Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
Zobacz także:
„Europejski przemysł motoryzacyjny zorientował się, że przespał ostatnie kilka lat – dał się wyprzedzić Chińczykom i Amerykanom” – mówi Aleksander Szałański z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
Rolnik mówi o plany rolników z Podlasia, udających się na protest w Warszawie przeciwko nieuczciwym warunkom handlowym, Zielonemu Ładowi oraz importowi z Ukrainy.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
Tytus Czartoryski: Blokowanie granicy to jest dla nas akt rozpaczy
Korespondent Radia WNET z Francji o odprzemysłowieniu kraju nad Sekwaną, jego skutkach i związku z obostrzeniami sanitarnymi.
Piotr Witt wskazuje, iż we Francji epidemia Covid -19
Uderza najdotkliwiej tam, gdzie zubożenie ludności związane z globalizacją jest najbardziej widoczne.
Chodzi o regiony północne- Calais i sąsiednie oraz południowe: Pireneje Wschodnie i tereny między Marsylią a Grenoble. Są one najmocniej dotknięte przez dezindustrializację. W regionach tych są także najsurowsze obostrzenia sanitarne:
Zakaz zgromadzeń ulicznych powyżej sześciu osób zakaz zgromadzeń z okazji meczów piłkarskich przedstawień teatralnych koncertów zakaz zgromadzeń w restauracji.
Korespondent Radia WNET z Francji mówi także o budowaniu nad Sekwaną elektrycznych samochodów. Przypomina słowa prezydenta Emmanuela Macrona, który na początku pandemii wezwał do „odzyskania francuskiej suwerenności narodowej i gospodarczej”.
28 maja wizytował w północnym duże roboty nad przyszłą fabryką, która dostarczy baterii do samochodów elektrycznych. Ta fabryka francuska jest budowana przez filię japońską chińskiej grupy.
Tymczasem likwidowane są kolejne miejsca pracy we francuskim przemyśle. Z 13,5 tys. pracy w odlewniach prawie połowa ma zniknąć w ciągu lat.
Cztery felgi aluminiowe z fabryki francuskich w Poitiers są droższe o 10 cm centimów od identycznych z fabryki chińskiej zlokalizowanejw Maroku.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
A.P.
Alex Sławiński o skutkach, jakie miałaby wojna celna między UE a UK oraz o strajku londyńskich związkowców i wzrastających kosztach życia w Londynie.
Alex Sławiński wskazuje, że po wojnie państwa, które później stworzyły Wspólnoty Europejskie doskonale się rozwijały, mimo zniszczeń wojennych.
Dzisiaj toniemy w papierkologii.
Urzędnicy unijni wybrani przed innych urzędników unijnych pouczają ludzi na temat demokracji. Dziennikarz wskazuje, że na wojnie gospodarczej Unii Europejskiej ze Zjednoczonym Królestwem stracą niemieckie firmy, mające fabryki na Wyspach.
Niemcy, którzy są właścicielami prawie całego przemysłu motoryzacyjnego Wielkiej Brytanii bardzo mocno odczują odczują to, że jeżeli ta wojna gospodarcza się zacznie wejdą cła i podatki, oni nie dostaną nowego jaguara. Oni dostaną nowego Land Rovera, mimo że to są niemieckie firmy.
Brytyjczycy chętnie kupują samochody z kontynentu, ale kontynentalni Europejczycy jeszcze chętniej kupują samochody brytyjskie.
Po dosyć trudnym początku roku w tym momencie piłeczka jest po stronie brytyjskiej i wydaje mi się, że Brytyjczycy bardzo ładnie zaczynają ją odbijać.
Tymczasem w Londynie strajkują związki zawodowe pracowników transportu publicznego. Od jutra związkowcy zaczną „zamrażać” autobusy. Kolejne dwa związki będą strajkować w czwartek i piątek.
Transport londyńskie od roku praktycznie wozi powietrze do pracy jeżdżą tylko ci którzy muszą czyli lekarze i pielęgniarki, policjanci- przedstawiciele zawodów, które są essential.
Sławiński podkreśla, że związkowcy biorą za zakładników ludzi, którzy są nam najbardziej potrzebni do życia. Zauważa, że wiele rzeczy podrożało w Londynie. Podwyższane są podatki i opłaty. Skutkiem jest wyjeżdżanie ludzi z brytyjskiej stolicy.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
A.P.
Krzysztof Strykier o swojej karierze rajdowca- początkach, tym, czego musiał się nauczyć i wyścigach w Jugosławii, a także o tym, co się w rajdach zmieniło od jego czasów.
Krzysztof Strykier wyjaśnia, że przeniósł się na Mazury w poszukiwaniu spokoju. W Warszawie jest za dużo samochodów i za mało miejsc do jeżdżenia i do parkowania. Wspomina jak został kierowcą rajdowym. Pod koniec lat 60. kupił nowego Volkswagena Garbusa. Robert Mucha namówił go przy tej okazji do wzięcia udziału w rajdzie. Nasz gość nie jechał wówczas jako kierowcą, tylko jako pilot Muchy, który zajął trzecie lub czwarte miejsce. Po rajdzie brał udzial w konkursach jazdy samochodem, które „przygotowywały do zręcznościówek, dobrego opanowania jazdy tyłem”. Po serii „KJS-ów” otrzymał licencję.
Zacząłem myśleć o tym, żeby wystartować w normalnym rajdzie- tam, gdzie będą nie zręcznościówki, ale próby szybkościowe.
Rajdowiec poznał wówczas ludzi takich jak Sobiesław Zasada, który stanowił guru dla ówczesnych. Wskazuje, że przed wojną dla ludzi wyścigi samochodowe były traktowane głównie jako hobby. Wyścigi organizowano głównie we Lwowie, a po wojnie w Warszawie oraz na Dolnym Śląsku i Mazurach. Nasz gość mówi, że jeździł wówczas Fiatami- najpierw 580, a potem 125.
Powstały grupy ludzi, którzy trochę zaczadzieli na punkcie rajdów. Do nich należeli mechanicy.
Obok mechaników byli piloci, którzy szkolili się, by zapis był jak najlepszy. Strykier odnosił sukcesy w rajdach jugosłowiańskich. Wspomina, że „piękna Jugosławia była”. Teren był górzysty, a więc było to wyzwanie. Przy okazji rajdu, jak wspomina, spotkała go niecodzienna przygoda:
Zderzyłem się ze złodziejami, którzy uciekali przed policją.
Rozmówca Jerzego Głuszyka podkreśla, że sport wyczynowy wymaga przygotowania. Człowiek, który czasem ma jedynie trzy minuty, by odpocząć, musi nauczyć się błyskawicznie zasypiać. Właściwe wypoczywanie jest konieczne, gdyż
Nie ma nic gorszego niż zasnąć za kierownicą.
Strykier wyjaśnia jak się prowadzi mały samochód. Wydaje się, że nie ma prawa się on utrzymać na śliskiej nawierzchni. Faktycznie jednak jego przyczepność jest większa niż normalnego auta. Obecnie w rajdach biorą udział samochody, których wartość przygotowania wynosi ponad milion euro.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
A.P.
Czarne litery, zielone tablice i nowy znak legalizacyjny z czerwoną obwódką dla samochodów elektrycznych i żółtą dla wodorowych. Zastępują one dotychczasowe naklejki na szyby.
Zmiana ma na calu łatwiejsze odróżnianie aut elektrycznych i wodorowych. Tablice przyznawane są samochodom nowym i nowo rejestrowanym. Już zarejestrowane samochody elektryczne tablic zmieniać nie muszą, ale mogą, jeśli właściciele by chcieli. Dotychczasowy numer, a w związku z tym też i dowód rejestracyjny – zachowują bez zmian.
Jak przypomina Polska. The Times, nowe tablice nie są przydzielane samochodom hybrydowym, choć te korzystają z napędu elektrycznego. Ustawodawca przez zmianę oznaczenia chce wyróżnić auta, którym wolno korzystać z buspasa.
A.P.
Koncern VW opublikował fałszywe dane dot. zużycia paliw w swoich samochodach. Właściciele koncernu muszą zapłacić odszkodowanie posiadaczom aut z USA.
Ze statystyk amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska wynika, że niemiecki koncern samochodowy VW przy użyciu specjalnego oprogramowania zmanipulował wykazy zużycia paliwa w wielu modelach swoich aut. Konsekwencją tego oszustwa jest obowiązek zapłacenia wysokiego odszkodowania. Z dokumentów sądowych wynika, że dzięki ugodzie zawartej przez władze koncernu oraz amerykańską Agencją Ochrony Środowiska, WV będzie musiał zapłacić 96,5 mln dolarów.
EPA zarządziła skorygowanie danych dot. zużycia paliwa w przypadku 98 tys. samochodów z roczników 2013 – 2017. Ponieważ również i w tym przypadku emisja spalin manipulowana była przy pomocy specjalnego oprogramowania komputerowego, Agencja Ochrony Środowiska anulowała wydane koncernowi VW dotychczasowe certyfikaty emisji spalin.
M.N.
Firma Teksid Iron Poland, słynąca z produkcji komponentów do samochodów takich jak Syrenka czy Fiat 126 P, potrzebuje nowych kompetentnych pracowników.
Marek Kanafek opowiada o działalności Teksid Iron Poland, która dwa lata temu obchodziła swoje 70. urodziny. Firma ta, nazywana w Skoczowie Odlewnią, produkuje komponenty do samochodów, w tym w przeszłości do Syrenki. Gość Poranka zaznacza, że w Polsce wiele zakładów produkujących odlewy żeliwne upadło, jednak Odlewnia w Skoczowie wciąż prężnie działa:
W Skoczowie odlewnia jest i ma się dobrze.
Odlewnia powstała w 1947 r. Jako zakład prywatny sukcesywnie się rozwijała. Produkowano w niej części zamienne do maszyn rolniczych, a także grzejniki do centralnego ogrzewania. Później polski rząd zawarł porozumienie z Fiatem, którego celem była produkcja Fiata 126P w Polsce. To stało się przyczyną rozbudowy Odlewni:
Kraj jest coś wart, jeżeli coś tworzy.
W czasie prywatyzacji na początku lat 90 Fiat utworzył spółkę Teksid, w której skład weszła właśnie Odlewnia w Skoczowie. Zakład był zaprojektowany i zbudowany na produkcję 26 tysięcy ton produkcji. Obecnie produkcja wynosi 65 tysięcy ton rocznie.
Wtedy rozpoczął się drugi okres bardzo wielkiego rozwoju Odlewni.
Obecnie Odlewnia jest miejscem pracy dla około 800 osób. Gość Poranka, informuje jednak, że fabryka pilnie potrzebuje rąk do pracy – brakuje jej 80 pracowników. Często kandydaci nie są jednak przygotowani do wypełniania swoich obowiązków. Wiceprezes zarządu wini za ten fakt polski system edukacji.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
A.M.K./M.K.
15 lat więzienia grozi trójce mieszkańców Śląska zatrzymanych w akcji, którą przeprowadzili policjanci z komendy wojewódzkiej w Rzeszowie wspólnie z funkcjonariuszami poznańskiego zarządu CBŚ.
Udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pomocnictwo w przerywaniu ciąży, obrót fałszywymi lekami i „pranie brudnych pieniędzy”. Te zarzuty ciążą na zatrzymanych, którzy zdaniem policji, prowadzili internetową sprzedaż środków poronnych.
Początek śledztwa przypada na 2018 r., kiedy to do szpitala trafiła z silnym krwawieniem kobieta, u której lekarze podejrzewali stosowanie środków poronnych. Zgodnie z ustaleniami brzozowskiej prokuratury środki, które kobieta zażyła kupione zostały w internecie. Sprawą zajęli się więc policjanci z Wydziału do walki z Cyberprzestępczością KWP w Rzeszowie. Potwierdziła ona, że środki zostały zakupione w sieci, ale do ustalenia tożsamości sprawców potrzebna była pomoc Centralnego Biura Śledczego Policji Zarządu w Poznaniu. Razem udało się odkryć ich tożsamość i sposób działania.
Trójka zatrzymanych nie miała wykształcenia medycznego. Sprowadzali oni z zagranicy leki na różne schorzenia, których skutkiem ubocznym było działanie poronne, w tym te, które nie zostały dopuszczone do obrotu w Polsce. Jak podaje na swojej stronie policja, takie leki, stosowane bez nadzoru lekarza, mogły stanowić zagrożenie także dla zdrowia i życia biorących je kobiet.
Śledztwo wykazało, że do obrotu wprowadzono co najmniej kilkanaście tysięcy tabletek. Zyski z tego procederu były olbrzymie. Członkowie grupy, żeby ukryć nielegalne dochody, wykorzystywali łańcuch powiązanych ze sobą rachunków bankowych, zakładanych na różne osoby tzw. „słupy”. Lider grupy, aby zalegalizować środki pochodzące z przestępstwa założył też działalność gospodarczą.
Tak w oficjalnym komunikacie informowała policja. 30-latek i dwie kobiety w wieku 26 i 49 lat zostały zatrzymane w poniedziałek. Podczas przeszukania, funkcjonariusze zabezpieczyli telefony komórkowe, komputery, twarde dyski i przenośne nośniki danych. Policja postanowiła też zabezpieczyć dwa luksusowe samochody.
Zatrzymani usłyszeli już prokuratorskie zarzuty. Będą odpowiadać za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, za udzielanie pomocy kobietom ciężarnym w przerywaniu ciąży, czym sprowadzali zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób, także za odpłatne dostarczanie znacznych ilości sfałszowanych produktów leczniczych i dokonywanie obrotu lekami bez wymaganego zezwolenia. Grozi im też odpowiedzialność karna za „pranie brudnych pieniędzy”. 30-latek będzie odpowiadał również za założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.
Informuje portal policja.pl. Zatrzymani zostali decyzją sądy poddani tymczasowemu aresztowi na okres 3 miesięcy.
A.P.