Raport z Kijowa 30.01.2023 r. – ukraińscy deputowani na wakacjach podczas wojny

Deputowany Mykoła Tyszczenko został wyrzucony z partii Sługa Narodu. Polityk zaplanował spotkanie w Bangkoku. Jest także reakcja Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Narodowej.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Narodowej wydała zakaz wyjazdów zagranicznych deputowanym i urzędnikom poza podróżami służbowymi, po aferze związanej w wyjazdem deputowanego partii Sługa Narodu do Tajlandii. Mykoła Tyszczenko został usunięty z partii.

 

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Pięć państw z grupy ASEAN stworzy system transgranicznych płatności mobilnych z pominięciem dolara

Rupie indonezyjskie

Filipiny, Malezja, Singapur, Indonezja i Tajlandia podpiszą w listopadzie porozumienie o integracji swoich mobilnych systemów płatności w czasie rzeczywistym. System oparty będzie o waluty lokalne.

Na Bali w dniach 15-16 lipca spotkali się ministrów finansów i szefów banków centralnych państw członkowskich grupy G20 oraz państw stowarzyszonych. Sprawująca prezydencję w G20 Indonezja była gospodarzem spotkania poświęconego obecnym problemom ekonomicznym, które szczególnie są odczuwane przez państwa biedniejsze. Na problemy tych ostatnich zwraca uwagę Indonezja zaliczana do państw rozwijających się (mimo bycia 16. gospodarką świata).

W Indonezji ponad 2/3 obywateli jest wykluczonych z państwowego systemu bankowego. Dżakarta chciałaby zwiększyć odsetek Indonezyjczyków mających dostęp do usług bankowych do 80 proc. Pomóc w tym może ogłoszony przez pięć największych państw ASEAN system przelewów transgranicznych. Porozumienie w tej sprawie ma być podpisane w listopadzie.

Czytaj także:

Albert Świdziński: indonezyjski MON wyraził głębokie zaniepokojenie trwającym wyścigiem zbrojeń

Singapurski system mobilnych płatności w czasie rzeczywistym powiązany jest już teraz z analogicznymi systemami w Filipinach, Malezji i Tajlandii, a także w Indiach. Ważnym szczegółem jest rezygnacja z używania dolara jako bazy przeliczeniowej przy wymianie walut. Banki regionalne będą dokonywać bezpośredniej wymiany między parami walutowymi.

A.P.

Źródło: chiny24.com

Czy Ronaldo odejdzie z Manchesteru United? Trener nie ma żadnych wątpliwości

Cristiano Ronaldo w czasie gry w Manchesterze United / Kjetil r / Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)

Cristiano Ronaldo nie poleci z drużyną Czerwonych Diabłów na tournee do Tajlandii. Ta informacja wywołała falę komentarzy o możliwym odejściu Portugalczyka.

Cristiano Ronaldo to jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii Ligi Mistrzów. Wygrywał ją pięciokrotnie (więcej tytułów zgromadził jedynie Francisco Gento), jest też najskuteczniejszym strzelcem w historii tych rozgrywek (w 182 meczach zdobył 140 bramek). Portugalczyk w LM czuje się jak ryba w wodzie i chciałby dalej śrubować swój strzelecki rekord. Jego obecna drużyna, Manchester United, nie zakwalifikowała się jednak do tegorocznej Ligi Mistrzów. Z tego powodu zaczęły pojawiać się głosy, że CR7 opuści Czerwone Diabły. Oliwy do ognia dodała wiadomość, że Ronaldo nie poleci z drużyną na tournee do Tajlandii.

Antoni Piechniczek w Radiu Wnet: aby odnosić sukces, trzeba nakreślić sobie prawie rygorystyczną klauzulę

Wątpliwości co do transferu podopiecznego rozwiał trener United Eric Ten Hag. Stwierdził, że Portugalczyk nie jest obecnie na sprzedaż, a jego nieobecność na Dalekim Wschodzie podyktowana jest sprawami osobistymi.

K.B.

Źródło: Twitter

Dr Michał Lubina: Generałowie birmańscy nie mają się dokąd wycofać. Będą walczyć do końca

Czemu birmańscy generałowie są tak brutalni? Czy Mjanma podzieli los Syrii? Kto popiera juntę? Dr Michał Lubina o tym, jak wygląda i jak może się potoczyć sytuacja w Birmie.

Mamy ponad 600 ofiar i ten licznik rośnie.

Dr Michał Lubina wyjaśnia, dlaczego reakcja birmańskich generałów jest tak brutalna. Strzelanie do ludzi to jedyny sposób, jaki znają, aby poradzić sobie z buntem społecznym. Cel polityczny jest bardzo jasny – podporządkować sobie społeczeństwo. Niemniej jednak to się nie udało.

Mamy nieprzychodzenie do pracy. Handel się załamał, łańcuchy dostaw.

Sytuacji nie rozwiązują krwawe represje. W rezultacie w kraju panuje chaos, który jest nazywany w środowisku międzynarodowym „upadłym”. Jak wyjaśnia politolog, Mjanma dzieli się na Birmę właściwą zamieszkaną przez Birmańczyków i kresy zamieszkane przez mniejszości etniczne. Na pograniczu od dekad toczy się pernamentna wojna.

Scenariusz numer 1 jest nadal taki, że armia to wydusi.

Dr Lubina przypomina przypadek Filipin, gdzie część junty przeszła na stronę opozycji przeciw dyktaturze Ferdinand Marcos. Byłby to cudowny scenariusz w przypadku Mjanmy.

Armia ma nadal 300-400 tys. żołnierzy.

Część żołnierzy wierzy w propagandę junty, która twierdzą, że San Suu Kyi i popierający ją protestujący po dojściu do władzy dzięki wsparciu zagranicy doprowadzą do wyprzedania majątku birmańskiego i upadku krajowego buddyzmu. Inni żołnierze nie chcą strzelać do protestujących, ale robi to ze strachu o własne życie. Nieliczni, i to tylko szeregowcy, dezerterują.

Liczba dezerterów wciąż nie osiągnęła masy krytycznej.

Nadal wszystko wskazuje, że armia rozstrzela wszystkich i sytuacja wróci do stanu sprzed 1989 r. Jak na sytuację reaguje zagranica Indonezja, Malezja i Singapur wywierają presję na juntę, uznając ją za część problemu. Chiny, Indie i Tajlandia popierają generałów, chociaż się z tego nie cieszą, zdając sobie sprawę, że to sami wojskowi odpowiadają za obency kryzys.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Michał Lubina: Od tygodnia trwają w całej Birmie demonstracje przeciw zamachowi stanu. To największe protesty od 1988

Dr Michał Lubina o protestach po przewrocie w Birmie, reakcji generałów, nieskuteczności zachodnich sankcji i znaczeniu geopolitycznym kraju.


Dr Michał Lubina komentuje przejęcie władzy w Birmie przez tamtejsze wojsko. To już czwarte takie zdarzenie w historii tego kraju. Obecnie przetacza się przezeń fala protestów.

Od tygodnia trwają w całej Birmie protesty przeciw zamachowi stanu. Największe były w niedzielę- sto tysięcy ludzi na ulicach. To największe protesty od 1988.

Opór społeczny jest najmocniejszy od 2007 r. Obecnie wojskowi odpowiadają aresztowaniami. Junta wojskowa na razie nie strzela, poza pojedynczymi przypadkami, do protestujących. Represje w Birmie są jednak odczuwalne. Jak mówi politolog, znając birmańskich generałów można spodziewać się, że zdecydują się na siłowe zduszenie protestów.

Bardziej optymistyczna możliwość jest taka, że wezmą protestujących na przeczekanie.

Najlepszą opcją byłoby przejście części wojskowych na stronę demonstrujących, jednak takie rozwiązanie należy traktować w kategorii cudu.

Dr Michał Lubina podkreśla istotę geopolitycznego położenia Birmy, które od XIX w. zaczęło mieć znaczenie globalne. Kraj ten leży nad Zatoką Bengalską, na trasie między Oceanem Indyjskim a Morzem Południowochińskim.

Daje ona Chinom wyjście na Zatokę Bengalską. Ważna jest także dla Indii.

Według naszego gościa ten zamach stanu niszczy jakość życia w tym państwie. Wyjaśnia, że zachodnie sankcje na birmańską juntę zawsze były dziurawe. Te personalne nie działają, gdyż birmańscy generałowie nie trzymają pieniędzy w bankach szwajcarskiej, ale jeśli już to w singapurskich. Azjatyccy sąsiedzi nie przyłączyli się do sancji Zachodu na Birmę.

Z nich wyłączony był gazociąg z Birmy do Tajlandii obsługiwany przez francuski Total i amerykański Chevron.

Obecnie sytuacja jest podobna. Sankcje jak przed 2010 r. będą uderzyć głównie w obywateli, sprzyjając budowaniu nastrojów ksenofobicznych przez reżim i miejscowych kapłanów buddyjskich.

Birmański gaz wydobywają obecnie Chińczycy. Nasz gość dodaje, że niegdyś Birmańczycy przodowali w eksporcie ryżu. Większość eksportu tego kraju idzie do Chin i Tajlandii.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Czy powstanie Kanał Tajski? Kraje takie jak Australia, Chiny, Indie i USA są skłonne wesprzeć projekt

Politycy tajscy rozważają budowę kanału wzdłuż przesmyku Kra, który pozwoliłby omijać Cieśninę Malakka, którą rocznie przepływa ok. sto tys. statków. Ponad 30 firm wyraziło zainteresowanie projektem.

Jeśli plany tajskich władz zostałyby zrealizowane to 135-kilometrowy kanał połączyłby Zatokę Tajlandzką z Morzem Andamańskim. W poniedziałek przewodniczący grupy parlamentarnej zajmującej się tym projektem, Songklod Thipparat stwierdził, że licząca stulecie koncepcja jest bliska stania się rzeczywistością. Wśród państw, które byłyby zainteresowane współpracą przy inwestycji są Australia, Chiny, Indie i USA. Cytowany przez Khaosod English parlamentarzysta stwierdził, że kraje te

Chcą z nami podpisać protokół ustaleń. Zagraniczne ambasady kontaktowały się z nami, by zdobyć najnowsze informacje o stanie projektu.

Nowe połączenie pozwalające na żeglugę między Oceanem Indyjskim a Morzem Południowochińskim składałoby się z dwóch równoległych kanałów biegnących przez tajskie prowincje Trang, Nakhon Si Thammarat i Songkhla. Songklod dodawał, że

Ponad 30 zagranicznych firm wyraziło zainteresowanie w inwestowaniu lub wspieraniu nas finansowo bądź technicznie w budowie kanału.

Projekt ma być niedługo gotowy do debaty na forum parlamentu. Od pomysłu dystansuje się jednak premier Tajlandii Prayuth Chan-ocha, który w 2016 r. zadeklarował, iż za jego rządów kanał nie powstanie. Powodem były trwające walki z separatystami w trzech południowych prowincjach kraju. W niedawnym wywiadzie Prayuth stwierdził, że opowiadałby się raczej za budową mostu z autostradami niż kanału.

A.P.

Sztuczna inteligencja BlueDot ostrzegła przed koronawirusem szybciej niż WHO

– Rządom nie należy ufać, jeżeli chodzi o informowanie o zagrożeniach na czas – mówi założyciel i prezes BlueDot, Kamran Khan.

Skonstruowana przez firmę BlueDot sztuczna inteligencja informowała o rozprzestrzenianiu się nowego koronawirusa 9 dni wcześniej niż Światowa Organizacja Zdrowia. Już 31 grudnia algorytm powiadomił  o zagrożeniu klientów firmy.  Platforma BlueDot wykorzystuje algorytm sztucznej inteligencji, który przeczesuje serwisy informacyjne w różnych językach, monitoruje sieci używane do wymiany informacji o rozprzestrzenianiu się chorób wśród zwierząt i roślin, sprawdza oficjalne komunikaty rządowe. Wszystko po to, by z wyprzedzeniem ostrzegać osoby korzystające z tej platformy przed odwiedzaniem miejsc podwyższonego ryzyka.

Prezes firmy zarządzającej algorytmem w wywiadzie dla „Wired” tłumaczył, że w przypadku tego typu informacji nie można kierować się zaufaniem do rządowych agencji. Urzędnicy z reguły  nie spieszą się w informowaniu opinii publicznej o podobnych sprawach, a pośpiech jest kwestią kluczową w przypadku epidemii. Jak stwierdził Kamran Khan:

Wiemy, że rządom nie można ufać jeśli chodzi o podawanie informacji na czas.

Prezes BlueDot tak zarekomendował korzystanie ze stworzonego przez jego firmę algorytmu:

Jesteśmy w stanie wychwytywać wieści o rozprzestrzenianiu się wirusów, krótkie wzmianki, wpisy na blogach i forach czy inne oznaki tego, że dzieje się coś nietypowego.
Sztuczna inteligencja korzysta z dostępu do danych dotyczących biletów lotniczych.  Pozwala to określić potencjalne kierunki rozprzestrzeniania się wirusa. Dobrze oceniła w ten sposób, że wirus trafi do Bangkoku, Seulu, Tajpej czy Tokio.

Algorytm nie pracuje jednak sam. Gdy przygotuje on swój raport, jest on analizowany przez ludzi. Epidemiolodzy sprawdzają, czy raport ma sens z naukowego punktu widzenia.

Z tekstu”Wired” dowiadujemy się, jakie były początki firmy Kamrana Khana:

Po przetestowaniu kilku programów predykcyjnych, Khan uruchomił BlueDot w 2014 r. i zebrał 9,4 mln dolarów finansowania. Firma zatrudnia obecnie 40 pracowników: lekarzy i programistów, którzy opracowują narzędzie analityczne do śledzenia choroby. Wykorzystuje ono techniki przetwarzania języka naturalnego i uczenia się maszynowego do przesiewania doniesień w 65 językach, a także danych lotniczych i informacji o rozprzestrzenianiu się chorób u zwierząt.

Należy dodać, że prace nad algorytmem rozpoczęły się w 2003 r., podczas epidemii wirusa SARS. Kamran Khan pracował wtedy jako specjalista od chorób zakaźnych.

Od początku stycznia w Wuhan odnotowano wiele przypadków zapalenia płuc. Za potencjalne źródło wirusa uznaje się targ rybny Huanan, gdzie sprzedawane są zarówno żywe, jak i martwe zwierzęta.  6 stycznia o rozprzestrzenianiu się wirusa informowały amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (ang. Centers for Disease Control and Prevention, CDC). 3 dni później te informacje potwierdziła WHO.

A.W.K.

Chiny zarządzają odizolowanie dwóch miast. Wuhan i Huanggang to łącznie 18 mln ludzi

17 ofiar śmiertelnych i 600 zarażonych osób- chiński koronawirus zbiera żniwo, a władze CHRL zarządzają kwarantannę na bezprecedensową skalę.

W sobotę zaczynają się tygodniowe obchody chińskiego Nowego Roku ( w 2020 wypada rok myszy). Z tej okazji wielu Chińczyków będzie podróżować po świecie odwiedzając swoich bliskich. Wywołuje to obawy lekarzy o możliwość rozniesienia się wirusa z Chin po świecie. Na razie poza kontynentalnymi Chinami odnotowano cztery przypadki zakażenia w Tajlandii oraz po jednym na Tajwanie i w Japonii, Korei Płd. i Stanach Zjednoczonych.

Przypuszcza się, że początków wirusa należy szukać na nielegalnym targu dzikich zwierząt w Wuhanie. Jak podaje portal Onet.pl., Koronawirus nazwany  2019-nCoV jest wirusem odzwierzęcym jak SARS czy MERS. Naukowcy przypuszczają, że w tym przypadku pochodził on od węży. Doradcy chińskiego rządu Zhong Nanshan przypuszcza jednak, że może on pochodzić od szczurów lub borsuków.

Od czwartku w Wuhanie transport  jest w większości wstrzymany. Ludzie z aglomeracji liczącej razem z przedmieściami ponad 11 mln mieszkańców (8,896 mln bez nich) otrzymali zakaz opuszczania jej opuszczania. Podobnie zamknięto sąsiednie Huanggang (ok. 7 mln ludzi). Jak skomentował to cytowany przez Reuters, dr Gauden Galea z WHO:

Zamknięcie 11 mln ludzi jest bezprecedensowe w dziejach publicznej służby zdrowia, więc z pewnością nie jest to rekomendacja, jaką udzieliło WHO.

Na wirusa, przenoszonego drogą kropelkową, nie ma szczepionki. Do symptomów zaliczyć można: gorączkę, duszności, kaszel, podobnie jak w innych przenoszonych tą drogą infekcjach.

A.P.

Wizyta Ojca Świętego w Japonii to ważne wydarzenie zarówno dla wiernych, jak i dla samego papieża

Michał Kłosowski o przyjęciu papieża Franciszka w Tokio, tym kto się pojawił, by go powitać, o czym papież mówił w Hiroshimie i Nagasaki i czemu było to ważne dla Japończyków.

Michał Kłosowski o atmosferze w Tokio przed Mszą Świętą papieża Franciszka. Ma ona mieć miejsce na stadionie Tokyo Dome. Informuje także, o czym Ojciec Święty mówił podczas wizyty w Hiroszimie i Nagasaki. Zainteresowanie japońskimi mediami wizytą głowy Stolicy Apostolskiej wzrosło, kiedy Franciszek zaczął podkreślać problemy, które targają tym krajem. Mówił o bliskim Japończykom temacie ograniczenia zbrojeń (jak stwierdza dziennikarz „Japonia znów się zbroi”) i o potrzebie szanowania każdego życia (w Japonii liczba samobójstw wzrasta) oraz o „budowaniu Królestwa Bożego na Ziemi”.  Papież wspomniał też o polskim męczenniku w Japonii, o. Wojciechu Męcińskim.

Poza Japończykami wśród świadków papieskiej pielgrzymki są: Wietnamczycy, Brazylijczycy ze wspólnoty brazylijsko- japońskiej, wielu Filipińczyków, Koreańczyków oraz Chińczycy. Wśród tych ostatnich są dziennikarze z Makau i Hongkongu. Wydarzenie to interesuje zwłaszcza tych ostatnich, gdyż mszę papieską będzie koncelebrować kard. Hongkongu.

Nasz gość rozmawia z korespondentką chińskich mediów z Makau. Dziennikarka podkreśla, że ta wizyta jest bardzo ważne wydarzenie dla papieża, który marzył od młodości o wizycie na Dalekim Wschodzie. Jest ona także niezwykle ważna dla japońskich katolików, którzy w swej ojczyźnie stanowią mniejszość. Chinka pozdrawia słuchaczy w swym ojczystym języku.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.