tak jest też teraz. Jak mówi, być może nadszedł już czas „na szeroką dyskusję na temat samorządności w Polsce”, by samorząd nie był głównie„odbiornikiem centralnych pieniędzy”, tylko instytucją niezależną.
Dlaczego Timmermans jest złym kandydatem na stanowisko szefa Komisji Europejskiej i jaki interes w jego poparciu może mieć Angela Merkel? Mówi dr Zbigniew Kuźmiuk.
Dr Zbigniew Kuźmiuk prosto z Brukseli mówi o walce Grupy Wyszehradzkiej nazywanej również V4, o lepszą przyszłość Unii Europejskiej. Grupa, w skład której wchodzą Polska, Czechy, Słowacja i Węgry sprzeciwia się kandydaturze Fransa Timmermansa.
Forsowany jest bez względu na konsekwencje, kandydat lewicowo-liberalny. Jest to absolutnie nieuczciwa gra, a dowodzenie przez Donalda Tuska tą grą, wbrew interesom państw środkowoeuropejskich Europy Śr-Wsch, jest chyba rzeczywiście rzeczą, której społeczeństwa tych krajów mu nie zapomną.
Jak podkreśla eurodeputowany, zgodnie z prawem i ususem unijnym kandydatem na szefa KE powinien być przedstawiciel zwycięskiej Europejskiej Partii Ludowej, czyli Manfred Weber. Poza centrową EPL w obecnym europarlamencie obecne są dwie spore frakcje po prawej stronie.
Myślę, że Niemcy prowadzą ukrytą grę o obsadzenie Europejskiego Banku Centralnego.
Powodem, dla którego kanclerz Niemiec zrezygnowała z promowania kandydata z własnej frakcji i poparła Timmermansa, jest, jak przypuszcza dr Kuźmiuk, rozgrywka mająca na celu wybranie Niemca na przewodniczącego EBC. Niemcy są szczególnie zainteresowane tym, co się dzieje w strefie euro jako kluczowy dla niej kraj. Obawiając się o jej przyszłość, chcą widzieć w EBC swojego kandydata, choćby nie był politykiem, tylko specjalistą.
Wszyscy wiemy, jaki charakter ma pan Timmermans. Nie jest to człowiek koncyliacyjny, to człowiek myślący dosyć jednostronnie i uparty. Jeżeli rzeczywiście Ci wielcy przeforsują go na stanowisko szefa Komisji Europejskiej, w Unii Europejskiej nastaną złe czasy.
Posiedzenie zostało odroczone do godziny 11, po której, jak ma nadzieję dr Kuźmiuk, Timmermans nie będzie już kandydatem na szefa KE. Zaznacza, że przywódcy europejscy nie wyciągnęli wniosków z Brexitu i prowadzą działania zmierzające do destabilizacji Unii. Gość „Poranka WNET” uważa, że holenderski socjalista „nie jest znany z żadnego rozwiązania, które forsowałby, a które by służyło Unii”, a jedynie przyczynił się do skonfliktowania Komisji Europejskiej z rządami państw członkowskich, w imię obrony praworządności, gdy jest to „problem dziesięciorzędny i bardzo często sztucznie zbudowany”.
– Co jeśli nie uda się wprowadzić JOW-ów? Dalej będziemy tkwić w bolszewizmie. Jest lekko zliberalizowany, ale to nadal bolszewizm – powiedział Paweł Kukiz.
Paweł Kukiz mówi o negocjacjach koalicyjnych i starcie w przyszłych wyborach, które wg niego mają być mocno utrudnione ze względu na prawdopodobny krótki, dwutygodniowy czas na zbiórkę 130 tysięcy podpisów:
To od razu wyklucza małe podmioty polityczne, to typowe działanie systemowe. Z kimś w koalicji trzeba pójść, ale z kim konkretnie — o tym będę wiedział dopiero na początku lipca.
Lider ruchu Kukiz’15 nie chce potwierdzić ewentualnej koalicji z PSL-em. Zaznacza jednak, że koalicjantem może być jedynie partia, która podpisze odpowiednie postulaty ustrojowe:
Musi w swoim programie zapisać postulaty ustrojowe, takie jak możliwość kandydowania do sejmu każdego obywatela indywidualnie, czyli tak zwane JOW-y, przynajmniej w połowie okręgów wyborczych. Do tego referenda i dzień referendalny. […] To są podstawowe warunki. Przyszedłem do sejmu aby zakończyć komunizm, który utrzymywany jest przez tę ordynację wyborczą i rolę absolutną partii politycznych w Polsce. […] Przyszedłem zmienić ustrój i skończyć komunę, a nie tłuc się o miejsca w spółkach Skarbu Państwa.
Jak wspomina Paweł Kukiz, nie zrezygnuje ze swoich postulatów antyestablishmentowych. Jak wspomina, wprowadził ok. 40 posłów do parlamentu:
Okazuje się, że połowa z nich w nosie ma wszystkie postulaty zmiany ustrojowej. Chodziło im o jakieś własne ambicje, partykularne interesy. Bóg i historia ich ocenią.
Gość „Poranka WNET” podkreślił, że tworzenie ruchu politycznego czy partii nigdy nie było jego celem. Od początku walczył o Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, w ramach których każdy może startować bez poparcia przewodnich partii:
Jeżeli się to nie uda, to dalej będziemy tkwić w bolszewizmie. Jest lekko zliberalizowany, ale to nadal bolszewizm. […] Obywatele sa skazani na to, co wybierają raz na cztery lata. Wybór jest marny, bo dają go tylko partie polityczne.
Jarosław Kaczyński wspomina pierwsze powojenne wolne wybory, przytacza historie powstania Porozumienia Centrum, odnosi się do ostatniej wypowiedzi D. Tuska oraz komentuje aktualną sytuację Polski.
Krzysztof Skowroński rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim o jego wspomnieniach związanymi z pierwszymi w powojennyej historii Polski kontraktowymi, półwolnymi wyborami, które odbyły się 4 czerwca 1989 roku:
To wspomnienie bardzo miłe, z napięciem czekałem na wyniki wyborów. Przychodziły informacje z Warszawy, że w przypadku senatu może być druga tura, na szczęście wygraliśmy w pierwszej turze, jeśli chodzi o senat. Gdy dowiedziałem się, że wygrał mój śp. brat, to czułem wielką radość i nadchodzącą zmianę.
Prezes Jarosław Kaczyński opowiadał także o swojej nadziei , która wówczas graniczyła z pewnością, że wybory zakończą się pomyślnie dla Solidarności:
Jeszcze na pół roku przed wyborami założyłem się o butelkę wódki, że za pół roku będziemy mieli rząd. Od razu dostaliśmy zlecenie skonstruowania rządu od Lecha Wałęsy.
Jak tworzyło się Porozumienia Centrum?
Gość Poranka WNET streścił przebieg rozmów koalicyjnych i przytoczył listę wielu pojawiających się komplikacji i zawirowań towarzyszących tym rozmowom:
Środowiska, które do dzisiaj symbolizuje Gazeta Wyborcza, stawiały na Bronisława Geremka jako premiera rządu. Wałęsa już długo przedtem, chyba jeszcze na jesieni 1988 roku poinformował mojego brata o tym, że raczej stawia na Tadeusza Mazowieckiego, chociaż miał wahania, bo mówił też o Bronisławie Geremku.
W dalszej części wywiadu Krzysztofa Skowrońskiego, prezes Prawa i Sprawiedliwości opowiadał, jak powstało Porozumienie Centrum. Jarosław Kaczyński mówił także o tym, jaki wówczas był jego i Lecha Kaczyńskiego, stosunek do Lecha Wałęsy:
Mój brat był zdecydowanym przeciwnikiem tego, żeby Lech Wałęsa został prezydentem. Nie wziął w tym udziału, nie był w komitecie Wałęsy. Dzięki Lechowi Kaczyńskiemu mogło powstać porozumienie Centrum, bo to była ta siła przyciągająca. […] Ja też byłem w kierownictwie Solidarności, ale nie byłem osobą aż tak przyciągającą do siebie ludzi jak mój brat, chociaż również tworzyłem pewne środowisko. Dzięki temu już dość łatwo można było zorganizować grupę, która później zmieniła się w partię polityczną. […] Poparłem Lecha Wałęsę w wyborach prezydenckich bo nie widziałem na tematen moment innego rozwiązania dla naszej partii […] Mam nadzieję że Bog na sądzie ostatecznym mi to wybaczy.
Prezes Kaczyński stanowczo zdementował informację, która pojawia się w wielu opracowaniach, że podczas wyborów w 1991 roku w ramach Obywatelskiego Porozumienia Centrum startowało także ugrupowanie KLD (Kongres Liberalno – Demokratyczny), w którym pojawił się Donald Tusk:
To zupełne nieporozumienie. KLD miało własny komitet wyborczy. Opowieść o tym, że KLD i Porozumienie Centrum startowały razem, jest opowieścią zupełnie nieprawdziwą. Były pewne relacje pomiędzy nami. Wielu ludzi się znało, tak jak mój śp. brat z Donaldem Tuskiem, ale to dzisiaj nie ma znaczenia. Później Tusk mówił, że mój brat pił z Kiszczakiem, co jest wierutnym kłamstwem. Donald Tusk ma obyczaj kłamać i kłamie w każdej sprawie. Oczywiście on w Magdalence nie był, gdyż był wtedy człowiekiem niespecjalnie ważnym.
Tusk porównuje aktualną opozycję do Solidarności
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego nawiązał także do ostatniej wypowiedzi Donalda Tuska, który 4 czerwca w Gdańsku, stwierdził, że „to jego środowisko reprezentuje wolność, natomiast partia rządząca władzę autorytarną”.
Donald Tusk powiedział także, że „dzisiejsza opozycja jest jak niegdyś Solidarność, która musiała walczyć z siłą rządowej telewizji przy pomocy podziemnych drukarni”:
To jest zabieg tak skrajnie prymitywny, że nie sądzę, żeby ktokolwiek się na to nabrał. Każdy ma w domu telewizor i wiele innych programów, zupełnie innych niż telewizja publiczna. Wiele z nich nas mocno atakuje, z TVN-em na czele. Nie wspomnę już o wielu prywatnych radiach. To jest coś, co może przemówić tylko do ludzi, którym brakuje elementarnej wiedzy, bądź mają skrajnie złą wolę.
Prezes Kaczyński odniósł się także do swojego wystąpienie wygłoszonego podczas wieczoru wyborczego na temat zbliżającej się kampanii parlamentarnej, która „może być bardziej brutalna niż dotychczas”:
To jest kwestia znajomości naszych przeciwników, a także bardzo konkretnej wiedzy, którą nie będę się teraz dzielił, odnośnie do przygotowań opozycji w różnych wymiarach.
Prezes PiS acharakteryzował i ocenił strategię opozycji wykorzystaną w kampanii do Europarlamentu oraz działania bardziej niż negatywnie nastawionych zdecydowanej grupy mediów, z Gazetą Wyborczą na czele:
Okazało się, że jestem najbardziej dorobionym politykiem, właściwie miliarderem. Powiedzieć można wszystko. Można powiedzieć, co bardzo chętnie bym przyjął, że jestem wysokim, młodym, pięknym, blondynem, chociaż tego akurat nami przeciwnicy nie powiedzą. Kłamać, kłamać i jeszcze raz kłamać — to jest polityka, którą oni kontynuują od początku. Cała ta opowieść o dyktaturze w Polsce, o naszej przewadze medialnej, to jest komiczne, bo jeszcze do niedawna mówiono, że telewizji publicznej nikt nie ogląda, a teraz opozycja twierdzi, że te wybory wygrało TVP i Jacek Kurski.
Polska nie będzie płacić za niemieckie zbronie
Jarosław Kaczyński w kwestii amerykańskiej ustawy JUST 447 stwierdził, że Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy jest partią prorosyjską, stosującą narrację szkodzącą Polsce. Jedynym zaś, jak stwierdził gwarantem przeciwko roszczeniom żydowskim jest Prawo i Sprawiedliwość:
Polska nie będzie płaciła [żadnych pieniędzy – red.] za niemieckie zbrodnie w czasie drugiej wojny światowej. Jeśli żydzi mają jakieś roszczenia, to niech zgłaszają się do Niemiec.
Kształt Europarlametu i stosunki polsko-rosyjskie
Rozmówca Poranka WNET snuł refleksje o przyszłości Unii Europejskiej i pozycji Grupy Wyszehradzkiej, która, jego zdaniem, powinna mieć taką pozycję, jak choćby Francja czy Niemcy. Prezes J. Kaczyński podsumował także możliwość stworzenia wspólnego bloku razem z Matteo Salvinim:
Mamy taki problem, że Pan Salvini chce założyć nową grupę razem z takimi formacjami, których w żadnym razie nie jesteśmy w stanie zaakceptować. To jest zgromadzenie narodowe Pani Le Pen, czy potencjalnie Alternatywa dla Niemiec. Nie możemy tego zaakceptować. […] Salvini dąży do stworzenia bardzo dużej grupy. Propozycje zjednoczenia padały, ale z formacją która jest wyraźnie proposyjska, a źródła są dla nas nie do zaakceptowania. Szczególnie w kontekście ojca Pani Le Pen, który wcześniej przewodniczył jej formacji.
Prezes Kaczyński wypowiedział się także na temat napiętych stosunków polsko-rosyjskich oraz roli polskich prokuratorów, którzy badają w Smoleńsku wrak prezydenckiego Tupolewa:
Co do polepszenia się stosunków Polsko-Rosyjskich, to musi być decyzja Rosji. O tym, że zmienia stosunek do Polski. Obawiam się, że może być z tym poważny kłopot. Bardzo chciałbym się mylić, ale wydaje mi się, że druga strona nie przyzwyczaiła się jeszcze do tego, że tutaj istnieje państwo podmiotowe, które może odgrywać rolę w europie środkowej i które jest konkurencyjne wobec Rosji. Musimy umieć wywalczyć tę podmiotowość, ponieważ jeśli ktoś nie walczy o swoje interesy, to pod każdym względem na tym straszliwie traci.
W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim prezes PiS powiedział, iż nie wie, czy w Polsce powstanie Fort Trump. Jarosłąw Kaczyński zapewnił jednak, że kontyngent amerykański nadal będzie stacjonował w Polsce i będzie się stale powiększał.
Redakcja Radia WNET dotarła do programu politycznego przygotowanego przez ekspertów dla liderów opozycji, który w myśl autorów ma zostać ogłoszony 4 czerwca na uroczystościach w Gdańsku.
Zdaniem większości polityków jesienne wybory do parlamentu będą jednymi z najważniejszych od początku III RP, ukierunkowując rozwoju Rzeczpospolitej na następne kilkanaście lat. Od kilku miesięcy w przestrzeni publicznej pojawiają się informacje, przekazywane przez polityków Platformy Obywatelskiej mówiące, że na zapleczu partii trwa ożywiona praca ekspercka nad programem, który przyniesie zjednoczonej opozycji zwycięstwo oraz wskaże działania rządu w pierwszych miesiącach po ewentualnym odsunięciu Prawa i Sprawiedliwości od władzy. Redakcja Radia WNET dotarła do dokumentu, który najprawdopodobniej będzie stanowił podstawę dla wystąpień programowych liderów opozycji, przygotowywanych na uroczystości 4 czerwca w Gdańsku. Autorami poniższego zarysu programowego o nazwie „Wielka Polska Obywatelska” są prof. Maciej Kisilowski prawnik, wykładowca m.in. Central European University w Budapeszcie oraz Paweł Lisiewicz były szef Gabinetu Prezydenta RP za czasów urzędowania Bronisława Komorowskiego.
Konkretne propozycje
Propozycje zapisane w dokumencie silnie współgrają z wcześniejszymi medialnymi wystąpieniami autorów, szczególnie prof. Kisilowskiego, oraz z propozycjami programowymi zgłaszanymi przez Platformę Obywatelską m.in. w kampanii samorządowej. Zaznaczyć jednak należy, że cały plan zapisany na łamach poniższego szkicu jest zdecydowanie dalej idący w kierunku zmiany podstawowych zasad ustroju naszego państwa, niż wszelkie wcześniejsze propozycje wysuwane przez polityków obozu zjednoczonej opozycji.
Program „Wielka Polska Obywatelska” zakłada przeprowadzenie, w ramach zbliżającej się kampanii wyborczej, zdecydowanej ofensywy programowej, która pozwoli przejąć opozycji inicjatywę i otworzyć się na nowe grupy wyborców, poprzez zaprezentowanie głębokiej zmiany ustroju państwa. Jak proponują autorzy deklaracji, opozycja powinna 4 czerwca ogłosić zapowiedź programu gruntownych zmian w Konstytucji RP, które w ogólnym zarysie mają polegać na osłabieniu centralnych instytucji państwa na rzecz tzw. „niezależnych instytucji kontroli władzy”, w szczególności sądów oraz organów samorządowych, głównie szczebla wojewódzkiego. Program ma być adresowany do wszystkich polityków i samorządowców, którzy „bezpośrednio nie brali udziału w naruszaniu porządku demokratycznego”.
Autorzy propozycji zaznaczają, że podstawowym wyzwaniem dla Platformy jest zmiana wizerunku partii „ciepłej wody w kranie”, czyli formacji niechętnej wielkim projektom modernizacyjnym. PO musi jednak przejąć inicjatywę i zaproponować własny mądry i odważny pomysł na Polskę – możemy przeczytać w dokumencie.
Nowa twarz Platformy
Prezentowany poniżej zapis programu zakłada, że przejęcie inicjatywy ma dokonać się dzięki ukazaniu świeżego oblicza Platformy Obywatelskiej, za sprawą przekazu dla opinii publicznej nowego programu partii. Jego fundamentem ma być propozycja głębokiej zmiany ustroju państwa, a następnie skierowanie tego pomysłu do szerokiego grona wyborców, zarówno do tych o lewicowych poglądach, jak i tych będących na politycznej szali bardziej na prawo od żelaznego elektoratu PO.
Sporo miejsca autorzy programu poświęcają kwestii bezwzględnego poszerzenia dotychczasowego elektoratu popierającego partię. W szkicu podkreślono, że nowe propozycje muszą być skierowane przede wszystkim do wahającego się i niezdecydowanego elektoratu, a nie do oczekiwań twardych zwolenników opozycji, którzy i tak nie znajdą alternatywy. Aby tak się stało, opozycja musi zerwać z narracją o przywróceniu stanu sprzed roku 2015 i zdecydowanie przejść do „nowego otwarcia”. Ma nim być właśnie reforma instytucjonalna w myśl programu „Wielskiej Polski Obywatelskiej”.
Prof. Maciej Kisilowski i Paweł Lisiewicz za podstawę swojego programu przyjmują ograniczenie władzy centralnej i przekazanie kompetencji samorządom. W myśl ich propozycji „Podkarpacie może stać się polską Bawarią, a Pomorze Polską Kalifornią” i żaden z regionów nie będzie wpływał na decyzję podejmowane w pozostałych województwach.
Zdaniem autorów deklaracji, w nurcie propozycji „Wielkiej Polski Obywatelskiej” mogliby odnaleźć się wyborcy o bardzo różnych poglądach politycznych, od lewicowców po konserwatystów, a nawet ci, któzy poglądowo wychodzą daleko poza obecne spory i pola polityczne.
Daleko idąca decentralizacja ma również obejmować kwestie światopoglądowe, takie jak związki partnerskie czy małżeństwa homoseksualne oraz adopcje dzieci przez takie pary. Symbolem głębokiej decentralizacji państwa ma być nowa forma Senatu RP, w skład którego będą wchodzić przedstawiciele marszałków województw.
Radykalne rozmontowanie instytucji centralnych i wprowadzenie swoistego „współczesnego rozbicia dzielnicowego”, zdaniem twórców niniejszej propozycji programowej, ma być złotym środkiem na „usprawnienie procesu wdrażanie reform w politykach sektorowych”. Rywalizacja między regionami w zakresie jakości służby zdrowia czy edukacji, ma być najlepszym czynnikiem usprawniającym proces podnoszenia usługi publiczne na wyższy poziom.
Likwidacja ministerstw
Obok zdecydowanej zmiany roli Senatu, program „Wielkiej Polski Obywatelskiej„, zakłada likwidację co najmniej dziewięciu ministerstw, których kompetencje zostaną przekazane do samorządów wojewódzkich. Eksperci Platformy Obywatelskiej zamierzają zlikwidować następujące ministerstwa: edukacji, nauki, gospodarki, rodziny, rolnictwa czy sportu.
W dokumencie zawarta jest również mapa drogowa wprowadzania kolejnych elementów i etapó zmiany ustroju. Pierwszym krokiem, po wygranych przez PO wyborach, ma być ogłoszenie przez nowego premiera w exposé „Białej Księgi Reformy Państwa”. W dokumencie zawarta będzie lista ministerstw do decentralizacji oraz założenia nowych ustaw, które mają dalece wzmacnić samorządy. Program zakłada także zdecydowanie umocnienie sądów na szczeblu wojewódzkim To właśnie sądy mają stanowić rdzeń „Pakietu Niezależny Instytucja”, który – wedle założeń ekspektów Platformy Obywatelskiej – ma ograniczyć działania władz centralnych i regionalnych.
Zmiana Konstytucji
W myśl programu „Wielka Polska Obywatelska” władza centralna ma również przekazywać wszystkie podatki dochodowe dla samorządów. Zwieńczeniem programu ma być zmiana brzmienia Konstytucji RP, która ma zakładać „demontaż państwa unitarnego na rzecz wpisania istotnej roli ustrojowej województw”.
Twórcy programu zakładają także umocnienie pozycji pojedynczego obywatela w relacji z instytucjami państwa. Ma to się odbyć między innymi poprzez wprowadzenie swoistej demokracji bezpośredniej, głównie za sprawą referendów i wzmocnienia ich roli. Jednym z pomysłów ekspertów PO – prof. Macieja Kisilowskiego i Pawła Lisiewicza jest wizja przeprowadzania referendów poprzez głosowanie internetowe. Tą samą drogą obywatele mogliby zgłaszać włąsne projekt uchwał, którymi „samorząd będzie musiał się zająć„.
Poniżej prezentujemy cały zapis dokumentu, który mimo swojej dość ogólnikowej formy, a często czysto hasłowego stylu, znakomicie harmonizuje z wypowiedziami i pomysłami na przyszłość Polski prezentowanymi przez polityków opozycji.
Jak podkreślają autorzy programu, powinien on być bazą do wystąpień najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej i innych formacji politycznych oraz samorządowców zaplanowanych na dzień 4 czerwca w Gdańsku.
Nawet jeżeli jest to tylko jedna z wielu propozycji programowych opracowywana dla polityków Platformy Obywatelskiej, to wskazuje drogowskaz w jakim kierunku będzie podążała wewnętrzna debata nad przyszłością Rzeczypospolitej Polskiej, po ewentualnym jesiennym zwycięstwie obozu zjednoczonej opozycji.