Mariusz Staniszewski: wewnątrz koalicji górę w coraz większym stopniu biorą złe emocje, wręcz szaleństwo

Mariusz Staniszewski / Fot. X

Konfrontacyjna narracja przyjęta przez Tuska miała wszystkie tzw. siły demokratyczne – a w istocie antydemokratyczne – skupić wokół PO – zauważa publicysta „Tygodnika Solidarność”.

Po pierwsze coraz mniej osób chce maszerować razem z Romanem Giertychem oraz Donaldem Tuskiem, a po drugie dla koalicjantów zapisanie się do tej partii szaleństwa byłoby początkiem końca, a w zasadzie końcem

tak Mariusz Staniszewski wyjaśnia przyczyny widocznego już niepowodzenia starań Tuska; sprzeciw wobec próby unieważnienia wygranych przez Karola Nawrockiego wyborów prezydenckich

jest wyraźny choćby wśród części polityków PSL, a także Polski 2050, z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią na czele.

Widzimy po prostu działanie systemowo totalitarne. I jeżeli się na to zgodzimy, jeżeli państwo nie jest w stanie się obronić przed czymś takim, to znaczy, że po pierwsze nie zbudowaliśmy na tyle silnej demokracji, a poza tym sami nie jesteśmy w stanie jako społeczeństwo, jako naród, jako instytucje państwowe obronić się przed takimi ludźmi jak Donald Tusk, Adam Bodnar czy Roman Giertych

podsumowuje gość „Odysei Wyborczej”.

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Szymon Hołownia o kwestionowaniu wyboru Karola Nawrockiego: Zamach stanu? To nie ze mną!

Adam Szłapka rzecznikiem rządu. Dawid Wildstein: chodzi tylko o intensyfikację propagandy i dalsze wzniecanie konfliktów

Adam Szłapka / Fot. gov.pl

Donald Tusk, by przetrwać, podejmuje kolejne nieracjonalne decyzje. Ich koszty poniosą wszyscy Polacy – mówi dziennikarz.

Adam Szłapka od 13 grudnia 2023 r. jest ministrem ds. europejskich, od 2015 jest posłem, za pierwszym razem dostał się do Sejmu z list Nowoczesnej; od 2019 r. pełni funkcję przewodniczącego tej partii.

Rozpad Trzeciej Drogi

Od razu po wyborach prezydenckich było wiadomo, że to koniec sojuszu Hołowni i Kosiniaka-Kamysza

komentuje Dawid Wildstein w rozmowie z Wojciechem Jankowskim.

Do Sądu Najwyższego masowo spływają protesty wyborcze

Takich kabaretowych działań nigdy nie wolno lekceważyć; bo mogą nieść za sobą bardzo groźne dla państwa konsekwencje

tak gość „Popołudnia Wnet” odnosi się do akcji masowego wysyłania na adres SN protestów wyborczych, najprawdopodobniej z inspiracji posła KO Romana Giertycha. O akcji i jej wpływie na bieżącą pracę Sądu na antenie Radia Wnet mówił jego rzecznik, prof. Aleksander Stępkowski. 

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Józef Orzeł: Zachód nie zgodzi się na skręcenie wyborów

„Kronika Paryska” Piotra Witta: Polski fenomen szlachecki i polityczne dylematy współczesności

Piotr Witt / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Polska szlachta, różna od zachodniej arystokracji, ukształtowała narodowy charakter. Jej demokratyczne dziedzictwo odbija się echem nawet w dzisiejszej scenie politycznej uważa publicysta.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

W swoim najnowszym felietonie Piotr Witt sięga po wątek, który rzadko pojawia się w codziennych analizach politycznych: unikalną rolę polskiej szlachty w kształtowaniu charakteru narodowego i jej wpływ na współczesne wybory.

Jak zauważa publicysta, Polska na tle reszty Europy była wyjątkowa. Podczas gdy francuska szlachta za ancien régime stanowiła zaledwie 0,7% ludności, w Polsce — według badań prof. Bogusława Leśnodorskiego i dr. Witolda Zaniewickiego — szlachta mogła obejmować nawet 20% społeczeństwa katolickiego. W niektórych regionach, takich jak Mazowsze czy Podlasie, liczba szlachty przewyższała liczbę chłopów pańszczyźnianych.

Jednak nie tylko skala wyróżniała polską szlachtę. Polska uniknęła feudalnych podziałów znanych z Zachodu — nie istniały tu wyraźne granice między wyższą a niższą arystokracją. Narodziła się „szlachta ludowa” — warstwa społeczna, która silnie akcentowała wartości wolności, równości, indywidualizmu i pracy. To właśnie ta kultura demokratycznej szlachty sprawiła, że Polacy przez wieki mieli szczególny stosunek do władzy, traktując króla raczej jako „pierwszego spośród równych” niż niepodzielnego władcę.

Piotr Witt wskazuje, że echo tych historycznych tradycji pobrzmiewa także w dzisiejszej polityce. W ostatnich wyborach prezydenckich regiony o silnych tradycjach szlacheckich — Mazowsze, Małopolska, Lubelszczyzna i Podkarpacie — głosowały zdecydowanie przeciwko polityce Donalda Tuska i Unii Europejskiej. PSL, niegdyś reprezentujące interesy chłopskie, doznało spektakularnej porażki. Jego lider, Szymon Hołownia, próbując zdobyć polityczne wpływy, wszedł w szeroką koalicję, co — według Witta — ostatecznie zaszkodziło i partii, i jemu samemu.

Publicysta krytycznie ocenia również strategię szerokiej koalicji tworzonej przez Donalda Tuska.

Zrzeszenie skrajnie różnych grup społecznych — od aktywistów LGBT+, przez feministki, ekologów, po producentów rzepaku i zwolenników Zielonego Ładu — może być skuteczne przy urnach, ale prowadzi do paraliżu decyzyjnego w rządzeniu. Jedynym aktywnym ministrem pozostaje Adam Bodnar, którego działania — zdaniem publicysty — nie przekładają się na realne korzyści dla państwa.

W felietonie Piotra Witta widać wyraźnie, że historia wciąż żyje w polskiej polityce — podziały, których korzenie sięgają demokracji szlacheckiej, nadal kształtują decyzje wyborcze i funkcjonowanie państwa.

/kp

Zobacz także: 

10 lat od publikacji encykliki papieża Franciszka „Laudato si” – konferencja pod auspicjami abp. Adriana Galbasa

Maciej Krzyżanowski: jeżeli minister sprawiedliwości uderza w orzeczenia SN, to musi to budzić grozę

Maciej Krzyżanowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Opieranie się o stwierdzenie TSUE, jakoby Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie była sądem, jest całkowicie bezprawne – mówi reprezentant prezydenta RP w KRS.

żadne trybunały europejskie nie mają prawa do ingerowania w proces ustrojowy państwa polskiego

podkreśla Maciej Krzyżanowski w rozmowie z Magdaleną Uchaniuk. Jak dodaje:

informacje podawane przez liczne autorytety prawnicze są nieprecyzyjne ipowodują to, że w społeczeństwie następuje absolutne zdezorientowanie, zmącenie umysłów, ale po to, żeby wywołać jakąś panikę, histerię, a w ostatecznym rozrachunku, wyjście na ulice

Andrzej Duda: Tusk wie, że gdyby próbował „przekręcić” te wybory, 10 mln Polaków może wyjść na ulice

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Powyborcza refleksja nad stanem polskiej dyplomacji – Studio Dublin – 06.06.2025 r.

Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, w którym informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy.

Tomasz Wybranowski i Bogdan Feręc analizują wyniki wyborów prezydenckich wśród irlandzkiej Polonii. Wygrał Rafał Trzaskowski uzyskując 62,51% głosów

Pierwsza tura była w ogóle ciekawa, bo na drugim miejscu był Grzegorz Braun i to też może zastanawiać, jakimi posługujemy się tutaj kryteriami na wyspie, oceniając polityków. No ale cóż, no tacy są Polacy i mam nadzieję, że kiedyś dotrze to do nich, że nie wszyscy ci, na których głosujemy albo z przyzwyczajenia, albo dlatego, że są to głośne nazwiska, są dobrzy dla naszego kraju.

podkreśla szef portalu Polska-IE.com.

ODPOWIEDŹ NA OTWARTY LIST MICHAŁA ŻEBROWSKIEGO DO WYBORCÓW KAROLA NAWROCKIEGO – Tomasz Wybranowski felietonowo

Dublin. Fot. arch. Studio 37 Dublin.

Kondycja polskich placówek dyplomatycznych w Republice Irlandii

Niekiedy można odnieść wrażenie, że placówki dyplomatyczne obsadzane są osobami, również tutaj w Irlandii, które przyjechały tutaj trochę tak na wypoczynek. Ja wiem, że nadinterpretuję i trochę uogólniam, ale jednocześnie jeżeli spojrzy się na pracę ambasad, no niestety tak to wygląda. Nie mam żadnych zarzutów oczywiście do konsulatów, bo te oceniam dosyć wysoko.

komentuje Bogdan Feręc. Jak dodaje:

Rolę ambasadorów powinny pełnić osoby, które przygotowane są po pierwsze do tego nie pod względem politycznym i pod względem dyplomatycznym jako takim, ale też gospodarczym i wiedzy o kraju. Gdzie jadą, po co będą to robili i dlaczego powinni robić to dla Polski. W innym przypadku będą to po prostu długie wczasy.

W ocenie Studia Dublin, idealnym kandydatem do sprawowania funkcji ambasadora RP byłby prezes Polish-Irish Society, dr Jarosław Płachecki.

Hanna Dowling, były prezes Irish-Polish Society J. Płachecki i wspominana w wywiadzie „Trybuna Ludu” wydana w dniu wizyty Jana Pawła II w Warszawie, w 1979 roku | Fot. archiwum H. Dowling

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Miłosz Lodowski: na naszych oczach największe polskie media tracą rząd dusz

Featured Video Play Icon

Miłosz Lodowski / Fot. Materiały własne

Poniedziałkowa debata „Super Expressu” była dość ciekawa, jej wartość polegała na konieczności szybkiego, „pistoletowego” reagowania – mówi publicysta.

Wolność słowa przenosi pewne, elementy, które nazwałbym też odpowiedzialnością za to, więc oczywiście można mówić wszystko, nie wszystko służy, no ale wiecie państwo, to jest też tak, że nie wolno czynić z czegoś tak poważnego jak proces wyboru pierwszego obywatela Rzeczypospolitej rzeczy groteskowej. Tutaj pojawiło się parę elementów groteskowych, ale najśmieszniejszą dla mnie rzeczą jest to, że pan Grzegorz Braun, już tak zbudował ten kostium, ze stereotypów i swojego zachowania, stereotypów, których można przykładać do wizerunku prawicowego prawicowca, tak bym to nazwał, że w zasadzie na jego tle i na tle takiego rozdętego gargantuicznie portretu, największy komunista wychodzi jak liberał albo jakiś ultraspokojny człowiek

w ten sposób Miłosz Lodowski komentuje zachowanie Grzegorza Brauna podczas debaty i (być może) jego podwójną rolą podczas całej kampanii. A jak zdaniem gościa „Odysei Wyborczej” wypadli dwaj główni kandydaci?

W jego [Rafała Trzaskowskiego – przyp. red.]  mowie ciała widać było, że czuje duży respekt do pana Nawrockiego i sobie na wiele rzeczy nie pozwala. A z kolei figura i mowa ciała pana Nawrockiego, który emanował spokojem, opanowaniem, to z kolei właśnie jeśli ktoś ma pewnego rodzaju doświadczenia w zderzeniach ulicznych, no to powiedziałbym szczerze, ciało pana Nawrockiego mówiło tak,  jakby po prostu właśnie stawał do tak zwanego solo

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Kandydaci na debacie „Super Expressu” – kto wypadł najlepiej? Komentarz w Radiu Wnet

Joanna Miziołek: porażka Trzaskowskiego odebrałaby Tuskowi szansę na kolejną kadencję w fotelu premiera

Featured Video Play Icon

Fot: Joanna Miziołek, Facebook

Dlaczego wybory prezydenckie są kluczowe dla losów obecnego układu rządowego? Wyjaśnia dziennikarka tygodnika „Wprost”.

Nie lekceważyłabym sondaży poparcia dla partii i faktu, iż PiS objął prowadzenie w tych sondażach. Te wyniki sporo nam mówią o nastrojach przed wyborami prezydenckimi

komentuje Joanna Miziołek w rozmowie z Łukaszem Jankowskim. Jak stwierdza, wybór między kandydatami na prezydenta nie jest w tym roku wyborem osobowościowym, tylko wyborem w kluczu partyjnym.

Karol Nawrocki w tej kampanii nie powala, ale debata w Końskich odsłoniła wiele słabości kandydatury Trzaskowskiego i rozpoczęła spadkowy trend jego poparcia

Dawid Wildstein: kampania Trzaskowskiego to kompromitacja za kompromitacją. Nic tam nie idzie zgodnie z planem

Dziennikarka tygodnika „Wprost” omawia również m.in. sytuację w koalicji rządzącej i nawarstwiające się napięcia; kampania prezydencka zupełnie nie sprzyja ich rozładowaniu.

Szymon Hołownia walczy o swoje polityczne życie, ale chyba nic nie uratuje już jego partii przed losem partii sezonowej

/awk

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Tomasz Wybranowski: Kronika dni przyszłych – Rafał Trzaskowski – namaszczony przez gabinet cieni

Rafał Trzaskowski / Fot. European Parliament, Flickr.com, CC BY-NC-ND 2.0

Zbliżające się wybory to nie tylko kolejna polityczna rozgrywka. To koniec epoki. Polska rozpostarta jest dziś pomiędzy dwiema wersjami przyszłości: tą opartą na dziedzictwie, krwi i niepodległości.

Jeszcze Polska nie zginęła – ale kto dziś potrafi powiedzieć, czy nie dogasa w ciszy? Nie w huku bomb, lecz w półcieniach unijnych korytarzy. W zatęchłych salach różnych fundacji i komisyjek, gdzie „reformy” piszą się w języku grantów, a nie Konstytucji I suwerenności.

Zbliżające się wybory to nie tylko kolejna polityczna rozgrywka. To koniec epoki. Polska rozpostarta jest dziś pomiędzy dwiema wersjami przyszłości: tą opartą na dziedzictwie, krwi, wierze i niepodległości – oraz tą, którą zaprojektowano w laboratoriach globalnych elit.

W tym teatrze pojawia się on – Rafał Trzaskowski. Nie jako zwykły polityk, ale jako symbol nowej ery. Człowiek, którego obecność na zamkniętym spotkaniu Grupy Bilderberg w 2019 roku (Montreux, 30 maja – 2 czerwca) nie była przypadkiem. Bo tam nie zaprasza się ludzi przypadkowych. Tam wstęp mają ci, którzy mają grać według określonych nut. Tusk – owszem – rządzi. Ale Trzaskowski to projekt. Namaszczony. Starannie wypolerowany i wprowadzony do gry, jako twarz Polski globalnej. Polski bez granic, bez tożsamości, bez historii. Ale uśmiechniętej…

 

Ekspresowe odmrażanie z sejmowej chłodziarki: ustawa o mowie nienawiści

Czy Sejm głosował ustawę o mowie nienawiści? Tak – i to nie bez kontrowersji.

W cieniu świątecznych przygotowań, 19 grudnia 2024 roku, na sejmowych korytarzach rozbrzmiała debata, która – choć z pozoru techniczna – miała potencjał, by na nowo zdefiniować granice wolności słowa w Polsce. Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha przedstawił wówczas projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który zakładał rozszerzenie ochrony prawnej przed tzw. mową nienawiści. Kluczowe było włączenie orientacji seksualnej, tożsamości płciowej, wieku, niepełnosprawności i płci do katalogu cech chronionych prawnie.

Projekt, zarejestrowany jako druk sejmowy nr 876, od samego początku wywoływał burzę. Zwolennicy mówili o konieczności dostosowania prawa do współczesnych realiów i potrzeb mniejszości. Przeciwnicy – z Konfederacją i PiS na czele – alarmowali o ryzyku cenzury, kneblowania ust i penalizacji poglądów niewpisujących się w postępowy światopogląd.

Kulminacja tej legislacyjnej ścieżki nastąpiła 6 marca 2025 roku, gdy Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął ustawę większością 238 głosów – poparły ją Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga, Nowa Lewica i Razem. Przeciwko – 182 posłów, reprezentujących głównie prawą stronę sali plenarnej.

W tempie niemal ekspresowym, Senat przyjął ustawę 26 marca bez żadnych poprawek.

Obecnie los ustawy leży w rękach Prezydenta RP. Czy złoży podpis prezydent Andrzej Duda? Czy może zdecyduje się na zawetowanie aktu, który – według wielu prawników – może otworzyć furtkę do nadinterpretacji i ograniczania wolności obywatelskich?

Jak mawiał George Orwell – „W czasach powszechnego fałszu, mówienie prawdy jest aktem rewolucyjnym”. Czy zatem nowelizacja Kodeksu karnego rzeczywiście chroni przed nienawiścią – czy raczej przed wolnością niepoprawnych opinii?

 I co? Ano nic! Czeka w ciszy na podpis nowego prezydenta, albo veto!

Jeśli wybory wygra Trzaskowski, może złożyć podpis już w pierwszych dniach kadencji.

Ustawa zawiera rozszerzoną definicję „mowy nienawiści” o kwestie światopoglądowe, religijne, tożsamościowe i zdrowotne, możliwość delegalizacji mediów i kanałów internetowych bez postępowania sądowego — wystarczy tylko decyzja ministra. Wreszcie są w niej zawarte konkretne narzędzia do karania lekarzy, dziennikarzy i influencerów za „dezinformację zdrowotną”.

To nic innego jak prawna blokada – na wzór radzieckich „najlepszych” ergo: „najplugawszych” wzorców – dla kanałów takich dziennikarzy jak Sumliński, Gadowski, Frąckiewicz, Warzecha, Kusz. Nawet Kanał Zero, jeśli uznany zostanie za „toksyczny”, może zniknąć.

To de facto cyfrowy kaganiec. Wystarczy arbitralna interpretacja „nienawiści”, by zniknąć z przestrzeni publicznej. Bez sądu. Bez procesu.

Ustawa milczenia. Zakneblowanie przyszłości

Niech nas nie zwiedzie szeroki uśmiech i kampanijne frazesy Rafała Trzaskowskiego. To właśnie pod jego prezydenturą może zostać podpisana ustawa o mowie nienawiści, która przeszła przez Sejm i Senat w marcu 2025 roku i czeka w szufladzie na podpis nowej głowy państwa. Projekt, o którym mówi się w kuluarach od miesięcy, a który – jak bomba z opóźnionym zapłonem – może rozszarpać podstawy wolności słowa w Polsce.

Przepisy nieprecyzyjne, gumowe. Skrojone tak, by można było zamknąć każde niezależne medium, bloga, a nawet wypowiedź w sieciach społecznościowych. Wystarczy, że ktoś poczuje się „urażony”.

Wystarczy, że wypowiesz się nie po linii „tolerancji”, „włączania” i „zielonego ładu” czy „inkluzyjności”. Sumliński? Zamknięty. Gadowski? Zamknięty. Kanał Zero, Pogodne Szorty, Matka Kurka, Frąckiewicz, Warzecha? Wszyscy zdeplatformowani.

Ale też lekarze, którzy mówią o skutkach ubocznych preparatów, niezależni dziennikarze pytający o politykę WHO, o mechanizmy Unii i prawa rodzicielskie.

To nie ustawa. To pętla.

Referendum konstytucyjne – nowa Polska według Brukseli?

Za zamkniętymi drzwiami toczy się dyskusja o referendum konstytucyjnym, które mogłoby rozbroić Polskę z suwerenności. Trwają analizy terminów – mówi się o jesieni 2025 roku – a celem może być zmiana ustrojowa: zablokowanie kompetencji prezydenta opozycyjnego, rozmycie polskiej tożsamości w strukturach UE i trwałe wmontowanie mechanizmów kontroli narracji.

Dla jednych Europa, dla drugich kaganiec.

Nowa Konstytucja, nowa tożsamość, nowy obywatel

W kręgach rządowych i sejmowych mówi się otwarcie: po wyborach 2025 roku ma ruszyć proces referendum konstytucyjnego. Już dziś Kancelaria Sejmu przygotowuje szkice dokumentu, który ma „unowocześnić” ustrój państwa. Ale w tej nowoczesności nie ma miejsca na tradycję.

Mówi się o zmianie Preambuły, wykreśleniu odniesień do „chrześcijańskiego dziedzictwa”, zastąpieniu pojęcia „rodzina” terminem „wspólnota emocjonalna”. Miejsce ojczyzny zajmie „społeczność europejska”. Miejsce prawa naturalnego – „prawo klimatyczne”.

Owa zapowiedź referendum konstytucyjnego – czerwiec 2025 (według nieoficjalnych źródeł Sejmowych) miałoby dotyczyć także

  • zmiany roli prezydenta (z osłabieniem jego kompetencji wobec rządu, to furtka na wypadek, gdyby wybory wybrał ktoś „nieprawomyślny i praworządny”);
  • zmiany definicji rodziny w art. 18 Konstytucji
  • włączenia „klimatu i równości” jako konstytucyjnych zasad państwa.

I nie łudźmy się! Nie będzie to tylko zmiana kosmetyczna. To demontaż resztek suwerenności narodowej, przekazanie steru Unii Europejskiej i „nowemu porządkowi świata”.

To nie reforma. To przebudowa duszy.

Co nas jeszcze czeka po wyborach? Lista grzechów zamrażarki sejmowej

Już dziś gotowe są przepisy, które wprowadzane będą natychmiast po przejęciu pełni władzy. Oto tylko kilka:

  • pełna cenzura i kara więzienia lub grzywny za tzw. mowę nienawiści;
  • rozszerzenie definicji „mowy nienawiści” na lekarzy, nauczycieli, rodziców;
  • projekt ustawy o „cyfrowym bezpieczeństwie narracyjnym” – czyli cenzura prewencyjna;
  • ustawa o „ochronie demokracji” – w istocie: penalizacja (ja nazywam to pełną pacyfikacją I egzekucją działań opozycji, czego już w małym stopniu doświadczamy;
  • zmiany w ordynacji wyborczej (system niemiecki?) – coraz większe pomniejszanie roli i mocy obywatela;
  • i wreszcie ustawa o edukacji równościowej – obowiązkowe elementy ideologii gender w szkołach.

 

Planowany atak na niezależne media

Równolegle trwa systemowe wycinanie mediów spoza układu. Odebranie koncesji Telewizji Republika i stacji wPolsce.pl to nie przypadek! To tylko przygrywka do wyczyszczenia pola medialnego przed dużą zmianą.

Przypomnę, że już w marcu 2025 roku rozpoczęto procedurę cofnięcia koncesji dla TV Republika i kanałów TV WPolsce.pl. Powód? „Brak obiektywizmu i dezinformacja”. Choć nie są to stacje mainstreamowe, są jednym z ostatnich bastionów oporu wobec rządowo-globalistycznej narracji. Pod prezydenturą Trzaskowskiego ten proces się tylko przyspieszy.

Gdy kontrolujesz media, prokuraturę i sądy, wystarczy jeszcze jeden podpis prezydenta, by zamknąć system. Trzaskowski ma być tym podpisem.

Hołownia, Komorowski i rumuński scenariusz (???) Nie tak szybko!

Nie wolno zapominać, że historia zna przypadki, gdy to nie zwycięzca wyborów, lecz marszałek Sejmu stawał się prezydentem. Bronisław Komorowski był przecież figurą z drugiego szeregu – do czasu katastrofy smoleńskiej. Dziś tę samą funkcję pełni Szymon Hołownia.

Człowiek, którego elektorat się kruszy, ale który może – w razie kryzysu – objąć funkcję głowy państwa na mocy Konstytucji. A wtedy Polska stanie się państwem para religijnego performansu medialnego, gdzie „homilie” zastąpią „fakty”, a realną władzę sprawować będą doradcy zza Odry i brukselskiej wieży Babel.

Zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, sytuacja, w której Marszałek Sejmu przejmuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej, została uregulowana w artykule 131. Poniżej przytaczam odpowiednie zapisy:

Konstytucja RP – Art. 131

1. Jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej nie może przejściowo sprawować urzędu, i nie jest w stanie zawiadomić o tym Marszałka Sejmu, to Trybunał Konstytucyjny stwierdza przeszkodę w sprawowaniu urzędu. W takim przypadku Marszałek Sejmu tymczasowo przejmuje obowiązki Prezydenta.

2. Marszałek Sejmu wykonuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej również w razie:

  • śmierci Prezydenta,
  • zrzeczenia się urzędu przez Prezydenta,
  • stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta albo nieobjęcia urzędu w określonym czasie,
  • trwałej niezdolności do sprawowania urzędu stwierdzonej orzeczeniem Zgromadzenia Narodowego,
  • złożenia Prezydenta z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu.

W obecnej sytuacji wystarczy jedno oskarżenie o „rosyjskie wpływy”, jeden raport z Brukseli, jeden przeciek z ABW, aby zdyskredytować kandydata spoza układu. W Rumunii wystarczyło 25 tysięcy dolarów kampanii TikTok, by rozbić kandydaturę konserwatywnego outsidera.

Myślicie szanowni Czytelnicy, że Polska jest odporna? Ale tutaj spiskowcy mogą nadziać się na kontrę. Prezydent Andrzej Duda w świetnej formie I nie zanosi się, że zrzeknie się urzędu. I wciąż – mam nadzieję – obowiązuje

 

Zasada ciągłości władzy państwowej

 

Co jeśli wybory prezydenckie zostaną unieważnione? Konstytucja w cieniu ciszy

W polskiej Konstytucji nie znajdziemy jasnego przepisu, który odpowiadałby wprost na pytanie: co jeśli wybory prezydenckie zostaną unieważnione, a głowa państwa wciąż urzęduje? Ale jak to często bywa – między literami prawa kryje się duch interpretacji.

Prezydencka kadencja i kalendarz konstytucyjny

Artykuł 127 i 128 Konstytucji mówią wyraźnie – kadencja Prezydenta trwa 5 lat. Wybory mają się odbyć między 100 a 75 dniem przed jej końcem. Konstytucja zatem zakłada rytmiczną zmianę władzy. Ale życie – jak to życie – lubi zakłócać rytm.

Gdy wybory się nie udają, a urząd nie pustoszeje

W przypadku unieważnienia wyborów, a więc braku nowo wybranego Prezydenta, pojawia się pytanie: kto przejmuje stery? Artykuł 131 wskazuje Marszałka Sejmu jako osobę do przejęcia obowiązków w razie opróżnienia urzędu. Tyle że… przy unieważnieniu wyborów urząd wcale nie musi być opróżniony – bo kadencja wciąż formalnie trwa.

Ponad kadencję, ale nie ponad Konstytucję

Tu wchodzi w grę zasada ciągłości władzy państwowej. Trybunał Konstytucyjny i praktyka ustrojowa (vide: wybory 2020 roku) dopuszczają sytuację, w której urzędujący Prezydent pełni funkcję do skutecznego wyboru następcy, nawet jeśli jego kadencja technicznie dobiegła końca.

To nie furtka dla uzurpacji. To bezpiecznik państwowości.

Kim naprawdę jest Rafał Trzaskowski?

Choć dla wielu jest tylko prezydentem Warszawy i twarzą liberalnego centrum, Rafał Trzaskowski to nie tylko polityk – to projekt. W przeciwieństwie do Tuska, który realizuje interesy Brukseli via Berlin, jako wykonawca, Trzaskowski to człowiek z zaplecza Davos, Sorosa i Bilderbergów. To on, nie Tusk, gościł na elitarnych spotkaniach globalistów, gdzie nie rozdaje się ulotek, tylko wpływy. W tych kręgach Tusk jest „urzędnikiem z Brukseli”, a Trzaskowski – inwestycją.

Rafał Trzaskowski ponad Donaldem Tuskiem

I to jest fakt bardzo trudny do zaakceptowania dla wielu komentatorów, ale w kręgach transnarodowych (internacjonalistycznych!) to Rafał Trzaskowski jest dziś ważniejszy niż Tusk. Donald Tusk – mimo że premier – gra rolę wykonawcy. Raz biurokraty, raz realizatora I notorycznego człowieka, który “się wścieka”. Jego zwierzchnicy to von der Leyen, Michel, euro komisarze i urzędnicy unijny wyższego szczebla.

Trzaskowski tymczasem zapraszany jest do Davos, Bilderberga, na zamknięte posiedzenia European Council on Foreign Relations.

Jego polityczna przyszłość jest pisana na agendach Think Tanków, które nie podlegają demokratycznej kontroli. On nie pracuje dla Brukseli – on współtworzy globalny kod narracji. Choć Donald Tusk dziś dzierży berło władzy wykonawczej, to właśnie Rafał Trzaskowski — nie on — jest faworytem globalnych struktur, które raz jeszcze wymienię:

Davos, Bilderberg i fundacji pokroju Open Society Foundation George’a Sorosa. Trzaskowski uczestniczył w zamkniętych spotkaniach Grupy Bilderberg (2019, Montreux) — elitarnego forum, gdzie kształtuje się przyszłość świata w cieniu kamer i bez protokołu dyplomatycznego.

A Donald Tusk? Tusk był tam może gościem, ale nigdy bohaterem. Trzaskowski to człowiek „wciągnięty do środka”. A to oznacza jedno: Polska pod jego prezydenturą stanie się placem budowy cywilizacji transnarodowej, czyli

Bez sacrum. Bez granic. Bez przeszłości.

 

Prorok globalizmu czy przyszły prezydent rozcieńczonego narodu?

Rafał Trzaskowski nie jest typowym politykiem PO. To człowiek, który od 2008 roku współpracuje z globalnymi instytucjami, był członkiem Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR), think-tanku finansowanego przez Sorosa. To on miał zapraszać do Polski organizacje finansujące aktywistów LGBT, NGO’s zajmujące się migracją i relokacją uchodźców.

Przypomnę, że w 2020 r. to nie kto inny a Fundacja Batorego (finansowana przez Open Society Foundations) wsparła Rafała Trzaskowskiego w programach „wzmacniania demokracji” i „walki z wykluczeniem”.

 

Jeszcze możemy mówić. Jeszcze …

Zanim zatrzasną się ostatnie drzwi – mamy głos. Jeszcze możemy mówić. Jeszcze możemy wybierać. Jeszcze Polska nie jest republiką bananową sterowaną przez fundacje i grupy wpływu. Ale zegar bije a wskazówki nieubłaganie przesuwają się na tarczy.

Wybory 18 maja (I tura) i 1 czerwca 2025 (II tura) to nie tylko wybór prezydenta. To być albo nie być dla ostatnich resztek suwerenności.

A potem… albo przyszłość na kolanach, albo Polska – ta prawdziwa, z sercem, sumieniem i pamięcią – już tylko we wspomnieniach.

Polska znalazła się dziś na rozstaju dróg. Jedna ścieżka prowadzi ku suwerenności – kręta, pełna cierni, ale nasza.

Druga – szeroka autostrada ku imperium globalnemu, w którym nasza historia, kultura i głos nie mają znaczenia. Na jej końcu stoi Rafał Trzaskowski, nie jako prezydent Rzeczpospolitej, lecz gubernator Nowej Europy. Z błogosławieństwem Davos i bez zgody narodu.

Tomasz Wybranowski

Michał Karnowski: Roman Giertych usłyszał słowo prawdy od Jarosława Kaczyńskiego. To co robi to rzeczywiście jest sadyzm

Featured Video Play Icon

Redaktor tygodnika Sieci komentuje napięcia w Sejmie, zachowanie Romana Giertycha oraz zagrożenia dla polskiej demokracji. Jakie są konsekwencje eskalacji politycznych emocji?

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Wczorajsze  kontrowersyjne wydarzenia w Sejmie wywołały silne emocje i podzieliły opinię publiczną. Zdaniem Michała Karnowskiego, burzliwe obrady są częścią demokracji, choć nie wszyscy się z tym zgadzają.

Po to czasami w parlamencie musi być brutalnie, żeby w innych miejscach było spokojniej

– mówi gość „Poranka Wnet.

Jego zdaniem, pewne napięcia są nieodłącznym elementem procesu demokratycznego, a nierealistyczne oczekiwanie, że parlamenty zawsze będą miejscem spokojnych debat, może prowadzić do stłumienia prawdziwej wolności. Natomiast, Michał Karnowski szczególnie skrytykował zachowanie Romana Giertycha. Jego zdaniem, Giertych złamał podstawowe normy kultury, zwracając się poufałym tonem do starszego człowieka, co było nie na miejscu.

Cyberatak na system informatyczny Platformy Obywatelskiej

W rozmowie pojawił się również temat cyberataku na system informatyczny Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk wskazał na „wschodni ślad” i zagrożenie dla wyborów. Michał Karnowski jednak kwestionuje tę narrację:

Żadna zewnętrzna ingerencja w polskie wybory się nie zaczęła, bo ona jest dość trudna.

Podkreślił, że to Platforma miała problem z zabezpieczeniem swoich systemów, a oskarżenia mogą być elementem budowania strategii politycznej.

Debata prezydencka – kto zyska, kto straci?

Kandydaci na prezydenta przygotowują się do debaty, która może mieć kluczowe znaczenie dla ich kampanii. Według rozmówcy Jasminy Nowak:

Im więcej Sławomir Mentzen będzie mówił, tym bardziej będzie tracił, gdyż jego poglądy są mniejszościowe. Rafał Trzaskowski, mimo prób unikania trudnych tematów, „jedzie na manipulacji”. Natomiast Karol Nawrocki, choć początkowo wydawał się niepewny, dobrze radzi sobie w polemice.

Publicysta proponuje także organizację debat w różnych mediach:

Niech będzie debata mediów lewicowo-liberalnych i debata mediów konserwatywnych, aby wyrównać szanse kandydatów.

Czy demokracja w Polsce jest zagrożona?

Michał Karnowski zwraca uwagę na niepokojące sygnały płynące z Europy:

Coraz częściej słyszymy, że nie mamy prawa wyboru, że nasz wybór jest ograniczony.

Odnosi się do sytuacji w Rumunii i wskazuje, że jeśli narzuca się obywatelom akceptowalnych kandydatów, nie jest to już demokracja.

Podsumowując, redaktor tygodnika Sieci wyraża głębokie obawy o przyszłość polskiej polityki, ale jednocześnie podkreśla, że Polacy mają silne tradycje demokratyczne i nie pozwolą sobie odebrać prawa do swobodnego wyboru.

/kp

Posłuchaj także:

Humbug intelektualno-moralny w Sądzie Okręgowym w Warszawie

Karnowski: Czas na debatę konserwatywnych mediów – przełammy monopol liberalnych

Michał Karnowski l fot. Radio Wnet

Od lat debaty wyborcze w Polsce organizują największe telewizje. Michał Karnowski w Poranku Radia Wnet zaapelował o przełamanie monopolu i organizację konserwatywnej alternatywy.

Posłuchaj całej rozmowy:

Michał Karnowski, współtwórca tygodnika „Sieci” i telewizji wPolsce.pl, zaapelował w Poranku Radia Wnet o zorganizowanie debaty kandydatów na prezydenta RP przed wyborami.

Namawiam do tego, żeby nie oddawać władzy debat wyłącznie w ręce tych mediów lewicowo-liberalnych, trzech głównych stacji. One pewnie znowu zrobią swoją debatę, ale ja jestem za tym, żeby media konserwatywne wspólnie zorganizowały debatę wyborczą. Pokazalibyśmy też tę przeciwwagę dla TVN, neo-TVP i jeszcze innych podmiotów

– mówił na antenie Radia Wnet Michał Karnowski.

Czytaj więcej:

Prof. Andrzej Przyłębski: Niemcy i Francja są stopniowo zawłaszczane przez obcą kulturę

W odpowiedzi prowadzący Poranek Radia Wnet, Krzysztof Skowroński, stwierdził, że „debata, w której naprawdę poznamy osobowości kandydatów, byłaby niezbędna i potrzebna. Powinniśmy szybko zorganizować okrągły stół mediów konserwatywnych i przedstawić propozycje – tym bardziej, że nasza siła jest większa niż w 2015 roku”.

Nie powinniśmy oddawać w ręce ludzi nieuczciwych władzy zorganizowania i poprowadzenia debaty. My zrobimy debatę uczciwą

– odpowiedział Karnowski.

/ad