Droga Prawdy – Droga Krzyżowa – rozważania w cieniu Via Dolorosa – Drogi Krzyżowej – odsłona I

Wielki Post to czas szczególny. To nie tylko 40 dni wyrzeczeń i duchowego przygotowania, ale też droga, na której można spotkać Boga tak prawdziwego, że aż bolesnego.

 W dzisiejszym świecie, w którym każdy krok musi być zaplanowany, a każdy wybór uzasadniony – Droga Krzyżowa wydaje się absurdem. A jednak prowadzi do sensu.

W tym krótkim cyklu rozważań zatrzymujemy się nie przy wszystkich, ale przy wybranych stacjach. Nie po to, by opowiedzieć historię, którą już znamy. Ale po to, by zapytać – co ona mówi dziś? O mnie, o świecie, o miłości a może jej wykrzywieniu we współczesności.

 

Tutaj do wysłuchania część pierwsza (część druga poniżej):

Stacja I – Jezus na śmierć skazany

Nie było procesu – był wyrok. Nie było prawdy – był lęk.

Piłat, reprezentant porządku, umywa ręce. Tłum krzyczy. Logika przegrała z emocją.

A Jezus milczy.

Milczenie Boga boli najbardziej. Ale to milczenie nie jest obojętne.

To zgoda – nie na niesprawiedliwość, ale na miłość większą niż sprawiedliwość.

A ja?

Ile razy wydaję wyrok, bo „wszyscy tak mówią”?

Ile razy umywam ręce, by nie musieć się zaangażować?

Czy mam odwagę milczeć nie z tchórzostwa, ale z miłości?

Stacja II – Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Nie trzeba było. Mógł uciec.

Ale Jezus bierze to, co nie Jego – mój ciężar, moje winy. Bez narzekania.

Z pokorą, która zawstydza.

Krzyż – narzędzie hańby – staje się znakiem chwały.

A ja?

Z jaką łatwością zrzucam swój krzyż – na innych, na okoliczności, na „los”?

A może noszę cudzy krzyż… z wyrzutem?

Panie, naucz mnie brać na ramiona to, co moje. I iść. Nawet jeśli nie rozumiem, dokąd.

Tutaj do wysłuchania część druga:

Stacja III – Pierwszy upadek pod krzyżem

Bóg upada.

To nie metafora – to rzeczywistość.

Wszechmogący leży w pyle ulicy.

Nie pierwszy raz człowiek nie wytrzymuje ciężaru miłości.

A ja?

Czuję ulgę, że Jezus upadł. Bo skoro On – to i ja mogę.

Upadek nie przekreśla drogi.

Dopóki się podnosisz – idziesz.

Pojmanie Chrystusa. Fragment inscenizacji pasyjnej z Wejherowa. Fot. © Tomasz Szustek.

Stacja VI – Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

W tłumie nienawiści – jeden gest czułości.

Weronika nic nie mówi. Po prostu wychodzi z szeregu.

Wyciera twarz – nie dlatego, że to coś zmieni. Ale dlatego, że nie może nie pomóc.

I zostaje z nią obraz Boga.

Nie cud – tylko pamiątka odwagi.

Delikatność staje się ikoną.

A ja?

Ile razy boję się podejść?

Bo nie wiem, co powiedzieć.

A przecież wystarczy obecność. Milczenie. Ręka. Chusta serca.

Stacja VII – Drugi upadek Pana Jezusa

Znowu.

To boli bardziej niż pierwszy raz.

Bo już wiesz, że boli. A jednak się przewracasz.

Krzyż nie staje się lżejszy – ale Jezus idzie dalej.

A ja?

Czasem myślę, że po drugim upadku nie warto już wstawać.

Że skoro znowu się nie udało – to po co?

Ale Jezus pokazuje: to nie liczba porażek, ale liczba powstań prowadzi do Zmartwychwstania.

Stacja X – Jezus z szat obnażony

Zabrano Mu wszystko. Nawet godność.

Dziś też obnażamy – nie ciała, ale dusze. Dla lajków. Dla akceptacji.

Jezus zostaje nagi – ale nie zawstydzony.

Bo Jego nagość nie jest pokazem – tylko oddaniem.

A ja?

Czego się wstydzę, kiedy naprawdę kocham?

Czy umiem stanąć nagi – bez masek, bez póz, bez autoironii?

Panie, zdejmij ze mnie to, co mnie chowa.

Uczyń mnie prawdziwym.

Jerozolima z drogi prowadzącej do Betanii, Wschodnia Jerozolima. Kolorowa litografia autorstwa Louisa Haghe’a według Davida Robertsa, 1842, Wellcome Collection

Stacja XII – Jezus umiera na krzyżu

Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego” (Łk 23,46)

Śmierć Jezusa na krzyżu to moment, który wstrząsa całym światem. Zawieszony między niebem a ziemią, w bólu, który przerasta słowa – oddaje życie.

Nie umiera z przymusu. Umiera z miłości.

W pełni świadomy, ufa. Nawet wtedy, gdy niebo milczy.

Samotność, która towarzyszy ostatniemu oddechowi,

Jezus, zawieszony w przestrzeni, między niebem a ziemią,

Oddaje swoje życie, jak niewinny baranek,

Dla zbawienia świata, dla naszej wolności.

W Jego agonii objawia się miłość –

Niepojęta, niewysłowiona, lecz prawdziwa.

Stacja XIII – Jezus zdjęty z krzyża

Zaufaj Bogu duszo moja, bo jeszcze wychwalać Go będziesz” (Ps 62,6)

Martwe ciało Jezusa spoczywa w ramionach Matki.

Już nic nie mówi.

Ale mówi wszystko.

Milczenie tego ciała mówi o spełnieniu.

O miłości, która została do końca.

O bólu, który rozumie każdą stratę.

W ramionach Matki, Jezus leży,

Martwy, lecz pełen życia w swojej ofierze.

Zamiast nadziei – pustka,

Ale przecież, gdy patrzymy w dół,

W Jego ciele nie widzimy końca,

Jest w nim nasza przyszłość.

Fot. sgottschalk (CC0, Pixabay.com)

Stacja XIV – Jezus złożony do grobu

I włożyli Go do grobu, i zamknęli kamień u drzwi grobu” (Mk 15,46)

Kamień. Cisza. Koniec.

Ale tylko z pozoru.

Grób to nie puenta – to pauza przed wielką nutą życia.

Grób zamknięty, cisza,

Kamień przetoczył się,

Myśleli, że to koniec,

Że nadzieja jest martwa.

A jednak, w sercu tej ciemności,

Bóg przygotowuje nowy początek.

Bo śmierć nie zatrzymała Go,

A grób nie mógł Go pochłonąć.

Zakończenie: Stacja serca

 

Nie sposób przejść Drogi Krzyżowej bez pytań.

Nie da się jej przejść na skróty.

Nie ma Jezusa bez Krzyża.

Nie ma Zmartwychwstania bez śmierci.

Dziś chciałbym, żeby było łatwiej.

Żeby był Bóg, ale bez decyzji.

Niebo, ale bez sądu.

Życie, ale bez drogi.

Ale Bóg wybiera drogę – nie skrót.

Miłość – nie kompromis.

Prawdę – nie opowieść.

I właśnie dlatego wciąż warto iść.

Tomasz Wybranowski

 

Dlaczego Żydzi ukrzyżowali swojego Boga? To skutek niewoli babilońskiej / Marcin Niewalda, „Śląski Kurier WNET” 46/2018

Dlaczego Żydzi atakują Palestynę? Dlaczego Arabowie nienawidzą Żydów? Dlaczego Żydzi mordowali Żydów w czasie II wojny światowej? Dlaczego wg wielu Żydów i muzułmanów niewiernych trzeba zabić?

Marcin Niewalda

Dlaczego Żydzi ukrzyżowali swojego Boga?

Odpowiedź na postawione w tytule pytanie w prosty sposób wyjaśni wiele najpoważniejszych problemów dotykających nas dzisiaj. Okres tzw. niewoli babilońskiej spowodował dominację pewnej fatalnej mentalności żydowskiej, swoistego perskiego „prania mózgu”. Skończyło się to absolutną niemożliwością uznania Boga za… Boga i ma wpływ na dzieje większości narodów do czasów współczesnych, a także na wielu katolików. Dominuje także całkowicie w myśleniu dzisiejszej polskiej opozycji.

Dlaczego Żydzi atakują Palestynę? Dlaczego Arabowie nienawidzą Żydów? Dlaczego Żydzi mordowali Żydów w czasie II wojny światowej? Dlaczego wg wielu Żydów i muzułmanów niewiernych trzeba zabić? Na wszystkie te pytania odpowiedź jest w zasadzie TAKA SAMA. Co więcej, odpowiedź ta wyjaśnia tak odległe sprawy jak to, dlaczego uśmiercono faraona Amenhotepa IV, lub dlaczego zginąć musiał… Lech Kaczyński. To bestia stara jak świat.

Problem powstał w VI i V wieku przed Chrystusem, ale i wówczas nie był niczym nowym. Izraelczycy na kilkadziesiąt lat znaleźli się w niewoli babilońskiej. Myliłby się jednak ktoś, kto by myślał, że byli tam traktowani jak psy. Niektórzy z nich osiągali nawet wysokie stanowiska. Babiloński sposób życia i myślenia był dla wielu atrakcyjny, a ci, którzy go nie przyjmowali, mieli „pod górkę”. Podobnie jak w Polsce w czasach komuny. W efekcie w kilkadziesiąt lat lud całkowicie zeświecczał. Niższe warstwy lekceważyły prawo, wyższe zatraciły ducha, a „wierni” byli na marginesie. Gdy dano im możliwość powrotu do ojczyzny, większość nie znała podstawowych zwyczajów religijnych, nie mówiąc już o duchu Prawa.

Przez dwa pokolenia Żydzi mieszkali wśród Persów. Przez kolejne dwa mieszkali tam kapłani, mający później wpływ na sposób myślenia potomków. W chwili odzyskania wolności grupa współpracująca z perską tyranią zrobiła wszystko, aby utrzymać wpływy, ale pozornie wracając do tradycji. Kapłan Ezdrasz, wysoki dygnitarz na dworze króla perskiego, stanął na czele „reform”, które polegały przede wszystkim na bardzo radykalnym stosowaniu prawa. Radykalizm ten posuwał się nawet do wymogu wyrzucania z kraju żon, jeśli nie były Żydówkami. Ezdrasz przekształcił religię żydowską na wzór babilońskiej, szafując hasłami „sumienności” i „czystości” religijnej. Utworzył mieszankę babilońskiego ducha i żydowskich przepisów. Wziął słowa, gesty, symbole – i zaczął traktować je po… ziemsku, pogańsku. Dosłownie, literalnie, materialistycznie, pozbawiając je sensu.

Dotychczas np. zakaz spożywania potraw niekoszernych związany był z trudnością przechowywania żywności i sugerował unikanie tych mięs, które psuły się najszybciej. Nakaz obrzezania związany był z trudnością utrzymania higieny w warunkach pustynnych. Przepisy, obecnie całkowicie nieżyciowe, są do dzisiaj przez naśladowców Ezdrasza uznawane za świętość samą w sobie. Człowiek jest absolutnie poddany przepisom, a życie i osoba człowieka są mniej warte niż przestrzeganie danej zasady. Ezdrasz miał wielki wpływ na mentalność – m.in. to on skodyfikował Pięcioksiąg – czyli Torę – tłumacząc go wg najgorszej z tradycji żydowskich (tzw. kapłańskiej).

Dla Ezdrasza nie był ważny duch prawa, lecz przepis. W ten sposób Bóg przestał być Dobrem i Miłością, a stał się bogiem rozumianym po ziemsku. Nazywał się dalej Jahwe, ale Nim nie był. Był to tylko materialistyczny obraz, ziemskie wyobrażenie o Bogu. Podobnie jak w wypadku bogów babilońskich, ważniejsza była cześć dla niego niż On sam. Ważniejszy był przepis niż Duch. Dochodziło do takich absurdów jak w Świątyni Jerozolimskiej, gdzie za zasłonę Przybytku mógł wchodzić tylko jeden kapłan, tylko raz w roku. A co by się stało, gdyby tam spotkał Boga? Otóż Żydzi byli przekonani, że taki człowiek padłby trupem na miejscu. A ponieważ nikt inny nie mógł wejść za zasłonę, trup kapłana gniłby przez cały rok – i to faktycznie byłby problem. Wymyślono więc sposób i kapłana… przywiązywano sznurkiem, aby w razie czego wyciągnąć jego ciało zza zasłony. Historia ta ma głębszy sens niż tylko komiczny, pokazuje bowiem, że od tego czasu dla Żydów Jahwe nie był Bogiem życia, lecz de facto Bogiem śmierci. Nie Bogiem, który stwarza, lecz bogiem, który zabija. Czy można się więc dziwić, że kilka wieków później Żydzi zabili Jezusa – Boga Życia? Wszak to nie był ich Bóg.

Nie wyciągajmy jednak z tego wniosków antysemickich – starsza, duchowa tradycja, była obecna wtedy i wciąż jest obecna i dzisiaj. To z niej wywodziła się rodzina Józefa cieśli i rodzina Maryi, córki Joachima. Według niej postępuje wielu Żydów. Stąd biorą się potężne niesnaski. Niektórzy uważają wręcz, że żydowskie grupy współpracujące z nazizmem i stalinizmem miały na celu wybicie tych „wiernych”.

A co z muzułmanami? Z badań wynika jasno, że pierwotni muzułmanie byli… diasporą żydowsko-arabską (semicko-chamicką). Niewielką grupką wierzącą w swoją wyjątkowość. Jedną z wielu grup czy sekt – taką jak grupa w Qumran. Najnowsze badania sugerują wręcz, że wywodzą się oni bezpośrednio od Esseńczyków. Według współczesnych ezoteryków posiadali oni tajemną wiedzę – gdyż z jeszcze większą starannością, literalnie, sekciarsko stosowali przepisy. Przypuszcza się też, że wcześni muzułmanie nie mieli swoich świętych tekstów, lecz powtarzali z pamięci Torę i inne księgi niezachowane do dzisiaj. Dowodzą tego badania nad najstarszymi zapisami koranicznymi znalezionymi w Jemenie oraz fragmenty koraniczne z najwcześniejszych grobowców muzułmańskich. Szokiem dla wielu jest to że muzułmanie wywodzą się z tych samych kręgów myślenia co Żydzi. Radykalne, literalne traktowanie przepisów judaistycznych i sprawiedliwość rozumiana jako śmierć za śmierć.

Nigdzie w tych religiach nie ma obecnie innego patrzenia: życie za życie – stworzenie za stworzenie. Kobieta, która współtworzy życie, nie jest sprawiedliwie obdarowana życiem – jest tylko matką dziecka, pracownicą, którą można zwolnić, mówiąc „nie chce cię, nie chcę cię, nie chcę cię”.

W III wieku przed Chrystusem nie było nawet żeńskich odpowiedników pojęć takich jak „święty” czy „wierzący”. Grzech nie jest uczynkiem złej woli, lecz czymś zewnętrznym, co zbrukało tego „zawsze-świętego”. Żyd czy muzułmanin nie grzeszy inaczej, jak tylko niezbyt sumiennym stosowaniem przepisów. Wszelkie zło jest dowodem na „nieświętość” tego, co zachęciło Żyda czy muzułmanina do złamania przepisu, jest dowodem na to, że ta nieświętość nie ma prawa do istnienia.

Ten sposób myślenia przyjmowały najgroźniejsze herezje chrześcijańskie – takie jak np. albigensi i katarzy. Z ich tradycji wywodziły się ruchy masońskie, liberalizm, Rewolucja francuska, współczesny komunizm, liberalizm, ruchy ezoteryczne, gender – wszystko to, co uznaje „użyteczność” a zabija „ducha”. Abortowane dziecko jest „nieużytecznym płodem”, starzec ma „prawo” być logicznie usunięty, płeć jest „prawem wyboru”, „Kaczyński jest faszystą” itd. Wszystko, co temu przeczy, należy zabić, bo podważa „świętość prawa”. Specyficzne pranie mózgu uniemożliwia wyjście z zaklętego kręgu babilońskiej bestii.

Dla kapłanów żydowskich i faryzeuszy było więc szokiem, że Jezus odwodzi ich od radykalnego, literalnego stosowania przepisu. Stało się to dla nich dowodem Jego nieświętości. Bóg nawołujący do szacunku wobec człowieka, do rozumienia ducha prawa, do stawiania miłości nad przepisem nie mógł być Bogiem. Ta litera prawa, literalizm, całkowicie ziemskie, nieduchowe stosowanie prawa – były na wskroś materialistyczne.

Kapłani żydowscy ukrzyżowali Jezusa – bo nie rozpoznali w nim swojego Boga. A nie był to ich Bóg, gdyż do życia podchodzili oni całkowicie materialnie. Robią to również i dzisiaj, np. zarówno ci po jednej, jak i po drugiej stronie konfliktu bliskowschodniego. Nie rozpoznają w przeciwnikach bliźnich – widzą w nich śmierć, którą tamci zadali. Tylko śmierć – nośnik nieświętości. Śmierć trzeba zabić – tamtą śmierć – ich śmierć.

Trzeba jednak powiedzieć, że nie wszyscy Żydzi stosowali ten radykalizm przepisowy – wszak św. Piotr też był Żydem, św. Jan, Apostołowie i „500 świadków”. Okazuje się, że wielu ówczesnych ludzi kultywowało ducha Mojżeszowego. A Mojżesz na pewno rozpoznałby Jezusa jako Boga. Takiego ducha przechowywano w pokoleniu Dawida. Blisko niego byli też Samarytanie, choć niektóre zasady mieli sprzeczne z prawidłową teologią. Ten pierwotny, piękny judaizm, niesiony przez prawdziwych Żydów, stał się po części nową religią – chrześcijaństwem.

Ducha religii Mojżeszowej zachowali ludzie przede wszystkim biedni, gdyż kapłani i uczeni w piśmie dali się uwieść Babilonowi. Prości ludzie, tacy jak Maryja i Józef, jak Szymon Piotr czy Jan Chrzciciel – nie traktowali przepisów po ziemsku, materialistycznie.

Trzeba jeszcze zauważyć, że większość dzisiejszych Żydów w ogóle nie jest… Żydami. Pisał o tym np. żydowski historyk Beniamin Friedman, wskazując wyraźnie, że większość współczesnych Żydów to potomkowie „nawróconych” ludzi innych narodowości. Dużo Żydów w Europie jest wręcz pochodzenia mongolskiego – od Chazarów, którzy jako naród przyjęli judaizm w IX wieku. Dużo bardziej oryginalnie żydowscy w Ziemi Świętej są… Palestyńczycy. Czy w tym też leży źródło chęci wyrugowania Palestyńczyków?

Bezmyślna hegemonia przepisu morduje ducha również dzisiaj – podobnie jak zamordowała Jezusa. Literalizm i ortodoksja mordują wszystko, co świadczy o istnieniu „ducha” religii i prawdziwym Bogu. To nie tylko domena kapłanów żydowskich.

Również i dzisiaj zarówno wśród Żydów, muzułmanów, jak i ludzi innych wyznań jest wiele dobrych osób, które wierzą w prawdziwego Ducha – choć nazywają Go różnie. Ci ludzie cierpią, gdyż grupy establishmentu dyrygują nimi, żądając śmierci.

Również i dzisiaj Żyd-Jezus zostałby zabity przez Żydów-kapłanów.

Rakietą.

Artykuł Marcina Niewaldy pt. „Dlaczego Żydzi ukrzyżowali swojego Boga?” znajduje się na s. 10 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Marcina Niewaldy pt. „Dlaczego Żydzi ukrzyżowali swojego Boga?” na s. 10 kwietniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl