Stan wyjątkowy? Dopiero, gdy wyczerpią się konstytucyjne środki [WYWIAD]

Minister w Kancelarii Prezydenta RP stwierdził na antenie Radia Wnet, że wprowadzenie zmian w Konstytucji jest dzisiaj bardziej zasadne od wdrażania stanu wyjątkowego.

 

Dzisiaj najważniejsza jest walka o życie i zdrowie Polaków, walka z koronawirusem; bardzo ważną sferą jest także kwestia związana z ochroną miejsc pracy, wsparciem polskich przedsiębiorców, cały pakiet tarczy antykryzysowej, w którego przygotowanie pan Prezydent się zaangażował – zaczął Paweł Mucha.

Minister w kancelarii Prezydenta RP wskazał na możliwość wprowadzenia zmian do Konstytucji:

Wiemy, że kadencja Prezydenta RP to jest pięć lat. W tym roku musimy mieć przeprowadzone wybory i jeżeli chodzi o konstytucyjne środki, które służą temu, żeby wybory przesunąć, to jedyna propozycja, czy jedyna możliwość, która potencjalnie jest, to jest sytuacja związana ze zmianą Konstytucji, dlatego że wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, który także skutkuje zmianą terminu wyborów, nie należy rozpatrywać w kategoriach środka, który doraźnie (tylko z tą intencją) ma być wprowadzany. Stan nadzwyczajny jest wprowadzany w sytuacji szczególnego zagrożenia, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające i to jest sytuacja tego rodzaju, kiedy mówimy, że w ramach ustawodawstwa, w ramach decyzji, w ramach czynności faktycznych, prawnych –  niemożliwe jest już działanie.

Według ministra wystarczające środki do walki z koronawirusem dają przepisy o stanie epidemii z 2008 r., dlatego nie ma przesłanek do wprowadzania stanu wyjątkowego. Mucha skrytykował również opozycję

Nie można wprowadzać stanu nadzwyczajnego z takim przekonaniem, że sondaże tej czy innej kandydatki, czy innego kandydata, nie wskazują na jego szanse na zwycięstwo i dlatego będziemy ograniczać prawa obywatelskie, żeby wybory się w danym momencie nie odbyły – sugerował Mucha. Proszę zwrócić uwagę, że nie ma propozycji ze strony opozycji żadnych rozwiązań takich czysto systemowych. [Dziś] z jednej strony jest walka z wirusem, na tym skupia się aktywność dzisiaj rządu i prezydenta, z drugiej strony jest świadomość pełna chyba wszystkich, że w tych okolicznościach potrzeba nam stabilności władzy.

Minister stwierdził, że są dwa rozwiązania problemu wyborów prezydenckich, poprzez zmiany w Konstytucji lub wprowadzenie głosowania korespondencyjnego, zaś opozycja neguje oba.

Pandemia koronawirusa nie może zanegować demokracji  jako takiej, a istotą demokracji są wybory, więc opozycja, która zachowuje się w taki sposób, że nie chce brać udziału w dyskusji na temat wyborów, które są wymuszone kalendarzem konstytucyjnym, zachowuje się dla mnie w sposób bardzo partykularny, rozumując w kategoriach dzisiaj pewnie tych sondaży wyborczych, o których  rozmawiamy.

Scenariusz zmiany Konstytucji Mucha uznał jednak za „mało prawdopodobny”.

Mając świadomość wypowiedzi polityków opozycji, którzy odrzucają taką możliwość (odrzucili ją od razu po sformułowaniu propozycji pana premiera Gowina) wydaje się nieprawdopodobne, żeby taka większość konstytucyjna czy dwóch trzecich głosów w Sejmie, czy bezwzględnej większości głosów w Senacie miała miejsce.

Jako paradoks określił jednak fakt, że w sytuacji „testu” – jakim jest stan epidemii – ci, którzy stawiają się w roli obrońców Konstytucji, zamiast „wziąć odpowiedzialność za państwo” negują „każde rozwiązanie”. Stwierdził również, że już dziś powinny się rozpocząć prace nad głosowaniem korespondencyjnym, by było ono możliwe do przeprowadzenia za miesiąc. Leżą one w gestii ministra Sasina.

Wszystkie prace powinny trwać, tak jak gdyby ta ustawa miała być przyjęta, bo gdyby tutaj czekać, byłoby zbyt duże zagrożenie dotyczące tego krótkiego terminu.

Minister powrócił na koniec do konstytucyjnego kontekstu dzisiejszej debaty o wyborach:

Gwarantem ciągłości władzy państwowej jest Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, jak w propozycji pana przewodniczącego Budki, która polegałaby na tym, żeby instrumentalnie, politycznie, ze względów czysto wyborczych wprowadzać stan klęski żywiołowej, a potem po wielokroć go przedłużać jeżeli będzie taka potrzeba. Mamy świadomość, że najważniejsze są wyzwania związane z walką z wirusem, natomiast to budowanie tutaj przez opozycję jakiejś strategii politycznej w takim stanie permanentnej niepewności, także w tym sensie politycznym, jest nie do przyjęcia, więc tutaj odnowienie tego mandatu, czy decyzja rozstrzygnięcia przez suwerena – przez nas wszystkich, obywateli Rzeczypospolitej Polskiej – co do najwyższego urzędu w Państwie jest moim zdaniem potrzebna.

Minister wezwał siły polityczne do odpowiedzialności:

Po przyjęciu ustawy przez Sejm należałoby oczekiwać odpowiedzialnej postawy Senatu, a władze państwowe powinny się przygotowywać do tego, żeby skupiać się na walce z koronawirusem i żeby nie przedłużać dyskusji dotyczących tego, czy Platforma chce zmieniać kandydata, czy nie chce zmieniać swojej kandydatki, żeby nie analizować tutaj wszystkiego w kontekście partykularnego uzysku politycznego tego czy innego ugrupowania opozycyjnego, tylko żeby opozycja przyjęła postawę odpowiedzialną współdziałania w tych sprawach najważniejszych czyli w sprawach koronawirusa.

Rozmawiał Krzysztof Skowroński.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Redakcja

Pudło Gowina. Odsunięcie wyborów i uniemożliwienie kandydowania popularnemu prezydentowi to prezent dla opozycji

Gdyby opozycja była inteligentniejsza, przyjęłaby propozycję Jarosława Gowina. Ułatwia jej ona osiągnięcie strategicznego celu, jakim jest chaos w państwie i dyskredytacja rządzących.

Zbigniew Kopczyński

Zamieszanie, chaos, kryzys konstytucyjny i kolejny, zajadły rozdział wojny polsko-polskiej – to może nas czekać, gdyby przystąpiono do realizacji planu premiera Gowina przełożenia wyborów o dwa lata, z jednoczesną zmianą konstytucji. Jak to możliwe, skoro plan ten przedstawiany jest jako kompromisowe rozwiązanie, mające uspokoić napiętą atmosferę? Ano, wystarczy uważnie przeanalizować jego założenia.

Zacznijmy od terminów. Terminarz przedstawiony przez Jarosława Gowina jest, delikatnie mówiąc, karkołomny.

Założenie, że Sejm i Senat uchwalą zmianę konstytucji tak, by prezydent mógł ją podpisać 9 maja, a więc na dzień przed wyborami, jest wielce ryzykowne. Wystarczy mały poślizg, spowodowany na przykład wydłużeniem się procedury lub awarią systemu zdalnego głosowania, i wszystko diabli wezmą. Poza tym prawo obowiązuje nie z dniem jego podpisania, a z dniem opublikowania w Dzienniku Ustaw.

Skoro nowe prawo obowiązuje od momentu jego opublikowania, a nie uzgodnienia konsensusu między rządzącymi a opozycją, do 9 maja muszą być przeprowadzane wszystkie procedury związane z organizacją wyborów, tak by mogły się one odbyć w niedzielę 10 maja. 9 maja – no bo kiedy? – muszą być przygotowane lokale wyborcze, utworzone i przeszkolone komisje, rozwieszone plakaty z informacjami dla wyborców. Wieczorem może okazać się, że to nadaremne. Byłaby to kpina z wyborów, podstawy każdej demokracji.

Przygotowywanie wyborów w świadomości opracowywanych zmian spowoduje, że jedni przygotują się solidnie, inni jako tako, a jeszcze inni wcale, bo już wcześniej zapowiedzieli bojkot.

W efekcie, jeśli koncepcja Gowina nie wypali, powstanie chaos uniemożliwiający przeprowadzenie wyborów w jakiejkolwiek formie.

A co, jeśli prezydent nie podpisze nowelizacji konstytucji? W końcu nikt go nie pytał o zdanie. Przynajmniej nic o tym nie wiem w momencie pisania tego tekstu. A prezydent może nie podpisać, a nawet powinien nie podpisać, z co najmniej dwóch powodów.

Pierwszy to zmienianie długości kadencji w czasie jej trwania. Wyborcy dali Andrzejowi Dudzie mandat na pięć lat i na taki okres on sam kandydował. Grupa parlamentarzystów nie może zmieniać woli narodu. Tak samo zakaz kandydowania po jednej kadencji jest również złamaniem zasad, bo kandydując, Andrzej Duda liczył na możliwość reelekcji i, sądząc z sondaży, jest ona wysoce prawdopodobna.

Powód drugi jest jeszcze poważniejszy. Podpisując nowelizację, prezydent zdecydowałby o przedłużeniu kadencji samemu sobie. Na coś takiego nie pozwolił sobie nawet Włodzimierz Putin. Jestem dziwnie spokojny, że natychmiast opozycja wezwałaby do postawienia go przed Trybunałem Stanu i byłyby to wezwania niebezpodstawne.

Inną, wcale nie marginalną kwestią, jest czasowa zmiana konstytucji lub gwałtowne dostosowywanie jej do potrzeb chwili. To jest po prostu niepoważnie i jest użyciem konstytucji jako narzędzia umożliwiającego omijanie obowiązującego prawa. Tymczasem konstytucja powinna być trwałym fundamentem, na którym opiera się prawo, fundamentem jasno wyznaczającym granice tego, co wolno, a czego nie.

Co jednak stałoby się, gdyby prezydent, z jakichkolwiek powodów, nie podpisał nowelizacji 9 maja, lecz uczynił to 11, a jeszcze lepiej 10 maja, w czasie trwania wyborów lub krótko po ich zakończeniu? Czy wybory byłyby ważne? Gdyby wygrał je Andrzej Duda, byłby prezydentem na dwa czy pięć lat? A jeśli przegra, to nowy prezydent obejmie urząd w sierpniu czy za dwa lata? A co, jeśli konieczna będzie druga tura? To tematy do ostrych sporów konstytucjonalistów, polityków i publicystów.

Polacy podzielą się w swych opiniach, a kraj pogrąży się w kolejnej odsłonie wojny polsko-polskiej na wyższym szczeblu zaciętości.

Mieliśmy już próbę puczu z powodu nieuznawania tego, kto jest sędzią, a kto nie. Teraz spór dotyczyłby tego, kto jest prezydentem i czy uznać nim aktualnego lokatora Pałacu Prezydenckiego.

Gdyby opozycja była inteligentniejsza, przyjęłaby propozycję Jarosława Gowina. Ułatwia jej ona osiągnięcie strategicznego celu, jakim jest chaos w państwie i dyskredytacja rządzących, dające nadzieję na choć częściowe przykrycie mizerii opozycyjnej kandydatki. Odsunięcie wyborów i uniemożliwienie kandydowania popularnemu prezydentowi to prezent dla opozycji, a szczególnie dla Platformy Obywatelskiej, w perspektywie nieuchronnej katastrofy w wyborach w konstytucyjnym terminie. Za dwa lata możemy żyć w innej rzeczywistości, a Platforma zyskałaby czas, by przygotować się do niego. Jednak Polska miałaby dwa lata nieprzerwanej kampanii wyborczej i eskalację konfliktu.

Jarosław Gowin podał się do dymisji, ale w koalicji pozostaje. Stan klęski żywiołowej oznaczałby odszkodowania

Lider Porozumienia zrezygnował ze stanowisk rządowych, zapewniając, że jego partia pozostaje częścią Zjednoczonej Prawicy. Tłumaczył, jak najlepiej przesunąć wybory.

 

Rząd mniejszościowy nie może się dłużej utrzymać. […] Zjednoczona Prawica będzie mogła liczyć na 18 posłów Porozumienia.

[related id=103647 side=right]Wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin podał się do dymisji ze swoich rządowych funkcji. Wiąże się to ze sporem wokół przełożenia wyborów prezydenckich. Lider Porozumienia podkreślił, że jego wyjście z rządu nie oznacza rozpadu koalicji rządzącej. Gdyby ta ostatnia się rozpadła, oznaczałoby to konieczność skrócenia kadencji Sejmu, a więc kolejne wybory, w czasie, w którym należy ich unikać. Na swoje miejsce zarekomendował minister rozwoju Jadwigę Emilewicz. Na pytanie czemu nie wprowadzić stanu klęski żywiołowej, tak jak żąda tego opozycja, polityk odpowiedział, że oznaczałoby to ogromne odszkodowania dla przedsiębiorców, w tym dla wielkich zagranicznych koncernów:

Obecne pokolenie Polaków stałoby się bankrutami.

Podkreślił, że Polski nie stać na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej na dłużej niż dwa miesiące. Gdyby zaś wprowadzić go tylko na miesiąc, to wybory prezydenckie wypadłyby na jesieni. Wybory jesienne byłyby zaś, jak mówi, nieodpowiedzialne, ze względu na możliwość kolejnej fali epidemii w tym czasie.

A.P.

Marek Suski: Koalicja się nie rozpadnie

Poseł PiS Marek Suski odrzuca propozycję Porozumienia i liczy na jego poparcie dla poprawek PiS. O zmianach w ordynacji wyborczej oraz o transformacji energetycznej mówił na antenie Radia Wnet.


Poseł Suski komentował dzisiejsze głosowanie sejmowe w rozmowie z Łukaszem Jankowskim:

Sądzę, że test przejdziemy pomyślnie, nie ma powodu, by wychodzić z koalicji. Liczę na działanie odpowiedzialne partii Gowina. Jest sytuacja trudna i różni ludzie mają różne pomysły i nie wszystkie są najlepsze. Ten pomysł wicepremiera Gowina nie jest pomysłem najlepszym. Dobrym pomysłem jest korespondencyjne głosowanie.

Suski krytykował ostatnie wypowiedzi członków Porozumienia, zaznaczając jednak, że rozumie je jako wyraz „troski” o Państwo i „poszukiwanie dobrych rozwiązań” w dobie kryzysu. Stwierdził, że liczy na zwycięstwo rozsądku i poparcie głosowania pocztowego przez posłów partii Gowina. Na uwagę prowadzącego, że byłoby to już drugie weto pochodzące z partii Gowina (po 30-krotności ZUS) oraz pytanie, czy da się rządzić z koalicjantem, który w trudnych sytuacjach wetuje, odpowiadał:

Da się rządzić, chociaż rządzenie nie jest łatwe. Rząd mniejszościowy nie jest w stanie rządzić w ogóle. To jest najlepszy rząd, jaki można stworzyć. Nie sądzę, by upadła koalicja. W trakcie epidemii jakiekolwiek zawirowania z rządem byłyby niekorzystne; liczę na to, że nasi koalicjanci poprą poprawki. Los koalicji mam nadzieję, że nie zależy od poprawek do kodeksu wyborczego.

Suski komentował również wpływ epidemii na polską energetykę. Wobec alternatywy – czy wykorzystać pandemię do przyspieszenia transformacji energetycznej, jak chcieliby niektórzy, czy też (jak chciałby wiceminister Janusz Kowalski) do wydostania polskiej energetyki z polityki klimatycznej UE – zdawał się popierać drugą z możliwości.

Dzisiaj jest pewne, że węgla nie da się zastąpić. Przy tak trudnej sytuacji gospodarczej, zobowiązania redukcji CO2 nałożone przez UE,  w sytuacji kryzysu gospodarczego nie widać możliwości, żeby tego rodzaju redukcję przeprowadzić. Nie można dokładać kolejnych obciążeń.

Poseł sprzeciwił się idei wprowadzania stanu klęski żywiołowej. Równocześnie zaznaczył, że o końcu zaostrzeń można będzie mówić, dopiero gdy zacznie spadać liczba zachorowań. Na pytanie, czy wybory się odbędą w terminie 10 maja, odpowiedział, iż takie jest zamierzenie, ale nie można tego jeszcze stwierdzić z całkowitą pewnością.

Na pewno to, filozoficznie odpowiadając, wiemy, że każdy z nas musi umrzeć.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

Redakcja

Wici! Sprawmy, by po pierwszej turze było już po awanturze! / Adam Gniewecki, „Kurier WNET” nr 69/2020

Hannibal ante portas! Jeśli chociaż jedna na trzy osoby z „przytomnych” przekona jedną na pięć z „chwiejnych” czy „nieuczestniczących”, to niezawodnie NASZA będzie PIERWSZA TURA. I HURRA!

Adam Gniewecki

Alea iacta est

Mamy wspaniałego prezydenta. Błyskotliwego, z refleksem, wysokim IQ, wykształconego, patriotę… Gdy go słucham, serce mi się raduje. Kiedy widzę parę prezydencką, duma mnie rozpiera. Mamy wybitnego premiera. Świetnego finansistę, rasowego polityka, twardego negocjatora i młodego weterana walki o suwerenność ojczyzny. Takiego tandemu jeszcze „za wolnej Polski” nie było.

Kości zostały rzucone

Za nieco ponad 3 „Kuriery” wybory prezydenckie, a właściwie referendum: za lub przeciw obozowi patriotycznemu reprezentowanemu przez Prezydenta Andrzeja Dudę. Według sondaży w I turze kandydat Andrzej Duda ma ogromną przewagę nad rozdrobnioną resztą. Ale w ewentualnej drugiej – siła złego na jednego i przewidywana przewaga, w zależności od sondażowni, topnieje. Teoretycznie są pewne szanse, że Andrzej Duda jednak przegra. Minimalną różnicą, ale wysokość różnicy nie ma znaczenia, bo w Pałacu Namiestnikowskim byłby nowy lokator, a raczej, zapewne, lokatorka. Albo on, albo ona. Tertium non datur. W przeczuciu KOlejnej POrażki następca POprzedniego wodza przezornie skrył się w szeregach szarych członków. Za budką ratownika i za plecami słabej, oj bardzo słabej kobiety. PiSowi PiSane jest zwycięstwo. Jeśli jednak zło by się stało, bastionem Koalicji Zjednoczonej Prawicy pozostałby już tylko sejm, a projekty nowych ustaw byłyby permanentnie blokowane.

Sprawmy, by po pierwszej turze było już po awanturze!

Sztab wyborczy Andrzeja Dudy i on sam zapewne zrobią wszystko co w ich mocy, ale bez naszej pomocy to może nie wystarczyć przeciwko skonsolidowanej, wspieranej z zagranicy sile złego na jednego. Jeśli utracimy Pałac Prezydencki, zacznie się staczanie w ramiona poprzednich, pożal się Boże, gospodarzy.

Do stracenia mamy bardzo wiele. Zdecydowanie za dużo, by ryzykować przegraną. Przypomnę, że m.in.: ▲przywrócony prawidłowy wiek emerytalny, ▲słusznie rozbudowane świadczenia socjalne, ▲wzrost naszych dochodów, ▲uzdrowione finanse państwa, ▲szybki rozwój gospodarczy, ▲realną przynależność do NATO, ▲stałe i konsekwentne wzmacnianie armii, ▲niewpuszczanie tzw. uchodźców, ▲podnoszenie Polski z kolan i znaczenia jej woli na arenie międzynarodowej, ▲utrzymywanie w ryzach ruchów LGBT i ich demoralizujących zapędów, ▲hamulec na nieuczciwą reprywatyzację…

Zresztą wiecie sami. Jeśli z wymienionych wektorów złożyć wypadkową, to jej kierunek i zwrot dla patrioty, a nawet tylko sympatyka naszego kraju, jest zdecydowanie pozytywny. Mamy bardzo korzystne dla silnego, ale zabójcze dla słabego położenie geograficzne na euroazjatyckim szlaku między zachodem i wschodem. Przed wyruszeniem na wojnę 1812 r., zwaną wówczas Wojną Polską, Napoleon Bonaparte powiedział: „Polska zwornikiem Europy”. Czyli bez istnienia silnej i niezależnej Polski europejska katedra będzie się walić, a historia potwierdza to kolejnymi sojuszami i wojnami. Ci z zachodu i wschodu o tym dobrze wiedzą.

Nasze niezależne istnienie jest kijem w szprychy współpracy złego z gorszym. Stąd naprzemienne i jednoczesne próby objęcia nas „protektoratem” przy większej lub mniejszej współpracy części krajowców.

Stąd wieczne, jawne albo ciche mieszanie w nasze sprawy wewnętrzne. Tumanienie i skłócanie Polaków. Oni do szkoły chyba chodzili, bo wyraźnie znają łacińskie divide et impera.

Najwyższy czas włączyć się aktywnie do gry

Stawka jest zbyt wysoka, by ryzykować powtórkę z Senatu. Jest nią przyszłość Polski! Niedocenianie przeciwnika zwykle kończy się źle. Mniejszość nie śpi. Działa od dawna. Totalnie. Uparcie rzuca kamieniami w dinozaura. Nieopatrzne i groteskowo nieporadne ujawnienie tej strategii uświadomiło mi, że to jest właśnie ten daremnie poszukiwany PrOgram Totalnej oPOzycji. Dinozaur powoli taci siły i krew. Vide Senat i proweniencja niektórych wybranych ostatnio europosłów oraz ich, a także przedstawicieli innych narodów oburzające, antypolskie hece na forum unijnym. Nawet najmniejszy kamyczek robi siniaczek, a suma dużych i małych ciosów to już poważna kontuzja. Spójrzmy na amunicję:

  • Zmasowany, z użyciem zagranicy atak na reformę wymiaru sprawiedliwości, który miał się przecież „sam oczyścić”. Owszem, oczyścił się, ale ze znacznej części resztek przyzwoitości.
  • Bardziej lub mniej otwarte popieranie oskarżania Polaków o Holokaust, a nawet o wywołanie II wojny światowej. Zgodnie z filmem Tadeusza Chmielewskiego Jak rozpętałem drugą wojnę światową.
  • Media tzw. komercyjne – w dużej przewadze ilościowej nad narodowymi. Polskojęzyczne, ale głównie zagraniczne. W metodach i stylu urban-istyczne.
  • Celebryci-makabryci. Zmyślni jak chysek litrusek albo mędrek powiatowy, ale głośni i zacięci.
  • Pożal się Boże politycy, którzy używają wolności słowa w roli kłamliwej swawoli. Swawola → swa wola → swoja własna wola zamiast zakrzykiwanej prawdy i wszystkim znanych faktów.
  • Wrzeszczące, obrażające głowę państwa i najwyższych przywódców, bezczeszczące uroczystości narodowe oraz wypinające publicznie półnagie sempiterny cyrki objazdowe. Ktoś powie: „nie mój cyrk, nie moje małpy”. Otóż małpy może nie nasze, ale cyrk tak, bo z naszego kraju go robią.
  • Antypolskie hece w Brukseli. O zgrozo, wśród ich organizatorów znajduje się nasz były minister spraw zagranicznych.
  • Tumanienie zagranicznej opinii publicznej przy pomocy fałszywych „faktów medialnych”. Itd., itp.

A wszystko zgodnie z zasadą wolnego rynku: „Ludzie to lubią, ludzie to kupią. Byle na chama, byle głośno, byle głupio” (© Studencki Teatr Satyryków z dawnych lat).

Czy chcielibyście ▼Likwidacji świadczeń społecznych (500+, 13. emerytura…),▼powrotu do wieku emerytalnego w wieku 67 lat, ▼najazdu muzułmańskich „imigrantów”, ▼redukcji armii do rozmiarów kompanii honorowej, ▼zakupu psujliwych i kosztownych caracali zamiast F-35,▼sojuszu obronnego z aliantami nr 39 zamiast baz amerykańsko-natowskich, ▼pokornego przyznania się do sprawstwa Holokaustu i rozpętania II wś. oraz uznania Żołnierzy Wyklętych za bandytów, ▼przywrócenia kominowych emerytur byłym esbekom, ▼rezygnacji z przekopu Mierzei Wiślanej, budowy CPK oraz modernizacji i rozbudowy sieci drogowej i kolejowej, ▼ponownego odpolszczenia banków, ▼reinauguracji odstępowania za złotówkę, ewentualnie likwidacji pereł przemysłu i spółek skarbu państwa – vide LOT – tzn. powrotu do koncepcji  bursztynowozłotego paliwa lotniczego przy rozruchowej pomocy żółtych burłaków, ▼ponownego otworzenia śluzy wyciekowej VAT-u, ▼wznowienia propozycji zastąpienia schabowego szczawiem i mirabelkami, ▼cyrku ogólnokrajowego – zamiast objazdowego, ▼udanego najazdu LGBT-towców na Jasną Górę, ▼szargania świętości narodowych, demoralizacji dzieci i młodzieży już od przedszkola, ▼szerokiego zamknięcia oczu na Nord Stream 2 wraz z jego symboliką, ▼powrotu na berlińsko-paryski klęcznik unijny, ▼wprowadzenia euro, ▼odwrotu z drogi reformowania sądownictwa, ▼ z placu Jaruzelskiego kierować się w stronę Alei Bieruta, by na rogu Kiszczaka i Urbana spotkać się z kolegą na szklaneczkę Czaskowianki…▼???

Spójrzmy, na ilu frontach jednocześnie musi zmagać się koalicja rządząca i prezydent, a przecież pozostają jeszcze takie drobiazgi jak np. polityka zagraniczna czy przekształcanie bezbronności w obronność.

Chcecie znowu w polskiej polityce mistrza świata w gimnastyce? Tego co potrafi kłaniać się na zachód, jednocześnie nie wypinając się na wschód? Toż jeśli siła złego wygrałaby wybory prezydenckie, obecny szef EPL, były brukselski garderobiany, poczuje poważną szansę na objęcie miłościwego przywództwa. Zajedzie okrakiem na białym mercedesie, by przesiąść się na konika bujanego i powtarzać, tak już dobrze opanowane, bujdy i figury gimnastyczne oraz obietnice ciepłej wody w kranie. A! I jeszcze POharatać w gałę. Polska od pięciu lat rośnie, bogaci się, zasobnieje. Będzie na czym pohulać, a i czym protektorom się zrewanżować…

Hannibal ante portas!

Odeprzyjmy go, pokazując urbi et orbi oraz miłującej demokrację i praworządność Brukseli wolę większości narodu. Krzyknijmy razem: No pasarán! Wygrajmy dobrą przyszłość. Jesteśmy jej warci! Roześlijmy wici i dotrzyjmy z przesłaniem do rodaków. Tych, którzy odpuszczają sobie udział w wyborach, tych niezorientowanych i tych niezdecydowanych.

Nieprzemakalnie OTUA-ionych i mówiących językiem tefałenowskim możemy sobie teraz darować. Pochylmy się nad nimi w „bulu i nadzieji”, że kiedyś przejrzą na zamydlone oczy, ale chyba nie aż tak szybko.

Wici!!! Czytelniku „Kuriera”! WNET poleć, pożycz albo daj ten numer „chwiejnemu” albo „pasywnemu”. Niech przeczyta i zdecyduje, czy powinien się wahać. Czy warto pasować. Jeśli chociaż jedna na trzy osoby z „przytomnych” przekona jedną na pięć z „chwiejnych” czy „nieuczestniczących”, to niezawodnie NASZA będzie PIERWSZA TURA. I HURRA!!!

Artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Alea iacta est” znajduje się na s. 7 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.

Artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Alea iacta est” na s. 7 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Prof. Dudek o sporze ws. wyborów: Może się skończyć wysadzeniem w powietrze całej klasy politycznej

Obie strony walczą o to, kto kontroluje Titanica, który zderza się z górą lodową. Za chwilę mogą zatonąć jedni i drudzy – ocenia politolog.

 

Profesor Antoni Dudek omawia zawirowania polityczne wokół daty wyborów prezydenckich. Ocenia, że propozycja Jarosława Gowina jest jedyną możliwą opcją ich bezpiecznego przeprowadzenia Jednak, nad czym ubolewa politolog, koncepcja ta została natychmiast odrzucona przez opozycję:

Jesteśmy w punkcie wyjścia, nie wiadomo co dalej.

Politolog uwypukla fakt, że Prawo i Sprawiedliwość zmieniło zdanie na temat stanowiska swojego koalicyjnego partnera.

Gość „Popołudnia WNET” zwraca uwagę, że zlikwidowanie możliwości reelekcji prezydenta, co proponuje Porozumienie, byłoby ogromną zmianą ustrojową. Radykalnie umocniłoby pozycję prezydenta w polskim systemie politycznym. Niemniej, zdaniem prof. Dudka szkoda czasu na takie rozważania, ponieważ pomysł środowiska Jarosława Gowina nie zostanie zrealizowany z powodu braku woli politycznej po stronie opozycji.

Krytykuje fakt, że politycy od kilku tygodni za pośrednictwem mediów przerzucają się inwektywami i zrzucają na siebie odpowiedzialność za patową sytuację:

To może się skończyć wysadzeniem w powietrze całej klasy politycznej. Uprawianie polityki w stylu sprzed połowy marca może okazać się katastrofalne dla wszystkich, którzy ją uprawiają w taki sposób.

Jak mówi prof. Dudek, gdyby w maju odbyły się korespondencyjne wybory, Andrzej Duda wygrałby je z ogromną przewagą przy bardzo niskiej frekwencji. Prawdopodobnie główni kandydaci opozycyjni podjęliby decyzję o bojkocie. Co więcej , wybory mogłyby być zakwestionowane przez Sąd Najwyższy. Nawet jeżeliby to nie nastąpiło, to ich ważność podważałoby wielu obywateli, wobec których trzeba by wyciągnąć konsekwencje karne.

Wyborcza wygrana Andrzeja Dudy w maju byłaby zwycięstwem pyrrusowym.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego stwierdza, że ułomność obecnej konstytucji jest znana od dawna, mimo to apeluje by trzymać się jej litery. Przestrzega, że brak kompromisu w kwestii wyborów dramatycznie utrudniłby funkcjonowanie państwa w dobie kryzysu.

Od kształtu konstytucji, bardziej martwi mnie dramatyczny stan polskiej klasy politycznej. Obie strony walczą o to, kto kontroluje Titanica, który zderza się z górą lodową. Za chwilę mogą zatonąć jedni i drudzy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Marcin Horała: Wybory są podstawową funkcją demokracji. Rząd chce je bezpiecznie przeprowadzić

Mam nadzieję żę nie dojdzie do rozpadu koalicji. To najgorszy moment na przesilenia rządowe – mówi pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego.

 

Marcin Horała mówi o wyborach prezydenckich zaplanowanych na 1o maja i odnosi się do tego, że istotna część społeczeństwa poddaje w wątpliwość sens ich przeprowadzania w tym terminie.  Ocenia, że należy w tej sytuacji wybrać „najmniej złe” rozwiązanie. Ubolewa nad tym, że opozycja postawiła ten temat w centrum debaty publicznej.

Wybory są podstawową funkcją demokracji. Staramy się je bezpiecznie przeprowadzić, tak samo jak staramy się, by w gniazdkach płynął prąd a listonosze roznosili listy.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego zwraca uwagę, że w chwili obecnej przeciwko głosowaniu korespondencyjnymi protestują ci, którzy w ubiegłych latach mocno forsowali takie rozwiązania.

Chylę czoła przed PR-owcami opozycji, że wykreowali temat wyborów na najważniejszą kwestię w tej chwili.

Polityk ocenia, że korespondencyjna forma wyborów jest „ułomna, ale dopuszczalna”.

Komentując doniesienia o możliwym buncie posłów Porozumienia podczas głosowania nad zmianami w kodeksie wyborczym, Marcin Horała wyraża nadzieję, że do tego nie dojdzie:

To najgorszy możliwy moment na przesilenia rządowe. Gdyby doszło do zmiany władzy, Polska by przepadła. Stabilność rządu jest teraz nieodzowna.

Wskazuje, że rozpad koalicji Zjednoczonej Prawicy spowodowałby konieczność przeprowadzenia w tym roku także wyborów parlamentarnych.

Nie sądzę, żeby ktoś, kto sądzi, że przeprowadzanie wyborów w czasie epidemii jest niebezpieczne, dążył by do konieczności przeprowadzania drugich wyborów.

Zdaniem Marcina Horały, istnieje ryzyko, że na jesieni epidemia się zaostrzy. Przewiduje również, że opozycja w przypadku poprawy własnych notowań w sondażach zacznie dążyć do jak najszybszego przeprowadzenia wyborów:

Gdybym miał stuprocentową pewność, że za 240 dni będziemy mieli normalną sytuację w kraju, popierałbym wprowadzenie stanu wyjątkowego. Lepiej teraz odbyć wybory a potem przez 3 lata mierzyć się z epidemią i jej skutkami.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego przedstawia recepty na powstrzymanie kryzysu. Uwypukla znaczenie zamortyzowania działalności przedsiębiorstw.

Chodzi o to, żeby struktura gospodarki przetrwała do momentu odbicia […] Nie można jednak dać wszystkiego wszystkim, bo w drugim kroku państwo nie miałoby pieniędzy dla nikogo. Polska nie może sobie pozwolić na tyle co USA czy Niemcy.

Jak dodaje rządowy pełnomocnik ds. CPK:

Opatrzność czuwała nad Polską, że w tym trudnym czasie Mateusz Morawiecki, osoba znakomicie poruszająca się w mechanizmach gospodarczych,  jest premierem.

Marcin Horała nie przewiduje wprowadzenia wyższych podatków dla najbogatszych dla sfinansowania części „tarczy antykryzysowej. Tłumaczy, że taki krok doprowadziłby do wycofania z Polski depozytów o wysokiej wartości i załamania systemu finansowego. Rozmówca Łukasza Jankowskiego zapowiada, że rząd planuje czasowo zwiększyć zadłużenie. Jak mówi, jest to bezpieczne, ponieważ dług publiczny w ostatnich latach istotnie zmalał, mimo wprowadzenia programu Rodzina 500+ i innych świadczeń socjalnych

Gość „Popołudnia WNET” komentuje apel Władysława Kosiniaka-Kamysza o zawieszenie działań przygotowawczych inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnemu. Wytyka prezesowi PSL ignorancję w kwestiach ekonomicznych. Przypomina, że publiczne inwestycje były w przeszłości skutecznym środkiem walki ze skutkami zapaści gospodarczej.  Poza tym, w tegorocznym budżecie na CPK nie przewidziano żadnych środków. Jak jednak dodaje rządowy pełnomocnik, pewne przemodelowanie projektu CPK będzie nieodzowne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Robert Winnicki: Restrykcje rządowe związane z epidemią są absurdalne i naruszają powagę państwa

Sytuacja epidemiologiczna nie poprawi się przez wiele tygodni. Utrzymanie obecnego reżimu przez tak długi czas jest niemożliwe – ocenia polityk Konfederacji.


Robert Winnicki negatywnie ocenia wprowadzone wczoraj restrykcje rządowe mające służyć w walce z koronawirusem. Wyraża opinię, że osoby 16, 17- letnie często są bardzo pomocne dla swoich rodzin, a także, w przypadku np. harcerzy, dla całego społeczeństwa.

Część z tych ograniczeń jest absurdalna i narusza powagę państwa. Nie wpłynie to dobrze na przestrzeganie kwarantanny. Jeżeli utrwali się przekonanie społeczne, że narzucone zasady są nieadekwatne, ludzie zaczną je łamać.

Przewiduje, że obywatele prędzej czy później zaczną masowo łamać ustalony reżim, zwłaszcza że nie należy spodziewać się szybkiego wygaśnięcia epidemii.

Polityk zapowiada, że Konfederacja w najbliższych dniach zaprezentuje własny plan na społeczną kwarantannę, opracowany po konsultacjach z wieloma ekspertami. Poseł Winnicki obawia się, wydłużenie obecnej formuły kwarantanny nie zahamuje rozwoju epidemii, a z polskiej gospodarki za kilka miesięcy „nie będzie co zbierać”.

Dzisiaj ludzie umierają na koronawirusa, jutro będą umierali z głodu Środki podjęte w tej chwili przez rząd są zbyt łagodne, jeżeli chodzi o izolowanie osób podejrzanych o zakażenie, i zbyt ostre jeżeli chodzi o izolowanie osób zdrowych.

Jeżeli chodzi o sytuację epidemiologiczną w kraju, za 1,5 tygodnia nic się nie zmieni. Liczba zmarłych i zakażonych będzie nadal rosnąć. Nie możemy dopuścić do kontynuowania obecnego modelu przez kilka miesięcy.

Poseł Winnicki wyraża obawę, że Polska może być jednym z najbardziej poszkodowanych przez kryzys państw europejskich.

Za kilka dnich Krzysztof Bosak wyjdzie do Polaków z konkretnym programem wyjścia z zapaści. Trzeba odpowiednio wyważyć bezpieczeństwo zdrowotne i bezpieczeństwo gospodarcze.

Parlamentarzysta wyraża nadzieję, że 10 maja nie odbędą się zaplanowane wcześniej wybory prezydenckie. Pomysł na ich przeprowadzenie określa mianem „horrendalnego”.

Chęć przeprowadzenia wyborów wynika jedynie z desperacji Jarosława Kaczyńskiego. Za przeprowadzenie wyborów we Francji tamtejsi lekarze chcą pociągnąć do odpowiedzialności karnej prezydenta Emmanuela Macrona. […] Pocztowcy słysząc o głosowaniu korespondencyjnym pukają się w czoło

Jedynym bezpiecznym sposobem przeprowadzenia wyborów, zdaniem rozmówcy Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej, byłoby głosowanie online,  co w tej chwili nie jest możliwe ze względu na to, że państwo nie jest na taką formę wyborów przygotowane od strony technicznej. Robert Winnicki stwierdza, że bezpieczeństwa wyborów nie byłoby obecnie w stanie zapewnić nawet wojsko.

Rząd nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa służby zdrowia, szpitale są rozsadnikami epidemii.

Parlamentarzysta mówi również, że państwo nie ma spójnego planu ratowania gospodarki.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Minister Spychalski o głosowaniu korespondencyjnym: Prezydent Duda popiera wszystkie inicjatywy profrekwencyjne

Wprowadzanie stanu wyjątkowego jest w tej chwili całkowicie bezzasadne – ocenia rzecznik głowy państwa.

 

Błażej Spychalski komentuje uchwalone przez Sejm zmiany w ordynacji wyborczej. mówi, że prezydent Andrzej Duda popiera wszystkie rozwiązania, mające służyć zwiększeniu frekwencji wyborczej, a taki może być skutek zmiany kodeksu wyborczego uchwalonej przez większość parlamentarną. Szybkie podpisanie „pakietu antykryzysowego” wynikało, jak mówi rzecznik prezydenta RP, z troski o dobro polskich przedsiębiorców i pracowników.

Pakiet antykryzysowy musi być jak najszybciej włączony do polskiego porządku prawnego, bo czeka na to cała krajowa gospodarka.

Błażej Spychalski odnosi się również do tych fragmentów pakietu, które dotyczą Rady Dialogu Społecznego. Zapowiada, że zapisy te zostaną skierowane do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej.

Poruszony zostaje również temat zaplanowanych na 10 maja wyborów prezydenckich. jak przypomina gość „Popołudnia WNET”, zmiana ich terminu wymagałaby wprowadzenia jednego ze stanów nadzwyczajnych, co w tej chwili jest bezzasadne, ponieważ państwo funkcjonuje sprawnie na mocy już obowiązujących przepisów. Ustawa o stanie epidemii oraz niedawno uchwalona „specustawa koronawirusowa” dobrze spełniają swoją rolę

Polska konstytucja wyraźnie wskazuje, pod jakimi warunkami można przesunąć wybory prezydenckie, oraz kto decyduje o ich terminie.

Błażej Spychalski komentuje również włączenie byłej minister spraw zagranicznych Anny Fotygi do zespołu ekspertów debatujących nad przyszłością Paktu Północnoatlantyckiego

Jak relacjonuje rzecznik głowy państwa, dzień prezydenta Dudy jest obecnie wypełniony licznymi obowiązkami związanymi ze zwalczaniem epidemii koronawirusa. Trwa intensywny dialog zarówno między prezydentem a Radą Ministrów, jak i prezydentem a opozycją.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Schreiber: Przeprowadzenie wyborów w terminie jest mniejszym złem niż wprowadzanie stanu nadzwyczajnego

Stan wyjątkowy to broń atomowa. Obywatele nie zdają sobie sprawy z konsekwencji jego wprowadzenia – mówi minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Łukasz Schreiber.

 

 

Łukasz Schreiber mówi o przyjęciu przez Sejm rządowego „pakietu antykryzysowego”. Zwraca uwagę, że wbrew zarzutom sejmowa większość zaakceptowała istotną część poprawek zgłoszonych przez opozycję.

Spośród 80 poprawek Sejm przyjął aż 32. Nie sądzę, żeby za rządów PO Sejm przyjął choć jedną ustawę z taką ilością naszych poprawek.

Minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odpiera zarzuty o zbyt małym wsparciu dla przedsiębiorców. Apeluje do konkurentów politycznych o odpowiedzialność:

Mam nadzieję, że bankructwo państwa nie jest celem działań opozycji.

Minister zapowiada kolejne rozwiązania, nad którymi pracuje już Rada Ministrów i deklaruje elastyczność w tej kwestii. Osobom wzywającym do zwiększenia dodruku pieniądza zarzuca nieznajomość reguł ekonomii:

Kto kupi polskie obligacje, gdy cały świat jest w wielkim kryzysie?

Ocenia, że programu pomocowego wdrożonego np. przez Włochy czy Niemcy nie można porównywać z polskim. Jak przypomina, państwa te budowały swoje bogactwo nieprzerwanie od dwustu lat.

Porównujmy się w sposób racjonalny. Nie mamy takich zasobów jak państwa Zachodu.

Minister Schreiber podkreśla, że nieobecność Polski w strefie euro w dobie kryzysu znacząco ułatwi państwu uporanie się z ekonomiczną zapaścią.

Gość „Popołudnia WNET” odnosi się do zmian w kodeksie wyborczym zaproponowanych przez rząd. Stwierdza, że w aktualnej sytuacji mogą one usprawnić proces wyboru prezydenta.

Co krzywdzącego jest w rozszerzeniu praw obywatelskich w dobie epidemii? W obecnej sytuacji wybieramy mniejsze zło. Przeprowadzenie wyborów w terminie jest lepszym rozwiązaniem niż wprowadzanie stanu nadzwyczajnego. […] Polacy nie do końca zdają sobie sprawę, z czym to się wiąże. […] Stan wyjątkowy to broń atomowa.

Ocenia, że przełożenie wyborów prezydenckich jest praktycznie niewykonalne, a wprowadzenie stanu wyjątkowego byłoby krokiem przedwczesnym i zgubnym dla i tak dramatycznie osłabionej gospodarki państwa. Przestrzega, że byłby to niebezpieczny precedens umożliwiający władzy przekładanie wyborów dla partykularnych celów. Zdaniem polityka, jeżeli obywatele nie boją się chodzić na zakupy, nie powinni obawiać się udać do lokalu wyborczego. Łukasz Schreiber podkreśla jednak, że bezpieczeństwo obywateli jest dla rządu priorytetem.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego zwraca uwagę, że w obliczu epidemii społeczeństwo doceniło zawody sklepikarzy, ratowników medycznych i lekarzy. Mówi, że rząd wszystkie wysiłki wkłada obecnie w ratowanie życia i zdrowia obywateli i zminimalizowanie skutków globalnego kryzysu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.