Od dziś Ukraińcy mogą przyjeżdżać do Polski bez wizy. Strefa Schengen stoi dla nich otworem raz na pół roku na 90 dni

Został zniesiony obowiązek posiadania wiz przez obywateli Ukrainy, którzy muszą posiadać paszport biometryczny, pieniądze na pobyt i określić cel podróży: biznesowy, rodzinny czy turystyczny.

Bezwizowo granicę UE przekroczyło już ponad 1100 obywateli Ukrainy.

„Dzisiaj granice przekroczyło 28 tys. osób (…). A do godz. 15 już ponad 1100 naszych współobywateli przekroczyło granice państwową z krajami Unii Europejskiej bez wiz” – podała na swym oficjalnym profilu na Facebook ukraińska Państwowa Służba Graniczna. Wraz z rozpoczęciem ruchu bezwizowego wjazdu odmówiono pięciu obywatelom Ukrainy. Jeden z nich przedstawił straży granicznej stary paszport (nie biometryczny) bez wbitej wizy. Także jedno dziecko, z rodzicami posiadającymi paszporty biometryczne, miało zwykły paszport bez wizy. Nie wpuszczono też trzech osób z zakazem wjazdu do państw UE z powodu wcześniejszego pobytu tam po upływie ważności terminu wizy.

Rzeczniczka prasowa Komendanta Głównego Straży Granicznej ppor. SG Agnieszka Golias podkreśliła w rozmowie z PAP, że zniesienie obowiązku wizowego nie oznacza zwolnienia z konieczności spełnienia pozostałych warunków wjazdu określonych w Kodeksie Granicznym Schengen.

Obywatele Ukrainy muszą nie tylko mieć ważny paszport biometryczny, lecz także uzasadnić cel i warunki planowanego pobytu, dysponować wymaganymi środkami finansowymi (300 zł do trzech dni i 75 zł na każdy kolejny dzień pobytu) oraz mieć ubezpieczenie. Osoby takie nie mogą także widnieć w bazach danych jako te, którym – z różnych przyczyn – odmówiono wcześniej wjazdu, nie mogą też zostać uznane za zagrażające porządkowi publicznemu i bezpieczeństwu wewnętrznemu.

Paszporty biometryczne, upoważniające obywateli Ukrainy do podróżowania do państw unijnych bez wiz, wydawane są w tym kraju od 2015 r. Dotychczas wydano ich ponad 3 miliony w liczącym ponad 44 miliony ludzi państwie – informował przed kilkoma tygodniami szef Państwowej Służby Migracyjnej Maksym Sokoluk.

Jedynie w 2017 r. Służba Migracyjna wydała ponad milion paszportów biometrycznych. W związku z likwidacją obowiązku wizowego w urzędach, w których można wyrobić paszport, ustawiają się ogromne kolejki.

– Codziennie wydajemy około 21 tysięcy paszportów. Jest to absolutny rekord. Nasz człowiek jest tak skonstruowany, że robi wszystko na ostatnią chwilę, stąd i kolejki – powiedział w piątek minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow.

Pobyt bez obowiązku posiadania wizy nie może trwać dłużej niż 90 dni w ciągu każdego 180-dniowego okresu. Do 90 dni wliczane będą również poprzednie pobyty krótkoterminowe, np. na podstawie uprzednio posiadanej wizy Schengen, również sprzed 11 czerwca – zgodnie z regulacjami unijnymi wszystkie pobyty krótkoterminowe są sumowane.

Od niedzieli obywatele Ukrainy przekraczający granicę w ruchu bezwizowym mogą wykonywać pracę na terytorium Polski pod warunkiem, że będą mieli odpowiednie dokumenty, np. oświadczenie o zamiarze powierzenia wykonywania pracy lub odpowiedniego zezwolenia na pracę.

W związku z wprowadzeniem ruchu bezwizowego uregulowano też kwestię pobytu na terytorium Polski cudzoziemców w trakcie toczącego się przed wojewodą postępowania o udzielenie im zezwolenia na pobyt czasowy, pobyt stały lub pobyt rezydenta długoterminowego UE. W przypadku, gdy wniosek został złożony w terminie oraz nie zawiera braków formalnych lub braki formalne zostały uzupełnione w terminie, wówczas w dokumencie podróży wnioskodawcy zostaje umieszczony stempel potwierdzający złożenie w terminie wniosku.

Cudzoziemiec, który ma taki stempel, może wjechać do Polski w ruchu bezwizowym wyłącznie wtedy, jeżeli nie wykorzystał – w okresie przed procedurą i w jej trakcie – 90 dni pobytu w okresie 180-dniowym. Jeżeli okres pobytu w ruchu bezwizowym został wykorzystany, ponowny wjazd do Polski może nastąpić na podstawie wizy długoterminowej.

Dopiero po wykorzystaniu całego okresu pobytu przysługującego w ramach ruchu bezwizowego, następuje płynne przejście na uprawnienia wynikające ze złożenia w terminie wniosku na pobyt czasowy, pobyt stały lub pobyt rezydenta długoterminowego UE.

Liberalizacja przepisów nie dotyczy wjazdu do Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Zmiany w ruchu wizowym to konsekwencja wejścia w życie nowelizacji rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE wymieniającego państwa trzecie, których obywatele muszą mieć wizy podczas przekraczania granic zewnętrznych, oraz te, których obywatele są zwolnieni z tego wymogu. Dzięki zmianom Ukraina została przeniesiona z aneksu I (czyli krajów, których obywatele muszą starać się o wizy Schengen) do aneksu II (krajów z ruchem bezwizowym).

Zniesienie przez Unię Europejską wiz dla obywateli Ukrainy Rada UE zatwierdziła 11 maja. Wcześniej, 6 kwietnia, porozumienie w tej sprawie zostało przegłosowane przez Parlament Europejski.

PAP/MoRo

KE proponuje, by rozważyć stworzenie osobnego budżetu dla strefy euro.P omysł może być groźny dla interesów Polski

– Już teraz powinniśmy pogłębić i wzmocnić unię walutową – oznajmił wiceszef Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis, komentując pomysł zakładający utworzenie osobnego budżetu dla państw strefy euro.

Bruksela nie chce, żeby powtórzył się kryzys, który dotknął kraje strefy euro w latach 2010-12. Jego skutki Unia Europejska odczuwa do dziś. Komisja Europejska opublikowała więc dokument, według którego należy pogłębić integrację walutową i gospodarczą w UE – i należy to zrobić do 2025 roku. Pomysł Komisji ma zniwelować szanse na wybuch kolejnego kryzysu zadłużenia w strefie euro.

– Nie powinniśmy czekać na kolejny kryzys. Powinniśmy już teraz pogłębić i wzmocnić unię gospodarczą i walutową – powiedział w środę na konferencji wiceszef KE ds. euro i stabilności finansowej Valdis Dombrovskis.

Zaprezentowany dokument zawiera m.in. propozycję utworzenia oddzielnego budżetu dla strefy euro oraz Europejskiego Funduszu Walutowego. W opinii KE założenia te powinny być rozważone na „późniejszym etapie” pogłębiania unii gospodarczej i walutowej.

Komisja uważa również, że należy rozważyć pomysł utworzenia specjalnego „ministerstwa finansów” strefy euro. Zadaniami nowej instytucji byłoby  zarządzanie budżetem oraz nadzór i koordynacja kwestii związanych z polityką makroekonomiczną państw wspólnej waluty. Ponadto rolą „ministerstwa”  byłoby wyrażanie zgody na zaciąganie pożyczek poprzez obligacje denominowane w euro. Na czele instytucji miałby  stanąć szef eurogrupy.

Osobny budżet strefy euro ma być lekarstwem na tzw. asymetryczne wstrząsy, które dotykają krajów eurolandu. Przykładem może być kryzys grecki, który, choć bezpośrednio dotyczył jednego kraju, miał pośredni negatywny wpływ na cały obszar wspólnej waluty.

Wywołujący kontrowersje pomysł oddzielnego budżetu jest jeszcze daleki od realizacji, ale jego urzeczywistnienie może być groźne dla interesów Polski. Część ekspertów uważa, że będzie rozbijał europejską integrację, a do krajów UE, które są poza strefą euro, będzie trafiało mniej środków z funduszy europejskich.

Wspólny budżet strefy euro nie jest jedyną propozycją KE. Kolejna to dokończenie budowy unii bankowej i wzmocnienie odporności sektora bankowego na ewentualne kryzysy: – Jeśli chodzi o sektor bankowy, proponujemy usprawnienie mechanizmu nadzoru. Będziemy działali na rzecz zmniejszenia ryzyka wynikającego z niespłacanych kredytów – powiedział w środę Dombrovskis.

Dodał, że propozycja KE zakłada też „wiązanie obligacji różnych państw członkowskich”. – Pozwoli to na stworzenie holdingów obligacji państwowych i lepsze dzielenie się ryzykiem. Nie oznacza to w żadnym wypadku konsolidacji długu ani zmiany przepisów dotyczących obligacji państwowych.

Komisarz ds. gospodarczych i finansowych Pierre Moscovici podkreślił, że dla KE stało się jasne, iż trzeba zacząć pogłębiać działania w sprawie wspólnej waluty części państw członkowskich Unii Europejskiej:

– Dlaczego? Odnowa gospodarcza w UE cały czas jest krucha i nierówna. […] Ponadto istnieje zagrożenie, że powstanie strefa euro dwóch prędkości, która przyniosłaby negatywne konsekwencje. Pogłębiłyby się różnice gospodarcze, rosłyby też rozbieżności polityczne, prowadząc do ekstremalnych reakcji. Wydaje się nam też, że otwiera się nowa, historyczna szansa w Europie i nie można jej utracić – powiedział.

Jak dodał, euro jest „symbolem jedności i gwarancją stabilności dla Europejczyków”: – Powinniśmy zrobić z euro dźwignię dla budowania dobrobytu. Jest to jedyne narzędzie do odparcia bardzo niebezpiecznego populizmu, który żywi się różnymi tendencjami. Trzeba zakończyć to, co zaczęło się w Maastricht, i stworzyć prawdziwą unię gospodarczo-walutową z silnymi instytucjami. Chcemy zacząć debatę na ten temat teraz – podsumował.

Euro jest wspólną walutą 340 mln Europejczyków w 19 państwach członkowskich. Z państw członkowskich, które weszły do UE w 2004 roku, siedem wprowadziło wspólną walutę. 25 lat temu traktat z Maastricht utorował drogę do wspólnej waluty; upłynęło 15 lat od wejścia do obiegu pierwszej monety.

Z Brukseli Łukasz Osiński/PAP/K.T.

Poranek Wnet/Legutko: Relokacja uchodźców w Polsce, Austrii i na Węgrzech mało prawdopodobna. Sprawa jest już martwa

Komisja chce nas zmusić do relokacji uchodźców, warczy i grozi, ale niewiele jest nam w stanie zrobić, bowiem opór jest coraz większy – powiedział profesor Ryszard Legutko w Poranku Wnet.

„Nastroje wobec Polski opadły i nie opadły,  ze względu na to, że będziemy niebawem głosować rezolucję w sprawie Węgier” – powiedział gość Poranka Wnet. Jego zdaniem aktualnie w UE stajemy pod pręgierzem naprzemiennie, wspólnie z Węgrami i Trumpem.

Pytany o brak akceptacji na ambasadora Stanów Zjednoczonych, akredytowanego przy UE Teda Mallocha powiedział, że rzeczywiście ma to miejsce ze względu na jego wypowiedzi krytykujące Unię i komentarze przychylnie traktujące Brexit czy „kraje dysydenckie, takie jak Polska i Węgry”.

„Jeśli to się nie podoba dyplomatom czy politykom europejskim, to sobie mogą mianować własnego ambasadora w Stanach Zjednoczonych” powiedział Legutko. Jego zdaniem zablokowanie Teda Mallocha jest możliwe jedynie „teoretycznie”.  Trudno też ogłaszać kogoś persona non grata za jego poglądy – wtedy „trzeba by usunąć połowę dyplomatów z różnych krajów, bowiem mają niesłuszne poglądy, krytyczne wobec rządów krajów, w których przebywają. Zwrócił uwagę na to, że politycy unijni są „organicznie niezdolni” do zaakceptowania poglądów odmiennych od ich własnych. „Stąd te furiackie ataki na Polskę” ocenił profesor.

„Tusk jest człowiek cichym, potulnym, takim często uśmiechającym się, miłym misiem” – powiedział gość Poranka Wnet, pytany o to, jak postrzegany jest Donald Tusk w UE. Zwrócił uwagę na to, że był on jednym z najbardziej brutalnych polityków na polskiej scenie politycznej, którego „przeobrażenie” związane jest z brakiem zaplecza politycznego na arenie międzynarodowej, a jego pozycja zależy jedynie od wsparcia, jakiego mu udzielają możni tego świata.

Mimo to Tuska często nie ma i fakt „pustej ławki przewodniczącego Rady Europy” jest często krytykowany.”On musi być tym, który wsłuchuje się, skąd wieje wiatr i w jakim kierunku” – podsumował eurodeputowany PiS.

„Komisja chce nas zmusić do relokacji uchodźców, warczy i grozi, ale niewiele jest nam w stanie zrobić, bowiem opór jest coraz większy” – powiedział profesor Ryszard Legutko. Jego zdaniem „sprawa jest już martwa” i Komisja nie ma tutaj specjalnych narzędzi, którymi mogłaby niepokorne rządy „dyscyplinować”.

Więcej audycji redaktora Witolda Gadowskiego; także o sprawie Trybunału Konstytucyjnego oraz o konserwatystach w Parlamencie Europejskim. Zapraszamy do wysłuchania całości.

Moro

 

Stanisław Michalkiewicz: wypowiedzi Macrona o Polsce wpisują się w dalszy ciąg świętej wojny z demokracją spontaniczną

„Trzeba przywrócić pruską dyscyplinę w reszcie UE, zwłaszcza w bantustanach niższej rangi; przecież Niemcy tyle zainwestowały w budowę w jedności, tzn. w budowę IV Rzeszy metodami pokojowymi”…

Gość Poranka Wnet, Stanisław Michalkiewicz, odniósł się do wypowiedzi Emmanuela Macrona, kandydata na prezydenta Francji, o Polsce i Jarosławie Kaczyńskim.

– Jest to fragment świętej wojny z populizmem – skwitował krótko Stanisław Michalkiewicz. Jego zdaniem „mamy konflikt między demokracją kierowaną a demokracją spontaniczną”. Pierwszą ofiarą tej wojny została Holandia, gdzie  wybory zakończyły się zwycięstwem demokracji kierowanej. Definiując pojęcie demokracji kierowanej, stwierdził, że w takim przypadku „obywatele głosują zgodnie ze wskazaniami pani wychowawczyni”.  

– Natomiast demokracja spontaniczna jest wtedy, kiedy obywatele głosują, jak chcą – powiedział i jako przykład podał Wielką Brytanię, gdzie – według establishmentu – „obywatele nie wiedzą, czego powinni chcieć”.

– Władcy Unii Europejskiej postawili zaporowe warunki Anglikom – 60 mld funtów do zapłaty. Rozumiem, że Niemcy chcą odzyskać swoje reparacje wojenne, ale Wielka Brytania leży na wyspie, ma broń jądrową i specjalne stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, więc tak łatwo z nią nie pójdzie – zauważył  Michalkiewicz.

Jego zdaniem dlatego tak intensywne są starania, aby  przywrócić „pruską dyscyplinę”  wśród państw  UE, „zwłaszcza w bantustanach niższej rangi„.

– Niemcy nie po to tyle zainwestowały w budowę jedności europejskiej, tzn. budowę IV Rzeszy metodami pokojowymi, by teraz jakaś Polska czy jakieś Węgry im podskakiwały – powiedział Stanisław Michalkiewicz.

Publicysta twierdzi, że awangarda UE nie może mówić, że wojuje z demokracją spontaniczną, dlatego wymyśliła nowego wroga, czyli populizm.

Stanisław Michalkiewicz opowiadał także o możliwym przewrocie wojskowym w Polsce, który miałby się odbyć pod sztandarem praworządności.

W audycji była także mowa o ostatnich działaniach rządu i szczególnej roli Antoniego Macierewicza.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

lk

Marek Kuchciński w 13 rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej: ufam, że ten rok przyniesie wiele dobrego

„Jesteśmy 13. rok w Unii. Ufam, że na przekór przesądom, ten rok przyniesie wiele dobrego; silną Europę Ojczyzn z liczącą się w grze Polską” – napisał na Twitterze Marek Kuchciński, marszałek Sejmu.

[related id=”15666″]

1 maja 2004 r. Polska wstąpiła do Unii Europejskiej razem z Czechami, Słowacją, Węgrami, Litwą, Łotwą, Estonią, Słowenią, Cyprem i Maltą. Wydarzenie to poprzedziło odbywające się niemal rok wcześniej, bo 7 i 8 czerwca 2003 r., referendum akcesyjne, w którym 77,45 proc. Polaków opowiedziało się za członkostwem w UE.

Jak przypomniało w poniedziałek MSZ, pierwszym krokiem do wstąpienia Polski do Unii było podpisanie 16 grudnia 1991 r. układu europejskiego, ustanawiającego stowarzyszenie pomiędzy Polską a Wspólnotami Europejskimi i ich państwami członkowskimi.

Symbolicznym momentem było złożenie 8 kwietnia 1994 roku przez Rząd Rzeczypospolitej Polskiej w Atenach formalnego wniosku o członkostwo w Unii Europejskiej. Cztery lata później rozpoczęły się właściwe negocjacje akcesyjne z UE.

K.T./PAP

 

 

Obejrzyj również wywiad Marka Kuchcińskiego w studio Radia Wnet!

Premier Beata Szydło: Unijny szczyt w Brukseli dotyczący wytycznych do negocjacji ws. Brexitu był świętem jedności Unii

Premier Polski stwierdziła, że na unijnym szczycie panowała świąteczna atmosfera, a Polska jest państwem, które nie chce karać Wielkiej Brytanii za Brexit, tylko będzie dbać o prawa swoich obywateli.

Unijny szczyt w Brukseli dotyczący wytycznych do negocjacji ws. Brexitu był świętem unijnej jedności – uważa premier Beata Szydło. Jak przyznała, przed nami kolejne szczyty, np. w sprawie kryzysu migracyjnego czy kwestii energetycznych, które będą wyzwaniem dla tej jedności.

Na sobotniej konferencji po szczycie w Brukseli premier była pytana o atmosferę szczytu. – Atmosfera dzisiaj, nawet określiłabym to w ten sposób, była to atmosfera świąteczna, wszyscy podkreślali, że jest jedność, że udało się wypracować ten dokument – odpowiedziała szefowa rządu. W jej ocenie „dzisiejszy dzień był świętem jedności”.

Mam nadzieję, że tak szybkie przez pana przewodniczącego (Donalda-PAP) Tuska zaproponowanie przyjęcia tego dokumentu od razu, zaraz, bez dyskusji było spowodowane tylko i wyłącznie chęcią świętowania i cieszenia się, że ten dokument został dobrze wcześniej przygotowany – zaznaczyła.

Premier zadeklarowała, że „rzeczywiście to jest bardzo istotne, ażeby budować jedność UE”.

Ja na poprzednim szczycie bardzo wyraźnie również o tym mówiłam o tych zasadach i o tych wartościach, które kiedyś zachęciły Europejczyków do tego, aby stworzyć wspólny projekt wspólnej Europy, po to, żeby razem rozwiązywać poważne problemy i być w tym razem, solidarnie. W pewnym momencie UE tę jedność i solidarność gdzieś zatraciła i zaczęły się tworzyć różne kluby, które załatwiały swoje sprawy, swoje interesy i nie dostrzegały problemów całej UE, wszystkich obywateli, i to było przyczyną m.in., jedną z przyczyn Brexitu – mówiła.

Jak podkreśliła, jeżeli jedność, którą udało się osiągnąć w sobotę, „zostanie utrzymana i potwierdzona w kolejnych sprawach bardzo ważnych (…) to jest to dobry prognostyk dla UE”. Jeżeli natomiast – kontynuowała – nie uda się tej jedności utrzymać, „to znaczy, że Unia ma coraz większe problemy i musi zastanowić się nad tym, co z tym zrobić”.

Beata Szydło przypomniała, że przed nami kolejne szczyty, „które będą podejmowały kwestie zasadnicze dotyczące kryzysu migracyjnego, kwestii energetycznych. – To będą wyzwania dla tej jedności – przyznała.

„Dzisiaj możemy być zadowoleni i Polska również jest zadowolona, że UE potrafiła pokazać jedność, polegającą na tym, że interesy wszystkich państw członkowskich zostały zagwarantowane w tych wytycznych negocjacyjnych, które przyjęliśmy, ale to jest dopiero początek drogi – zakonkludowała.[related id=”10874″ side=”left”]

Zaznaczyła ponadto, że premier Theresa May podkreślała kilkakrotnie w rozmowie z nią, że chce rozwiązać problem obywateli polskich, co oznacza również obywateli Unii Europejskiej – i kwestie finansowe na tym pierwszym etapie. – Nikt nie ma wątpliwości, że jeżeli nie będzie porozumienia na pierwszym, wstępnym etapie dotyczącym tych ważnych kwestii, drugi etap będzie niezwykle trudny – dodała.

I kontynuowała: – Polska jest państwem, które mówi, iż nie należy Wielkiej Brytanii karać za Brexit. To jest decyzja Brytyjczyków; każdy może podejmować suwerennie decyzje (…) Obywatele brytyjscy podjęli taką decyzję, w związku z czym my musimy ją uszanować. Ale to nie znaczy, że nie karając Wielkiej Brytanii, możemy odstąpić od zagwarantowania naszym obywatelom (…) interesów finansowych z punktu widzenia Polski. To nasz obowiązek. Na tym polegają negocjacje. Wszyscy musimy mieć świadomość – tę świadomość ma Theresa May – że po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię, pozostajemy ze sobą powiązani gospodarką, sprawami obronnymi. Wielka Brytania jest dla nas ważnym partnerem w NATO. Musimy szukać konsensusu i porozumienia.

Źródło: PAP

lk

Lasota: Z punktu widzenia Francji Marine Le Pen jest bardzo nieudanym kandydatem; dla Polski nie jest ani dobra, ani zła

– Liderka Frontu Narodowego jest koniem trojańskim, którego nie bardzo byśmy chcieli mieć – stwierdziła Irena Lastota w Poranku Wnet, mówiąc o możliwych konsekwencjach zwycięstwa Le Pen w wyborach.

Korespondentka Radia Wnet z Waszyngtonu skomentowała wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, w których pierwsze miejsce zajął Emmanuel Macron (23,9 proc.), zaś drugie Marine Le Pen (21,4 proc.). W ostatecznej konfrontacji – czyli drugiej turze, która odbędzie się 7 maja – Irena Lasota uważa, że Le Pen nie jest najlepszym kandydatem na stanowisko prezydenta Francji.

Z punktu widzenia Francji Marine Le Pen jest bardzo nieudanym kandydatem. Nie chodzi tylko o przyszłe relacje z Polską, ale także o jej stanowisko wobec NATO. Myślę, że to koń trojański, którego nie bardzo chcielibyśmy mieć – powiedziała.

[related id=”14818″]

Jednym z powodów, dla których Irena Lasota uważa, że liderka Frontu Narodowego nie jest dobrym kandydatem na najwyższy francuski urząd są jej dobre stosunki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Drugą z przyczyn jest jej kiepska klasa oraz myśl polityczna.

Ponadto redaktorka zauważyła, że dwójka obecnych kandydatów „nie będzie dla Polski ani wielką radością, ani nieszczęściem”.

Zwycięstwo Emmanuela Macrona w pierwszej turze wyborów skomentowała krótko: – Macron to osoba mało kontrowersyjna i na pewno wśród wielu prorosyjskich kandydatów się wyróżniał.

Irena Lasota w Poranku Wnet dostrzegła również cechę charakterystyczną dla wyników pierwszej tury wyborów. Jest nią podobny podział głosów pomiędzy czterema pierwszymi kandydatami: – Wyniki wskazują na bardzo ciekawą tendencję. […] W wyborach pojawiło się bardzo wielu istotnych kandydatów. Ponad 80 proc. głosów zostało rozdzielone pomiędzy czterech kandydatów. […] Zaczynam zatem się zastanawiać i martwić, jak będzie wyglądał parlament, do którego wybory będą odbywać się w czerwcu. Po raz pierwszy w historii Francji może być on bardzo podzielony – mówiła korespondent Radia Wnet z Waszyngtonu.

 

K.T.

Prof. Zbigniew Krysiak: W 1992 r., kiedy podpisano Traktat z Maastricht, dokonano próby zamachu na idee Roberta Schumana

– W sposób istotny odchodzi się od idei, o których mówili ojcowie założyciele. Robert Schuman nigdy nie mówił o Unii Europejskiej, ale o wspólnocie narodów Europy – powiedział gość Poranka Wnet.

Zdaniem doradcy Prezydenta RP oraz prezesa Instytutu Myśli Schumana, Traktat z Maastricht z 1992 r. był próbą „zamachu na idee Roberta Schumana”. Natomiast współczesna koncepcja zastąpienia obecnej struktury UE superpaństwem będzie wprost prowadzić do zniszczenia idei Schumana, która była oparta na chrześcijańskiej myśli społecznej.

[related id=”7017″]

W ramach obecnej koncepcji prowadzi się również destrukcję komórki społecznej, jaką jest rodzina. […] Jeśli następuje rozłam tej komórki, która jest bazą dla pozostałych wspólnot, to niewątpliwie podcina się chrześcijańskie korzenie Europy. Stary Kontynent bowiem nie ma innych korzeni – powiedział prof. Krysiak.

Doradca Prezydenta RP, kontynuując swoją myśl dotyczącą „podcinania europejskich korzeni”, stwierdził, że tak destrukcyjne wobec fundamentów Europy działanie rozpoczęło się w 1973 r. (wtedy też Wielka Brytania wraz z Danią oraz Irlandią dołączyły do Wspólnoty Europejskiej).

Ten proces niewątpliwie spowodował zniekształcenie tego, o czym myśleli ojcowie założyciele. Jednak nie powiedziałbym, że drzewo zwane Europą zostało już ścięte. Ono potrzebuje rekonstrukcji. Powrót do idei Roberta Schumana niewątpliwie nastąpi – mówił prof. Zbigniew Krysiak.

K.T.

Jackowski: Ci co mienią się bardzo europejskimi, nie próbowali na szczycie UE ukryć swoich niestosownych zachowań

Senator w Poranku Wnet skomentował spotkanie przywódców unijnych z papieżem Franciszkiem podczas szczytu UE Rzymie: – Zaskoczyło mnie, jak oni zachowują się w stosunku do Ojca Świętego.


Papież Franciszek w piątek przyjął na audiencji unijnych przywódców. Wydarzenie wywołało spore zainteresowanie, gdyż podczas przemówienia Ojca Świętego szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przyjął niedbałą postawę wobec papieża.

[related id=”5089″]
Sprawę skomentował w Poranku Wnet senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski: – Ci, co uważają się za takich wykwintnych, europejskich i salonowych, nie umieją się zachować podczas audiencji u Ojca Świętego. Znając przyjęte normy savoir-vivre’u w świecie polityki i dyplomacji oraz mając świadomość, że tam są kamery, nawet nie próbowali ukryć swoich reakcji i zachowań.

W Poranku Wnet Jan Maria Jackowski odniósł się również do sprawy projekty ustawy o dekoncentracji mediów w Polsce. Ma on wpłynąć do Sejmu w czerwcu br. Zdaniem senatora ustawa jest potrzebna ze względu na fakt „pewnej tendencji zachowania niemieckich mediów wobec krajów Europy Środkowej, a szczególnie Polski”: – Niemcy mają poczucie wyższości nad naszym krajem. Czują, że wobec Wschodu mają pewną misję cywilizacyjną. Taki sposób myślenia prowadzi do strasznych rzeczy. Widać to po wydarzeniach z XIX i XX wieku – podkreślił.

K.T.

Premier Beata Szydło o deklaracji rzymskiej: Tekst jest bezpieczny dla Polski – mogę go podpisać

Warunki polskiego rządu to jedność Europy, wspólny, niepodzielony rynek, polityka obronna UE ściśle powiązana z polityką NATO i odpowiednia pozycja parlamentów narodowych w procesie legislacyjnym.

Premier w piątek na konferencji prasowej przed wylotem na szczyt UE do Rzymu, podkreśliła, że może z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, iż wynegocjowany tekst deklaracji rzymskiej ako przedstawiciel Polski, premier polskiego rządu, może podpisać, „ze względu na to, że jest to tekst dla Polski bezpieczny”. Jak dodała, wynegocjowany tekst deklaracji daje nam „wykładnię tych priorytetów, które Polska postawiła”.

Uroczyste podpisanie deklaracji rzymskiej ma nastąpić w sobotę w sali Horacjuszy i Kuracjuszy w pałacu na Kapitolu. W tym miejscu 60 lat temu zostały podpisane traktaty rzymskie, dające początek europejskiej integracji. Uroczystości na Kapitolu będą kulminacyjnym punktem obchodów, wezmą w nich udział liderzy 27 państw członkowskich, bez udziału Wielkiej Brytanii, która przygotowuje się do opuszczenia Wspólnoty.

Premier Szydło podkreśliła, że deklaracja rzymska „nie jest ambitna na tyle, na ile my oczekiwaliśmy”. – Uważaliśmy, że Europę stać na więcej – przyznała. Jednak – jest to dokument, który w obecnej sytuacji politycznej jest możliwy do przyjęcia przez wszystkie państwa członkowskie.

Jego wartością jest to, że wszyscy zdecydowali się na to, ażeby ten dokument przyjąć – podkreśliła premier. – Na ostatnim szczycie w Brukseli bardzo jasno – wtedy, kiedy dyskutowaliśmy o kształcie tej deklaracji, kiedy była dyskusja na temat tego, jak ten dokument powinien wyglądać, co w nim powinno być zawarte – ja bardzo jasno postawiłam warunki Polski – podkreśliła szefowa rządu.

Jak dodała, dla Polski było ważne, aby w tekście były zawarte cztery nasze priorytety, ale też, aby nie znalazły się tam zapisy, które są dla Polski nie do przyjęcia. – Walczyliśmy również o coś więcej, niż tylko tekst, walczyliśmy o pewną atmosferę, o pewien klimat tego szczytu. I to się udało, jest pełny sukces w tym zakresie – podkreśliła Szydło.

Warunki polskiego rządu, które znalazły się w deklaracji rzymskiej, to – wyliczała – jedność Europy, wspólny, niepodzielony rynek, polityka obronna UE, realizowana w ścisłym powiązaniu z polityką NATO, i odpowiednia pozycja parlamentów narodowych w procesie legislacyjnym.

Zdaniem Szydło, szczyt w Rzymie ma pokazać Europejczykom, że Unia to jest projekt, który ma przed sobą przyszłość, że wyciągamy wnioski z kryzysów, które się zdarzyły.

Musimy myśleć przede wszystkim o przyszłości, o rozwoju, o niepodzielności – przekonywała szefowa rządu.

Polska uważa, że Unię, Europę stać na bardzo ambitne cele, które powinniśmy sobie stawiać wszyscy, żeby UE się rozwijała, miała przed sobą dobrą przyszłość. Powinniśmy być odważni w podejmowanych decyzjach – powiedziała premier. Podkreśliła, że deklaracja rzymska ma pokazywać dorobek UE, „wszystko co przez ten czas osiągnięto w budowaniu Wspólnoty Europejskiej”, i wyznaczać kierunek, w którym Unia ma podążać.

Szydło podkreśliła, że deklaracja będzie zawierała polskie postulaty i postulaty te „są w tej deklaracji i są bezpieczne”. – Nie zdecydowałam się, że polski rząd będzie popierał tę deklarację do momentu, aż byłam pewna, że polskie postulaty zostaną tam zawarte – oświadczyła. Podkreśliła, że „jedność Europy, to jest priorytet, który podkreślamy i będziemy podkreślać zawsze”.

Jedność i niepodzielność Europy, ten zapis znalazł się w deklaracji i to jest sukces polskiej dyplomacji, ponieważ stawialiśmy ten warunek bardzo mocno – zaznaczyła premier. Jak dodała, nie było od początku zgody wszystkich państw, żeby taki zapis się znalazł.

Postawiłam również drugi (warunek), ażeby wspólny rynek nie był podzielony, nie był niszczony poprzez przyjmowanie rozwiązań socjalnych, które uderzałyby w podział tego rynku. Byśmy dalej zachowali te swobody, które są z naszego punktu widzenia, również i pozostałych państw członkowskich, ale szczególnie z punktu widzenia Polski, podstawowymi, czyli szansa i rozwój polskich przedsiębiorców, równe możliwości konkurowania na rynku europejskim, dostępność do rynku europejskiego dla polskich pracowników – powiedziała premier.

Jak podkreśliła, trzecią podnoszoną przez polski rząd kwestią była polityka obronna UE, realizowana w ścisłym powiązaniu z polityką NATO. – Ten zapis również uzyskaliśmy – mówiła.

Czwartym warunkiem stawianym przez Polskę była odpowiednia pozycja parlamentów narodowych w procesie legislacyjnym. – Prawo stanowione w UE musi być bardzo jasno określone. Musi być pod kontrolą parlamentów narodowych – oświadczyła Beata Szydło. – Odpowiednia pozycja parlamentów narodowych to również priorytet Polski, który znalazł się w deklaracji – podkreśliła.

Wiceszef MSZ Konrad Szymański przyznał, że wiele państw UE ma „całkowicie rozbieżne intencje co do przyszłości Unii, celów, w szczególności hierarchii tych celów”. Jak dodał, ostateczny kształt deklaracji nie był przez ostatnie dni tak bardzo przewidywalny, jak sądzą niektórzy politycy opozycji.

Mieliśmy pełną świadomość tego, że wiele państw członkowskich zgłaszało całkowicie odmienne postulaty, sprzeczne z polskim interesem i polską wizją Unii – podkreślił.

Dlatego premier uznała, że byłoby czymś przedwczesnym, aby obniżyć napięcie negocjacyjne tydzień temu, a może i wcześniej, a tego typu sugestie słyszeliśmy z ław opozycji, która kolejny raz w tego typu sprawach zachowuje się w sposób nieodpowiedzialny, podyktowany tanimi, płytkimi względami wizerunkowymi, zamiast zwracać uwagę na to, jaka jest treść procesu politycznego – mówił Szymański.

PAP/lk