Decyzja podjęta przez policję została zatwierdzona przez Prokuraturę Rejonową w Nysie.
O sprawie pisaliśmy na portalu Radia Wnet w kilku tekstach. Dotyczy ona rodziny Roberta i Ewy Klamanów, którym Sąd Rejonowy w Nysie odebrał córki i oddał je w ręce szwedzkich organów opiekuńczych. Działanie sądu budzi olbrzymie kontrowersje zarówno z uwagi na brak merytorycznego uzasadnienia do zabrania rodzicom dzieci, jak i na samo ich wydanie, przez polski sąd, z terenu Polski do Szwecji, w sytuacji, w której rodzice nie byli pozbawieni praw rodzicielskich.
Pobocznym wątkiem bulwersującej sprawy było złożenie przez sędzię Laurę Rosińską-Litwin zawiadomienia na policję o popełnieniu przestępstwa z art. 276 kk przez matkę dzieci, która wg sędzi odmówiła współpracy i nie wydała dokumentów organowi przeprowadzającemu czynność zabrania dzieci.
Takie działanie matki było w pełni zrozumiałe z emocjonalnego punktu widzenia. Każdy normalny rodzic, któremu w sposób w jego przekonaniu całkowicie bezprawny zabierane są dzieci – i to do obcego kraju, w którym nie ma żadnego bliskiego i opiekuna – nie przekazałby dokumentów policji czy kuratorowi.
Brak znamion czynu zabronionego
Taka optyka była jednak obca nyskiej sędzi, działającej we własnym mniemaniu w myśl zasady dura lex, sed lex. Jednak jak się okazuje, z owym „lex”, czyli prawem, u sędzi Rosińskiej-Litwin nie jest najlepiej. Oto bowiem, jak się dowiedzieliśmy, organy ścigania odmówiły wszczęcia postępowania w sprawie działania Ewy Klaman.
W Komisariacie Policji w Grodkowie toczyło się postępowania sprawdzające w związku z przyjęciem zawiadomienia z art. 276 k.k. Z uwagi na brak znamion czynu zabronionego policja wydała postanowienie o odmowie wszczęcia, które zostało zatwierdzone przez Prokuraturę Rejonową w Nysie – czytamy w odpowiedzi policji na nasze pytanie, co dzieje się w tej sprawie.
Funkcjonariusze podkreślają, że ze sprawą odebrania dzieci nie mieli nic wspólnego, a ich udział ograniczył się do wykonywania asysty dla kuratorów, którzy działali na podstawie postanowienia Sądu Rejonowego w Nysie – gospodarza postępowania.
Opisywanie tej sprawy kontynuujemy zarówno pod kątem aktualnej pomocy instytucji państwa dla rodziny, jak i błędów dotychczas przez nie popełnionych.
Wymijająca odpowiedź MSZ
W piątek otrzymaliśmy odpowiedź z Ministerstwa Spraw Zagranicznych na nasze pytanie, czy Radosław Sikorski zamierza wesprzeć działania rodziców na rzecz odzyskania dzieci:
W oparciu o informację Departamentu Konsularnego MSZ pragniemy przekazać, że jest ona znana jest konsulowi RP, który pozostaje w kontakcie z właściwymi instytucjami szwedzkimi, a w razie potrzeby podejmować będzie dalsze stosowne działania zgodnie z prawem polskim i prawem międzynarodowym.
Autor niniejszego tekstu odpisał resortowi następująco:
Dziękuję za informację. Nie jest ona jednak dla mnie satysfakcjonująca, bo nie odnosi się do istoty mojego pytania. Proszę o doprecyzowanie, czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych uważa żądania rodziców dotyczące ich córek za zasadne i czy dostępnymi środkami będzie wspierać ich działania?
Oczekujemy na odpowiedź ministerstwa, które doskonale zna merytorycznie sprawę od kilku miesięcy.
Jakub Pilarek

