Stanisława Umińska – jak przedwojenna aktorka została zakonnicą? Historia Siostry Benigny

Miłość do śmierci to książka Pawła Zuchniewicz. Przybliża ona losy postaci o niezwykłym życiorysie – Stanisławy Umińskiej. Po odebraniu życia nieuleczalnie choremu narzeczonemu, wstąpiła do zakonu

Zapraszamy na niezwykłą opowieść o Stanisławie Umińskiej – jednej z najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia lat 20., która po dramatycznych wydarzeniach w Paryżu porzuciła scenę, by zostać siostrą zakonną.
Poznamy jej drogę: od warszawskich początków i sukcesów w Teatrze Polskim, przez wielką miłość i tragedię związaną z Janem Żyznowskim, aż po przemianę duchową i życie w zgromadzeniu Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego.
To historia kobiety, której proces sądowy stał się głośnym tematem w całej Europie i wzbudził dyskusję nt. zasadności skracania cierpienia ludzkiego, poprzez odbieranie życia osobom nieuleczalnie chorym.

Stanisława Umińska, później już jako s. Benigna całe swoje życie oddała Bogu, pomagając osobom najbardziej cierpiącym.

Zachęcamy także do wysłuchania poprzedniej audycji!

Wspomnienie Ireny Jarockiej w rocznicę urodzin czyli Kiedyś to było – 18.08.2025 r.

Stanisław Gawłowski skazany. Senator usłyszał nieprawomocny wyrok 5 lat pozbawienia wolności

Featured Video Play Icon

Stanisław Gawłowski l fot. Kancelaria Senatu, wikimedia.org/Łukasz Kamiński

Mamy rezultat afery melioracyjnej. Senator Platformy Obywatelskiej został skazany na 5 lat więzienia i karę grzywny w wysokości 180 tysięcy złotych.

Sąd Okręgowy w Szczecinie uznał go winnym m.in. przyjęcia łapówek w postaci pieniędzy, zegarków oraz nieruchomości w Chorwacji. Wskazał również, że dopuścił się plagiatu swojej pracy doktorskiej. Gawłowski nie może również piastować funkcji w instytucjach i spółkach państwa przez następne 10 lat. Wyrok nie jest prawomocny.

Łukasz Jankowski rozmawiał z dziennikarzami o dzisiejszym postanowieniu sądu. Tomasz Duklanowski oznajmia, że wyrok w sprawie senatora jest jak najbardziej słuszny:

To bardzo dobra wiadomość. Ten polityk już dawno powinien zniknąć z przestrzeni publicznej.

– mówi dziennikarz.

Jacek Liziniewicz natomiast naświetla kontekst całej sprawy, która ciągnęła się od prawie 6 lat. Mówi, że polityk podczas procesu nie miał najmniejszych szans:

Powiedzieć, że przebieg tych rozpraw dla polityka Koalicji Obywatelskiej był niekorzystny, to jak nic nie powiedzieć. On był tam miażdżony. W efekcie został skazany na 5 lat bezwzględnego więzienia.

– tłumaczy redaktor Gazety Polskiej.

/pk

Zapraszamy do wysłuchania rozmów!

Czytaj także:

Ostrów Tumski w Poznaniu: duchowe i polityczne jądro pierwszej Polski

Kolejne skandaliczne uchylenie wyroku w powodu „neosędzi”. W tym razem dotyczącego szefa grupy przestępczej

SN uchylił wyrok SA w Białymstoku, skazujący na karę 7 lat więzienia szefa mafii vatowskiej, któremu zarzucano uszczuplenie podatku VAT w kwocie ponad 23 mln zł. Powód: „neosędzia” z Podlasia.

W ostatnich dniach przez Polskę przetoczyła się debata po uchyleniu przez Sąd Apelacyjny w Szczecinie wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie, którym skazano zabójcę trzech kobiet na dożywocie. Jednym z powodów takiej decyzji sędziego Andrzeja Olszewskiego miał być fakt, że w składzie orzekającym w sądzie okręgowym zasiadała tzw. neosędzia.

Radio Wnet dotarło do kolejnego skandalicznego wydarzenia tego rodzaju. Nie jest to sprawa nowa, bo dotyczy orzeczenia z połowy zeszłego roku. Informacje na ten temat dostarczył nam sygnalista, który stwierdził, że trzeba odkrywać przed społeczeństwem rzeczywistość w polskim wymiarze sprawiedliwości. A jest to już od wielu miesięcy rzeczywistość rozkładu i anarchii.

Sąd Najwyższy/ fot. Darwinek CC BY-SA 3.0

Oszuści skazani

Rzecz dotyczy mafii vatowskiej, która robiła „przekręty” na grube miliony, stosując mechanizm „karuzeli vatowskiej” ze znikającym handlowcem. Ustalenia Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, która prowadziła śledztwo, dotyczyły okresu od kwietnia 2013 r. do października 2014 r. Pozwoliły one postawić podejrzanym zarzuty uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustw, prania brudnych pieniędzy i fałszowania faktur.

Śledczy ustalili, że podejrzani doprowadzili do uszczuplenia w podatku VAT w łącznej kwocie ponad 23 mln złotych. Zabezpieczono mienie o relatywnie dużej wartości w stosunku do kwoty uszczuplenia, bo wynoszącej ponad 10,5 mln złotych. To właśnie tego rodzaju wygrane sprawy złożyły się na sukces polskiego budżetu w początkowych latach rządów PiS, przede wszystkim jako tzw. efekt mrożący. Ta również miała być wygrana.

Sąd Okręgowy w Olsztynie skazał bowiem szefa zorganizowanej grupy przestępczej na 7 lat więzienia, grzywnę 900 tys. zł i przepadek równowartości korzyści osiągniętej z przestępstwa w kwocie ponad 16 mln zł. Następnie Sąd Apelacyjny w Białymstoku wyrokiem z 23 maja 2023 r. kosmetycznie zmienił wyrok w zakresie podziału „zasług” między oskarżonych, zachowując jednak istotę orzeczonej kary.

Do akcji wkraczają gwiazdy SN

Sukces państwa? Niekoniecznie. Oto bowiem w 2024 r. sprawa trafiła do Sądu Najwyższego wskutek kasacji wniesionej przez obrońców dwóch z dziewięciu oskarżonych. I 5 czerwca SN uchylił wyrok białostockiego sądu wobec wszystkich 9 oskarżonych uznając go za nieważny, bo… w składzie orzekającym znalazł się „neosędzia”.

Reasumując, ujawnienie się w sprawie zaskarżonej kasacjami obrońców Wojciecha Z. i Dawida B. bezwzględnej przyczyny odwoławczej określonej w art. 439 par. 1 pkt 2 k.p.k. musiało skutkować uchyleniem zaskarżonego wyroku w całości, a więc również w odniesieniu do pozostałych skazanych, którzy wprawdzie kasacji nie wnieśli, lecz dotyczy ich w równym stopniu prawo do rozpoznania sprawy przez niezawisły i bezstronny sąd, gwarantujący rzetelność procesu w rozumieniu art. 6 ust. EKPC, czego w postępowaniu Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, z uwagi na udziału w składzie tego sądu sędziego T.U. im nie zapewniono

– napisali w wyroku sędziowie SN Paweł Wiliński, Tomasz Artymiuk i Kazimierz Klugiewicz.

Zbrodnia kandydowania do Izby Dyscyplinarnej

Dla sędziów przedmiotem szczególnej krytyki był fakt, że sędzia T.U. zdecydował się kandydować do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. T.U. – tak figuruje on w zanonimizowanym postanowieniu. Nam udało się ustalić, że chodzi o sędziego Tomasza Uściłko.

Sędziowie SN wytykali sędziemu Uściłko, że zdecydował się na

kandydowanie do Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym, która już w tym czasie, w powszechnej opinii środowisk prawniczych, w tym sędziowskich, oceniana była jako sprzeczny z Konstytucją RP sąd o charakterze specjalnym, mający realizować – poprzez postępowania dyscyplinarne – politykę władzy wykonawczej wobec sądów i sędziów, co potwierdziła późniejsza praktyka orzecznicza tego organy, a co ostatecznie znalazło swoje odzwierciedlenie w orzecznictwie tak legalnych Izb Sądu Najwyższego, jak i organów międzynarodowych, powoływanych już wyżej w tym uzasadnieniu.

Nie wskazali jednak, na czym ta polityczna dyspozycyjność ID SN miałaby polegać. Być może dlatego, że jest to zadanie karłołomne. Dość przypomnieć spektakularne porażki prokuratury Zbigniewa Ziobro przed ID SN w takich sprawach, jak sędziego Igora Tulei, sędziego Włodzimiera Wróbla, czy sędzi Beaty Morawiec.

Koła wehikułu sprawiedliwości kręcą się w miejscu

Wskutek decyzji ww. sędziów SN cały trud pracy Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, który orzekał w składzie zgodnym z ustawą i Konstytucję RP poszedł na marne. Należy podkreślić, że wszystko to nie odbywa się za darmo. Zmarnowano pracę sądu apelacyjnego, pracę prokuratury, która przecież brała udział w postępowaniu, ale też pracę Sądu Najwyższego. Każdy obywatel powinien zadać sobie pytanie, jaki ma zysk, jako płatnik sowitych pensji ubranych w togi aktorów tej tragifarsy?

Dla samego herszta mafii vatowskiej ten obrót sprawy na pewno jest korzystny, ale nie zmienia póki co jego sytuacji. Przebywa on bowiem w zakładzie karnym, skazany za 8 lat pozbawienia wolności w innym postępowaniu, za podobne przestępstwa popełnione w latach 2011-2012.

Na tym nie koniec, bo postaramy się opisać dalsze koleje tego postępowania, storpedowanego działaniem tzw. obrońców praworządności w togach sędziowskich.

Jakub Pilarek

Sędziowski rzecznik dyscyplinarny reaguje po publikacji Radia Wnet

Pilne czynności wyjaśniające wobec sędzi, która mogła doprowadzić do bezprawnego pozbawienia człowieka wolności – to skutek naszej publikacji opisującej błędne działanie Sądu Okręgowego w Warszawie.

Z informacji Radia Wnet wynika, że Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Warszawie w trybie pilnym rozpoczął czynności wyjaśniające w związku z ujawnionym przez nas skandalem, do którego doszło w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Wskutek błędu sędzi Agnieszki Domańskiej nieprawomocnie skazany mężczyzna, który okradł kantor na ponad 1 mln zł, został najpierw bezprawnie pozbawiony wolności przez jeden dzień, a następnie zwolniony z tymczasowego aresztowania.

Zaistniała sytuacja to efekt pomyłki przy zarządzeniu terminami tymczasowego aresztowania. Sędzia nie zauważyła, że termin stosowania tego środka zapobiegawczego wobec oskarżonego kończył się 1 października. Swój błąd zauważyła dopiero następnego dnia, przez co mężczyzna przez ok. 1 dobę przebywał w zakładzie karnym bez podstawy prawnej.

Chcąc nie chcąc, sędzia była zmuszona niezwłocznie go zwolnić. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że nieprawomocnie skazany złodziej był wcześniej poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania, a ryzyko ucieczki było kluczową przesłanką stosowania tymczasowego aresztowania po zapadnięciu wyroku w I instancji.

O tej zawiłej sprawie szczegółowo pisaliśmy w poniższej publikacji:

Chaos w Sądzie Okręgowym w Warszawie doprowadził do wypuszczenia na wolność sprawcy okradzenia kantoru

Działania po bandzie zbierają żniwa?

Zwróciliśmy w niej uwagę na koincydencję błędu sędzi z przejmowaniem władzy w Sądzie Okręgowym w Warszawie przez stronników Adama Bodnara. Ministrowi nie udało się odwołać władz sądu przed wakacjami. Jeżeli chciał próbować tego dalej, zgodnie z ustawą powinien zwrócić się do Krajowej Rady Sądownictwa. Tej jednak nie uznaje, wobec czego przeprowadził wysoce wątpliwą prawnie operację, która wygenerowała niesłychany chaos w sądzie na początku lipca.

Procedura

Zgodnie z ustawą o ustroju sądów powszechnych czynności wyjaśniające to pierwszy etap postępowania wobec sędziego, co do którego działania są jakieś wątpliwości. Prawdopodobnie Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego przy SA w Warszawie wezwie sędzię Agnieszkę Domańską do ustosunkowania się na piśmie do zaistniałej sytuacji.

Jeżeli wątpliwości co do działania sędzi się potwierdzą, wszczęte może być postępowanie dyscyplinarne, a być może skierowane zostanie także zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do prokuratury. W tym przypadku ewentualne ściganie sędziego wymaga uchylenia mu immunitetu przed Izbą Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego.

Radiu Wnet nie udało się uzyskać żadnego komentarza od Sądu Okręgowego w Warszawie. Chcieliśmy się m.in. dowiedzieć, czy sąd podjął jakieś działania zmierzającego do ponownego osadzenia w areszcie podejrzanego o złodziejstwo.

Sędzia Agnieszka Domańska to prawniczka, której merytorycznych kompetencji nikt nie podważa. Wręcz przeciwnie, budzą one szacunek nawet u jej oponentów z „wojny” o kształt sądownictwa.

Jakub Pilarek

Krzysztof Wąsowski: Chcemy ujawnienia materiałów ze śledztwa przeciwko ks. Olszewskiemu

Featured Video Play Icon

mec. Krzysztof Wąsowski/fot. Jakub Pilarek

Mec. Krzysztof Wąsowski apeluje do min. Adama Bodnara, by wydał zgodę obrońcom na ujawnienie akt sprawy przeciwko ks. Michałowi Olszewskiemu. Materiały śledztwa szeroko ujawnia w mediach Tomasz Mraz.

Prokuratura Krajowa prowadzi śledztwo w sprawie domniemanych nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Jedną z tymczasowo aresztowanych osób w toku tego postępowania jest ks. Michał Olszewski, prezes Fundacji Profeto. W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztowania dla ks. Olszewskiego na kolejne 3 miesiące.

Presja Iustitii

Gość Krzysztofa Skowrońskiego mec. Krzysztof Wąsowski, który jest obrońcą ks. Michała Olszewskiego komentując postanowienie sądu wskazuje, że „sędzia, która wydała to orzeczenie jest członkiem Stowarzyszenia Iustitia”.

Jest to stowarzyszenie sędziów, które jest bardzo zaangażowane we wspieraniu, a właściwie nawet motywowaniu pana ministra sprawiedliwości Adama Bodnara do jeszcze bardziej radykalnych rozliczeń rządów PiS-u w sektorze sprawiedliwości – opisuje prawnik.

Mec. Wąsowski podnosi, że „rzeczywiście w statucie tego stowarzyszenia są zapisy, które mówią, że jego członkowie jeżeli chcą być dalej członkami, to powinni się stosować do uchwał władz Iustitii”.

Prezes Stowarzyszenia Sędziów Iustitia, Pan profesor Markiewicz, sędzia zresztą, na jednym z portalów, nazwijmy to nie do końca prawicowych udzielił bardzo ostrego wywiadu, wręcz zachęcając pana Prokuratora Generalnego ministra Bodnara do czystek w wymiarze sprawiedliwości – mówi adwokat, wskazując na olbrzymią presję środowiskową, która może być wywierana na sędziów zrzeszonych w Iustitii.

Mec. Krzysztof Wąsowski

Apel do Prokuratora Generalnego

Obrońca ksiądza przypomina, że „od prawie dwóch tygodni leży, mam nadzieję, że na biurku ministra Adama Bodnara, wniosek wszystkich obrońców zaaresztowanych, którzy napisali, żeby minister wydał nam oficjalną zgodę ujawnienia materiałów ze śledztwa, które my posiadamy”.

Inni uczestnicy tego postępowania sobie dowolnie ujawniają, co chcą i jak chcą – wskazuje mec. Wąsowski na asymetrię sytuacji w śledztwie, gdy Tomasz Mraz i jego obrońca Roman Giertych nieustannie publikują dane z postępowania w mediach.

O kontrukcji zarzutów karnych, które prokuratorzy ogłosili księdzu, prawnik mówi, że „są tak ciekawe, że na pewno niejeden doktorat i habilitacja na ten temat powstanie”.

Z tego względu bardzo proszę ministra sprawiedliwości, żeby ujawnił to całe postępowanie. Ono jest tak dziurawe i w internecie „lata” już tyle materiałów, wiadomości ze sprawy… Skoro prokuratorzy są tak pewni, że działanie księdza to „klasyka prawnia brudnych pieniędzy”, to co stoi na przeszkodzie? – pyta adwokat.

Zapraszamy do zapoznania się z całą rozmową, w której mec. Wąsowski porusza również kwestię kondycji ks. Olszewskiego po wczorajszej decycji sądu, na naszym kanale YouTube lub Spotify!

Sąd przedłuża na kolejne 3 miesiące tymczasowy areszt dla ks. Olszewskiego

Ks. Michał Olszewski/fot. X

Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku Prokuratury Krajowej przedłużenie tymczasowego aresztowania ks. Michała Olszewskiego o kolejne 3 miesiące. Obrona będzie składać zażalenie.

W czwartek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyło się posiedzenie aresztowe ks. Michała Olszewskiego, podejrzanego w związku z nieprawidłościami w Funduszu Sprawiedliwości. Postępowanie to prowadzi Zespół Śledczy nr 2 Prokuratury Krajowej.

Stanowisko prokuratury

Na początku czerwca Prokuratura Krajowa uzupełniła zarzuty księdzu Olszewskiemu o tzw. prawnie brudnych pieniędzy. We wcześniejszym komunikacie informowała, że podejrzani, w tym ks. Olszewski, „działając wspólnie i w porozumieniu doprowadzili do udzielenia wsparcia finansowego fundacji Profeto, pomimo tego, że fundacja ta nie spełniała warunków formalnych i merytorycznych do uzyskania dotacji. Działania podejrzanych miały polegać między innymi na poświadczaniu nieprawdy w dokumentacji co do spełniania wymogów formalnych, a nadto na zawyżaniu punktacji w zakresie realizacji wymagań i warunków merytorycznych”.

Ksiądz Michał Olszewski nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i odmawia składania wyjaśnień.

Będzie zażalenie na areszt

Argumentacja prokuratury przekonała sąd, który zdecydował o przedłużeniu na 3 miesiące stosowania tymczasowego aresztowania wobec księdza, a także jednej z podejrzanych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości.

To zaskakujące, że sąd w tak bezkrytyczny sposób podchodzi do każdego wniosku prokuratury, uznając, że tak naprawdę nie musi badać, czy ten wniosek jest wiarygodny, czy nie jest wiarygodny – ocenia postanowienie sądu obrońca duchownego mecenas Krzysztof Wąsowski.

mec. Krzysztof Wąsowski/fot. Jakub Pilarek

Obrona zapowiada złożenie zażalenia.

Jak tłumaczy mec. Wąsowski, „jeden obrońca nie mógł być dzisiaj obecny na ogłoszeniu, więc będzie miał przedłużony termin do złożenia zażalenia”.

Natomiast ja oczywiście mam 7 dni od dzisiaj, żeby takie zażalenie złożyć – dodaje.

 

Dramat rozwiedzionych rodziców. Nowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego mocno ograniczy im możliwość widywania dzieci

Trybunał Konstytucyjny/Fot. A. Grycuk, CC A-S 3.0, Wikipedia

W świetle dotychczas obowiązujących przepisów sąd mógł nakładać kary pieniężne na rodzica, który utrudniał byłemu partnerowi widywanie własnego dziecka. Wyrok TK mocno utrudni sędziom takie działanie.

W świetle wyroku trybunału sąd nie będzie mógł nałożyć na prawnego opiekuna dziecka kary grzywny za utrudnianie pociesze kontaktów z drugim rodzicem, jeżeli dziecko samo stwierdzi, że nie chce się tą drugą stroną widywać. Część ekspertów uważa decyzję TK za słuszną. Ich zdaniem podkreśla bowiem podmiotowość dziecka. Pojawia się jednak obawa, czy nie zostanie ono zmanipulowane.

Dziecko na pewno ma prawo do wyrażenia swojej opinii, pod warunkiem, że nie jest to przeniesiona fobia rodzica. Dlatego właśnie, ustalając w sądzie zasady spotkań z tym drugim rodzicem, tym nieobecnym, dziecko jest poddawane wszechstronnemu badaniu.

Mówi dla portalu Onet Sędzia Karolina Sosinska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Sądów Rodzinnych Pro Familia. Jej zdaniem rozstanie rodziców jest już wystarczającą traumą dla młodego człowieka i dlatego ważne jest, by mógł on widywać oboje z nich.

Czytaj także:

Andrzej Delekta: Sądy rodzinne w Polsce szukają odpowiedzi na niewłaściwe pytanie- kto jest lepszym rodzicem

Niestety w takich sytuacjach często ważniejsze stają osobiste sprawy dorosłych. Prawni opiekunowie robią często wszystko, by uniemożliwić drugiej stronie widywanie własnej pociechy. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy ich były partner spełnia wszystkie wymagania sądowe. Do tej pory sąd mógł stosować wobec opornych rodziców karę grzywny. Teraz praktycznie nie będzie mógł już tego zrobić.

I co my sędziowie mamy zrobić, gdy przychodzi mniej obecny rodzic, żądając, by ktoś umożliwił mu kontakt z dzieckiem, do którego prawo przyznał mu sąd? Do tej pory mogliśmy nałożyć karę pieniężną na rodzica, który takie spotkania uniemożliwia. Dziś już nic nie możemy zrobić, bo sprawa wraca do punktu wyjścia, czyli kolejnego badania dziecka. A to może trwać miesiącami. Tymi, podczas których ten drugi rodzic nie będzie dziecka widywał.

Komentuje Karolina Sosińska. Najbardziej na zmianie przepisów ucierpią mężczyźni. To oni bowiem w głównej mierze muszą walczyć z ex – partnerkami o prawo do widywania własnych dzieci.

K.B.

Źródło: Onet

Rzecznik TSUE: Polska praktyka delegowania sędziów do sądów wyższej instancji jest sprzeczna z prawem unijnym

W czwartek rzecznik generalny TSUE Michał Bobek wydał opinię ws. delegowania sędziów w Polsce. Zdaniem Michała Bobka praktyka jest sprzeczna z unijnym prawem.

Według rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej sposób delegowania sędziów w Polsce stoi w sprzeczności z prawem UE. Jak napisał w ogłoszonej 20 maja opinii Michał Bobek:

Polska praktyka delegowania sędziów do sądów wyższej instancji, które to delegowanie może zostać zakończone w każdym czasie według uznania ministra sprawiedliwości będącego zarazem prokuratorem generalnym jest sprzeczne z unijnym prawem.

W swojej wypowiedzi rzecznik generalny TSUE tłumaczy powody niezgodności polskiej praktyki z unijnym systemem prawnym:

Prawo Unii sprzeciwia się polskiej praktyce delegowania sędziów do sądów wyższej instancji, które to delegowanie może zostać zakończone w każdym czasie według uznania Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym.

Równocześnie Michał Bobek zastrzega, że prawo unijne pozwala na tymczasowe delegowanie sędziów z jednego sądu do drugiego. Jak podkreśla jednak rzecznik generalny TSUE – powody takiej decyzji muszą leżeć w interesie służby:

W prawie Unii nic nie stoi na przeszkodzie, by państwa członkowskie ustanowiły system, zgodnie z którym sędziowie mogą, w interesie służby, być tymczasowo delegowani z jednego sądu do drugiego. W systemach, w których ministerstwo sprawiedliwości jest odpowiedzialne za kwestie organizacyjne i kadrowe dotyczące sądownictwa, decyzje o delegowaniu poszczególnych sędziów mogą leżeć w gestii ministra.

Opinia rzecznika generalnego stanowi wstęp do wyroku. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej może się z nią zgodzić lub ją odrzucić i wydać odmienny wyrok. Jednak zgodnie z dotychczasową praktyką, wyroki TSUE pozostają zwykle zgodne z opinią rzecznika

N.N.

Źródło: Onet.pl

Wznowiono posiedzenie ws. immunitetu sędziego Iwulskiego. To już trzeci termin sesji w tej sprawie

Izba Dyscyplinarna uruchomiła posiedzenie ws. immunitetu sędziowskiego prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, Józefa Iwulskiego. Grozi mu zarzut bezprawnego skazania.

Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego zdecydowała się wznowić posiedzenie ws. wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu sędziowskiego Józefowi Iwulskiemu. Jest to już trzeci termin sesji w tej sprawie.

Mimo że, Izba Dyscyplinarna do tej pory nie rozpoczęła merytorycznego rozpatrywania wniosku o uchylenie sędziowskiego immunitetu. Józef Iwulski nie uczestniczy we wznowionym, niejawnym postępowaniu. Sędziego reprezentują obrońcy m.in. sędzia SN Włodzimierz Wróbel.

Wznowione postępowanie dotyczy wyroku wydanego przez sędzię Iwulskiego jeszcze w okresie PRL. Chodzi o wyrok w sprawie młodego robotnika Leszka W., skazanego przez sąd za dystrybucję „antypaństwowych” ulotek. Jak wynika z materiału śledczych IPN, w 1982 r. Józef Iwulski zasiadał wówczas w składzie sądu odpowiedzialnego za skazanie 21-latka na trzy lata więzienia za kolportaż „antypaństwowych” ulotek.

Broszury miały przedstawiać kontury Polski okolone kolczastym drutem. Ówczesny sąd orzekł Leszka W. winnym publicznego wyszydzania PRL. Zdaniem organu, robotnik poprzez kolportowanie wspomnianych materiałów nawoływał do zamieszek i strajków.

O zgodę na pociągnięcie sędziego Iwulskiego do odpowiedzialności karnej w grudniu do SN wystąpiła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. W sprawę włączyła się również Główna Komisja, która potwierdza bezprawność wydanego w 1982 r. wyroku:

Sąd wydał skazujący wyrok, mimo że nawet w myśl obowiązujących wówczas przepisów kodeksu karnego i dekretu o stanie wojennym działania oskarżonego nie stanowiły przestępstwa.

Co więcej, według prokuratorów z Instytutu Pamięci Narodowej, z zebranego materiału dowodowego wynika, że:

bezprawne skazanie Leszka W. na surową karę miało wyłącznie cel odstraszający i wpisywało się w represyjną politykę władz PRL wobec działaczy demokratycznej opozycji.

Jak podsumowuje swoją argumentację Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu:

Wyrok był zatem aktem państwowego bezprawia, a sędziowie, którzy go wydali, nie mogą korzystać z ochrony, jaką daje działanie sędziego w ramach ustawowych uprawnień i obowiązków.

N.N.

Źródło: TVP Info

Kamil Durczok skazany na rok więzienia w zawieszeniu za prowadzenie auta w stanie nietrzeźwym

Rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, pięć lat zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, 3 tys. zł grzywny i 30 tys. zł zapłaty na cel społeczny- taką karę sąd wymierzył Kamilowi Durczokowi.

W lipcu 2019 r. Kamil Durczok uczestniczył w kolizji na remontowanym odcinku drogi krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim. Mając

2,9 promila alkoholu we krwi potrącił pachołki oddzielające pasy ruchu, z których jeden uderzył następnie w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód. W kolizji nikt nie ucierpiał.

Dziennikarz został oskarżony przez prokuraturę o prowadzenie auta w stanie nietrzeźwym i sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim uniewinnił go z ostatniego zarzuty. Skazał go za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym na rok więzieniu w zawieszeniu na dwa lata. Zasądzono dodatkowo grzywnę w wysokości 3 tys. zł oraz wpłatę 30 tys. zł. na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym. Kamil Durczok otrzymał też zakaz prowadzenia pojazdów mechnicznych na okres pięciu lat. Wyrok nie jest prawomocny.

A.P.