Gursztyn: Krytyka powstania warszawskiego w dyskursie publicznym bazuje na manipulacjach i przemilczeniach

– Krytyka powstania warszawskiego w dyskursie publicznym nie jest krytyką naukową. Jest wulgarna i ordynarna. Są jej przeciwni nawet krytyczni wobec zrywu historycy i powstańcy – mówi Piotr Gursztyn.

 

 

Piotr Gursztyn, publicysta w tygodniku „Do Rzeczy”, odnosi się do krytyki powstania warszawskiego w dyskursie publicznym. Podkreśla, że nie jest ona krytyką naukową, lecz opiera się na manipulacjach, uogólnieniach i przemilczeniach. Cechuje się też jego zdaniem dużą wulgarnością i ordynarnością. Zwraca uwagę, że nawet historycy i powstańcy krytyczni wobec zrywu negatywnie oceniają publikacje popularnonaukowe poruszające ten temat. Przykładem takiej postawy jest uznanie przez gen. Janusza Brochwicza-Lewińskiego wydanej w 2013 r. przez Piotra Zychowicza książki pt. „Obłęd ’44. Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując powstanie warszawskie” za skandal.

Sam Gursztyn uważa, że nienaukowa krytyka powstania warszawskiego jest bardzo niebezpieczną manipulacją na polskim kodzie kulturowym. Wynika to z faktu, że dla wielu Polaków historia stanowi źródło ich tożsamości. Tym samym tego rodzaju krytyka jest niszczeniem polskich korzeni.

Gość Popołudnia dzieli się również swoją oceną na temat zrywu niepodległościowego.

„Można finalnie powiedzieć, że nasze pokolenie jest beneficjentem powstania warszawskiego. Z naszej perspektywy powinniśmy to traktować jako zwycięstwo, bo dzięki niemu żyjemy w wolnym kraju”.

Publicysta w tygodniku „Do Rzeczy” opowiada także o najtragiczniejszym epizodzie powstania warszawskiego – przypadającej na 5 sierpnia 1944 r. Rzezi Woli, będącej największym w spisanej historii jednorazowym mordem na Polakach. Przypomina w tym miejscu o tym, że sprawcy tego ludobójstwa nigdy nie zostali ukarani.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Marian Piasecki: Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska to miniatura Europy. Można obejrzeć ją w sześciu językach

– W muzeach Londynu czy Berlina nie ma informacji po polsku, chociaż tyle zrobiliśmy dla Europy. Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska przedstawiamy za to w sześciu językach – mówi Marian Piasecki.

 

 

Marian Piasecki, właściciel i pomysłodawca Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska w Kowarach, opowiada o genezie swojego obiektu. Podkreśla, że nie powstałby on bez szacunku do drugiego człowieka – zaczynając od uczciwego traktowania pracowników, a kończąc na życzliwym stosunku do odwiedzających. To właśnie z myślą o tych ostatnich park oferuje oprowadzanie w sześciu językach.

„To nas boli, czy (…) to w tych muzeach Paryża, czy Londynu, czy Berlina, że tam nawet nie ma żadnej wzmianki ani możliwości w języku polskim, chociaż myśmy tyle dla historii Europy stworzyli”.

Pomysł na Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska nie pojawiłby się w głowie gościa Studia Dublin gdyby nie jego miłość do tej części Polski. To dzięki niej zauważył on, że na architekturze Dolnego Śląska swoje piętno odcisnęło wiele państw. I tak barokowy Pałac Łomnica w Karpaczu nosi na sobie ślady wpływów włoskich, Schronisko Szwajcarka – szwajcarskich, ratusz we Wrocławiu – niemieckich, Cerkiew św. Michała Archanioła w Sokołowsku – rosyjskich, a Pałac w Mysłakowicach – angielskich.

Piasecki ubolewa nad faktem, że emigrantów chcących zasymilować się z krajem, do którego przybyli, mimo tego faktu traktuje się gorzej niż rdzennych mieszkańców. Podkreśla, że środki masowego przekazu zrównały ze sobą wielu ludzi na świecie, dzięki czemu obecnie bardziej się oni szanują. Gość Studia Dublin nie miał takiego szczęścia – emigrował do Szwecji, Republiki Federalnej Niemiec czy Stanów Zjednoczonych jeszcze za czasów żelaznej kurtyny.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Olbrys: Około 500 osób walczyło w obronie PWPW. Obecnie żyje tylko jeden z nich – kpt. Juliusz Kulesza

– W 1940 r. do obrony PWPW powołano grupę PWB/17/S pod dowództwem mjr. Chyżyńskiego. Walczyła ona od 2 do 28 sierpnia 1944 r. Obecnie żyje tylko jeden jej członek – kpt. Kulesza – mówi Monika Olbrys.

 

 

Monika Olbrys, kierownik Wydziału Historyczno-Archiwalnego Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, opowiada o wydarzeniach z powstania warszawskiego, które miały miejsce w okolicach PWPW. Do obrony tej instytucji powołano w 1940 r. samodzielną grupę specjalną PWB/17/S (Podziemna Wytwórnia Banknotów). Jednostce dowodził mjr Mieczysław Chyżyński ps. „Pełka”, a w jej skład wchodzili głównie pracownicy wytwórni. Podczas powstania warszawskiego walczyła ona od 2 do 28 sierpnia 1944 r. Obecnie żyje tylko jeden jej członek – kpt. Juliusz Kulesza,

W Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych mieścił się schron, w którym przebywała ludność cywilna i gdzie znajdował się szpital.

W obronie instytucji walczyło około 500 żołnierzy. Rokrocznie PWPW podejmuje działania mające na celu ich upamiętnienie. W tym roku opisuje ona 10 osób, które co prawda nie broniły wytwórni, jednak ich losy są w jakiś sposób związane z tą instytucją.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Krzyszczuk: Sieć kanalizacyjna w Warszawie nie jest powszechnie dostępna. Jednak można ją zobaczyć dzięki grze Kanały’44

– Od 130 lat sieć kanalizacyjna stolicy nie zmieniła się co do struktury. Dzięki grze Kanały’44 będzie można ją zobaczyć wraz z kurierem powstania warszawskiego – mówi Krystian Krzyszczuk.

 

 

Krystian Krzyszczuk opowiada o nadzorowanym przez siebie projekcie Kanały’44. Jego celem, niemal w całości już zrealizowanym, jest wydanie gry w systemie wirtualnej rzeczywistości pod tym samym tytułem. Głównym bohaterem rozgrywki stała się sieć kanalizacyjna Warszawy. Gość Poranka zaznacza, że jest to niepowtarzalna okazja zobaczenia przez graczy niedostępnych na co dzień kanałów stolicy, tym bardziej że ich struktura nie zmieniła się od 130 lat. Uczestnikom projektu zależało na odwzorowaniu sieci kanalizacyjnej z jak największą pieczołowitością, w czym pomogło im Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji.

Gra opisana jest na stronie inicjatywy w następujący sposób: „Kanały ’44 to projekt, który ma na celu przeniesienie w wirtualną, interaktywną rzeczywistość kanałów wykorzystywanych w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku. Wychodzimy daleko poza prosty model ‚wirtualnej makiety’. W założeniach chcemy pozwolić dowolnej osobie wcielić się w podziemnego kuriera, tak by z biernego widza mogła stać się aktywnym uczestnikiem historii swobodnie poruszającym się po kanałach. Projekt posiada wiele cech wspólnych z grą komputerową, takich jak interaktywność, dostosowaną do podejmowanych akcji narrację i odczuwane konsekwencje. W przeciwieństwie jednak do typowej gry obchodzi się bez elementów pośredniczących między użytkownikiem a środowiskiem wirtualnym oraz elementów nie należących do świata przedstawionego. Członkowie Zespołu poświęcili łącznie kilkaset godzin na zebranie materiałów i stworzenie scenariusza, który poprowadzi uczestnika niesamowitym szlakiem podziemnych korytarzy. Poza zebranymi materiałami, stworzyliśmy wiele rysunków, które najlepiej oddawały nasz zamysł i atmosferę historii. Chcieliśmy zrobić wszystko aby było zupełnie tak, jak gdyby uczestnik znalazł się w sercu powstańczych wydarzeń. Kanały ’44 mają nie tylko pokazać ówczesne realia, ale też dać jak najpełniej poczuć atmosferę wydarzeń, a tym samym w atrakcyjny i zapadający w pamięć umożliwić poznanie tego jakże ciekawego rozdziału historii Warszawy i jej sieci kanalizacyjnej”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Górny: Gdy rząd Orbána zakazał gender studies, środowiska LGBT+ nie protestowały. Większość to zaakceptowała [VIDEO]

– Rząd Orbána stwierdził, że gender studies to ideologia, a nie nauka. Jeśli na uniwersytetach nie wykłada się marksizmu-leninizmu, to tego też nie powinno – mówi Grzegorz Górny.


Grzegorz Górny, publicysta związany z tygodnikiem „W Sieci”, relacjonuje 30. edycję węgierskiego Uniwersytetu Letniego, który odbył się w Siedmiogrodzie w Rumunii. Jak co roku, również i tym razem pojawił się na nim obecny premier Węgier Viktor Orbán. Na imprezie przedstawił on orędzie, w którym zawarł swoje przemyślenia na temat demokracji. Podobnie jak w 2015 r. uznał on, że Węgry powinny wprowadzić system demokracji nieliberalnej. W tegorocznym przemówieniu wskazał na potrzebę opracowania nowego modelu ustrojowego, który nazwał demokracją chrześcijańską. Zaznaczył przy tym jednak, że nie chodzi mu o współczesną chadecję, lecz o pewien system, na czele którego nie stoją wartości liberalne, lecz słowa z Ewangelii wg św. Mateusza: „Co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie” (Mt 7, 12).

„Tutaj Orban wskazał to jako pewne wyzwanie – jako coś, przed czym teraz stoimy w obliczu kryzysu demokracji liberalnej. On skonstatował, że ten model, który panuje dzisiaj w Europie Zachodniej, jest źródłem coraz to nowych kryzysów, w związku z tym należy teraz szukać nowych rozwiązań. W tej chwili bardziej to wygląda jako pewien drogowskaz, jako pewna inspiracja do szukania nowych rozwiązań, niż jako gotowa recepta z wypracowanymi wszystkimi rozwiązaniami”.

Górny przypomina również o wprowadzonym w 2018 r. przez rząd Orbána zakazie wykładania na uniwersytetach gender studies. Stwierdził on, że nie jest to nauka, a ideologia. Porównał ten kierunek do marksizmu-leninizmu mówiąc, że jeśli ten drugi nie jest nauczany na uczelniach wyższych, to gender studies też nie powinny. Gość Popołudnia zwraca tutaj uwagę na pewien paradoks – środowiska LGBT+ nie protestowały przeciwko tej decyzji pomimo faktu, że Węgry są państwem bardziej zlaicyzowanym niż Polska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Dr Bąkowska-Morawska: Nie dziwi mnie, że Polska nie ma kadry zarządzającej w średnim wieku. Woli zakładać własne firmy

– Osoby najbardziej przedsiębiorcze, które wyjechały z Polski w 2000 r., teraz do niej wracają. Jednak nie chcą zarządzać firmami, a zakładać własne – mówi dr Urszula Bąkowska-Morawska.

 

 

Dr Urszula Bąkowska-Morawska, wiceprezes Zarządu Uzdrowiska Cieplice Sp. z. o.o. Polska Grupa Uzdrowisk, dzieli się swoimi przemyśleniami na temat braku w Polsce kadry zarządzającej w średnim wieku. Uważa ona, że źródła tego problemu należy upatrywać w latach 2000-2001, kiedy to w kraju panowało wysokie bezrobocie.

„Myślę, że ci najbardziej przedsiębiorczy, dynamiczni wyjechali wtedy z Polski. Oni teraz wracają, natomiast też Polska się zmieniła. Nawet jeżeli mają tę wiedzę i wiedzą jak robić pewne rzeczy (…), to nie do końca chcą przejść do firm i zarządzać firmami, tylko chcą tworzyć swoje firmy”.

Gośc Poranka uważa jednak, że kadra zarządzająca w tym wieku może pojawić się w Polsce już niedługo. Powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że rozwarstwienie pomiędzy najbiedniejszymi a najbogatszymi obywatelami zmniejsza się. W efekcie chęć pozyskania nowej wiedzy i umiejętności rośnie, ponieważ podstawowe potrzeby są zaspokojone. Wzrasta również chęć dzielenia się swoimi doświadczeniami.

Dr Bąkowska-Morawska opowiada także o tym, jak zaczęła się jej przygoda z Uzdrowiskiem Cieplice oraz o swoim zainteresowaniu ekonomią i przedsiębiorczością.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Kasztelowicz: W ciągu 25 lat NFOŚ pozbył się wysokiej emisji. Teraz pora na walkę z niską emisją – głównym źródłem smogu

– W ciągu 25 lat NFOŚ zwalczył wysoką emisję. Teraz pora na pozbycie się niskiej emisji – głównego źródła smogu. Ma temu służyć program „Czyste powietrze” – mówi Łukasz Kasztelowicz.

 

 

Łukasz Kasztelowicz, prezes zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, opowiada o współpracy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska (NFOŚ) ze swoimi wojewódzkimi odpowiednikami oraz samorządami. Od lat współpraca między tymi instytucjami układa się pomyślnie, czego efektem jest wiele wspólnych programów. Kooperacja ta była szczególnie intensywna w dziedzinie gospodarki wodno-ściekowej.

„Można powiedzieć, że nawet na tle europejskim nasze instalacje są instalacjami najbardziej nowoczesnymi. Naprawdę, jeżeli chodzi o kwestię wydatkowania środków, jeżeli chodzi o Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska , to na przestrzeni lat 25 ponad 4 miliardy złotych środków popłynęło właśnie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na ochronę środowiska, ale z tych 4 miliardów złotych prawie połowa to są środki, które poszły właśnie na gospodarkę wodno-ściekową”.

Efektem 25 lat działania Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i niemal 30 lat aktywności NFOŚ jest wyeliminowanie problemu wysokiej emisji. Kasztelowicz informuje, że obecnie trwają prace nad zlikwidowaniem niskiej emisji – ma do tego doprowadzić program „Czyste powietrze”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Żabska, Mykytyszyn: Zamek Książ to wizytówka i brama do Polski. To od Dolnego Śląska zależy, jak będzie ona postrzegana

– Przez granicę czeską czy niemiecką do Zamku Książ docierają turyści z całego świata. To od Dolnego Śląska zależy, jak będą oni postrzegać Polskę – mówią Anna Żabska i Mateusz Mykytyszyn.

 

 

Anna Żabska, prezes Zamku Książ w Wałbrzychu i Mateusz Mykytyszyn, rzecznik prasowy obiektu, opowiadają o reprezentowanym przez siebie zabytku. Drugi z gości Poranka stwierdza, że obiekt ma ogromny wymiar kulturowy i duchowy nie tylko dla Dolnego Śląska, ale i dla całej południowej Polski. Zamek nazywa wprost „wizytówką i bramą do Polski”. To przez Wałbrzych bowiem, przekraczając granicę czeską i niemiecką, do chluby Wałbrzycha przybywają ludzie z całego świata. W związku z tym to właśnie w pierwszej kolejności od Zamku Książ, następnie od Wałbrzycha, a w końcu od Dolnego Śląska zależy, jak będą postrzegać oni Polskę. Jest to szczególnie ważne w obliczu faktu, że jeśli prognozy się potwierdzą, zabytek odwiedzi w tym roku rekordowe 0,5 miliona osób.

Coraz większa popularność obiektu prócz radości jest również źródłem wyzwań. Rosnąca liczba zwiedzających doprowadziła do przeprowadzenia w tym roku naboru na dodatkowych przewodników. Obecnie na terenie zamku pracuje około 200 osób. Jak podkreśla Anna Żabska, wykonywaniu obowiązku towarzyszy wszystkim miłość do miejsca pracy.

Prezes zabytku opowiada również o współpracy Zamku Książ z wałbrzyskimi teatrami – Teatrem Dramatycznym oraz Teatrem Lalki i Aktora. Z tym drugim dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury przedstawił on spektakl opowiadający o historii obiektu. W zakrysie przybliżył ją Mateusz Mykytyszyn:

„Historia tego miejsca sięga już ponad 700 lat, ponieważ pierwsze wzmianki o Zamku Książ pochodzą z 1288 r., kiedy książę Bolko I Surowy z dynastii Piastów, z jej odnogi świdnicko-jaworskiej, przeniósł swoją stolicę ze Lwówka Śląskiego do Świdnicy i właśnie wybudował zamek Fürstenberg – bo taka była jego historyczna nazwa – jako swoją twierdzę”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Sławiński: Boris Johnson nie przekonał do siebie Szkotów. Po rozmowie z nimi funt mocno stracił na wartości

– Wczoraj okazało się, że Boris Johnson nie potrafi przekonać do siebie wszystkich. Wygwizdali go Szkoci, którzy są bardzo przeciwni Brexitowi, zwłaszcza bez umowy z UE – mówi Alex Sławiński.

 

 

Alex Sławiński, korespondent Radia WNET z Londynu, opowiada o trasie nowego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, w ramach której odwiedza on całe Zjednoczone Królestwo. Wczoraj zawitał on do Szkocji, natomiast dzisiaj rozmawiać ma w Walii z rolnikami. Chce on przekonać Walijczyków, że brytyjska gospodarka nie ucierpi po Brexicie. Wręcz przeciwnie – w przypadku ewentualnych barier Unii Europejskiej produkcja rolnicza może okazać się jeszcze bardziej potrzebna.

Wizyta w Szkocji pokazała jednak, że nowy szef rządu nie potrafi przekonać do siebie każdego. Został on tam bowiem wygwizdany przez Szkotów, którzy są bardzo przeciwni Brexitowi, zwłaszcza bez opracowanej z UE umowy. Zdarzenie to doprowadziło do znacznego osłabienia funta.

Gość Poranka snuje również domniemania o nastawieniu królowej Wielkiej Brytanii Elżbiety II do Brexitu.

„Wydaje mi się, że królowa również może podzielać dosyć mocno konserwatywne poglądy obecnego rządu i być może również będzie wspierać Brexit, chociaż ona nigdy się na ten temat oficjalnie nie wypowiadała”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jerzy Błaszczyk: Rewolucja śmieciowa dotarła do Wałbrzycha. Stworzyliśmy instalacje, pora na zmiany w świadomości[VIDEO]

– W 2013 r. po uchwaleniu ustawy o gospodarce odpadami rozpoczęliśmy działania na rzecz budowy instalacji do przetwarzania śmieci w Wałbrzychu. Teraz pora na zmianę świadomości – mówi Jerzy Błaszczyk.

 


Jerzy Błaszczyk, kierownik Zakładu Segregacji i Zagospodarowania Odpadów w Wałbrzychu, opowiada o działalności nadzorowanego przez siebie ciała. W ostatnim czasie wzbogaciło się ono o dwie instalacje – Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK) i Regionalną Instalację Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK). Do ich powstania dążono tuż po uchwaleniu w 2013 r. ustawy o gospodarce odpadami, tzw. rewolucji śmieciowej. W 2015 r. rozpoczęto budowę obydwu obiektów. RIPOK współfinansowany był przez obchodzący w tym roku swoje 30. urodziny Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, natomiast PSZOK zbudowany został w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Wojewódzktwa Dolnośląskiego na lata 2014 – 2020. Obydwa obiekty są jedynymi instalacjami gminnymi w południowej części województwa dolnośląskiego ze 100% udziałem gminy.

Gość Poranka uskarża się na niespójne i szybko zmieniające się przepisy, wymagające ciągłych dostosowań obiektów do nowych warunków. Mówi także o dopiero pojawiającej się świadomości Polaków dotyczącej segregowania odpadów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.