Wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie o możliwości „podrzucenia” mu na biurko pism służbowych

Sytuacja w SO w Warszawie zaognia się. Wiceprezes tego sądu Radosław Lenarczyk wystąpił do p.o. prezesa sądu Janusza Włodarczyka z pytaniami w związku z możliwością „podrzucenia” mu pism służbowych.

Wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie Radosław Lenarczyk to sędzia, który opierając się na upoważnieniu prezes tego sądu Joanny Przanowskiej-Tomaszek, zwołał 1 lipca kolegium sądu, które wyraziło negatywną opinię wobec zamiaru odwołania władz Sądu Okręgowego w Warszawie i kilku sądów rejonowych przez Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara.

Według Adama Bodnara kolegium odbyło się w sposób nielegalny, ponieważ władze warszawskiego sądu miały być zawieszone od 1 lipca. Sędziowie twierdzą jednak, że zgodnie z przepisami kodeksu pracy bieg zawieszenia, o którym dowiedzieli się 1 lipca dopiero w godzinach popołudniowych, już po przeprowadzeniu wielu czynności w sądzie, rozpoczynał się od 2 lipca.

Podrzucone pisma?

Jak dowiedziało się Radio Wnet, na biuro sędziego Radosława Lenarczyka trafiła korespondencja, której sposób dostarczenia może budzić wątpliwości. Dotarliśmy do pisma sędziego Lenarczyka do sędziego Włodarczyka w tej sprawie.

3 lipca po przybyciu do pracy około godz. 11 na moim biurku leżała zaklejona koperta zaadresowana pismem ręcznym do mnie „Sz. P. SSO Radosław Lenarczyk” z pieczątką Oddziału Administracyjnego Sądu Okręgowego w Warszawie oraz adnotacją poczynioną pismem ręcznym „ADM. 013.36.2024”, „ADM 013.35.2024”. W kopercie znajdowały się dwa pisma z dnia 1 lipca 2024 r. zatytułowane odpowiednio: „ODWOŁACZNIE UPOWAŻNIENIA NR 35/2024”, „ODWOŁANIE UPOWAŻNIENIA NR 36/2024”, które zostały podpisane przez Pana Sędziego, jako wykonującego obowiązki Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie, bez jakiegokolwiek pisma przewodniego o przekazaniu mi ww. dokumentów – pisze sędzia Radosław Lenarczyk do p.o. prezesa sądu sędziego Janusza Włodarczyka.

Zdaniem wiceprezesa sądu „w sposób oczywisty zasadnicze wątpliwości musi budzić sposób, prawidłowość  i skuteczność doręczenia mi tych pism, tj. podczas mojej nieobecności w pracy, bez pokwitowania odbioru przeze mnie, brak jakiejkolwiek informacji kto z pracowników sądu przyniósł i położył te pisma na biurku, z czyjego polecenia działał co do takiego sposobu „doręczenia” etc.”.

Podniesione wyżej okoliczności pozwalają na postawienie tezy, że przedmiotowe pisma zostały w istocie „podrzucone” do mojego pokoju podczas mojej nieobecności – czytamy w piśmie.

Kwestia chronologii

Wątpliwości dotyczące chronologii tych zdarzeń skłoniły sędziego Lenarczyka do zadania p.o. prezesa sądu serii pytań:

Zmuszony jestem wystąpić do Pana Sędziego o udzielenie mi także informacji, czy decyzją (dekretem), z jakiej daty, Ministra Sprawiedliwości został Pan wyznaczony jako osoba wykonująca funkcje Prezesa Sądu, a jeżeli to od kiedy, a także kiedy, o której godzinie i w jakiej formie taki „dekret” wpłynął z Ministerstwa Sprawiedliwości do Sądu Okręgowego w Warszawie.

Radio Wnet, które znało wcześniej tę sprawę zwróciło się z podobnymi pytaniami zarówno do Ministerstwa Sprawiedliwości, jak i Sądu Okręgowego w Warszawie w trybie dostępu do informacji publicznej. Czekamy na odpowiedź instytucji.

Chaos na stabilnym poziomie

O sytuacji w Sądzie Okręgowym w Warszawie rozmawialiśmy w zawieszonymi prezesami już po opublikowaniu komunikatu przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

Protestują oni przeciwko ocenianiu krytycznym, że kolegium sądu obradowało w nietypowych godzinach.

Sędziowie mają nienormowany czas pracy. Jest on określony wymiarem zadań. Nie jest czymś nietypowym, szczególnie jeśli chodzi o władze sądu, że pracuje się nie tylko w dni powszednie, ale i w weekend, czy w godzinach wieczornych – słyszymy.

Prezesi zwracają też uwagę, że ministerstwo mija się z prawdą, pisząc, że po pierwszym nieudanym odwołaniu Adam Bodnar przywrócił ich „niezwłocznie”.

Protokół kolegium minister otrzymał 19 czerwca, a przywrócił nas do funkcji dopiero 27 i 28 dnia tego miesiąca – zwracają uwagę sędziowie.

Podkreślają, że „w swoim komunikacie ministerstwo nie zmierzyło się z problemem ważności decyzji podejmowanych przez władze sądu 1 lipca. Jak tłumaczyliśmy, decyzja o zawieszeniu sędziów wpłynęła pod koniec dnia, właśnie 1 lipca. Gdyby uznać jej ważność, to pociągnęłoby to za sobą konieczność zakwestionowania legalności wielu kluczowych decyzji, w tym podjętych w ramach działalności kancelarii tajnej”.

Prezesi twierdzą, że sędzia Włodarczyk dopiero po godzinie 13 w dniu 2 lipca otrzymał dostępy np. do zatwierdzania urlopów. Podkreślają, że istnieją duże wątpliwości co do czasu powierzenia mu funkcji p.o. prezesa sądu.

Protestują przeciwko ignorowaniu uchwał organu największego sądu okręgowego w Polsce przez Ministra Sprawiedliwości.

To bardzo niebezpieczne zjawisko dla porządku prawnego. Prześmiewcze potraktowanie kolegium z dnia 1 lipca i określenie go mianem „zebrania sędziów” jest niedopuszczalne. Czy ministrowi nie pomyliły się zebranie Iustitii z powagą obrad kolegium sądu okręgowego? Może zbyt częste spotkania z członkami tych ,,partii sędziowskich” powodują takie luki w znajomości ustawy Prawo o ustrojów sądów powszechnych? – słyszymy z ust rozgoryczonych działaniem ministerstwa prezesów.

Ministerstwo Sprawiedliwości reaguje na działanie prezesów Sądu Okręgowego w Warszawie

SO w Warszawie/ fot. Adrian Gryciuk CC BY-SA 3.0 pl

Pełniącym obowiązki Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie jest sędzia Janusz Włodarczyk. Kolegium, które obroniło prezesów sądu zwołano nielegalnie – twierdzi Ministerstwo Sprawiedliwości.

O sprawie perturbacji w Sądzie Okręgowym w Warszawie informowaliśmy w tekście „Kolejna szarża Adama Bodnara na Sąd Okręgowy w Warszawie. I kolejna porażka”. Opisaliśmy, jak minister podjął kolejną próbę odwołania władz warszawskiego sądu okręgowego i kilku sądów rejonowych. Próba ta, jak stwierdziliśmy, okazała się nieudana, bo prezesi powołując się na przepisy kodeksu pracy uznali, że ich zawieszenie rozpoczyna bieg od 2 lipca. Dzień wcześniej zwołane zostało kolegium sądu okręgowego, które negatywnie zaopiniowało wnioski ministra Adama Bodnara o odwołanie sędziów.

Do opisanego przez nas działania sędziów Ministerstwo Sprawiedliwości odniosło się w komunikacie prasowym opublikowanym w środę.

Nocne kolegium

Resort wraca w nim do wydarzeń zaistniałych podczas pierwszej próby odwołania władz sądu. Podkreśla, że kolegium sędziów, które zostało zwołane 18 czerwca w godzinach nocnych, stanowiło „obejście konsekwencji zawieszenia sędziów funkcyjnych od 19.06.2024 r.”.

Minister Sprawiedliwości bezzwłocznie uchylił decyzje o zawieszeniu prezesów i wiceprezesów Sądu Okręgowego w Warszawie oraz prezesów i wiceprezesów sądów rejonowych okręgu warszawskiego, co do których została wszczęta procedura odwoławcza.  Minister ocenia działania sędziów jako szkodzące integralności wymiaru sprawiedliwości. Działania te, w opinii Ministra Sprawiedliwości świadczą o tym, że dalsze pełnienie przez wymienionych sędziów funkcji jest niezgodne z dobrem wymiaru sprawiedliwości – czytamy w oświadczeniu MS.

Ponowne uruchomienie procedury odwoławczej

Powyższe okoliczności stały się dla Adama Bodnarem przesłanką do wszczęcia 1 lipca ponownej procedury „odwołania osób pełniących funkcje prezesów Sądu Okręgowego w Warszawie oraz sądów rejonowych okręgu warszawskiego”.

Tego samego dnia resort skierował do sędziów pisma informujące o ich zawieszeniu w pełnieniu funkcji kierowniczych w sądach.

W komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości wskazało sędziów, którzy kierować mają sądami w okresie zawieszenie prezesów. W przypadku Sądu Okręgowego w Warszawie jest to sędzia Janusz Włodarczyk. Sędzia ten pełnił dotychczas funkcje Przewodniczący XI Wydziału Penitencjarnego i Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń Karnych Sądu Okręgowego w Warszawie.

Wbrew błędnej opinii wyrażonej w jednej z publikacji decyzja Ministra Sprawiedliwości o zawieszeniu w pełnieniu obowiązków prezesów wymienionych sądów jest – zgodnie z jej treścią – skuteczna od dnia jej wydania, tj. od 1 lipca 2024 r. – pisze resort, mając prawdopodobnie na myśli naszą publikacje, wymienioną powyżej.

Jak twierdzi MS, „nieporozumieniem jest stosowanie do decyzji Ministra o charakterze władczym dotyczących sędziów sprawujących jako prezesi sądów funkcje władzy publicznej, przepisów o obliczaniu terminów zawartych w kodeksie pracy, czy kodeksie cywilnym”.

Ministerstwo pisze również, że 1 lipca „pełniący obowiązki Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Janusz Włodarczyk uchylił upoważnienie wystawione przez poprzednią prezes dla sędziego Radosława Lenarczyka”.

Pomimo decyzji o uchyleniu upoważnienia dla sędziego Radosława Lenarczyka 1.07.2024 r. od godziny 20.00 do 4.00 kolejnego dnia w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyło się zebranie, w którym wzięli udział sędziowie: Radosław Lenarczyk, Iwona Strączyńska, Anna Jagodzińska-Bajkowska, Joanna Pąsik, Sebastian Ładoś i Katarzynę Gizińska z upoważnienia Prezesa Sądu Rejonowego w Pruszkowie sędziego Łukasza Kluski – wskazuje MS.

Resort podkreślił, że „Minister Sprawiedliwości stoi jednoznacznie na stanowisku, iż zebranie sędziów, które odbyło się 1.07.2024 r. nie było legalnym kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie i nie było uprawnione do skutecznego zaopiniowania wniosków o odwołanie kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie i kierownictwa sądów rejonowych okręgu warszawskiego”.

Upoważnienia do uczestniczenia w kolegium wygasły z momentem wydania decyzji o zawieszeniu sędziów zajmujących stanowiska funkcyjne. Tak więc zarówno decyzja o zwołaniu posiedzenia kolegium została wydana przez osobę nieuprawnioną, jak i osoby, które wzięły udział w posiedzeniu nie były do tego uprawnione. W świetle powyższego decyzje podjęte przez zgromadzonych 1.07.2024r. od godz. 20.00 sędziów są bezskuteczne i nie mają wpływu na przebieg procesów związanych z odwołaniem kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie i kierownictwa sądów rejonowych okręgu warszawskiego – ocenia ministerstwo.

Działania kierownictw sądów Adam Bodnar ocenia jako próbę zachowania „za wszelką cenę, wbrew przepisom ustawy o ustroju sądów powszechnych i wbrew decyzji Ministra Sprawiedliwości, stanowisk funkcyjnych przez osoby wobec których wszczęto procedurę ich odwołania należy potępić i uznać za niezgodne z zasadami etyki sędziowskiej”.

Do tematu sporu o władzę w Sądzie Okręgowym w Warszawie będziemy jeszcze wracali.

Kolejna szarża Adama Bodnara na Sąd Okręgowy w Warszawie. I kolejna porażka

Sąd Okręgowy w Warszawie/ fot. Adrian Grycuk • CC BY-SA 3.0 pl

Niedawno pisaliśmy o nieudanej próbie odwołania władz Sądu Okręgowego w Warszawie. Adam Bodnar jednak nie zrezygnował ze swojego planu. Jego kolejny atak ponownie został odparty przez kolegium sądu.

Pierwsza szarża Bodnara

Minister Adam Bodnar próbował już odwołać władze Sądu Okręgowego w Warszawie. Na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości pojawił się 18 czerwca komunikat w tej sprawie. Można było w nim przeczytać, że:

Minister Sprawiedliwości wystąpił z uzasadnionym wnioskiem do kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie o wyrażenie opinii w sprawie odwołania z pełnionych funkcji Prezes Sądu Okręgowego w Warszawie sędzi Joanny Przanowskiej-Tomaszek i Wiceprezesów Sądu Okręgowego w Warszawie sędziów: Patrycji Czyżewskiej, Małgorzaty Kanigowskiej-Wajs, Radosława Lenarczyka, Agnieszki Sidor-Leszczyńskiej i Marcina Rowickiego.

Dodatkowo każdy z sędziów miał być zawieszony od 19 czerwca.

Zgodnie z ustawą regulującą działanie sądów powszechnych, kolegium sądu okręgowego składa się z prezesa tego sądu i prezesów sądów rejonowych, którzy podlegają pod dany okręg. I takie właśnie kolegium zebrało się jeszcze przed 19 czerwca i obroniło władze Sądu Okręgowego w Warszawie. O sprawie tej pisaliśmy na portalu Radia Wnet.

Adam Bodnar był zmuszony wycofać zawieszenie sędziów. Dokładnie tak, jak napisaliśmy w artykule. W przypadku wiceprezesów odwieszenie nastąpiło 27 czerwca, zaś prezes sądu odzyskała funkcję 28 czerwca.

Sądowi Okręgowemu w Warszawie grozi paraliż

Spowolnienie

Choć działanie ministra zakończyło się fiaskiem, to Sąd Okręgowy w Warszawie boleśnie je odczuł. Trudno się dziwić, wszak największy sąd okręgowy w Polsce pozbawiony władz nie może działać sprawnie.

Jak udało nam się ustalić, 420 pism nie zostało rozpoznanych w Elektronicznym Zbiorze Dokumentów. Są to sprawy bardzo pilne, z wysokim stopniem ważności, terminowe, wymagające szybkiej reakcji. Pozostało też ponad 100 pism w formie papierowej do rozpoznania, część z nich dotyczy materii zarządczej sądu, np. pisma z wydziału wizytacji. Wizytatorzy nie mają upoważnień tożsamych z prezesem czy wiceprezesami. Przygotowują odpowiedzi na podpis kadry zarządzającej.

Sprawy te są ważkie, bo dotyczą funkcjonowania wydziałów oraz odpowiedzi na skargi na przewlekłość, co z kolei może skutkować obciążeniem Skarbu Państwa, gdyż sąd okręgowy nie zajmując stanowiska w sposób dorozumiany uznaje skargi – tłumaczy nam osoba związana z SO w Warszawie.

Kolejna szarża. Tym razem na dużą część mazowieckich sądów

Okazuje się jednak, że szef resortu sprawiedliwości nie zrezygnował ze swojego planu i przystąpił do kolejnego ataku na Sąd Okręgowy w Warszawie, rozpoczynając ponownie procedurę odwołania władz sądu.

Jak donoszą nam nasze źródła w Sądzie Okręgowym w Warszawie, 1 lipca około godziny 16:00 do sądu zaczęły spływać decyzje o ponownym zawieszeniu prezesów. W dekretach tych ministerstwo wskazywało datę 1 lipca. Na tym jednak nie koniec. Podobne informacje napływały odnośnie władz sądów rejonowych na Mokotowie, Żoliborzu, Woli, w Grodzisku Mazowieckim i Pruszkowie.

Była to istotna zmiana w stosunku do poprzedniego ataku Adama Bodnara, który tym razem poprzez skierowanie pism w dniu zawieszenia chciał uniemożliwić zebranie się kolegium złożonego z prezesów, których chciał usunąć.

Takie działanie szefa resortu sprawiedliwości zostało odczytane w sądzie okręgowym, jako skrajnie nieodpowiedzialne. Wszak sędziowie, których zawieszenia chciał minister, w ciągu dnia, jeszcze przed otrzymaniem pism, wykonywali szereg czynności.

To generowanie kolejnego chaosu. Czy wg ministra ważne są czynności podejmowane w kancelariach tajnych Sądu Okręgowego w Warszawie i sądów rejonowych? Czy ważne są decyzje kadrowe, decyzje finansowe przyznające wynagrodzenia, czy ważne są wszelkie inne czynności z nadzoru administracyjnego, czy ważne są czynności podejmowane w imieniu Sądu Okręgowego przez Wiceprezesów np. odpowiedzi na skargi na przewlekłość, odpowiedzi udzielane w trybie informacji publicznej, kwestie biegłych, ławników – mówiła nam osoba związana z Sądem Okręgowym.

Nasi informatorzy podkreślają absurdalność zaistniałej sytuacji.

W czwartek sędziowie, referendarze i asystenci dowiadują się, że dotychczasowe kierownictwo wraca. Praca zaczyna ruszać, a w poniedziałek znów przychodzi informacja, że jednak kierownictwo zawieszone. I to ma zachęcić ludzi do zatrudnienia w sądzie, czy to są stabilne warunki pracy – pyta retorycznie nasz rozmówca.

W tym kontekście wyraża również wątpliwość, czy uda się obsadzić 30 etatów asystenckich, „szumnie ogłaszanych w prasie”.

Asystenci podlegają prezesowi sądu. Czy będą chcieli prasować za marne pieniądze przy takim braku stabilności sytuacji w sądzie? – wątpi informator.

Bodnar „sądzi” dwa razy w tej samej sprawie

Co ciekawe, nowa próba przejęcia władzy w sądzie opiera się na tych samych „kwitach”, co pierwsza.

Decyzje o zawieszeniu prezesów zawierają nawet te same błędy językowe, co poprzednie. Zmienili tylko datę – mówi nasz rozmówca.

Tłumaczy, że odwieszając sędziów 27 i 28 czerwca minister właściwie przyznał rację kolegium sądu. Rozpoczynając kolejna procedurę na tych samych materiałach w zasadzie „sądzi drugi raz w tej samej sprawie”.

Skoro nie zgadzał się z decyzją kolegium, to powinien przejść do procedury przed Krajową Radą Sądownictwa. Dlaczego tak nie zrobił, skoro tę ścieżkę wyznacza obowiązujące prawo – dziwi się nasz rozmówca.

Niespodziewany zwrot akcji

Okazuje się jednak, że w sprawie nastąpił niespodziewany zwrot, który z pewnością nie będzie dobrze przyjęty przez Adama Bodnara. Oto, bowiem kolegium sądu zebrało się i ponownie obroniło władze sądu okręgowego i sądów rejonowych. Jak to możliwe, skoro dekrety zawieszające prezesów wpłynęły 1 lipca pod koniec dnia, więc mogłoby się wydawać, że byli oni zawieszeni w czasie obrad kolegium? Odpowiedź znajduje się w przepisach kodeksu pracy.

Zawieszenie prezesa czy wiceprezesa sądu w trakcie procesu odwołania przez ministerstwo sprawiedliwości to element stosunku służbowego i stosunku pracy. Sądy w sprawach służbowych innych sędziów np. Pawła Juszczyszyna czy Waldemara Żurka stosowały przepisy z zakresu prawa pracy – tłumaczy nam jeden z sędziów.

Jak się dowiadujemy, ustawa Prawo o ustroju sądów powszechnych nie reguluje obliczania terminów. Właśnie dlatego zastosowanie w tego rodzaju sytuacjach ma kodeks pracy. Ten jednak w sprawach nieuregulowanych (art. 300 kp) odsyła do kodeksu cywilnego. A zgodnie z art. 111 §2 k, „jeżeli początkiem terminu oznaczonego w dniach jest określone zdarzenie, nie uwzględnia się przy obliczaniu terminu dnia, w którym to zdarzenie nastąpiło”.

To nieco zawiłe sformułowanie w konsekwencji mówi nam, że zwrot ministra sprawiedliwości „ze skutkiem od dnia 1 lipca 2024” oznacza, iż zawieszeni prezesi czy wiceprezesi nie pełnią czynności od dnia 2 lipca. Tak samo reguluje to art. 57 par. 1 kodeksu postępowania administracyjnego – mówi sędzia.

Oznacza to, że kolegium, które zebrało się legalnie, obroniło prezesów i minister powinien tak samo, jak poprzednio, przywrócić prezesów na ich funkcje.

Uchwała przeciwko upolitycznieniu

Kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie nie poprzestało jednak na obronie władz sądu. Uchwaliło również uchwałę, która w zdecydowany sposób potępiło upolitycznione działanie ministra sprawiedliwości, naruszające zasadę res iudicata, czyli powagę rzeczy osądzonej. Chodzi tu o wspomniane już ponowne procedowanie odwołania władz sądu, na podstawie tych samych przesłanek. Sędziowie zarzucają Adamowi Bodnarowi łamanie prawa ustrojowego i naruszenia Konstytucji RP.

Uchwała została przesłana do wiadomości Prezydenta RP, Prezesa Rady Ministrów, Ministra Sprawiedliwości, I Prezes SN, Przewodniczącego KRS, prezesów wszystkich sądów powszechnych w Polsce, Rzecznika Praw Obywatelskich, a także Prezesa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Sądowi Okręgowemu w Warszawie grozi paraliż

Sąd Okręgowy w Warszawie/Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 PL , via Wikimedia Commons

Pomimo wydania negatywnej opinii przez kolegium SO w Warszawie w kwestii odwołania władz sądu, minister sprawiedliwości Adam Bodnar nie cofnął zawieszenia prezesów.

Sąd Okręgowy w Warszawie jest szczególną jednostką w skali kraju. To największy sąd okręgowy, z 28 wydziałami, z największą liczbą spraw, idącą w setki tysięcy w skali roku. Pełni on również wyjątkowe role. To tutaj toczą się sprawy frankowe (46 tys. w skali roku), tu kierowane są wnioski szefów służb specjalnych o stosowanie kontroli operacyjnych w najpoważniejszych sprawach karnych.

Pomimo znaczenia tej jednostki dla wymiaru sprawiedliwości, a przede wszystkim dla obywateli i ich spraw, resort Adama Bodnara podjął wobec sądu kroki, które mogą całkowicie sąd sparaliżować.

Fiasko operacji odwołania prezesów

We wtorek na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości pojawił się komunikat o wszczęciu procedury odwołania ze stanowisk Prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Joanny Przanowskiej-Tomaszek i wiceprezesów Patrycji Czyżewskiej, Małgorzaty Kanigowskiej-Wajs, Radosława Lenarczyka, Agnieszki Sidor-Leszczyńskiej i Marcina Rowickiego. Równocześnie wszyscy sędziowie zostali zawieszeni, przy czym bieg zawieszenia rozpoczynał się w środę.

Wg informacji Radia Wnet kolegium SO w Warszawie obroniło prezesów, których chce się pozbyć Adam Bodnar. W takiej sytuacji utrzymywanie zawieszenia sędziów jawi się jako nieuzasadnione. Prezesi powinni powrócić do pracy.

Kto zarządza sądem?

Pomimo to wydaje się, że Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar nie zamierza cofnąć zawieszenia. Z informacji Radia Wnet wynika, że obecnie prezes sądu i wiceprezesi mają wyłączone dostępy do systemu informatycznego sądu, w zakresie dotyczącym czynności zarządczych.

Zapytaliśmy ministerstwo sprawiedliwości, czy wyznaczyło osoby odpowiedzialne za kierowanie Sądem Okręgowym w Warszawie pod nieobecność zawieszonych prezesów.

Funkcję Prezesa Sądu Okręgowego (SO) w Warszawie może pełnić do 18.12.2024 r. sędzia SO Janusz Włodarczyk, Przewodniczący XI Wydziału Penitencjarnego i Nadzoru nad Wykonywaniem Orzeczeń Karnych SO w Warszawie – czytamy w odpowiedzi przesłanej naszej redakcji.

Według resortu „zgodnie z ustawą o ustroju sądów powszechnych, jeżeli prezes sądu nie został powołany, funkcję prezesa sądu wykonuje przez okres nie dłuższy niż sześć miesięcy, wiceprezes sądu. W sądzie, w którym powołano więcej niż jednego wiceprezesa sądu, funkcję prezesa sądu wykonuje wiceprezes sądu najstarszy służbą. Jeżeli w sądzie nie został powołany wiceprezes sądu, funkcję prezesa sądu, przez okres nie dłuższy niż sześć miesięcy, wykonuje najstarszy służbą sędzia pełniący funkcję przewodniczącego wydziału w tym sądzie”.

W poszukiwaniu podstawy prawnej

Problem jednak w tym, że art. 22b §2 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, na który powołuje się ministerstwo, dotyczy sytuacji braku powołania prezesa sądu. I wtedy rzeczywiście ustalanie zastępujących prezesa sędziów dzieje się z moc ustawy we wskazany przez MS sposób. W niniejszej sprawie prezes jest jednak powołany, a został jedynie zawieszony. To zupełnie inna sytuacja, niż ta sformułowana w cytowanym przepisie.

Jeżeli sędzia Janusz Włodarczyk będzie wykonywał obowiązki p.o. prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie na podstawie art. 22b §2, to będzie to bardzo kontrowersyjne prawnie. Możliwe są tu również pytania o przekroczenie uprawnień z art. 231 kodeksu karnego.

Zadanie herkulesowe

Niezależnie od tych wątpliwości rodzi się pytanie o wykonalność zadania zarządzania tak gigantycznym organizmem przez jednego sędziego. Władze sądu – dotychczas było to 6 sędziów – wykonuj ogrom czynności, od tak prozaicznych, jak zajmowanie się wnioskami urlopowymi sędziów i pracowników sądu, po najpoważniejsze, związane np. z funkcjonowaniem kancelarii tajnej.

Nasi informatorzy mówią jednoznacznie: „od 19 czerwca, kiedy to rozpoczęło swój bieg zawieszenie prezesów, jednostka stoi”.

Okazuje się, że prezes sądu nie jest nawet w stanie ustalić dalszych losów kancelaryjnych protokołu z posiedzenia kolegium, które rozpoznawało wniosek ministra Adama Bodnara o odwołanie władz sądu.

W ten sposób najważniejszy sąd powszechny w kraju stanął na skraju anarchii. Koszty walki o „przywracanie sprawiedliwości” zapłacą obywatele.

Aktualizacja

Już po publikacji tekstu otrzymaliśmy kolejną odpowiedź z ministerstwa. Wskazało ono, że zgodnie z art. w art. 27 § 3 ustawy o ustroju sądów powszechnych art. 22b § 2 ma zastosowanie również do sytuacji zawieszenia prezesa.

Odpowiedzieliśmy resortowi, że zgodnie z ustawą regulacja ta dotyczy jednak procedury wystąpienia do kolegium sądu w sprawie odwołania prezesów. Ta zaś, jak pisaliśmy, została już zakończona, bo kolegium nie wyraziło zgody na odwołanie władz sądu.

Sąd przedłuża na kolejne 3 miesiące tymczasowy areszt dla ks. Olszewskiego

Ks. Michał Olszewski/fot. X

Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku Prokuratury Krajowej przedłużenie tymczasowego aresztowania ks. Michała Olszewskiego o kolejne 3 miesiące. Obrona będzie składać zażalenie.

W czwartek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyło się posiedzenie aresztowe ks. Michała Olszewskiego, podejrzanego w związku z nieprawidłościami w Funduszu Sprawiedliwości. Postępowanie to prowadzi Zespół Śledczy nr 2 Prokuratury Krajowej.

Stanowisko prokuratury

Na początku czerwca Prokuratura Krajowa uzupełniła zarzuty księdzu Olszewskiemu o tzw. prawnie brudnych pieniędzy. We wcześniejszym komunikacie informowała, że podejrzani, w tym ks. Olszewski, „działając wspólnie i w porozumieniu doprowadzili do udzielenia wsparcia finansowego fundacji Profeto, pomimo tego, że fundacja ta nie spełniała warunków formalnych i merytorycznych do uzyskania dotacji. Działania podejrzanych miały polegać między innymi na poświadczaniu nieprawdy w dokumentacji co do spełniania wymogów formalnych, a nadto na zawyżaniu punktacji w zakresie realizacji wymagań i warunków merytorycznych”.

Ksiądz Michał Olszewski nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i odmawia składania wyjaśnień.

Będzie zażalenie na areszt

Argumentacja prokuratury przekonała sąd, który zdecydował o przedłużeniu na 3 miesiące stosowania tymczasowego aresztowania wobec księdza, a także jednej z podejrzanych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości.

To zaskakujące, że sąd w tak bezkrytyczny sposób podchodzi do każdego wniosku prokuratury, uznając, że tak naprawdę nie musi badać, czy ten wniosek jest wiarygodny, czy nie jest wiarygodny – ocenia postanowienie sądu obrońca duchownego mecenas Krzysztof Wąsowski.

mec. Krzysztof Wąsowski/fot. Jakub Pilarek

Obrona zapowiada złożenie zażalenia.

Jak tłumaczy mec. Wąsowski, „jeden obrońca nie mógł być dzisiaj obecny na ogłoszeniu, więc będzie miał przedłużony termin do złożenia zażalenia”.

Natomiast ja oczywiście mam 7 dni od dzisiaj, żeby takie zażalenie złożyć – dodaje.

 

Piotr Schab: Adam Bodnar naruszył art. 231 kodeksu karnego, działając w sprawie prezesów Sądu Okręgowego w Warszawie

Featured Video Play Icon

Piotr Schab/fot. WNET

Sędzia Piotr Schab wyraża wątpliwość, czy Adam Bodnar postąpi zgodnie z prawem i przywróci prezesów SO w Warszawie. Działania ministra ocenia jako przekroczenie uprawnień.

We wtorek na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości pojawił się komunikat o wszczęciu procedury odwołania ze stanowisk Prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Joanny Przanowskiej-Tomaszek i wiceprezesów tego sądu Patrycji Czyżewskiej, Małgorzaty Kanigowskiej-Wajs, Radosława Lenarczyka, Agnieszki Sidor-Leszczyńskiej i Marcina Rowickiego. Wszyscy sędziowie zostali zawieszeni, przy czym bieg zawieszenia rozpoczynał się w środę.

Adam Bodnar wystąpił z wnioskiem do kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie o wyrażenie opinii w sprawie odwołania z pełnionych funkcji sędziów. Zgodnie z przepisami, jeżeli kolegium wyda negatywną opinię, minister winien odstąpić od zamiaru odwołania sędziów z funkcji.

Bodnar przekroczył uprawnienia

Jak dowiedziało się Radio Wnet, taka opinia została wydana przez kolegium jeszcze we wtorek. O komentarz do tej sprawy Jaśmina Nowak poprosiła gościa Poranka Radia Wnet, Prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie Piotra Schaba.

Według Piotra Schaba Adam Bodnar w ogóle nie powinien wszczynać tej procedury, ponieważ w obiegu prawnym funkcjonuje postanowienie zabezpieczające  Trybunału Konstytucyjnego z kwietnia br., zawieszajace stosowanie przepisów regulujących procesurę wszczętą przez ministra.

Zatem samo zastosowanie tych przepisów było działaniem bezprawnym – mówi Piotr Schab.

Prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie wątpi, czy minister postąpi zgodnie z prawem i przywróci prezesów warszawskiego sądu okręgowego.

Wykazał w szeregu swoich postąpień, że tak samo, jak nie liczy się ze stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego, nie liczy się również z literalnym stosowaniem prawa ustroju sądów powszechnych – wskazuje sędzia.

Wypowiadając się zarówno jako karnista, ale też obywatele, ocenia, że „dochodzi tutaj ewidentnie do przekroczenia uprawnień w płaszczyźnie artykułu 231 kodeksu karnego”.

Takie są fakty – podkreśla Piotr Schab.

Polityczne zarzuty wobec prezesów SO

Zarzuty Adama Bodnara podnoszone przeciwko kierownictwu Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Schab uważa za „całkowicie polityczne”.

Sąd Okręgowy w Warszawie pod obecnym kierownictwem utrzymał linię wzrostu, gdy chodzi o poziom pracy. Utrzymał kadry, utrzymał dyscyplinę i funkcjonował dobrze na tyle, na ile może funkcjonować tak olbrzymi sąd – ocenia sędzia.

Atak na TK

Wracając do sprawy stosunku władzy do sądu konstytucyjnego, Piotr Schab stwierdza, że „próba wulgarnego deprecjonowania Trybunału Konstytucyjnego poprzez obrażanie pani prezes TK, obrażania sędziów, roli tej instytucji jest przeciwskuteczna”.

Państwo polskie, ktokolwiek by nim nie rządził, jednak musi liczyć się z Trybunałem Konstytucyjnym, który dysponuje instrumentarium odnoszącym się wprost do możliwości realnego sprawowania władzy – pokreśla Piotr Schab.

Marsz przez instytucje

Pytano o generalną ocenę sytuacji w polskim wymiarze sprawiedliwości Piotr Schab deklaruje, że „chodzi tutaj o neomarksistowski marsz przez instytucje”.

Na drodze tej rewolucji stoi państwo polskie i jego instytucje. Stąd też mamy sukcesywne rujnowanie Trybunału Konstytucyjnego. Mamy godzenie w osobę pani I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej, która z pełną szlachetnością i odwagą pełni swoją funkcję. Mamy do czynienia z sukcesywnym rugowaniem, przy użyciu metod całkowicie bezprawnych, prokuratorów Prokuratury Krajowej, łącznie z Prokuratorem Krajowym, kierownictwa poszczególnych sądów apelacyjnych, okręgowych, a także rejonowych – tłumaczy sędzia.

Zdaniem Piotra Schaba „obserwujemy instytucjonalny przewrót, osią którego jest bezprawie”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z Prezesem Sądu Apelacyjnego w Warszawie na naszym kanale YouTube lub Spotify!

Prezesi Sądu Okręgowego w Warszawie zawieszeni przez Adama Bodnara wracają na swoje stanowiska

Sąd Okręgowy w Warszawie/fot. Adrian Grycuk • CC BY-SA 3.0 pl

Wg informacji Radia Wnet kolegium SO w Warszawie obroniło prezesów sądu, których chce się pozbyć Adam Bodnar. Oznacza to, że zgodnie z przepisami, minister winien cofnąć zawieszenie sędziów.

We wtorek na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości pojawił się komunikat o wszczęciu procedury odwołania ze stanowisk Prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Joanny Przanowskiej-Tomaszek i wiceprezesów tego sądu Patrycji Czyżewskiej, Małgorzaty Kanigowskiej-Wajs, Radosława Lenarczyka, Agnieszki Sidor-Leszczyńskiej i Marcina Rowickiego. Wszyscy sędziowie zostali zawieszeni, przy czym bieg zawieszenia rozpoczynał się w środę.

Adam Bodnar wystąpił z wnioskiem do kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie o wyrażenie opinii w sprawie odwołania z pełnionych funkcji sędziów. Zgodnie z przepisami, jeżeli kolegium wyda negatywną opinię, minister winien odstąpić od zamiaru odwołania sędziów z funkcji.

Porażka Adama Bodnara

Tymczasem jak dowiedziało się Radio Wnet, właśnie taka negatywna opinia została przez kolegium wydana jeszcze we wtorek. Oznacza to, że Adam Bodnar powinien cofnąć zawieszenie szóstki sędziów.

Przepisy nie wskazują terminu na wydanie takiej decyzji.

Sąd Okręgowy w Warszawie jest najważniejszym sądem tej rangi w Polsce. Prowadzone są w nim najpowazniejsze sprawy, a także jest on jedynym sądem właściwym do rozpoznawania wniosków szefów służb specjalnych o stosowanie kontroli operacyjnej.

Sytuacja, w której taka instytucja zostaje z dnia na dzień pozbawiona wszystkich prezesów jest niecodzienna i bez wątpienia musi negatywnie wpływać na jej funkcjonowanie.

Wysłaliśmy pytanie do Ministerstwa Sprawiedliwości, kiedy można spodziewać się przywrócenia sędziów. Będziemy o tej sprawie dalej informować.