Sebastian Juszczyk o filmie „Szkoda, że nareszcie”: „To najważniejsza rzecz, jaką zrobiłem w życiu”

Film Szkoda, że nareszcie

W rozmowie z reżyserem i montażystą filmu dokumentalnego „Szkoda, że nareszcie”, poznajemy kulisy powstawania portretu Jacka „Budynia” Szymkiewicza charyzmatycznego lidera zespołu Pogodno.

Film miał swoją premierę podczas 22. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity, gdzie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Jak mówi Juszczyk:

– Czuję się świetnie. Dostałem mnóstwo wiadomości po wczorajszym seansie. Myślę, że film zadziałał tak, jak powinien. To zdecydowanie najważniejsza rzecz, jaką zrobiłem w życiu.

Impuls, który przyszedł z tragedii

Decyzja o stworzeniu filmu zapadła niemal natychmiast po śmierci Jacka Szymkiewicza w kwietniu 2022 roku. – Miałem w archiwum dużo materiałów, które nigdy nie ujrzały światła dziennego – wspomina Juszczyk. – Wspólnie z Jackiem zrealizowaliśmy teledysk, który – jak się później okazało – mógłby być zwiastunem tego filmu. Było w nim wszystko: rozliczenie z przeszłością, artystyczna szczerość i metafizyczna aura, która towarzyszyła naszej współpracy.

Reżyser przyznaje, że mimo wieloletniej znajomości z „Budyniem”, praca nad filmem nie przyniosła odpowiedzi – raczej mnożyła pytania. – Odkrywałem kolejne warstwy jego osobowości, ale żadna z nich nie dawała pełnego obrazu. To był człowiek-zagadka. Każdy, z kim rozmawialiśmy, opowiadał o kimś innym. Dla jednych był ciepłym, inspirującym przyjacielem, dla innych człowiekiem zmagającym się z demonami – mówi reżyser.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk opowiadał o tym, że największym wyzwaniem okazał się brak materiałów archiwalnych. – Pogodno to dla mnie zespół wielkiego formatu, a jednak niewiele z ich wczesnych lat się zachowało – mówi Juszczyk. – Na przykład jedyne istniejące nagranie z pierwszego składu Pogodno znaleźliśmy po wielu miesiącach poszukiwań – dodał.

Równie trudne były rozmowy z bliskimi „Budynia”. – Jeden z wyjazdów na wywiady był dla mnie bardzo emocjonalny. Każda z opowieści pokazywała innego Jacka, a czasem ujawniała naprawdę trudne wspomnienia. To było przytłaczające.

Ścieżka dźwiękowa filmu to autorski wybór Juszczyka. – To moje własne „greatest hits” Jacka. Wybrałem utwory, które mnie osobiście najbardziej poruszały, często te mniej znane – tłumaczy.

Plakat z filmu „Szkoda, że nareszcie”

Sztuka ponad prywatność

Film koncentruje się na Jacku jako artyście. Wspomnienia członków zespołów, przyjaciół i samego Budynia dominują nad wątkami rodzinnymi. – Od początku wiedziałem, że chcę pokazać Jacka przez pryzmat jego twórczości. Rodzinne życie pozostawiłem poza kadrem – z szacunku i potrzeby ochrony prywatności.

Na zakończenie rozmowy Sebastian dodaje: – Jacek zawsze był kimś, kto nie bał się ryzykować, testować granice – jak sam mówił: był macaczem krawędzi. Takiej odwagi dziś coraz mniej. Artyści działają zbyt „pod linijkę”. A Budyń był inny – niepokorny, niezależny i nieprzewidywalny.


Film „Szkoda, że nareszcie” w reżyserii Sebastiana Juszczyka można obejrzeć na festiwalu Millennium Docs Against Gravity jeszcze 16 i 18 maja. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy chcą poznać – lub na nowo odkryć – jednego z najbardziej nieoczywistych artystów polskiej sceny muzycznej.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

Fot. Radio Wnet