Jakubiak: Unia Europejska to dziś głównie socjalizm i komunizm, ale Polska powinna o nią zawalczyć [VIDEO]

Marek Jakubiak, poseł, założyciel Federacji dla Rzeczypospolitej opowiada o swoim nowym ugrupowaniu, przyszłości Unii Europejskiej oraz zapowiadanych przez ZNP protestach nauczycieli.


Marek Jakubiak komentuje założone przez siebie ugrupowanie, Federacji dla Rzeczpospolitej, które współpracuje m.in. z partią Wolność i Ruchem Narodowym:

„Stworzyliśmy pewnego rodzaju platformę, która startuje do wyborów z list (…) łączenie nawet skrajnych postaw, umiejętność oddania kawałka z siebie, powoduje, że trzeba się cieszyć a nie smucić”.

Zdaniem posła, Unię Europejską należy obecnie całkowicie zmienić, bowiem wyraża ona zbyt socjalistyczny charakter:

„Unia Europejska to socjalizm i komunizm, z którym trzeba walczyć (…) Po tych wyborach nastąpi wojna o wszystko”. Jeżeli tej wojny Polsce nie uda się wygrać, to według posła należy powrócić do powołanej 1 stycznia 1958 r. na mocy traktatów rzymskich EWG (Europejska Wspólnota Gospodarcza).

Jak dodaje poseł Jakubiak, jeśli nawet to sprawi, że największa organizacja europejska nie zacznie zmierzać w dobrym, niesocjalistycznym kierunku, to trzeba myśleć nad nowymi koncepcjami międzynarodowymi, które zastąpią ową UE, np. nad inicjatywą Trójmorza.

Jakubiak podejmuje także temat zapowiadanych przez ZNP protestów nauczycieli. Zgadza się, że pracownicy oświaty za małą zarabiają. Wszakże nie sądzi, iż buntownicze pomysły Sławomira Broniarza, prezesa ZNP, zaradzą obecnej, trudnej sytuacji w szkolnictwie. W opinii Jakubiaka wpierw należy wyrównać pensje wszelkich polskich pracowników do poziomu płac obywateli Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Okińczyc: Przez rządy koalicji PO-PSL straciliśmy w normalizacji stosunków polsko-litewskich około ośmiu lat

Nastąpiło zdecydowane ocieplenie stosunków, zakończył się okres szlabanu, swego czasu wystawionego przez ministra Sikorskiego – mówi Czesław Okińczyc, działacz mniejszości polskiej na Litwie.

Czesław Okińczyc, działacz polskiej mniejszości narodowej na Litwie, stwierdza, że kwestią, która najbardziej spędza sen z powiek litewskim politykom, są stosunki ukraińsko-rosyjskie. Związane jest to z faktem, że Litwa dostarcza Ukrainie wszelkiego rodzaju pomoc, w tym w budowie demokratycznego państwa. Oświadcza również, że w najbliższym czasie litewski Sejm wyda rezolucję potępiającą atak rosyjskiej marynarki wojennej na ukraińskie statki.

Gość Poranka zwraca uwagę na mającą miejsce w ostatnim czasie poprawę relacji polsko-litewskich, na którą nie można było liczyć w czasie rządów koalicji PO-PSL.

„Prezydent Komorowski jak przyjeżdżał na Litwę, to takie prośby szlabanu otrzymywał od niektórych działaczy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, że trzeba zamrozić wszelkie stosunki z Litwą dopóki nie będą rozwiązane te czy inne problemy polskiej mniejszości narodowej i ja jestem zdania, że to była błędna polityka, gdyż straciliśmy w stosunkach polsko-litewskich około ośmiu lat”

Okińczyc podkreśla wagę tematu polskiej mniejszości w litewskim dyskursie politycznym oraz z optymizmem odnosi się do polskich inwestycji w kraju.

„Cieszę się też, że wielkim sukcesem zakończyła się ekspansja biznesowa PZU na Litwie i największa spółka ubezpieczeniowa na Litwie dziś jest własnością PZU. Spółka funkcjonuje z dużym sukcesem, z dużym zyskiem (…)”

Rozmówca komentuje również postępy w budowie mostu energetycznego pomiędzy Polską a Litwą oraz stwierdza, że gdyby koncepcja Trójmorza została wystarczająco dobrze wypromowana, Litwini odnieśliby się do niej pozytywnie.

Według działacza Polacy mieszkający na Litwie nie stanowią jednolitej pod względem poglądów grupy.

„Jest zdecydowana różnica w poglądzie na stosunki z Rosją. Jest duża krytyka jak Akcja Wyborcza Polaków na Litwie współpracuje z Rosjanami, którzy są powiązani z Putinem i ta część Polaków, która jest przeciwna temu, w nowej sytuacji, ma już dziś możliwość głośno o tym mówić i pisać”

A.K.

Trójmorze szansą na Europę Schumana. Obecnie Europa działa w oparciu o „lewe płuco”, podczas gdy prawe jest niewydolne

Przed dopuszczeniem Niemiec do partnerstwa w Trójmorzu należy żądać, aby najpierw wycofały się z działań zagrażających jedności i solidarności Europy. Inaczej będzie to przysłowiowy lis w kurniku.

Zbigniew Krysiak

Kolejny Szczyt Narodów Trójmorza odbył się w Bukareszcie w dniach 17–18.09.2018 r. (…) Filary inicjatywy Trójmorza, obejmującej państwa z regionu między Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym, mają trzy aspekty: rozwój gospodarczy, spajanie Wspólnoty Narodów Europy i więzi transatlantyckie. Zgodnie z decyzją zawartą w warszawskiej wspólnej deklaracji postanowiono ponadto, że równolegle ze szczytem w Bukareszcie odbędzie się Forum Biznesu, jako rozszerzenie formuły Szczytu Trójmorza. (…)

Forum Biznesowe jest ważną platformą dla porozumienia między ważnymi interesariuszami z regionu Trójmorza, takimi jak decydenci, środowiska biznesowe, ośrodki analityczne, środki masowego przekazu, środowiska akademickie, organizacje pozarządowe i inni przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego. Integracja wymiaru akademickiego z biznesowym stanowi idealną kombinację pragmatycznego podejścia społeczności biznesowej i analitycznego podejścia ośrodków analitycznych, tworząc użyteczny koncepcyjny wkład w Inicjatywę Trójmorza. Liczne środowiska, które wzięły udział w Forum Biznesowym, oraz ich nastawienie są świadectwem wielkich potrzeb angażowania różnych i szerokich kompetencji oraz głębokiego pragnienia wspólnoty w formule współpracy i wzajemnego wsparcia, a nie konkurowania i egoistycznych postaw lub traktowania innych z góry. Wydaje się, że klimat i funkcja celu tego Forum można wyrazić słowami Roberta Schumana: Konsekwencją współzależności pomiędzy narodami jest to, że nie da się pozostać obojętnym wobec szczęścia i nieszczęścia wielu ludzi. Myślący Europejczyk nie może się cieszyć lub być złośliwym w obliczu nieszczęścia bliźniego swego i wszyscy powinniśmy jednoczyć się na dobre i złe, znosząc wspólny los i niosąc solidarnie wspólne ciężary. (…)

Niektórzy znawcy Roberta Schumana twierdzą, że był on nieświadomym spadkobiercą I Rzeczypospolitej. Dogłębna analiza idei Schumana i analiza praktycznych efektów jego działania wskazuje na spójność z istotą Rzeczpospolitej od morza do morza.

Swego rodzaju pojednawczy charakter koegzystencji wielu narodów, kultur i religii w tamtym okresie owocował w wymiarze solidarności, czyli dzielenia się dobrami i wzajemną pomocą. W efekcie tworzył znakomity grunt do pokojowego współistnienia przez ok 400 lat takiej wspólnoty, która była w pewnym sensie wspólnotą ducha. WNT ma przypominać Europie i realizować powrót do jej korzeni chrześcijańskich.

Europejski duch oznacza bycie świadomym przynależności do kultury chrześcijańskiej rodziny i gotowym do służenia tej społeczności w duchu całkowitej wzajemności, bez żadnych ukrytych motywów hegemonii bądź egoistycznego wykorzystywania innych (Robert Schuman).

Powracanie do korzeni Europy jest przywracaniem prawidłowego funkcjonowania „prawego płuca Europy”, a poprzez to i właściwej roli „lewego płuca”, które nie może rościć sobie pretensji do dominacji i dyktowania całemu organizmowi swojego charakteru i rytmu. W ten sposób Europa może odzyskać równowagę i braterski styl funkcjonowania. (…)

Wielka dysproporcja między Europą Zachodnią a Wschodnią jest porażką. Może to niewątpliwie wynikać ze skupienia uwagi urzędników i liderów w Brukseli na ideologii zamiast na solidarności.

Po ok. 14 latach od wejścia wielu krajów Europy Środkowej do UE, nadal rosną różnice (od pięcio- do trzydziestokrotności zarobków) między poziomem dochodów mieszkańców Europy Wschodniej i Zachodniej. Przed wejściem państw z naszej części Europy do UE spodziewano się, że celem współpracy w Europie będzie solidarne zarządzanie europejską gospodarką. Bruksela nie poradziła sobie z tym, więc narody Wspólnoty Trójmorza muszą się tym zająć.

(…) Prezydent Rumunii Klaus Iohannis podkreślał istotny element funkcjonowania Wspólnoty Trójmorza – sojusz transatlantycki w zakresie współpracy gospodarczej i militarnej. Silna reprezentacja różnych instytucji rządowych z USA oraz firm biznesowych udowadnia, że kierunek ten jest już realizowany.(…)  Trójmorze ma pomagać reformować się Europie oraz instytucjom UE, które powinny wrócić do działania służebnego, a nie autorytarnego. (…)

Przed dopuszczeniem Niemiec do partnerstwa w Trójmorzu należy żądać, aby Niemcy się najpierw wycofały z NordStream 2 i innych działań zagrażających jedności i solidarności Europy. Brak „żalu za grzechy”, „postanowienia poprawy” i zadośćuczynienia nie tworzy podstaw do zaufania Niemcom w ich roli jako partnera Trójmorza, gdyż będzie to po prostu przysłowiowy lis w kurniku.

W takim wypadku rola Niemiec nie będzie polegać na zablokowaniu Trójmorza, lecz na takim jego deformowaniu, że stanie się repliką UE w kształcie nieakceptowanym przez coraz większe grupy społeczne w Europie. Robert Schuman wielokrotnie przestrzegał takim działaniem, jakie wykazują Niemcy:

Strzeż się tych, których czar prowadzi cię do bierności. Strzeż się tych, którzy chcą uśpić cię w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. Strzeż się dostarczycieli pustych zapewnień dotyczących środków realizacji bezpieczeństwa. Oni starają się wprowadzać etapami i krok po kroku to, co zdrowy duch narodu odrzuca i się temu sprzeciwia. Ostateczny ich cel jest jasny. Oni starają się zgasić życie religijne w kraju i w ludziach. Z miłości do naszych dzieci chcemy zapobiec tym następstwom. Taka nasza postawa, którą przyjmujemy, nie powinna wynikać tylko z przeciwstawienia się, ale przede wszystkim dlatego, że nie możemy zdradzić duszy naszego narodu.

(…) Owoce tego szczytu można podsumować jako przejście od koncepcji i dyskusji do realizacji i praktyki. Taki akcent w sesji końcowej postawił Rick Perry z upoważnienia Prezydenta Donalda Trumpa. Wizyta prezydenta Dudy 18 września 2018 r. w USA, podczas drugiego dnia szczytu, miała także na celu przekazanie ustaleń na szczycie w Bukareszcie. W ten sposób Prezydent RP był „ambasadorem Szczytu” w USA. (…)

Przedsięwzięcie Trójmorza nie jest łatwe, a dla wielu może niemożliwe, podobnie jak myślano o Wspólnocie Węgla i Stali realizowanej pod kierunkiem Roberta Schumana. Tak jak Wspólnota Węgla i Stali, tak też Wspólnota Narodów Trójmorza realizuje się w obliczu perspektywicznego dużego potencjału gospodarczego i jednocześnie wysokiego potencjału intelektualnego Europy Wschodniej.

Cały artykuł prof. Zbigniewa Krysiaka pt. „Trójmorze szansą powrotu do Europy Schumana” znajduje się na s. 8 październikowego „Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł prof. Zbigniewa Krysiaka pt. „Trójmorze szansą powrotu do Europy Schumana” na stronie 8 październikowego „Kuriera WNET”, nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Marek Kuchciński: Konwencja samorządowa pokazała, że możemy trwale zmienić Polskę

Marszałek Sejmu patronujący w konferencji Europy Karpat, odbywającej się w ramach Forum Ekonomicznego, wskazywał na znaczne przyspieszenie projektów infrastrukturalnych tworzonych w ramach Trójmorza.


NA XXVIII Forum ekonomicznym w Krynicy przewodnim tematem był rozwój kontaktów międzynarodowych w ramach integrowania regionu Trójmorza. Geopolityka regionu była głównym tematem rozmowy Krzysztofa Skowrońskiego z Marszałkiem Sejmu Rzeczpospolitej Markiem Kuchcińskim: Jeżeli popatrzymy na Europę Karpat to teraz dopiero wydać, że pewne plany i marzenia zmieniają się w czyny, czego pilnują parlamenty narodowe współpracujących państw. To na forum Europy Karpat powstał pomysł Collegium Carpaticum, zakładające współpracę kilku karpackich uczelni i to się stało.

Marszałek pozytywnie odniósł się również do diecezji rady nagrody Człowieka Roku Forum Ekonomicznego w Krynicy o wyróżnieniu premiera Litwy Sauliusa Skvernelisa: To bardzo celna decyzja. Litwa bardzo mocno otworzyła się na współpracę z Polską, dzięki postawie premiera Litwy. To trzeba było do cenić.

Via Carpatia już jest budowania w Polsce, po części na Słowacji czy Węgrzech, gdyby nie przyspieszenie ze strony rządu Polski to mogłoby trwać nawet kilkanaście lat. My postawiliśmy na współprace i wspólną deklarację ministrów infrastruktury to bardzo ważne wydarzenie – zaznaczy Marek Kuchciński.

Marszałek był również pytany o zaangażowanie Bukaresztu w program integracji regionu: Trójmorze to inicjatywa, która wykluła się na forum Europy Karpat już kilka lat temu. Widzimy wielkie zainteresowanie we współpracy w ramach Europy Karpat, nie tylko ze strony rządu Rumunii, ale także samorządy. (…) Wielkim i silnym gospodarczo krajom niespecjalnie zależy na wzroście gospodarczym w naszym regonie. Myślę, że nam towarzyszy męstwo i odwaga, ale też rozwaga w działaniu – podkreślił Marek Kuchciński.

My musimy być gotowi do współpracy z Chinami, nie tylko w wymiarze jedwabnego szlaku, ale też przekazywaniu towarów dalej na zachód – zaznaczył Marszałek Sejmu Marek Kuchciński, podkreślając jednocześnie, że jeżeli Polska nie będzie silnym krajem, także pod względem infrastrukturalnym, to może stracić na kontaktach z Chinami.

Gospodarz konferencji Europa Karpat potwierdził, że relacje na linii Warszawa-Kijów są jedną z największych wyzwań dla Polskiej polityki zagranicznej: Ukraina jest ciągle wyzwaniem. Mamy obowiązek, żeby wspierać niepodległości Ukrainy, zagrożonej agresją rosyjską, pamiętając, że w sprawach naszych narodów są jeszcze kwestie do rozwiązania.

Marszałek Sejmu odniósł się również do sytuacji politycznej na krajowej scenie, w horyzoncie czterech wyborów: Patrząc w perspektywie 21 miesięcy (czterech kolejnych wyborów od samorządowych w październiku 2018 roku do prezydenckich w maj 2020), to rzeczywiście wyzwanie jest ogromne, opozycja nie ma ciekawych rozwiązań, jest gotowa tylko nas krytykować, ale to, co przedstawiliśmy na konwencji samorządowe, prezentacja premiera Morawieckie i tych kilkoro kandydatów z rodzinami, to świadczy o tym, że mamy szanse, aby zmienić Polskę trwale.

ŁAJ

W stronę Europy Właściwej. Powstanie Trójmorza jest pochodną jego awansu do roli kluczowego miejsca na globalnej mapie

Dla państw Europy Właściwej – sygnatariuszy Trójmorza nadchodzi trwała koniunktura na praktykowanie własnych suwerenności, a dla Polski – również szansa na odgrywanie w tym gronie znaczącej roli.

Szymon Giżyński

Jakie są konstytutywne cechy Trójmorza? Co najmniej trzy.

Po pierwsze, kwestia już wyżej wzmiankowana: definiowanie zagrożenia wspólnie, choć – co zresztą nie utrudnia statusu jedności grupy – niekoniecznie identycznie. Własne predylekcje i specyfikacje polityk, dla przykładu: Węgier, Czech czy republik bałtyckich nie muszą oznaczać problemu dla jedności Trójmorza; mogą natomiast stanowić – na rzecz Trójmorza – wartość dodaną.

Po drugie, nie tylko geograficznie, nadaje się Trójmorze do naturalnego i jednoznacznego wyodrębnienia. Przecież łączą trójmorskie państwa silne i rozmaite więzi: cywilizacyjne, gospodarcze i kulturowe; wynikające, w różnych konfiguracjach, ze wspólnoty historycznego losu.

Wszystkie państwa Trójmorza bronią swych terytoriów przed islamską, imigracyjną inwazją. Ta postawa nie oznacza, że narody Trójmorza są antyislamskie. Przeciwnie: akceptują i organizują pomoc dla państw islamskich, z których imigranci się wywodzą, po to, by ich zatrzymać na miejscu, bo są swym islamskim ojczyznom potrzebni. Narody Trójmorza – choć współcześnie w różnym stopniu interioryzacji – są historycznie chrześcijańskie, wyznań: katolickiego, protestanckiego, prawosławnego. I, in gremio, narody Trójmorza nie są, przynajmniej w takim stopniu jak Europa Zachodnia, dotknięte obecnością i penetracją elit pozostających w dyspozycji pokolenia ʼ68.

I po trzecie, rzecz najważniejsza: pojawiła się w ostatnich latach – dla krzepnięcia Trójmorza – rzeczywista, międzynarodowa koniunktura. Polityczna wola samych państw trójmorskich: Polski i pozostałych partnerów z Grupy Wyszehradzkiej, republik bałtyckich, Chorwacji czy Rumunii – by nie wystarczyła.

O spodziewanej pierwszorzędnej roli Trójmorza – w światowej geopolityce – rozstrzyga fakt, iż to na jego obszarze przez najbliższe dekady będzie przebiegał balans sił wielkich mocarstw: Stanów Zjednoczonych, Chin, w mniejszym stopniu – Rosji, w znacznie mniejszym – Niemiec.

Dzieje się tak, ponieważ konsekwentnie realizowany atlantycko-pacyficzny sojusz Niemiec i Rosji jest równoczesnym zagrożeniem, choć z odmiennych powodów, dla obu największych mocarstw-rywali: USA i Chin. (…)

Paradygmat pierwszy: Europy Zachodniej zislamizowanej, zdominowanej przez Niemcy, odwracającej się od swych ideowych korzeni i dezawuującej chrześcijańskie wartości; pozostającej w dyspozycji lewackich, biurokratycznych elit spod znaku pokolenia ʼ68; współpracującej z Europą Wschodnią – zdominowaną przez Rosję – w dziele budowy wspólnego wału atlantycko-pacyficznego. Ze względu na nieodwracalność procesu islamizacji można już dzisiaj nazywać Europę Zachodnią – Europą Kalifacką, gdyż taką postać religijno-administracyjno-polityczną nieuchronnie przybierze.

Paradygmat drugi: Europy Środkowej – państw zagrożonych w swej suwerenności i niepodległości kleszczami euroazjatyckiej współpracy: Niemiec – dominujących w Europie Zachodniej i Rosji – panującej w Europie Wschodniej; jednocześnie państw, formujących przymierze Trójmorza, łączące suwerenność państwową swych sygnatariuszy z wartością dodaną ich geopolitycznego sojuszu; państw przeciwnych islamizacji, sprokurowanej polityką imigracyjną Niemiec i innych krajów Europy Zachodniej; państw jeszcze nie sparaliżowanych dominacją lewackich, rodowodowych elit pokolenia ʼ68.

To państwa Trójmorza mogą i powinny już dzisiaj występować w świadomej, programowej roli głównego depozytariusza śródziemnomorskich i chrześcijańskich wartości europejskiej kultury. Z tego też względu już dzisiaj Europa Środkowa – Trójmorze – zasługuje w pełni na określenie: Europy Właściwej.

Paradygmat trzeci: Europy Wschodniej, składającej się z europejskiej części Rosji i podporządkowanych jej europejskich składników byłego Związku Sowieckiego; Europy Wschodniej, stanowiącej nieusuwalny zwornik rosyjsko-niemieckiego, euroazjatyckiego bloku. Ze względu na tę właściwość możemy określić Europę Wschodnią bardziej adekwatnym geopolitycznie mianem Europy Przed-Uralskiej.

Cały artykuł Szymona Giżyńskiego pt. „W stronę Europy Właściwej” można przeczytać na s. 18 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Szymona Giżyńskiego pt. „W stronę Europy Właściwej” na s. 18 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Za 30 lat Polska będzie liderem w regionie: Niemcy stracą pozycję potęgi gospodarczej, a Rosja pójdzie w rozsypkę

Wiele zależy od nas samych. Powinniśmy jasno odpowiedzieć sobie na pytanie, czy za dostęp do rynków mniejszych państw Trójmorza gotowi jesteśmy budować w nich drogi, mosty, infrastrukturę.

Zbigniew Berent

Polska przyszłym liderem w regionie

Polska ma potencjał, by stać się liderem w naszym regionie Europy. Słowa te od dziesięcioleci powtarzają środowiska patriotyczne. Przekonywał nas o tym Jan Paweł II, potem prezydent Lech Kaczyński, a obecnie rząd Dobrej Zmiany. Potwierdzają to nasze wartości narodowe, doświadczenia historyczne, pionierskie rozwiązania ustrojowe Rzeczpospolitej Obojga Narodów, Konstytucji 3 maja. Okazuje się, że hymny naszych wschodnich i południowych sąsiadów bazują na Mazurku Dąbrowskiego. A liderzy polityczni powstającej demokracji amerykańskiej całymi garściami czerpali z dorobku ustrojowego i myśli politycznej I Rzeczpospolitej.

Zatem nie jest tak, jak chcieliby zagraniczni krytycy i krajowi zdrajcy, że powinniśmy się wstydzić polskości. Przyświecały nam od wieków oryginalne, uniwersalne wartości: Bóg, Honor, Ojczyzna; Pro Patria; „Za naszą Wolność i Waszą”.

Europa dziś

Od kilku lat amerykański futurolog George Friedman powtarza, że Polska ma potencjał, by stać się silnym liderem w regionie. W 2012 roku powiedział w czasie Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie: – Unia Europejska skończyła się już w roku 2008, gdy nadszedł kryzys gospodarczy, a NATO nie zrobiło nic w kwestii konfliktu w Gruzji.

Unia Europejska dzisiaj to państwa narodowe, które chronią swoje interesy. Realną rzeczywistość cechuje totalna obłuda, a głoszona wolność gospodarcza pozostaje w sferze deklaracji. Profesor Friedman bez ogródek powiedział to, na co u nas wtedy nie pozwalała polityczna poprawność: że w realnych działaniach rządów Niemiec, Francji, Włoch, Holandii przejawia się skrajny protekcjonizm. Było to widoczne w sytuacji kryzysowej lat 2008–2012, gdy wycofywano kapitał i inne aktywa z terenu Europy Środkowej. Cały mechanizm funkcjonowania tzw. rajów podatkowych w Luksemburgu, na Malcie, krajach Beneluksu ma na celu drenaż rynków finansowych, w pierwszej kolejności krajów Europy Środkowej. Do tego mają służyć gospodarki państw peryferyjnych: malwersacjom finansowym i praniu brudnych pieniędzy. To oczywiste, że najwięksi beneficjenci tego układu będą do samego końca zaprzeczać prawdzie.

G. Friedman przypomniał, że Europejczycy, dokonując odkryć geograficznych w XV w., odmienili los świata i w pewien sposób go kształtowali. Jednak podbijając świat, zapomnieli o własnym kontynencie. Nie zadbali o jego jedność wewnętrzną.

Dużo później, w latach 1914–45 Europę ogarnęło szaleństwo dwóch wojen, w wyniku których straciła swoją dominującą pozycję. Upadły kolonialne europejskie imperia.

Unia Europejska powstała m.in. po to, by ta część świata odzyskała głos. Zdaniem Friedmana, po zakończeniu zimnej wojny wytworzyła się tożsamość europejska i w latach 1991–2008 Europa prosperowała świetnie. Niestety nie mówiła jednym głosem. Nastąpił kryzys roku 2008, dobrobyt się skończył. Okazało się, że trzeba zarządzać Unią w ciężkich czasach.

– W czasie dobrobytu nie zadawano sobie trudnych pytań. Padają one dopiero teraz. Część Europy nie chce jednak szukać na nie odpowiedzi, inna część jest przerażona sytuacją. W kryzysie pojawiają się egoizmy, jeden naród staje się nieczuły na los drugiego. Wiadomo przecież, że podstawą społeczności jest dzielenie wspólnego losu i empatia. Pytanie, przed którym staje społeczność Europy, brzmi następująco: jak zachować tożsamość narodową poszczególnych państw i jednocześnie tworzyć Unię? Jednak tego nie rozumieją zbiurokratyzowane elity zachodnioeuropejskie! Wszyscy członkowie Unii zgadzają się tylko w jednej sprawie – chcą dobrobytu – mówi George Friedman i trafnie stwierdza: złamana została nierozsądna obietnica leżąca u podstaw Unii Europejskiej – wieczna prosperity. – Unia powinna obiecać krew, pot i łzy; ludzie nie byliby rozczarowani – dodaje.

– Kryzys jest druzgocący zwłaszcza dla młodych ludzi, młodzi ludzie nie mają dziś marzeń. Jakie marzenia może mieć 25-letni Grek, gdy wie, że przez 10–15 lat nie będzie mógł znaleźć pracy i będzie żył w ubóstwie? – pyta Friedman. Europa jest w okresie przejściowym, nadchodzi czas sojuszy i koalicji. – Nie będzie wojen, ale będą państwa narodowe. Orban i Kaczyński nie tylko przewidują, ale podejmują konkretne działania, by to urzeczywistnić w pełni. Polscy i węgierscy prawicowi przywódcy widzą, że na świecie rośnie przekonanie, że Europa nie ma rozwiązania na kryzys. Jeśli odpowiedź w tej kwestii szybko się nie pojawi, Europa straci partnerów i wypracowaną pozycję.

Już na początku bieżącej dekady amerykański analityk zapowiadał, że Polska będzie się rozwijać. Musi jednak zmienić swoją strategię. Dotychczas poszukiwała kogoś, kto się nią zaopiekuje, a UE jako opiekun to nie najlepszy wybór. Polska powinna zostać liderem w regionie i „zaopiekować się” krajami między Bałtykiem a Morzem Czarnym. Friedman uważa, że Polska ma potencjał: – Możecie zawiązać sojusz z krajami Europy Środkowo-Wschodniej i stać się samowystarczalnym, silnym partnerem gospodarczym. Doradził też zacieśnianie współpracy z USA.

Najwidoczniej prognozy i rady G. Friedmana wzięli sobie do serca polscy i węgierscy prawicowi liderzy. Ich ucieleśnieniem jest koncepcja Trójmorza.

Friedmana wizja świata za 30 lat

Na początku października 2017 roku George Friedman powtórzył swą geopolityczną diagnozę:

– Za 30 lat Polska zostanie najpotężniejszym państwem w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, mocno oddziałującym na politykę europejską – powiedział w czasie wieczornej gali zamknięcia Europejskiego Forum Nowych Idei.

Przypomniał, że jeszcze w 1910 roku Europa była globalną potęgą, nadawała ton, przewodziła pod każdym względem. Czy ktoś wówczas przypuszczał, że w 1950 r., czyli po 40 latach, legnie w gruzach po dwóch strasznych wojnach, podzielona między USA i Związek Radziecki? Czy ktoś mógł przewidzieć, że po kolejnych 40 latach, czyli w 1990 roku, upadnie Związek Radziecki, a Niemcy się zjednoczą?

Jego zdaniem za 30 lat w obszarze technologii świat będzie się bardzo szybko zmieniał. Jeśli zaś chodzi o sytuację geopolityczną – nic bardziej mylnego, jak przypuszczenie, że wszystko pozostanie tak jak teraz i obecne mocarstwa zachowają swoje pozycje – ostrzega amerykański naukowiec.

Zdaniem Friedmana globalnym mocarstwem pozostaną Stany Zjednoczone, chociaż ich pozycja ulegnie osłabieniu. Ameryka może się jednak nie obronić, jeśli będzie atakowała kolejne państwa, np. Irak, bez pomysłu, co z nimi począć. Chiny teraz są potęgą, ale mają wiele wewnętrznych problemów (dyktatorski rząd, narastające różnice społeczne); dlatego za 30 lat nie utrzymają obecnej pozycji

Friedman twierdzi, że prawdziwym mocarstwem stanie się Japonia. Jest to o tyle zastanawiające, że amerykańskie instytucje finansowe plasują na pierwszym miejscu rankingu rozwoju gospodarczego za 30 lat Indie, z wysoką pozycją Brazylii. Zdaniem Friedmana będzie rosła w siłę Turcja, która ma szansę wrócić do świetności.

Co się stanie w Europie? Friedman przewiduje, że Unia Europejska może mieć kłopoty z dalszą integracją państw. Co zaskakuje, wieszczy upadek Niemiec i Rosji. Jego zdaniem gospodarka niemiecka jest w ponad 50% uzależniona od eksportu. To ogromne zagrożenie, bo takich proporcji nie uda się utrzymać w przyszłości. Z kolei Rosja nie stworzyła nowoczesnej gospodarki. Upadek Związku Radzieckiego był tylko pierwszym etapem zsuwania się w przepaść tego kraju. A co z Polską? Zdaniem amerykańskiego naukowca, Polska zawsze bała się Niemiec i Rosji. W sytuacji, kiedy za 30 lat Niemcy nie będą już potęgą gospodarczą, a Rosja znajdzie się w rozsypce, Polska, ze świetnie wykształconym społeczeństwem, urośnie do roli regionalnej potęgi, z ambicjami odgrywania ogromnej roli na arenie międzynarodowej. Bardzo wzrośnie znaczenie Europy Środkowo-Wschodniej.

W wywiadzie z 15 stycznia 2018 roku profesor George Friedman swoje prognozy. To, że Polska znalazła się pod pręgierzem Brukseli, amerykański politolog uznaje za dowód siły naszego państwa.

– Atakowaliby was, gdybyście byli słabi? Jednym ze znaków rozpoznawczych wschodzącej potęgi jest to, że schodzące potęgi wytaczają przeciwko niej najcięższe działa.

Znaleźliście się na celowniku Unii Europejskiej, która chce zachować kontrolę nad polityką wewnętrzną państw członkowskich. Wybrali was zamiast Węgier, bo jesteście ważni. Dlatego Wielka Brytania, która opuszcza Unię właśnie z powodu ingerencji Brukseli, symbolicznie zawarła z wami traktat obronny. Jesteście ważnym graczem w Europie. Polska jest obecnie liderem bloku państw, które sprzeciwiają się potocznemu rozumieniu UE, czyli temu, czym – zdaniem liberalnych europejskich elit–  powinna być europejska wspólnota – uważa były dyrektor agencji Stratfor („Sieci” 3/2018).

W Europie obecny jest lęk przed pojawieniem się nacjonalizmów. Ale one już istnieją, co widzi i profesor Friedman, i każdy bystry obserwator stosunków międzynarodowych. Zdaniem Friedmana, nacjonalizm będzie rósł w siłę i w Europie, i na świecie. Coraz częściej będziemy słyszeli: chcę się troszczyć o własny naród, a nie o Europę. Powstanie coraz więcej partii nacjonalistycznych. Nawet w Niemczech taka partia jest obecnie trzecią siłą polityczną. Na dodatek chadecja kanclerz Angeli Merkel straciła wyraźnie na poparciu w wyborach parlamentarnych.

Jego zdaniem w Europie widać obecnie dwa równoległe procesy. Pierwszy to fragmentacja, także wewnętrzna, niektórych krajów członkowskich. Drugim procesem jest wyzwanie rzucone centrystycznym europejskim partiom.

– Reakcja Brukseli na te procesy, na Brexit, na Polskę, w postaci panów Timmermansa i Junckera, jest wysoce emocjonalna i wynika z poczucia osaczenia. (…) eurokraci marzą o jednej europejskiej tożsamości. Oni zupełnie nie rozumieją Polaków. Im bardziej na nich naciskają, tym bardziej Polacy przypominają sobie swoją historię i utratę suwerenności.

Tym bardziej stają się uparci, więc to niezbyt mądra strategia – ocenia Friedman (źródło: PAP, „Sieci”).

Trójmorze

Kilka miesięcy wcześniej od prognoz Friedmana, w lipcu 2017 roku ukazały się wszystkich mediach informacje o koncepcji Trójmorza. W lipcu 2017 roku podczas sesji gospodarczej Szczytu Trójmorza pod hasłem „Infrastruktura, transport, energetyka” prezydent Andrzej Duda podkreślił konieczność wsparcia gospodarczych efektów spotkania. Zaznaczył, że między Bałtykiem, Adriatykiem a Morzem Czarnym rozciąga się przestrzeń wielkiego ekonomicznego potencjału. Dodał, że inicjatywa Trójmorza jest prezydenckim parasolem, który ma zapewnić polityczne wsparcie biznesowym przedsięwzięciom w regionie.

Pierwszym efektem warszawskiego Szczytu Trójmorza było podpisanie umowy między czterema polskimi i chorwackimi firmami z sektora infrastruktury. Kolejny Szczyt Trójmorza ma się odbyć w 2018 roku w Bukareszcie. Taką deklarację złożył obecny na warszawskim szczycie państw Europy Środkowej prezydent Rumunii Klaus Johannis. Prezydent Duda podkreślił, że liczy na kolejne ważne spotkanie polityków, ale również forum biznesowe i spotkanie prezydenckich doradców międzynarodowych.

Podsumowanie

Koncepcja Trójmorza nie zastąpi Unii Europejskiej. Należy zatem traktować ją jako uzupełnienie UE. Dotychczas nie było odpowiedniego klimatu na podobne projekty. Po kryzysie 2008 roku, gdy dokonał się upadek wartości, na jakich budowano Unię, gdy ujawniony został protekcjonizm państw „starej Unii”, zwrócony przeciwko towarom i rynkom nowo przyjętych do Unii państw, niegodziwe traktowanie ich konsumentów, gdy nastąpił kryzys migracyjny – powstała sytuacja nad wyraz sprzyjająca tworzeniu sojuszy regionalnych. Sojuszy państw połączonych wspólną historią i doświadczeniem czasów okupacji sowieckiej do 1989 roku, podobnym poziomem rozwoju ekonomicznego, bliskością położenia, podobną wielowarstwową kulturą.

Jak zawsze przy powstawaniu takich projektów, są i spore bariery współpracy. Może je jednak pokonać wspólnota interesów. Ważne jest to, że rok 2017 zamykaliśmy przeświadczeniem, że koncepcja Trójmorza to nie projekt abstrakcyjny. A sytuacja jest na tyle dynamiczna, że obraz tego przedsięwzięcia staje się coraz bardziej czytelny. Zmienia się bowiem sytuacja polityczna Europy. Wielka Brytania wyszła z Unii. Rumunia osiąga coroczny wzrost gospodarczy na poziomie Chin. Relacje Polski z państwami byłej Jugosławii stale się poprawiają. Wydaje się, że dużo zależy od postawy Austrii, której rząd jest obecnie prawicowy. Niektórzy analitycy przewidują, że w przypadku znaczącej przebudowy Unii Europejskiej jej centrum mogłoby się znaleźć w Wiedniu.

Wiele zależy od nas samych. Powinniśmy jasno odpowiedzieć sobie na pytanie, czy za dostęp do rynków mniejszych państw Trójmorza gotowi jesteśmy budować w nich drogi, mosty, infrastrukturę. Do naszej polityczno-ekonomicznej świadomości musi trafić, że aby osiągnąć korzyści, najpierw trzeba zainwestować!

Polska potrzebuje myślenia strategicznego na miarę Piłsudskiego, Eugeniusza Kwiatkowskiego. Jest nadzieja, że takim strategicznym wizjonerem okaże się Mateusz Morawiecki. Premier powinien rychło zabrać się do kreatywnego złożenia poniższych puzzli w jedną, ambitną strategię:

  • Konsekwentne dynamizowanie rozwoju gospodarczego,
  • Promocja polskiej gospodarki: wykorzystanie sojuszy międzynarodowych do ekspansji ekonomicznej Polski,
  • Innowacyjność, badania i rozwój celem podejmowanych decyzji Rady Ministrów,
  • Reaktywowanie Centrum Studiów Strategicznych Rządu,
  • Likwidacja niepotrzebnych, kosztogennych struktur: większości agencji i funduszy celowych,
  • Unormowanie relacji w Unii Europejskiej,
  • Wykorzystanie polskiego niestałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ,
  • Przejście od roli „wojownika” do roli liczącego się podmiotu gospodarczego.

Musimy pamiętać o metodach, jakie stosują od lat dwaj najwięksi sąsiedzi: Rosja i Niemcy. W ramach polityki rusyfikacyjnej w końcu XIX wieku administracja rosyjska wspierała świadomość mniejszościowych grup etnicznych nie tylko na ziemiach zabranych I Rzeczpospolitej, ale także na Kaukazie, w Azji Środkowej i na Syberii, w celu utrzymania rozbicia i niedopuszczenia do powstania większych grup. Metody te udoskonalone były w Związku Sowieckim.

Tworzono nowe narodowości, łączono i dzielono już istniejące i przypisywano im nowe jednostki administracyjne, stosownie do aktualnych warunków politycznych. Rozbicie na małe grupy ułatwiało także późniejszą rusyfikację. Podstawową zasadą polityki sowieckiej było popieranie partykularyzmów i zwalczanie tendencji integracyjnych.

Rezultaty tych działań widać dziś na całym obszarze byłego imperium. Są skutecznie wykorzystywane we współczesnej polityce rosyjskiej od czasu upadku Związku Sowieckiego (Kaukaz Północny, Naddniestrze, Osetia Południowa, Abchazja, Krym, Republika Litewska itd.).

Te metody zostaną najprawdopodobniej zastosowane również w celu uniemożliwienia integracji sojuszu Międzymorza. Trzeba mieć tego świadomość i przekonać o tym niebezpieczeństwie innych uczestników dopiero co zawiązanego porozumienia. Kluczowymi państwami sojuszu są Polska i Rumunia, z uwagi na ich potencjał gospodarczy, ludnościowy i zbrojny. To na tych dwóch państwach spoczywa zadanie zapewnienia bezpieczeństwa (przy wsparciu NATO i USA) pozostałym krajom.

Artykuł Zbigniewa Berenta pt. „Polska przyszłym liderem w regionie” można przeczytać na s. 17 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Berenta pt. „Polska przyszłym liderem w regionie” na s. 17 lipcowego „Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Projekt Sarmatia transportu ropy naftowej. Przez ponad 10 lat nie doczekał się realizacji. Czy są jeszcze na to szanse?

W 2007 r. doszło do powołania spółki Polski, Ukrainy, Gruzji, Litwy i Azerbejdżanu o nazwie Sarmatia dla budowy korytarza transportu ropy łączącego Morze Kaspijskie z morzami Czarnym i Bałtyckim.

Mariusz Patey

Na Ukrainie powstał plan wybudowania infrastruktury przesyłowej łączącej złoża ropy naftowej w rejonie Morza Kaspijskiego z wybrzeżem Morza Czarnego. W 1993 r prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk wydał rozporządzenie o budowie w Odessie terminala naftowego, który miał odbierać między innymi ropę z basenu Morza Kaspijskiego. W tym czasie Ukraina była znaczącym przetwórcą ropy naftowej i producentem produktów ropopochodnych.

W 1996 r. została podjęta decyzja o połączeniu istniejącej infrastruktury przesyłowej ropy naftowej wschód-zachód z terminalem naftowym w Odessie. W 2002 roku, już za prezydentury Leonida Kuczmy, zakończono budowę ropociągu Odessa-Brody. Ciekawe, że cały projekt został sfinansowany ze środków państwa ukraińskiego.

W 2003 r. Komisja Europejska uznała ten projekt za ważny dla bezpieczeństwa energetycznego UE, jej sąsiadów i krajów partnerskich. Polska od początku wykazywała zainteresowanie projektem. Jednak w 2004 r. ropociągiem zaczęła płynąć ropa rosyjska do terminala przeładunkowego w Odessie. (…)

Ryc. 1. Trasa projektowanego ropociągu. Źródło: Sarmatia Sp. z o.o.

Jak widzimy, trasa ropociągu biegnącego z Azerbejdżanu przez Gruzję (ryc. 1) kończy się terminalem przeładunkowym w Supsie, potem ropa naftowa tankowcami transportowana jest do portu w Odessie, a następnie ropociągiem ma docierać do rafinerii w Polsce, Słowacji, Czechach i Niemczech.

Lekka ropa z Morza Kaspijskiego jest bardziej wydajnym surowcem i nie wymagającym tak kosztownego procesu odsiarczania jak gatunki ropy ciężkiej (na przykład typu Ural), która jest głównym surowcem (jeszcze do niedawna 90% całego wolumenu zakupów) importowanym na do rafinerii Orlenu w Płocku.

Przeciwnicy projektu podkreślają jednak wyższą cenę surowca azerskiego czy irańskiego i wyższe koszty transportu wynikające chociażby z konieczności podwójnego przeładunku. Ceny surowców podlegają jednak dużym fluktuacjom i trudno dziś przewidzieć, jak będzie wyglądać relacja cenowa ropy typu „Ural” do gatunków wydobywanych w obszarze Morza Kaspijskiego.

Drogi morskie, dotychczas wykorzystywane do transportu ropy do Polski, są obarczone ryzykiem związanym z określoną przepustowością cieśnin, którymi już teraz przepływa zbyt duży tonaż ładunków. Na dzień dzisiejszy prawdą jest, że transport morski jest poważną konkurencją dla korytarzy lądowych. Korytarz transportowy północ-południe ma jednak istotny walor bezpieczeństwa, dając przy tym możliwość dywersyfikacji kierunków dostaw ropy. Trudna do przewidzenia w najbliższych latach polityka Kremla wobec krajów naszego regionu jest ważnym argumentem przemawiającym za kontynuacją tego projektu. Istotna jest dla odbiorców ropy docierającej tą drogą stabilność krajów tranzytowych i poradzenie sobie z zagrożeniami płynącymi z zewnątrz.

Innym problemem jest brak podpisanych długoterminowych umów z potencjalnymi dostawcami surowca. Jednak dziś, przy coraz większym udziale giełd, tzw. transakcji spotowych oraz sporej podaży surowca, nie należy się spodziewać braku chętnych do sprzedaży. Także istnieje obawa, że minimum opłacalności, tj. 10 mln ton transportowanej ropy rocznie, będzie niemożliwa do ulokowania na rynku polskim i innych rynkach regionu.

Niestety w dużej części o kierunku zakupów decydują wybory polityczne. W przypadku Polski czynnik polityczny powinien sprzyjać projektowi Sarmatia. Może jednak wystąpić problem (do przełamania) niechęci największego gracza w regionie, tj. petrochemii Płocku, do zakupów większych ilości surowca innego niż Ural.

Zainwestowano bowiem w przeszłości w drogie instalacje odsiarczające o określonych mocach przerobowych, które w przypadku zmniejszenia zakupów dotychczasowego gatunku ropy dłużej się będą amortyzowały. Polskie rafinerie (Orlenu w Płocku i Lotosu w Gdańsku) przy założonych odbiorach do 30% innych gatunków niż Ural w miksie mogłyby przerabiać między 4 mln a 8 mln ton ropy kaspijskiej Azeri Light bez szkody dla swych marż rafineryjnych. Być może także i inne rafinerie kontrolowane przez polskie spółki (Możejki) mogłyby być potencjalnie zainteresowane zakupami. Szacunki muszą być jednak ostrożne, nie należy zapominać, że ropa od dostawców światowych może docierać alternatywnymi drogami przez terminale naftowe nad Adriatykiem i Bałtykiem. Nie umniejsza to jednak znaczenia projektu Sarmatia. (…)

Ciekawie także przedstawia się mapa europejskich ropociągów. Wskazuje ona na mocną zależność Europy Środkowo-Wschodniej od jednego kierunku dostaw, natomiast Europa Zachodnia ma znacznie lepiej zdywersyfikowane kierunki zaopatrzenia. Prawdą jest, że Polska dzięki naftoportowi w Gdańsku może skutecznie obronić się przed hipotetycznym problemem gwałtownego zmniejszenia podaży rosyjskiej ropy. W Niemczech Wschodnich jest rafineria Leuna o przerobie 12 mln ton ropy rocznie, należąca do koncernu Total. Ropę importuje głównie przez ropociąg Przyjaźń.

Hipotetyczni odbiorcy ropy kaspijskiej mogą się znaleźć w Czechach (Unipetrol należący do Orlenu), na Litwie (Możejki) i w Niemczech (Leuna). Trudno obecnie liczyć na Słowację, gdzie znajduje się rafineria kontrolowana przez węgierski koncern MOL, ze względu na silne więzi kooperacyjne, a także związki polityczne z Rosją.

Ciekawą opcją byłaby budowa po stronie ukraińskiej rafinerii położonej na drodze przebiegającego ropociągu. Ukraina bowiem obecnie jest dużym importerem produktów ropopochodnych produkowanych głównie w białoruskich rafineriach. Z przyczyn politycznych chciałaby zapewne być mniej uzależniona od rosyjskiego surowca. Ciągle mała przejrzystość państwa nie wpływa odstraszająco na potencjalnych inwestorów z zagranicy. Jest jednak nadzieja, że podejmowane ostatnio próby reform tego kraju przyniosą pozytywne zmiany.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Projekt Sarmatia transportu ropy. Szanse realizacji” znajduje się na s. 10 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Projekt Sarmatia transportu ropy. Szanse realizacji” na s. 10 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl

Bobołowicz: W podrzeszowskiej Jasionce odbyło się już XI Forum Ukraina – Europa

Na Forum wzięli udział eksperci i politycy z Polski, Ukrainy, oraz krajów Unii Europejskiej. Dyskutowano m.in. o procesach integracyjnych UE i Ukrainy, relacjach z Rosją oraz o przyszłości Trójmorza.

Na Forum poruszano zagadnienia gospodarcze, w tym kwestie energetyczne oraz infrastrukturalne. Forum stało się dowodem, że relacje Ukrainy z  UE, a przede wszystkim z Polską nie są, czy może nie muszą być zdeterminowane przez kwestie historyczne.

Na Forum byli obecni przedstawiciele władz RP, w tym Marszałem Marek Kuchciński, który zresztą wystąpił w głównym panelu forum.

Marszałek stwierdził, że w Polsce pracuje nawet dwa miliony Ukraińców, zaznaczając że Polska nie ma żadnych kłopotów z imigrantami. A z ukriańskimi pracownikami potrafimy się porozumieć, myśleć podobnymi kategoriami i cechuje nas wspólną mentalność.

Marszałek odniósł się również do budowy gazociągu Nord Stream II, który stanowi realne zagrożenie dla Polski, ale przede wszystkim dla Ukrainy i jej niepodległości. Marszałek nawiązał do protestu przeciwko budowie tego gazociągu jaki wspólnie wystosowało do UE i USA pięć państw: Polska, Ukraina, Łotwa, Litwa i Mołdawia.

Marszałek przypomniał, że relacje polsko-ukraińskie wymagają rozwiązania bolesnych spraw historycznych. „Nie można ich dłużej pomijać i odkładać na przyszłość stwierdzając że nasze stosunki trzeba oprzeć na prawdzie i wtedy iść jak równi z równymi, jak wolni z wolnymi”.

Według Witalij Portnikow, który jest współprzewodniczącym Polsko – Ukraińskiego Forum Partnerstwa umowa stowarzyszeniowa z UE była dla Ukraińców gwarancją , że Ukraina będzie niezależna od Rosji. Ukraińcy na Majdanie bili się o niepodległość swojego państwa. Alternatywą dla europejskich aspiracji Ukrainy jest Unia Euroazjatycka i kontynuowanie statusu kolonialnego państwa wobec Rosji.

Deputowany Mykoła Kniażycki, współprzewodniczący polsko-ukraińskiej grupy parlamentarnej, wykonanie umowy stowarzyszeniowej w różnych dziedzinach jest na różnym poziomie. Również i jego zdaniem, przez długi czas Ukraina rozwijała się jako faktyczna kolonia Rosji. Kniażycki odnosząc się do kwestii historycznych stwierdził, że ukraińskie państwo nie może odpowiadać za historię, która wydarzyła się, w czasie, kiedy tego państwa nie było.

Na Forum stałym elementem były relacje gospodarcze Ukrainy i UE, w tym oczywiście przede wszystkim z Polską. Minister inwestycji i rozwoju, Jerzy Kwieciński,  stwierdził, że można zauważyć pozytywne symptomy w zakresie współpracy gospodarczej Polski i Ukrainy na płaszczyźnie handlowej. Eksport towarów z Polski na Ukrainę wzrósł o 24%, zaś import z Ukrainy do Polski – o 27%. Jak mówił Kwieciński, relacje rządowe na linii Warszawa-Kijów nie są idealne, co przekłada się na gospodarkę, ale niewątpliwie da się zauważyć pewien pozytywny impuls.

Stanisław Szwed, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej odniósł się do kwestii luki na polskim rynku pracy, którą według niego znakomicie wypełniają obcokrajowcy, czyli w dużej mierze Ukraińcy.

„Ci pracownicy są nam potrzebni i z nich w dużej mierze korzystamy” – stwierdził minister. Ukraińcy według niego przede wszystkim wykonują prostsze prace – w branżach takich jak sadownictwo, transport czy budownictwo.

Wiesław Łyszczek, Główny Inspektor Pracy w Państwowej Inspekcji Pracy przyznał, że skala napływu pracowników z Ukrainy w ciągu ostatnich lat wzrosła o prawie 150 procent. Szacuje się, że 100 tys. Ukraińców pracuje w Polsce bez umowy o pracę. Celem Głównego Inspektoratu Pracy jest zmiana tej sytuacji, dlatego uruchomiono infolinię, której pracownicy służą Ukraińcom poradami w sprawie naruszeń zasad zatrudnienia.

W czasie Forum ogłoszono laureatów nagrody „Karpacka Europa Wspólnych Wartości” Nagrodę otrzymał polski reżyser Jerzy Hoffman i Oleg Sencow-ukraiński reżyser filmowy, scenarzysta i producent, który 11 maja 2014 roku został aresztowany na Krymie pod zarzutem planowania działań terrorystycznych. W sierpniu 2015 roku rosyjski sąd skazał go na 20 lat łagru. Sencow do dziś przebywa w więzieniu.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

 

 

Publikacja współfinansowana z projektu „Zapobieganie wywoływaniu napięć w relacji Polski z sąsiadami – StopFake PL” realizowanego przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, będącego zadaniem publicznym współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w ramach konkursu „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2018”,
Publikacje wyrażają poglądy autorów i nie mogą być utożsamiane z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP

jn/pb

Prof. Csaba Gy. Kiss: Polska i Węgry muszą być przygotowane na różne scenariusze

Jesteśmy przed wyborami w Niemczech, nasze kraje i nasza polityka muszą być przygotowane na różne scenariusze – tak wizytę Viktora Orbana w Polsce skomentował węgierski politolog ds. Europy Środkowej

Viktor Orban podczas piątkowej wizyty w Warszawie spotkał się z premier Beatą Szydło, z marszałkami Sejmu i Senatu oraz liderem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Rozmowy szefów rządów Polski i Węgier dotyczyły m.in. kwestii bezpieczeństwa oraz spraw unijnych.

Podsumowując spotkanie na linii Szydło–Orban, ekspert ds. Europy Środkowej stwierdził, że najważniejszą agendą tego spotkania jest to, że „jesteśmy przed wyborami w Niemczech, więc nasze kraje i ich polityka muszą być przygotowane na różne scenariusze”.

Węgierski politolog powiedział PAP, że „Grupa Wyszehradzka z punktu widzenia węgierskiego jest ważnym filarem polityki zagranicznej. Bardzo pozytywny był np. efekt obecności żołnierzy i policjantów z innych krajów Grupy Wyszehradzkiej latem 2015 przy granicy węgierko-serbskiej”.

„Grupa V4 – to nie tylko oś polsko-węgierska, ale także Słowacja i Czechy” – przypomniał i dodał: „moglibyśmy rozwijać wspólną politykę pamięci, konstruowania wspólnej tożsamości regionalnej, popularyzować kulturę naszych partnerów”.

Nawiązując do wpływu Rosji w regionie Europy Środkowowschodniej, prof. Kiss zauważył, że Rosja prowadzi „sprytną politykę” z poszczególnymi państwami V4 – „zawsze jest to polityka bilateralna, niebiorąca pod uwagę istnienia tej wspólnoty”.

Zdaniem węgierskiego politologa państwom w grupie V4 potrzebna by była „szczegółowa koordynacja w konkretnych sprawach, w najmniejszych szczegółach, przede wszystkim w polityce energetycznej”.

„Oczywiście wzrost wpływu Rosji w naszym regionie nie jest korzystny z punktu widzenia węgierskiego” – skomentował prof. Csaba Gy. Kiss.

Prof. Kiss zapytany o projekt Trójmorza i możliwości współpracy pomiędzy państwami Europy Środkowo-Wschodniej odpowiedział, że Trójmorze może mieć duże znaczenie, „jeżeli zaczną się działania i będą konkretne wyniki”, np. w komunikacji: „trasy kolejowe na osi północ-południe, autostrady czy wspólne kanały energetyczne LNG”.

„Trójmorze jest projektem na dłuższą metę” – zauważył ekspert.

PAP/MoRo

Znaleźli sobie chłopca do bicia. Przez ostatnie kilka lat wyżywali się na Węgrach, teraz przerzucili się na Polskę

Dzień 78. z 80/Toruń/Za nami 839 km Wisły – W rozmowie z prof. Wojciechem Polakiem o tym, jak powinniśmy reagować na działania UE wobec Polski, o projekcie Trójmorza oraz o reparacjach wojennych.

W Poranku WNET nadawanym z Torunia Krzysztof Skowroński rozmawiał z historykiem, profesorem Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, od 2016 r. członkiem Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej Wojciechem Polakiem. Zasadniczym tematem rozmowy były stosunki Polski z Unią Europejską i z Niemcami.

Gość Poranka powiedział, że jest zaniepokojony działaniami Komisji Europejskiej wobec Polski. Podpowiadał, jak Polska powinna na nie reagować.

– Czy nie należałoby w końcu powiedzieć, kochani panowie, jeśli tak bardzo nas nie lubicie, tak bardzo chcecie nam szkodzić, nakładać kary, organizować jakieś sabaty czarownic nad nami, to może my wam podziękujemy podobnie jak Anglicy? To są mocne słowa, ale w końcu tego argumentu też trzeba będzie użyć. Może to by tych panów z gorącymi głowami trochę ostudziło. Wszystkie zarzuty wobec Polski są kompletnie absurdalne, wynikają z nieznajomości naszego kraju, z czystej złośliwości albo z różnych politycznych powodów. Znaleźli sobie chłopca do bicia. Przez ostatnie kilka lat wyżywali się na Węgrach, teraz przerzucili się na Polskę.

Czy to nie jest wspólna strategia Komisji Europejskiej i polskiej opozycji, i czy nie jest to zamysł wypychania takich krajów jak Polska z Unii Europejskiej? Zdaniem profesora Polaka elity zachodnioeuropejskie nie chcą nas wyrzucić z Unii, gdyż wiązałoby się to ze zbyt dużymi perturbacjami (co prawda mniejszymi niż w przypadku wyjścia z Unii Wielkiej Brytanii). Elity unijne chcą z Polski zrobić państwo wasalne, podporządkowane, niestawiające się. W odpowiedzi na to „trzeba kategorycznie powiedzieć NIE”.

Gość Poranka uważa, że skoro Francja i Niemcy chcą tworzyć „Unię dwóch prędkości”, czy też tworzyć w niej tzw. twarde jądro składające się z Niemiec, Francji, Włoch i państw Beneluksu („Może jeszcze kogoś by tam dorzucili łaskawie”), to pozostałe państwa UE powinny organizować się w opozycję przeciwko takiemu rozwiązaniu i ewentualnie grozić wyjściem z UE. „Nadszedł czas na język bardziej zdecydowany”.

W tym kontekście ważny staje się projekt Trójmorza. Jest on krytykowany między innymi ze strony tzw. realistów.

– Ci, którzy za dużo mówią o realizmie politycznym, zbyt wiele nie osiągają. W polityce trzeba mieć wyobraźnię. Gdyby Piłsudski w 1914 roku mówił o realizmie, to pewnie niepodległej Polski by nie było – tak prof. Polak odpowiada na ich zarzuty.

Zwraca jednak uwagę, że projekt Trójmorza nie jest koncepcją, którą dałoby się zrealizować w ciągu kilku lat. Trzeba do niej dochodzić latami, opleść kraje siecią porozumień, wzajemnie korzystnych umów, stworzyć ciała koordynujące politykę, gospodarkę, kulturę. „To musi potrwać, ale to trzeba robić, dobrze, że zrobiono pierwszy krok”. Ważne według profesora jest to, że Polska nie próbuje dominować nad pozostałymi krajami Trójmorza.

Jeśli chodzi o głośny obecnie temat żądania przez Polskę reparacji wojennych od Niemiec, profesor zwraca uwagę, że sprawa ta ma kilka aspektów – moralny, gospodarczy i prawny. Uważa, że reparacje nam się należą.

„Pod względem prawnym każdy rozsądny człowiek powie, że nie ma żadnych przeszkód”. Pod względem moralnym, to nawet Niemcy z tym się zgadzają. Z reparacjami jest jednak podobnie jak z Trójmorzem – to nie jest sprawa na parę tygodni czy miesięcy. Nad tym trzeba pracować, stawiać sprawę na forum międzynarodowym, w różnych gremiach, szukać sojuszników.

Profesor Polak krytykuje przy tym to, że Polska odcina się od Grecji, która już kilka lat temu domagała się reparacji od Niemiec. Z Niemcami trzeba rozmawiać w sposób ostry, ale w granicach dyplomacji.

[related id=38076]Ważny jest też aspekt psychologiczny reparacji wojennych w sytuacji, gdy Niemcy prowadzą nagonkę przeciwko Polsce. Przypomnienie im o ogromie zbrodni popełnionych przeciwko Polsce, o niezapłaconych rachunkach, może na nich podziałać moderująco, jak to ujął Wojciech Polak.

Biuro Analiz Sejmowych sporządziło ekspertyzę, według której Polska skutecznie nie zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec. Profesor Polak uważa, że najpierw należy dokładnie policzyć straty Polski i podsumować roszczenia Polski – państwa i osób indywidualnych, czego efektem byłaby konkretna kwota liczona w dolarach lub w euro.

Niemcy w odpowiedzi na to nie będą mogły wystawić rachunku za zachodnie ziemie obecnej Polski, gdyż Polska ich nie zajęła. Otrzymała je na mocy traktatu poczdamskiego jako rekompensatę za kresy wschodnie. Jeżeli Niemcy mieliby za to komuś wystawiać rachunek, to Amerykanom i Anglikom, ewentualnie Rosjanom.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części szóstej Poranka WNET z Torunia, a w niej także o tym co profesor Polak sądzi o „dobrej zmianie”.

JS