Popularność indywidualnych instalacji geotermalnych powinna znacząco wpłynąć na rozwój sektora małej i średniej przedsiębiorczości, co miałoby szczególne znaczenie w małych miejscowościach.
Społeczeństwo jest nadal podzielone. Często nieufność do rządu wynika nie z konkretnych przekonań, ale negatywnej oceny znanych im bezpośrednio polityków, czasem niskiego szczebla.
Jadwiga Chmielowska
Zima. Koniec roku skłania do podsumowań. Dobra zmiana nie dotarła, jak tego oczekiwało społeczeństwo, do najmniejszych zakątków Polski. W przyszłym roku czekają nas wybory samorządowe. Czy uda się namówić uczciwych, mądrych ludzi do kandydowania na radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast? Czy stare układy znowu zwyciężą? Czy lokalni baronowie namaszczą miernych, ale wiernych lizusów? Czy dziennikarze znajdą w sobie tyle odwagi, aby informować, a nie chodzić w zaprzęgu lokalnych sitw? Niezależna prasa lokalna nie jest lubiana przez władzę, więc dziennikarze, zastraszani przez wójtów i burmistrzów, ledwo mają środki na przetrwanie.
Totalna opozycja na szczęście traci poparcie, jednak brak merytorycznej opozycji sprawia, że dyskurs polityczny kuleje.
Społeczeństwo jest nadal podzielone. Często nieufność do rządu wynika nie z konkretnych przekonań, ale negatywnej oceny znanych im bezpośrednio polityków, czasem niskiego szczebla.
Niepokoi przedłużający się konflikt na linii BBN i MON. Cierpi na tym obronność kraju, a Polska kompromituje się w oczach sojuszników NATO. Czyżby decydenci nie zdawali sobie sprawy z tego, że słaba, podzielona Polska jest na rękę wrogom? Że za wschodnią granicą toczy się wojna? Że trwa wojna dezinformacyjna?
Ilość portali pracujących dla Rosji wzrasta. Kreml zatrudnia przeszło 45 tysięcy trolli, którzy na portalach społecznościowych i poważnych stronach internetowych w różnych językach usiłują skłócać narody i budować pozytywny wizerunek Rosji. Wielu daje się na to nabrać.
Musimy pamiętać, że niepodległość nie jest dana raz na zawsze. O sile i bezpieczeństwie państwa decyduje gospodarka i wojsko. O przetrwaniu narodu – jego morale. Uprawiana od niemal 30 lat pedagogika wstydu ma dezintegrować Polaków i wpędzać ich w kompleksy.
Polityczna poprawność stała się na zachodzie nową ideologią, która zamyka usta dziennikarzom, sprawia, że coraz trudniej jest im głosić prawdę. Społeczeństwa zaczynają widzieć oszustwa polityków, jednak brak dostępu do wiarygodnych informacji powoduje, że nie mogą podejmować racjonalnych decyzji i stają się łatwym łupem rosyjskiej propagandy.
Idea Trójmorza – rozbudowy związków ekonomicznych i sojuszy militarnych państw położonych między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym – rozwścieczyła nie tylko Rosję, ale i Niemcy, bo oznacza koniec ich dominacji w Europie. Współpraca narodów Międzymorza ustabilizuje Europę, a narodom da bogactwo i bezpieczeństwo.
Znajomość zarówno historii, jak i bieżących faktów jest nieodzowna, by w wolnych i niesfałszowanych wyborach dać mandaty ludziom godnym zaufania – nie opowiadaczom, ale tym, którzy coś w życiu osiągnęli i udowodnili, że potrafią działać rozumnie dla dobra wspólnego. Czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach zatrudniłby w szpitalu chirurga (albo chciałby być przez takiego operowany) bez dyplomu lekarskiego, wierząc jedynie opowieściom o jego sukcesach? Dlaczego więc wierzymy marketingowym chwytom, promującym niezguły i pożytecznych idiotów na polityków? Czy zawsze zły pieniądz musi wypierać dobry?
Przy żłóbku Bożej Dzieciny módlmy się, by nie zmarnować talentów, które dał nam Bóg, abyśmy je pomnażali.
Oby Nowy Rok – 100 lat po odzyskaniu niepodległości – był przełomowy w zjednoczeniu Narodu, a Polacy, dumni ze swojej historii, mogli z ufnością patrzeć w przyszłość.
Artykuł wstępny redaktor naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET” Jadwigi Chmielowskiej znajduje się na s. 1 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł wstępny redaktor naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET” Jadwigi Chmielowskiej na s. 1 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl
Przekazanie swojej wiedzy to nasz obowiązek, ale też uczymy odpowiedniego spojrzenia na człowieka, a to także bardzo istotne, bo tam słowo ‘człowiek’ do niedawna znaczyło bardzo niewiele.
Tadeusz Puchałka
Dr hab. inż. Witold Nocoń – pracownik naukowo-dydaktyczny Politechniki Śląskiej w Gliwicach, na co dzień przyszowianin i członek miejscowej straży pożarnej. Był on jednym z członków grupy wysłanej do tego afrykańskiego kraju, by tam szkolić przyszłych strażaków w ramach projektu pomocowo-rozwojowego realizowanego przez Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM). Celem tego projektu jest między innymi doposażanie i szkolenie służb ratunkowych Etiopii (…)
Kraj ten, targany wieloma konfliktami, małymi kroczkami stara się na swój sposób dogonić świat. Nie jest to proste, bowiem, co podkreślał wielokrotnie dr Nocoń, sprawą nadrzędną na całym świecie jest „człowiek”, a co za tym idzie, jego bezpieczeństwo. Słowo to w Etiopii jest jednak specyficznie rozumiane. Trudno sobie wyobrazić normalne działanie służb ratowniczych w państwie, w którego języku nie ma określenia ‘straż pożarna’, a numer alarmowy można porównać z naszymi numerami kont bankowych, tak jest długi i skomplikowany. (…)
Tamtejsze wozy bojowe i sprzęt często dorównują temu, czym dysponujemy w jednostkach OSP w Polsce, jednak w Etiopii nie ma zupełnie zaplecza technicznego. Brak serwisów naprawczych powoduje, że pojazdy bojowe eksploatuje się tam do zajechania. Punkty dowodzenia, podobnie jak cała infrastruktura, łącznie z pomieszczeniami dla strażaków, wyglądają skrajnie źle.
(…) Dla Europejczyka wszystko, z czym się spotka w Afryce, jest swego rodzaju zaskoczeniem. Można odnieść wrażenie, że nie zwraca się tam uwagi na konserwację czegokolwiek. Całkiem niezłe hotele, raz wybudowane, stoją i widać, że będą stały, dopóki dach nie spadnie komuś na głowę. Uderza zupełnie inne spojrzenie na świat i życie. (…)
Fundacja, którą reprezentuje dr Nocoń, pomaga tamtejszej ludności na wielu płaszczyznach. Polska jest tam postrzegana bardzo pozytywnie, bo staramy się sprostać powierzonemu zadaniu. Szacunek do służby ludziom, do munduru, przekazanie swojej wiedzy to nasz obowiązek, ale też uczymy odpowiedniego spojrzenia na człowieka, a to także bardzo istotne, bo tam słowo ‘człowiek’ do niedawna znaczyło bardzo niewiele. Z pewnością biało-czerwone barwy są tam bardzo dobrze odbierane.
Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Polscy strażacy w Etiopii” znajduje się na s. 12 listopadowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Polscy strażacy w Etiopii” na s. 12 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl
W nocy z 25 na 26 września 1946 roku funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w bestialski sposób zamordowali – wysadzili w powietrze podczas snu lub rozstrzelali – 160-osobowy oddział NSZ.
Wiesław Nowakowski
W nocy z 25 na 26 września 1946 roku funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego poprzez agenta „Lawinę”,
czyli Henryka Wendrowskiego, późniejszego
Uroczystość w Barucie | Fot. W. Nowakowski
ambasadora PRL w Danii, zwabili podstępem ze Śląska Cieszyńskiego ok. 160 żołnierzy oddziału Henryka Flamego ps. Bartek.
Według zapewnień „Lawiny”, żołnierze mieli być przewiezieni najpierw pod Jelenią Górę, a potem na Zachód. W rzeczywistości trafili na Opolszczyznę – na polanę Hubertus pod Barutem oraz w okolice Grodkowa i Łambinowic, gdzie w bestialski sposób zostali zamordowani: wysadzeni w powietrze podczas snu lub rozstrzelani.
Stowarzyszenie Pamięci Armii Krajowej Oddział Gliwice i Wójt Gminy Wielowieś co roku oddają hołd pomordowanym żołnierzom Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału „Bartka”. Prezentujemy zdjęcia z Baruty, z tegorocznych obchodów – 71 rocznicy – tych tragicznych wydarzeń.
Informacja Wiesława Nowakowskiego o uroczystościach w Barucie pt. „Rocznica kaźni 160 żołnierzy NSZ” znajduje się na s. 12 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Informacja Wiesława Nowakowskiego o uroczystościach w Barucie pt. „Rocznica kaźni 160 żołnierzy NSZ” na s. 12 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl
Wypełnione wiernymi kościoły w Polsce nie dziwią nikogo, jednakże tak nieprzebranych tłumów w sobotnie przedpołudnie, jak w dniu 7 października, nikt chyba się nie spodziewał.
Tadeusz Puchałka
Różaniec jako jedyny oręż, który pozwala zniszczyć zło tego świata, zadeklarowało się odmawiać tego dnia (jak informują organizatorzy) wiele ważnych instytucji w Polsce, np. porty lotnicze w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu, Katowicach, Wrocławiu, Ożarowicach, Jasionce i Łodzi. Wszędzie tam ceremoniom modlitewnym przewodniczyli miejscowi kapelani. (…)
Warto także wspomnieć o ludziach, którzy wsparli owo wydarzenie, występując między innymi w spotach radiowych i telewizyjnych, zachęcając do uczestniczenia w różańcowej modlitwie. Są to: Cezary Pazura, Jerzy Zelnik, Dominika Figurska, Ewa Ziętek, Marcin Mroczek, Przemysław Babiarz, Katarzyna Olubińska, Krzysztof Ziemiec, Wojciech Modest Amaro, o. Benedykt Pączka.
Swoje miejsce na mapie modlitewnej miał także Górny Śląsk, a jednym z tych miejsc szczególnych było sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Turzy Śląskiej. Tłumy rozmodlonych pielgrzymów dotarły na czas modlitwy z wielu regionów kraju, nie tylko Górnego Śląska. – Pracuję w służbie porządkowej już od 15 lat, jednak nigdy jeszcze nie widziałem takich tłumów zgromadzonych wokół naszej świątyni – informował pracownik ochrony.
Hasłem przewodnim, jak wszędzie w tym czasie, była intencja pokoju. Wznoszono wiele próśb do Matki Bożej, by wspomogła swoją opieką i wstawiennictwem do Boga prośby skierowane o pomoc rodzinie i zachowanie jej statusu. Nie brakło gorzkich słów mówiących o odarciu ludzi z ich godności, zabieraniu podstawowych środków egzystencji. (…)
Dawno pewnie Matka Boża w Turzy nie oglądała tylu rozmodlonych Polaków. Podobnie wyglądała sytuacja na południowej granicy, w Gminie Krzyżanowice. Tam w miejscowości Chałupki, graniczącej z czeskim Bohuminem, w sąsiedztwie mostu Cesarza Franciszka Józefa, który łączy Polskę z Czeską Republiką, zorganizowano nabożeństwo różańcowe, w którym uczestniczyły tłumy wiernych. Podobnie jak w Turzy i tam w różańcu brały udział rodziny, młodzież, osoby duchowne. Obecni byli także parlamentarzyści PiS.
Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „O pokój dla świata i Polski” można przeczytać na s. 3 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „O pokój dla świata i Polski” na s. 3 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl
Jako wróg Rzeszy został umieszczony przez Niemców w „Specjalnej książce Polaków ściganych listem gończym”, która zawierała 61 tys. nazwisk Polaków przeznaczonych do aresztowania i likwidacji.
Tadeusz Loster
Kapitan Rezerwy WP Karol Grzesik (1890–1940) został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Niepodległości z Mieczami, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi, Krzyżem Żelaznym II klasy (przez Cesarstwo Niemieckie), Orderem św. Sawy (przez Królestwo Chorwatów i Słoweńców), Złotą Odznaką Honorową Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej I stopnia.
Urodził się 30 maja 1890 roku w rodzinie chłopskiej w Siedliskach w powiecie raciborskim na Śląsku. W 1907 roku ukończył gimnazjum prywatne w Gliwicach, a rok później rozpoczął naukę w Gimnazjum św. Macieja we Wrocławiu. W 1914 roku zdał maturę. Studiował filozofię oraz prawo, ale studiów nie ukończył. (…)
Po powstaniu w wolnej Polsce Karoli Grzesik od 1923 do 1925 roku był prezesem Związku Powstańców Śląskich (…) w 1926 roku został naczelnikiem gminy Wielkie Hajduki. Od 1927 roku należał do ugrupowania piłsudczykowskiego Związku Naprawy Rzeczypospolitej. W 1928 roku współorganizował Narodowo-Chrześcijańskie Zjednoczenie Pracy (…)
Karol Grzesik był posłem na Sejm RP II i III kadencji od 1928 do 1935 roku, wybieranym z okręgu nr 28 w Królewskiej Hucie. Od 1935 do 1939 roku był marszałkiem Sejmu Śląskiego IV kadencji jako reprezentant Narodowo-Chrześcijańskiego Zjednoczenia Pracy. W 1936 roku został prezydentem Chorzowa. (…)
Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej jako wróg Rzeszy został umieszczony przez Niemców w „Specjalnej książce Polaków ściganych listem gończym” (Sonderfahndungsbuch Polen), która zawierała 61 tys. nazwisk Polaków przeznaczonych do aresztowania i likwidacji. Wraz z wybuchem wojny musiał opuścić Śląsk. Wyjechał do Lublina, a następnie do Lwowa. Tutaj zastała go okupacja sowiecka. Został aresztowany i wywieziony przez Oddział Specjalny Frontu Ukraińskiego. W 1940 roku został zamordowany w więzieniu NKWD w Kijowie przy ul. Karolenkiwskiej 17.
Cały artykuł Tadeusza Lostera pt. „Karol Grzesik (ps. Hauke). Zapomniany bohater – powstaniec śląski” można przeczytać na s. 2 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Karol Grzesik (ps. Hauke). Zapomniany bohater – powstaniec śląski” na s. 2 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl
Współpracownicy komunistycznego aparatu represji nie mogą pełnić funkcji sędziego. Komunistyczna mentalność, resortowe dziedziczne togi i 2.–3. pokolenie utrwalaczy „władzy ludowej” musi odejść.
Paweł Czyż
– Mojemu środowisku chodzi o zasadniczą zmianę, która wpłynie na rzetelną edukację prawną tysięcy Polaków. Chodzi o jeden z postulatów tworzącej się Federacji Ruchów Kontroli Sądów, tj. wprowadzenie wzorem II RP tzw. ław przysięgłych w postępowaniach karnych, a nawet szczególnie skomplikowanych cywilnych. Moim zdaniem, aby wprowadzić ławy przysięgłych, nie trzeba nawet zmieniać Konstytucji RP, bo w jej art. 182 udzielono Polakom gwarancji sprawowania wymiaru sprawiedliwości. (…) dziesiątki ruchów lokalnych tworzących Federację Ruchów Kontroli Sądów oraz ja osobiście uważamy, że tzw. ława przysięgłych ma przesądzać o winie albo jej braku nawet w większościowym głosowaniu jej członków, a sędzia jedynie wymierzać karę. Ponadto członków ław przysięgłych nie powinien wybierać prezes danego sądu, a system komputerowy wśród dorosłych mieszkańców z terenu funkcjonowania danego sądu – mówi lider KPN-Niezłomni Adam Słomka.
Zmiany proponowane przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę czy ministra sprawiedliwości nie zmieniają znacząco praktyki sądowej ani nie powodują rozbicia „nadzwyczajnej kasty”. Same niedawne liczne kongresy sędziów i prokuratorów są jaskrawym przykładem realnych prób wprowadzenia „sądokracji”. (…)
Monteskiusz (popularyzator trójpodziału władzy) w swoim dziele „O duchu praw” pisał: „Nie ma również wolności, jeśli władza sądowa nie jest oddzielona od władzy prawodawczej i wykonawczej. Gdyby była połączona z władzą prawodawczą, władza nad życiem i wolnością obywateli byłaby dowolną, sędzia bowiem byłby prawodawcą. Gdyby była połączona z władzą wykonawczą, sędzia mógłby mieć siłę ciemiężyciela”.
Same liczne publiczne wypowiedzi sędziów oraz prokuratorów odnośnie do reformy wymiaru sprawiedliwości, ich przekonanie o predestynowaniu ich do nauczania parlamentarzystów czy nawet Prezydenta RP Andrzeja Dudy, co jest, a co nie jest „do przyjęcia”, co jest konstytucyjne… jest wyrazem „sądokracji”. Tymczasem sędziowie i prokuratorzy nie pochodzą z wolnych wyborów, a zatem ich mandat społeczny jest realnie ograniczony. Jaka zatem jest na to recepta?
– Uważam, że do ustawy o sądach powszechnych czy Sądzie Najwyższym musi trafić też zapis, że współpracownicy komunistycznego aparatu represji nie mogą pełnić funkcji sędziego. Komunistyczna mentalność, resortowe dziedziczne togi i 2-3 pokolenie utrwalaczy „władzy ludowej” musi odejść. To przecież proste. Trzeba jedynie politycznej woli głębokich, a nie kosmetycznych zmian. Ponadto oczekuję na realny dostęp do zbioru zastrzeżonego, tzw. „Zetki”, czy danych z nadal tajnego aneksu z likwidacji WSI. Bowiem mam takie wrażenie, że wciąż przed opinią publiczną zataja się istotne dane o komunistycznych, totalitarnych agentach. Tych w wymiarze sprawiedliwości III RP przecież też nie brakuje – podsumowuje Adam Słomka.
Cały artykuł Pawła Czyża pt. „Kosmetyka wymiaru sprawiedliwości?” można przeczytać na s. 2 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Pawła Czyża pt. „Kosmetyka wymiaru sprawiedliwości?” na s. 2 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl
Politycy ukraińscy zgodzili się, że nasza narracja jest racjonalna i nie jest w treści antyukraińska. Problem oceny OUN-B-UPA jednak będzie jeszcze długo należał do tzw. trudnych tematów.
Mariusz Patey
Ktoś kto zapyta, po co spotykać się z banderowcami? Można odpowiedzieć, że nie my wybieramy przedstawicieli do ukraińskiego parlamentu, zatem rozmawiamy z tymi, którzy reprezentują społeczeństwo ukraińskie. Kimkolwiek są, reprezentują sąsiadujące z nami państwo. W naszym interesie jest podtrzymywanie kontaktów z możliwie szerokim spektrum politycznym w krajach, z którymi sąsiadujemy.
Podczas spotkania poruszyliśmy problematykę stosunków polsko-ukraińskich. Rozmówcy reprezentowali różne ugrupowania, ale zechcieli w imię interesów swojego kraju zapoznać się z polskim punktem widzenia. Przestrzegłem uczestników spotkania, że w Polsce trudno o spójną wizję polityki zagranicznej, w myśl przysłowia: „Gdzie dwóch Polaków, tam 3 poglądy”. Okazało się, że podobne przekonanie panuje o Ukraińcach na Ukrainie. (…)
Zgodziliśmy się, że jest wiele niewykorzystanych możliwości współpracy, ale także wiele problemów, o których należy mówić otwarcie, bowiem niedopowiedzenia, poprawność polityczna wyjmująca wiele tematów spod dyskusji stwarza potencjalne punkty zapalne i zagraża rysującym się perspektywom współpracy. Często zbytnie koncentrowanie się na polityce wewnętrznej może rodzić problemy w kontekście międzynarodowym. (…)
Odwiedzający Polskę z prywatną wizytą poruszyli (…) kwestię polskiej wrażliwości na odradzający się kult bojowników OUN-B, jak i problem Wołynia w tworzeniu nieprzychylnego klimatu wokół Ukrainy.
W trakcie spotkania widać było, że ukraińscy rozmówcy niewiele wiedzą o polskiej perspektywie.
Aby poznać polski punkt widzenia, warto przeczytać polskie strony na Wikipedii. Są inne niż ukraińskie czy rosyjskie. Brak dostępu do informacji w języku ukraińskim czy rosyjskim jest problemem, który musi być rozwiązany przez polskie instytucje odpowiedzialne za politykę historyczną. Wyjaśnienie kwestii historycznych jest bardzo ważne, bowiem to jeden z głównych tematów przewodnich używanych przez prorosyjski trolling.
Niestety, brak refleksji nad obecną polityką historyczną wśród ukraińskich polityków nie ułatwia znalezienia satysfakcjonujących rozwiązań. A przecież można by spróbować podejść do tego trudnego tematu, odwołując się do oczywistych faktów, jak i wyników badań socjologicznych. Z badań tych wynika, że dzisiejsze pokolenie Ukraińców nie ma nic wspólnego z tym, co działo się kilkadziesiąt lat temu. Społeczeństwo ukraińskie chce budować demokratyczne państwo prawa, a nie dyktatury czerwone, brunatne czy jakiekolwiek inne.
Ukraińcy nie chcą, by ich państwo rościło sobie prawa do terytoriów państw sąsiednich, chcą tylko poszanowania integralności swoich granic. Społeczeństwo pragnie budować stosunki międzypaństwowe oparte na pokojowej, wzajemnie korzystnej współpracy, partnerskim traktowaniu i wzajemnym poszanowaniu suwerenności.
Respondenci, którzy coś wiedzą o Wołyniu, wyrażają pogląd, że jeśli w przeszłości doszło do godnych ubolewania czynów, zabójstw ludności cywilnej, rabunków ze strony bojowników o niepodległą Ukrainę, to te czyny, choćby i były uzasadnione celem wyższym, nie powinny mieć miejsca i nie są powodem do chwały.
W kontekście ostatnich decyzji przewodniczącego Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyra Wiatrowycza, zakazujących ekshumacji polskich ofiar zbrodni OUN-UPA, okazuje się, że większość ukraińskich respondentów uważa, że państwo ukraińskie powinno wspierać wszelkie działania prowadzące do ustalenia prawdy historycznej, bowiem tylko w prawdzie możliwe jest pojednanie, a władze ukraińskie powinny sprzyjać upamiętnianiu cywilnych ofiar bez względu na ich pochodzenie czy narodowość. Współcześni Ukraińcy chcieliby, aby czasy totalitaryzmów i wojen bezpowrotnie minęły. (…)
Dalszy dialog został przerwany przez zamachowca…
Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Rozmowy dobrej woli przerwane zamachem” można przeczytać na s. 13 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Mariusza Pateya pt. „Rozmowy dobrej woli przerwane zamachem” na s. 13 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl
Najwyższy czas, aby nasz wzrost PKB nie był tylko wynikiem dalszego kolonizowania Polski, a wydatki budżetowe na cele społeczne nie pochodziły tylko z dalszego zadłużania się państwa.
Krzysztof Tytko
Spółki wydobywcze mogą dziś wydobywać z pokładów węgla 4 podstawowe produkty: koks dla przemysłu metalurgicznego i chemicznego, zanieczyszczone miały i muły energetyczne dla energetyki zawodowej, gruby sortyment dla indywidualnego odbiorcy i ekologiczny syngaz dla energetyki, chemii i rafinerii.
W Macierzy BCG produkty są również podzielone na 4 kategorie, ze względu na ich strategiczne pozycjonowanie:
„Gwiazdy” – węgiel koksowy (produkt mogący przynieść organizacji wysokie dochody, ze względu na wysokie ceny uzyskiwane na rynku, który jednak szybko może stać się „znakiem zapytania”, a następnie „kulą u nogi”. Taki scenariusz jest wysoce prawdopodobny szczególnie w sytuacji, gdy syngaz otrzymany z podziemnego zgazowania węgla będzie używany w procesie wytapiania i produkcji stali bez potrzeby stosowania koksu, co jest równoznaczne z możliwością rezygnacji z kosztownego wydobywania węgla koksującego metodą tradycyjną i jego przetwórstwa w zakładach koksowniczych na koks.
„Znaki zapytania” (gruby sortyment), inaczej „dylematy” – produkty, których możliwości są trudne do określenia w przyszłości, ze względu na ograniczanie spalania węgla w gospodarstwach domowych w związku z ustawową koniecznością redukcji emisji C02.
„Kule u nogi” (miały i muły energetyczne) – produkty nie dające obecnie prawie żadnego zysku i nie mające perspektyw, jako że pakiet zimowy eliminuje spalanie tych produktów w elektrociepłowniach, ciepłowniach i elektrowniach, powodujące emisję CO2 powyżej 550 g/kwh.
„Dojna krowa” – dziś węgiel koksowy, ale jutro syngaz, który wyeliminuje trzy dotychczasowe asortymenty polskiego górnictwa wydobywane obecnie: węgiel koksujący, gruby sortyment, miały i muły energetyczne, dając sowite utrzymanie temu, kto będzie miał koncesję na podziemne zgazowanie węgla i będzie właścicielem tej technologii. (…)
W takim modelu, jaki przygotowuje nam ME, „znaki zapytania” (energetyka konwencjonalna) i „kule u nogi” (kopalnie) mają być domeną Skarbu Państwa, a „gwiazdy” (firmy wdrażające energetykę rozproszoną) i „dojne krowy” (firmy zajmujące się podziemnym zgazowaniem, przetwórstwem syngazu na energię elektryczną, cieplną oraz wytwarzaniem produktów chemicznych i rafineryjnych) będą miały charakter rynkowy i staną się wyłączną domeną akcjonariuszy prywatnych, którzy ulokowali swoje zagraniczne kapitały i je systematycznie zwiększają w kluczowych spółkach energetycznych, jakimi są Tauron SA, PGE SA, Energa SA i Enea SA.
Tym sposobem ME na koszt podatnika oczyszcza przedpole dla obcych kapitałów i ich przyszłych kokosowych biznesów, poprzez między innymi odesłanie ok. 10 000 górników na wcześniejsze emerytury, przekazywanie nierentownych kopalń do SRK celem ich likwidacji i odkupywanie schyłkowych aktywów energetyki zawodowej od wiodących spółek energetycznych, by pozostawić im tylko aktywa tworzące niebotyczną wartość dodaną. Wszystko to spowoduje pauperyzację polskiego społeczeństwa na pokolenia. (…)
Podobnie bowiem jak PiS pod kierownictwem prezesa Jarosława Kaczyńskiego, premier Beaty Szydło, wicepremiera Mateusza Morawieckiego i ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego nie akceptuje polityki Unii Europejskiej jako Unii dwóch prędkości, pomimo wielu dobrodziejstw wynikających z polskiego w niej członkostwa, tak my, Polacy, nie akceptujemy polityki gospodarczej PiS, które przyzwala na drugą, a nawet czwartą prędkość poprzez niedopuszczanie polskiego kapitału do narodowego potencjału wzrostu, pomimo niepodważalnych dobrodziejstw, choć znacznie mniejszej rangi, jakich polskie społeczeństwo doznało dotychczas za sprawą PiS. (…)
Nie możemy akceptować faktu, że PiS bez myślenia strategicznego, bez porządkowania spraw wg hierarchii ważności, bez pracy organicznej, wspierany jest przesadną propagandą sukcesu. Dzieje się to kosztem dalszego zadłużania kraju, dalszej emigracji Polaków, dalszego niewykorzystywania szans odbudowy polskich kapitałów. Dlatego, pomimo wysokich notowań, PiS nie zasługuje na ponowne zwycięstwo w przyszłych wyborach.
Gdyby ta droga negocjacji polskiego społeczeństwa z rządem PiS nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, jedynym wyjściem jest zbudowanie nowej siły politycznej w oparciu o koalicję licznych patriotycznych stowarzyszeń i ruchów społecznych, która pod sztandarami głoszenia prawdy i wdrażania nowej filozofii działania zjednoczyłaby większość polskiego społeczeństwa.
Obywatelska Komisja Śledcza powinna umożliwić osiągnięcie tego celu!
Jeśli zgadzacie się Państwo z naszą diagnozą i argumentacją, to prosimy o wyrażenie poparcia dla naszych działań poprzez wysyłanie e-maili o treści „Nie wyrażamy zgody, powołujemy Obywatelską Komisję Śledczą” na adres teresagarland@fidespolska.pl, celem przekazania tego stanowiska polskim władzom dla ewentualnego wymuszenia debaty z rządem nad pilnym przedefiniowaniem strategicznych celów gospodarczych Polski.
Cały artykuł Krzysztofa Tytki pt. „»Nie wyrażamy zgody!« Powołujemy Obywatelską Komisję Śledczą” można przeczytać na s. 4 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Krzysztofa Tytki pt. „»Nie wyrażamy zgody!« Powołujemy Obywatelską Komisję Śledczą” na s. 4 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl
Biskup Magdeburga G. Feige powiedział, że Luter, podobnie jak święty Franciszek, przez wiarę w Boga gruntownie zmienił swoje życie. I jest to przykład, który powinni naśladować wszyscy chrześcijanie.
Herbert Kopiec
Gdy byłem szkrabem, w arsenale tradycyjnej śląskiej rodziny było w użyciu sporo zróżnicowanych sposobów, aby dziecku, nie daj Boże, nie przyszło do głowy, że może robić, co mu się żywnie podoba. Skarcenie niesfornego najducha było przecież czymś najbardziej na caluśkim świecie naturalnym i oczywistym.
Obowiązywała żelazna logika: przeskrobałeś, bratku, to oberwiesz! A ewentualne pretensje i żal, że zrobiło się z tego powodu w chałupie niemiło, miej tylko do siebie! Że tak być musi, wiedzieli wszyscy. Kto wie, czy nie można w tym roztropnym przeświadczeniu dostrzec naturalnych śladów intuicji św. Augustyna, który zauważył: Skarć mądrego, a będzie cię miłował.
Gdyby ktoś w czasach mojego dzieciństwa twierdził, że dzieci nie potrzebują wychowania (Żaden dorosły nie jest odpowiedzialny za dzieci! Kto kocha dzieci, ten ich nie wychowuje.), z całą pewnością uznano by, że coś mu pizło do głowy. Tymczasem dzisiejszy student pedagogiki musi o tych głupotach w opasłych podręcznikach czytać (zob. Pedagogika, podstawy nauk o wychowaniu, redakcja naukowa Bogusław Śliwerski, Gdańsk, 2006, s. 201) i wysłuchiwać pokrętnych apeli, aby koniecznie poznać tego rodzaju pofyrtane pedagogiczne idee międzynarodowych ekspertów i odkryć w nich nową jakość pedagogiki, bo rzekomo dopiero wtedy można poczuć się prawdziwym Europejczykiem!
Na Śląsku w latach mojego dzieciństwa (zaraz po wojnie) na widok tak sformatowanego Europejczyka koń by się uśmiał. Lecz nie o koniach tu przeca godomy, a o Ślonzokach, którzy świadomie swoje pociechy wychowywali, dobrze wiedząc, że należy to do ich świętego obowiązku. Robili to jednak w sposób, który dzisiejszym lewackim siłom postępu kazałby bez wahania zdefiniować te wysiłki jako patologiczną przemoc w rodzinie, wymagającą natychmiastowej interwencji wszechobecnego państwa. Mam poczucie, że szczęściarz ze mnie nie byle jaki. Wystarczyłoby bowiem, abym się później urodził (a zwłaszcza był małym postępowym Szwedem), a niewykluczone, że swoim dobrze mi przecież życzącym rodzicom, a pewnie i starszym braciom (też mnie przecież wychowywali!) zafundowałbym odsiadkę, a sam wylądowałbym w jakiejś rodzinie zastępczej. Przesadzam? Chyba nie: niektóre reakcje najbliższych na moje dziecięce wybryki byłyby dziś uznane za niedopuszczalne, bo dyskryminujące i przemocowe.
Zapamiętałem też, choć minęło już prawie 70 lat, że pośród słownych reprymend przewijała się ta przywołana w tytule dzisiejszego felietonu: Ty mały Lutrze!… Kto by wówczas przypuszczał, że moja mama wybierze sobiena swojego „wychowawczego pomocnika” samego Lutra (negatywne przykłady też przecież wychowują), którego heretycki zryw przeciwko dogmatom katolickim i papieżowi dał początek procesowi sprowadzenia na manowce milionów ludzkich dusz, a z którym mojej matce (1904–1994) nie było – najdelikatniej mówiąc – po drodze.
Nie przypominam sobie, aby w domu była choć jedna książka naukowa. Jakoż nie oznacza to, że moi najbliżsi wyzbyci byli podstawowych – jakby dziś uczenie powiedział jakiś psycholog społeczny – „standardów wyobrażeniowych”, odnoszących się do fundamentalnych kategorii dobra i zła, prawdy i fałszu, piękna i brzydoty. A zwłaszcza, aby pozbawieni byli wrażliwości w kwestiach religijnych. Przeciwnie: stosunek do Pana Boga i Kościoła zasadniczo przesądzał o ocenie człowieka.
W wartościowaniu i w ocenie ludzi w zależności od ich stosunku do Pana Boga i Kościoła katolickiego na „wojnę religijną” się nie zanosiło, ale przynależność do Kościoła nie była sprawą obojętną. Świadczyć o tym może chociażby fakt posługiwania się (gdy coś przeskrobałem) przez moją mamę wzmiankowanym werbalnym skarceniem: Ty mały Lutrze! Towarzyszyło mu charakterystyczne pogrożenie palcem.
Cóż ja, onczas 6-7 letnie pacholę, mogłem z tej reprymendy rozumieć? Oczywiście mogłem się domyślać i zapewne tak było, że ten Luter to jakiś niedobry człowiek, którego moja mama nie lubi i bardzo nie chce, abym i ja miał z nim jakiejś konszachty. Z całą pewnością też i mama do ekspertów od protestanckiej rewolucyjnej herezji, a zwłaszcza źródeł i skutków jej szkodliwości, nie należała. Ta niewiedza jest zrozumiała i nie może zaskakiwać. Musi natomiast budzić zdziwienie i zaniepokojenie to, co ostatnio mówią i piszą o Marcinie Lutrze ci, którzy zadali sobie trud przeczytania jego dzieł i zaznajomienia się z jego biografią.
Apoteoza Lutra rozpoczęła się już po jego śmierci. Na przestrzeni wieków był w oczach Niemców „drugim Eliaszem”, „prorokiem”, „ukrytym cesarzem”, gigantem zapowiadającym III Rzeszę, a w końcu stawał się wzorem prawdziwego niemieckiego humanisty i reformatora (G. Kucharczyk, „Polonia Christiana” 2017, s. 46).
W ubiegłym roku arcybiskup Monachium i Fryzyngi, przewodniczący konferencji episkopatu Niemiec kardynał Reinhard Marx stwierdził, że Luter był bombową postacią. Biskup Magdeburga G. Feige w homilii, również w 2016 roku, powiedział, że Luter, podobnie jak święty Franciszek (…) poprzez swoją wiarę w Boga gruntownie zmienił swoje życie. I jest to przykład, który powinni naśladować wszyscy chrześcijanie (G. Kucharczyk, op. cit., s.48).
Jeśli pasterze Kościoła katolickiego będą się odnosić do Lutra z tak wielką atencją, może się zdarzyć, że I ty zostaniesz protestantem. Takim to tytułem opatrzył przed dwoma laty swój tekst K. Kratiuk, zdecydowany krytyk i badacz luterańskiej rewolucji. Już wkrótce – ostrzegał – miliony katolików mogą się stać protestantami. (…) Co ciekawe, protestantyzacja Kościoła Świętego następuje odgórnie. Protestantem można będzie zostać, nie zmieniając nawet parafii! („Polonia Christiana” styczeń-luty 2015). (…)
W świetle obserwowalnego rzeczywistego zacierania różnic fakt, że zwolennicy dialogu ekumenicznego zapewniają, iż różnice nie są pomijane ani bagatelizowane, traktować należy jako zabieg propagandowy. Rewolucja protestancka zainicjowana przez Lutra ciągle trwa, pogłębiając i utrwalając nie tylko pogubienie religijne, ale i załamanie się ładu moralnego. Nie będę ukrywał, że to nieszczęście potwierdza trafność wyboru mojej mamy i przydaje mu społecznego znaczenia.
Wracając do postulowanego w ramach pokrętnego ekumenizmu wątku wspólnego świętowania: wkraczamy tu w przestrzeń nieprzezwyciężalnej sprzeczności i chaosu. Nie będzie wszak wspólnego świętowania Świętej Bożej Rodzicielki, gdyż protestanci negują Boże macierzyństwo Maryi. Nie staniemy też we wspólnej kolejce do konfesjonału, bo protestanci nie spowiadają się indywidualnie. Wspólnie świętując, nie za dobrze też będzie mówić o papieżu, który wedle braci zreformowanych pozostaje kimś w rodzaju uzurpatora, żeby nie powiedzieć za Lutrem – diabła.
Nie wspomnimy też raczej o świętych, czyśćcu, odpustach, celibacie. Dlaczego? Ano żeby nie psuć świątecznej atmosfery. Jesteśmy przecież nienagannie bardzo gościnni (K. Kratiuk, op. cit.). Ale się porobiło… (…)
Oto co o rozumie głosił ojciec reformacji, którego pomnik właśnie w Rzymie odsłonięto: Rozum w sprawach duchowych – pisał Luter – jest ślepotą i ciemnością (…) diabelską k… Rozum może tylko bluźnić i pozbawić czci to, co Bóg powiedział i stworzył (…) Jest „najdzikszym wrogiem Boga”. Anabaptyści mówią, że rozum jest pochodnią… I jakież to rozum ma roztaczać światło? Chyba podobne do tego, jakie by roztaczał brudny śmieć wsadzony do latarni. Rozum to jest największa k… diabelska; z natury swojej i sposobu bycia jest szkodliwą k…; jest prostytutką, prawdziwą k… diabelską, k… zeżartą przez świerzb i trąd, którą powinno się zdeptać nogami i zniszczyć ją i jej mądrość… Rzuć jej w twarz plugastwo, aby ją oszpecić. Rozum jest utopiony i powinien być utopiony w Chrzcie… Zasługiwałby na to, aby go wyrzucono w najbrudniejszy kąt domu, do wychodka (za: J. Maritain, Trzej reformatorzy. Luter, Kartezjusz, Rousseau, tłum. K. Michalski, Wyd. Fronda – Apostolicum, Warszawa – Ząbki 2005, s. 66).
Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Ty mały Lutrze…” znajduje się na s. 5 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.
Artykuł Herberta Kopca pt. „Ty mały Lutrze…” na s. 5 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl