Micheil Saakaszwili, były prezydent Gruzji, dla TV REPUBLIKA: Lech Kaczyński został zamordowany! Nie ma takich wypadków!

Katastrofa smoleńska była zemstą Putina na Lechu Kaczyńskim za jego zachowanie w konflikcie rosyjsko-gruzińskim w 2008 r. i postawę w tamtym czasie, podczas pobytu w Tbilisi – uważa Saakaszwili.

Były prezydent Gruzji Michaił Saakaszwili był w piątek gościem TV Republika.

„Nie ma takich wypadków, nie wierzę w tego typu przypadki. To było celowe działanie Putina. Jestem pewien, że był bardzo zadowolony z tego, co się wydarzyło” – powiedział Saakaszwili.

Zdaniem byłego prezydenta Gruzji „można to potraktować jako akt wojny, celowe doprowadzenie do katastrofy, obojętnie, czy samolot został zestrzelony, czy w inny sposób doprowadzono do wypadku, rezultat jest taki sam”.

– Pewnych rzeczy się po prostu nie robi. Kiedy przylatuje prezydent, nie usuwa się wyposażenia lotniska. Pozostaje tyle niewyjaśnionych kwestii – co robiła kontrola lotów na lotnisku? W jakim stanie była aparatura? Przecież tak było, kiedy przez błędne dane aparatury naziemnej doprowadzono do katastrofy samolotu z prezydentem Mozambiku gdzieś w południowej Afryce. Jeśli ktoś wie, jak to zrobić, to nie będzie z tym żadnego problemu, a Putin jest mistrzem w takich grach – twierdzi Saakaszwili. Jego zdaniem to oczywiste, bo Kaczyński był nie tylko zagrożeniem, ale symbolem.

[related id=”33603″]Były prezydent Gruzji uważa, że dla Putina ukaranie swoich wrogów jest rzeczą absolutnie podstawową.

– Kaczyński został zamordowany, ale z mojego punktu widzenia wciąż żyje w sensie symbolicznym, w sensie tych rzeczy, które były dla niego ważne. Do dziś we wszystkich, a przynajmniej w większości gruzińskich domów pamięta się o Lechu Kaczyńskim.

Były prezydent Gruzji ujawnił też, że dwa dni przed lotem do Smoleńska Lech Kaczyński proponował mu, aby poleciał z nim. „Odpowiedziałem mu, że przecież Putin nie wpuści mnie do samolotu, to oczywiste. Lech powiedział po prostu – wejdź do mojego samolotu i polecimy razem”.

Saakaszwili oświadczył także, że były prezydent RP odegrał kluczową rolę w budowie bloku państw Europy Środkowej, w którym Polska miała pozycję mocarstwa. „Kiedy poznałem Kaczyńskiego, kiedy usłyszałem, co mówi, i zobaczyłem, jak się zachowuje, uświadomiłem sobie, że mam do czynienia z prawdziwym bohaterem” – podkreślał.

Przypomniał m.in. o udziale prezydenta Lecha Kaczyńskiego w wiecu w Tbilisi w sierpniu 2008 roku, po wybuchu wojny rosyjsko-gruzińskiej, a także o wspólnej z nim podróży w listopadzie tego samego roku na granicę z kontrolowaną przez Rosjan Osetią Południową. Obu prezydentów, jak przypomniał, powitały wówczas strzały stojących na tej granicy rosyjskich żołnierzy.

„To była jego inicjatywa, odwiedzić posterunek niezbyt oddalony, jakieś 40 minut od Tbilisi” – powiedział Saakaszwili.

„Jechaliśmy kolumną, byliśmy odpowiednio oznaczeni, z kogutami na dachu i nagle pijani rosyjscy żołnierze otworzyli do nas ogień. Później mówiono nam, że było to lekkomyślne, ale prezydent Lech Kaczyński chciał zobaczyć, jak wygląda sytuacja na froncie. Wyszliśmy z samochodu, a wtedy zaczęli do nas strzelać. Widzieliśmy, jak lecą pociski. Było po zmroku, ale było je widać. Moi ochroniarze byli wyszkoleni, żeby zapewnić mi bezpieczeństwo. Kiedy rozległy się strzały, rzucili się na mnie i powalili mnie na ziemię. Zacząłem krzyczeć i spojrzałem w górę, a Lech Kaczyński stał wyprostowany. Wszyscy naokoło leżeli, a kule latały bardzo blisko. On trzymał głowę wysoko, a nawet lekko się uśmiechał” – opowiadał Saakaszwili.

„Niektórzy dziennikarze zauważyli to i pisali potem, że Lech Kaczyński stał jak bohater. Jestem pewny, że był bohaterem. Nie bał się wrogów i z otwartą przyłbicą czekał na swój los, na swoją śmierć” – dodał.

TV Republika, PAP/MoRo

 

Kolejna ekshumacja ofiary katastrofy smoleńskiej na Powązkach. Prokuratura nie ujawnia, o czyj grób chodzi

Z Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach ekshumowano w czwartek kolejną – 25. – ofiarę katastrofy smoleńskiej. Prokuratorzy chcą do końca roku przeprowadzić jeszcze 32 ekshumacje.

„Ciało zostanie przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie” – powiedziała Polskiej Agencji Prasowe rzeczniczka Prokuratury Krajowej prokurator Ewa Bialik.

Na początku kwietnia ubiegłego roku śledztwo smoleńskie od zlikwidowanej prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. Już w czerwcu prokuratorzy poinformowali, że konieczne jest przeprowadzenie ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji, decyzja o nich wynikała m.in. z wykrytych nieprawidłowości w rosyjskiej dokumentacji medycznej; cztery osoby zostały skremowane). Decyzję tę uzasadniano zarówno błędami w rosyjskiej dokumentacji medycznej i brakiem dokumentacji fotograficznej, jak i tym, że Rosja nie zgodziła się na przesłuchanie rosyjskich biegłych, którzy na miejscu przeprowadzali sekcję zwłok.

[related id=”9390″]

Ekshumacje rozpoczęły się w połowie listopada 2016 r. Pierwszych ekshumowano Lecha i Marię Kaczyńskich. Do końca grudnia ubiegłego roku ekshumowano w sumie 11 osób, choć planowano początkowo 10. Wynikało to z wykrycia jednej zamiany ciał – podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Mariusza Handzlika i prezesa PKOl Piotra Nurowskiego. Po dwóch miesiącach przerwy w marcu 2017 r. ruszył kolejny etap ekshumacji. W marcu ekshumowano sześć, a w kwietniu cztery ciała. W maju – jak dotąd – cztery.

Prokuratura nie ujawnia żadnych szczegółów, a rodziny coraz częściej zwracają się z prośbą o nieujawnianie danych ekshumowanych osób. Na początku kwietnia poinformowano, że w trakcie przeprowadzanych od listopada ekshumacji stwierdzono dwa przypadki zamiany ciał, a w pięciu trumnach znaleziono szczątki innych osób.

Podczas każdej ekshumacji jest sprawdzana nie tylko tożsamość ofiary katastrofy. Biegli przeprowadzają sekcje zwłok, tomografie, pobierają próbki do badań DNA, histopatologicznych, toksykologicznych i fizykochemicznych.

Prokuratorzy chcą do końca roku przeprowadzić jeszcze 32 ekshumacje; kolejne 26 zaplanowano na 2018 r.

[related id=”10475″]

Wątpliwości dotyczące m.in. tożsamości ofiar pojawiły się już w 2011 r., kiedy rodziny dostały dokumentację medyczną sporządzoną przez Rosjan. Przeprowadzono wówczas dziewięć ekshumacji (w latach 2011-12) i stwierdzono, że sześć ciał zostało złożonych w innych grobach. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej.

Tych kwestii dotyczy jedno z śledztw około-smoleńskich prowadzonych również przez zespół prokuratorów Prokuratury Krajowej. Toczy się ono m.in. w sprawie nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Na 5 lipca na przesłuchanie w charakterze świadka został wezwany szef Rady Europejskiej, były premier Donald Tusk.

Decyzje o ekshumacjach spotkały się ze sprzeciwem części rodzin ofiar. Do Prokuratury Krajowej wpłynęły zażalenia, skargi i wnioski o uchylenie postanowień ws. ekshumacji. Prokuratura od początku stoi jednak na stanowisku, że przepisy Kodeksu postępowania karnego nie przewidują możliwości złożenia zażalenia na decyzję o ekshumacjach. Ponadto w październiku 2016 r. ponad 200 osób, członków rodzin 17 ofiar, zaapelowało w liście otwartym o powstrzymanie ekshumacji ich bliskich.

PAP/JN

Cejrowski: Zapytałbym Donalda Tuska na dworcu w Warszawie: „Czy był członkiem jurysdykcji rosyjskiej na terenie Polski?”

Pisarz stwierdził w Radiu Wnet, że były premier podczas śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej nie działał na rzecz rozwiązania sprawy. Powodem jest brak ówczesnej zgody na otwarcie trumien ofiar.

Wojciech Cejrowski w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim skomentował środowy przyjazd Donalda Tuska do Warszawy, gdzie były premier jako świadek złożył zeznania w prokuratorze. Przypominamy, iż przewodniczący Rady Europejskiej został przywitany na Dworcu Centralnym w Warszawie przez tłumy swoich zwolenników.

[related id=”13942″]

Gdybym był tam i witał go na warszawskim dworcu, to powiedziałbym coś takiego: „Podczas kolejnej ekshumacji smoleńskiej w jednej z trumien były dwie głowy, trzy nogi i cztery miednice. Proszę to jakoś skomentować, bo wcześniej pan mówił, że Polska nie może otworzyć trumien, gdyż jurysdykcja rosyjska na to nie pozwala. Kim więc pan jest? – zapytałbym. – Pracownikiem jurysdykcji rosyjskiej na terenie Polski?” .

Dodał przy tym, iż Donald Tusk w momencie katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem zachował się w sposób skandaliczny. W jego opinii były premier powinien od razu otworzyć zespawane przez pracowników rosyjskiego prosektorium trumny polskich delegatów.

Niech pan Tusk powie w twarz rodzinom ofiar, która trumna jest czyja. Takimi rzeczami trzeba tych dziadów konfrontować. Słowo dziad jest nawet zbyt łagodne. To jest bydło! To jest traktowanie ludzi jak mięso, które z sieczkarni przyleciało z jakiejś paczki sporządzonej przez Rosjan. Nie zaglądając do środka trumien, nie szanujemy naszych zmarłych Polaków, tylko mówimy, że jurysdykcja rosyjska nam zabrania ich otworzenia. To jest traktowanie ludzi jak rąbanki; to zachowanie można nazwać zbydlęceniem – podkreślił.

Ponadto w opinii Wojciecha Cejrowskiego jakikolwiek dziennikarz, który w najbliższej przyszłości będzie przeprowadzał wywiad z Donaldem Tuskiem, ma obowiązek zapytać się o stanowisko byłego premiera w sprawie odkrycia różnorodnych zwłok ofiar w jednej z trumien. Pisarz oraz podróżnik stwierdził także w Radiu Wnet, że gdyby dowiedziono, że były polski premier prowadził działalność agenturalną na rzecz Federacji Rosyjskiej, to słuszną dla Donalda Tuska sankcją byłoby dożywocie bądź kara śmierci.

K.T.

 

Posłuchaj również Wojciecha Cejrowskiego na YouTube Radia Wnet!

Cejrowski o przesłuchaniu przez sąd Sikorskiego: Gość powinien oddać forsę i być osądzony za kompletny brak kompetencji

– Sikorski powiedział w Sądzie, że nie wiedział nic o przygotowaniach lotu Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska. Minister spraw zagranicznych bierze przecież za to forsę – oznajmił Cejrowski w Radiu Wnet.

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim Wojciech Cejrowski, pisarz oraz podróżnik, skomentował wtorkowe przesłuchanie Radosława Sikorskiego, byłego ministra spraw zagranicznych, przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Polityk zeznawał w procesie Tomasza Arabskiego i innych urzędników. Zostali oni oskarżeni przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.

[related id=”11355″]

Radka Sikorskiego pozbawiłbym wszystkich pieniędzy, które brał za rządów Platformy Obywatelskiej. Podczas przesłuchania mówił, że nie miał wiedzy na temat przygotowań wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu; nie organizował jego lotu; nie wiedział o rozdzieleniu wizyt prezydenta i premiera, a lot nazwał pielgrzymką, a nie lotem państwowym. Tak argumentował swoją nieznajomość instrukcji lądowania samolotu i stanu lotniska w Smoleńsku. Przecież minister spraw zagranicznych bierze forsę za to, żeby się orientować w sprawach państwowych – mówił Cejrowski.

Pisarz zaznaczył, że jakakolwiek podróż prezydenta państwa (publiczna bądź prywatna) musi być przez MSZ uznawana za wizyty państwowe. Argumenty więc przytaczane w sądzie przez byłego ministra spraw zagranicznych nie przekonują Cejrowskiego:

Gość nie dość, że powinien oddać forsę, to winien być osądzony za kompletny brak kompetencji. MSZ o niczym nie wiedziało? – pytał retorycznie, po czym dodał – poza tym Sikorski to jakiś kompletny debil. Nawet ja, przeczytawszy gazety, wiedziałem o locie prezydenta. A on, zamiast czytać prasę – twittował.

Ponadto Wojciech Cejrowski w tonie negatywnym wypowiedział się na temat byłej premier Ewy Kopacz w kontekście śledztwa dotyczącego katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku: – Kopacz wówczas powiedziała o Rosjanach: „Pracujemy jak jedna wielka rodzina”. Moim zdaniem nie kłamała. Przemówiła przez nią szczerość. Tak, widać, że cała tamta władza pracowała jak jedna wielka rosyjska rodzina. […] Za zdradę polskich interesów powinna pójść do pierdla, bo współpracowała z Rosjanami, a nie działała na rzecz wyjaśnienia katastrofy – mówił Wojciech Cejrowski w Radiu Wnet.

K.T.

 

Posłuchaj również wywiadu z Wojciechem Cejrowskim na YouTube Radia Wnet:

Maria Dłużewska i Tomasz Sakiewicz komentowali przebieg „śledztwa smoleńskiego” i mówili o produkcji filmu „Mgła”

Żadne kino nie chciało wyświetlać filmu. Proces jego rozpowszechniania przypominał atmosferę podziemia, co okazało się najlepszą jego promocją. W ciągu roku „Mgłę” obejrzało 5 milionów widzów.

W siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej w Poranku Wnet gościli autorzy filmu „Mgła”, który przełamał zmowę milczenia wokół katastrofy smoleńskiej – autorka scenariusza filmu (wspólnie z Joanną Lichocką) Maria Dłużewska i jego producent, dziennikarz Tomasz Sakiewicz. Dokument przedstawia relacje ludzi, którzy byli świadkami tego wydarzenia. Odpowiada na trudne pytania i szuka prawdy.

T.S. – Pamiętam moment, gdy Asia Lichocka przyszła do mnie z Majką w sprawie filmu i zaczęły mnie nakłaniać, aby zacząć nad nim pracę. 

M.D – Był to akt szaleństwa ze strony „Gazety Polskiej” i Tomasza Sakiewicza – dziennikarza, który przecież nie miał wiedzy eksperckiej w reżyserowaniu filmu, jednak doskonale sobie poradził z tym trudnym zadaniem.

[related id=”12010″]

Tomasz Sakiewicz opowiedział też o trudnościach przy promocji filmu. Podkreślił przy tym, że działała wtedy bardzo silna propaganda, aby nie zajmować się tą katastrofą, aby nie szukać odpowiedzi:

T.S. – Żadne kina nie chciały wyświetlać tego filmu. Jeżeli już ktoś się decydował na jego rozpowszechnianie, to mógł liczyć się z bardzo nieprzyjemnymi konsekwencjami. Pragnę powiedzieć, że pomimo tych trudności  film obejrzało w pierwszym roku 5 milionów ludzi. Nie zwalczaliśmy pirackich działań, ponieważ chcieliśmy, aby film dotarł do jak największego grona osób. Generalnie proces promocji filmu przypominał atmosferę podziemia, co okazało się najlepszą jego promocją. Stworzyliśmy coś, co zostało nazwane drugim obiegiem – wykorzystaliśmy część klubów Gazety Polskiej do tego, aby ten film promowali. Zrobiliśmy prosty zabieg: damy Wam film, a wy dacie nam patronat. 

Co przekonało Tomasza Sakiewicza, że trzeba zabrać się do wyjaśniania przyczyn tej katastrofy?

T.S. – Ja miałem złe przeczucia jeszcze przed wylotem naszych władz. Rozmawiałem ze śp. Januszem Kurtyką. Powiedziałem mu, że mam obawy co do tego, że tyle ważnych dla Państwa osób leci jednym samolotem. On odpowiedział pół żartem: „Najwyżej będę miał kompanię honorową na pogrzebie”. W piątek wieczorem poprzedzającym tę katastrofę ktoś zdjął z anteny mój program. Było to bardzo zaskakujące. Miałem wiele takich przeczuć i sygnałów, że coś jest nie tak. Wysłaliśmy ekipę do Rosji, która badała teren po katastrofie. Zebraliśmy niektóre elementy samolotu. Część z nich przekazaliśmy do badania Amerykanom, a część przekazaliśmy prokuraturze polskiej. Ja mam na swoim biurku w redakcji urządzenie do badania podwozia (bardzo ważny element w kontekście śledztwa), którego prokuratura nigdy nie miała u siebie, a mimo to kłamała w żywe oczy, że przebadała już wszystkie części.

M.D. – Gdybym nie umiała robić filmów, to pewnie w inny sposób chciałabym przekazać prawdę.  

T.S. – Życia nie przywrócimy, ale obowiązkiem każdego dziennikarza jest szukanie prawdy. Jeżeli tego nie robimy, to zatracamy największe wartości. Śledztwo było bardzo utrudnione, zarówno przez polskie, jak i rosyjskie służby. To był jeden z największych mechanizmów socjotechnicznych, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie. Chodzi o tzw. działania równoległe. Pasażerowie Tupolewa wsiedli do niego, myśląc, ze jadą na misję pokojową – nie spodziewali si, że w XXI wieku można działać w taki sposób.

M.D. – Poziom infiltracji jest adekwatny do rozmiarów tej zbrodni.

Na zakończenie rozmowy Tomasz Sakiewicz powiedział, że jest jeszcze wiele elementów, które trzeba wyjaśnić w katastrofie smoleńskiej, a Maria Dłużewska dodała, że te sześć lat, kiedy mówienie o Smoleńsku było tak mocno piętnowane i kiedy nie można było otwarcie szukać odpowiedzi, wyrządziło ludziom bardzo dużą krzywdę.

M.D. – Mam poczucie ogromnej przegranej. Przez te sześć lat, kiedy nas z tymi filmami spychano, w czasie kiedy one faktycznie mogły oddziaływać . Teraz ludzie chcą zapomnieć, ludzie się przyzwyczajają – dodała.

JN

 

Poranek Wnet 10 kwietnia 2017 z Krakowskiego Przedmieścia

To już siódma rocznica katastrofy smoleńskiej. Z tej okazji Poranek Wnet nadajemy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

Goście Poranka Wnet:

Dr inż. Wacław Berczyński – przewodniczący podkomisji smoleńskiej;

Dr Barbara Fedyszak-Radziejowska – socjolog, członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie Andrzeju Dudzie;

Andrzej Melak – poseł Prawa i Sprawiedliwości;

Cezary Jurkiewicz – przewodniczący klubu radnych PiS w Warszawie;

Maria Dłużewska – reżyser;

Tomasz Sakiewicz – redaktor naczelny tygodnika „Gazeta Polska”;

Ewa Stankiewicz – Solidarni 2010, dziennikarz;

Glen Jorgensen – Duńczyk, inżynier;

Ryszard Makowski – satyryk.


Prowadzący: Aleksander Wierzejski

Realizator: Karol Zieliński

Wydawca: Antoni Opaliński

Wydawca techniczny: Jan Brewczyński


Część pierwsza:

Cezary Jurkiewicz wspomina, jak po informacji o katastrofie, razem z rodziną, odruchowo przyjechali na Krakowskie Przedmieście. Dzisiaj jako koordynator obchodów zaprasza na przed Pałac Prezydencki.

Dr Ryszard Kopiecki podważając racjonalność raportu Millera zachęcił do przeczytania go. Jak mówi, samej przyczynie katastrofy zostało tam poświęcone dwie strony. Przypomniał, że komisja Antoniego Macierewicza uzbierała cztery tomy.

 

Część druga:

Maria Dłużewska opowiedziała historię powstania pierwszego filmu na temat katastrofy smoleńskiej.

Tomasz Sakiewicz opowiedział o zdjęciu jego programu publicystycznego. Mówił również, że musiano kłamać na temat zbadania wszystkich dowodów katastrofy smoleńskiej, ponieważ na jego biurku znajdowały się części samolotu. Przypomniał również sytuację, gdy przed Pałacem Prezydenckim obezwładnił mężczyznę, który wepchnął starszą kobietę w znicze, sam miał później problemy z powodu naruszenia nietykalności tego mężczyzny.

Dr Ryszard Kopiecki powiedział, że mówienie o wytwarzaniu mgły naukowo jest jak najbardziej możliwe, choć nie ma dowodów, że ktoś tego dokonał właśnie tego dnia.

 

Część trzecia:

Serwis informacyjny Radia Warszawa i słup ogłoszeniowy Radia Wnet.

 

Część czwarta:

Dr Wacław Berczyński wiemy, że samolot rozpadł się w powietrzu. Badania na makiecie znajdującej się na wojskowym poligonie wykazały, że rozpad szczątków jest bardzo podobny do tego w Smoleńsku. Wszystkie nasze badania prowadzimy w dwóch laboratoriach, aby mieć pewność co do wyników.

 

Część piąta:

Ryszard Makowski ze swoją piosenką na temat katastrofy smoleńskiej.

Ewa Stankiewicz opowiedziała, jak ona przeżyła tę katastrofę. Stwierdziła również, że nie można nazywać ludźmi światłymi tych, którzy nie analizują faktów. Stwierdziła również, że podział, który powstał między Polakami jest czymś strasznym.

Maria Dłużewska stwierdziła, że ten podział jest dobry, ponieważ ona nie chce być zaliczana do grona osób, które bezczeszczą groby i zachowują się w sposób niecywilizowany.

Glen Jorgensen podkreślił, że zbadanie katastrofy lotniczej zajmuje dużo czasu. Jego zdaniem prawda na temat badań katastrofy były naginane.

 

Część szósta:

Barbara Fedyszak-Radziejowska przypomniała, że podział między społeczeństwem był już wcześniej. Przytoczyła badania z 2008 roku, w których 34 proc. Polaków stwierdziło, że nie wie kto dokonał zbrodni w Katyniu, lub że zrobili to Niemcy. Stwierdziła, że nic nie upokarza ludzi bardziej niż posłuszeństwo wobec kłamstwa.

Andrzej Melak mówił o dezinformacyjnej polityce Rosji i walce o tablicę upamiętniającą Zbrodnię Katyńską. Stwierdził, że umiędzynarodowienie śledztwa uwiarygodni badania w oczach osób poza granicami Polski.

 


Cały Poranek Wnet:

Gargas: Zamach stał się tematem tabu po pierwszej konferencji prasowej Tuska dotyczącej katastrofy pod Smoleńskiem

– Niestety od pierwszej konferencji Donalda Tuska, którą zorganizowano 28 kwietnia, śledztwo ws. wypadku samolotu pod Smoleńskiem zaczęło dryfować w złą stronę – powiedziała Anita Gargas w Radiu Wnet.

Anita Gargas w wywiadzie dla Radia Wnet stwierdziła, że m.in. byli premierzy Donald Tusk oraz Ewa Kopacz przyczynili się do utrudniania śledztwa ws. katastrofy pod Smoleńskiem: – Polska strona dzięki rządowi szefa Rady Ministrów Donalda Tuska nie miała nawet skąpego materiału dowodowego w rękach. Rezygnację z tego materiału można nazwać zdradą polskich interesów – powiedziała.

[related id=”10645″]

Dziennikarka oznajmiła również, iż skandaliczne potraktowanie dowodów z katastrofy było precedensem na skalę światową: – Która prokuratura skierowałaby dowody w toczącym się śledztwie do spalenia? Przecież pierwsze rzeczy osobiste znalezione w obrębie strefy, gdzie spadł samolot, palono w Moskwie na dziedzińcu prosektorium, w którym odbywały się – rzekome – sekcje zwłok ofiar katastrofy. Pamiętam, jak nieżyjący brat Marii Kaczyńskiej Konrad Mackiewicz opowiadał, że zmuszono go do spalenia rzeczy osobistych swojej siostry – mówiła.

Zaznaczyła również, że wypowiedź ówczesnego premiera Donalda Tuska na pierwszej konferencji prasowej dotyczącej tragedii 10 kwietnia 2010 roku przyczyniła się do zaniechania twierdzenia, iż katastrofa prezydenckiego samolotu mogła być zamachem.

Możliwość zamachu na polski samolot stała się tematem tabu od momentu, kiedy Donald Tusk na pierwszej konferencji prasowej po katastrofie 28 kwietnia, czyli 18 dni po zdarzeniu, powiedział, że nie ma powodu przypuszczać, aby Rosjanie źle prowadzili śledztwo. Dodatkowo premier powiedział wtedy, że nie warto domniemywać niczego nadzwyczajnego oprócz katastrofy spowodowanej przez ludzkie błędy. Niestety od tego momentu śledztwo zaczęło dryfować w złą stronę – podkreśliła w Poranku Wnet Anita Gargas.

K.T.
Sprawdź cały wywiad na YouTube Radia Wnet!

Wroński i Michalkiewicz o katastrofie w Smoleńsku i działaniach polskich służb specjalnych w związku z tą sprawą

Ktoś zrobił coś, żeby samolot nie wyleciał albo nie doleciał. Samoloty można zdjąć nie tylko za pomocą bomb, ale także złamanych procedur i za to celowe złamanie procedur ktoś jest odpowiedzialny.

Gdy byłem w służbach, zdarzył się Smoleńsk i nic wtedy nie zrobiono. Miałem okazję porównać to z 11 września, kiedy byłem na placówce i natychmiast wprowadzono stan podwyższonej gotowości. 10 kwietnia byłem przekonany, że również natychmiast pójdę do pracy. Okazało się, że nikt nie został ściągnięty do roboty – mówił w Poranku Wnet płk Piotr Wroński. [related id=”10500″]

– Trzykrotnie przygotowywałem wizyty prezydenta Kwaśniewskiego w Londynie. Gdy zobaczyłem, jak działano w Smoleńsku, pomyślałem: „ktoś zrobił coś, żeby samolot albo nie wyleciał, albo nie doleciał”. Samoloty można zdjąć nie tylko za pomocą bomb, ale także za pomocą serii złamanych procedur i za to intencjonalne złamanie procedur ktoś jest odpowiedzialny – stwierdził rozmówca Witolda Gadowskiego.

Prokuratura zrobiła to, co robi każda prokuratura – wystosowała pismo. – To praca operacyjna służb specjalnych wywiadu i kontrwywiadu jest najważniejsza – kontynuował Piotr Wroński.

Do działań prokuratury odniósł się także obecny w studio Stanisław Michalkiewicz: – Nawet nie wiemy, czy trzej kontrolerzy, którym polska prokuratura postawiła zarzuty, jeszcze żyją.

– Jeśli samolot spadł z powodu błędu czy złej woli kontrolerów, to trzeba będzie podważyć ustalenia prac rozmaitych komisji, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Polityczna użyteczność tej katastrofy jest tak duża, że wszyscy zainteresowani dbają o to, żeby się z niej nie wyprztykać – ocenił Stanisław Michalkiewicz.

 

Hambura: Choć rząd prowadzi starania o zwrócenie wraku TU-154M, ich wynik prawdopodobnie będzie zależał od geopolityki

Mecenas Stefan Hambura: Tusk i Sikorski zaprzepaścili niepowtarzalną okazję. Rosjanie będą tę sprawę wykorzystywać politycznie. Być może nastanie taki czas, że ten wrak sami przywiozą do Polski.

Antoni Macierewicz w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” poinformował, że złożył zawiadomienie dotyczące podejrzenia popełnienia przestępstwa przez byłego premiera Donalda Tuska w związku z tragedią smoleńską. Zawiadomienie ma dotyczyć okresu od 10 kwietnia 2010 r. do 2014 r., gdy Tusk został szefem Rady Europejskiej.

Premier Donald Tusk zawarł z Władimirem Putinem nielegalną umowę na szkodę Polski i za to powinien odpowiadać karnie – powiedział minister.

Wedle relacji mediów, podstawą do zgłoszenia sprawy do prokuratury jest artykuł 129 Kodeksu karnego, w którym jest napisane, że kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczpospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.[related id=”8237″]

Minister obrony narodowej zarzuca Donaldowi Tuskowi zaniechania podczas śledztwa i wymienia kilka przykładów, m.in. zgodę na zastosowanie do badania katastrofy smoleńskiej załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej, co, zdaniem szefa MON, uniemożliwiło pełny udział strony polskiej w badaniu przyczyn.

O to, czy to oznacza, że b. premier Polski trafi do więzienia, Łukasz Jankowski zapytał w Popołudnia Wnet mecenasa Stefana Hamburę: – Tak może być, ale oczywiście najpierw te zarzuty musi zbadać prokuratura i ewentualnie wnieść akt oskarżenia, wtedy sprawa sądowa itd. – stwierdził mecenas.

Stefan Hambura przypomniał, że sam złożył zawiadomienie z tego artykułu w lipcu 2010 roku: – Ale zawiadomienie ministra Antoniego Macierewicza idzie o wiele dalej, bo obejmuje dłuższy okres.

Zapytany o działanie komisji mającej na celu wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej, mecenas odparł: – Uważam, że komisja działająca pod panem dr Berczyńskim działa z należytą starannością. Żeby rzetelnie pracować, potrzeba czasu i dajmy go tej komisji.

Dopytany o szanse na powrót wraku TU-154M do Polski, stwierdził, że starania są czynione, ale Donald Tusk i Radosław Sikorski zaprzepaścili niepowtarzalną okazję: – Tej szansy nie wykorzystali w 2010 roku. Wiemy, że Rosjanie będą tę sprawę wykorzystywać politycznie. Zobaczymy, jak sprawa ułoży się geopolitycznie. Być może nastanie taki czas, że ten wrak Rosjanie sami przywiozą do Polski.
WJB