Paulina Matysiak: Musimy walczyć o ten projekt także w Sejmie. CPK to sprawa strategiczna, nie jednej partii

Paulina Matysiak / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Posłanka Partii Razem komentuje projekt prezydenckiej ustawy o Centralnym Porcie Komunikacyjnym i wzywa do rzeczowej debaty ponad partyjnymi podziałami.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

To nie jest projekt PiS-u, Lewicy czy Platformy. To jest projekt dla Polski – dla dużych miast, ale i dla tych średnich i mniejszych. I tego właśnie oczekują obywatele

– mówi Paulina Matysiak, komentując prezydencki projekt ustawy o Centralnym Porcie Komunikacyjnym.

Podczas konferencji w Kaliszu, gdzie prezydent Karol Nawrocki ogłosił swoją pierwszą inicjatywę ustawodawczą, Paulina Matysiak przemawiała w imieniu środowisk wspierających pełną realizację CPK.

Cieszę się, że prezydent dotrzymuje słowa z kampanii. Projekt ustawy, który złożył, odpowiada na oczekiwania bardzo dużej części Polaków – zarówno jego wyborców, jak i tych, którzy głosowali inaczej

– zaznacza.

Czas na ambitne plany

Posłanka ostro krytykuje decyzję rządu o ograniczeniu projektu do tzw. linii Y (Warszawa–Łódź–Poznań przez Kalisz).

To nie jest projekt dla czterech aglomeracji. Polska to także mniejsze miejscowości. Nie możemy wykluczać ich z rozwoju

– mówi.

Dla mnie szczególnie istotne są nowe linie kolejowe. Transport publiczny powinien być szybki, wygodny i dostępny nie tylko dla mieszkańców dużych miast

– dodaje.

Rząd mówi: cofnięcie

Minister infrastruktury Dariusz Klimczak zarzucił prezydenckiemu projektowi „cofanie kraju”, m.in. przez ograniczenie prędkości pociągów do 250 km/h zamiast 320. Paulina Matysiak odpiera te zarzuty:

To nadal bardzo szybki pociąg. Po pierwsze, nie mamy dziś infrastruktury dla 320 km/h. Po drugie – nie wiemy, ile to będzie kosztować, jaki będzie koszt energii, ani kto wyprodukuje tabor

– zaznacza polityczka.

Zamiast haseł, potrzebujemy konkretów. Chcę, żebyśmy w Sejmie o tym projekcie rozmawiali merytorycznie

– dodaje.

Ponad politycznymi podziałami? 

Choć Paulina Matysiak reprezentuje lewicowe skrzydło parlamentu, nie kryje przekonania, że w sprawie CPK możliwe jest porozumienie ponad podziałami.

Z Marcinem Horałą, choć bardzo się różnimy, współprzewodniczymy stowarzyszeniu „Ruch Społeczny Tak dla Rozwoju”. Tu nie chodzi o politykę. Tu chodzi o Polskę

– tłumaczy posłanka.

W takich sprawach powinniśmy szukać sojuszników, nie przeciwników. A jeśli więcej posłów tak by działało, to może mielibyśmy mniej jałowych kłótni i więcej sensownych projektów

– zauważa.

Apel do obywateli

Paulina Matysiak nie ukrywa, że przyszłość projektu zależy także od presji społecznej:

 Zachęcam państwa: piszcie do posłów ze swoich regionów, pytajcie ich o stanowisko, domagajcie się głosu.

Jej zdaniem obecna większość rządowa boi się tego tematu.

Projekt obywatelski został wyrzucony z komisji infrastruktury w skandaliczny sposób, bez debaty. Prezydencki projekt to szansa na powrót do dyskusji

– mówi.

„Ten projekt nie zniknie z debaty publicznej”

Paulina Matysiak zapowiada, że będzie zabiegać o poparcie projektu ustawy po wakacyjnej przerwie Sejmu.

Walka o CPK trwa. I nie skończy się na tej konferencji. Chcemy tej inwestycji, będziemy o nią walczyć. Pan minister Maciej Lasek, największy krytyk CPK, dziś mówi, że projekt został naprawiony. A przecież został opóźniony. Z 2028 na 2032, może nawet 2035 rok. To nie jest żadna naprawa – to strata czasu.

Posłanka Partii Razem uważa, że prezydencki projekt to nie symboliczny gest, ale realna propozycja:

 To pierwszy test nowego układu politycznego. I dla prezydenta, i dla parlamentu. To będzie reality check.

Posłuchaj także:

Andrzej Śliwka: wierzę, że ten rząd dostał czerwoną kartkę 1 czerwca. Żadna rekonstrukcja tutaj nie pomoże

/kp

Michał Karnowski: Roman Giertych usłyszał słowo prawdy od Jarosława Kaczyńskiego. To co robi to rzeczywiście jest sadyzm

Featured Video Play Icon

Redaktor tygodnika Sieci komentuje napięcia w Sejmie, zachowanie Romana Giertycha oraz zagrożenia dla polskiej demokracji. Jakie są konsekwencje eskalacji politycznych emocji?

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Wczorajsze  kontrowersyjne wydarzenia w Sejmie wywołały silne emocje i podzieliły opinię publiczną. Zdaniem Michała Karnowskiego, burzliwe obrady są częścią demokracji, choć nie wszyscy się z tym zgadzają.

Po to czasami w parlamencie musi być brutalnie, żeby w innych miejscach było spokojniej

– mówi gość „Poranka Wnet.

Jego zdaniem, pewne napięcia są nieodłącznym elementem procesu demokratycznego, a nierealistyczne oczekiwanie, że parlamenty zawsze będą miejscem spokojnych debat, może prowadzić do stłumienia prawdziwej wolności. Natomiast, Michał Karnowski szczególnie skrytykował zachowanie Romana Giertycha. Jego zdaniem, Giertych złamał podstawowe normy kultury, zwracając się poufałym tonem do starszego człowieka, co było nie na miejscu.

Cyberatak na system informatyczny Platformy Obywatelskiej

W rozmowie pojawił się również temat cyberataku na system informatyczny Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk wskazał na „wschodni ślad” i zagrożenie dla wyborów. Michał Karnowski jednak kwestionuje tę narrację:

Żadna zewnętrzna ingerencja w polskie wybory się nie zaczęła, bo ona jest dość trudna.

Podkreślił, że to Platforma miała problem z zabezpieczeniem swoich systemów, a oskarżenia mogą być elementem budowania strategii politycznej.

Debata prezydencka – kto zyska, kto straci?

Kandydaci na prezydenta przygotowują się do debaty, która może mieć kluczowe znaczenie dla ich kampanii. Według rozmówcy Jasminy Nowak:

Im więcej Sławomir Mentzen będzie mówił, tym bardziej będzie tracił, gdyż jego poglądy są mniejszościowe. Rafał Trzaskowski, mimo prób unikania trudnych tematów, „jedzie na manipulacji”. Natomiast Karol Nawrocki, choć początkowo wydawał się niepewny, dobrze radzi sobie w polemice.

Publicysta proponuje także organizację debat w różnych mediach:

Niech będzie debata mediów lewicowo-liberalnych i debata mediów konserwatywnych, aby wyrównać szanse kandydatów.

Czy demokracja w Polsce jest zagrożona?

Michał Karnowski zwraca uwagę na niepokojące sygnały płynące z Europy:

Coraz częściej słyszymy, że nie mamy prawa wyboru, że nasz wybór jest ograniczony.

Odnosi się do sytuacji w Rumunii i wskazuje, że jeśli narzuca się obywatelom akceptowalnych kandydatów, nie jest to już demokracja.

Podsumowując, redaktor tygodnika Sieci wyraża głębokie obawy o przyszłość polskiej polityki, ale jednocześnie podkreśla, że Polacy mają silne tradycje demokratyczne i nie pozwolą sobie odebrać prawa do swobodnego wyboru.

/kp

Posłuchaj także:

Humbug intelektualno-moralny w Sądzie Okręgowym w Warszawie

Jacek Ozdoba o próbach zatrzymania Zbigniewa Ziobry: To kompromitacja polskiego państwa

Jacek Ozdoba / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Politycy koalicji rządzącej chcą postawić Zbigniewa Ziobrę, byłego ministra sprawiedliwości przed komisją ds. Pegasusa. Jacek Ozdoba, polityk PiS uważa, że działania komisji są nielegalne.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Komisja ds. Pegasusa chciała przesłuchać Zbigniewa Ziobrę, ale ten nie stawiał się przed posłami usprawiedliwiając się stanem zdrowia, później powoływał się na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, w którym stwierdzono, że zakres działania komisji śledczej ds. Pegasusa jest niezgodny z konstytucją. W piątek przed domem byłego ministra sprawiedliwości pojawili się policjanci, żeby przymusowo doprowadzić go przed komisję. Zgodę na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie ZbigniewaZiobry przed komisję zgodę wydał w tym tygodniu Warszawski Sąd Okręgowy.

Z uwagi na nielegalne działania sądów i komisji, która nie powinna w ogóle funkcjonować, bo tej komisji nie ma (w świetle prawa -red.), będzie w charakterze pseudo świadka doprowadzony. To jest kompromitacja państwa polskiego, komentował na antenie Radia Wnet Jacek Ozdoba, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

Gdzie jest praworządność?

Gość Radia Wnet dodaje, że czytał uzasadnienie sądu w powyższej sprawie i jego zdaniem sąd po prostu nie uznaje konstytucji i za nic ma orzeczenia, m.in. byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego.

Jacek Ozdoba podkreśla także, że żeby nie mieć złudzeń, ponieważ „cały ten spektakl wokół ministra Zbigniewa Ziobry, po pierwsze jest nielegalny, dlatego że komisja nie ma prawa funkcjonować. […] Po drugie sama sędzia, która dwukrotnie wylosowała pana minister Zbigniewa Ziobrę, no jest absurdalna”.

Doktryna jest taka, że ona powinna się wyłączyć. Niestety się nie wyłączyła – komentuje Jacek Ozdoba postawę sędzi, która orzekała ws. Ziobry.

Zobacz także: 

Bohaterka naszego tekstu o nieprawidłowościach w stosowaniu aresztu wizytatorką w Sądzie Okręgowym w Warszawie

/ad

W piątek w sejmie najważniejsze głosowanie w życiu posła Marcina Romanowskiego

Sejm RP/ fot. I, Kpalion CC BY-SA 3.0

Sejm zajmie się w piątek sprawą immunitetu posła Marcina Romanowskiego. Dla niego znacznie ważniejszy jest jednak drugi wniosek prokuratury, który dotyczy zgody na tymczasowe aresztowanie.

W piątek Sejm podejmie decyzję w sprawie uchylenia immunitetu posłowi Marcinowi Romanowskiemu, a także wyrażenia zgody na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Wnioski w tym zakresie skierował do niższej izby parlamentu nielegalnie piastujący urząd Prokuratora Krajowego Dariusz Korneluk. Powstały one na bazie ustaleń Zespołu Śledczego Nr 2 Prokuratury Krajowej, badającego sprawę nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości.

Posłowie będą głosowali dwa razy: nad zgodą na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej oraz zgodą na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Z naszych ustaleń wynika, że w przypadku tego drugiego głosowania w koalicji sejmowej może dojść do rozłamu. O ile np. Lewica będzie głosować konsekwentnie „za”, o tyle już nie wszyscy posłowie PSL poprą wyrażenie zgody na pozbawienie wolności polityka Suwerennej Polski. Podobnej postawy można się spodziewać ze strony Konfederacji.

Wady prawne wniosków

W gruncie rzeczy jednak cały Sejm powinien oddalić oba wnioski już tylko z powodu skierowania ich przez osobę nieuprawnioną. Prokuratorem Krajowym jest bowiem Dariusz Barski. Jego imiennik nielegalnie objął ten urząd w wyniku rodzaju „zamachu pałacowego” w Prokuraturze Krajowej przeprowadzonego przez Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, który w oparciu o zamówione za pieniądze opinie prawne arbitralnie uznał, że Barski został nieskutecznie przywrócony ze stanu spoczynku. Wadliwie powołani są również prokuratorzy z Zespołu Śledczego Nr 2. Znaleźli się w nim w wyniku decyzji innego nielegalnego szefa prokuratury, Jacka Bilewicza. Ten z kolei piastował nieistniejący w ustawie urząd p.o. Prokuratura Krajowego przed Kornelukiem.

Ustalenia prokuratury

Niezależnie od wątpliwości co do statusu prokuratorów, zgromadzili oni materiał dowodowy w postaci osobowych źródeł dowodowych, dokumentacji dotyczącej postępowań o udzielenie dotacji z Funduszu Sprawiedliwości, analizy zabezpieczonych dokumentów i elektronicznych nośników informacji. Zdaniem zespołu śledczego kierowanego przez prokurator Marzenę Kowalską materiał ten „wskazuje na dostatecznie uzasadnione podejrzenie, że poseł Marcin Romanowski popełnił 11 przestępstw”.

Chodzi o zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, poświadczenia nieprawdy w dokumentach i wyrządzania szkody w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa, w celu osiągnięcia korzyści osobistych i majątkowych. Mówiąc po ludzku, prokuratorzy chcą zarzucić Romanowskiemu, że rozdawał na lewo i prawo wielomilionowe sumy z Funduszu Sprawiedliwości samym swoim.

Stanowisko Romanowskiego

Poseł te zarzuty zdecydowanie odrzuca. W mediach społecznościowych napisał na ten temat:

Wniosek o odebranie mi immunitetu poselskiego i aresztowanie w związku z Funduszem Sprawiedliwości to polityczna ustawka i zemsta Tuska i Giertycha, osobiście zainteresowanych zdyskredytowaniem ministra Zbigniewa Ziobro oraz zniszczeniem środowiska Suwerennej Polski i całej Zjednoczonej Prawicy.

Do sprawy poseł Marcin Romanowski odnosił się również na antenie Radia Wnet, gdzie skrytykował sposób działania byłego dyrektora w Ministerstwie Sprawiedliwości Tomasza Mraza, który ma w śledztwie status małego świadka koronnego.

Marcin Romanowski: Absolutnie nie było złamania prawa w Funduszu Sprawiedliwości

Nadmuchane zarzuty

Zamiar tymczasowego aresztowania Marcina Romanowskiego, jak i same kwalifikacje prawne czynów przyjęte przez prokuraturę, budzą szereg kontrowersji. Po pierwsze kwalifikacja z art. 258 kk, czyli uczestnictwo w zorganizowanej grupie przestępczej, w tego rodzaju postępowaniu jest czymś niespotykanym. Kodeks karny nie daje prostej odpowiedzi, kiedy mamy do czynienia z taką grupą. Z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika, że zorganizowana grupa przestępcza musi liczyć co najmniej trzy osoby. Ale w praktyce nie zawsze, gdy takie kryterium jest spełnione, a podejrzani ze sobą współpracowali, stosowany jest art. 258 kk. Przykładem może być sprawa Tomasza Grodzkiego, która ostatecznie została „skręcona” i senat w ogóle nie głosował nad uchyleniem immunitetu parlamentarzyście.

W postępowaniu tym również występowało kilka osóh, które ze sobą współpracowały. Mimo to prokuratura z czasów Zbigniewa Ziobro nie zdecydowała się na stawianie zarzutów z art. 258 kk. Formalnie byłoby to możliwe, ale zapewne uznano to za przesadę. Za przerost prawniczej formy nad treścią. Za ryzyko „przegrzania” sprawy i oskarżeń o działanie polityczne. Prokuratura Adama Bodnara takich dylematów nie ma.

Jednak to nie z grupy przestępczej bierze się niezwykle wysokie zagrożenie karą dla Marcina Romanowskiego, wynoszące aż 15 lat pozbawienia wolności. Wynika to z zarzutu przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, przy zastosowaniu zaostrzenia kary na podstawie art. 65 kk. Ten ostatni przepis nie jest w niniejszej sprawie żadnym elementem „prawniczego równania”, wynikającym logicznie z ustaleń. Przyjęto go całkowicie arbitralnie, by nadmuchać zarzut.

W sprawie tej, jak to kologwialnie mówi się w mediach, „nikt nic nie ukradł”. Pojęcie osiągnięcia korzyści osobistej też jest tu mocno dyskusyjne. Gdyby prokurator zastosował art. 231, ale z paragrafu 1, a nie 2, mielibyśmy do czynienia z zagrożeniem zaledwie do 3 lat pozbawienia wolności:

Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Nie wygląda to już tak dobrze. Nie mogłoby być mowy o wniosku o tymczasowy areszt. Cały show nie mógłby się odbyć. A przecież show must go on.

Kolejna dyskusyjna kwalifikacja to połączenie art. 231 kk (przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków) z art. 296 kk (wyrządzenie szkody w obrocie gospodarczym). Pierwszy przepis dotyczy sfery przestępstw urzędniczych, drugi sfery przestępstw gospodarczych. Są to dwie różne bajki. Dwa systemy walutowe. I choć rację ma prokuratura, że tego rodzaju kwalifikacja jest możliwa, to rację mają również krytycy, że jest ona niezwykle rzadko spotykana. A w przypadku Marcina Romanowskiego, mówimy o art. 296 par. 3, bo sprawa dotyczy „szkody majątkowej w wielkich rozmiarach”. Zagrożenie karą do 10 lat, a w formie kwalifikowanej – 15 lat.

W ostatnich latach głośną sprawą, w której stosowano art. 296 kk było postępowanie przeciwko Romanowi Giertychowi. Adwokat usłyszał tam zarzut właśnie z tego przepisu. Chodziło o podejrzenie wyprowadzenia kilkudziesięciu milionów złotych ze spółki Polnord. Nazwisko to wspominamy nie bez kozery, o czym za chwilę.

Matactwo, ale gdzie?

Kontrowersje wywołuje także argumentacja prokuratury uzasadniająca wniosek o areszt, wskazująca, jakoby Marcin Romanowski mógł mataczyć. W sprawie zgromadzono już obszerny materiał dowodowy, w tym zeznania i wyjaśnienia, i co oczywiste, akta Funduszu Sprawiedliwości. Zabezpieczono też dowody z przeszukań w pomieszczeniach m.in. Marcina Romanowskiego.

Równocześnie część materiału dowodowego za sprawą Tomasza Mraza i jego adwokata Romana Giertycha jest prezentowana w formie tzw. taśm Mraza w internecie. Skoro prokuraturze nie przeszkadza ta okoliczność, to dlaczego chce zamknąć Romanowskiego w areszcie? Dlaczego nie chce zamknąć Mraza? Nijak nie da się wyjaśnić tego działania w kategoriach mitycznego dobra śledztwa. Przecież wobec Romanowskiego można by zastosować wolnościowe środki zapobiegawcze. Zakazać mu opuszczać kraj, wejść na konto. Nic nie może on „zachachmęcić”, bo śledczy mają już swoją talię kart w ręku. A scenariusz, że da on dyla za granicę jest mało wiarygodny. Nie jest on tak ustawiony finansowo, jak choćby wspomniany Giertych.

To polowanie na Romanowskiego przyjmuje formę prawniczego tańca św. Wita, w którym Giertych gra rolę kogoś w rodzaju nad-Prokuratora Generalnego, nieustannie wywierającego presję na Adamie Bodnarze, Dariuszu Korneluku i innych neoprokuratorach.

Cel: dopaść Ziobro. Za wszelką cenę

Można postawić tu hipotezę, że wcale nie chodzi o dobro postępowania, tylko zastosowanie aresztu wydobywczego wobec młodego prawicowego intelektualisty w garniturze, ze świata limuzyn, dobrych kaw i win. Po co? Po to, by go złamać i by zaczął obciążać innych. Kogo? To oczywiste, Zbigniewa Ziobro. Wszystko wskazuje na to, że prokuratura nie ma żadnych dowodów na byłego ministra sprawiedliwości. A przecież, jak to pisał na portalu X mecenas Giertych, zorganizowana grupa przestępcza musi mieć szefa. Bez tego igrzyska przestałyby mieć sens.

„Przemyśl to, Marcin. Ty też możesz mieć sześćdziesionę, już dziś możesz wyjść na wolność”. „Powiedz, powiedz cokolwiek na Zbyszka, a my już znajdziemy podstawę prawną”. Czy takie dialogi będą się toczyć w pokoju przesłuchań, w Eldorado „praworządności”, jakim stała się Polska pod rządami Tuska, zadecydują posłowie. Lub ewentualnie, w czarnym scenariuszu Marcina Romanowskiego, sąd na posiedzeniu aresztowym.

Końcówkę niniejszego tekstu chcieliśmy zilustrować którymś z tweetów Adama Bodnara z czasów, gdy był Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Wypowiadał się od wówczas często na temat nadużywania izolacyjnego środka zapobiegawczego. Niestety, tweety te zostały usunięte. Dobry ruch, Panie Hyde.

Marek Suski: Skierowaliśmy do Marszałka Sejmu projekt uchwały ws. przywrócenia polskich bohaterów w Muzeum II Wojny

Marek Suski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

W projekcie uchwały sejmu autorstwa Klubu PiS posłowie zarzucaja władzom Muzeum II Wojny Światowej prowadzenie polityki proniemieckiej i wzywają rząd do przywrócenia poprzedniej wersji wystawy.

Nowe władze Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zmieniły wystawę główną. Zniknęły z niej ekspozycje upamiętniające rtm. Witolda Pileckiego, św. Maksymiliana Kolbe i rodzinę Ulmów.

Eliminowanie polskiego cierpienia i takie porównywanie cierpień żołnierzy i ludności cywilnej w czasie II wojny światowej, czy to niemieckich, czy polskich, żeby pokazać, że właściwie to wszyscy cierpieli – tak ocenia działania nowych władz muzeum poseł Prawa i Sprawiedliowści Marek Suski.

Posłowie Prawa i Sprawiedliowści nie zgadzają się z działaniem muzeum i dlatego skierowali do Marszałka Sejmu projekt uchwały sejmu w tej sprawie. Zgodnie ze słowami Marka Suskiego, Szymon Hołownia skierował projekt do komisji sejmowej, przez co nie zostanie przegłosowany w trakcie obecnego posiedzenia sejmu.

Jak czytamy w uchwale, kroki podjęte przez muzelaników są „nieakceptowalne, uderzające w polską pamięć i realizujące program umniejszania polskiego heroizmu i męczeństwa w czasie II wojny światowej”.

Polacy są narodem, który ma wszelkie powody do dumy narodowej. A więzień Auschwitz i ofiara komunistów, rotmistrz Witold Pilecki, rodzina Ulmów ratujących Żydów i oddający życie za innego więźnia Auschwitz ojciec Maksymilian Kolbe są ikonicznymi postaciami dla budowy narodu. Tej dumy  – oceniają poslowie w projekcie uchwały.

Zniknięcie bohaterów ekspozycji muzeum wg PiS „ma na celu ukrycie prawdziwej historii polskiego bohaterstwa, cierpienia i poświęcenia oraz zrelatywizowanie niemieckiego barbarzyństwa i niemieckich zbrodni. Działania nowej dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej należy traktować jako podporządkowanie programu muzeum interesom zewnętrznym, realizowaniem idei zgodnych z niemiecką polityką historyczną”.

Projekt uchwały kończy się wezwaniem rządu przez sejm, aby podjął natychmiastowe działania na rzecz przywrócenia polskich bohaterów do stałej ekspozycji muzeum.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, w której poseł Marek Suski odniósł się m.in. do działań byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego.

Sprawa immunitetu Michała Wosia rusza w sejmie 26 czerwca

Michał Woś/fot. www.gov.pl/Creative Commons

Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych 26 czerwca rozparzy wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia.

Jak informuje strona sejmowa, pod wnioskiem o uchylenie immunitetu podpisał się podający się za Prokuratora Krajowego Dariusz Korneluk.

Następnym krokiem w procedurze, po badaniu sprawy przez sejmową komisję, jest ostateczne głosowanie nad uchyleniem immunitetu przez posłów.

Wersja prokuratury

We wcześniejszym komunikacie prokuratury rzecznik Prokuratora Generalnego Anna Adamiak tłumaczyła, że materiał dowodowy zgromadzony przez Zespół Śledczy nr 2 Prokuratury Krajowej w tej sprawie to m.in. raport pokontrolny NIK, wyjaśnienia Tomasza M. oraz zabezpieczona dokumentacja Ministerstwa Sprawiedliwości.

Michał Woś będąc funkcjonariuszem publicznym, tj. Podsekretarzem Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości i osobą upoważnioną przez Ministra Sprawiedliwości do wykonywania czynności dysponenta Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej – Funduszu Sprawiedliwości, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, wspólnie i w porozumieniu z innymi ustalonymi osobami, będąc zobowiązany na podstawie przepisów prawa, nie dopełnił powierzonych mu obowiązków zajmowania się sprawami majątkowymi, a w tym sprawowania nadzoru nad zarządzaniem, rozdysponowaniem i rozliczeniem  środków finansowych pochodzących z ww. Funduszu Sprawiedliwości – napisała Anna Adamiak.

Zdaniem prokuratury do przestępstwa miało dojść „poprzez zawarcie z Szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego umowy o przekazanie Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu z tego Funduszu kwoty 25 000 000 złotych  na zakup środków techniki specjalnej, wiedząc iż ta służba specjalna nie spełniała warunków do uzyskania takiego wsparcia finansowego z tego źródła”.

Woś miał też przekroczyć uprawnienia, „polecając Dyrektorowi Biura Administracyjno-Finansowego Ministerstwa Sprawiedliwości dokonanie wypłaty z Funduszu Sprawiedliwości na rzecz Centralnego Biura Antykorupcyjnego środków pieniężnych w łącznej kwocie 25 000 000 złotych”.

Zgodnie z ustawą o CBA służna ta finansowana jest z budżetu państwa.

Prokuratura zakwalifikowała czyny, które chce zarzucić posłowi z art. 231 § 1 i 2 k.k. w zb. z art. 296 § 3 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k.

Replika Michała Wosia

Michał Woś odniósł się drwiąco do informacji komisji sejmowej we wpisie na portalu X.

Do oskarżeń poseł odnosił się również niedawno na antenie Radia Wnet, tłumacząc, że ustawa nie wyklucza wcale finansowania służb specjalnych ze źródeł pozabudżetowych.

Dlaczego służby, a Centralne Biuro Antykorupcyjne w szczególności, korzystały z Funduszy Norweskich. Czy Fundusze Norweskie są budżetem państwa? Dlaczego korzystały z funduszy europejskich? Czy fundusze europejskie są budżetem państwa? A Fundusz Sprawiedliwości jest załącznikiem do budżetu państwa i w tym sensie bez problemu mógł finansować zakup Pegasusa – usprawiedliwiał zakup były wiceminister.

Głos marszałka sejmu

O procedurze uchylania immunitetu mówił niedawno marszałek sejmu Szymon Hołownia, nazywają ją „rutynową”.

Druk wpływa do Sejmu, potem do analizy służb prawnych Sejmu, to zwykle zajmuje kilka, kilkanaście dni, jak jest jakiś większy, ale to nie jest ten przypadek, więc przypuszczam, że w przyszłym tygodniu będę miał ten wniosek zaopiniowany i niezwłocznie wyślę go do komisji immunitetowej – tłumaczył w programie „Fakty po faktach”.

Marszałek częściowo mijał się z prawdą. Procedura uchylania immunitetu nie przewiduje bowiem żadnych terminów wiążacych sejm czy senat. W tym sensie nie jest ona rutynowa i pozostawia szerokie pole do decyzji politycznych. Tak stało się w w poprzedniej kadencji, kiedy storpedowano postępowanie immunitetowego w sprawie marszałka senatu Tomasza Grodzkiego, nie dopuszczając do głosowania senatorów.

Mirosław Suchoń: nie było żadnych merytorycznych przesłanek za rezygnacją z zakupu śmigłowców Caracal

Mirosław Suchoń / Fot. Tomasz Kaczor, WIkimedia Commons

„Mamy sytuację, w której osoby pełniące godność sędziowską są dopuszczane do informacji mających charakter niejawny bez żadnego sprawdzania” – mówi wiceszef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Za bezpieczeństwo państwa i przeciwdziałanie obcym wpływom, nie tylko rosyjskich (…), są odpowiedzialne służby specjalne i tutaj oczekujemy wzmocnienia finansowego tych służb.

Zobacz także:

Stanisław Żaryn: Donald Tusk wpadł w amok. Jego zarzuty wobec Antoniego Macierewicza są absurdalne

 

 

Marek Jakubiak: wygląda na to, że koalicja jest skłonna zgodzić się nawet na IV rozbiór Polski

Marek Jakubiak / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

„Im dłużej trwa Unia Europejska, tym bardziej staje się nie do zniesienia”

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Wspieraj Autora na Patronite

Dr Michał Sopiński: w warunkach ogromnej polaryzacji reset konstytucyjny wydaje się mało prawdopodobny

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik / Fot. Prawo i Sprawiedliwość, X

„Mamy problem konstytucyjny, ponieważ kolejna instytucja zostaje poddana w wątpliwość – my już poddajemy w wątpliwość całe państwo polskie.” – mówi prof. Akademii Wymiaru Sprawiedliwości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik jasno na konferencji prasowej: dalej jesteśmy posłami

Jarosław Kaczyński: zarzuty, z którymi się spotykam ws. Pegasusa, uważam za śmieszne i błahe

„Pegasusem inwigilowani byli jedynie bardzo groźni przestępcy. Wokół całej sprawy urządzono awanturę medialną”

Fragment przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego przez sejmową komisję śledczą:

Wspieraj Autora na Patronite

Premier Donald Tusk: posiadam dokumenty potwierdzające legalne i nielegalne podsłuchiwanie osób za pomocą Pegasusa