USA/ Biały Dom: Prezydent Trump nie jest kłamcą. Są grupy interesów w Waszyngtonie, które są mu przeciwne

Rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders odniosła się do słów byłego szefa FBI Jamesa Comeya, który podczas przesłuchania zasugerował, że prezydent może kłamać w sprawie ich spotkania.

„Mogę powiedzieć z całą pewnością, że prezydent nie jest kłamcą, i szczerze mówiąc, czuję się obrażona tym, że można zadać takie pytanie” – powiedziała Sanders dziennikarzom akredytowanym w Białym Domu podczas briefingu. Agencje nie przytaczają dokładnej treści pytania, jakie zadano rzeczniczce.

Sanders nie chciała odpowiedzieć na pytania o to, czy Biały Dom ma system nagrywania, na którym mogły zostać utrwalone rozmowy Trumpa z Comeyem. „Nie mam pojęcia” – powiedziała.

[related id=”23699″]

Donald Trump napisał na Twitterze, że Comey powinien liczyć na to, że nie ma nagrań tych rozmów. Były szef FBI powiedział komisji, że ma nadzieję, że takie taśmy istnieją.

Sanders zapowiedziała też, że Trump odpowie na zarzuty Comeya za pośrednictwem swego prywatnego adwokata Marca Kasowitza, który wygłosi stosowne oświadczenie.

Comey zeznał podczas przesłuchania, że obawiał się, iż Trump może kłamać w sprawie treści ich rozmów, i uznając, że będzie musiał mieć własny zapis tego spotkania, sporządził notatkę służbową zaraz po rozstaniu się z prezydentem.

Na zeznania byłego szefa FBI zareagował też republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan, który powiedział, że na to, jak przebiegały kontakty prezydenta z Comeyem, miał wpływ fakt, że dla Trumpa rząd jest czymś „nowym”, czego jeszcze się uczy, nie jest więc do końca obeznany z niezależnością FBI od Białego Domu. – Nie twierdzę, że jest to wystarczające tłumaczenie – dodał.

Ryan odniósł się do zeznań Comeya, który powiedział, że prezydent nalegał na zablokowanie śledztwa FBI w sprawie jego byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna.

Przesłuchanie Comeya przez komisję było częścią jej szerszego dochodzenia w sprawie ingerowania przez Rosję w wybory oraz ewentualnej współpracy sztabu wyborczego Trumpa i ludzi z jego otoczenia z przedstawicielami rosyjskich władz.

Sanders oświadczyła też po wystąpieniu byłego szefa FBI w Senacie, że prezydent traktuje wybory bardzo poważnie i zrobił wszystko, aby przebiegały bez jakichkolwiek ingerencji.

Sam prezydent nie zareagował na wystąpienie Comeya, ale podczas spotkania z grupą swych zwolenników powiedział, że grupy interesów w Waszyngtonie są mu przeciwne, i dodał: „Nie zrezygnujemy z robienia tego, co jest słuszne”.

– Jesteśmy w stanie oblężenia […], ale wyjdziemy z tego więksi, lepsi i silniejsi niż kiedykolwiek […]. Wiemy, jak walczyć, i nigdy się nie poddamy – oznajmił Trump.

PAP/JN

USA: Najpoważniejszy w historii zarzut wobec urzędującego prezydenta. Donald Trump ujawnił Rosji tajne informacje?

Prezydent USA Donald Trump podczas spotkania z szefem rosyjskiego MSZ Siergiejem Ławrowem w ubiegłym tygodniu mimowolnie ujawnił tajne informacje wywiadu – poinformował dziennik „Washington Post”.

Tajne informacje zostały rzekomo ujawnione przez Trumpa podczas jego rozmowy z Ławrowem, w której prezydent USA wspomniał o prawdopodobnej operacji tzw. Państwa Islamskiego z użyciem bomby umieszczonej w laptopie. Według źródeł amerykańskiego dygnitarza cytowanego przez „Washington Post”, informacje te pozwalają na ustalenie tożsamości i miejsca pobytu informatora, jak również ustalenie, która z sojuszniczych agencji wywiadowczych przekazała te poufne informacje CIA.

„Washington Post”, który wcześniej serią rewelacji doprowadził do dymisji doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna, informuje, że jeden z przedstawicieli aparatu bezpieczeństwa państwa, nie czekając na zakończenie spotkania, wybiegł z Gabinetu Owalnego, aby ostrzec CIA i Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) przed konsekwencjami wypowiedzi prezydenta.

Alan Dershowitz, emerytowany profesor prawa i nieprzejednany krytyk Trumpa, w wywiadzie dla niechętnej prezydentowi USA telewizji CNN nazwał rewelacje „Washington Post” „najpoważniejszym w historii zarzutem wysuniętym wobec urzędującego prezydenta”.

[related id=”18132″]

Rewelacjom dziennika zaprzeczyli sekretarz stanu Rex Tillerson i prezydencki doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego H.R. McMaster, którzy uczestniczyli w spotkaniu w Gabinecie Owalnym Białego Domu w ubiegłą środę.

McMaster podczas pośpiesznie zwołanej konferencji prasowej powiedział, że „prezydent nigdy nie omawiał podczas spotkania w Białym Domu szczegółów i metod operacji wywiadu”. Po odczytaniu oświadczenia McMaster odmówił odpowiedzi na pytania dziennikarzy.

W spotkaniu Trumpa z Ławrowem, które odbyło się dzień po zwolnieniu Jamesa Comeya ze stanowiska dyrektora FBI, uczestniczył także Siergiej Kislak, ambasador Rosji w Waszyngtonie i jeden z głównych bohaterów kontrowersji związanych z kontaktami otoczenia prezydenta USA z przedstawicielami Kremla. Amerykańscy fotoreporterzy nie zostali wpuszczeni na poprzedzającą rozmowy w Białym Domu tradycyjną sesję fotograficzną, co wywołało oburzenie nawet z reguły przychylnej Trumpowi telewizji Fox. W rezultacie zdjęcia roześmianego prezydenta Trumpa i ambasadora Kislaka pojawiły się w amerykańskich mediach za pośrednictwem rosyjskiej agencji TASS.

Trump powiedział, że spotkał się z Ławrowem i zgodził na wejście rosyjskich fotoreporterów do Gabinetu Owalnego Białego Domu, bo poprosił go o to podczas rozmowy telefonicznej prezydent Rosji Władimir Putin. Wyznanie amerykańskiego prezydenta skłoniło niektórych komentatorów do publicznych spekulacji, czy po spotkaniu Gabinet Owalny został sprawdzony i czy Rosjanie nie zainstalowali w nim podsłuchu.

PAP/JN