Min. Waszczykowski: zagraniczni partnerzy nie wiedzą, z kim mają rozmawiać. Dyskusja o rekonstrukcji utrudnia pracę MSZ

Dyplomaci z innych krajów nie rozumieją, czemu dyskutujemy o rekonstrukcji, kiedy rząd i premier cieszą się wysokim poparciem – powiedział w Poranku WNET minister spraw zagranicznych.

Gościem Poranka WNET był szef resortu spraw zagranicznych, minister Witold Waszczykowski.  Krzysztof Skowroński pytał go m.in. o stanowisko RP wobec kwestii Jerozolimy. Minister podkreślił, że Polska, podobnie jak większość krajów świata, nie zamierza iść śladem USA i przenosić ambasady do Jerozolimy. Jerozolima powinna być w przyszłości wspólną stolicą Izraela i niepodległego państwa palestyńskiego.

Jednym z tematów rozmowy był też wpływ przedłużającej się dyskusji nad rekonstrukcją rządu na politykę zagraniczną. – Partnerzy dyplomatyczni pytają, dlaczego w warunkach wysokiego poparcia prowadzimy dyskusję o rekonstrukcji rządu. To wywołuje zdziwienie i powoduje, że niektórzy wstrzymują oddech,  bo nie wiadomo, z kim rozmawiać. To sytuacja niekomfortowa – powiedział Witold Waszczykowski.

Minister mówił o zmianach w MSZ.  Jego zdaniem obecnie następuje  przejmowanie polskiej dyplomacji przez nowe pokolenie, wychowane w wolnej Polsce.

Witold Waszczykowski powiedział również o spotkaniu NATO w Brukseli oraz o tym, że ataki na Polskę nie są przejawem konfliktu naszego kraju z instytucjami UE, tylko z lewicową częścią elit europejskich. Lewicowo-liberalne kręgi w UE nie są w stanie zaakceptować konserwatywnego rządu w Polsce.

Obecny w studiu Paweł Bobołowicz, korespondent Radia WNET w Kijowie, spytał ministra o relacje z Ukrainą. Minister powiedział, że Polska liczy na na odprężenie w stosunkach z Ukrainą. Zdaniem gościa Radia WNET, to strona ukraińska rozpoczęła konflikt z wokół kwestii historycznych. Mimo tych kontrowersji Rzeczpospolita nadal wspiera Ukrainę na forum międzynarodowym, m.in. w NATO.

Komentując wniosek o wotum nieufności, minister stwierdził, że opozycja odwołuje się do zagranicznej opinii publicznej. Towarzyszą temu propagandowe kłamstwa związane z przebiegiem Marszu Niepodległości 11 XI.

 

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

 

Czekam, aż wreszcie posadzą Waltzową. Przyniosę jej dwie smaczne kanapki / Jerzy Robert Nowak w Radiu WNET [VIDEO]

Jacek Kurski to „wielkie nieporozumienie”. „Pała absolutna dla Waszczykowskiego”. Piotr Gliński „nie zna i nie lubi polskiej kultury”. Kto jeszcze powinien być zdymisjonowany według profesora?

Ukraina musi rozliczyć się ze swoją przeszłością / Witold Waszczykowski u Witolda Gadowskiego w Poranku WNET

Zdaniem ministra spraw zagranicznych część elity politycznej, sprawującej obecnie władzę na Ukrainie, chce przeczekać rządy PiS w Warszawie i ma nadzieję na powrót do władzy polityków PO.

 

W Poranku WNET szef polskiej dyplomacji relacjonował stan relacji polsko-ukraińskich po swojej wizycie we Lwowie: – Stosunki są skomplikowane, jak to między sąsiadami. Ponieważ nam zależy na tym, aby Ukraina była wolnym niepodległym państwem, związanym z instytucjami Europy Zachodniej. A z drugiej strony mamy nierozwiązane kwestie historyczne – powiedział w rozmowie z Witoldem Gadowskim z Witold Waszczykowski.

– Ukrainę powinniśmy traktować jako kraj demokratyczny, zaprzyjaźniony z Polską, ale chcemy także, żeby to państwo nie było rozbijane przez swoich sąsiadów. Chcemy też, żeby Ukraina rozliczyła się ze swoją przeszłością – zaznaczył minister spraw zagranicznych.

Gość Poranka WNET odniósł się do karier polityków związanych z poprzednim rządem na Ukrainie. – Jakim cudem oni sobie wynaleźli tych ludzi od zegarków, którzy są w Polsce politykami skompromitowanymi? Są głosy, że Kijów chce przeczekać obecny rząd w Polsce.

[related id=44304]Witold Waszczykowski skomentował też medialne wystąpienie Ursuli von der Leyen, szefowej niemieckiego ministerstwa obrony: – W relacjach polsko-niemieckich trzeba mieć pewną wrażliwość. Nawoływanie do wspierania opozycyjnego oporu wobec rządów w Polsce jest wysoce niestosowne. Nie można krytykować demokratycznie wybranego rządu w taki sposób, że wskazuje się na opozycję, którą trzeba utwardzać i wspierać.

Zdaniem ministra spraw zagranicznych nie ma w tej chwili żadnych kontaktów między rządem polskim a władzami na Kremlu: – Im dłużej trzymacie wrak, im dłużej nam przeszkadzacie w prowadzeniu śledztwa, tym bardziej utrzymujecie nas w przekonaniu, że ta katastrofa wyglądała inaczej, niż to zostało opisane w oficjalnych raportach. Wszystkie klucze do poprawy relacji z Polską w tej chwili są w Moskwie. Pan Ławrow nie chce rozmawiać z polskim rządem.

ŁAJ

Rozmowa dostępna jest w części czwartej dzisiejszego Poranka WNET.

Mówiłem o neokolonializmie gospodarczym, zanim to było modne / Bartłomiej Radziejewski w Radiu WNET

Czy Witold Waszczykowski podniósł Polskę z kolan, a Mateusz Morawiecki skutecznie zwalcza neokolonializm gospodarczy? W Poranku WNET redaktor naczelny Nowej Konfederacji zrecenzował rząd PiS.

 

Aleksander Wierzejski rozmawiał dziś z Bartłomiejem Radziejewskim, politologiem, redaktorem naczelnym Nowej Konfederacji. Głównym tematem była ocena dokonań rządu w kontekście zapowiedzi jego rekonstrukcji.

Bartłomiej Radziejewski uważa, że rekonstrukcja rządu to dobry pomysł. „Gabinet ma ileś wyraźnie słabych punktów personalnych, które ciągną go w dół”. Wysokie notowania rządu są jednak przesłanką, żeby nic nie zmieniać.

Gość Poranka przywołał badania opinii publicznej, według których Antoni Macierewicz jest obciążeniem wizerunkowym PiS-u nawet wewnątrz jego elektoratu. „Średnio jednak sobie wyobrażam jego wyjście z rządu”. Krytyczna ocena ministra obrony narodowej nie oznacza obrony patologii, które miały w wojsku miejsce za poprzedniej władzy. Antoni Macierewicz, zdaniem redaktora naczelnego Nowej Konfederacji, stosuje bardzo radykalną retorykę, miejscami niepoważną. Na przykład mówi o dronach dla wojska, po czym odcina polskie firmy prywatne od zamówień.

Jasnymi punktami w rządzie są dla Bartłomieja Radziejewskiego Beata Szydło i Elżbieta Rafalska. Pani premier udało się „ozdobić wizerunek” PiS-u – jest on dzięki niej łagodniejszy, ale i zdecydowany. Z kolei minister rodziny, pracy i opieki społecznej osiągnęła sukces, sprawnie wprowadzając program 500 plus z całą otoczką informatyczną. [related id=43520]

Nisko politolog ocenia Witolda Waszczykowskiego, który jest jego zdaniem gorszym ministrem niż Antoni Macierewicz. Niestałe członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nie jest sukcesem, gdyż raz na jakiś czas trafia się to każdemu państwu. Ma oczywiście sukcesy, jak doprowadzenie do wizyty Donalda Trumpa w Warszawie, ale generalnie prowadzi politykę zdumiewającą. „Miało być wstawanie z kolan, a jest podporządkowanie polityki zagranicznej potrzebom wyborczym”.

Dowodem na to jest sprawa reparacji wojennych od Niemiec. Przez miesiąc o tym mówiliśmy i nic nie osiągnęliśmy, a jedynie pogorszyliśmy nasze stosunki z zachodnim sąsiadem. Te stosunki i tak nie były dobre. Rząd wybrał politykę „dystansu i sceptycyzmu” wobec Niemiec. Mają one przyczyny obiektywne, jak zaproszenie przez Angelę Merkel imigrantów do Europy. Są też powody subiektywne – takim jest właśnie kwestia reparacji. Nikt rządu nie zmuszał, żeby ten temat podejmować.

Bartłomiej Radziejewski pyta o bilans takiej polityki. Jej skutkiem jest to, że mamy złe stosunki z Niemcami, z instytucjami Unii Europejskiej i z Francją. Zaznaczył przy tym, że dobre stosunki są nie celem samym w sobie, ale narzędziem do osiągania konkretnych celów, na przykład uzyskania korzystnej wysokości środków strukturalnych dla Polski.

Aleksander Wierzejski stwierdził, że kraje zachodnie prowadzą wobec Polski neokolonialną politykę gospodarczą, czego przykładem jest kupienie przez Francję Telekomunikacji Polskiej oraz sprzedawanie przez zachodnie koncerny w Europie Wschodniej produktów gorszej jakości niż u siebie. Na to Bartłomiej Radziejewski odparł pytaniem, czy redaktor sam by nie kupił Telekomunikacji Polskiej, gdyby mu ją oferowano w dobrej cenie, i przypomniał, że o neokolonializmie gospodarczym pisał już w 2013 roku, „zanim to było modne”.

Rząd, według gościa Poranka, stawiając słuszną diagnozę na temat neokolonializmu gospodarczego, wyciąga dość absurdalne wnioski – dąży do autarkii, a potępia zagraniczny kapitał. Ten, owszem, transferuje zyski z Polski, ale przyniósł wysokie standardy organizacyjne i miejsca pracy. „Nie widzę , żeby rząd zrobił coś dla dekolonizacji gospodarczej Polski ponad to, co było już robione”. Już wcześniej stawiano na wzrost roli państwa w gospodarce. Zaczęło się to już za SLD, które faktycznie wstrzymało prywatyzację. „Poziom agresji i ostentacji, z jaką rząd ogłasza zmiany w gospodarce jest mocno nieadekwatny do realiów”.

[related id=43482 side=left]Jak w takim razie oceniać Mateusza Morawieckiego, wicepremiera odpowiedzialnego za gospodarkę i finanse państwa? Bartłomiej Radziejewski ma do niego ambiwalentny stosunek. Docenia pogromienie mafii wyłudzających podatek VAT i zwiększenie ściągalności podatków. Jednak słynny Plan Morawieckiego jest w jego opinii niewykonalny. Po pierwsze rząd nie posiada instrumentów wykonawczych, co jest spowodowane niewydolnością instytucjonalną państwa. Po drugie nie ma takich pieniędzy, jakie są w tym planie zapisane.

Mateusz Morawiecki mówi też o walce z „resortowością”. Jednak sam Jarosław Kaczyński powiedział, że Polska była, jest i będzie resortowa. Faktycznie owa resortowość się pogłębia. Rolą lidera (w domyśle Jarosława Kaczyńskiego) jest to przełamać. Możliwe są też działania instytucjonalne. Te obecnie są ograniczone, bo za czasów pierwszego rządu PiS zlikwidowane zostało Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, które było „oczami i uszami rządu”. Niemożność pokonania „resortowości” pogłębia też sytuacja polityczna w obozie rządzącym – wycofany na Nowogrodzką naczelnik, słaby premier i silni ministrowie – jak to opisał Bartłomiej Radziejewski. Uważa, że Mateusz Morawiecki nie radzi sobie z tą sytuacją i dlatego ucieka w propagandę sukcesu.

Na koniec Bartłomiej Radziejewski opowiedział o planowanych zmianach w Nowej Konfederacji, która ma już nie być tylko redakcją. Ma odpowiedzieć na istniejący jego zdaniem problem z opisem rzeczywistości wynikającym z „barbarzyństwa specjalizacji”.

JS

Rozmowy można posłuchać w pierwszej części piątkowego Poranka WNET.

Czy Polska prowadzi wobec Ukrainy politykę nieprofesjonalną, naiwną i dyletancką? / Pierwszy Poranek WNET na 87,8 UKF

O polskiej polityce zagranicznej względem Ukrainy oraz o polskich kadrach dyplomatycznych dyskutowali w studiu Radia WNET senator Jan Maria Jackowski i publicysta Stanisław Michalkiewicz.

 

W pierwszym Poranku WNET na UKF u Witolda Gadowskiego gościł senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski. Rozmowie uczestniczył też publicysta, związany między innymi z tygodnikiem „Najwyższy Czas”, Stanisław Michalkiewicz.

Głównym tematem poruszonym w studiu była polityka zagraniczna Polski w związku z tym, że mówi się o możliwości zmiany na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Jan Maria Jackowski uważa, że Witoldowi Waszczykowskiemu nie można odmówić sukcesów, np. doprowadzenia do wyboru Polski do Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz organizacji szczytu NATO w ubiegłym roku. Obraz polskiej polityki zagranicznej jest jednak, jak to określił, dyskusyjny.

Podstawowym problemem jest funkcjonowanie „korporacji MSZ”, czyli pewnej praktyki pracowników służb podległych zagranicznych, nawet nowych, niezwiązanych z PRL czy Bronisławem Geremkiem. Otóż oni, zdając sobie sprawę z cykliczności władzy w MSZ, postępują przede wszystkim tak, żeby sobie nie szkodzić.

Ten stan Stanisław Michalkiewicz podsumował, stwierdzając, że władza ścisłego kierownictwa MSZ nie wykracza poza drzwi jego gabinetów, a „korytarze są już eksterytorialne”. Przekłada się to według niego na politykę zagraniczną i kadrową ministerstwa. Jako przykład podał utrzymywanie przez długi czas na stanowisku ambasadora w USA Ryszarda Schnepfa.

Na to odparł Jan Maria Jackowski, że nie jest tak, że ambasadora wyrzuca się w ciągu dwóch godzin. Obowiązują tu pewne procedury. Powiedział, że „broni tu trochę ministra Waszczykowskiego”. [related id=42139]

Tym, co najbardziej niepokoi senatora PiS, są relacje z Ukrainą. Ostatnio prezydent Ukrainy podpisał  ustawę oświatową ograniczającą bardzo nauczanie w językach mniejszości narodowych, w tym w języku polskim. Wywołało to bardzo mocne protesty Węgier i Rumunii. Polski MSZ wydał jedynie komunikat, że będzie sprawę monitorować, choć teraz „trafiło to już na agendę”. Gość Poranka wspomniał też niewpuszczenie ostatnio profesora Czesława Partacza na teren Ukrainy. Na granicy wbito mu do paszportu zakaz wjazdu do 2020 roku. Ukraińcy bronią się, że różnego rodzaju incydenty to wojna hybrydowa prowadzona przez Rosję, że to jej prowokacje, ale „jakoś sprawców nie mogą złapać”.

Zdaniem Stanisława Michalkiewicza jest to rezultat postępowania nie tylko obecnego rządu – postępowania, które „nie zasługuje, żeby je nazywać polityką”, gdyż polityka powinna mieć jakiś cel. Postępowanie polegać ma na mechanicznym żyrowaniu wszystkiego, co zrobi rząd w Kijowie. Nie jest to ideologia, ale służalczość wobec najważniejszego sojusznika USA, który załatwia interesy na Ukrainie. Dowodem jest między innymi niedawny incydent z Micheilem Saakaszwilim, który „sforsował” polsko-ukraińską granicę.

Jan Maria Jackowski stwierdził, że polska polityka zagraniczna opiera się na założeniu, że największym jej problemem jest Rosja. Stąd każdy, kto może nas jakoś wesprzeć w przeciwstawianiu się polityce rosyjskiej, jest naszym potencjalnym sojusznikiem. Ta koncepcja ma korzenie w pismach Giedroycia i w przedwojennym prometeizmie. Ukraina to polskie podejście cynicznie wykorzystuje. Ma swoje interesy z Rosją (np. prezydent Poroszenko), a my jesteśmy naiwni i upominamy się wolność itp. Powinniśmy, według senatora, uczyć się od Węgier i Rumunii. W polskim interesie jest wspieranie aspiracji niepodległościowych Ukrainy, co nie powinno jednak oznaczać prowadzenia polityki „nieprofesjonalnej, naiwnej i dyletanckiej”.

JS

Cała rozmowa dostępna jest w części czwartej Poranka WNET.

 

Waszczykowski: Trump na Forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ pokazał się jako przywódca wolnego świata

Amerykański prezydent w przemówieniu na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ pokazał się kolejny raz jako przywódca wolnego świata, który dba o bezpieczeństwo, o rozwój, o suwerenność – ocenił Waszcykowski

Prezydent USA Donald Trump przedstawił we wtorek założenia swojej polityki „Ameryka przede wszystkim”, występując na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Mówił też m.in. o problemie zagrożenia ze strony Korei Płn., o Iranie i Wenezueli.

„Zawsze będę stawiał Amerykę na pierwszym miejscu, tak jak wy, przywódcy swoich państw, powinniście stawiać swoje kraje na pierwszym miejscu” – powiedział Trump. Wskazując, że to „patriotyzm poprowadził Polaków do walki o wolność”, Trump wezwał do „wielkiego ożywienia narodów, odrodzenia ich ducha, dumy i patriotyzmu”.

Prezydent USA w swoim pierwszym wystąpieniu na forum Zgromadzenia Ogólnego ostrzegł, że „terroryzm i ekstremizm przybierają na sile i rozszerzają się na wszystkie zakątki tej planety”. Trump ostrzegł przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Una, że kontynuowanie przez niego programu nuklearnego jest „samobójczą misją”. Nazywając go „Rocket Man” – od tytułu piosenki Eltona Johna – zagroził, że Stany Zjednoczone w przypadku ataku KRLD będą zmuszone „całkowicie zniszczyć” ten kraj.

O ocenę przemówienia prezydenta USA i jego słów nt. Polaków poproszono we wtorek wieczorem w TVP Info szefa polskiego MSZ.

„To było miłe zaskoczenie, prezydent Trump kilka miesięcy temu był w Warszawie, nie musiał kłaniać się Polakom, ale wyróżnił nas obok Francuzów i Brytyjczyków z Europy. To bardzo miły i ważny znak. Bardzo się cieszymy, tym bardziej, że było to bardzo ważne przemówienie prezydenta Trumpa, dotyczyło prawie całego świata” – ocenił Waszczykowski.

Według niego Trump „pokazał się kolejny raz jako przywódca wolnego świata, który dba o bezpieczeństwo, o rozwój, o suwerenność”. „Tak że było to ważne przemówienie, na pewno będzie studiowane na całym świecie” – podkreślił Waszczykowski.

Pytany o słowa Trumpa dot. migrantów; Waszczykowski zaznaczył, że także w tej kwestii przemówienie amerykańskiego prezydenta „bardzo wyróżnia się swoją treścią od wielu innych liderów europejskich i poprzednich prezydentów USA”, którzy – jak ocenił – „próbowali narzucić jednak pewien model rozwoju świata”.

„Dzisiaj prezydent Trump powiedział, że on nie chce narzucać amerykańskiej drogi życia, tylko że on chciałby, by każdy z liderów dbał o bezpieczeństwo i interesy narodowe swojego państwa” – zaznaczył szef MSZ. Jak podkreślił, „my od dwóch lat definiujemy swoje interesy i o nie zabiegamy”. „To się czasem nie podoba, bo niektórzy liderzy są owładnięci jakimiś koncepcjami ideologicznymi i nie są w stanie przyznać się otwarcie, jakie interesy, swoje narodowe, realizują” – powiedział Waszczykowski.

Pytany jak zostały przyjęte „bardzo mocne” słowa o Korei Północnej, szef MSZ powiedział, że „rozległ się szmer na sali”. „Ale chyba takie przesłanie należało przekazać, ponieważ nie możemy ulec kolejny raz szantażowi” – zaznaczył. Mówił, że „dzisiejsze kierownictwo (Korei Północnej) jest na tyle zdeterminowane, by doprowadzić świat na krawędź wojny”.

„To mocne ostrzeżenie ze strony prezydenta Trumpa może otrzeźwić te umysły w Korei Północnej” – ocenił szef polskiej dyplomacji.

Waszczykowskiego pytano też, jak Polska przygotowuje się do roli niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. Szef MSZ powiedział, że prezydent Andrzej Duda i on sam „koncentrują się na spotkaniach z państwami, które są w centrum konfliktu, albo leżą w jego pobliżu”. „Chcemy jak najbardziej rozpoznać poglądy tych państw, opinie na sytuacje konfliktowe, które dzieją się na świecie” – mówił Waszczykowski.

Szef MSZ podkreślił, że bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa międzynarodowego będzie też tematem wtorkowego przemówienia prezydenta na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Pytany, czy spodziewa się, że we wtorek dojdzie do rozmowy prezydentów Trumpa i Dudy, szef MSZ potwierdził. Zaznaczył jednocześnie, że nie spodziewa się, że to będzie długa rozmowa, bo w Nowym Jorku obecnie przebywa wielu światowych liderów. Wyraził nadzieję, że Trump „zatrzyma się dłużej przy polskim prezydencie”. „Ja oczekuję również, że prezydent Duda zostanie zaproszony do Stanów Zjednoczonych; w przyszłym roku będzie kilka okazji, by taką wizytę zorganizować. Byłoby dobrze, gdyby taka propozycja padła dzisiaj” – powiedział Waszczykowski.

Pytany o planowaną reformę ONZ, Waszczykowski powiedział, że „najkrócej mówiąc chodzi o to, by było taniej, by było mniej biurokracji, żeby proces decyzyjny zapadał szybciej i aby ta organizacja była bardziej skuteczna”. Szef MSZ podkreślił, że takie usprawnienie ONZ to trudne zadanie.

PAP/MoRo

Szef MSZ Witold Waszczykowski: decyzja w sprawie reparacji od Niemiec to tylko kwestia czasu

Decyzja dotycząca ewentualnego wystąpienia do Niemiec o reparacje wojenne to kwestia tygodni lub miesięcy(…)Wynika to m.in. z potrzeby przeprowadzenia dokładnych badań dotyczących rozmiaru strat.

Szef MSZ był pytany o kwestię reparacji wojennych od Niemiec na poniedziałkowej konferencji prasowej po spotkaniu ambasadorów RP z prezydentem Andrzejem Dudą.

Ocenił, że sprawa niemieckiego zadośćuczynienia była zaniedbana od czasów zakończenia II wojny światowej – albo nie była w ogóle podnoszona przez polskie rządy, albo wycofywano się z zabiegania o reparacje. „W związku z tym należy się przyjrzeć temu problemowi jeszcze jakiś czas. Jeśli przez 70 lat nie wypracowano stanowiska, to pozwolicie państwo, że będziemy mieć jeszcze jakiś kilka tygodni, bądź miesięcy, aby to stanowisko wypracować” – dodał polityk.

Podkreślił, że sytuacja wokół reparacji jest skomplikowana. „Oczywiście aspekt moralny nie budzi żadnych wątpliwości, natomiast należy doprowadzić do solidnej kwerendy prawnej w jaki sposób, kto i jak podejmował w ostatnim 70-leciu decyzje w sprawie reparacji” – zaznaczył minister spraw zagranicznych. Dodał, że działania kolejnych ekip rządzących trzeba skonfrontować z przepisami prawa międzynarodowego.

Waszczykowski zauważył, iż reparacje to także istotny problem gospodarczy, ponieważ Polska, w wyniku niemieckich działań, poniosła ogromne straty materialne. Jeszcze większy wymiar – mówił – miały straty ludzkie. „Straciliśmy wiele milionów (ludzi). Dane mówią o sześciu milionach – ja znam statystyki, które mówią, że przed wojną nasza ojczyzna liczyła 30. kilka milionów obywateli. W 1935 r. doliczyliśmy się na terenie Polski, już po zmianach granicznych, o ponad 10 do 12 milionów mniej” – powiedział szef MSZ.

Wskazywał więc, że w sprawie niemieckiego zadośćuczynienia należałoby dotrzeć do prowadzonych w przeszłości szacunków i ekspertyz. „Przez lata takie ekspertyzy i szacunki strat były prowadzone przez państwową komisję badania zbrodni hitlerowskich – część tych archiwów znajduje się w IPN” – zaznaczył Waszczykowski. Nie wykluczył, iż dodatkowe informacje mogą znajdować się archiwach lokalnych, np. wojewódzkich czy miejskich.

Minister spraw zagranicznych zwrócił ponadto uwagę, że w sprawie reparacji trzeba uwzględnić kontekst historyczny i bieżący polityczny. „Znajdujemy się kilkadziesiąt lat po II wojnie światowej, w zupełnie innej rzeczywistości. Jesteśmy krajem wolnym, niepodległym, suwerennym, będącym w sojuszach międzynarodowych i te wszystkie aspekty, cały kontekst też będzie musiał być brany pod uwagę. Na pewno nie będzie to decyzja wyłącznie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ale musi być podjęta przez szersze kręgi polityczne w Polsce” – wyjaśnił Waszczykowski.

Przyznał jednak, że jest jeden powód dla którego trzeba byłoby działać szybko. „To jest możliwość zadośćuczynienia jeszcze osobom poszkodowanym w czasie II wojny światowej, którzy jeszcze żyją i takich rekompensat, czy takich odszkodowań nie dostali” – dodał szef MSZ.

W poniedziałek rozpoczęła się doroczna narada ambasadorów RP, która ma potrwać do piątku. Uczestniczył w niej m.in. szef MSZ Estonii Sven Mikser (która obecnie sprawuje prezydencję w UE); we wtorek – w rozmowach weźmie udział minister spraw zagranicznych Słowacji Miroslav Lajczak. W następnych dniach gościem honorowym spotkania ma być b. ambasador USA w Polsce, Daniel Fried. W czwartek szefowie polskich placówek dyplomatycznych spotkają się z premier Beatą Szydło, później również z przedstawicielami biznesu.

PAP/MoRo

Narada ambasadorów w MSZ m.in. o migracji i sporze z Brukselą na temat TK i sądownictwa

Migracja, polityka klimatyczna, wycinka Puszczy Białowieskiej, spór z UE o TK i sądownictwo, a także unijna dyrektywa o pracownikach delegowanych, to kwestie poruszone podczas narady ambasadorów RP.

Doroczna narada ambasadorów RP w Warszawie rozpoczęła się w poniedziałek i potrwa do piątku. Wśród gości zagranicznych jest m.in. szef MSZ sprawującej obecnie prezydencji w UE Estonii, Sven Mikser. We wtorek minister SZ Witold Waszczykowski ma się spotkać z szefem MSZ Słowacji Miroslavem Lajczakiem. W poniedziałek ambasadorowie zostaną przyjęci przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Doradca szefa MSZ Przemysław Żurawski vel Grajewski poinformował PAP, że Witold Waszczykowski wskazywał podczas narady na sukcesy polityki zagranicznej w 2016 r.: szczyt NATO w Warszawie i sprawne wdrażanie jego postanowień. Tzn. wyrównanie statusu bezpieczeństwa Polski do poziomu +starych+ państw NATO, warszawską deklarację współpracy NATO-UE, otwarcie Polski na Chiny – potencjalnie największego inwestora i największy rynek poza UE – dodał.

Minister spraw zagranicznych za osiągnięcia w roku bieżącym uznał nawiązanie bliskich relacji MSZ z nową administracją USA (rozmowy w kwietniu z sekretarzem stanu USA Rexem Tillersonem) – relacjonował jego doradca. A także, dodał, „umocnienie roli naszego regionu w UE jako grupy lobbystycznej, wzmocnienie solidarności V4, wybór Polski na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ, wypromowanie Trójmorza”. „I pozyskanie dlań wsparcia USA w trakcie wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Warszawie, która była wielkim sukcesem Polski w wymiarach bezpieczeństwa, wizerunkowym, energetycznym i regionalnym” – podkreślił.

Według Żurawskiego vel Grajewskiego, Waszczykowski podkreślił także, że sprawy, które konfliktują Polskę z UE nie są wywołane przez działania dyplomacji polskiej.

Na naradzie podkreślano, relacjonował, że „problem migracji wprowadzili do UE Niemcy swoją z nikim niekonsultowaną decyzją, łamiąc konwencję dublińską o zasadach udzielania azylu”.

Jak dodał, wskazywano, że „Polska, solidarnie z V4 broni się przed bezprawnym narzucaniem kwot, propagandowym zacieraniem różnic między terminami uchodźcy i imigranci oraz ignorowaniem faktu nieskuteczności dotychczasowych unijnych recept na walkę z kryzysem imigracyjnym”. Podkreślano, że Polska „chce realizować postanowienia G7 w zakresie migracji, przy czym problematyka ta, jako dotycząca bezpieczeństwa wewnętrznego, leży w kompetencjach MSW – relacjonował doradca.

Odnosząc się do polityki klimatycznej i czystej energii – zaznaczył Żurawski vel Grajewski – wskazywano, że są „to także tematy zainicjowane w UE przez RFN, kierującą się chęcią sprzedaży technologii niemieckich na rynku europejskim”. Podkreślano, że „Polska nie walczy z ochroną środowiska, uznaje jej wagę, ale broni się przed kosztami, które grożą zniszczeniem naszej gospodarki przez gwałtowny wzrost cen energii”.

Sprawy te podobnie jak kwestię wycinki Puszczy Białowieskiej to zagadnienia należące do kompetencji resortu środowiska, zaznaczono na spotkaniu. Według MSZ, relacjonował Żurawski vel Grajewski, problem wycinki Puszczy Białowieskiej „jest używany instrumentalnie przez biurokrację UE do walki z rządem RP”.

„O tym jak chronić puszczę chcą nas pouczać kraje, które swoje lasy zniszczyły. Rząd zaś odpowiedzialny jest przed obywatelami polskimi za utrzymanie także i tej części dziedzictwa narodowego. Dlatego nie może zaakceptować stanowiska ekologów, którzy domagają się zaniechania akcji ratowania drzewostanu, czyli de facto żądają, by puszcza uległa zniszczeniu. Do tego bowiem prowadziłby brak wycinki drzew zarażonych” – relacjonował naradę Żurawski vel Grajewski.

Według niego, podczas spotkania wskazywano, iż „spór o Trybunał Konstytucyjny zainicjowany został przez PO, która w celu uczynienia wyników wyborów sejmowych politycznie nieistotnymi, a zatem z zamiarem podważenia samego fundamentu demokracji, dokonała, z pogwałceniem świeżo przez samą siebie wówczas uchwalonego regulaminu sejmowego, bezprawnego wyboru prawnie wadliwie zgłoszonych kandydatów na sędziów TK”.

Jak zaznaczył podczas narady padło, iż „Trybunał Konstytucyjny, jako sąd prawa, a nie sąd faktów, jest niekompetentny w korygowaniu decyzji Sejmu innych niż ustawodawcze”. „Mimo to opozycja uczyniła z tej sprawy oręż dyskredytowania Polski za granicą” – dodał.

Żurawski vel Grajewski zaznaczył, że podczas spotkania ambasadorów podkreślono, iż „reforma sądownictwa przygotowana w Sejmie i w resorcie sprawiedliwości dla naprawy niesprawnego i skorumpowanego systemu jest zgodnie z art. 5. Traktatu o UE wyłączną kompetencją Rzeczypospolitej Polskiej”. „Komisja Europejska nie ma podstaw prawnych ingerowania w tę dziedzinę władztwa państw członkowskich. Przywołany przez KE art. 19.1 TUE dotyczy zaś systemu prawnego UE, a nie państw członkowskich” – poinformował doradca ministra SZ relacjonując przebieg spotkania.

Według niego w kwestii dyrektywy o pracownikach delegowanych, na naradzie stwierdzono, że jest „to spór z Francją wywołany przez prezydenta Macrona, zagrożonego w swym kraju masowymi protestami przeciw reformie francuskiego ustawodawstwa pracy i dążącego do ukazania się francuskiej opinii publicznej w szacie obrońcy miejsc pracy dla Francuzów”.

Jak poinformował Żurawski vel Grajewski na naradzie zaznaczono, że „Polska rozumie logikę tej gry, ale nie ma powodu, by akceptować burzenie przez Francję zagwarantowanej w Jednolitym Akcie Europejskim swobody przepływu usług w ramach jednolitego rynku UE, ani płacić za realizację interesów politycznych prezydenta Macrona utratą ok. 50 tys. miejsc pracy dla Polaków i bankructwem polskich firm przewozowych i budowlanych”.

Według doradcy szefa MSZ na naradzie oceniono też, że „w żadnej z wyżej wymienionych spraw MSZ RP nie jest inicjatorem sporu”, a „problemy na forum UE wynikają z nadaktywności Brukseli, która inicjuje spory z Polską, często bez podstaw prawnych, w złej wierze (dla politycznego wsparcia opozycji i osłabienia pozycji rządu RP, który nie chce być uległy ni bierny)”.

„MSZ w sprawach tych wykazuje postawę defensywną, wolę dialogu i kompromisu” – relacjonował Żurawski vel Grajewski.

PAP/MoRo

Szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto: Polska może liczyć na naszą solidarność

Polska może liczyć na solidarność Węgier, a stosowanie przez Komisję Europejską podwójnych standardów wobec Polski jest nie do przyjęcia – oświadczył  Szijjarto na konferencji prasowej w Budapeszcie.

[related id=36280]-Polscy przyjaciele zawsze mogą na nas liczyć, mogą liczyć na naszą solidarność, i nie przyłożymy ręki do żadnych kroków ze strony Unii Europejskiej, które zaszkodziłyby Polsce – oznajmił Szijjarto po spotkaniu szefów dyplomacji Grupy Wyszehradzkiej i Partnerstwa Wschodniego.

Minister podkreślił, że Węgry odrzucają stosowanie przez Unię Europejską podwójnych standardów przeciwko komukolwiek.

„Niestety widzimy, że Komisja Europejska bardzo wyraźnie stosuje wobec Polski podwójne standardy. To nie do przyjęcia. Byłoby dobrze, gdyby instytucje europejskie zamiast upatrywania sobie niektórych państw członkowskich skoncentrowały się na rzeczywistych problemach” – oznajmił.

Dodał, że sytuacja w sferze bezpieczeństwa jeszcze nigdy nie była w Unii Europejskiej taka jak teraz. „Byłoby lepiej, gdyby europejskie instytucje w Brukseli zajmowały się raczej tym, jak przywrócić bezpieczeństwo Europie i Europejczykom zamiast zupełnie bezzasadnie dręczyć niektóre państwa członkowskie” – podkreślił.

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans oznajmił w czwartek, że przekazana przez polskie władze odpowiedź na rekomendacje w sprawie praworządności nie rozwiewa wątpliwości KE i że dalsze kroki wobec Polski będą zależały od decyzji kolegium unijnych komisarzy. Dodał, że Komisja Europejska jest bardzo blisko uruchomienia art 7. unijnego traktatu wobec Polski, ale uzależnia ten ruch od propozycji prezydenta Andrzeja Dudy i sytuacji sędziów Sądu Najwyższego.

PAP/MoRo

Szef MSZ: Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans postanowił wykroczyć poza prerogatywy urzędnika

Timmermans postanowił wykroczyć poza prerogatywy międzynarodowego urzędnika i podjąć działania polityczne przeciw Polsce – ocenił w czwartek minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.

Czwartkową wypowiedź Timmermansa na temat Polski Waszczykowski skomentował na konferencji prasowej po spotkaniu szefów dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej i Partnerstwa Wschodniego w Budapeszcie.

Szef polskiej dyplomacji powiedział, że wiceprzewodniczący KE został zaproszony do Polski, ale zamiast prowadzić dialog z ministrami spraw zagranicznych czy sprawiedliwości uczestniczył w manifestacjach politycznych, a kilka tygodni temu „zapowiedział też publicznie na konferencji prasowej, że jego osobistą ambicją i misją jest monitorowanie Polski”.

„Sądzę więc, że postanowił wykroczyć poza prerogatywy międzynarodowego urzędnika, międzynarodowego biurokraty instytucji europejskiej, i podjąć debatę polityczną, działania polityczne przeciwko Polsce” – ocenił Waszczykowski.

„Wciąż mamy jednak nadzieję, że wcześniej czy później będzie możliwość powrotu do dialogu na temat rzeczywistych problemów, a nie tylko rządów prawa w Polsce” – powiedział minister, zwracając uwagę, że Unia Europejska ma wiele problemów.

Jak zaznaczył, trzeba się zająć przyszłą transformacją UE, Brexitem czy problemami zewnętrznymi, w tym otwartymi konfliktami wokół Europy. „To są kwestie, na których powinniśmy się skoncentrować, a nie ingerowanie w sytuację polityczną tego czy innego kraju UE” – ocenił Waszczykowski.

Timmermans oznajmił w czwartek, że przekazana przez polskie władze odpowiedź na rekomendacje w sprawie praworządności nie rozwiewa wątpliwości KE i że dalsze kroki wobec Polski będą zależały od decyzji kolegium unijnych komisarzy. Dodał, że Komisja Europejska jest bardzo blisko uruchomienia art 7. unijnego traktatu wobec Polski, ale uzależnia ten ruch od propozycji prezydenta Andrzeja Dudy i sytuacji sędziów Sądu Najwyższego.

PAP/MoRo