Witt: Obok przeciwników zawodowych, naprzeciwko Macrona wyrósł przeciwnik ideowy

Korespondent Radia Wnet we Francji prezentuje słuchaczom swój cotygodniowy felieton. Według Piotra Witta możliwym jest, iż we francuskich wyborach prezydenckich do walki staną Macron i Zemmour.


Trzecim gościem czwartkowego „Poranka Wnet” jest redaktor Piotr Witt. Dziennikarz odnosi się do wyborów we Francji, które odbędą się w 2022 r. Według dziennikarza będzie to starcie idei. Na początku października, na pół roku przed wyborami, sondaż dla ekonomicznego tygodnika „Challenges“ wskazał, że do II tury obok Emmanuela Macrona może przejść prawicowy publicysta Éric Zemmour.

Obok przeciwników zawodowych, naprzeciwko Macrona wyrósł przeciwnik ideowy – podkreśla Piotr Witt.

Nasz korespondent pochyla się również nad postacią francuskiego biznesmena i miliardera, Vincenta Bolloré. Bolloré jest prezesem i dyrektorem generalnym grupy inwestycyjnej Bolloré. Według stanu na wrzesień 2021 r. jego majątek netto szacowany jest na 9 miliardów dolarów. Stał się teraz największym wydawcom tygodników we Francji. Jak zaznacza Piotr Witt, Bolloré – jako konserwatysta – wspiera teraz Érica Zemmoura:

Dzięki zaangażowaniu Vincenta Bolloré nadchodzące wybory nie będą zwykłą polityczną przepychanką jak dotąd – dodaje.

Zdaniem redaktora Witta, nadchodzące wybory będą prawdziwą bitwą o francuski rząd dusz. Nadchodząca kompetycja niewątpliwie przykuwa uwagą europejskich mediów. Portal OKO Press porównuje kandydatury Emmanuela Macrona i Érica Zemmoura do sytuacji, w której o fotel prezydenta walczyliby Rafał Trzaskowski i Rafał Ziemkiewicz. Ponadto, Piotr Witt komentuje bieżący krajobraz francuskiej sceny politycznej, na której zdecydowanie przeważa lewica:

Prawica francuska istnieje tylko z nazwy. Jeżeli, od czasów de Gaulle’a udało jej się wygrać wybory – to tylko poprzez zapewnienie, że od lewicy różni się nieznacznie – stwierdza korespondent.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Witt: Po zapoznaniu się z raportem odnośnie pedofilii w Kościele francuskim ogarnęły mnie wątpliwości

Piotr Witt mówi o pedofilii we francuskim Kościele. Według ostatniego raportu komisji, od 1950r. odnotowano ponad 200 tys. przypadków molestowania nieletnich przez księży.


W „Poranku WNET” redaktor Piotr Witt przedstawia swoją cotygodniową korespondencję z Francji. Tym razem dziennikarz pochyla się nad obszernym raportem odnośnie pedofilii we francuskim Kościele:

Po zapoznaniu się z raportem odnośnie pedofilii w Kościele francuskim ogarnęły mnie wątpliwości. Akt oskarżenia opublikowany wczoraj liczy 854 strony plus 1500 stron aneksów – podaje nasz korespondent.

Piotr Witt nawiązuje także do głośnych przypadków pedofilii wśród polskich duchownych w PRL. Jak zaznacza redaktor, przecieki z Kościoła usprawiedliwiały wówczas zwątpienie polskich katolików, którzy byli oburzeni ekscesami niektórych kleryków:

Wiadomo, że rekomendowany rozmówca kardynała Wyszyńskiego z ramienia władz, Jerzy Zawiejski, urządzał homoseksualne orgie z klerykami – przytacza Piotr Witt.

Jednakże, jak stwierdza nasz korespondent zjawisko pedofilii w naszym kościele nie skończyło się wraz z czasami Polskiej Republiki Ludowej. Po roku 1989 nadal słyszy się o przykładach nieprawości wśród księży:

Po zmianie ustroju pojawiły się rewelacje na temat innych duchownych, nawet biskupów. Nie można ich już było tłumaczyć naciskiem komunizmu – dodaje.

Jak podsumowuje korespondent Radia WNET nad Sekwaną, mimo podobnych przecieków polscy katolicy są nadal silni w swojej wierze. Przeciwnie sprawy mają się we Francji, gdzie tradycje katolickie zaczęły słabnąć już w ubiegłym stuleciu. Piotr Witt czyni refleksję na temat wagi katolicyzmu we Francji w obliczu coraz większej laicyzacji społeczeństwa oraz rosnącej liczby wyznawców Islamu:

Polski katolicyzm jest silny, zniósł w przeszłości nie jedno. Inaczej jest we Francji – przyznaje Piotr Witt.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Witt: Zanim przyszedł z Chin koronawirus na rynek europejski przyszły opony chińskie, tańsze o połowę od europejskich

Piotr Witt o zamykaniu wielkich fabryk opon we Francji, tym jak pracodawcy korzystają z epidemii by zwalniać pracowników i o problemach francuskiej branży metalurgicznej.


Piotr Witt zwraca uwagę na trwające trzeci tydzień protesty przeciwko zamknięciu fabryki Bigdestone w Béthune. Afera nabrzmiewała, jak mówi, od wielu miesięcy. Firma należy do Japończyków. Trzy dni po Bridgestone na zawieszenie produkcji w Unii Europejskiej zdecydował się Michelin. Według koncernów powodem likwidacji zakładów pracy jest troska o zdrowie pracowników w związku z pandemią koronawirusa.

Zanim przyszedł z Chin koronawirus na rynek europejski przyszły opony chińskie, tańsze o połowę od europejskich.

Nasz korespondent zaznacza, że jest to nieprawda. Prawdziwym powodem jest napływ konkurencyjnych chińskich opon do Francji. Zwolnienia zaczęły się jeszcze przed koronawirusem. Decyzję właściciele firm podjęli już dwa lata temu. Tymczasem swoje zakłady zamknął gigant metalurgiczny ArcelorMittal. Przyczyn kryzysu metalurgii nad Sekwaną widzi się w tym, że

Bank Goldman Sachs ignorując realia przemysłu i specyfikę metalurgii podtrzymywał spekulację finansową przemysłem ciężkim, co doprowadziło do krachu.

Pandemia, jak mówi Witt, daje nowe narzędzia w ręce koncernów. Dzięki niej przedsiębiorcy mogą zwalniać pracowników, zamykać fabryki i działać w taki sposób, w jaki nie mogliby w czasach przedcovidowych.

Pandemia jest tak pożyteczna, że jak jej by nie było, to trzeba byłoby sobie ją wymyśleć! […] Jeśli potrwa dostatecznie dług […] to będziemy z łezką w oku spoglądać na czasy przedcovidowe, kiedy wzrastało rekordowe bezrobocie i powiększały się nierówności społeczne.

Airbus zwalnia trzecią część swych pracowników. Michelin mógł zamknąć z tytułu pandemii 14 swych zakładów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Stefanik: W Marsylii trzeba zamykać lokale codziennie po godzinie 23. Kwarantanna we Francji została skrócona do 7 dni

Zbigniew Stefanik mówi o nowej strategii walki z wirusem we Francji, takich jak ograniczenie czasu kwarantanny do 7 dni, zwiększenia roli samorządów i ewentualnych lokalnych lock-downach.


Korespondent polskich mediów z Francji, Zbigniew Stefanik mówi o nowych obostrzeniach, które prezydent Macron ogłosił dziś na konferencji prasowej.

Obecnie nad Sekwaną odnotowuje się 9,5 tys. przypadków zakażeń dziennie […] Francja wykonuje 1 mln testów RT-PCR tygodniowo i jest trzecim najmocniej testującym krajem na świecie […] Osoba, która była w kontakcie z osobą zarażoną, musiała przebywać na kwarantannie przez 14 dni. Ten okres został skrócony teraz do 7 dni.

Dodaje, że polityka walki z wirusem ma odejść od modelu centralnego na rzecz decyzji podejmowanych po konsultacjach z samorządami. Francja nie zamierza ponownie wprowadzać lock-downu, ale może on być zastosowany lokalnie. Możliwe jest również wprowadzenie nakazu takiego, jak wprowadzono w Marsylii, by zamykać lokale codziennie po godzinie 23 i w ten sposób zmniejszyć rozprzestrzenianie wirusa.

Gość Popołudnia Wnet podkreśla, że prezydent Francji apelował o przestrzeganie obostrzeń, takich jak zachowywanie dystansu społecznego, dezynfekcja i bezwzględne noszenie maseczek w poczuciu odpowiedzialności za siebie i innych obywateli. Obecnie 42 departamenty znajdują się w tzn. czerwonej strefie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K

Devoud: Plotki we Francji mówią, że „żółte kamizelki” w sobotę przyjdą z bronią. Część polityków chce wojska na ulicach

Guillaume Devoud mówi na temat obecnej sytuacji w Paryżu, która w związku z masowymi protestami „żółtych kamizelek” jest bardzo napięta. Czy skończy się tragedią?

„Francja się boi i bardzo przeżywa protesty. Wygląda na to, że będzie coraz gorzej. Francuzi nie marzą o polepszeniu sytuacji, obawiają się jej pogorszenia”. Jak zauważa dziennikarz, większość francuzów rozumie i popiera ruch  „żółtych kamizelek”:

„Naród francuski cierpiał już od dawna, rząd tego nie zauważał, nie miał szacunku do obywateli Francji”.

Niestety władza swoim długim milczeniem podgrzała atmosferę w Paryżu. – Prawdopodobnie Emmanuel Macron nie wie, co powiedzieć. Wobec tego sytuacja u nas jest straszna – mówi dziennikarz, gość Poranka WNET.

Jego zdaniem prezydent Francji zacznie niebawem podejmować kroki w celu wyciszenia napięcia we Francji, będzie zapewne próbował zmienić premiera, ponieważ jest między nimi bardzo napięta atmosfera. Zdaniem dziennikarza ta decyzja niewiele zmieni, bowiem Francuzi chcą, aby to Macron podał się do dymisji.

Nie wszyscy politycy tracą na protestach nad Sekwaną.  Zyskują na nich m.in. przegrani w ostatnich wyborach we Francji.

– Zyska przede wszystkim Marine Le Pen. Niewykluczone,  że w najbliższych dniach to ona będzie miała wiele do powiedzenia na francuskiej scenie politycznej – mówi Guillaume Devoud.

Zapowiada, że w sobotę ósmego grudnia nastąpi kolejny zalew paryskich ulic przez „żółte kamizelki”. Plotki głoszą, iż protestujący będą mieli broń z ostrą amunicją.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy!

JN