Łukasz Jasiński / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Analityk ds. Niemiec komentuje niespójne głosy donoszące się z Berlina w sprawie polityki wobec Rosji, a także podaje możliwe scenariusze związane z wypłatą reparacji.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
Dr Łukasz Jasiński zwraca uwagę na podział opinii elity rządzącej odnośnie orędzia Władimira Putina: ogłoszonej mobilizacji oraz groźby zastosowania taktycznej broni nuklearnej. Analityk tłumaczy, że podział i zastraszanie elit Zachodu są głównymi celami orędzia.
Kanclerz Scholz na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ podkreślił, że Niemcy będą dalej wspierały Ukrainę. Jednak lider największej partii rządzącej Niemiec stwierdził, że nad Europą zawisła groźba trzeciej wojny światowej i za te groźby prezydenta Putina należy traktować poważnie.
Dr Łukasz Jasiński mówi o zakazie krajów bałtyckich wjazdu dla Rosjan unikających mobilizacji. Jest przekonany, że Berlin nie zdecyduję się na wprowadzenie podobnego nakazu.
Berlin usiłuje lawirować i uniknąć jasnej deklaracji zamknięcia granic dla obywateli Rosji.
Rozmówca Magdaleny Uchaniuk komentuje również sprawę reparacji dla Polski.
Z jednej strony, pojawiają się takie głosy, twierdzące wręcz, że formułowane przez stronę polską postulaty są czymś w rodzaju afrontu wobec Niemiec. A z drugiej strony, rzeczywiście np. badacze zajmujący się historią relacji polsko-niemieckich podkreślają, że to są rzeczywiście sprawy nie do końca uregulowane które obciążają stosunki między obu państwami.
Sprawa odszkodowań od Niemiec nie jest zamknięta, czeka nas bardzo dużo pracy edukacyjnej. Kropla drąży skałę.
Zdaniem gościa Poranka Wnet przy przeprowadzeniu skutecznej mobilizacji Rosja będzie próbowała ponownie zająć Kijów. Rośnie również ryzyko użycia broni jądrowej.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!
Gościem Poranka Wnet jest Krzysztof Wojczal ekspert ds. polityki bezpieczeństwa i geopolityki, autor książki “Trzecia Dekada”, który komentuje na antenie decyzję władz Rosji o przeprowadzeniu mobilizacji:
Na pewno część ludzi z mobilizacji bezpośrednio trafi na front, ale ta mobilizacja ma służyć temu, aby wojska zawodowe dotychczas rozmieszczone na granicach Federacji Rosyjskiej, mogły zostać przerzucone na Ukrainę. (…) Także ten komponent wojsk zawodowych, które posiadają troszeczkę lepszy sprzęt (niż oddziały mobilizowane), wzmocni działania na froncie ukraińskim.
Zdaniem Krzysztofa Wojczala mobilizacja może realnie wzmocnić wojska Federacji Rosyjskiej już walczące na Ukrainie:
Rosjanie już ponieśli duże straty w jednostkach liniowych, gdzie często walczyły jednostki kombinowane z kilku innych, które były wysyłane do szturmu, gdzie ponosiły kolejne ofiary. Także ci żołnierze doświadczeni czy też weterani są coraz mniej liczni, a wydaje się, że dowództwo rosyjskie nie będzie na tyle lekkomyślne, by wysyłać na front całe niedoświadczone i nieostrzelane jednostki do walki z doświadczonym przeciwnikiem. Wydaje się, że Rosjanie będą starali się mieszać kadry doświadczone z osobami zmobilizowanymi oraz przerzucać te jednostki zawodowe, które do tej pory nie walczyły na Ukrainie.
Władimir Putin ogłosił mobilizacja, aby w pierwszej kolejności utrzymać front, ale w drugiej kolejności to władze na kremlu po prostu nie przegrywają, oni walczą aż do zwycięstwa, albo do upadku władzy. To pokazał przykład Afganistanu czy podczas pierwszej wojny światowej. Cały czas cel pozostaje niezmienny, czyli przejęcie całej Ukrainy. Powtórny atak na Kijów – chociaż jak zastrzega gość Poranka Wnet, wiele zależy od tego, jak będzie przebiegać mobilizacja i ilu ludzi uda się skutecznie powołać pod broń.
Autor książki “Trzecia Dekada” podkreśla, że przy ewentualnym powtórnym ataku na Kijów kluczowa będzie pomoc, także militarna ze strony reżimu Łukaszenki:
Póki Białoruś stoi w miejscu, póty wydaje się, że Rosjanie skupią się na działaniach defensywnych. Bo w tej chwili faktycznie mają duże kłopoty na froncie i muszą je jakoś rozwiązać. Wydaje się, że rosyjskie plany strategiczne się nie zmieniły. Po tym, jak Rosjanom uda się utrzymać front to będą myśleć o przeprowadzeniu ofensywy i wygrania wojny (…) Od końca grudnia sankcje staną się jeszcze bardziej restrykcyjne, więc Rosji kończy się czas.
Krzysztof Wojczal odnosi się również do znaczenia przeprowadzanych przez stronę rosyjską referendów na zajętych terenach:
Politycznie to wiele nie zmienia, to jest robione na potrzeby wewnętrzne i być może to jest sygnalizacja na zewnątrz, szczególnie do Ukrainy. To są działania odstraszające, mówiące, że od tej pory uważamy te terytoria za własne i nie wiecie, czego możecie się spodziewać, jeśli je zaatakujecie. Może w ten sposób Rosjanie starają się ratować bardzo złą sytuację na polu bitwy. Bo zanim te zmobilizowane jednostki znajdą się na froncie to miną na pewno tygodnie jak nie miesiące. Rosjanie muszą starać się w inny sposób oddziaływać na Ukraińców i starać się ich powstrzymać, robią to właśnie na płaszczyźnie politycznej. Temu też służą sugestie, że być może Rosja użyje taktycznej broni jądrowej.
Użycie taktycznej broni jądrowej to byłby wielki błąd ze strony Putina, ale powiem szczerze, że przy tak złej sytuacji na polu bitwy, to ryzyko użycia taktycznej broni jądrowej nieco wzrosło, chociaż dalej jest bardzo nieduże – mówi w Poranku Wnet Krzysztof Wojczal, który jednocześnie wykluczył możliwość uderzenia jądrowego na terytorium NATO.
Gość Poranka Wnet ocenia ponadto znaczenie przeprowadzenia mobilizacji dla międzynarodowej pozycji Rosji:
Nawet częściowa mobilizacja pokazał, że regularne wojska Federacji Rosyjskiej nie są w stanie sobie poradzić z dużo mniejszy i teoretycznie słabszym przeciwnikiem. I z pewnością w oczach Chińskiej republiki ludowej rosyjska armia nie posiada najwyższych notowań, co jest pokazaniem słabości. To jest jedna z przyczyn, dlaczego Władimir Putin tak długo się wstrzymywał z ogłoszeniem mobilizacji.
Użycie broni jądrowej na Ukrainie pokazałoby, że Rosja i jej armia są niezwykle słabe, że nie potrafią poradzić sobie w konwencjonalny sposób z dużo słabszym przeciwnikiem. To byłby olbrzymi cios wizerunkowy w postrzeganie siły rosyjskiej. Rosjanie zawsze używali argumentu siły jako nadrzędnego w polityce zagranicznej. Używając broni jądrowej, Rosjanie sami sobie wytrąciliby z rąk swój najważniejszy argument – konkluduje na antenie Radia Wnet Krzysztof Wojczal.
Specjalna audycja z XV Polsko-Ukraińskich Spotkań w Jaremczu w ukraińskich Karpatach. Gościem audycji jest Andrzej Klimczak – dziennikarz, członek SDP i Naczelnego Sądu Dziennikarskiego.
Prawnik i wykładowca akademicki z UW komentuje częściową mobilizację z perspektywy prawa rosyjskiego.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
Michał Sadłowski wskazuje, że dekret Putina o mobilizacji w praktyce może zostać zrealizowany z pewnymi zmianami.
Tak naprawdę, jesteśmy dopiero w procesie początkowym i dopiero będziemy widzieć, jak ten proces mobilizacji zachodzi.
Gość „Poranka Wnet” zwraca uwagę na to, że mobilizacja przebiega bardzo sprawnie. Podaje, że dyskusje na temat konieczności jej wprowadzenia pojawiły się już w marcu.
Michał Sadłowski tłumaczy, ze Rosja rozpoczęła tzw. operację specjalną dysponując odnośnie niewielką liczbą jednostek, więc mobilizacja była kwestią czasu. Ponadto, zauważa:
Sam ukaz Putina o częściowej mobilizacji posiada mechanizmy ustrojowe i administracyjne, które umożliwiają mu mobilizację nawet do miliona osób. Faktycznie, dochodzą do nas informacje, dość wiarygodne, że władze rosyjskie gdzieś w tej liczbie około miliona oscylują.
Maria Przełomiec / Fot.: Konrad Tomaszewski, Radio WNET
Dziennikarka prowadząca „Studio Wschód” w TVP Info, komentuje środowe wystąpienie Władimira Putina, a także wydarzenia z sesji plenarnej Zgromadzenia Ogólnego OZN w Nowym Jorku.
Maria Przełomiec komentuje reakcję Rosjan na ogłoszenie przez Putina częściowej mobilizacji.
W Rosji w 38 miastach odbyły się protesty, aczkolwiek nie były one liczne.
Część młodych osób na gwałt usiłuje opuścić Rosję.
Dziennikarka mówi o zagrożeniu użycia broni atomowej przez Federację Rosyjską. Ma nadzieję, że ktoś obok Putina wie, jakie są konsekwencje jej użycia. Maria Przełomiec komentuje także ostatnie wydarzenia z Nowego Jorku.
Ważne dla mnie jest to, że szef polskiego MSZ został zaproszony na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Dr Janusz Wdzięczak / Fot. Małgorzata Kleszcz, Radio Wnet
Ekonomista z Instytutu Sobieskiego mówi o tym, ilu uchodźców z Ukrainy znalazło zatrudnienie w Polsce. Uważa, że ta statystyka jest pozytywna.
Gość „Popołudnia Wnet” informuje o skali zatrudnienia w Polsce obywateli Ukrainy, którzy uciekli przed wojną.
W Polsce pracę znalazło 350 tysięcy uchodźców z Ukrainy. Co prawda, do Polski przybyły dwa miliony uchodźców, ale większość z nich to osoby starsze, kobiety i dzieci, więc 350 tysięcy to dobra statystyka.
W dyskusji publicznej pojawiają się głosy, proponujące ingerencję państwa w sprawę zatrudniania Ukraińców w Polsce. Janusz Wdzięczak mówi tutaj o potrzebie pewnej konsekwencji.
W 1989 zdecydowaliśmy się na gospodarkę wolnorynkową, Dlatego nie możemy się domagać, aby państwo bezpośrednio ingerowało w gospodarkę. Jak już, to taka ingerencja musi być ograniczona.
Były ambasador Polski w Ukrainie komentuje przemówienie Putina do Rosjan i przybycie Siergieja Ławrowa na sesje Zgromadzenia ONZ w Nowym Jorku .
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!
Jan Piekło nie jest zaskoczony dzisiejszym przemówieniem Putina, ponieważ Rosja wykorzystała wszystkie możliwe zasoby dla osiągniecia swoich imperialistycznych celów.
Orędzie Putina było orędziem człowieka zdesperowanego. Usiłuje w tej chwili uruchomić szantaż nuklearny w stosunku do i Ukrainy i Zachodu.
Były ambasador Polski w Ukrainie zauważa, że Kreml zamierza przeprowadzić na okupowanych terytoriach referenda, co pozwoli zgodnie z konstytucją Rosji użyć broni nuklearnej w celu ich obrony. Putin zdecydował się na taki ruch, ponieważ utracił kontrolę nad sporą częścią okupowanych obwodów.
Wyniki pseudoreferendów są już przygotowane; zgodnie z sowiecką tradycją.
Jan Piekło komentuje informacje o obecności Siergieja Ławrowa, ministra Spraw Zagranicznych Rosji, na 77. sesji Zgromadzenia ONZ. Jest przekonany, że to świadczy o tym, że część elity Zachodu liczy na ugięcie Rosji.
Obecność Ławrowa w Nowym Jorku niczego dobrego nie przyniesie. ZŁawrowem nie bardzo się da rozmawiać, co on wielokrotnie już udowodnił, ponieważ Ławrow jest wyłącznie mikrofonem Władimira Putina.
Korespondent Radia Wnet w Ukrainie z codziennym raportem z linii frontu.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!
Dmytro Antoniuk podaje, że wojsko ukraińskie kontynuuje natarcie w kierunku Chersoniu. Ponadto, pojawiają się informacje o próbach naprawy przez Rosjan mostu nad Dnieprem, a w okolicach mostu kolejowego pod Chersoniem zbudowano kilka rurociągów, które ułatwia dostawy paliwa.
Tłumaczy, że Kreml nie odpuszcza swoich starań o „wyzwolenie” Doniecka i ma drobne sukcesy w tym kierunku. A także, jak podaje Dmytro Antoniuk:
Najciekawsza sytuacja jest w obwodzie ługańskim, gdzie wczoraj Ukraina zbliżyła się może na około 10 kilometrów do Lisiczańska i wyzwoliła Biełogoriwkę.
Miejscowość udało się odzyskać po dwóch miesiącach okupacji.
Pavel Žaček, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony | fot. Krzysztof Skowrońsk
Przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Czech o tym, co zawierają zdigitalizowane archiwa ukraińskiego KGB, oraz o działaniach Czech w obliczu wojny na Ukrainie.
Pavel Žaček mówi o digitalizacji dokumentów ukraińskich archiwów KGB. Zawierały one informacje dotyczące operacji jeszcze sprzed II wojny światowej, obejmujących obszar Europy Środkowej.
Na odnalezionych listach były nazwiska agentów gestapo i innych kolaborantów, oraz założycieli komunistycznego aparatu bezpieczeństwa.
Z odtajnionych archiwaliów można się również sporo dowiedzieć na temat sowieckiej interwencji w Czechosłowacji w 1968 r. Przewodniczący Komisji Obrony w czeskim parlamencie wskazuje, że w obliczu wojny na Ukrainie konieczne jest zabezpieczenie wszystkich archiwów w tym kraju.
Nadal wierzę, że za naszego życia uda się otworzyć centralne archiwa KGB w Moskwie.
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odnosi się do niedawnych demonstracji przeciwników wspierania Ukrainy w wojnie z Rosją. Podkreśla, że nie wszyscy uczestnicy protestów mają prorosyjskie sympatie, jednak organizatorzy sympatyzujący z Kremlem wykorzystali pogarszające się nastroje ekonomiczne.
Były Szef Służby Wywiadu Wojskowego komentuje działanie rosyjskiej propagandy. Wypowiada się także na temat sytuacji na froncie.
Generał Kowalski zauważa, że wobec ostatnich sukcesów armii ukraińskiej Rosja znajduje się w trudnej sytuacji, jeśli chodzi o budowanie przez nią propagandowej narracji.
Na pewno rosyjskim propagandystą nie jest łatwo zamienić to w jakiś pozytywny obraz.
Dużo się mówi o rodzajach broni, jakimi dysponuje Moskwa. Generał Andrzej Kowalski jest zdania, że społeczeństwo ukraińskie nauczyło się już nie popadać w panikę, słysząc o użyciu przez Rosję kolejnych środków bojowych. Wojskowy uważa, że problem Moskwy leży w kwestii liczby żołnierzy.
Tak naprawdę Rosja nie ma siły żywej. Wojnę muszą wygrać żołnierze, którzy są na polu walki. Takich żołnierzy brakuje Rosji.