Rosja wprowadza restrykcje wobec amerykańskich dyplomatów w odpowiedzi na amerykańskie sankcje – wynik „rusofobii”

Liczba pracowników przedstawicielstw dyplomatycznych Stanów Zjednoczonych w Rosji ma być do 1 września br. zrównana z liczbą personelu rosyjskiego w USA, czyli wynieść 455 osób.

Ambasada USA traci dostęp do magazynów i ośrodka wypoczynkowego w Moskwie – ogłosiło MSZ Rosji.

Rosyjski resort spraw zagranicznych powiadomił o tych krokach w piątek. Jak oświadczył, „w USA podejmowane są decyzje o niezgodnych z prawem sankcjach wobec Federacji Rosyjskiej, zajmowane jest rosyjskie mienie dyplomatyczne […] i wysyłani są z kraju rosyjscy dyplomaci”.

„Przyjęcie nowej ustawy o sankcjach [wobec Rosji] z całą oczywistością pokazało, że stosunki z Rosją stały się zakładnikiem wewnętrznej wojny politycznej w samych Stanach Zjednoczonych. Prócz tego nowa ustawa ma na celu […] stworzenie nieuczciwej przewagi konkurencyjnej dla USA w gospodarce globalnej. Tego rodzaju szantaż, którego celem jest ograniczenie współpracy partnerów zagranicznych z Rosją, kryje zagrożenia dla wielu krajów i biznesu międzynarodowego” – oznajmiło ministerstwo.

W ocenie Rosji „ostatnie wydarzenia świadczą o tym, że w pewnych kręgach w Stanach Zjednoczonych umocniła się rusofobia i linia otwartej konfrontacji z naszym krajem”.

„W związku z tym proponujemy stronie amerykańskiej doprowadzenie do 1 września br. liczby pracowników dyplomatycznych i technicznych w ambasadzie USA w Moskwie [oraz w] konsulatach generalnych w Petersburgu, Jekaterynburgu i Władywostoku do poziomu ściśle odpowiadającego liczbie rosyjskich dyplomatów i pracowników technicznych znajdujących się w USA. Oznacza to, że ogólna liczba personelu pracującego w amerykańskich placówkach dyplomatycznych i konsularnych w Federacji Rosyjskiej zmniejsza się do 455 osób” – oświadczyło MSZ Rosji.

Resort ostrzegł także, że „w razie jednostronnych działań władz amerykańskich w kwestii zmniejszenia liczebności naszych dyplomatów w USA nastąpi analogiczna odpowiedź”.

Ponadto – jak głosi komunikat – MSZ Rosji od 1 sierpnia br. wstrzymuje wykorzystywanie przez ambasadę USA pomieszczeń magazynowych w Moskwie i ośrodka wypoczynkowego w Srebrnym Borze na przedmieściach stolicy. „Pozostawiamy sobie prawo, w trybie wzajemności, również do innych kroków, które mogą dotyczyć interesów USA” – oświadczyło MSZ Rosji.

W grudniu zeszłego roku USA wydaliły 35 dyplomatów rosyjskich; Departament Stanu USA odebrał także stronie rosyjskiej dostęp do dwóch kompleksów wypoczynkowych w stanach Nowy Jork i Maryland. Rosja wstrzymała się wówczas od odwetowego uznania za osoby niepożądane dyplomatów amerykańskich. Jednak w połowie lipca br. rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa ostrzegła, że Rosja jest gotowa do znaczącego zredukowania liczby pracowników ambasady USA w Moskwie.

 

PAP/MoRo

 Stany Zjednoczone: Senat poparł nałożenie sankcji na Rosję, Iran i Koreę Północną. Ustawy nie poparła tylko jedna osoba

Senat USA przyjął w czwartek ustawę wprowadzającą kolejne sankcje na Rosję, Iran i Koreę Północną. Nowym sankcjom wobec Moskwy sprzeciwia się Biały Dom, bo „chce zachować elestyczność” wobec Kremla.

[related id=”32444″]Ustawę poparła zdecydowana większość senatorów. 76 z nich opowiedziało się za nałożeniem sankcji; przeciwko była jedna osoba.

We wtorek Izba Reprezentantów przyjęła ustawę, która wprowadza nowe sankcje wobec członków rządu Rosji w odpowiedzi na próby wpłynięcia na wynik wyborów prezydenckich w USA w listopadzie 2016 r. i rozszerza zakres sankcji ekonomicznych dotyczących amerykańsko-rosyjskiej wymiany inwestycyjno-handlowej.

Ustawa, która objęła także nowe sankcje wobec Iranu i Korei Północnej, przeszła miażdżącą większością głosów: 419 do 3.

Biały Dom nie ukrywał, że jest przeciwny nałożeniu nowych sankcji na Rosję, tłumacząc, że administracja chce zachować elastyczność w polityce wobec Kremla.

Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w czwartek, że Rosja z czasem odpowie na amerykańskie sankcje gospodarcze, ale jej reakcja będzie zależała od ostatecznego brzmienia ustawy Kongresu USA wprowadzającej te retorsje.

PAP/MoRo

Czytaj także:

Stany Zjednoczone: Izba Reprezentantów zatwierdziła nowe sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej

Kreml o sankcjach USA: smutna wiadomość dla relacji rosyjsko-amerykańskich i międzynarodowych relacji handlowych

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w środę, że z punktu widzenia relacji dwustronnych przyjęcie w Izbie Reprezentantów USA ustawy o sankcjach wobec Rosji jest „bardzo smutną wiadomością”.

„Chodzi o projekt ustawy, dlatego nie będziemy wydawać na razie jakichś merytorycznych ocen” – powiedział rzecznik. Dodał, że jeśli chodzi o stosunek Rosji do sankcji, to zostanie on „sformułowany po wnikliwej analizie – decyzja bez wątpienia zostanie podjęta przez szefa państwa prezydenta Władimira Putina”.

Podkreślił, że należy poczekać, aż projekt, który powinien jeszcze trafić do Senatu USA, „stanie się ustawą”.

Zarazem zdaniem rzecznika Kremla „już można powiedzieć, że wiadomości są nadzwyczaj smutne z punktu widzenia stosunków rosyjsko-amerykańskich”. Są one – kontynuował Dmitrij Pieskow – „nie mniej przygnębiające z punktu widzenia prawa międzynarodowego i międzynarodowych relacji handlowych”.

Izba Reprezentantów przyjęła we wtorek projekt ustawy, która wprowadza kolejne sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej. Projekt musi jeszcze zaaprobować Senat i podpisać prezydent Donald Trump. Przed głosowaniem Steny Hoyer, jeden z liderów Demokratów, powiedział, że nałożenie nowych sankcji zostało uzgodnione w związku z ingerencją Rosji w wybory prezydenckie w USA oraz z zaangażowaniem w konflikt na Ukrainie.

PAP/MoRo

Stany Zjednoczone: Izba Reprezentantów zatwierdziła nowe sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej

Zdecydowaną większością głosów Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych zatwierdziła we wtorek projekt ustawy, która wprowadza kolejne sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej.

[related id=”32163″]Za nowymi sankcjami głosowało 419 członków Izby Reprezentantów, przeciwko – trzech.  Projekt musi jeszcze zaaprobować Senat i podpisać prezydent.

Przedstawiciele Senatu nie powiedzieli, kiedy zajmą się proponowanymi sankcjami, a Biały Dom poinformował, że prezydent USA Donald Trump nie zdecydował jeszcze, czy je podpisze czy też zawetuje.

Przed głosowaniem Steny Hoyer, jeden z liderów Demokratów w Izbie Reprezentantów, powiedział, że uzgodnione zostało nałożenie nowych sankcji na Rosję w związku z jej ingerencją w wybory prezydenckie w USA oraz zaangażowanie w konflikt na Ukrainie.

[related id=”32139″]Nowe sankcje mają także za zadanie zahamowanie programów zbrojeniowych Korei Północnej i Iranu.

„Ta ustawa jest bardzo ważna dla naszego bezpieczeństwa narodowego (…) Nie tylko informuje liderów Rosji, Iranu i Korei Północnej o ich nieakceptowalnym postępowaniu, ale także nakłada na nich sankcje za ich agresywne i destabilizujące zachowanie” – powiedział Eliot Engel z Partii Demokratycznej.

Asystentka sekretarza ds. Azji Wschodniej Susan Thornton powiedziała na wtorkowym przesłuchaniu podkomisji Senatu: „Pracujemy nad nową listą podmiotów, które według nas łamią nałożone sankcje”.

Thornton poinformowała również, że Waszyngton cały czas rozważa ponowne wpisanie Korei Północnej na listę krajów, które wspierają terroryzm. Korea Płn. została z niej usunięta w 2008 roku w związku z tym, że udało osiągnąć się postęp w negocjacjach dotyczących denuklearyzacji.

Przedstawiciele administracji Donalda Trumpa poinformowali we wtorek agencję Reutera, że została zauważona wzmożona aktywność w mieście Kusong, co najprawdopodobniej oznacza, że w najbliższej przyszłości zostanie przeprowadzony tam kolejny test pocisków rakietowych.

PAP/MoRo

Przeczytaj również

Komisja Europejska zaniepokojona amerykańskimi sankcjami na Rosję. Nord Stream 2 zagrożone

Ekspert ds. energetycznych brukselskiego think tanku: sankcje USA mogą uderzyć w Nord Stream 2 i rosyjskie gazociągi

„Niezawisimaja Gazieta”: sankcje USA groźne dla biznesu z UE i rosyjskich projektów

Szef OMV w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: Nord Stream 2 nieodzowny, Ameryka nie ma prawa weta

Ekspert ds. energetycznych brukselskiego think tanku: sankcje USA mogą uderzyć w Nord Stream 2 i rosyjskie gazociągi

Decyzja Kongresu USA dotycząca nałożenia na Rosję nowych sankcji może uderzyć w firmy zaangażowane w projekt budowy gazociągu Nord Stream 2 – uważa Marco Giuli, ekspert ds. energetycznych.

Decyzja Kongresu USA dotycząca nałożenia na Rosję nowych sankcji może uderzyć w firmy zaangażowane w projekt budowy gazociągu Nord Stream 2 – uważa Marco Giuli, ekspert ds. energetycznych brukselskiego think tanku European Policy Centre.

„Nowe prawo obejmuje sankcjami tych, którzy sprzedają, dzierżawią lub dostarczają dobra, usługi, technologie, informacje lub inne wsparcie dla budowy rosyjskich gazociągów eksportowych” – podkreśla Giuli.

Dodaje, że kwestią otwartą pozostaje, czy sankcje wyjdą poza plan budowy Nord Stream 2 i będą dotyczyły także innych projektów. „To budzi silną reakcję Komisji Europejskiej. Wydaje się jednak, że w ostatecznej wersji (ustawy) próg rosyjskiego zaangażowania w projekty wzrośnie z 10 proc. do 33 proc., co wyłączy (z sankcji) ważną infrastrukturę lub plany jej budowy, jak Gazociąg Południowokaukaski (Baku-Tbilisi-Erzurum) czy rozwój wydobycia z pola Zohr w Egipcie, ale dotknie takie projekty, jak Nord Stream 1 i Blue Stream” – dodał Giuli.

„Oczywiście nie wiadomo, czy prezydent (USA Donald Trump) skorzysta z uprawnień. Jednak pod presją afery Russiagate i przy poparciu ustawy przez obie partie w Kongresie Trumpowi może nie być łatwo oprzeć się (wdrożeniu sankcji)” – podsumował.

Plan nałożenia sankcji ma być poddany pod głosowanie we wtorek w Kongresie. KE obawia się, ze sankcje uderzą w europejskie firmy energetyczne. W poniedziałek podała, że uruchomiła wszelkie kanały dyplomatyczne, żeby przedstawić swe obawy stronie amerykańskiej.

We wtorek Euractiv opublikował sporządzoną – jak twierdzi – przez KE listę projektów, które mogą być objęte nowymi sankcjami.

Wśród nich jest m.in. wybudowany kilka lat temu gazociąg Nord Stream 1, w którym udziały mają rosyjski Gazprom (51 proc.), niemiecki Wintershall (15,5 proc.), niemiecki E.ON (15,5 proc.) francuski Engie (9 proc.) i holenderski Gasunie (9 proc.). Tą nitką przez Morze Bałtyckie przesyłany jest gaz z Rosji bezpośrednio do Niemiec, z pominięciem Polski i Ukrainy. Jego przepustowość to 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie.

Sankcje mają uderzyć także w nowy zachodnioeuropejsko-rosyjski projekt: Nord Stream 2. To plan budowy nowej dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie o mocy 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 r. Po tym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi. Jego ewentualne opóźnienie mogłoby zmusić Rosję do podpisania kolejnego kontraktu na tranzyt z Ukrainą. Na razie jednak nie ma sygnałów, że Gazprom wstrzymuje budowę.

W projekt budowy Nord Stream 2 zaangażowane są Gazprom, brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell, niemiecki Uniper, austriacki OMV, Engie (dawne GDF Suez) i Wintershall.

Wśród innych projektów wymienionych na liście są m.in. pole gazowe Zohr w Egipcie (30 proc. udziałów ma tam Rosnieft, 60 proc. włoski ENI, a 10 proc. brytyjski BP), rozbudowa terminalu gazu skroplonego na Sachalinie (udziały Gazpromu i Shell), gazociąg biegnący po dnie Morza Czarnego, którym surowiec jest dostarczany z Rosji do Turcji, tzw. Błękitny Potok (udziały ENI i Gazpromu) oraz plan budowy terminalu LNG na Bałtyku w Zatoce Fińskiej, w który zaangażowane są Gazprom i Shell.

W niedzielę amerykańscy kongresmeni osiągnęli porozumienie w sprawie zaostrzenia sankcji wobec Moskwy w odpowiedzi na ingerencję Rosji w wybory prezydenckie w USA oraz zaangażowanie w konflikt na Ukrainie.

PAP/MoRo

Rada Federacji Rosji chce sankcji wobec Polski i parlamentarzystów-inicjatorów ustawy zakazującej propagowania komunizmu

Rada Federacji, zwróciła się do prezydenta, by zlecił organom władz przedstawienie propozycji dotyczących możliwych „działań o charakterze ograniczającym” w sferach współpracy dwustronnej z Polską.

„Prosimy o wydanie poleceń odpowiednim federalnym organom władzy wykonawczej, by przedstawiły kompleksowe propozycje dotyczące możliwego wprowadzenia działań o charakterze ograniczającym w sferach współpracy dwustronnej z Polską, a także w odniesieniu do polskich parlamentarzystów, inicjatorów ustawy z 1 kwietnia 2016 roku, o zakazie propagowania komunizmu (…) i innych osób fizycznych i prawnych” – napisano w dokumencie.

W przyjętym jednomyślnie apelu izba zwróciła się do prezydenta „z propozycją, by zażądać od strony polskiej bezwzględnego realizowania traktatu z 22 maja 1992 roku (o przyjaznej i dobrosąsiedzkiej współpracy-PAP)”.

Członkowie Rady Federacji zarzucili władzom Polski – jak to ujęli – „próby pisania historii na nowo” i oznajmili, że „dzięki zwycięstwu nad faszyzmem, w które decydujący wkład wniósł Związek Radziecki, Polska przetrwała jako państwo”.

„Polska mogłaby mieć swoją własną historię II wojny światowej, jeśli by w tej wojnie Polacy całkowicie wzięli na siebie uderzenie machiny wojennej hitleryzmu i rozbiliby tę machinę na własnym terytorium, nie przepuszczając jej dalej, na wschód, na Związek Radziecki” – oznajmił szef komisji spraw zagranicznych Rady Federacji Konstantin Kosaczow, który przedstawił wniosek.

Oświadczył, że przyjęcie w Polsce 22 czerwca br. noweli do ustawy o zakazie propagowania komunizmu i jej wejście w życie za trzy miesiące „oznacza, że prawie 500 pomników i obiektów memorialnych na terytorium Polski jest na mocy tej decyzji skazanych na demontaż i zburzenie”. W jego ocenie jest „wśród nich co najmniej 230 obiektów memorialnych żołnierzy radzieckich, którzy wyzwalali Polskę spod okupacji hitlerowskiej”.

Parlamentarzysta oskarżył władze Polski o to, że w 2014 roku „wysunęły teorię, zgodnie z którą pomniki żołnierzy radzieckich znajdujące się poza terytorium miejsc pochówku są +symboliczne+ i nie są objęte działaniem umowy z 1994 roku” (chodzi o umowę z 22 lutego 1994 r. między rządami Polski i Rosji o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji – PAP).

Według Kosaczowa w umowie z 1994 roku „nie ma mowy o tym, że obiekt memorialny powinien być wyłącznie miejscem pochówku lub elementem cmentarzy wojennych”.

Prezydent RP Andrzej Duda podpisał 17 lipca br. nowelę ustawy o zakazie propagowania komunizmu, przyjętą 1 kwietnia 2016 roku. Nowela reguluje kwestie usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym, np. pomników gloryfikujących ustrój totalitarny. Przepisów ustawy o zakazie propagowania komunizmu nie stosuje się do pomników niewystawionych na widok publiczny, znajdujących się na terenie cmentarzy albo innych miejsc spoczynku.

W kwietniu zeszłego roku MSZ RP wskazało, że umowa z 22 lutego 1994 roku między rządami Polski i Rosji o grobach i miejscach pamięci dotyczy wyłącznie cmentarzy wojennych. Wyjaśniono także, że cmentarze i kwatery żołnierzy rosyjskich i radzieckich w Polsce znajdują się pod ochroną i opieką władz państwowych i są utrzymywane oraz remontowane na koszt państwa polskiego. Ministerstwo wskazało, że umowa z 1994 roku „nie ma zastosowania do tzw. pomników symbolicznych, będących wyłącznie znakami komunistycznej dominacji na ziemiach polskich w latach 1945-1989”.

PAP/MoRo

Putin: Zaostrzanie sankcji nie zaszkodziło mocno Rosji; są sfery, w których Moskwa może współpracować z USA

Prezydent Władimir Putin w trakcie dorocznej telekonferencji z obywatelami przekonywał w czwartek, że sankcje w małym stopniu zaszkodziły Rosji oraz że zależy jej na normalizacji stosunków z USA.

[related id=”4879″]

Podczas czterogodzinnego maratonu pytań i odpowiedzi Władimir Putin przyznał, że liczba Rosjan żyjących poniżej progu ubóstwa wzrosła do 13,5 procent. Oświadczył jednak, że recesja została przezwyciężona i nastąpiło przejście do okresu wzrostu gospodarczego. Powołał się na pozytywne wskaźniki, m.in. wzrost PKB przez kolejne trzy kwartały i spadek inflacji do poziomu 4,1 procent.

Putin przyznał, że sankcje gospodarcze zaszkodziły Rosji, ale dodał, że jego zdaniem nie w sposób znaczący. – Większy wpływ wywarła na nas światowa koniunktura i spadek cen na nasze tradycyjne towary: ropę, gaz, przemysł metalurgiczny, chemiczny – ocenił. Zapewnił także, że Rosja zawsze stykała się z sankcjami: – Wprowadzano je, gdy odczuwano konkurencję, po to, by powstrzymywać Rosję. Nie byłoby aneksji Krymu, to wymyślono by coś innego.

Ostatnią propozycję zaostrzenia sankcji wobec Rosji, która pojawiła się w Senacie USA, Putin ocenił jako przejaw wewnętrznej walki politycznej w Ameryce. Zastanawiając się nad powodem, dla którego pojawił się ów projekt, zaznaczył, że „nie dzieje się nic nadzwyczajnego”.

[related id=”19758″ side=”left”]

Przypomniał także, że rząd Rosji przedłużył do końca roku embargo na produkty z krajów zachodnich. Dodał następnie: – Będziemy patrzeć, jak układać się będą stosunki z krajami, które wprowadzają ograniczenia wobec naszej gospodarki. (…) Jeśli nasi partnerzy będą znosić ograniczenia wobec naszej gospodarki, to my także będziemy to robić, ponieważ inaczej zetkniemy się z problemami w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO).

Jako sfery współpracy z USA rosyjski prezydent wymienił kontrolę nad nierozprzestrzenianiem broni jądrowej, walkę z biedą i negatywnymi skutkami dla ekologii. Zapewnił, że Rosja nie uważa Stanów Zjednoczonych za wroga i jest zainteresowana tym, by relacje dwustronne powróciły do normalnego stanu. – Mamy wielką nadzieję na konstruktywną rolę USA w uregulowaniu kryzysu na południowym wschodzie Ukrainy – podkreślił.

Mówiąc o konflikcie zbrojnym w Donbasie, Putin zapowiedział, że Rosja „będzie czynić wszystko, by wesprzeć ludzi tam, niezależnie od jakichkolwiek czynników zewnętrznych”.

Jednak za region najważniejszy dla przyszłości Rosji, a także jej zdolności obronnych gospodarz Kremla uznał Arktykę. Wskazał, że do 2050 roku około 30 procent ropy i gazu będzie wydobywanych w Arktyce. – Specjaliści wiedzą, że amerykańskie atomowe łodzie podwodne dyżurują na północy Norwegii, czas lotu rakiet do Moskwy to 15 minut. Powinniśmy wiedzieć i widzieć, co się tam dzieje – podkreślił.

Wśród obecnych celów rosyjskiej operacji wojskowej w Syrii Putin wymienił podwyższenie zdolności bojowych syryjskich sił zbrojnych. Wówczas siły rosyjskie wycofają się do swych baz na terytorium Syrii – lotniczej Hmejmim i morskiej w porcie Tartus. W razie konieczności rosyjskie lotnictwo mogłoby okazywać siłom syryjskim „bieżące wsparcie w walce z organizacjami terrorystycznymi”.

Prezydent Rosji ocenił, że operacja w Syrii przyniosła rosyjskiej armii „bezcenne doświadczenie” działania w warunkach bojowych, a przemysł obronny mógł w jej trakcie sprawdzić nowe rodzaje broni. Zapewnił, że siły zbrojne Rosji zyskały nową jakość.

W trakcie już 15. telekonferencji z obywatelami Putin nie ujawnił, czy będzie się ubiegał o kolejną kadencję na wyborach prezydenckich w marcu przyszłego roku. Pytany, kogo widziałby jako swego następcę, odpowiedział, że „to powinien określić wyborca”.

Rosyjski prezydent reagował zaskoczeniem na pojawiające się w trakcie konferencji skargi na niskie pensje, złe warunki mieszkaniowe i brak gwarantowanych prawem usług medycznych. Zapewnił jednocześnie, że wie o tym, jak w Rosji żyje się zwykłym ludziom.

Tradycyjnie Putin odpowiadał na liczne pytania i postulaty dotyczące problemów lokalnych, obiecywał interwencję, udzielał rad, odpowiadał na pytania dzieci. Nie obyło się także bez pytania o jego życie prywatne, które tym razem dotyczyło wnuków. Putin wyjaśnił, że niedawno urodził mu się drugi wnuk i że obie jego córki mieszkają w Rosji, zajmują się edukacją i nauką i stronią od polityki.

PAP/JN

 

Ambasadorowie krajów Unii Europejskiej opowiedzieli się za przedłużeniem sankcji za aneksję Krymu przez Rosję

Ambasadorowie państw członkowskich UE podjęli w Brukseli decyzję o przedłużeniu o rok sankcji nałożonych w związku z nielegalną aneksją Krymu przez Rosję. Decyzję musi jeszcze potwierdzić Rada UE.

– Mogę potwierdzić, że ambasadorowie UE zgodzili się przedłożyć Radzie UE decyzję o przedłużeniu restrykcji w odpowiedzi na nielegalną aneksję Krymu i Sewastopola na rok (do 23 czerwca 2018 r.). Wymaga to jeszcze potwierdzenia w drodze formalnego przyjęcia przez Radę odpowiedniego aktu prawnego – powiedział PAP jeden z urzędników Rady Europejskiej, proszący o zachowanie anonimowości.

W Radzie UE zasiadają przedstawiciele krajów członkowskich na szczeblu ministerialnym.

[related id=”12726″]

Rok temu Unia Europejska przedłużyła sankcje gospodarcze wobec zaanektowanego przez Rosję Krymu i Sewastopola na rok, do 23 czerwca 2017 roku.

Sankcje obejmują zakaz importu produktów z Krymu i Sewastopola do UE oraz zakaz inwestowania na półwyspie, co oznacza, że obywatele i firmy z UE nie mogą kupować tam nieruchomości, finansować firm krymskich i świadczyć związanych z tym usług.

Restrykcje dotyczą też usług turystycznych; statki turystyczne z UE nie mogą zawijać do portów na półwyspie, z wyjątkiem sytuacji nadzwyczajnych.

Sankcje zakazują też eksportu na Krym niektórych dóbr i technologii w sektorze transportu, telekomunikacji, energii, wydobycia ropy, gazu i minerałów. Zakazane jest także techniczne wsparcie, pośrednictwo i usługi budowlane oraz inżynieryjne dotyczące tych sektorów.

PAP/JN

Środowiska prorosyjskie uważają, że sankcje nałożone m.in. na portale społecznościowe to cenzura i walka z mediami

Gościem Poranka Wnet był korespondent z Ukrainy Paweł Bobołowicz. Głównym tematem rozmowy były sankcje nałożone przez Ukrainę na rosyjskie firmy oraz koncert z okazji uchwalenia Konstytucji 3 maja.

Paweł Bobołowicz powiedział, że prezydent Petro Poroszenko 16 maja br. podpisał dekret, który wprowadził w życie decyzję Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, nakładając sankcje na firmy z rosyjskim kapitałem. Na liście podmiotów objętych sankcjami znalazło się 1228 osób fizycznych i 468 firm, a wśród nich popularne na Ukrainie serwisy internetowe, takie jak Yandex, Mail.ru, Odnoklassniki i VKontakte, a także znani producenci oprogramowania antywirusowego Kaspersky i Dr.Web oraz księgowego – 1 S.

Najwięcej kontrowersji, komentarzy i protestów wywołała  zapowiedź zablokowania serwisów społecznościowych. Serwis Vkontakte jest najbardziej popularnym serwisem tego typu, bardziej nawet niż Facebook. Liczba jego użytkowników wynosi 25 milionów.

– Część środowisk liberalnych, dziennikarze wspólnie ze środowiskami prorosyjskimi nazywają decyzję prezydenta Poroszenki cenzurą i walką z wolnymi mediami. W podobnym tonie wypowiada się deputowany Rady Najwyższej Serhij Leszczenko z prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki i organizacja Watch Dogs – powiedział Paweł Bobołowicz.

Jeden z protestów miał miejsce 17 maja we Lwowie, gdzie zwolennicy rosyjskich sieci handlowych zarzucili workami ze śmieciami sklep Roshen – należący do sieci Petra Poroszenki.

Biznes związany z mediami społecznościowymi może być bardzo dochodowy. Portal Vkontakte w 2016 roku zarobił 154 mln dolarów.

Według naszego gościa założyciel Vkontakte i przez lata jego dyrektor generalny Paweł Durow musiał wyjechać z Rosji, a firma, którą stworzył, została przejęta przez oligarchów powiązanych z Władimirem Putinem.

Obecna afera z sankcjami spowodowała ogromny wzrost zainteresowania portalem: – W ciągu doby po zablokowaniu Vkontakte portal odwiedziło 18 milionów osób – to o dwa miliony więcej niż dotychczasowy rekord odwiedzin tego portalu.

Na zakończenie rozmowy Paweł Bobołowicz opowiedział o wyjątkowym koncercie zorganizowanym w Kijowie:

– 17 maja odbył się w Kijowie wyjątkowy koncert związany z rocznicą uchwalenia Konstytucji 3 maja. Wystąpili na nim artyści z Polski, Litwy i Ukrainy. Cały koncert miał charakter wspólnego przedsięwzięcia tych trzech krajów. Organizatorzy odwoływali się do wspólnego dziedzictwa I RP. Ten koncert był symboliczny również ze względu na obecną sytuację geopolityczną. Tego typu impreza – przypominanie o 3 maja w wymiarze międzynarodowym – jest czymś zupełnie nowym i została odebrana bardzo pozytywnie.

JN

 

 

 

Min. Waszczykowski nie popiera sankcji – w rozmowie telefonicznej z szefem MSZ Węgier wyraził solidarność z Budapesztem

Szef MSZ w rozmowie z szefem węgierskiej dyplomacji Szijjarto nt. rezolucji PE i rzekomego naruszenia przez Węgry wartości UE, podkreślił, że nie widzi przesłanek, by karać Węgry – informuje MSZ.

Według biura prasowego MSZ Peter Szijjarto przedstawił stanowisko Budapesztu w kwestii przyjętej w środę rezolucji Parlamentu Europejskiego ws. rozpoczęcia procedury sankcji wobec Węgier w ramach art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej.

Minister Waszczykowski podkreślił też, że dla Polski jest istotne, by wartości i zasady unijne były gwarantowane w równym stopniu dla wszystkich państw członkowskich. – Jednakże nie mniej ważne jest, by każde z nich miało prawo działać w oparciu o zasadę suwerenności państw w polityce wewnętrznej – poinformowało w komunikacie biuro prasowe MSZ. Jak wynika z komunikatu, minister Waszczykowski w rozmowie z Peterem Szijjarto zaznaczył, że nie widzi „dziś żadnych przesłanek, by karać Węgry”.

[related id=”18862″]

Europarlament wezwał w środę do uruchomienia wobec Węgier art. 7 unijnego traktatu, wskazując, że sytuacja w tym kraju usprawiedliwia rozpoczęcie procedury, która może zakończyć się sankcjami.

Przegłosowanie na sesji w Strasburgu rezolucji w tej sprawie to następstwo kwietniowej debaty w PE, podczas której węgierskie władze były krytykowane m.in. za prawo dotyczące szkolnictwa wyższego. Parlament wezwał też Węgry do uchylenia przepisów zaostrzających zasady traktowania uchodźców. Chodzi o prawo przewidujące obligatoryjne zatrzymywanie osób ubiegających się o azyl.

Komunikat MSZ przypomina, że przyjęta rezolucja „wytycza politycznie drogę do rozpoczęcia procedury sankcji”. Oznacza to, że na uzasadniony wniosek PE Rada Europejska większością czterech piątych głosów swych członków może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości, o których mowa w art. 2 traktatu.

Zgodnie z przyjętą w środę rezolucją komisja ds. wolności obywatelskich, sprawiedliwośi i spraw wewnętrznychc Parlamentu Europejskiego została wezwana do przygotowania tzw. uzasadnionego wniosku wzywającego Radę do zastosowania art. 7 ust. 1 Traktatu. Wniosek ten musi zostać przyjęty na sesji plenarnej większością dwóch trzecich głosów, reprezentujących większość członków Parlamentu.

PAP/JN