Nie żyje Prokurator Marek Pasionek. Miał 61 lat

Jak informuje Prokuratura Krajowa, w czwartek rano zmarł zastępca Prokuratora Generalnego Marek Pasionek.

Jak przypomina Prokuratura Krajowa, Marek Pasionek służył w prokuraturze od 1989 roku prowadząc największe śledztwa ws. przestępczości zorganizowanej.

W latach 1993–1997 pięciokrotnie uhonorowany przez ówczesnych Ministrów Sprawiedliwości nagrodami za szczególne osiągnięcia w pracy śledczej. W 2004 odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi.

W 2010 Pasionek nadzorował śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy samolotu Tu-154 w Smoleńsku.

Po 2016 roku w ramach powierzonej funkcji Zastępcy Prokuratora Generalnego nadzorował pracę Zespołu Śledczego Nr 1 zajmującego się wyjaśnianiem przyczyn katastrofy smoleńskiej.

A.P.

Źródło: www.gov.pl

Dr Jewhen Mahda: trzeba uzupełnić Platformę Krymską realnymi działaniami

Czemu nie wszyscy Ukraińcy popierają niepodległość Ukrainy? Dyrektor Instytutu Światowej Polityki o obchodach Dnia Niepodległości w Kijowie i Platformie Krymskiej.

Dr Jewhen Mahda zauważa, że Polskę i Ukrainę łączy to, że ich formalna niepodległość jest krótsza niż nich faktyczna państwowość. Odnosi się do badania, według którego 80 proc. Ukraińców popiera niepodległość swojego kraju. Przypomina, że w 1991 r. za niepodległością Ukrainy zagłosowało 90 proc. wyborców. Paweł Bobołowicz zauważa, że pierwszymi państwami, które uznały niepodległość Ukrainy były Polska i Kanada. Trwa spór, czy pierwsza była Warszawa, czy Ottawa.

Dr Mahda zauważa, że teraz Ukraińcy walczą już nie o państwowość, a o jej zachowanie. Zaznacza, że Ukraina boryka się z ciągłym zagrożeniem swojego bezpieczeństwa. Dlatego cieszy się, że m.in. polski prezydent Andrzej Duda był na obchodach świętowania ukraińskiej niepodległości wspierając naszego sąsiada. Istotna jest także obecność na uroczystościach polskich dziennikarzy, którzy

Mogą opowiedzieć Polsce o tym, jak Ukraina obchodziła Dzień Niepodległości.

Politolog odnosi się do inicjatywy Platformy Krymskiej. Zaznacza, że nie można ograniczać się do słów.

Trzeba uzupełnić Platformę realnymi działaniami.

Gość Poranka Wnet zauważa, że państwa demokratyczne mają prawo do posiadania własnej opinii. Zdanie różnych państw na temat Rosji się różni.

Mam wrażenie, że po Katyniu i Smoleńsku Polska ma jakiś inny stosunek do Rosji niż negatywny.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Smoleńsk. Małgorzata Wassermann: praca śledczych jest utrudniona przez zaniedbania, do których doszło tuż po katastrofie

Posłanka PiS o dalszych badaniach nad wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej, zaniedbaniach popełnionych wkrótce po niej i ich długotrwałych efektach.

Małgorzata Wassermann ma nadzieję, że jeśli dojdzie do IV fali, to będzie ona ograniczona. Stwierdza, że polskie tarcze były praktycznie niespotykane w innych krajach.

Wassermann mówi na temat katastrofy smoleńskiej. Zauważa, że nadal nie ma raportu państwowej komisji badającej wypadki. Prokuratorzy powoływali się na to, że opinia jako dokument w formie papierowej jest jedna i muszą się pod nią podpisać wszyscy. Pandemia utrudniła ten proces.

Sprawę bardzo trudno rozwiązać. Magorzata Wassermann z rozmowie z Tomaszem Wybranowskim skomentowała również powrót Donalda Tuska do polskiej polityki oraz brak chęci współpracy PO z PiS.

Polityk wskazuje, że jeżeli miejsce zdarzenia nie zostanie poddane odpowiednim procedurom i nie dochodzi do natychmiastowych, prawidłowych sekcji zwłok, to postępowania potrafią się ciągnąć latami. Ocenia, że w przypadki Smoleńska szereg działań po stronie polskiej wskazuje na brak pewnej przypadkowości.

Taki przebieg postępowania został zaaranżowany w pierwszych dniach po katastrofie.

Według posłanki za wielkie zaniedbania odpowiada Jerzy Miller, minister spraw wewnętrznych i administracji w latach 2009-2011. Podkreśla, że Miller opublikował raport zawierający nieprawdziwe informacje.

Rozmówczyni Tomasza Wybranowskiego nie wierzy w wersję przedstawioną po katastrofie przez Komisję Millera:

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Maciej Pawlicki: paszporty szczepionkowe przypominają pomysły segregacji rasowej

Maciej Pawlicki mówił o kwestiach związanych ze śledztwem smoleńskim. Odniósł się także do pomysłów wprowadzenia paszportów szczepionkowych. To zmierza w fatalnym kierunku – ocenił.

W sobotę miała miejsce premiera filmu Ewy Stankiewicz o tragedii smoleńskiej pt. „Stan zagrożenia.” Obraz ukazał się z rocznym opóźnieniem. Wcześniej kilkukrotnie był wycofywany z emisji. Maciej Pawlicki ocenił, że takie dokumenty są bardzo potrzebne i dobrze się stało, że w końcu przedstawiono film szerszej publiczności.

Gość „Poranka WNET” odniósł się również do kwestii śledztwa smoleńskiego. Jak zaznaczył jego znikome postępy na przestrzeni jedenastu lat są niezrozumiałe.

Paszporty szczepionkowe jak segregacja rasowa?

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk skomentował także ostatnią wypowiedź Jarosława Gowina, który  ponownie wyraził swoje poparcie dla tzw. paszportów covidowych.

Nasz gość krytycznie spogląda takie rozwiązanie. Według niego doprowadzi do znaczącego ograniczenia swobód obywatelskich.

Dziennikarz wskazywał także na to, że wiele analiz nie potwierdza skuteczności lockdownu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.N.

Ewa Stankiewicz o katastrofie smoleńskiej: przewiduję, że w bliskiej przyszłości podobna zbrodnia zostanie powtórzona

Wczoraj, 18 kwietnia na antenie TVP1 miała miejsce długo wyczekiwana premiera filmu „Stan Zagrożenia” Ewy Stankiewicz. Reżyserka komentuje reakcje po premierze i zapowiada powstanie drugiej części.


W najnowszej „Wolności WNET” Ewa Stankiewicz opowiada m.in. o wczorajszej premierze swojego filmu poświęconego katastrofie smoleńskiej. W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim reżyserka przybliża słuchaczom reakcje widzów po premierze obrazu:

Film był gotowy już w kwietniu ubiegłego roku i miał pójść na 10. rocznicę tragedii smoleńskiej. Trudno tu mówić o jakiejś satysfakcji, chociaż to bardzo budujące, że film robi wrażenie, jest zrozumiały i stanowi źródło wiedzy – komentuje Ewa Stankiewicz.

Rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego opowiada także o różnych perspektywach odbioru katastrofy smoleńskiej, ze względu na zmianę pokoleniową:

Mamy kolejne pokolenie – są osoby, które wydarzenia z 10 kwietnia 2010 r. pamiętają jako dzieci. Dla niektórych osób my nie badamy już wydarzenia o charakterze kryminalnym, lecz akt historyczny.

Reżyserka nie ukrywa, że premiera obrazu wywołała potężną falę odzewu. Na antenie Radia WNET dziękuje odbiorcom za ich wsparcie i reakcje:

Chciałabym też z tego miejsca podziękować wszystkim osobom za gratulację i podziękowania za ten film. To była wręcz ściana komentarzy, maili, sms-ów. Jestem za to bardzo wdzięczna – mówi Ewa Stankiewicz.

Co ciekawe, dyskusja wokoło „Stanu Zagrożenia” została zdominowana przez ukazane w filmie na zdjęcia Ewy Kopacz. Wykorzystane w produkcji kadry pochodzą z czasów bezpośrednio po kataftrofie smoleńskiej i ukazują Ewę Kopacz – jak twierdzi reżyserka – w rosyjskim prosektorium:

Przede wszystkim nie rozumiem próby skumulowania wymowy filmu do tych zdjęć – uśmiechniętej Ewy Kopacz. One pokazują brak empatii, jakiś niestosowny moment. Natomiast w świetle celowego doprowadzenia do śmierci 96 osób, w tym prezydenta Polski, zorganizowania zamachu na prezydenta i na dowództwo polskiej armii, ten uśmiech jest mało istotny.

Reżyserka wypowiada się także w kwestii opóźnionej premiery produkcji, która do emisji była już gotowa w kwietniu ubiegłego roku:

Uważam, że nie jest dobre, że pokazano ten film rok później. O Smoleńsku. To uwydatnia, że usiłuje się mówić o Smoleńsku „im później tym lepiej”albo w ogóle przemilczeć – stwierdza gość „Wolności WNET”.

Ewa Stankiewicz porusza też temat prawdopodobieństwa powtórzenia się smoleńskiego scenariusza. Według rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego może się to wydarzyć i to w nieodległej przyszłości:

My mamy cała serią niezałatwionych spraw w związku z katastrofą smoleńską. Przewiduję, że w bliskiej przyszłości podobna zbrodnia zostanie powtórzona. Może nie przy użyciu samolotu, ale chodzi o zbiorowe wyeliminowanie osób decyzyjnych w Polsce – komentuje Ewa Stankiewicz.

Na antenie Radia WNET reżyserka zapowiada powstanie drugiej części „Stanu Zagrożenia”

Jeżeli telewizja publiczna nie będzie zainteresowana drugą częścią filmu, zorganizuję zbiórkę publiczną na ten cel.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!


N.N.

Prof. Witakowski: Film Ewy Stankiewicz „Stan Zagrożenia” nie został zatrzymany z powodów merytorycznych

W dzisiejszym „Poranku WNET” gościł prof. Piotr Witakowski, który mówił m.in. o dotychczasowych działaniach podkomisji smoleńskiej oraz kolejnym zatrzymaniu emisji dokumentu Ewy Stankiewicz.


W najnowszym „Poranku WNET” Prof. Piotr Witakowski komentuje działania tzw. podkomisji smoleńskiej. Ekspert wspomina m.in, że naukowcy pod jej auspicjami zorganizowali szereg konferencji, podczas których dyskutowano o przebiegu tej tragedii. Opracowano raport wyczerpująco opisujący ten przebieg:

Osobiście jestem przekonany, że przed lądowaniem doszło do więcej niż dwóch wybuchów – zaznacza na antenie Radia WNET.

Jak podkreśla rozmówca Magdaleny Uchaniuk, bezpośrednie przyczyny tych eksplozji nie są znane, a ich dokładne zbadanie umożliwiałaby to analiza szczątków Tu-154M.

Muszę powiedzieć, że jeżeli chodzi o badania to jak przy każdej katastrofie, powinny być one złożone z trzech etapów: ustalenia przebiegu katastrofy, jej przyczyn oraz ewentualnych winnych tragedii. Dwa pierwsze etapy są przestrzeniami naukowymi, zaś trzeci jest polem do działania dla prokuratury – zaznacza były członek podkomisji smoleńskiej.

Gość „Poranka WNET” analizuje również stan pracy obecnej podkomisji do badania tragedii smoleńskiej:

Obecna komisja smoleńska nie rozpoczęła swojej pracy na przysłowiowym ugorze. Był już wówczas dostępny szereg badań, odbyły się również cztery konferencje smoleńskie w latach 2012-2015. W ich ramach przedstawiono ponad 100 referatów z najróżniejszych dziedzin dot. tej katastrofy.

[related id= 141978 side=right]Ekspert komentuje także wycofanie z emisji filmu Ewy Stankiewicz „Stan zagrożenia”. Wskazuje, że polski widz powinien mieć możliwość zapoznania się z materiałem. Spotkał się on z uznaniem wielu osób zaangażowanych w badanie katastrofy smoleńskiej oraz, zdaniem prof. Witakowskiego, nie zawiera treści, które mogłyby zagrozić państwu:

To bardzo przykra sytuacja, bon sam domagałem się by ten film został wyemitowany. Przyczyny, dla których już pięciokrotnie jego emisja została powstrzymana są mało chwalebne dla tych, którzy stoją za zatrzymaniem tej emisji – mówi prof. Witakowski.

W porankowej rozmowie profesor skupia się również na recepcji produkcji Ewy Stankiewicz przez podkomisję smoleńską:

Film Ewy Stankiewicz został przedstawiony wszystkim członkom podkomisji w ubiegłym roku, którzy wypowiedzieli się o  nim z wielkim uznaniem. W filmie nie ma niczego co mogłoby przynosić ujmę poszczególnym członkom podkomisji. Nie narusza on też jakiejkolwiek tajemnicy.

Zapytany o powody braku zgody na emisję filmu w Polsce, prof. Witakowski podkreśla, że nie chodzi tu o kwestie merytoryczne:

Film ten został zatrzymany z innych powodów, nie merytorycznych. Myślę, że warto wreszcie by i polscy widzowie mogli go zobaczyć. Warto dodać, że obraz ten zjeździł już dużą liczbę festiwali filmowych i otrzymał niewiarygodną liczbę nagród – podkreśla gość „Poranka Wnet”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!


A.K./N.N.

Tomasz Sakiewicz: Jedyną oficjalną wersją w sprawie Smoleńska jest zamach. Wszystkie inne zostały już wykluczone

Tomasz Sakiewicz o tym, że w Smoleńsku miał miejsce zamach, fałszowaniu śledztwa przez rząd Donalda Tuska i postawieniu byłego premiera przed sądem oraz o konflikcie w Zjednoczonej Prawicy.

 Tomasz Sakiewicz komentuje wyniki pracy podkomisji ds. badań przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r., którego przewodniczącym jest Antoni Macierewicz.

Stwierdza, że jedyną logiczną możliwością jest to, że w Smoleńsku miał miejsce zamach na polską delegację. Podkreśla, iż w świetle badań

Nikt, kto skończył szkołę podstawową, umie czytać i pisać, nie może mieć wątpliwości, że prezydenta Polski zabito.

Redaktor podkreśla, że na tę tezę są niezbite dowody. Wśród nich są ślady materiałów wybuchowych. Zauważa, że także prokuratura za Donalda Tuska wskazała na ślady trotylu na wraku tupolewa.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego zauważa, że ślady wskazują na to, iż nie mieliśmy do czynienia ze zderzeniem, lecz z rozerwaniem samolotu od środka.

Dziennikarz odnosi się do odpowiedzialności ówczesnych polskich władz. Zaznacza, że Donald Tusk powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności tak przed Trybunałem Stanu, jak i przed zwykłym sądem.

[related id= 141978 side=right] Gość Poranka Wnet odnosi się do przekładania emisji dokumentu Ewy Stankiewicz, który miała pokazać telewizja publiczna. Z wyświetlenia materiału jednak zrezygnowano. Stwierdza, że chciałby wiedzieć, kto o tym zadecydował. Odnosi się także do konfliktów w koalicji rządowej. Sądzi, że sytuacja Solidarna Polska nie pójdzie w kierunku Konfederacji, bo od tej ostatniej odwraca się jej własny elektorat, bowiem

Wypowiedzi Brauna są dla rozumnego człowieka nie do przyjęcia.

Stwierdza, że najbliższy rok będzie krytyczny. Jeśli Zjednoczona Prawica go przetrwa, to zacznie się cementować. Przybliży się sezon wyborczy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Witakowski: Wewnątrz Tu-154M na pewno doszło do serii eksplozji

Były członek Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem tłumaczy, że ekspertom udało się bezsprzecznie ustalić, co było przyczyną tragedii

 

Profesor Piotr Witakowski ocenia, że od 2014 r. nie ma żadnych wątpliwości co do przebiegu katastrofy smoleńskiej. Obecnie pozostaje konieczność wyjaśnienia, dlaczego sprawy przybrały takie, a nie inny obrót.

Kapitan Protasiuk, w momencie kiedy było wiadomo, że lądowanie nie będzie możliwe, zarządził odejście na drugi krąg. Niestety, do tego nie doszło na skutek serii eksplozji wewnątrz samolotu.

Do dzisiaj nie wiemy, co spowodowało te wybuchy. Ekspert ds. budownictwa i teorii konstrukcji wskazuje, że aby to ustalić, konieczne będzie jeszcze wiele badań.  Stawia tezę, że w czasie tragedii doszło do „planowanej i kontrolowanej rozbiórki” za pomocą ładunków wybuchowych.

Kiedy jeszcze wszystkie ciała były dostępne, zaniechano czynności mogących pomóc w stwierdzeniu, o jakich materiałach mowa.

Stan zniszczenia ciał ofiar byłby istotną wskazówką w tej sprawie. Rozmówca Łukasza Jankowskiego przekonuje, że ładunki zostały rozmieszczone podczas remontu Tu-154-M w rosyjskiej Samarze.

Tylko wtedy ten samolot był rozebrany na czynniki pierwsze, miano dostęp do takich miejsc, do których później nikt inny nie mógł się dostać.

Prof.Witakowski zapewnia, że żaden ekspert nie przedstawił podkomisji smoleńskiej dowodów przeczących tezie o eksplozjach wewnątrz rządowego Tu-154M. Jak wskazuje, w środku samolotu wystąpił tak silny napływ energii, że jego drzwi wbiły się głęboko w ziemię. Informuje ponadto, że zbadano zachowanie samolotu po oderwaniu skrzydeł, co pozwoliło zweryfikować wcześniejsze przypuszczenia o katastrofie.

Gość Radia WNET deklaruje, że nie dowiemy się już niczego, co by mogło zmienić generalne konkluzje nt. przebiegu tragedii. Z ubolewaniem mówi, że prace „podkomisji smoleńskiej” nie były wystarczająco dobrze skoordynowane, a owoce jej działań są zasługą poszczególnych badaczy, a wyniki ich pracy są rozproszone.

Wolałbym się powstrzymać od ostatecznej oceny […] Musiałem się rozstać ze względu na brak respektowania zasad naukowo-badawczych już 2 lata temu. Tak samo się stało z szeregiem innych badaczy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

11. rocznica Katastrofy Smoleńskiej. Jak pamiętamy największą narodową tragedię powojennej historii Polski?

Katastrofa smoleńska to największa narodowa tragedia w powojennej historii Polski. Zraniła wiele rodzin oraz naszą ojczyznę – napisał dziś na Facebooku Premier Mateusz Morawiecki.

Dziś 11 rocznica katastrofy smoleńskiej – tragedii, która bardzo silnie utrwaliła się w pamięci i świadomości wielu Polaków. Jak komentował dziś na Facebooku szef rządu, Mateusz Morawiecki:

Każdy z nas zapewne pamięta ten straszny sobotni poranek sprzed 11 lat. Każdy miał na ten dzień jakieś plany, ale jak tu żyć codziennymi sprawami, gdy dzieje się coś tak trudnego do wyobrażenia. I tak tragicznego”.

W swoim wpisie premier podkreśla jak dużą i wielopłaszczyznową stratą dla Polaków była tragedia smoleńska, w wyniku której zginęło aż 96 osób, w tym para prezydencka:

Katastrofa smoleńska zraniła naszą Ojczyznę, bo odebrała Jej ludzi najwybitniejszych i najbardziej Jej potrzebnych. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i Jego Małżonkę Marię, prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, ministrów, parlamentarzystów, generałów, szefów najważniejszych instytucji i wielu świetnych urzędników” – pisze Mateusz Morawiecki.

Jak podkreśla szef rządu, nie sposób zastąpić osoby o tak wielkim etosie i doświadczeniu, jakimi były ofiary tragedii samolotu Tu-154 w Smoleńsku. Swój wpis szef rządu kończy swoistym apelem do Polaków:

Każdego dnia staramy się sprostać temu wielkiemu zadaniu – to nasz najważniejszy obowiązek. Zawsze będziemy o Nich pamiętać.

N.N.

Źródło: Facebook

„Nie przestajemy pytać: dlaczego?” Przypominamy niewygłoszone przemówienie Lecha Kaczyńskiego w Katyniu

Czym jest śmierć dziesiątków tysięcy osób – obywateli Rzeczypospolitej – bez sądu? Jeśli to nie jest ludobójstwo, to co nim jest? – miał zapytać Lech Kaczyński podczas wystąpienia w Katyniu.

To było 70 lat temu. Zabijano ich – wcześniej skrępowanych – strzałem w tył głowy. Tak, by krwi było mało. Później – ciągle z orłami na guzikach mundurów – kładziono w głębokich dołach. Tu, w Katyniu, takich śmierci było 4400. W Katyniu, Charkowie, Twerze, w Kijowie, Chersoniu oraz w Mińsku – razem 21 768.

Zamordowani to obywatele Polski, ludzie różnych wyznań i różnych zawodów; wojskowi, policjanci i cywile. Są wśród nich generałowie i zwykli policjanci, profesorowie i wiejscy nauczyciele. Są wojskowi kapelani różnych wyznań: kapłani katoliccy, naczelny rabin WP, naczelny kapelan greckokatolicki i naczelny kapelan prawosławny. Wszystkie te zbrodnie – popełnione w kilku miejscach – nazywamy symbolicznie Zbrodnią Katyńską. Łączy je obywatelstwo ofiar i ta sama decyzja tych samych sprawców.

Zbrodni dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego: Biura Politycznego WKP(b). Decyzja zapada 5 marca 1940, na wniosek Ławrentija Berii: rozstrzelać! W uzasadnieniu wniosku czytamy: to zatwardziali, nie rokujący poprawy wrogowie władzy sowieckiej.

Tych ludzi zgładzono bez procesów i wyroków. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Czym jest śmierć dziesiątków tysięcy osób – obywateli Rzeczypospolitej – bez sądu? Jeśli to nie jest ludobójstwo, to co nim jest?

Pytamy, nie przestajemy pytać: dlaczego? Historycy wskazują zbrodnicze mechanizmy komunistycznego totalitaryzmu. Część jego ofiar leży tuż obok, również w katyńskim lesie. To tysiące Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, ludzi innych narodów. Źródłem zbrodni jest jednak także pakt Ribbentrop–Mołotow prowadzący do czwartego rozbioru Polski. Są nim imperialne, szowinistyczne zamiary Stalina. Zbrodnia Katyńska jest – pisał o tym wyłączony w ostatniej chwili z transportu śmierci prof. Stanisław Swianiewicz – częścią akcji (…) oczyszczenia przedpoli potrzebnych dla dalszej ekspansji imperializmu sowieckiego. Jest kluczowym elementem planu zniszczenia wolnej Polski: państwa stojącego – od roku 1920 – na drodze podboju Europy przez komunistyczne imperium. To dlatego NKWD próbuje pozyskać jeńców: niech poprą plany podboju. Oficerowie z Kozielska i Starobielska wybierają jednak honor, są wierni Ojczyźnie. Dlatego Stalin i jego Biuro Polityczne, mszcząc się na niepokonanych, decydują: rozstrzelać ich. Grobami są doły śmierci w Katyniu, pod Charkowem, w Miednoje. Te doły śmierci mają być także grobem Polski, niepodległej Rzeczypospolitej. W czerwcu roku 1941 Niemcy uderzają na ZSRS: sojusznicy z sierpnia 1939 r. stają się śmiertelnymi wrogami. ZSRS zostaje członkiem koalicji antyhitlerowskiej. Rząd w Moskwie przywraca – na mocy układu z 30 lipca 1941 r. – stosunki z Polską. Stalin zasiada u boku Roosevelta i Churchilla w wielkiej trójce.

Miliony żołnierzy Armii Czerwonej – Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów, Ormian i Azerów, mieszkańców Azji środkowej – oddają życie w walce z Niemcami Hitlera. W tej samej walce giną też Amerykanie, Brytyjczycy, Polacy, żołnierze innych narodów. Przypomnijmy: to my, Polacy, jako pierwsi zbrojnie przeciwstawiliśmy się armii Hitlera. To my walczyliśmy z nazistowskimi Niemcami od początku do końca wojny. Pod jej koniec nasi żołnierze tworzą czwartą co do liczebności armię antyhitlerowskiej koalicji. Polacy walczą i giną na wszystkich frontach: na Westerplatte i pod Kockiem, w bitwie o Anglię i pod Monte Cassino, pod Lenino i w Berlinie, w partyzantce i w powstaniu warszawskim. Są wśród nich bracia i dzieci ofiar Katynia. W bombowcu Polskich Sił Zbrojnych nad III Rzeszą ginie 26-letni Aleksander Fedorońko, najstarszy z synów zamordowanego w Katyniu Szymona Fedorońki – naczelnego kapelana wyznania prawosławnego Wojska Polskiego. Najmłodszy syn, 22–letni Orest, poległ – w szeregach Armii Krajowej – w pierwszym dniu powstania warszawskiego. Jego 24-letni brat Wiaczesław, walczący w Zgrupowaniu AK „Gurt”, ginie 17 dni później.

W maju 1945 r. III Rzesza przegrywa wojnę. Nazistowski totalitaryzm upada. Niedługo obchodzić będziemy 65. rocznicę tego wydarzenia. Dla naszego narodu było to jednak zwycięstwo gorzkie, niepełne. Trafiamy w strefę wpływów Stalina i totalitarnego komunizmu. Po roku 1945 Polska istnieje, ale bez niepodległości. Z narzuconym ustrojem. Próbuje się też zafałszować naszą pamięć o polskiej historii i polskiej tożsamości.

Ważną częścią tej próby fałszerstwa było kłamstwo katyńskie. Historycy nazywają je wręcz kłamstwem założycielskim PRL. Obowiązuje od roku 1943. To w związku z nim Stalin zrywa stosunki z polskim rządem. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano prawo do publicznej żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Po stronie kłamstwa stoi potęga totalitarnego imperium, stoi aparat władzy polskich komunistów. Ludzie mówiący prawdę o Katyniu płacą za to wysoką cenę. Także uczniowie. W roku 1949 za wykrzyczaną na lekcji prawdę o Katyniu 20-letni uczeń z Chełma Józef Bałka wyrokiem wojskowego sądu trafia na trzy lata do więzienia. Czyżby – przypomnę słowa poety – świadkiem miały pozostać guziki nieugięte znajdowane tu, na katyńskich mogiłach?

Są jednak także nieugięci ludzie i – po czterech dekadach – totalitarny Goliat zostaje pokonany. Prawda – ta ostateczna broń przeciw przemocy – zwycięża. Tak jak kłamstwo katyńskie było fundamentem PRL, tak prawda o Katyniu jest fundamentem wolnej Rzeczypospolitej. To wielka zasługa Rodzin Katyńskich. Ich walki o pamięć o swoich bliskich, a więc także – o pamięć i tożsamość Polski. Zasługa młodzieży. Uczniów takich jak Józef Bałka. Zasługa tych nauczycieli, którzy – mimo zakazów – mówili dzieciom prawdę. Zasługa księży, w tym księdza prałata Zdzisława Peszkowskiego i zamordowanego w styczniu roku 1989 księdza Stefana Niedzielaka – inicjatora wzniesienia krzyża katyńskiego na cmentarzu Powązkowskim. Zasługa drukarzy nielegalnych wydawnictw. Zasługa wielu niezależnych inicjatyw i „Solidarności”. Milionów rodziców opowiadających swoim dzieciom prawdziwą historię Polski. Jak trafnie powiedział tu przed kilkoma dniami premier Rzeczypospolitej, Polacy stają się wielką Rodziną Katyńską.

Wszystkim członkom tej wspólnoty, w szczególności krewnym i bliskim ofiar, składam najgłębsze podziękowanie. Zwycięstwo w bitwie z kłamstwem to Wasza wielka zasługa! Dobrze zasłużyliście się Ojczyźnie!

Wielkie zasługi w walce z kłamstwem katyńskim mają także Rosjanie: działacze Memoriału, ci prawnicy, historycy i funkcjonariusze rosyjskiego państwa, którzy odważnie ujawniali tę zbrodnię Stalina.

Katyń i kłamstwo katyńskie stały się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruły relacje między Polakami i Rosjanami. Nie da się budować trwałych relacji na kłamstwie. Kłamstwo dzieli ludzi i narody. Przynosi nienawiść i złość. Dlatego potrzeba nam prawdy. Racje nie są rozłożone równo, rację mają Ci, którzy walczą o wolność. My, chrześcijanie, wiemy o tym dobrze: prawda, nawet najboleśniejsza, wyzwala. Łączy. Przynosi sprawiedliwość. Pokazuje drogę do pojednania.

Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie zagoić i zabliźnić. Jesteśmy na tej drodze. Mimo różnych wahań i tendencji, prawdy o Zbrodni Katyńskiej jest dziś więcej niż ćwierć wieku temu. Doceniamy działania Rosji i Rosjan służące tej prawdzie, w tym środową wizytę premiera Rosji w lesie katyńskim, na grobach pomordowanych. Jednak prawda potrzebuje nie tylko słów, ale i konkretów.

Trzeba ujawnienia wszystkich dokumentów dotyczących Zbrodni Katyńskiej. Okoliczności tej zbrodni muszą zostać do końca zbadane i wyjaśnione. Trzeba tu, w Katyniu, rozmowy młodzieży: polskiej i rosyjskiej, ukraińskiej i białoruskiej. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając. Ta droga do pojednania wymaga jednak czytelnych znaków. Na tej drodze trzeba partnerstwa, dialogu równych z równymi, a nie imperialnych tęsknot. Trzeba myślenia o wspólnych wartościach: o demokracji, wolności, pluralizmie, a nie – o strefach wpływów.

Tragedia Katynia i walka z kłamstwem katyńskim to doświadczenie ważne dla kolejnych pokoleń Polaków. To część naszej historii. Naszej pamięci i naszej tożsamości. To jednak także część historii całej Europy, świata. To przesłanie dotyczące każdego człowieka i wszystkich narodów. Dotyczące i przeszłości, i przyszłości ludzkiej cywilizacji. Zbrodnia Katyńska już zawsze będzie przypominać o groźbie zniewolenia i zniszczenia ludzi i narodów. O sile kłamstwa. Będzie jednak także świadectwem tego, że ludzie i narody potrafią – nawet w czasach najtrudniejszych – wybrać wolność i obronić prawdę.

Oddajmy wspólnie hołd pomordowanym: pomódlmy się nad ich grobami. Chwała bohaterom! Cześć ich pamięci!