Jan Piekło: Najważniejsze rzeczy dla Ukrainy rozstrzygną się na szczycie NATO

Featured Video Play Icon

Jan Piekło/ fot. Paweł Bobołowicz

B. ambasador Jan Piekło ocenia wczorajsze porozumienie podpisane przez D. Tuska i W. Zełenskiego jako ważna, acz nie przełomowe. Wskazuje na kluczową rolę szczytu NATO dla Ukrainy.

W poniedziałek premier Donald Tusk i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisali „Porozumienie o dwustronnej współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa” między Polską a Ukrainą. W porozumieniu napisano, że oba kraje „będą kontynuować wysiłki na rzecz zwiększenia zdolności Sił Zbrojnych Ukrainy oraz ukraińskich sił bezpieczeństwa i obrony w celu obrony terytorium i społeczeństwa Ukrainy przed rosyjską inwazją, odpowiedzi na jakikolwiek kolejny atak zbrojny ze strony Rosji, a także w celu zwiększenia interoperacyjności z NATO oraz przyspieszenia procesu dostosowania się Ukrainy do standardów NATO”.

O ocenę porozumienia Magdalena Uchaniuk poprosiła gościa Poranka Radia Wnet, byłego ambasadora Polski na Ukrainie Jana Piekło.

To ważne, że Polska jako dwudziesty kraj podpisała porozumienie gwarancyjne o bezpieczeństwie z Ukrainą. Choć szczerze mówiąc, porozumienie to nie jest jakimś przełomem – mówi Jan Piekło, który wizytę prezydenta Ukrainy określa „przystankiem w drodze do Waszyngtonu”.

Dyplomata zwraca uwagę, że w porozumieniu zawarto sformułowania ogólnikowe.

Nie jest na przykład konkretem ewentualne przekazanie MiG-29 Ukrainie, bo zależy to od tego, czy sprzymierzeńcy zapewnią w Polsce odpowiednie samoloty bojowe Jest też mowa o ewentualnym zestrzeliwaniu rakiet rosyjskich lecących w naszym kierunku. Z tym, ten zapis jest również mało precyzyjny i to oczywiście wymaga również zgody całego NATO – podkreśla Piekło.

Pomysł powołania Legionu Ukraińskiego w Polsce były ambasador ocenia jako „pomysł zastępczy”.

Ukraina ma rzeczywiście kłopot z mobilizacją żołnierzy. Była próba, żeby Ukraińcy rejestrowali się w placówkach ukraińskich i w ten sposób mogli przystąpić do Sił Zbrojnych Ukrainy. Ale to nie dało specjalnego efektu. Stąd, zapewne na prośbę prezydenta Ukrainy, pomysł legionu ukraińskiego w Polsce – dodaje.

Zdaniem Jana Piekło najważniejsze rzeczy dla Ukrainy rozstrzygną się na szczycie NATO w Waszyngtonie.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk podkreśla, że zgodnie z zapisem traktatowym, kraj, który znajduje się w stanie wojny, nie może zostać członkiem NATO.

Natomiast prezydent Zełeński liczy na jakąś formułę, która będzie czymś, co wychodzi poza te ramy, które zostały ustalone w Wilnie. Jemu na tym bardzo zależy, co jest zupełnie zrozumiałe w obliczu tego, co się tam dzieje – stwierdza Piekło, nawiązując również do dramatycznych scen z ostatnich ataków Rosjan na szpital dziecięcy na Ukrainie.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy, podczas której Jan Piekło odniósł się również od kwestii ekshumacji Polaków zamordowanych na Ukrainie na Wołyniu w latach 40. ubiegłego wieku, a także do polityki Victora Orbana!

Trójmorze: strategiczny projekt dla Polski i ważny sojusz państw Europy Środkowej, do którego jest coraz więcej chętnych

Państwa Trójmorza z Ukrainą jako partnerem stowarzyszonym | Fot. JayCoop, CC A-S 4.0, Wikipedia

Tym, co łączy tę inicjatywę, nie jest wspólny etnos, ale po pierwsze wspólne interesy, po drugie wspólnota losu, kultury i wreszcie – widoczne ostatnio coraz bardziej – poczucie wspólnego zagrożenia.

Wspólnota państw we wspólnocie Europy

O statusie międzynarodowym Trójmorza rozmawiają Piotr Mateusz Bobołowicz i Grzegorz Górny, publicysta, prezes Stowarzyszenia Trójmorze.

Jaki cel stawia sobie Stowarzyszenie Trójmorze?

Stowarzyszenie Trójmorze jest wynikiem fascynacji kilku pasjonatów krajami Europy Środkowej. Wśród jego założycieli są ludzie, którzy wiele lat spędzili na podróżowaniu po naszym regionie i wszyscy mamy przekonanie, że jest to projekt strategiczny dla państwa polskiego.

Chodzi o pewien sojusz państw Europy Środkowej leżących, umownie mówiąc, między Rosją a Niemcami. Wiemy, że kiedy w 2016 roku powstała Inicjatywa Trójmorza, założyła sobie jako fundament trzy filary gospodarcze: cyfryzację, transport i energetykę.

Naszym zdaniem robienie jakichkolwiek interesów się nie uda na dłuższą metę, jeżeli nie będzie miało podbudowy w tzw. kapitale społecznym, czyli we wzajemnym zaufaniu między naszymi narodami. Biznes nie funkcjonuje w przestrzeni abstrakcyjnej, ale w pewnej społecznej otulinie i w zależności od warunków, jakie panują w tej otulinie. Taki jest klimat dla robienia wspólnych interesów. Przecież nie będziemy ich robić z kimś, do kogo nie mamy zaufania, a nie mamy zaufania do tego, kogo nie znamy.

Więc chodzi o to, żeby nawiązywać ściślejsze więzi międzyludzkie na poziomie pozarządowym – kulturalne, społeczne, młodzieżowe; żebyśmy się coraz lepiej znali, bo tak naprawdę jesteśmy dla siebie terra incognita, nie znamy nawzajem swoich bohaterów narodowych, królów, pisarzy, reżyserów, poetów itd. Mało kto w Polsce wymieni jakieś nazwisko łotewskiego reżysera, słowackiego aktora, bułgarskiego pisarza itd. Więcej się uczymy w szkole o historii Stanów Zjednoczonych, Francji, Anglii niż Słowacji, Chorwacji, Bułgarii, Rumunii i w ogóle krajów naszego regionu.

Chodzi o to, żebyśmy się coraz lepiej poznawali i żeby ta wiedza była fundamentem przyszłej współpracy.

Wspomniał Pan o elementach kultury, których właściwie wzajemnie nie znamy. Ale jednocześnie mamy pewną podbudowę historyczną, która dla państw z tego regionu jest raczej wspólna.

W przeszłości, zwłaszcza w średniowieczu, istniało zaledwie kilka dużych organizmów państwowych, takich jak np. Rzeczpospolita Obojga Narodów czy Korona Węgierska, później też Cesarstwo Austriackie. I te wielkie imperia – które dzisiaj tworzą konkretne państwa narodowe w naszym regionie – włączały w siebie różny etnos. I to jest jedna wspólna część historii: funkcjonowanie w większych organizmach państwowych, w ramach których jednak była jakaś autonomia.

Później mieliśmy doświadczenie funkcjonowania w ramach imperiów nam nieprzychylnych, które dokonywały rozbiorów. I jest to pewne wspólne doświadczenie państw naszego regionu, które w ciągu ostatnich pięciuset lat co najmniej dwa razy traciły niepodległość, a na pewno utraciły ją, czy jej nie posiadały, w XX wieku. Więc jest nam wspólne doświadczenie bycia narodami, które mogły w każdej chwili zostać pozbawione swojej państwowości.

Gdybyśmy spytali Anglika, Niemca czy Francuza, jak to jest, kiedy zniknie Anglia, Niemcy czy Francja z powierzchni ziemi, powiedzą: nie może nie być Anglii, nie być Francji! Natomiast dla nas jest oczywiste, że Polski może nie być na mapach świata, bo jeszcze niedawno nie było; Czech nie było.

Ciekawe, kto odpowiedziałby prawidłowo na pytanie: jakie państwo istniało w 1817 roku, a więc tuż po kongresie wiedeńskim, na obszarze pomiędzy Austrią, Rosją i Turcją? Okazuje się, że tylko Czarnogóra. Nie było Słowenii, Chorwacji, Czech, Bułgarii, Rumunii, Węgier, Słowacji, Polski – tylko mała Czarnogóra. (…)

Oprócz Austrii, Słowenii i Chorwacji pozostałe państwa należą do Bukareszteńskiej Dziewiątki w ramach NATO. Więc kwestia bezpieczeństwa we współpracy tych państw jest obecna, a takie tematy, jak energetyka, są dzisiaj kluczowe.

Tak i widać, że następuje proces dywersyfikacji energetycznej w naszym regionie. Linie transportowe na linii północ-południe są też ważnymi liniami logistycznymi, jeżeli chodzi na przykład o transport militarny, mogą być w przyszłości wykorzystane w obliczu zagrożenia ze Wschodu. I myślę, że w Niemczech też mają coraz większą tego świadomość. Tak jak na początku Niemcy były bardzo sceptycznie nastawione do idei Trójmorza, bo z ich punktu widzenia nie jest to inicjatywa wygodna, to później, zwłaszcza kiedy Donald Trump w 2017 r. przyjechał do Warszawy na szczyt Trójmorza i poparł tę inicjatywę,

Niemcy zmieniły zdanie i postanowiły zgłosić akces do Trójmorza. Ale wtedy Trójmorze straciłoby sens. To byłby już inny koncept – Europa 2.0. Prośba Niemiec nie została przyjęta. Niemcy stały się czymś w rodzaju partnera stowarzyszonego, obserwatora, ale nie członka Trójmorza.

Później miały nadzieję, że staną się patronem, takim operatorem Trójmorza. I wydawało się, że administracja Joe Bidena pójdzie w tym kierunku, bo głośny stał się list trojga amerykańskich dyplomatów, którzy podpowiadali taki rozwój Trójmorza. Ale wojna na Ukrainie zweryfikowała te plany, zwłaszcza postawę Stanów Zjednoczonych wobec Niemiec, bo przekonały się, że nie mogą liczyć na Berlin jako na wiarygodnego sojusznika, mogą zaś liczyć na Polskę i inne kraje Trójmorza.

Niemcy nie zostały przyjęte do Trójmorza. Kto w takim razie może się do niego przyłączyć?

W 2016 roku, kiedy Trójmorze powstawało, jego kształt jeszcze nie był przesądzony. Pamiętam, że na pierwszy szczyt do Dubrownika został zaproszony ówczesny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. On tego zaproszenia nie przyjął. Później, kiedy w Kijowie rozmawiałem z moimi znajomymi ukraińskimi dziennikarzami, oni powiedzieli mi, że wtedy Kijów utrzymywał specjalne relacje z Berlinem. Uważano, że Niemcy będą adwokatem Ukrainy w Europie, że będą najlepiej reprezentować interesy Ukrainy na Zachodzie. A Niemcy nie były zbyt chętne, żeby Ukraina przyłączyła się do inicjatywy Trójmorza.

Poroszenko nie przyjechał na szczyt do Dubrownika ponoć właśnie pod wpływem dyplomacji Berlina. Kto wie, gdyby przyjechał, może formuła Trójmorza zostałaby domknięta inaczej. Natomiast tam zadecydowano, że będzie do niej należeć 12 krajów Unii Europejskiej. I później, kiedy Ukraina zgłosiła akces, okazało się, że pociąg już odjechał, inicjatywa jest właściwie zamknięta, jeżeli chodzi o formułę.

To się trochę zmieniło po nowej agresji na Ukrainę. W zeszłym roku na czerwcowym szczycie Trójmorza w Rydze Ukraina znowu się zgłosiła i wtedy uzyskała podobny status jak Niemcy – partnera strategicznego Trójmorza, przy czym profesor Żurawski vel Grajewski jako pierwszy rzucił w przestrzeni publicznej hasło, żeby przyjąć Ukrainę do Trójmorza, bo łatwiej ją będzie pewnie przyjąć do Trójmorza niż do Unii Europejskiej. A to będzie stanowić pewien krok na drodze do pełnej akcesji do Unii. Tak więc niewykluczone, że Ukraina stanie się pełnoprawnym członkiem inicjatywy Trójmorza. (…)

Czy ta inicjatywa ma dzisiaj szansę powodzenia wspólnie z Węgrami?

Rzeczywiście Węgry po 24 lutego zeszłego roku stają się coraz bardziej osamotnione nie tylko w Unii Europejskiej, nie tylko w Trójmorzu, ale nawet w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Nasze drogi się rozchodzą w wielu kwestiach. Punkt numer 1 to jest wojna na Ukrainie, spór o postawę wobec tego konfliktu.

Mówiłem, że mało o sobie wiemy. Kiedy byłem na Węgrzech, mogłem obserwować olbrzymią niewiedzę Węgrów na temat Ukrainy.

Większość moich rozmówców uważała, że naród ukraiński powstał dopiero na początku XX wieku, że nigdy wcześniej, ani w XIX, ani w poprzednich wiekach taki twór nie istniał. W ogóle nie słyszeli o Rusi Kijowskiej, o hetmanacie kozackim, o Siczy Zaporoskiej. Według nich to jest zupełnie nowy twór, którego nigdy wcześniej nie było.

Musiałem im dopiero tłumaczyć historię, zresztą naszą wspólną, Rzeczypospolitej Obojga Narodów, żeby otwierali oczy i byli zdumieni, że coś takiego w ogóle miało miejsce.

Przypadek Węgier pokazuje też, jak konieczna jest edukacja, rozszerzanie wiedzy o nas samych w naszym regionie, bo wiele nieporozumień jest opartych na niewiedzy. My też, z naszej polskiej perspektywy, tę politykę Węgier kładziemy często na karb postępowania Viktora Orbana. Okazuje się, że popiera go zdecydowana większość społeczeństwa i to, że on uzyskał po raz czwarty z rzędu większość konstytucyjną w ostatnich wyborach, wynikało z tego, że większość Węgrów poparła jego politykę w sprawie Rosji i Ukrainy.

Polityka w sprawie Rosji i Ukrainy była główną osią sporu w czasie kampanii wyborczej na Węgrzech, bo wybory miały miejsce w kwietniu, agresja pełnoskalowa zaczęła się w lutym, więc cała kampania wyborcza odbywała się w cieniu tego konfliktu i okazało się, że ponad dwie trzecie Węgrów poparło Orbana. Zdecydowana większość Węgrów popiera jego politykę w sprawie Rosji i Ukrainy.

Cały wywiad Piotra Mateusza Bobołowicza z Grzegorzem Górnym, publicystą i prezesem Stowarzyszenia Trójmorze, pt. „Wspólnota państw we wspólnocie Europy”, znajduje się na s. 4–5 dodatku „A może Trójmorze?” do wrześniowego Kuriera WNET” nr 111/2023.

 


  • Wrześniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Piotra Mateusza Bobołowicza z Grzegorzem Górnym, publicystą i prezesem Stowarzyszenia Trójmorze, pt. „Wspólnota państw we wspólnocie Europy”, pt. „Co będziemy z tego mieli?”, na s. 4–5 dodatku „A może Trójmorze?” do wrześniowego „Kuriera WNET” nr 111/2023

Viktor Orbán w szaliku z mapą Wielkich Węgier – komentuje Adam Gniewecki

Victor Orbán - premier Węgier | Fot. Wikimedia Commons

„To jest nieprzyjemny temat. Myślę, żeśmy się bardo tutaj zawiedli na naszej przyjaźni z Węgrami” – o zdarzeniu z szalikiem Victora Orbána mówi jeden z autorów „Kuriera WNET” Adam Gniewecki.

Adam Gniewecki przedstawia najważniejsze i najciekawsze wydarzenia polityczne ostatniego tygodnia. Wśród nich jest to niedzielne z Budapesztu, gdzie odbył się mecz reprezentacji Węgier, na który przyszedł premier Viktor Orbán. Kontrowersje wzbudził jego szalik.

Viktor Orbán przyszedł na towarzyski mecz piłki nożnej między reprezentacjami Węgier i Grecji w Budapeszcie, w szaliku przedstawiającym mapę Wielkich Węgier z fragmentami sąsiednich państw. Mapa obejmowała obecne terytoria Austrii, Słowacji, Rumunii, Chorwacji, Serbii i Ukrainy.

Na to wydarzenie zareagowały władze w Kijowie.

Rzecznik MSZ Ukrainy Ołeh Nikołenko poinformował, że do resortu wezwany zostanie ambasador Węgier.

Adam Gniewecki zaznacza:

To jest nieprzyjemny temat. Myślę, żeśmy się bardo tutaj zawiedli na naszej przyjaźni z Węgrami.

Trudno zrozumieć ten gest premiera Orbána.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Zobacz także:

Jan Bogatko: „Republika Federalna przespała znaki czasu – pisze niemiecki historyk”

Jan Maria Jackowski: wojna na Ukrainie zresetowała pewne koncepcje polityczne w Europie

Jan Maria Jackowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Senator Rzeczpospolitej Polskiej mówi o zmianie podejścia polityków europejskich do Federacji Rosyjskiej.

Jan Maria Jackowski uważa, że wojna na Ukrainie wyraźnie pokazała, że Polska w swej polityce zagranicznej nie może opierać się na Federacji Rosyjskiej.

Nasz kraj w konfrontacji z imperialną polityka Moskwy ma jeden wybór, być częścią Zachodu. Rosja, poprzez swoją propagandę, próbuje wbić klin między Polskę. Jest to kolejna odsłona wojny hybrydowej.

Senator zwraca uwagę, że konflikt za naszą wschodnią granicą spowodował powolną zmianę myślenia polityków innych europejskich państw. Dobrym przykładem są tutaj Niemcy.

Sądzili oni, że będą w stanie oswoić Rosję poprzez włączenie jej we własny obieg gospodarczy. Ta koncepcja okazała się fałszywa. Należy jednak pamiętać, że Berlin i Moskwa mają wielowiekową tradycję wzajemnej współpracy.

K.B.

Prof. Maciej Szymanowski: niektórzy się dziwią, że Węgrzy mogą prowadzić politykę zagraniczną tak jak Niemcy czy Francja

Featured Video Play Icon

Dr Maciej Szymanowski / Fot. Radio Wnet

Dyrektor Instytutu Współpracy Polsko – Węgierskiej im. Wacława Felczaka o zbliżających się wyborach parlamentarnych na Węgrzech i sytuacji politycznej w tym kraju.


Prof. Maciej Szymanowski przypomina, że jutro ma zapaść wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie mechanizmu warunkowości. Unia Europejska wstrzymuje Polsce i Węgrom wypłatę środków z Funduszu Odbudowy. Zdaniem prof. Szymanowskiego nie należy się spodziewać w tej sprawie jakiegoś przełomu.

Byłoby dziwne, gdyby TSUE potwierdził, że Komisja Europejska nie wypłacając pieniędzy tym dwóm krajom działa nielegalnie.

Czytaj też:

Prof. Piotrowski: Unia Europejska od wielu lat zmierza w kierunku komunistycznym

Gość Poranka  Wnet komentuje też sytuację na Węgrzech, w związku ze zbliżającymi się tam wyborami parlamentarnymi. Aby ponownie zwyciężyć Fidesz będzie musiał pokonać koalicję antyrządową, w której znalazły się zarówno partie skrajnie prawicowe jak i skrajnie lewicowe.

Większość mandatów do parlamentu jest rozdzielana w trybie wyborów w okręgach jednomandatowych, a to działa na korzyść Orbana.

Na koniec prof. Szymanowski komentuje postawę Węgrów wobec konfliktu na Ukrainie. Madziarzy podchodzą do niego sceptycznie. Rozumieją, że są niewielkim krajem i powinni dbać przede wszystkim o swoje interesy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.B.

Prof. Szymanowski: członkowie Grupy V4 mają świadomość, że jeśli nie będą trzymać się razem to będą rozgrywani

Gościem „Poranka Wnet” jest prof. Maciej Szymanowski – dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka, który opowiada o Grupie Wyszechradzkiej oraz o sytuacji na Węgrzech.


Prof. Maciej Szymanowski mówi o współpracy państw Grupy Wyszehradzkiej – Polski, Czech, Słowacji i Węgier, przedstawiając również jej najważniejsze cele, wśród których najważniejszym jest zachowanie wspólnego bezpieczeństwa.

Nie mieliśmy konfliktów m.in. z tego powodu, że powstała ta grupa. (…) Grupa załagodziła m.in. spór słowacko-węgierski.

Członkowie zrzeszenia mają przeświadczenie o konieczności partycypowania w nim, wiedząc że w innym wypadku będzie im trudno dbać o własne bezpieczeństwo i integralność równie skutecznie.

Ostatnie lata dobrze pokazały, że – niezależnie od tego kto rządzi – świadomość tego, że jeśli nie będziemy się trzymać razem to będziemy rozgrywani pozostała.

Jednocześnie ambicje grupy są w pewien sposób ograniczone przez naturalny układ sił w Europie.

Jest pewien strach przed postawieniem kroku dalej. (…) Panuje przeświadczenie, że nie należy przesadnie się narażać.

Profesor mówi również o sytuacji politycznej na Węgrzech, gdzie zbliżają się wybory parlamentarne. Ugrupowanie rządzące, do którego należy Victor Orban, rozpisało referendum dotyczące kwestii praw osób LGBT.

Krokiem w kierunku zwycięstwa jest referendum, które ma rozstrzygnąć kwestię takie jak wprowadzenie do szkół warsztatów o orientacji seksualnej, czy operacje zmiany płci.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

Prof. Szymanowski: W węgierskiej szkole nie będzie można nauczać o gender bez zgody rodziców

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim prof. Maciej Szymanowski wyjaśnia m.in. czym jest nowoprzyjęta na Węgrzech ustawa dot. ochrony tożsamości dzieci.


W najnowszym „Poranku Wnet” gości dyrektor , prof. Maciej Szymanowski. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego dotyka tematu Victora Orbana. Ekspert komentuje przyczepioną węgierskiemu premierowi przez lewicowych polityków łatkę dyktatora:

Victor Orban jest oczywiście uważany w tych kręgach liberalno-lewicowych za dyktatora (…) i nieudolnego polityka, bo mało który polityk wprowadza dyktaturę przez 20 lat – mówi prof. Maciej Szymanowski.

Gość porannej audycji odnosi się również do dzisiejszej debaty w Parlamencie Europejskim. Jej przedmiotem będzie łamanie praworządności na Węgrzech:

Od roku 2010, dojścia do władzy Victora Orbana, kraj ten jest oskarżany nieustannie o różne rzeczy. W tej chwili akurat przedmiotem ataku są zapisy ustawy – niedawno przyjętej ustawy dot. ochrony tożsamości dzieci – zaznacza prof. Maciej Szymanowski.

Dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka tłumaczy na czym polega nowoprzyjęte na Węgrzech prawo. Jak wskazuje prof. Maciej Szymanowski, dotyczy ono spraw związanych z nauczaniem o płci kulturowej:

W szkole organizacje pozaszkolne czy różni aktywiści nie będą mogli uczyć różnych rzeczy dot. gender bez zgody rodziców – podkreśla dyrektor.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Węgry: Najwyższe od 80 lat podwyżki w służbie zdrowia. Keresztes: Rząd chce pokazać, że dba o swoich lekarzy

Gaspar Keresztes o epidemii COVID-19 na Węgrzech, rządowej akcji promującej szczepienia na grypę i walce z korupcją w służbie zdrowia.

 

Gaspar Keresztes mówi o sytuacji epidemicznej na Węgrzech. Od początku pandemii SARS-Cov-2 zarejestrowano ponad 50 tysięcy zachorowań:

Nie mamy gwałtownych skoków, liczba zakażeń rośnie stopniowo i odpowiada statystykom polskim, proporcjonalnie do liczby ludności.

W kraju nie wprowadzono daleko idących obostrzeń. Gość „Kuriera w samo południe” wyraża nadzieję, że jesienna przerwa dla uczniów zahamuje rozwój epidemii.

Rząd ostatnio usilnie zachęca do szczepień przeciwko grypie. By dać dobry przykład, zaszczepił się premier wraz z jednym z ministrów ze swojej kancelarii.

Zapowiadane są duże podwyżki dla służby zdrowia walczącej z koronawirusem. Jak komentuje przedstawiciel Instytutu Współpracy Polsko Węgierskiej im. Wacława Felczaka:

Takich podwyżek nie było od 80 lat. Rząd chce pokazać, że dba o swoich lekarzy.  Próbuje również zapobiec ich odejściu do sektora prywatnego, a także ograniczyć korupcję w służbie zdrowia.

Omówiony zostaje temat kontrowersyjnej książki, poruszającej zagadnienia LGBT. Wydawca reklamuje, że to pierwsza taka pozycja na rynku węgierskim. Zawiera adaptacje klasycznych bajek, w które wplecono wątki homoseksualne:

Premier Orban zapewnił, że osoby LGBT mają zagwarantowanych wiele praw, istnieje jednak czerwona linia, której nie można przekroczyć.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Porozumienie w sprawie wieloletniego budżetu i planu odbudowy na szczycie UE. Polska otrzyma 124 mld euro

Po zakończeniu negocjacji na szczycie UE, Polska otrzyma 124 mld euro, a łącznie z pożyczkami 160 mld euro. Wypłata środków nie będzie powiązana z mechanizmami oceny praworządności.

Wynegocjowane porozumienie w sprawie tzw. funduszu odbudowy zakłada rozdysponowanie kwoty 750 mld euro, z czego 390 mld w formie bezzwrotnych grantów i 360 mld w formie pożyczek. Uprzednio były to proporcje 500 mld euro na granty i 250 mld euro na pożyczki, jednakże wiele zamożniejszych członków UE, nie chciało zgodzić się na taki podział.

Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że Polsce przypadnie 124 mld euro bezpośrednich dotacji, a wraz z pożyczkami, będzie to 160 mld euro. Zaznaczył też, że w obu przyjętych programach, zarówno wieloletniego budżetu, jak i funduszu odbudowy, nie ma zapisów łączących wypłatę środków z praworządnością. Polski premier dodał również, że cięcia w funduszu dotacji zostały ograniczone przez „grupę skąpców” o 22%, natomiast dla Polski jedynie o 3%.

Ponadto szef polskiego rządu wynegocjował 600 mld euro na dotacje dla biedniejszych regionów. Trafią one m.in. do pięciu regionów w Polsce. „Widziałem, że po prostu wszedł do pokoju i wyszedł z tego pokoju, i miał 600 mln euro dodatkowo. Wykonał wspaniałą pracę” – powiedział Viktor Orban.

Sprawa powiązania wypłaty środków z kwestiami oceny praworządności, nie została jednak ostatecznie zakończona. Rada Europejska zapowiedziała, że „szybko powróci do tej sprawy” i zaproponuje wprowadzenie systemu warunkowości. Projekt ten trafi najpierw do Rady Unii Europejskiej gdzie decyzje zapadają większością kwalifikowaną, więc istnieje szansa, że zostaną one przyjęte. Natomiast ostatecznie muszą być one zatwierdzone przez Radę Europejską, gdzie wymagana jest jednomyślność.

W kwestii wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027, który wyniesie 1,074 bln euro, dokonano cięć finansowych w obszarach takich jak rolnictwo (zmniejszone o połowę do 7,5 mld euro), programy inwestycyjne (cięcia z 30,3 mld do 5,6 mld euro), nauka i badania (spadek z 13,5 mld do 5 mld euro), politykę spójności (z 50 mld na 47,5 mld euro) oraz Fundusz Sprawiedliwej Transformacji (z 30 mld do 10 mld euro)

Negocjacje trwały ponad 90 godzin i były najdłuższym posiedzeniem Rady Europejskiej od 20 lat, kiedy to negocjowano warunki traktatu nicejskiego.

Źródło: PAP

M.K.

Okazało się, że mała grupa ludzi może zarządzać strachem całego świata / Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” 72/2020

Jesteśmy po próbie generalnej. Przy następnej odsłonie system będzie przygotowany. Czy w Polsce uda się zachować niedoskonały system pluralistyczny, czy pójdziemy w kierunku ideologicznego monopolu?

Krzysztof Skowroński

Myślę, że następny „Kurier WNET” trafi do Państwa między pierwszą a drugą turą wyborów, bo opozycji nie uda się już zmusić Jarosława Kaczyńskiego do kolejnego przesunięcia ich w czasie. Argumenty o niekonstytucyjności terminu czerwcowego, wsparte głosami samorządowców, że z nieznanego powodu nie zdążą wyborów przygotować, polane sosem zagrożenia pandemią i obawami, czy poczcie się uda i czy Polacy za granicą będą mogli głosować, brzmią jak zgrzyt styropianu o szybę.

Opozycja dokonała wolty i pokazała, jak będzie postępować, kiedy przegra wybory. Zamierza podważać legalność władzy i jej decyzji. Strach pomyśleć, że kiedyś tę władzę przejmie.

Ale nie możemy być zdziwieni postawą grupy Borysa Budki. Oni wiedzą, że to jest moment nowego rozdania w polityce i gospodarce światowej. Premier Mateusz Morawiecki nieraz powtarzał, że po pandemii będziemy żyli w innej rzeczywistości. Decyzje polityków pokazują gospodarczy ład, w którym przypieczętowano nowy sposób podejścia do gospodarki i pieniądza. „Pieniądze nie stanowią problemu” – jest ich tyle, ile się chce. Można bezkarnie drukować i wlewać do gospodarki ich dowolne strumienie.

Tysiące miliardów dolarów i nowych euro pojawią się na rynku, a dystrybucja ich będzie w rękach polityków i właścicieli banków. Federalna rezerwa przekroczyła oficjalnie próg giełdy na Wall Street, a Unia Europejska dała sobie zgodę na wypuszczenie obligacji, które będą spłacać następne pokolenia. Te decyzje budują nienazwany ład gospodarczy, w którym nieprodukcyjne centra tworzą infrastrukturę i decydują o tym, jakie sektory gospodarki będą się rozwijać, czyli kto i z jakiego powodu dostanie kasę. Ale nie kasa jest najważniejsza, tylko możliwość decydowania.

Dystrybucja nowych pieniędzy będzie dwutorowa. Część pójdzie na uśmierzenie bólu, czyli ratowanie małych i średnich przedsiębiorstw, które i tak znikają w procesie tworzenia globalnego systemu, a reszta na wzmocnienie fundamentów i infrastruktury – zwłaszcza informatycznej – nowego ładu.

Jesteśmy po udanej próbie generalnej. Okazało się, że stosunkowo mała grupa ludzi jest w stanie zarządzać strachem. Próba zakończyła się sukcesem i wypuszczono nas z domów, wyraźnie mówiąc, że takie sytuacje będą się powtarzać. Przy następnej odsłonie system będzie przygotowany. Odpowiednie aplikacje, systemy pomiarów temperatury etc. umożliwią pełną kontrolę i kolejną fazę budowania ładu globalnego, z nowym rządem, już światowym.

Nie wiadomo, kto miałby głos decydujący, ale wiemy, kto do tego aspiruje. Z jednej strony wielkie korporacje, a z drugiej największa światowa firma – komunistyczne Chiny. Ale dziś przy tym stoliku siedzi więcej graczy, w tym znienawidzony przez elity Donald Trump, a na mniejszą, bo europejską skalę – Jarosław Kaczyński czy Victor Orbán. I nienawiść elit do tych polityków nie jest pozorowana.

Bo żeby dogadać deal, trzeba sprowadzić świadomość i różnorodność indywidualistycznych społeczeństw Zachodu do wspólnego mianownika. Jest nim poprawność polityczna. Aby była zgoda, musi być Orwell.

Odpowiedź na pytanie, czy zrobimy krok w kierunku ideologicznego monopolu, czy zachowamy nasz niedoskonały system pluralistyczny, poznamy, mam nadzieję, w drugą niedzielę lipca.

 

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

 

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 1 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego