Dr Wojciech Lizak: TK i sądy w Polsce uszły spod demokratycznej kontroli i zaczęły ograniczać wolę narodu

Dzień 63. z 80 / Szczecin / Poranek WNET – O roli sądownictwa jako „ogranicznika” demokracji, o sędziach jako arystokracji funkcjonalnej oraz o tym, co naprawdę narusza reguły demokratyczne.

[related id=35867]W Poranku WNET w Szczecinie Aleksander Wierzejski rozmawiał z historykiem, doktorem Wojciechem Lizakiem. Gość audycji niedługo wygłosi w szczecińskim Klubie Gazety Polskiej wykład, w którym dokona porównania różnych systemów prawnych. Tego tematu również dotyczyła dzisiejsza rozmowa

Doktor Lizak uważa, że reforma systemu sądowego w Polsce, łącznie z Trybunałem Konstytucyjnym, była koniecznością: – Władza sądowa wbrew woli ustawodawcy i wbrew tradycji europejskiej uszła spod demokratycznej kontroli. Stała się osobnym pionem niezależnym od nikogo i praktycznie rzecz biorąc, zaczęła reprezentować swoje interesy plus interesy wąskich grup społecznych, które można nazwać oligarchią.

Gość Poranka zwrócił uwagę na to, że duża część polskich rozwiązań konstytucyjnych została w sporej mierze skopiowana z Niemiec. Dotyczy to także instytucji sądu konstytucyjnego. W Niemczech jest on elementem mechanizmów ustrojowych, które wprowadzono po II wojnie światowej, mających zabezpieczyć przed tym, „żeby znowu w systemie demokratycznym nie wyrodził się faszyzm”.

W Polsce przyjęcie modelu sądu konstytucyjnego wzorowanego na niemieckim spowodowało, że Trybunał Konstytucyjny zaczął pełnić podobną rolę jak w Niemczech – ograniczenia woli narodu wyrażonej w wyborach parlamentarnych – i uszedł spod kontroli parlamentarnej. Tę sytuację – zdaniem doktora Lizaka – należało zmienić. Jest on zdania, że trudno dziwić się PiS-owi, iż doprowadził do przywrócenia między władzą ustawodawczą a Trybunałem Konstytucyjnym zasad sformułowanych przez Monteskiusza. Teraz próbuje podobnie postąpić z całym sądownictwem i „odzyskać w imieniu ludu, czyli suwerena”, kontrolę nad nim.

Gość Radia WNET ocenia, że w Polsce sądy stały się tzw. arystokracją funkcjonalną – praktycznie rzecz biorąc, nie podlegają kontroli. Przykładem jest Krajowa Rada Sądownictwa – na 25 osób w niej zasiadających jedynie siedem pochodzi spoza środowiska prawniczego. Dochodzi do tego, że sądy coraz częściej zaczynają stanowić prawo, co do tej pory było zastrzeżone dla parlamentu. Stanowi to naruszenie reguł związanych z trójpodziałem władzy.

[related id=35720]Wojciech Lizak twierdzi zatem, że nieprawdziwy jest obraz przedstawiany na Zachodzie, według którego w Polsce są łamane reguły demokratyczne. Jest wręcz przeciwnie – PiS ma zamiar przywrócić kontrolę demokratyczną. To się w zachodnich mediach i wśród tamtejszych polityków nie podoba, gdyż patrzy się tam na sądownictwo w Polsce w ten sposób, że ma ono ukrócić ochlokratyczne zapędy demokracji, „bo jak wiadomo, faszyzm tutaj się szerzy”. Dlatego potrzebna jest „arystokracja” (niepochodząca z wyboru), która faszyzm powstrzyma.

– Pion niezależnych od suwerena organów władzy jest według nich ostoją demokratycznego państwa prawa. Bo tak to się w tej chwili nazywa – nie państwo demokratyczne, ale demokratyczne państwo prawa, gdzie stoją tzw. strażnicy praworządności. Oni mają być praktycznie wyłączeni spod kontroli. Zgodnie z oświeceniową zasadą mają ten głupi, prymitywny lud uczyć wszystkiego: kultury, demokracji, norm europejskich, cywilizacyjnych.

Zamęt wokół reformy sądownictwa według doktora Lizaka jest spowodowany tym, że PiS ze swoją ideą nie potrafi dotrzeć do społeczeństwa. Wiedza o tym, co się stało z polskim sądownictwem po 1989 roku, „jest, praktycznie rzecz biorąc, żadna”. A wbrew temu co się mówi na Zachodzie, to po 1989 roku zostały złamane podstawowe zasady cywilizacji europejskiej. Cała dyskusja o sądownictwie toczy się wewnątrz bardzo wąskich elit.

Na Zachodzie dochodzi do „swoistego powiązania” – jeżeli Trybunał Konstytucyjny w Niemczech powstał, żeby nie wyrodził się tam znowu faszyzm, to im bardziej będzie nakręcana atmosfera, że Polska zmierza w kierunku autokratycznym („czytaj: faszystowskim”), „tym bardziej będzie potrzebny w Polsce niezależny od nikogo pion sądowniczy na czele z Trybunałem Konstytucyjnym”.

[related id=35752]Na stosunek zachodnich elit do Polski ma wpływ także to, że według teoretyków praw człowieka u podstaw faszyzmu leżą silne tożsamości, oparte na religijności i narodzie. Jest to oczywiście absurdalne, ale tak oni uważają.

Cały temat gość Poranka podsumował mówiąc, że dla funkcjonowania ustroju demokratycznego nie potrzeba jego zdaniem instytucji sądu konstytucyjnego. W Holandii („u Timmermansa”), w Szwecji, Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii takowych nie ma. „Niech ktokolwiek powie, że demokracja w Holandii czy Szwajcarii się chwieje”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części drugiej Poranka WNET ze Szczecina.

JS

Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego: nie widzę zagrożenia dla trójpodziału władzy w Polsce

Nie widzę zagrożenia dla trójpodziału władzy w Polsce – powiedziała w niedzielę prezes TK Julia Przyłębska, odnosząc się do ustaw o SN, KRS i sądach powszechnych, które czekają na podpis prezydenta.

Przyłębska, która była gościem TVP Info, pytana była m.in. o decyzje, jakie w tej sprawie może podjąć prezydent Andrzej Duda. Przypomniała, że może on podpisać ustawy, zawetować jej lub skierować do TK – przed podpisaniem w tzw. trybie prewencyjnym lub po podpisaniu.  Pytana, czy łamią one konstytucję, zaapelowała o dokładne czytanie jej zapisów.

Dopytywana, kiedy ewentualnie Trybunał będzie mógł zająć się ustawami, jeśli prezydent je zaskarży, powiedziała, że to zależy od kilku kwestii. – Trudno powiedzieć. Jeśli sprawa wpłynie, to oczywiście nadam jej bieg zgodnie z obowiązującym prawem, tak jak każdej innej sprawie. Zależy to, w jakim trybie wpłynie – czy będzie to tzw. tryb prewencyjny, czy będzie zaskarżenie zastępcze. Uzależnione to jest potem od tego, czy będzie sprawa rozpoznawana w pełnym składzie TK, czy w składzie pięciu sędziów – wyjaśniła. – Trudno powiedzieć, w jakim terminie to się stanie, jeśli w ogóle wpłynie (sprawa – PAP) do TK” – dodała.

Pytana o głosy opozycji, że przyjęte przez Sejm ustawy prowadzą do upolitycznienia sędziów odpowiedziała, „że nie rozumie, skąd takie tezy”. – Procedura dochodzenia do zawodu sędziego w zasadzie się nie zmieni. Spór jest co do tego, w jaki sposób będą powoływani sędziowie Sądu Najwyższego. Ale też ta procedura w sposób znaczący się nie zmieni – oceniła. Dodała, że w innych krajach Europy Zachodniej także m.in. Minister Sprawiedliwości ma bardzo duży wpływ na powoływanie sędziów.

Zdaniem Przyłębskiej regulacje te, jeśli wejdą w życie, „usprawnią działanie sądów i zobiektywizują procedurę przydzielania spraw”. „Uważam, że ustawy wychodzą w kierunku, o którym mówi całe społeczeństwo: usprawnienia sądownictwa” – mówiła.

Powiedziała też, że nie dostrzega zagrożenia dla trójpodziału władzy w Polsce. – Już od momentu, kiedy był problem wokół TK, mówiono o tym, że to jest koniec trójpodziału władzy w Polsce. Ja uważam, że trójpodział władzy w Polsce na razie obowiązuje i na razie takiego zagrożenia nie widzę. Ale trzeba się nad każdym elementem pochylić – powiedziała. Dopytywana, czy ustawy łamią konstytucję, zaapelowała, by dokładnie – „od początku do końca” – czytać ich artykuły.

Przyłębska pytana była też o bolączki polskiego sądownictwa. Wymieniła przewlekłość postępowania i „ludzką twarz wymiaru sprawiedliwości”. – Całe życie – będąc sędzią – starałam się być człowiekiem i widzieć w tej osobie, która przychodzi do sądu, człowieka – mówiła. Dodała, że sędziowie mogą mieć z tym problem, bo „są zmęczeni, mają bardzo dużo spraw”.

Zdaniem prezes, dzięki nowym przepisom, usprawnieniu trybu postępowania, sędziowie będą mieć więcej czasu, żeby pochylić się nad każdą sprawą. Według niej istotne jest też powstanie izby dyscyplinarnej w SN (co zakłada ustawa o SN – PAP). – Mimo wszystko, mimo że w nas (sędziach – PAP) jest takie samoograniczenie, jakaś refleksja, jesteśmy tylko ludźmi. (…) Każdy sędzia powinien o tym pamiętać, nie powinien się angażować politycznie, nie powinien uczestniczyć w wiecach politycznych, powinien miarkować, co mówi – dodała.

Prezes pytana była też o wypowiedzi wiceszefa KE Fransa Timmermansa dotyczące działania TK. – Uważam, że jego wypowiedzi są niestosowne (…). Chciałam zapewnić pana Timmermansa i wszystkich państwa za granicą, że TK funkcjonuje zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, że nie ma takiej sytuacji, by był to trybunał fasadowy. Sędziowie, którzy orzekają w TK, orzekają na podstawie obowiązującego prawa. Jeśli ktoś uważa inaczej, oczekuję telefonu i wizyty w TK, poinformuję ze szczegółami, jak w tej chwili Trybunał funkcjonuje – podkreśliła.

Dodała, że także wypowiedzi polskich polityków opozycji o tym, że TK jest upolityczniony, są „nieuprawnione”. – One właśnie powodują, że podważane są bezpodstawnie zasady praworządności państwa prawa. W związku z tym bardzo apeluję i proszę wszystkich, abyście państwo nie stawiali daleko idących tez, które nie znajdują uzasadnienia w obowiązującym obecnie w Polsce prawie – powiedziała.

– PO straszy więzieniem posłów, słyszymy też groźby więzienia pod adresem prezydenta. Czy polityk ma prawo wypowiadać takie słowa, wchdzić w rolę sędziego? – dopytywał się dziennikarz TVP Info. – Absolutnie nie. Te wypowiedzi są skandaliczne. To są już wypowiedzi na poziomie gróźb karalnych. Jeśli ktoś grozi posłom, to jest to coś skandalicznego, to jest coś niebywałego – mówiła Przyłębska. Dodała, że właśnie takie wypowiedzi są ingerowaniem „w niezależność i niezawisłość poselską”.

PAP/MoRo

Reforma sądownictwa, czyli batalia o Polskę. Hybrydowa inżynieria społeczna kontra reformy Prawa i Sprawiedliwości

To był weekend! Opozycja wyprowadziła ludzi na ulice, trollowanie w sieci, nagonka mediów. PiS: to atak hybrydowy, astroturfing, by obalić rząd. Co zrobi prezydent,który jutro spotyka się z prezes SN?

[related id=”31738″]Sytuacja w Polsce w obliczu reformy sądownictwa jest bardzo napięta. Opozycja mówi o końcu demokracji, a występujący na jej demonstracjach Lech Wałęsa apeluje o powstrzymanie „zmiany układu”, który od ponad ćwierćwiecza rządzi w Polsce. W dodatku na zaproszenie i z powodu licznych donosów polityków z Polski do burzy wokół sądownictwa włączają się zagraniczni politycy.  Partia rządząca z kolei twierdzi, że reforma jest niezbędna i przypomina, że była jednym z punktów jej programu. Jej zdaniem zmiany doprowadzą do ostatecznego końca postkomunizmu. PiS mówi wprost, że „wymiar sprawiedliwości funkcjonuje bez oczyszczenia, w tym kształcie przekazywany z ojca na syna od 1944 roku”.

Prezydent siłą rozstrzygającą

W sytuacji, która może doprowadzić do swego rodzaju przesilenia, prezydent Andrzej Duda, jak dowiedział się portal wPolityce, chce odesłać ustawę o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego. [related id=”31393″]

Jednocześnie głowa państwa chce podpisać dwie pozostałe ustawy, w tym o Krajowej Radzie Sądownictwa i sądach powszechnych. Ponoć decyzja została już właściwie podjęta, bowiem, jak donosi wPolityce, „w tej sprawie na prezydenta naciskała nie tylko opozycja, ale także niektóre środowiska związane z obecnym obozem rządzącym”. Z mediów możemy się dowiedzieć, że  na taki sposób rozstrzygnięcia namawiał prezydenta wicepremier Jarosław Gowin.

Prezydent Andrzej Duda, który w poniedziałek ma spotkać się z I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf i przewodniczącym KRS Dariuszem Zawistowskim, jest bez wątpienia w bardzo trudnej sytuacji, bowiem protesty opozycji wskazują go jako osobę rozstrzygającą w kwestii reformy sądownictwa w Polsce.

ASTROTURFING

Trudno oprzeć się wrażeniu, że fala protestów, którą obserwowaliśmy w miniony weekend, jest w jakiś sposób organizowana.  W centrum Warszawy na stacjach metra pojawiły się billboardy z napisem KONSTYTUCJA, tak samo wyglądające, jak te które trzymał spontaniczny ponoć tłum  przed Pałacem Prezydenckim i pod budynkiem SN.

Dlatego trudno nie zdać pytania : „Kto zapłacił za billboardy wyświetlane na stacjach metra w centrum Warszawy? Kto dostarcza całe palety zgrzewek z wkładami do zniczy na demonstracje? Czyżby spontanicznie zebrany tłum?”

„Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”. Pod takim hasłem w Internecie pojawiła się instrukcja, co robić, aby obalić polski rząd. Jej autorem jest Bartosz Kramek związany z Fundacją Otwarty Dialog, która m.in. czynnie wspierała kijowski Majdan. Jeśli dołoży się do tego dziwne trollowanie polskiego rządu pochodzące od nastolatków z całej Europy i świata…

– Polska jest dziś obiektem zmasowanej akcji dezinformacyjnej ze strony środowisk opozycyjnych – powiedział w niedzielę Jacek Sasin z PiS. Szeroko pojęty obóz rządzący używa pojęcia „astroturfing”. Co to jest? To termin ze slangu amerykańskiej polityki, zaczerpnięty od amerykańskiej marki sztucznej trawy.

Astroturfing to symbol działań, które wyglądają jak oddolne, a tak naprawdę są organizowane i zarządzane przez firmy, korporacje lub siły polityczne, w kontraście do prawdziwych ruchów oddolnych.

– Te mechanizmy były już stosowane na Węgrzech. Trudno udowodnić związane z tym przepływy finansowe. Wystarczy jednak odpowiedzieć sobie, na czyją korzyść są podejmowane, wtedy będziemy wiedzieć, kto za tym stoi – stwierdził poseł Sasin. „Pilnie trzeba przygotować regulacje prawne dotyczące działania i finansowania w Polsce »niezależnych« NGS-ów” – zaproponował w sobotę poseł PiS Arkadiusz Mularczyk.

Według Sasina, Polska jest dziś obiektem zmasowanej akcji dezinformacyjnej ze strony środowisk opozycyjnych. „Przykładem jest analiza opublikowana przez Fundację Inicjatyw Obywatelskich, organizację pozarządową, według której PiS przygotował ustawę dotyczącą Państwowej Komisji Wyborczej, mającą na celu jej upolitycznienie. Spowodowało to zaniepokojenie na świecie, że w Polsce próbuje się stworzyć mechanizm do nierzetelnych wyborów parlamentarnych i jest to kolejny w naszym kraju zamach na demokrację”.

Zagranica grozi, troszczy się, przygląda, broni przed inkwizytorami z UE

[related id=”31654″]„Polski rząd dąży do stanowienia prawa, które zdaje się zmniejszać niezależność sądownictwa i osłabiać rządy prawa w Polsce” – to fragment piątkowego oświadczenia Departamentu Stanu USA. Polskie MSZ wyraziło „zaskoczenie” tym stanowiskiem, którego pojawienie się było szeroko komentowane wśród polityków obozu rządzącego. Krytycznie o reformie wypowiedział się też senator John McCain.

Wreszcie na polsko-europejskim gruncie do gry wszedł Donald Tusk. Przewodniczący Rady Europejskiej komplementował uliczne demonstracje. – Oni wyszli po to, żeby bronić wolności i niezawisłości sądów – powiedział w „Faktach po Faktach” TVN 24. W nadchodzącym tygodniu – zgodnie z zapowiedzią Fransa Timmermansa – KE może uruchomić art. 7 traktatu, chociaż, jak to przyznał sam Timmermans, nie ma żadnych opracowań, które wskazywałyby ma konkretne zapisy stojące w sprzeczności z traktatami UE.

W niedzielę minister sprawiedliwości Niemiec Heiko Maas powiedział lewicowemu „Bildowi”, że jest zaniepokojony sytuacją wymiaru sprawiedliwości w Polsce i ostrzegł, że brak poszanowania dla praworządności może doprowadzić do politycznej izolacji kraju w UE.
„Unia Europejska nie może się temu bezczynnie przyglądać. Praworządność i demokracja stanowią fundament UE” – zaznaczył polityk współrządzącej SPD. Maas wyraził zadowolenie z faktu, że KE rozważa podjęcie wobec Polski konkretnych sankcji. „Kto wykazuje tak mało poszanowania dla państwa prawa, ten godzi się na polityczną izolację (kraju)” – powiedział Maas.

Po stronie Polski stanęły szybko Węgry. Viktor Orbán stwierdził, że jego kraj będzie stał po stronie Polski przeciwko „inkwizycyjnej” kampanii.

Co zawetuje prezydent?

[related id=”31715″]Chcemy weta! Chcemy weta! – tego domaga się opozycja niemal od samego początku kryzysu. A przynajmniej od chwili, gdy stało się jasne, że PiS nie zamierza zwolnić prac nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Nie tylko politycy PO i Nowoczesnej, ale i Kukiz’15 domagają się zawetowania ustawy o SN. O tym, że prezydent powinien przedstawić własną propozycję reform, mówił w niedzielę wicemarszałek Stanisław Tyszka z Kukiz’15. Nacisk ma wzmocnić planowana na poniedziałek na godz. 19 demonstracja przed Pałacem Prezydenckim.

Po sejmowym maratonie większość polityków opozycji rozjechała się po Polsce, uczestnicząc w manifestacjach i protestach w mniejszych miastach. – Jeżeli decyzja prezydenta będzie niekorzystna, trzeba będzie natychmiast reagować i skala protestów będzie kluczowa – powiedział w sobotę w Jeleniej Górze Grzegorz Schetyna.

Przypomnijmy, ze pierwsze czytanie projektu ustawy o SN odbyło się w miniony wtorek; w czwartek po południu Sejm ustawę przyjął, wprowadzając do niej poprawki wniesione przez PiS (w tym m.in. konsumującą propozycję zgłoszoną przez prezydenta Andrzeja Dudę, by Sejm wybierał sędziów-członków KRS większością 3/5 głosów – PAP) i odrzucając ponad 1000 poprawek opozycji: PO, Nowoczesnej, PSL i Kukiz’15. W nocy z piątku na sobotę ustawę bez poprawek przyjął Senat. Przez sobotę i niedzielę ukazywały się wiadomości przewidujące, co zrobi prezydent, bowiem ustawy właśnie trafiły do jego podpisu. Z ostatnich informacji wynika, że ustawy o KRS i sądach powszechnych wejdą niebawem w życie, bo zostaną podpisane, a procedowana w wielkim pośpiechu ustawa o Sądzie Najwyższym wyląduje w Trybunale Konstytucyjnym.

Monika Rotulska/ PAP, w Polityce, TVP

Sędzia Wojciech Łączewski wziął udział w piętrowej prowokacji politycznej, mającej podważyć legalność działania TK?

Piotr Andrzejewski w Poranku Wnet mówił o tym, jak „polityczni charakteropaci” wraz „totalną opozycją” próbują zakłócić działanie organów państwa, wykorzystując do tego wymiar sprawiedliwości.

Ostatnim gościem Poranka WNET był senator Piotr Łukasz Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu, adwokat, w czasach PRL występujący jako obrońca w procesach działaczy opozycji solidarnościowej.

Senator wypowiadał się na temat kolejnego kontrowersyjnego zachowania sędziego Wojciecha Łączewskiego, który w prowadzonym przez siebie procesie cywilnym (po stronie pozwanej jest Trybunał Konstytucyjny) podał w wątpliwość prawidłowość powołania sędzi Julii Przyłębskiej na stanowisko Prezesa TK, kwestionując ważność pełnomocnictwa udzielonego adwokatowi, który miał reprezentować TK w tym procesie.

Piotr Andrzejewski nie może wyjść z zadziwienia, do czego mogą posunąć się ludzie  dotknięci – jak to określił – polityczną charakteropatią w wykonywaniu swoich funkcji. Jego zdaniem sędzia Wojciech Łączewski już kilkukrotnie dał dowody na to, że nie jest sędzią bezstronnym ani niezawisłym.

Tym razem – twierdzi senator – sędzia ten wziął udział w piętrowej prowokacji politycznej, mającej na celu przeciwdziałanie funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego. Prowokację rozpoczęto złożeniem przez „jakiegoś figuranta” rzekomo indywidualnej skargi konstytucyjnej, która nie powinna być przez TK przyjęta do rozpoznania. TK tę skargę musiał odrzucić, tzn. formalnym rozstrzygnięciem zdecydować, że TK nie może się nią zająć. To był pretekst, żeby – kwestionując to rozstrzygniecie na drodze sądowej – zarzucać, że nie zostało ono wydane przez osoby, będące prawidłowo powołanymi sędziami TK. Z tego powodu ów „figurant” wystąpił do sądu cywilnego, żądając od TK odszkodowania.

Ta właśnie sprawa trafiła do sędziego Wojciecha Łączewskiego, który uznał, że są wątpliwości co do ważności pełnomocnictwa, udzielonego przez prezes TK, Julii Przyłębskiej, gdyż prawidłowość jej powołania budzi wątpliwości. – W ten sposób – uważa senator – buduje się pewną piramidę podważającą legalność funkcjonowania aktualnego składu Trybunału Konstytucyjnego.

To – według Piotra Andrzejewskiego – włącza się w działalność tzw. opozycji totalnej, usiłującej zakłócić funkcjonowanie organów państwa tylko dlatego, że nie one nimi dysponują. Obliczone jest to na dezinformację i „zakrzyczenie rzekomymi autorytetami”. Przez powtarzanie ciągle tego samego (na zasadzie goebbelsowskiej propagandy) ma to doprowadzić do tego, żeby ludzie w Polsce i za granicą uznali, że „coś jest” w tym, co się mówi. Senator nazwał to matactwem informacyjnym.

Zdaniem senatora, niektóre zawody zaufania publicznego, w tym sędziowie, cierpią na źle rozumianą solidarność środowiskową i zawodową. Przez to – będące w mniejszości – jednostki nie są z z tych grup zawodowych eliminowane i jak łyżka dziegciu psuje beczkę miodu, tak oni szkodzą całej grupie.

W związku z tym wszystkim Piotr Andrzejewski uważa, że konieczna jest głęboka reforma wymiaru sprawiedliwości, w tym reforma Krajowej Rady Sądownictwa, którą przeprowadza rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Zapraszamy do słuchania.

JS

TK: niekonstytucyjne przepisy o zasadach wyboru sędziów do KRS. Komentarze polityków: „smutny dzień”, „rewolucja”

Przepisy o obecnych zasadach wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa są niekonstytucyjne – orzekł we wtorek Trybunał Konstytucyjny. Nie milkną komentarze polityków w tej sprawie.

Ponadto za niezgodne z konstytucją uznał indywidualne kadencje członków Rady wybranych spośród sędziów. Wyrok pięcioosobowego składu TK zapadł jednogłośnie.
„Kształt składu Rady wiąże się z zasadą równości (…) osobom, które mają wchodzić w skład organu trzeba stworzyć równe szanse” – powiedział w uzasadnieniu orzeczenia sędzia TK Mariusz Muszyński.

Wniosek do TK o uznanie tych regulacji za niekonstytucyjne złożył w połowie kwietnia prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Według wniosku, obecna ustawa o KRS m.in. ogranicza prawa wyborcze sędziów przy wyłanianiu ich przedstawicieli do Rady, gdyż stawia w uprzywilejowanej pozycji sędziów sądów wyższych instancji.

Wskutek takiego unormowania szczególnie faworyzowani są sędziowie sądów apelacyjnych, którzy spośród 474 sędziów pozostających obecnie w służbie wybierają 2 członków Rady, podczas gdy sędziowie sądów okręgowych i rejonowych spośród 9416 sędziów tych sądów pozostających obecnie w służbie wybierają jedynie 8 przedstawicieli do KRS” – wskazywał Ziobro.[related id=”25565″]

Ponadto prokurator generalny zaskarżył różnicowanie charakteru kadencji sędziów-członków KRS, których kadencje są indywidualne i parlamentarzystów-członków KRS, których kadencja jest powiązana z kadencją parlamentu. Według Ziobry te same reguły kadencji grupowej powinny dotyczyć wszystkich członków KRS.

„Intencją wniosku jest ostateczne uniknięcie ewentualnych wątpliwości dotyczących rozwiązań w nowelizacji ustawy o KRS, nad którą pracuje Sejm” – wskazywano, gdy wniosek Ziobry trafiał do TK. Głosowanie nad tą nowelizacją pierwotnie znalazło się w planie obrad Sejmu na dni 20-22 czerwca, ale we wtorek marszałek Sejmu Marek Kuchciński poinformował, że Sejm nie zajmie się tą kwestią na obecnym posiedzeniu.

 

Ustawodawca powinien stworzyć jednolitą procedurę
Ustawodawca powinien stworzyć jednolitą procedurę wyboru sędziów – członków Krajowej Rady Sądownictwa – uznał Trybunał Konstytucyjny. Według TK wszyscy członkowie KRS mają jedną wspólną kadencję.

Jak mówił w uzasadnieniu orzeczenia sędzia-sprawozdawca Mariusz Muszyński, ws. wyboru członków KRS-sędziów ustawodawca wykroczył poza zakres kompetencji. Dodał, że kształt składu KRS wiąże się z konstytucją zasadą równości.

„Należy zapewnić równe szanse osobom ubiegającym się o dane stanowisko” – powiedział sędzia Muszyński.

Według TK obecna procedura jest niekonstytucyjna, bo m.in. wybrani elektorzy mogą wybierać członków KRS tylko spośród siebie. Podkreślił, że każdy sędzia ma prawo ubiegać się o członkostwo w KRS, a dziś m.in. sędziowie sądów rejonowych są traktowani nierówno.

KRS to konstytucyjny organ stojący na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, składa się z 25 członków. Sędziów do Rady wybierają przedstawiciele zgromadzeń sędziowskich; z urzędu należą do niej I prezes SN, prezes NSA, minister sprawiedliwości, a także czterej posłowie i dwaj senatorowie oraz przedstawiciel prezydenta. Rada opiniuje kandydatów na sędziów (oraz do awansu do sądu wyższego szczebla) i przedstawia ich do powołania prezydentowi.

PAP/MoRo

Andrzej Zielonacki wybrany przez Sejm na sędziego TK. Za jego wyborem opowiedziało się 227 posłów, 175 było przeciw

Adwokat Andrzej Zielonacki będzie nowym sędzią Trybunału Konstytucyjnego. W czwartek przed północą wybrał go Sejm – w miejsce wiceprezesa TK Stanisława Biernata, którego kadencja upływa 26 czerwca.

Sejm wybiera sędziego TK na dziewięcioletnią kadencję bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ogólnej liczby posłów. By objąć funkcję, nowy sędzia musi być zaprzysiężony przez prezydenta RP.

Andrzej Zielonacki (rocznik 1954 r.) to doktor prawa; od 1992 r. prowadzi w Poznaniu kancelarię adwokacką. Jego kandydaturę zaprezentował Marek Ast (PiS). – Jest dobrym kandydatem na sędziego TK – ocenił.

[related id=”13990″]

Przed głosowaniem Borys Budka (PO) mówił, że po raz kolejny PiS udowadnia, do czego był potrzebny TK, który – według posła – jest Trybunałem już tylko z nazwy. – Spełnia się sen Jarosława Kaczyńskiego, by nikt nie sprawował nad wami kontroli – dodał.

We wtorek komisja sprawiedliwości pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Zielonackiego – przy sprzeciwie posłów opozycji, którzy zadawali mu wiele pytań, m.in. o kwestie światopoglądowe i o sympatie polityczne. „Poglądy mam konserwatywne” – odpowiadał kandydat. „Moje sympatie polityczne są określone” – przyznawał.  – Mogę zapewnić, że niezależnie od sympatii politycznych, sędzia TK jest od tego, by badać zgodność ustawy [z konstytucją] niezależnie od tego, jaka większość ją uchwaliła – oświadczył. – Jako adwokat swoje poglądy zostawiałem na wieszaku w kancelarii – powiedział, deklarując, że tak samo będzie czynił jako sędzia TK.

Zapowiadał wtedy, że w przypadku wyboru do TK nie zamierza być dalej członkiem Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu. – Podpisywałem jego oświadczenia, takie są moje poglądy. Moja aktywność w tym klubie była stosunkowo nieduża – zaznaczył. Opozycja podkreślała, że oświadczenia AKO popierały m.in. program wyborczy PiS, ideologię gender uznawały za mającą na celu „planowe niszczenie podstaw cywilizacji”, a homoseksualizm – za „anomalię”.

Andrzej Zielonacki w 1976 r. ukończył prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza; rozpoczął pracę w Instytucie Nauk Prawnych PAN. W 1981 r. obronił doktorat pt. „Zawarcie małżeństwa”. W latach 1981-83 odbył aplikację sądową w Sądzie Wojewódzkim w Poznaniu zakończoną egzaminem sędziowskim. W tym samym roku zdał egzamin radcowski i poza pracą w PAN wykonywał do 1991 r. zawód radcy prawnego. W 1989 r. uzyskał wpis na listę adwokatów. Na Krajowym Zjeździe Adwokatury w 2016 r. został wybrany na członka Wyższego Sądu Dyscyplinarnego. Jest też arbitrem Sądu Arbitrażowego Izb i Organizacji Gospodarczych Wielkopolski.

Obecnie w 15-osobowym TK jest – poza Biernatem, urlopowanym do końca jego kadencji – sześcioro sędziów wybranych przez Sejmy poprzednich kadencji: Leon Kieres (koniec jego kadencji przypada w 2021 r.), Małgorzata Pyziak-Szafnicka (koniec kadencji w 2020 r.), Stanisław Rymar (koniec kadencji w 2019 r.), Piotr Tuleja (koniec kadencji w 2019 r.), Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz (koniec kadencji w 2019 r.) i Marek Zubik (koniec kadencji w 2019 r.). W TK jest też ośmioro sędziów wybranych przez obecny Sejm – jako kandydaci PiS. Są to Julia Przyłębska (prezes TK), Piotr Pszczółkowski, Mariusz Muszyński, Lech Morawski, Henryk Cioch, Zbigniew Jędrzejewski, Michał Warciński i Grzegorz Jędrejek.

Poseł Kukiz’15: Nie powinno być abonamentu jako takiego. Dotacje mogłyby być celowe i przydzielane przez ministerstwo

Gościem Popołudnia Wnet był poseł Paweł Grabowski. Tematem rozmowy – prócz kwestii abonamentu – były potrzeby reformy Krajowej Rady Sądownictwa oraz zwiększenia kompetencji nieopresyjnej policji.

Dzisiaj formalnie jest obowiązek płacenia abonamentu, jednak mało kto się do niego stosuje. Zdaniem posła warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje. Czy chodzi o niską jakość emitowanych programów publicznych, czy o to, że te programy nie odpowiadają potrzebom obywateli. – Nikt nie chce płacić za coś, czego nie ogląda – mówił Paweł Grabowski.

Stwierdził, że warto byłoby pomyśleć nad finansowaniem mediów, które spełniają misję publiczną, nawet jeżeli są mediami prywatnymi: – Abonament to podatek, dlatego moim zdaniem nie powinno go być wcale, natomiast rozgłośnie publiczne (nie tylko publiczne, ale też te mniejsze- takie jak internetowe Radio Wnet) powinny korzystać ze środków z ministerstwa, z różnego rodzaju dotacji celowych.

– Ciężko teraz przyznać, ze media są mediami narodowymi. Żadna partia rządząca nie chce oddać mediów, nie chce oddać możliwości formułowania przekazu.

Mamy dobrą sytuacje budżetu państwa – podkreślał poseł – okazało się, że  wystarczy walczyć z „lewizną”, która była bardzo duża za czasów Platformy Obywatelskiej, i przywrócić normalny obrót gospodarczy. W budżecie są większe wpływy i może okazać się, że Polaków stać na to, aby nie płacić abonamentu jako dodatkowego podatku.

Poseł Kukiz’15 powiedział również, że misją mediów takich jak radio, telewizja czy internet jest obiektywny przekaz informacyjny – taki, na którego przykładzie można wyrobić sobie opinie. Druga gałąź tej misji to edukacja, w tym edukacja obywatelska i patriotyczna.

– Nie możemy dać się wciągnąć w nurt myślenia zachodnioeuropejskiego, czyli de facto lewacki, który odrzuca wszystko to, co konserwatywne i dobre.

Gość Radia Wnet skomentował również prawo policjantów do użycia siły:

– Policjant jest emanacją państwa i powinien być silny. Gorzej, kiedy okazuje się, że ten policjant jest słaby psychicznie i rodzi się w nim bandyta. Jestem zwolennikiem rozwiązania, które zostało ostatnio odrzucone przez Sejm: Projekt „kamerka na mundurze”. Kamera dla każdego policjanta to nie jest wielki koszt, a pomogłaby wyeliminować wiele problemów.

Policja powinna mieć szeroki zakres kompetencji, na wzór modelu amerykańskiego. Stróż prawa nie może bać się stosować siły w przypadku, gdy ktoś jest agresywny. Poseł jako przykład podał sprawę Igora Stachowiaka z Wrocławia. W tym wypadku racje miały obie strony:

-Policja mówi, że zatrzymała Stachowiaka legalnie, i ma rację, natomiast przyzwoici ludzie zwracają uwagę na to, co działo się później – i również mają racje, ponieważ „bandyterką” było rażenie go prądem w łazience na komisariacie. Na tym przykładzie można wyróżnić dwie sfery: jedna to policja, która działa w sposób skuteczny i konkretny, i druga – to patologia, która wydarzyła się już na komisariacie.

W policji służy ponad 100 tysięcy funkcjonariuszy, do mediów docierają najczęściej skrajne przypadki – albo nadużywania władzy, albo zupełnej bezradności i braku przeszkolenia. Musimy pamiętać o tym, że większość policji funkcjonuje prawidłowo i o tę część powinniśmy dbać:

– Wzmocnić zakres kompetencji policji, ale zagwarantować to, aby nie była opresyjna wobec obywateli – podkreślał.

Gość Radia Wnet mówił również o Trybunale Stanu dla Jarosława Kaczyńskiego oraz o reformie Krajowej Rady Sądownictwa.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Zbigniew Ziobro zaskarżył do TK przepis pozwalający wnieść kasację wobec ułaskawionego

Prokurator Generalny zaskarżył przepis KPK pozwalający wnosić kasację na niekorzyść podsądnego w przypadku zastosowania wobec niego aktu łaski przez prezydenta – podaje nieoficjalnie PAP.

W środę na stronie Sądu Najwyższego opublikowano pisemne uzasadnienie uchwały siedmiu sędziów SN ws. dopuszczalności stosowania aktu łaski wobec osoby nieprawomocnie skazanej – o tę kwestię prawną zapytał trzyosobowy skład SN badający kasacje złożone w sprawie b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego i trzech innych nieprawomocnie skazanych członków kierownictwa Biura, wobec których przed wyrokiem II instancji prezydent Andrzej Duda zastosował akt łaski, zarządzając umorzenie postępowania. SN uznał, że prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec prawomocnie skazanych.

Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro zapowiadał, że po zapoznaniu się z tym pisemnym uzasadnieniem SN, „rozważy skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie konstytucyjności przepisów, które legły u podstaw uchwały Izby Karnej Sądu Najwyższego”.

[related id=”15526″]

Pisemne uzasadnienie uchwały SN liczy 41 stron. Jest w nim m.in. mowa o tym, że przez 95 lat obowiązywania polskiej konstytucji prawo łaski było „generalnie rozumiane jako indywidualny akt głowy państwa, który winien mieć zastosowanie tylko wobec osoby prawomocnie skazanej” i że zastosowanie prawa łaski przed datą prawomocności wyroku nie wywołuje skutków procesowych.

SN wyjaśnił też, że zastosowanie prawa łaski „na etapie postępowania przygotowawczego, czy sądowego przed wydaniem prawomocnego wyroku” zamyka drogę do rozstrzygnięcia sprawy przed sądem wszystkim stronom, a więc także pokrzywdzonemu.

PAP/JN

W tym tygodniu Sejm będzie wybierać nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Kandydatem PIS-u jest Andrzej Zielonacki

Kandydat ma zająć miejsce wiceprezesa Trybunału, Stanisława Biernata, którego kadencja upływa 26 czerwca, ma uprawnienia sędziowskie, jest radcą prawnym, adwokatem i pracownikiem naukowym.

We wtorek późnym popołudniem zgłoszoną kandydaturę ma zaopiniować sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka.

Mecenas Andrzej Zielonacki (ur. 1954 r.), którego kandydaturę PiS zgłosił w końcu maja, jest poznańskim adwokatem. W 1976 r. ukończył prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i rozpoczął pracę w Instytucie Nauk Prawnych PAN, zaś w 1981 r. obronił doktorat pt. „Zawarcie małżeństwa”. Jednocześnie w 1982 r. uzyskał na poznańskim uniwersytecie dyplom magistra filologii fińskiej.

[related id=”22130″]

W latach 1981-83 odbył w Sądzie Wojewódzkim w Poznaniu aplikację sądową zakończoną egzaminem sędziowskim. W tym samym roku zdał egzamin radcowski i poza pracą w INP PAN wykonywał do 1991 r. zawód radcy prawnego. W 1989 r. uzyskał wpis na listę adwokatów i od 1992 r. prowadzi kancelarię adwokacką.

Na Krajowym Zjeździe Adwokatury w listopadzie 2016 r. został wybrany na członka adwokackiego Wyższego Sądu Dyscyplinarnego. Jest też arbitrem Sądu Arbitrażowego Izb i Organizacji Gospodarczych Wielkopolski.

Mecenas Zielonacki jest również członkiem Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu.

W uzasadnieniu kandydatury, przedstawionym przez klub PiS, wskazano, że odbył liczne staże i stypendia zagraniczne, m.in. we Francji, w Finlandii, na Węgrzech. Jego dorobek naukowy, poza wydaną monografią, artykułami, glosami, obejmuje m.in. współautorstwo komentarza do kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Zarówno wykształcenie, jak i bogate doświadczenie zawodowe mają powodować, iż mec. Zielonacki jest dobrym kandydatem na sędziego TK.

Nowy sędzia ma zostać wybrany na miejsce obecnego wiceprezesa Trybunału Stanisława Biernata, który został sędzią w 2008 r., w miejsce kończącego wówczas kadencję Jerzego Stępnia (ślubowanie złożył 26 czerwca 2008 r.). W grudniu 2010 r. został powołany na wiceprezesa TK.

Sędzia Biernat przebywa do końca swojej kadencji na urlopie, którego wykorzystanie zaleciła mu prezes TK Julia Przyłębska. 10 stycznia zespół prasy i informacji TK podał, że Biernat „został skierowany do wykorzystania części zaległego urlopu w okresie od 9 stycznia do 31 marca 2017 r.”.

14 marca Biernat wysłał list do prezes Przyłębskiej, w którym – stosownie do jej wskazań – przedstawił propozycje dotyczące swej działalności sędziowskiej po skończeniu „narzuconego mu urlopu”, czyli po 31 marca 2017 r. Zadeklarował w nim zamiar rozpoczęcia pełnienia funkcji w Trybunale od 1 kwietnia 2017 r. Prezes TK odpisała , że od 1 kwietnia do 26 czerwca udziela mu urlopu wypoczynkowego.

[related id=”20462″ side=”left”]

Obecnie w piętnastoosobowym Trybunale jest – poza Biernatem – sześcioro sędziów wybranych przez Sejm w poprzednich kadencji: Leon Kieres (kończy kadencję w 2021 r.), Małgorzata Pyziak-Szafnicka (kończy kadencję w 2020 r.), Stanisław Rymar (kończy kadencję w 2019 r.), Piotr Tuleja (kończy kadencję w 2019 r.), Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz (kończy kadencję w 2019 r.) i Marek Zubik (kończy kadencję w 2019 r.).

Po wyborze następcy Biernata będzie dziewięcioro sędziów wybranych już przez obecny Sejm. W grudniu 2015 r. Sejm wybrał zgłoszonych przez PiS: Julię Przyłębską, Piotra Pszczółkowskiego, Mariusza Muszyńskiego, Lecha Morawskiego i Henryka Ciocha (trzech ostatnich poprzedni prezes TK Andrzej Rzepliński nie dopuszczał przez ponad rok do orzekania w TK, powołując się na wyroki TK z grudnia 2015 r. o tym, że ich miejsca są zajęte przez trzech sędziów wybranych w październiku 2015 r. przez poprzedni Sejm). W kwietniu 2016 r. Sejm wybrał do TK Zbigniewa Jędrzejewskiego, w grudniu 2016 r. Michała Warcińskiego, zaś w lutym tego roku – Grzegorza Jędrejka. Wszyscy oni byli zgłoszeni przez klub PiS.

Zgodnie z ustawą o organizacji i trybie postępowania przed TK, po zakończeniu kadencji przez sędziego Biernata Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK powinno w ciągu miesiąca przedstawić prezydentowi kandydatów na nowego wiceprezesa Trybunału, spośród których prezydent powoła nowego wiceprezesa TK.

PAP/JN

Profesor Pawłowicz: Reforma wymiaru sprawiedliwości wzmacnia niezawisłość sędziów, ograniczaną przez prezesów sądów

Na Kongresie Prawników Polskich część środowiska sędziowskiego pogwałciła przepisy dotyczące etyki sędziów – podkreśliła w Popołudniu Wnet profesor Krystyna Pawłowicz, prawniczka i poseł PiS.

Zdaniem prof. Krystyny Pawłowicz, w sobotę uczestnicy Kongresu Prawników Polskich dowiedli swojej gruntownej nieznajomości prawa i konstytucji oraz przepisów, które ich dotyczą. Przykładem jest głos profesora Wojciecha Popiołka, „który był łaskaw powiedzieć, że suwerenem wcale nie jest naród, tylko wartości zawarte w przepisach, strzeżonych przez wybraną kastę”.

[related id=19929]

Zdaniem profesor Pawłowicz sobotnie zachowanie sędziów było złamaniem szeregu zapisów zawartych w uchwale Krajowej Rady Sądownictwa zatytułowanej „Zbiory zasad etyki sędziów i asesorów sądowych”. Jak powiedziała prof. Pawłowicz,  paragraf numer dwa mówi, że sędzia powinien zawsze kierować się zasadami uczciwości, godności, honoru, poczuciem obowiązku i przestrzegać dobrych obyczajów. Dalej – sędziemu nie wolno wykorzystywać swojego statusu i prestiżu sprawowanego urzędu w celu wspierania interesu własnego lub innych osób; „a co oni robią – nie myślą wcale o dobru publicznym i dobru wymiaru sprawiedliwości, tylko walczą o swój status”.

Prof. Pawłowicz przytoczyła paragraf 16 ustawy, który stanowi, że sędzia nie może żadnym swoim zachowaniem stwarzać nawet pozorów nierespektowania porządku prawnego. Uznała, że nawet nie ma potrzeby komentować zachowania, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego sędziego Safjana, który ogłosił, że nie trzeba respektować wyborów obecnego parlamentu, tylko budować równoległe instytucje, np. własny Trybunał Konstytucyjny. Takie zachowania nie mają nic wspólnego z zapisami uchwały o zasadach etyki sędziów i asesorów sądowych – powiedziała na antenie Radia Wnet prof. Krystyna Pawłowicz.

Gość Popołudnia Wnet stwierdziła również, że potrzebna będzie także reforma Sądu Najwyższego. Ustawa ta zakładałaby obniżenie wieku emerytalnego sędziów Sądu Najwyższego. – Proponujemy, aby obniżyć wiek emerytalny dla kobiet do 60, a dla mężczyzn do 65 roku życia. Dzięki tej ustawie pani prezes Gersdorf będzie musiał odejść zarówno z funkcji prezesa, jak i z zasiadania w Sądzie Najwyższym.

Jak pokreśliła w Popołudniu Wnet profesor Krystyna Pawłowicz, proponowane przez PiS zmiany w ustroju sądów powszechnych wzmacniają niezawisłość szeregowych sędziów, uwalniając ich od zależności od przewodniczących wydziałów czy prezesów sądów, którzy teraz decydują o ich karierze.

ŁAJ