Sala lekcyjna / Fot. Dariusz Sieczkowski, Flickr.com (CC BY-SA 2.0)
Przewodniczący Stowarzyszenia Katechetów Świeckich komentuje decyzję o zmniejszeniu ilości lekcji religii w szkołach. Rozmowę prowadzą Małgorzata Kleszcz i Konrad Mędrzecki.
Katecheta zwraca uwagę na problem, jaki powoduje decyzja minister edukacji Barbara Nowacka. W rezultacie zmniejszenia ilości lekcji religii z dwóch do jednej tygodniowo, pracę ma stracić ok. 11 tysięcy nauczycieli. Zaznacza, że rozporządzenie zostało uznane przez Trybunał Konstytucyjny jako niezgodne z prawem oświatowym. Wynika to z braku skonsultowania decyzji z kościołem katolickim.
Środowisko nauczycieli religii w szkołach nie kryje swojego oburzenia i smutku związanego z tą sytuacją. Przedstawiciele oświaty są także zawiedzenie postawą szefowej Ministersta Edukacji Narodowej:
Jako nauczyciele religii jesteśmy bardzo przybici. Proszę zauważyć, mówimy o niesamowitej armii 11 tysięcy nauczycieli, którzy tracą swoją pracę, wielu z nich to nauczyciele wieloletni, którzy całe swoje życie zawodowe byli w szkole i pracowali na etatach nauczycieli religii. Co jeszcze bardziej smutne, to to, że nie ma ze strony pani minister żadnej odrobiny empatii.
Konrad Mędrzecki pyta o kontakt stowarzyszenia ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. Piotr Janowicz oznajmia, że nie mają kontaktu ze związkiem:
Jesteśmy dla tego związku przezroczyści, jesteśmy widmem, jakby nas nie ma, nie istniejemy.
/pk
Cała rozmowa o religii w szkołach dostępna poniżej.
Siostra Teresa Roszkowska opowiada o 16 miesiącach posługi na linii frontu w Sudanie.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
Siostra Teresa Roszkowska, salezjanka, przez ponad 30 lat posługiwała na południowych przedmieściach Chartumu, gdzie działała szkoła przyjmująca m.in. dzieci z Południowego Sudanu. Gdy rozpoczęła się wojna domowa w kwietniu 2023 roku, dom sióstr salezjanek znalazł się na linii frontu. Dla wielu Sudańczyków, którzy musieli opuścić swoje domostwa, stał się on jedynym schronieniem. Pomimo nasilających się bombardowań i kłopotów z zaopatrzeniem w żywność, siostry niosły pomoc lokalnej społeczności przez ponad 16 miesięcy.
Wstrząsająca opowieść o okrucieństwach zapomnianej wojny, która doprowadziła do najpoważniejszego obecnie kryzysu humanitarnego na świecie, niemal u bram Europy.
O oświacie polskiej na Litwie i sukcesie, który się kryje w codziennej pracy opowiada Adam Błaszkiewicz.
O oświacie polskiej na Litwie i sukcesie, który się kryje w codziennej pracy opowiada Adam Błaszkiewicz
„Dla mnie jako dla dyrektora zawsze wydaje się, że może być lepiej, ale jak patrzymy na wyniki z egzaminów maturalnych to cieszymy się właśnie z tych wyników. Dlatego, że te wyniki pokazują, że nasi maturzyści są konkurencyjni względem innych maturzystów, bo przecież te wyniki są, że tak powiem preludium przyszłych studiów na uniwersytetach. Na Litwie jest taki porządek, aby dostać się na studia trzeba mieć złożone na poziomie państwowym matematykę i język litewski”.
„Przyczyną tego że 21% Polaków na Litwie nie zdało egzaminu z języka litewskiego, jest to, że ten egzamin mamy na tym samym poziomie co szkoły litewskie, na tym samym poziomie co język ojczysty dla większości i mamy ten ujednolicony egzamin, a druga rzecz, że po prostu nauczanie tego języka i metodyka nauczania jeszcze woła o pomstę do nieba, dlatego, że nie mamy ani specjalnych podręczników, ani tak na dobre nikt nie szykuje nauczycieli dla szkół mniejszości narodowych pod tym kątem nauczania (…) to rzutuje na to, że rezultaty są gorsze. Natomiast z drugiej strony to da się nauczyć. Tylko trzeba przyłożyć trochę więcej starań i ci którzy decydują się na tą wzmożoną pracę to świetnie dają radę”.
„Fakt, że egzamin z języka polskiego jest już w randze egzaminu państwowego to znaczy mamy dwa plusy. Liczy się do tej punktacji konkursowej, która jest liczona na uniwersytetach na Litwie, jak też nie potrzebujemy udowadniać w Polsce, że znamy język ojczysty, Polski. Co do wyników moich abiturientów, to cieszę się z tego, że z tych 28 najwyższych ocen setek na Wileńszczyźnie 14 należy do 28 promocji naszego Gimnazjum im. Jana Pawła II”.
„Gościliśmy w „Studio Wilno”:
Adam Błaszkiewicz – uhonorowany przez prezydenta RL Gitanasa Nausėdę medalem Orderu Wielkiego Księcia Litewskiego Giedymina; dyrektor polskiego Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie, działacz społeczny zaangażowany m.in. w działalność harcerską i opiekę nad cmentarzem Rossa, zwycięzca plebiscytu „Polak Roku 2023”.
Wiceminister edukacji o podwyżkach dla nauczycieli, stacjonarnym nauczaniu oraz o reparacjach wojennych od Niemiec.
Tomasz Rzymkowski podkreśla konieczność ubiegania się o reparacje wojenne od Niemiec.
O sprawie reparacji od Niemiec warto mówić i dyskutować. Musimy wzywać do solidarności te państwa, które reparacje już otrzymały.
Zauważa, że już w czasie wojny polski rząd na uchodźstwie publikował wyliczenia dotyczące naszych strat wojennych. Podkreśla, że Polska była największą ofiarą II wojny światowej w liczbach względnych. Wskazuje, że kraje takie jak Brazylia, czy Nowa Zelandia otrzymały reparacje od Niemiec.
Warto również ten czynnik międzynarodowy w to włączyć, zwłaszcza te państwa, które otrzymały reparacje, aby były solidarne z tymi państwami które tych reparacji nie otrzymały.
Wiceminister edukacji zapowiada wzrost wydatków państwa na oświatę, w tym duże podwyżki dla nauczycieli. Wyraża nadzieję, że nie będzie problemów z obostrzeniami pandemicznymi.
Liczę, że ten rok będzie całkowicie stacjonarny, w całej Polsce.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego odnosi się do wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli. Wskazuje, że najwięcej zyskają początkujący pedagodzy.
Od 1 stycznia zwiększymy subwencję oświatową; podwyżki dla nauczycieli będą najwyższe w historii.
Justyna Orłowska / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Nowoczesne technologie i ich rola w nauczaniu dzieci i młodzieży. To wszystko w rozmowie Krzysztofa Skowrońskiego z Justyną Orłowską.
Pełnomocniczka premiera do spraw GovTech opowiada o projekcie Poland Business Harbour. W jego ramach zaprasza się pracowników branży IT m.in. z Białorusi, Mołdawii czy Ukrainy i oferuję pracę w Polsce.
Nasz kraj zmaga się dużym niedoborem specjalistów w branży technologicznej, mamy w tym zakresie duże potrzeby.
Justyna Orłowska mówi też o rządowym projekcie Laboratoria Przyszło0ści. Jego celem jest zapewnienie szkołom dostępu do nowoczesnych pomocy dydaktycznych.
Zainteresowanie dziedzinami technicznymi zaczyna się od młodości m.in. poprzez kontakt z najnowszymi urządzeniami cyfrowymi.
W ramach projektu do 20 tys. polskich szkół ma trafić nowoczesny sprzęt dydaktyczny np. drukarki 3D.
Dorota Łoboda komentuje śmierć 30-latki w Pszczynie. Zdaniem aktywistki możliwe, iż śmierć pacjentki jest konsekwencją zaostrzenia prawa aborcyjnego z 2020 r.
Pierwszym gościem porannej audycji jest radna m.st. Warszawy, przewodnicząca Komisji Edukacji, liderka ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji, Dorota Łoboda. Aktywistka mówi o śmierci 30-latki w Pszczynie. Ciężarna kobieta zgłosiła się do szpitala z powodu odpłynięcia płynu owodniowego, z żywą ciążą. Przy przyjęciu stwierdzono bezwodzie i potwierdzono zdiagnozowane wcześniej wady wrodzone płodu. W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka. Przyczyną śmierci był wstrząs septyczny. Jak mówi nasz gość, możliwe, iż śmierć pacjentki jest konsekwencją zaostrzenia prawa aborcyjnego z 2020 r. Rozmówczyni Magdaleny Uchaniuk komentuje manifestację, która odbyła się w związku ze śmiercią kobiety:
Protestujący łączą tę sprawę z wyrokiem trybunału Julii Przyłębskiej – podkreśla działaczka.
Według Doroty Łobody, lekarze nie zdecydowali się na przerwanie ciąży pacjentki, ponieważ bali się konsekwencji prawnych takiej decyzji. Od 27 stycznia 2021 r., czyli od publikacji wyroku TK w Dzienniku Ustaw, aborcja jest legalna jedynie, „gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej” lub „gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego”.
Lekarze zwlekali, bo bali się konsekwencji – twierdzi Dorota Łoboda.
Następnie, nasz gość odnosi się do kwestii związanych z nauczaniem szkolnym w dobie pandemii. Wedle Doroty Łobody, sytuacja zaszczepionych uczniów jest irracjonalna, ponieważ mogą chodzić do kina, do kawiarni, ale – gdy szkołą zdecyduje się na lockdown – nie mogą uczestniczyć na żywo w lekcjach:
Zaszczepieni ponoszą konsekwencję tego, że ktoś nie jest zaszczepiony – zaznacza liderka ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji.
Zdaniem Doroty Łobody, najsensowniejszym rozwiązaniem jest dopuszczenie zaszczepionych uczniów do uczęszczania na zajęcia stacjonarne. Celem takiego rozwiązania miałoby być zapewnienie poczucia sprawiedliwości oraz ograniczenie negatywnych skutków edukacji zdalnej dla części dzieci i młodzieży:
To, co moglibyśmy zrobić to żeby uczniowie zaszczepieni nie musieli odchodzić na nauczanie zdalne – podsumowuje Dorota Łoboda.
W czwartek Rada ds. Edukacji przegłosowała w Los Angeles obowiązek zaszczepienia wszystkich dzieci powyżej 12. roku życia przeciwko COVID-19. Rodzice wyrazili sprzeciw.
Decyzja Rady była jednogłośna; sprzeciw podczas jej posiedzenia wyraziło kilku rodziców, którzy zaznaczyli, iż nie są znane długoterminowe skutki uboczne szczepionki. Członek zarządu Rady Jackie Goldberg stwierdził, że decyzja o zaszczepieniu nie jest decyzją indywidualną; należy liczyć się z tym, że od zaszczepienia może zależeć powrót do normalnego funkcjonowania całej społeczności. Oznacza to, że obywatele powinni przestać sugerować się własnym poczuciem komfortu i zaakceptować fakt, iż w obliczu tak wielkiego kryzysu należy podjąć pewne ryzyko.
Zjednoczony Okręg Szkolny w Los Angeles wprowadził już wcześniej obowiązek cotygodniowego testowania wszystkich swoich pracowników, a także uczniów. Noszenie maseczek wymagane jest zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz budynków.
Uczniowie muszą przyjąć dwie dawki szczepionki do 19 grudnia.
W USA dzieciom powyżej 12. roku życia można podawać szczepionkę firmy Pfizer/BioNTech.
Lider ruchu Ogólnopolski Strajk „Dzieci do szkół!” o akcji na rzecz powrotu do normalności w szkołach, czyli końcu nauczania zdalnego, reżimu sanitarnego i propagandy szczepionkowej.
Przygotowaliśmy ogólnopolską akcję Szkoła, która się składa z trzech etapów.
Adam Mazurek informuje, że będą składać pisma domagające się stacjonarnego nauczania przez cały rok. Podkreśla, że
Należy zakończyć pedagogiczne eksperymenty zdalnego nauczania.
Będą zachęcać do wchodzenia do rad rodziców, aby kontrolować działania szkół. Lider ruchu Ogólnopolski Strajk „Dzieci do szkół!” zauważa, że
W wielu szkołach dyrektorzy odmawiali przyjęcia dziecka do szkoły.
Przede wszystkim nie przyjmowano dzieci, które nie miały warunków do nauczania zdalnego.
W wielu szkołach obowiązuje reżim sanitarny, które wprowadzili dyrektorzy szkół.
Gość Poranka Wnet zauważa, że zalecenia rządowe nie są obowiązkowe, choć są tak przez niektórych traktowane.
Przez pierwsze trzy tygodnie wielu nauczycieli i wychowawców będzie zmuszonych do promowania szczepień.
Nauczyciele obawiają się odpowiedzialności prawnej, gdyby wśród ich zaszczepionych uczniów wystąpiły niepożądane odczyny poszczepienne.
Jest wiele badań naukowców pokazujących, że noszenie maseczki jest bardzo niekorzystne dla zdrowia dzieci, ale też dorosłych.
Mazurek zaznacza, że mózg dziecka inaczej pracuje, gdy nosi ono przez kilka godzin maseczkę. Sprzeciwia się też zasadzie dystansu społecznego, zauważając, iż
Szkoła powinna być miejscem przyjaznym, socjalizacji dzieci.
Ogólnopolski Strajk „Dzieci do szkół!” zapowiedział na 2 września protest przeciwko działaniom Ministerstwa Edukacji Narodowej, który odbędzie się w Warszawie.
Jak komentuje współprowadzący orkiestry „Campanella”, Adam Filipski: Orkiestra jest „szkołą życia”, uczy pracy w grupie, integruje, uspołecznia i uczy radzenia sobie ze stresem.
W najnowszej audycji „Studia 37 International” goszcząnauczyciele muzyki i opiekunowie mandolinowej Orkiestry „Campanella”, Anna i Adam Filipscy.
Anna i Adam Filipscy, zakochani w muzyce i pięknym Cekcynie w sercu Borów Tucholskich. Fot. arch. własne.
Orkiestra działa przy Szkole Podstawowej w Cekcynie. Została założona w 1971 roku dzięki zaangażowaniu jej pierwszego dyrygenta, Stanisława Fiegla. Od września 1985 roku pieczę nad „Campanellą” sprawuje małżeństwo, Anna i Adam Filipscy.
Od 2006 roku współprowadzi ją również ich córka, dr Magdalena Filipska. Od początku działalności orkiestry zagrało w niej ponad 350 osób. „Campanella” zorganizowała ponad 450 koncertów w Polsce i za granicą. Dziś, zespół liczy 45 osób w składzie koncertowym. Jak czytamy na stronie campanella.pl, zespół orkiestry:
„Skupia uczniów szkół podstawowych, szkół średnich oraz studentów z terenu gminy Cekcyn i powiatu tucholskiego. Instrumentarium orkiestry tworzą: mandoliny, banjo, akordeony, gitary akustyczne, gitara basowa, fortepian, flety proste, dzwonki, trąbka, saksofon tenorowy, saksofon altowy, instrumenty perkusyjne i perkusja. Repertuar „Campanelli” obejmuje m.in. muzykę filmową, klasyczną, taneczną i popularną. Aranżacji wszystkich utworów dokonują Anna, Adam i Magdalena Filipscy”.
Do tej pory „Campanelli” z sukcesami wydała się aż 7 płyt. Są to: „Podbój raju”, „Tajemniczy ogród”, „Narodzenia czas”, „Mandolinki z Borów”, dwupłytowy album: „Mandolinowe impresje” i „Całą noc padał śnieg” oraz „Campanella z Borów Tucholskich”. Nagranie regularnie pojawiają się na antenie sieci Radia WNET (Szczecin, Wrocław, Kraków, Białystok i Warszawa).
Teraz w przygotowaniu jest już ósmy krążek młodej orkiestry, o którym mówi Adam Filipski:
Rzeczywiście jesteśmy w końcowym etapie wydawania, kończenia masteringu utworów, które nagrywaliśmy w ubiegłym roku. (…) Mam nadzieję, że uda nam się wciągu dwóch lub góra trzech miesięcy zakończyć cały etap razem z wyprodukowaniem. Myślimy o tysiącu sztuk egzemplarzy. – komentuje Adam Filipski.
Rozmówca Tomasza Wybranowskiego mówi, że nagrane płyty trafią do publiczności orkiestry w Cekcynie oraz do młodych muzyków i ich rodzin. Jak zaznacza Adam Filipski, płyta jest prezentem dla całej lokalnej społeczności:
To co nagrywamy nie jest dla siebie, ale dla radości wielu – mówi Adam Filipski.
Adam Filipski opowiada również o współpracy z młodzieżą, która tworzy mandolinową orkiestrę oraz o wsparciu lokalnej społeczności i partnerów:
To trwa od 35 lat, w tym roku – od 36. Nie udałoby się wiele naszych przedsięwzięć gdyby nie wsparcie wielu ludzi. Począwszy od wsparcia duchowego, którego mamy bardzo wiele, dla działalności tak wielu ludzi potrzebne są także finanse. Te finanse zapewnia nam gmina – opowiada współprowadzący „Campanelli”.
Anna Filipska opowiada natomiast o bieżących kierunkach rozwoju młodej mandolinowej orkiestry. Jak wskazuje nauczycielka, dzięki córce Magdalenie Filipskiej, „Campanella” nawiązała współpracę z bydgoską Akademią Muzyczną:
Dzięki Madzi rozwijamy się profesjonalnie muzycznie dlatego, że współpracujemy z Akademią Muzyczną. Zostaliśmy zgłoszeni do konkretnej współpracy, czyli studenci IV wydziału Akademii Muzycznej w Bydgoszczy – Edukacji Artystycznej – mogą wybierać do koncertu dyplomowego (…) konkretny chór, konkretną orkiestrę. I my jesteśmy właśnie na liście do wyboru – przypomina Anna Filipska.
Co więcej, jak podkreśla Anna Filipska, współpraca z Akademią Muzyczną układa się bardzo pomyślnie. W tym roku do koncertu dyplomowego „Campanellę” zaangażowano aż cztery razy:
W tym roku wybrało nas aż czworo studentów. Jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi – opowiada Anna Filipska.
nna, Magdalena i Adam Filipscy – filary sukcesu Campanelli i ambasadorzy gminy Cekcyn w całej Polsce. Fot. arch. własne.
Jednak wystąpienia w ramach współpracy z bydgoską uczelnią to nie jedyne plany orkiestry na najbliższy czas. „Campanella” wystąpi z koncertami w Szczecinie w dniach 11 – 16 października 2021 roku, oraz w Kamieniu Pomorskim, w pięknej Katedrze, 17 października 2021 r. To wszystko w ramach projektu ERASMUS, na specjalne zaproszenie Pani Profesor Akademii Sztuki w Szczecinie Iwony Salamon.
Anna Filipska szczególnie wspomina jeden z koncertów w bydgoskiej Akademii Muzycznej, kiedy to poznała profesor Iwonę Salamon.
Wybitna wykładowczyni zaprosiła wówczas „Campanellę” do wzięcia udziału w koncercie w Szczecinie:
Podeszła do mnie i powiedziała, że jest pod tak wielkim wrażeniem poziomu artystycznego naszej orkiestry, że jest w trakcie załatwiania programu ERASMUS i, że organizuje wielkie wydarzenie w Szczecinie. (…) Ma już zaklepane chóry z Armenii, Słowacji i Hiszpanii i brakuje jej czwartego zespołu. Powiedziała, że chciała wziąć kolejny chór, ale jak usłyszała nas, stwierdziła, że to właśnie my będziemy tym czwartym zespołem – przytacza Anna Filipska.
Może być wzorem dla innych samorządowców w całej Polsce, bowiem potrafi uchwycić złoty środek między sprawami gospodarczymi, komunalnymi a rozwojem ducha mieszkańców tego pięknego zakątka, w samym sercu Borów Tucholskich, zwracając uwagę na młodzież – naszą przyszłość.
Gospodarz „Studia Dziki Zachód” o wycieku SARS-Cov-2 z laboratorium w Wuhan, powtórzeniu roku szkolnego, szczepieniach i zasiłkach oraz o szykanach wobec Donalda Trumpa.
Wojciech Cejrowski nie wierzy, że koronawirus SARS-Cov-2 tylko przypadkowo został wykryty pierwszy raz w sąsiedztwie wielkiego laboratorium w Wuhan. Ocenia, że wyciek powinien być teorią traktowaną co najmniej równoprawnie z hipotezą zakładającą odzwierzęce pochodzenie wirusa.
Zdaniem podróżnika obecny rok szkolny powinien być w całości uznany za niebyły, a wszyscy uczniowie powinni powtórzyć klasę:
Więcej, uważam że zajęcia powinny potrwać do końca lipca.
Przez całe wakacje dzieci powinny mieć prawo przychodzenia do szkoły na zajęcia opiekuńczo-integracyjne. Wojciech Cejrowski krytykuje przyjętą w Polsce strategię szczepienia wszystkich obywateli, kolejno od najstarszych od najmłodszych. Jak mówi podróżnik:
Szczepiąc ozdrowieńców sami wybiliśmy sobie zęby.
Gospodarz „Studia Dziki Zachód” przywołuje badania, które wykazały, że szczepionki niszczą odporność o tych osób, które nabyły ją w sposób naturalny. Porusza ponadto temat zasiłków państwowych. Wyraża opinię, że odpowiadają one za wysokie bezrobocie.
Co innego, kiedy Caritas wspiera ubogich. Państwo powinno ograniczyć swoją działalność do obszarów, w których to naprawdę konieczne.
Podróżnik ubolewa nad, jak mówi, szykanami wobec Rudolpha Giulianiego i Donalda Trumpa. Nie sądzi, by oskarżenia o malwersacje wobec byłego prezydenta były uzasadnione.
Kłopoty Trumpa nie są niczym nadzwyczajnym jak na człowieka o jego statusie materialnym.