Cejrowski: Państwo nie było w łóżku z rodzicami, więc dlaczego ma płacić 500+?

– Jeśli się daje komuś 500+, to proporcjonalnie spadają płace innym. Nie dziwi więc, że „Solidarności” zależy na podniesieniu pensji nie tylko dla nauczycieli – mówi Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowej audycji „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski odnosi się do trwającego strajku nauczycieli. Radzi wprost rodzicom, by trzymali się od szkół jak najdalej i uczyli swoje dziecko w domu. Zwraca uwagę na dużą popularność tego rozwiązania w Stanach Zjednoczonych, która związana jest m.in. ze zideologizowaniem placówek oświatowych. Podróżnik mówi, że lewicowe szkoły w tym kraju często ograniczają dostęp do edukacji osobom o odmiennych poglądach.

Cejrowski dzieli się swoim sposobem na rozwiązanie impasu w negocjacjach pomiędzy Związkiem Nauczycielstwa Polskiego a rządem. Jego zdaniem należy zmienić przepisy dotyczące tego, kto może być nauczycielem i zawiesić prawo wykonywania zawodu osobom, które nie spełniają określonych warunków. Gospodarz „Studio Dziki Zachód” sądzi, że powinno się osłabić ZNP do tego stopnia, by przy stole negocjacyjnym obecni byli jedynie przedstawiciele NSZZ „Solidarność”.

Podróżnik komentuje również wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich, która odbyła się 31 marca na Ukrainie. Jego zdaniem przewaga aktora i komika Wołodymyra Zełenskiego nie jest niczym dobrym. Stwierdza, że polscy politycy nie wykorzystali należycie poprzedzającej głosowania kampanii. Według prowadzącego „Boso przez świat” powinni byli oni zaprosić na debatę trzech najpopularniejszych kandydatów – Julię Tymoszenko, Wołodymyra Zełenskiego i Petro Poroszenkę. W ramach przeprowadzanych rozmów należało by stwierdzić, że Ukraina nie może liczyć na pomoc Polski w akcesji do NATO czy Unii Europejskiej dopóty, dopóki na korzyść drugiego z wymienionych państw nie zostaną rozwiązane spory dotyczące m.in. postaci Stepana Bandery odpowiedzialnego za zorganizowanie w latach 1943–1944 ludobójstwa polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Cejrowski porusza także temat cen nieruchomości w Stanach Zjednoczonych i świadczeń socjalnych Prawa i Sprawiedliwości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Wybory prezydenckie na Ukrainie: Wołodymir Zełenski w drugiej turze zmierzy się z Petro Poroszenko

Komik telewizyjny Wołodymyr Zełenski zdobył ponad 30 proc. głosów w wyborach prezydenckich na Ukrainie, a ubiegający się o reelekcję prezydent Petro Poroszenko zakończył I turę wyborów z 16 proc.

Trzecie miejsce zajęła była premier Julia Tymoszenko z wynikiem 13 proc., co oznacza, że nie ma już szansy wejścia do drugiej tury. Na czwartym miejscu znalazł się Jurij Bojko kandydat opozycyjnej partii „Za Życie”, na którego głosowało 11,53 proc.

Zdaniem Pawła Bobołowicza, korespondenta Radia Wnet z Kijowa, nie wiadomo, czy Wołodymirowi Załenkskiemu w drugiej turze uda się powtórzyć zwycięstwo, jednak w przypadku wygranej może dojść do pewnych zmian w polityce ukraińskiej. Dziennikarz zauważa, że Zełenski to jeden z nielicznych kandydatów w tych wyborach prezydenckich, którego ciężko przypisać do pro, lub antyrosyjskiej opcji:

„Nie ma skupionej wokół niego żadnej konkretnej siły politycznej, nieznane są również osoby, które będą pracować w jego administracji, nie wiadomo, kogo komik będzie popierał w wyborach parlamentarnych, oraz za jakim kształtem koalicji opowie się w trakcie tych wyborów(…) Jest więc wiele znaków zapytania, a mało odpowiedzi.”

Druga tura wyborów prezydenta Ukrainy odbędzie się 21 kwietnia.

Zapraszam do wysłuchania całej korespondencji.

 

 

Bobołowicz: Komik pozostaje liderem w wyborach prezydenckich na Ukrainie. Największe poparcie ma wśród młodych ludzi

W najbliższą niedzielę (31 marca) Ukraińcy będą wybierać prezydenta. Według najnowszych sondaży liderem w wyborach prezydenckich pozostaje Wołodymyr Zełenski, ukraiński aktor i komik.

Wołodymyr Zełenski w roli prezydenta Ukrainy satyrycznego serialu telewizyjnego Слуга Народа. Fot. Ярослав Бурдовицин (CC BY-SA 4.0), źródło: Wikimedia Commons

Według najnowszych sondaży na Załenskiego chce zagłosować aż 28%, a niektóre dane wskazują nawet na 31% poparcie.

Jak dodaje Paweł Bobołowicz, wśród wyborców Załenskiego są przede wszystkim młodzi ludzie, przed 30 rokiem życia. Inni kandydaci, np. Julia Tymoszenko nie mogą liczyć na tak duże poparcie wśród ukraińskiej młodzieży, na którą będą głosować osoby po 50 roku życia i emeryci.

Nasz korespondent pyta przechodniów z Kijowa, na kogo zagłosują. Jedna z osób stwierdza, że właśnie odda głos na owego komika. Dlaczego? On bowiem nie był jeszcze przy władzy i nie był związany z polityką.

Inny przechodzień natomiast zagłosuje na Anatolija Hrycenko, byłego ukraińskiego ministra obrony. Motywacją do oddania głosu na Hrycenkę zapytanego pieszego jest duże doświadczenie ukraińskiego polityka.

Zapraszamy do wysłuchania całej korespondencji.

JN

Liderką sondaży do wyborów prezydenckich jest – wciąż niezarejestrowana – Julia Tymoszenko

31 marca na Ukrainie odbędą się wybory prezydenckie. Jak na razie Petro Poroszenko, obecny prezydent ma notowania gorsze, niż kontrkandydat komik – Wołodymyr Zełenskyj – relacjonuje Paweł Bobołowicz

 

Wśród kandydatów, którzy 31 marca zmierzą się przy urnach o fotel prezydenta, znajduje się Ihor Szewczenko, prawnik, były minister ekologii, Serhij Kapłin z Partii Socjaldemokratycznej; Witalij Skocyk, były szef partii Partii Agrarnej, wyrzucony z niej ц związku z naruszeniem statutu partii, startuje jako niezależny kandydat. Zarejestrował się też Wałentyj Naływajczenko, były szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, kandydował też będzie mer Lwowa i biznesmen Andrij Sadowy.

Problemy z rejestracją może mieć kandydat Partii Komunistycznej Petro Symonenko, głównie z powodu prób delegalizacji jego partii.  Nie zarejestrowali się na razie główni gracze, czyli kandydatka Batkiwszczyzny Julia Tymoszenko, liderka sondaży. Tuż za nią w sondażach jest – uwaga! – nie obecny prezydent Petro Poroszenko, a 40-letni komik i aktor Wołodymyr Zełenskyj.

Żeby móc kandydować, wszyscy kandydaci muszą wnieść kaucję w wysokości 2,5 miliona hrywien (350 tysięcy złotych), mieszkać od 10 lat na Ukrainie, mieć ukraińskie obywatelstwo i ukończone 35 lat.

mf

Andrés Manuel López Obrador: prezydent – populista? / Andrés Manuel López Obrador: el presidente – populista?

1 grudnia tego roku Andrés Manuell López Obrador objął urząd prezydenta Meksyku. W swojej ojczyźnie znany jest ze swoich populistycznych poglądów. Jaka przyszłość czeka Meksyk pod jego rządami?

Andrés Manuel López Obrador (AMLO) z pewnością należy do jednych z najbarwniejszych postaci meksykańskiej polityki. Obecny prezydent Meksyku jest zarazem jednym z polityków meksykańskich o najdłuższym stażu. Swoją przygodę z polityką rozpoczął w 1976 roku jako urzędnik z ramienia Partii Rewolucyjno – Instytucjonalnej (PRI). Pozostał w niej do 1988 roku. Swoją dalszą karierę polityczną związał z Partią Rewolucyjno – Demokratyczną (PRD), by w 2012 roku założyć Partię Odrodzenia Narodowego.

A jednak Andrés Manuel López Obrador nie miał szczęścia do „wielkiej” polityki. Choć na początku obecnego stulecia pełnił urząd gubernatora stołecznego Dystryktu Federalnego (DF), w wielu wyborach udawało mu się zdobyć zaledwie zaszczytne drugie miejsce. Taka sytuacja miała miejsce przede wszystkim w wyborach prezydenckich, gdzie przegrywał z kandydatami zgłoszonymi przez Partię Akcji Narodowej (PAN) oraz PRI. I choć za każdym razem uważał on, że wybory zostały sfałszowane, to jego zarzutów nie potwierdził nigdy żaden sąd.

Tymczasem Andrés Manuel López Obrador od wielu lat nosi łatkę lewicowego populisty. Wielokrotnie uważany był za zwolennika polityki wenezuelskiego przywódcy – Hugo Cháveza. Wiele z jego wypowiedzi było mocno kontrowersyjnych Wiele z nich zraziło przeciętnych Meksykanów do kandydatury AMLO. A jednak Andrés Manuel López Obrador wygrał tegoroczne wybory prezydenckie.

Jak to się zatem stało, że tak kontrowersyjny polityk objął najważniejszy urząd w państwie? Co obiecał swoim wyborcom Andrés Manuel López Obrador? Czy nadal głosi swoje populistyczne tezy? Jak zamierza rządzić państwem? Czy zamierza kontynuować politykę swoich poprzedników wobec takich problemów, jak narkobiznes, czy przemoc, które od wielu lat trapią Meksyk? Jaką politykę zamierza stosować wobec swojego równie populistycznego „kolegi po fachu”, prezydenta USA Donalda Trumpa? Na te i inne pytania spróbują odpowiedzieć nasi dzisiejsi goście: Héctor Franco oraz Atenea González. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasi goście spróbują też odpowiedzi na pytanie, co wybór takiego mocno kontrowersyjnego polityka, jak Andrés Manuel López Obrador oznacza dla Meksyku, Ameryki Łacińskiej i reszty świata.

Na polityczne rozmowy o ostatnich wyborach zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 10-go grudnia, jak zwykle o 20H00!

¡República Latina – czasami kontrowersyjni!

Resumen en castellano: Andrés Manuel López Obrador es uno de los políticos mexicanos con la experiencia más larga. Él es también uno de los políticos latinos más controvertidos. Llamado como la versión mexicana de Hugo Chávez muchas veces perdía varias elecciones.

Sin embargo este año los Mexicanos se decidieron para darle a Andrés Manuel López Obrador una chance y lo eligieron para el presidente de México. Porqué lo hicieron? Que les prometió Andrés Manuel López Obrador? Cómo va él a governar el país? Qué va a hacer con los problemas graves de México como el narcotráfico y la violencia? Qué política va a tener hacia el vecino norteño de México – los EU y su presidente Donald Trump? A esta y otras preguntas van a responder nuestros invitados: Héctor Franco y Andrea González.

Les invitamos a escucharnos el lunes 10 de diciembre, como siempre a las 20H00!

Czarnecki: Paryskie protesty to kolejna żółta, a może nawet czerwona, kartka dla Macrona

Mamy do czynienia z małym francuskim powstaniem – mówi o paryskich protestach europoseł Ryszard Czarnecki. Gość WNET komentuje również Brexit oraz próby powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki.

W Paryżu od kilku dni trwają gwałtowne protesty tak zwanych żółtych koszul, czyli ludzi sprzeciwiających się podwyżce akcyzy na paliwo. Wsparcia protestującym udzielają politycy od lewa do prawa. Europoseł Czarnecki zwraca uwagę, że „na poprzednich protestach dominowała nieprzystosowana młodzież pochodzenia północnoafrykańskiego teraz mamy do czynienia z  małym francuskim powstaniem”. Powiedział też, że to kolejna żółta albo nawet czerwona kartka dla Emmanuela Macrona.

Nasz gość komentuje także nadchodzący Brexit. Według Czarneckiego Bruksela celowo próbuje wymóc jak najcięższe warunki, tak by odstraszyć inne kraje, które mogłyby chcieć wystąpić ze struktur unijnych. Europoseł Czarnecki uważa, że brytyjski parlament nie pozwoli, by Theresy May przyjął tak upokarzające warunki.

Czarnecki odnosi się także do okładki Newsweeka przedstawiającą Donalda Tuska „na białej chabecie”.

– Nawet w sondażu dla TVN tylko 37 proc. Polaków chce jego powrotu do kraju, a ponad połowa sobie tego nie życzy – mówi, dodając, że „Tusk jest próżny i nie zniesie drugiej porażki prezydenckiej”.

mf

 

Malta: Premier Muscat ogłosił zwycięstwo w przedterminowych wyborach. Taki rezultat głosowania przewidywały sondaże

Oficjalne wyniki wyborów jeszcze nie zostały podane, ale rywal premiera z opozycyjnej Partii Narodowej, Simon Busuttil, już przyznał się do porażki i pogratulował premierowi zwycięstwa.

Wstępne rezultaty głosowania, o których pisze Francuska Agencja Prasowa, wskazują, że w sobotę Maltańczycy – jak przewidywano w sondażach – wybrali Partię Pracy obecnego premiera.

– Ludzie jasno wybrali kontynuację tej samej ścieżki – powiedział Muscat, który urząd premiera sprawuje od 2013 roku.

Z kolei Simon Busuttil napisał na Twitterze: – Właśnie dzwoniłem do Josepha Muscata, by przyznać się do porażki. Jak zawsze, szanujemy decyzję elektoratu.

Oficjalne wyniki wyborów jeszcze nie zostały podane.

Muscat, którego kadencja upływa w przyszłym roku, ogłosił termin wyborów przedterminowych, by ponownie uzyskać poparcie wyborców w obliczu zarzutów o korupcję wobec jego żony i współpracowników.

Jednak – jak oceniła AFP – wydaje się, że zarzuty te mają niewielki wpływ na dobrą sytuację gospodarczą państwa.

Partia Muscata przypisuje sobie sukcesy w postaci silnego wzrostu gospodarczego, oscylującego w ostatnich latach wokół 6 proc. PKB, i niskiego bezrobocia – rzędu 4 proc. Z kolei opozycja oskarża premiera o podważanie rządów prawa oraz niezależności demokratycznych instytucji, a nawet finansowanie wzrostu między innymi poprzez kontrowersyjną praktykę sprzedawania cudzoziemcom maltańskich paszportów w ramach programu zwanego Obywatelstwo za Inwestycje.

PAP/JN

Iran, MSW: Hasan Rowhani ponownie wybrany na prezydenta. Uzyskał 57% głosów, frekwencja wyborcza wyniosła 73 procent

Urzędujący prezydent Iranu został wybrany na drugą, czteroletnią kadencję, zdobywając w piątkowej pierwszej turze wyborów 57 proc. głosów i pokonując ultrakonserwatywnego duchownego Ebrahima Raisiegom

Na uznawanego za pragmatyka Rowhaniego zagłosowało 23,5 mln Irańczyków, a na Raisiego 15,8 mln – przekazał w telewizji państwowej szef MSW Abdulreza Rahmani Fazli. Wyjaśnił, że są to ostateczne wyniki, gdyż przeliczono już 99,7 proc. oddanych głosów.

W piątkowych wyborach wzięło udział ponad 41 mln Irańczyków spośród ponad 56 mln uprawnionych.

[related id=”9127″]

Pozostali dwaj kandydaci – były minister kultury Mustafa Agha Mirsalim i zwolennik reform Mustafa Haszimi-Taba zdobyli odpowiednio ok. 478 tys. i ok. 245 tys. głosów.

Rowhani w piątkowym głosowaniu znacznie zwiększył odsetek swych zwolenników w porównaniu do wyborów z 2013 roku, w których zwyciężył z prawie 51-procentowym poparciem przy 73-procentowej frekwencji. Głos oddało na niego wówczas 18,6 mln wyborców spośród 35 mln uprawnionych.

Podczas kampanii 68-letni prezydent apelował do Irańczyków, by go ponownie poparli, aby mógł kontynuować swe reformy, dotyczące polityki wewnętrznej i działania mające na celu dalsze otwieranie Iranu na świat.

Haszimi-Taba pogratulował Rowhaniemu, mówiąc, że prezydent będzie działał na rzecz „godności Iranu”.

Z powodu wysokiej frekwencji wybory zostały przedłużone o sześć godzin i zakończyły się o północy lokalnego czasu, czyli o 21.30 czasu polskiego. Władze uzasadniały tę decyzję kolejkami przed lokalami wyborczymi i koniecznością zapewnienia możliwości oddania głosu każdemu uprawnionemu.

[related id=”13407″ side=”left”]

Równolegle z wyborami prezydenckimi Irańczycy wybierali swoich przedstawicieli do samorządów.

Rowhani walczył o głosy wyborców, którzy popierają reformy, chcą ograniczenia konfliktów z mocarstwami i większej wolności obyczajowej oraz gospodarczej w kraju. Był krytykowany za brak znaczącej poprawy sytuacji gospodarczej kraju i brak sukcesów w walce z bezrobociem (bez pracy jest 12,5 proc. obywateli Iranu, w tym 27 proc. młodych).

Za kadencji Rowhaniego, Iran zawarł w 2015 roku porozumienie z szóstką mocarstw w sprawie swego programu atomowego i piątkowe głosowanie było swoistym plebiscytem w sprawie tej umowy. Umożliwiła ona zniesienie części międzynarodowych sankcji, ale według wielu Irańczyków nie przyczyniła się do utworzenia obiecanych miejsc pracy czy zwiększenia zagranicznych inwestycji. Za prezydentury Rowhaniego Iran wstrzymał wzbogacanie uranu i wykazywał się większą współpracą z inspektorami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

56-letni Raisi, ultrakonserwatywny duchowny z otoczenia przywódcy duchowo-politycznego ajatollaha Alego Chameneia, przedstawiał się jako kandydat najuboższych, którym obiecywał utworzenie milionów miejsc pracy. Zapowiadał też odrodzenie wartości rewolucji islamskiej z 1979 roku. Raisi cieszy się poparciem elitarnej formacji Strażników Rewolucji, związanych z nimi paramilitarnych milicji islamskich Basidż oraz radykalnych duchownych.

Duchowny stoi też na czele najbogatszej fundacji charytatywnej w świecie muzułmańskim, Astan Kuds Razawi, która sprawuje opiekę nad najświętszym sanktuarium w Iranie, świątynią imama Alego ar-Ridy w Meszhedzie.

[related id=”8283″]

Wielu krytyków wypominało Raisiemu jego rolę w skazywaniu na śmierć więźniów politycznych w 1988 roku, gdy dokonano egzekucji tysięcy z nich. Przeciwnicy obawiali się, że zwycięstwo konserwatywnego polityka może doprowadzić do pogorszenia się sytuacji praw człowieka w Iranie i skierować kraj na ścieżkę konfrontacji z Zachodem.

Władza w Iranie jest podzielona pomiędzy różne organy, ale najważniejsze decyzje podejmuje będący u władzy od 1989 roku Chamenei. Mimo to wybierany w powszechnych wyborach prezydent ma pewne pole manewru, zwłaszcza w sprawach gospodarczych. Nadzoruje też ogromny państwowy aparat biurokratyczny zatrudniający ponad 2 miliony ludzi, wyznacza członków gabinetu i wysokich rangą urzędników oraz odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu polityki wewnętrznej i zagranicznej.

Wszyscy kandydaci, chcący ubiegać się o prezydenturę muszą zostać zatwierdzeni przez Islamską Radę Strażników Konstytucji, złożoną z szyickich duchownych i prawników. Rada nie dopuszcza do kandydowania osób nawołujących do radykalnych zmian, reformatorów czy kobiet. W tym roku spośród 1600 osób, które zgłosiły chęć ubiegania się o prezydenturę, zaakceptowano tylko sześć kandydatur. Udziału w wyborach zakazano m.in. poprzednikowi Rowhaniego, Mahmudowi Ahmadineżadowi.

 

PAP/JN

W Iranie rozpoczęło się głosowanie w wyborach prezydenckich. Za faworyta uznawany jest obecny szef państwa Hasan Rowhani

Według prognoz ostateczne rywalizacja w wyborach rozegra się między ubiegającym się o reelekcję i uznawanym za pragmatyka Hasanem Rowhanim a konserwatywnym islamskim duchownym Ebrahimem Raisim.

Do udziału w głosowaniu uprawnionych jest ponad 56 milionów Irańczyków powyżej osiemnastego roku życia, którzy mogą oddać głos w jednym z ponad 63 tys. lokali wyborczych w kraju. Lokale będą otwarte od godz. 5.30 do godz. 15.30 czasu polskiego, ale głosowanie może zostać przedłużone nawet do północy czasu miejscowego, czyli do godz. 23.30 w Polsce.

Irańskie ministerstwo spraw wewnętrznych podało, że pierwsze prognozy powyborcze mają pojawić się w sobotę rano, a ostateczne wyniki – w sobotę wieczorem lub najpóźniej w niedzielę. Jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie ponad 50 procent głosów, 26 maja odbędzie się druga tura.

[related id=”19414″]

Symboliczny pierwszy głos w wyborach oddał w piątek rano przywódca duchowo-polityczny ajatollah Ali Chamenei, który zaapelował do mieszkańców kraju o udział w głosowaniu.

Wyborcy mogą wybierać między czterema kandydatami, jednak powszechnie uważa się, że szanse na wygraną mają tylko dwaj – uznawany za faworyta, urzędujący szef państwa, Hasan Rowhani, oraz konserwatywny duchowny z otoczenia Chameneiego, Ebrahim Raisi.

Rowhani uważany jest za pragmatyka w kontaktach z Zachodem oraz reformatora, ale nie radykalnego. To za jego kadencji doszło do podpisania w 2015 roku porozumienia między Iranem a szóstką mocarstw w sprawie irańskiego programu atomowego. Walczy o głosy wyborców, którzy popierają reformy, chcą ograniczenia konfliktów z mocarstwami i większej wolności obyczajowej oraz gospodarczej w kraju. Był krytykowany za brak znaczącej poprawy sytuacji gospodarczej kraju i brak sukcesów w walce z bezrobociem (bezrobocie w Iranie wynosi 12,5 procent, a pośród młodych – 27 procent).

[related id=”13407″ side=”left”]

Raisi z kolei przedstawiał się jako kandydat najuboższych, którym obiecywał utworzenie milionów miejsc pracy, także odrodzenie wartości rewolucji islamskiej z 1979 roku. Cieszy się poparciem elitarnej formacji Strażników Rewolucji, związanych z nimi paramilitarnych milicji islamskich Basidż oraz radykalnych duchownych islamskich. Agencja Associated Press ocenia, że populistyczne postulaty tego kandydata, a także wezwania do walki z korupcją i twardszego stanowiska w relacjach z zagranicą mogą zmobilizować konserwatywnych wyborców z terenów wiejskich i warstwy robotniczej.

Pozostali kandydaci to Mustafa Haszimi-Taba – mało znana postać, zwolennik reform, który ostatni raz o prezydenturę ubiegał się bez powodzenia w 2011 roku, oraz Mustafa Agha Mirsalim – były minister kultury.

Według obserwatorów stawką w wyborach jest to, czy ponowne otwarcie się Iranu na świat, zapoczątkowane przez Rowhaniego, przyspieszy czy też wyhamuje. Oczekuje się też, że głosowanie będzie swoistym plebiscytem w sprawie umowy nuklearnej, która umożliwiła zniesienie części międzynarodowych sankcji. Wielu Irańczyków uważa, że porozumienie nie przyczyniło się do utworzenia obiecanych miejsc pracy i zwiększenia zagranicznych inwestycji. Za prezydentury Rowhaniego Iran wstrzymał wzbogacanie uranu i zwiększył zakres współpracy z inspektorami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

Wielką niewiadomą piątkowego głosowania jest frekwencja. Wysoka – może pomóc Rowhaniemu, który w 2013 roku wygrał wybory z ponad pięćdziesięcioprocentowym poparciem. Władze oczekują, że frekwencja będzie oscylowała wokół 70 procent.

PAP/JN

Wynik sondaży exit poll: Centrolewicowy Mun Dze In został zwycięzcą wyborów prezydenckich w Korei Południowej

Były adwokat specjalizujący się w obronie praw człowieka i kandydat centrolewicowej Demokratycznej Partii Razem Mun Dze In zwyciężył w przedterminowych wyborach prezydenckich w Korei Południowej.

Mun Dze In opowiada się za powrotem do dialogu z Koreą Płn. i deklaruje dążenie do zjednoczenia obu państw.Wybory rozpisano po usunięciu z najwyższego urzędu w państwie Park Geun Hie, która w areszcie czeka na proces w sprawie korupcji.

Według sondaży exit poll Mun Dze In zdobył 41,4 proc. głosów. Konserwatysta Hong Dzun Pio uzyskał 23,3 proc. głosów, a centrysta i przedsiębiorca An Czol Su – 21,8 procent.

[related id=”13866″]

Szacunki frekwencji na godzinę przed zamknięciem lokali wyborczych, czyli godz. 19 czasu koreańskiego (godz. 12 czasu polskiego), wynosiły 75,1 proc. Agencja Yonhap, powołując się na organizację czuwającą nad poprawnością wyborów, informuje, że frekwencja może sięgnąć 77,2 proc.

Podczas poprzednich wyborów prezydenckich w 2012 r. głosy oddało 75,8 proc. uprawnionych, a w 2007 r. frekwencja wyniosła 63 proc.

Według zapewnień komisji wyborczej ogłoszenie zwycięzcy będzie możliwe w nocy z wtorku na środę, czyli wieczorem czasu polskiego. Wówczas przeliczone zostanie od 60 do 65 proc. wszystkich oddanych głosów.

Ostateczne wyniki mają zostać podane rano w środę czasu koreańskiego. Jeżeli komisja wyborcza nie stwierdzi nieprawidłowości, poznamy nazwisko nowego prezydenta. Według dziennika „Korea Times” zostanie on natychmiast zaprzysiężony, bez okresu przejściowego.

Kampania wyborcza trwała 22 dni i zakończyła się w poniedziałek. Komentatorzy zwracają uwagę, iż nowy prezydent będzie miał do rozwiązania liczne problemy. Chodzi m.in. o decyzję o dalszym kształcie współpracy z USA, budowie systemu obrony przeciwrakietowej THAAD mającego strzec Korei Płd. przed możliwym atakiem rakietowym ze strony Korei Płn., ewentualny powrót do negocjacji z Pjongjangiem czy rozwiązanie problemu nieformalnych ekonomicznych sankcji wobec południowokoreańskich produktów w Chinach, które mszczą się za rozpoczęcie montażu THAAD na terenie Korei Płd.

Lokalne media podkreślają, że nowy prezydent stanie także wobec wyzwań dotyczących niskiego przyrostu naturalnego w kraju, braku perspektyw zawodowych dla młodych ludzi oraz wszechobecnej korupcji.

We wtorek rządowe media w Korei Północnej zaapelowały do mieszkańców Korei Południowej, by nie udzielali poparcia kandydatom konserwatywnym. Pjongjang zachęcał Seul do ocieplenia stosunków.

Komentarz pojawił się w oficjalnym dzienniku Partii Pracy Korei „Rodong Sinmun”. Napisano w nim, iż odsunięcie od władzy grupy polityków konserwatywnych utorowałoby drogę do nowej polityki i nowego życia w Korei Płd.

„Koreańczycy z Południa powinni w tych wyborach osądzić grupę konserwatywnych marionetek, wspólników Park Geun Hie, tak samo jak ukarali Park” – czytamy.

Ujawniony w październiku 2016 roku wielki skandal korupcyjny doprowadził do odsunięcia od władzy prezydent Park, sparaliżował prace rządu w Seulu oraz wyprowadził na ulice miliony ludzi, którzy domagali się odejścia szefowej państwa.

Południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia ostrzegało wcześniej, że Pjongjang będzie starał się zwodzić obywateli Południa i podsycać nastroje prowadzące do skłócania społeczeństwa. „To nic nowego, że Korea Płn. chce wpływać na politykę Korei Płd.” – powiedział w połowie kwietnia rzecznik ministerstwa Li Duk Heng dodając, iż „Korea Płn. powinna skończyć z tym anachronicznym zachowaniem”.

PAP/JN