Dr Chołoniewski: Kredyty frankowe to po prostu oszustwo. Frankowicze mieli normalne konta złotówkowe

Dr Jacek Chołoniewski o tzw. kredytach frankowych, ich charakterze, oszustwie za nimi stojącym i o kreacji pieniądza przez banki.


Dr Jacek Chołoniewski wyjaśnia genezę tzw. kredytów bankowym. Sięgają one boomu mieszkaniowego w latach 2005-2008, kiedy to banki mówiły ludziom, że nie spełniają warunków udzielenia kredytu, ale mogą wziąć specjalny kredyt w walutach obcych. Mogli wziąć albo ten ostatni, albo odejść z kwitkiem.

W obecnym systemie bankowym bank nie musi mieć pieniędzy do pożyczania.

Wskazuje, że tłumaczenie banków, że udzielają tzw. kredytów frankowych ze względu na brak gotówki jest bałamutne. To banki bowiem kreują pieniądze przez ich pożyczanie. Podkreśla, że „było to po prostu oszustwo”. Przywołuje opinię, jaką wygłosił prof. Jerzy Zemke, który wskazywał na sprzeczność kredytów w obcych walutach z art. 69 Kodeksu bankowego. Przedsiębiorca podkreśla, że frankowicze „mieli normalne konta złotówkowe”.

 Jakiekolwiek przeliczanie niewpłaconego jeszcze kapitału nie miało podstaw prawnych.

Zauważa, że świadomość tego nie jest zbyt duża. Odnosząc się do braku ustawy ws. frankowiczów wskazuje, że to nie jedyny problem, który nie doczekał się w Polsce ustawowego rozwiązania. Wciąż bowiem nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, która położyłaby kres wyrzucaniu lokatorów i handlowi roszczeniami.

Ludzie muszą cały czas więcej płacić. Oszustwo trwa do dzisiaj.

Nasz gość wskazuje, że umowa zawierana przez frankowiczów to był nie tyle kredyt, ile kontrakt terminowy na kurs franka.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

W Warszawie kuratorzy z Karaibów skupowali roszczenia do kamienicy za 50 zł. Straty miasta idą w miliardy

Powtórne odzyskanie kamienicy, za którą już raz zapłacił Skarb Państwa? Przestępstwa karne wobec lokatorów, korupcja, celowe pomijanie właścicieli lokali podczas reprywatyzacji? Witamy w Warszawie!

 

Adam Zieliński, członek komisji do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich mówi o raporcie sporządzonym przez komisję, w której uczestniczy:

W raporcie zebraliśmy takie resume dotyczące liczby postępowań, liczby decyzji, liczby nieruchomości, liczby nieprawidłowości […] jest to swego rodzaju spis treści co do potencjalnych naruszeń, przestępstw i nieprawidłowości. […]

Członek tej komisji przedstawia listę nieprawidłowości, które dotyczą afery reprywatyzacyjnej. Komisja zbadała kilkaset przypadków, w tym niektóre z nich wyraźnie świadczą o daleko idących manipulacjach oraz wyprzedawaniu niektórych kamienic za bezcen:

Piszemy o tym jak reprywatyzowano na rzecz zmarłych, kuratorów i kim byli ci kuratorzy z Karaibów. […] Pokazujemy skup roszczeń za 50 zł, że można było nabyć kamienicę za 50 zł i wyprowadzić ludzi z kamienicy zarabiając na tym miliony. […] Jak powtórnie odzyskać kamienicę, za którą zapłacił Skarb Państwa zapłacił w ramach umów międzynaroodowych obywatelom innych państw.

Dalej gość „Poranka WNET” wymienia kolejne patologiczne sytuacje oraz jawne łamanie prawa w postaci celowego pomijania właścicieli wyodrębnionych lokali, oraz wyłączanie ich z postępowania reprywatyzacyjnego:

Przestępstwa karne wobec lokatorów, korupcja […] miasto pomijało fakt tego, że zawarło ważne umowy najmu komunalnego z tysiącami osób, które było w zreprywatyzowanych kamienicach i miasto jakby zapominało o tym umowach. Wydawało swoich najemców poprzez wywieszenie ogłoszenia na klatce schodowej.

Komisja zbadała jak do tej pory kilkaset przypadków, wydała 120 decyzji w sprawie poszczególnych działek. Otwartych spraw jest około 300, do zbadania zaś ma jeszcze kilka tysięcy przypadków:

Raport ten mówi o stratach miasta na poziomie miliardów złotych. […] Miasto wprost wypłacało pieniądze na rachunki bankowe biznesu reprywatyzacyjnego. […] Operaty szacunkowe miasta lub beneficjentów reprywatyzacji pokazywane przy tych zwrotach były często kilkadziesiąt razy niższe niż realna wartość tych nieruchomości.

Adam Zieliński podkreśla, że nieliczna grupa sędziowska z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie jest odpowiedzialna za orzecznictwo wobec spraw reprywatyzacyjnych. Większość z nich wygrywa warszawski ratusz. Wobec czego sprawy te idą do wyższej instancji, czyli do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

K.T. / A.M.K.

Sebastian Kaleta: Chcemy na europejskim poziomie pokazać takie absurdy, aby Komisja Europejska od nas się odczepiła

Sebastian Kaleta, kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego, komentuje wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego uchylający decyzję Komisji Reprywatyzacyjnej.

Dotychczasowe orzecznictwo sądów jest jasne. Jeśli wydaje się decyzję na osobę nieżyjąca, to taka decyzja musi być bezwzględnie usunięta z obrotu i tak też uczyniła komisja.

Tymi słowami radny m. st. Warszawy skomentował ostatni wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o uchyleniu decyzji Komisji Reprywatyzacyjnej w sprawie kamienicy przy Smolnej 32. Zapowiedział również podjęcie środków odwoławczych.

Gość Poranka stwierdził, że ta sytuacja pokazuje w jak złym stanie znajdują się polskie sądy, również administracyjne. Po wyrokach, które utrwalają patologie, takie jak zwracanie nieruchomości osobom nieżyjącym od ponad siedemdziesięciu lat.

Bez zakończenia reformy sądownictwa o praworządności w Polsce nie ma mowy. Chcemy na europejskim poziomie pokazać takie absurdy, aby Komisja Europejska od nas się odczepiła.

Kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego swój start w wyborach traktuje jako element walki o polską praworządność. Przeniesienie przez opozycję tego tematu na grunt unijny, wymaga ukazania absurdów polskiego sądownictwa. Negatywnie ocenia podwójne standardy, które stosują władze Unii Europejskiej. Polskie władze doświadcza krytyki z powodu reform, które przeprowadzają, a próżno spotkać się z surową ocena sposobu, w jaki wybierani są sędziowie w Niemczech.

Nie powinniśmy również obawiać się zaprzestania działalność Komisji Reprywatyzacyjnej. Nawet w przypadku wyboru Patryka Jakiego i Sebastiana Kalety, ich miejsce zajmą inne osoby,  które niewątpliwie podołają temu zadaniu.


DB

Jakiej grupie Polaków – z Wrocławia czy Białegostoku – ma przypaść mienie zmarłego w USA bez spadkobierców Polaka?

Nikt oprócz nas nie ma interesu w tym, by pokazywać, jak zachowali się Polacy podczas wojny. Więcej, prawie wszyscy mają interes w tym, by tego nie pokazać, obawiając się kompromitujących porównań.

Zbigniew Kopczyński

Szanse Polski na przeciwstawienie się fałszowaniu historii i finansowym żądaniom Przedsiębiorstwa Holokaust, bo tak to można nazwać, wyglądają skromnie. Optymizmu może dodać historia z żądaniami niemieckimi. Przypomnę: w czasie pierwszych rządów PiS-u pojawiły się żądania zwrotu lub wypłaty odszkodowań za niemiecki majątek przejęty przez Polskę po wojnie. Powstała organizacja Preußische Treuhand, a liczne autorytety prawnicze, również polskie, wskazywały, że Niemcy mają prawo odzyskać utracony majątek.

Sytuacja wyglądała na beznadziejną do momentu, gdy, z polecenia ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, obliczono straty wojenne Warszawy. Suma zrobiła wrażenie, a i wątpliwości, kto ma zapłacić, nie było żadnych.

Preußische Treuhand zniknął z mediów. Dziś, gdy oblicza się polskie straty wojenne, by wystąpić z żądaniem odszkodowań, ze strony niemieckiej słychać przypominanie, że Polska otrzymała już ziemie zachodnie. A to już jest defensywa, w ofensywie są Polacy.

W kwestii żydowskiej sprawa jest trudniejsza, bo przeciwnik silniejszy i ekonomicznie, i medialnie, a nam brakuje sojuszników. Ba, nasz główny sojusznik jest przeciw nam. Działać potrzeba więc zdecydowanie i wielotorowo. Przede wszystkim musimy pokazać światu naszą prawdziwą historię. Tutaj również nie mamy sojuszników. Nikt oprócz nas nie ma interesu w tym, by pokazywać, jak zachowali się Polacy podczas wojny. Więcej, prawie wszyscy mają interes w tym, by tego nie pokazać, obawiając się kompromitujących porównań. (…)

Dyskusję o roszczeniach finansowych musimy z kolei sprowadzić na grunt cywilizacyjno-prawny, czyli odnieść się do podstawowych zasad prawa obowiązujących w krajach cywilizowanych. Wykażmy naszemu głównemu sojusznikowi, że domaganie się wypłaty odszkodowań za bezspadkowe mienie pożydowskie w Polsce jakieś grupie amerykańskich Żydów, których z byłymi właścicielami łączy jedynie narodowość, jest podważeniem cywilizowanych systemów prawnych, w tym prawa amerykańskiego.

Według prawa cywilizowanego świata majątek bezspadkowy przypada państwu, którego zmarły był obywatelem, a pomordowani w Zagładzie Żydzi, którzy posiadali majątki w Polsce, byli obywatelami polskimi. Domaganie się wypłaty odszkodowań organizacjom amerykańskich Żydów jest działaniem rasistowskim, stosowaniem mentalności plemiennej.

Zapytajmy sekretarza Pompeo, czy jeśli w Kalifornii lub Pensylwanii umrze jakiś Polak, nie pozostawiwszy spadkobierców, to jego mienie powinno przypaść jakiejś grupie Polaków (bo nie państwu polskiemu). I, jeśli tak, to której: tej z Wrocławia, czy tej z Białegostoku? A do starszych braci z Przedsiębiorstwa Holokaust przemówmy językiem dla nich zrozumiałym, czyli wyliczeniami finansowymi. (…)

Przeanalizujmy, skąd biorą się te bajońskie sumy żądanych odszkodowań, na jakiej podstawie zostały obliczone. Czy na podstawie obecnych wartości nieruchomości, ich wartości przed wojną, czy też w momencie przejęcia ich przez państwo polskie? Najuczciwszy jest ten trzeci wariant. Wtedy jednak wartość tych nieruchomości była niewielka, a w takiej Warszawie wręcz ujemna, to znaczy wartość działki minus koszty usunięcia gruzu. Same działki też miały wartość niedużą, bo nie wchodziła wtedy w grę premia za położenie. Nie było wcale pewne, że Warszawa będzie odbudowana.

Takie wyliczenie powinniśmy przedstawić holokauściarzom z uprzejmą sugestią, by o wyrównanie różnicy między wartością sprzed wojny a bezpośrednio po niej zwrócili się następcy prawnego wykonawcy przekształcenia domów w gruz, czyli Republiki Federalnej Niemiec.

À propos Niemiec: Berlin jest najodpowiedniejszym adresem dla całości żądań.

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Jak bronić się przed roszczeniami” znajduje się na s. 4 marcowego „Kuriera WNET” nr 57/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Jak bronić się przed roszczeniami” na s. 4 marcowego „Kuriera WNET”, nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Mularczyk: Uważam, że osoby roszczące sobie prawo do kamienic w ramach reprywatyzacji powinny do nich dopłacić [VIDEO]

– Żydzi w USA są bardzo konsekwentni, skutecznie zbierają informacje o swoich stratach, co pozwala im na wysunięcie roszczeń majątkowych. Polska powinna ich naśladować – mówi Arkadiusz Mularczyk.


Arkadiusz Mularczyk mówi o pracach Zespołu ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II Wojny Światowej, którego jest członkiem. Gość Poranka informuje, że prace nad końcowym raportem tego ciała mogą trwać jeszcze bardzo długo, co wynika m.in. z niepoświęcania dostatecznej uwagi zagadnieniu reparacji wojennych należnych Polsce.

„My dzisiaj widzimy, jak wiele zaniechań w tej sprawie popełniono, jak ten temat w ogóle został zapomniany, wypchnięty jakoś z debaty publicznej, badań naukowych, uniwersyteckich. Także IPN tym tematem się nie zajmował (…)”.

We wtorek 2 kwietnia Zespół przedstawił analizę makroekonomiczną pokazującą straty Produktu Krajowego Brutto (PKB) Polski w czasie II wojny światowej. Zobrazowano w niej także alternatywny stan gospodarczy kraju, którego nie dotknęło to tragiczne wydarzenie. Mularczyk zaznacza, że polskie straty wojenne do dzisiaj nie zostały odrobione.

Gość Poranka wypowiada się również na temat ustawy 447, która zakłada składanie corocznych raportów przez amerykański Departament Stanu z zakresu zaawansowania realizacji roszczeń na rzecz organizacji żydowskich przez 46 krajów, w tym Polskę. Członek Zespołu stwierdza, że uchwalenie tego dokumentu jest wynikiem przemyślanych działań Żydów w USA. Jego zdaniem są oni środowiskiem bardzo konsekwentnym, które skutecznie kolekcjonuje dane o swoich stratach materialnych z okresu II wojny światowej. Mularczyk sądzi, że Polacy powinni ich w tym naśladować.

„To nie jest tak, że Polska nie ma roszczeń. Polska ma roszczenia tylko, po pierwsze – musi je dobrze wyliczyć, to robimy, a po drugie – musi podjąć działania o charakterze międzynarodowym, żeby te roszczenia wyegzekwować”.

Gość Poranka odnosi się także do trwającej w Warszawie reprywatyzacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jan Mosiński: Zawiadomienie prokuratorskie dla Hanny Gronkiewicz-Waltz jest w przygotowaniu [VIDEO]

Zdaniem polityka Prawa i Sprawiedliwości afera reprywatyzacyjna ma zasięg ogólnopolski i prace komisji weryfikacyjnej będą rozszerzane na kolejne miasta, a następnie na wszystkie województwa.

Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji w Warszawie rozpoczęła prace nad kolejną kamienicą – przy ulicy Nabielaka 9, gdzie mieszkała Jolanta Brzeska, znana działaczka społeczna i obrońca praw lokatorów.

Zdaniem gościa Poranka WNET Jana Mosińskiego, posła PiS i członka komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie, prezydent Warszawy musi się liczyć z procesem sądowym za swoją politykę w sprawie reprywatyzacji. – Jest możliwe, żeby Hanna Gronkiewicz-Waltz stanęła przed prokuratorem. Obecnie pracujemy nad przygotowaniem zawiadomienia prokuratorskiego o przekroczeniu uprawnień urzędnika publicznego. Kwestią najbliższych dni jest fakt, że złoży to komisja. I ja jestem jednym z tych, którzy się pod tym podpiszą.

Jan Mosiński odniósł się do informacji podnoszonych przez posłów Platformy Obywatelskiej o zamieszaniu śp. Lecha Kaczyńskiego w proces reprywatyzacji kamienicy przy Nabielaka 9. – Do momentu, kiedy nie było komisji weryfikacyjnej, to był temat medialny, który czasami się pojawiał, a czasami znikał, natomiast od kiedy działa komisja weryfikacyjna, pojawiła się narracja, że Platforma Obywatelska w tym procederze nie brała udziału. Niestety, brała udział. Podłością należy nazwać twierdzenie, że w proceder dzikiej reprywatyzacji jest zamieszany również śp. prezydent Lech Kaczyński. Trzeba pamiętać, że za prezydentury w Warszawie Lecha Kaczyńskiego podjęto najmniej decyzji o zwrocie mienia, wszystkie sprawy były szczegółowo badane.

Według gościa Poranka WNET afera reprywatyzacja dotknęła wszystkie polskie miasta. – Możemy przyjąć hipotezę, że nie ma miasta w Polsce, gdzie ktoś nie uwłaszczyłby się na własności publicznej. Gdzie nie doszłoby do jakiegoś przekrętu reprywatyzacyjnego. Oczywiście różna była skala tego procederu. W miastach wojewódzkich skala jest większa.

– Będziemy pracować nad powołaniem 16 komisji regionalnych, których możliwym zadaniem będzie badanie spraw w subregionach. Komisje regionalne najprawdopodobniej działałyby przy wojewodach – zapowiedział Jan Mosiński.

ŁAJ

Obudził się przerażający upiór Bolesława Bieruta, wcielony w postać miłego z powierzchowności ministra Patryka Jakiego

– Czego nie dokończył stalinowski agent Bierut, to dokończy minister Prawa i Sprawiedliwości. Jego projekt przewiduje odebranie wszystkiego za minimalnym odszkodowaniem – powiedział Piotr Witt.

Bierut dokonał nacjonalizacji własności prywatnej, co należało do istoty systemu komunistycznego. Na wsi miały być kołchozy, a w miastach państwowy kwaterunek.

Odebranie w miastach kamienic ich właścicielom przyniosło rezultaty znane z praktyki radzieckiej. Po czasie dłuższym lub krótszym trzeba było z nich ewakuować mieszkańców, gdyż groziły zawaleniem. Niektóre udało się uratować od dewastacji, zwracając prywatnym właścicielom.

W Warszawie rozebrano dziesiątki a może i setki budynków, przedstawiających wartość zabytkową. Robiono z nimi, co chciano – a raczej, co chcieli urzędnicy, gdyż chodziło i własność państwową, czyli niczyją.

Unicestwiono zabudowę trójkąta pomiędzy ulicami Mokotowską, Koszykową i Aleją Wyzwolenia. Były to najbardziej eleganckie adresy przedwojennej Warszawy. Wyburzono kamienice przy ulicach Leszno, Nowy Zjazd, Hipotecznej, Chłodnej, Elektoralnej i alejach Ujazdowskich. Także na Marszałkowskiej, którą wzięto na celownik jako symbol kapitalistycznego miasta.

Udało mi się wraz z dyrektorem Łazienek Markiem Kwiatkowskim doprowadzić do powstrzymania rozbiórki zabytkowej kamienicy przy alej Szucha, gdy została z niej już tylko fasada. Była dziełem wybitnego architekta Mostu Poniatowskiego, Stefana Szyllera. Kamienicę rozbierano na polecenie prominentów, którzy budowali sobie wille w Magdalence z dobrze wypalonej cegły. [related id=41701]

Budynek Hotelu Savoy, najnowocześniejszego hotelu w Warszawie, który z powstania wyszedł jedynie z powybijanymi szybami, zdewastowano skracając go o cztery piętra.

Obietnice składane przedwojennym właścicielom odbieranych kamienic, że jak przyczynią się do odbudowy Warszawy zostaną im zwrócone, okazały się kłamliwe. Zostawiono im formalną możliwość ubiegania się o dzierżawę. Stąd mówiło się wtedy „Bierut, bierut, a nic nie dajut”.

Po transformacji ustrojowej w III RP pomimo różnych uchwał Sejmu, dekret Bieruta nigdy nie został uchylony – obowiązuje nadal. Stał się prawem modelowo kryminogennym, gdyż zezwalał oddawać kamienice i place wedle uznania pana czy pani prezydent. Doprowadziło to do sytuacji, którą łatwo było przewidzieć – do korupcji, do złodziejstwa, a nawet do zbrodni – kto się opłacił ten dostał. Dekret nie został uchylony ani przez transformację, ani przez dobrą zmianę.

Dlaczego nie uchyliła dekretu Bieruta dobra zmiana? Tego jeszcze nie wiadomo. Gorzej, gdy dobra zmiana już okrzepła okazało się, że zaczynamy od nowa od 1945 roku – czego nie dokończył stalinowski agent Bierut, to dokończy minister Prawa i Sprawiedliwości. Patryk Jaki nie bawi się w wykręty Bieruta. Jego projekt przewiduje odebranie wszystkiego za minimalnym odszkodowaniem, które może zostanie przyznane, jeśli państwo będzie tak chciało.

Stanisław Michalkiewicz nazwał taką reprywatyzację bandycką. Gdy nowe – prawicowe i narodowe rządy stały się faktem poczułem się nieswojo. Po raz pierwszy w życiu znalazłem się po stronie obozu władzy – sami przyjaciele wokoło, nie będzie się z kogo śmiać. Pan Patryk Jaki przywrócił mi wiarę w przyszłość – wszystko jeszcze przed nami.

Piotr Witt

Felietonu Piotra Witta można posłuchać w części drugiej dzisiejszego Poranka WNET.

Paweł Lisiecki: Ustawa reprywatyzacyjna ministra Jakiego to krok w dobrym kierunku, ale potrzebne będą poprawki [VIDEO]

Poseł PiS w Poranku WNET powiedział, że w niektórych sytuacjach powinny być realizowane zwroty w naturze, a nie, jak w propozycji wiceministra sprawiedliwości, zadośćuczynienie w wysokości 20 procent.

Gościem Poranka Wnet był Paweł Lisiecki, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były burmistrz Pragi-Północ, obecnie członek komisji weryfikacyjnej ds. wyjaśnienia nieprawidłowości przy reprywatyzacji w Warszawie. Tematem rozmowy był projekt ustawy reprywatyzacyjnej ogłoszony przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, przewodniczącego komisji weryfikacyjnej. Zakłada on wypłacanie rekompensat w wysokości 20 proc. wartości nieruchomości zamiast zwrotu kamienic i gruntów w naturze lub wypłacania pełnych odszkodowań. O rekompensaty będą mogli ubiegać się właściciele i współwłaściciele odebranych nieruchomości oraz ich dzieci i wnuki.

Zdaniem gościa Poranka WNET zapisy ustawy idą w dobrym kierunku: – To jest zdecydowanie krok do przodu w sprawie rozwiązania kwestii reprywatyzacji. Przez lata projekty tego typu nie miały szans na uchwalenie, a ten projekt ma taką szansę. Projekt Platformy, który został niedawno złożony w Sejmie, został przygotowany w warszawskim Ratuszu jeszcze w 2008 roku. Pozostaje pytanie, dlaczego został przechowany „w szufladzie” przez te wszystkie lata. Projekt PO można streścić do formuły, że kto ukradł nieruchomość, to ta już jest jego, a kto nie zdążył odzyskać swojej własności, to jego problem.

Paweł Lisiecki podkreślił, że Skarb Państwa nie ma możliwości spłaty roszczeń w całości: – Ja też bym chciał, aby każdy z byłych właścicieli odzyskał swoją własność w całości, ale możliwości państwa są ograniczone. W przypadku mienia zabużańskiego także nie mieliśmy zwrotów w stu procentach i tutaj kierujemy się również tą ustawą jako wzorem.

– Projekt nie trafi jeszcze do Sejmu, a ja jestem w pewnych elementach zwolennikiem zwrotu w naturze, jak w przypadku domów jednorodzinnych, które były zabierane dekretem Bieruta. Taka poprawka będzie musiała zostać złożona – podkreślił poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Jednocześnie polityk rządzącej koalicji wskazał, że zaproponowana wysokość odszkodowań 20 czy 25 procent dla wielu osób będzie bardzo satysfakcjonująca. Dotychczas wielu z nich było gotowych sprzedać swoje roszczenia, tak jak to się zdarzało, za 500 złotych. W związku z tym nawet te 20 procent wobec cen płaconych przez handlarzy będzie kwotą bardzo wysoką.

W czasie rozmowy gość Poranka Wnet odniósł się również do strajku lekarzy rezydentów: – Ten strajk dziwnie jest podsycany przez osoby związane z opozycją. Do tej pory nie było mowy o podwyżkach dla rezydentów i dopiero, kiedy rząd zaczął mówić o podwyżkach, rozpoczęły się protesty.

ŁAJ

Rozmowa z posłem Pawłem Lisieckim dostępna jest w pierwszej części Poranka WNET.

Modzelewska: Uwłaszczą „lepszą kastę PRL-u”. Dlaczego za aferę reprywatyzacyjną mają płacić prawowici właściciele?

Bierut nie przewidział tego, co jest w tym projekcie, bo Bierut w dekrecie mówi przynajmniej o „słusznym odszkodowaniu” – oceniła Joanna Modzelewska projekt ustawy reprywatyzacyjnej Patryka Jakiego.


Z narracji mediów, w tym mainstreamowych, można by wywnioskować, że w sprawie reprywatyzacji doszło w Polsce do swego rodzaju porozumienia nad podziałami. Praktycznie wszyscy wypowiadają się pozytywnie na temat przedstawionej wczoraj przez Patryka Jakiego propozycji nowej ustawy reprywatyzacyjnej.

Prawnik Joanna Modzelewska, gość Poranka WNET, w odróżnieniu od ogółu nie cieszy się z propozycji przedstawionych wczoraj i ma nadzieję, że zostanie odebrane to jako głos rozsądku, a nie atak na PiS, bo jak przyznaje, właśnie na to ugrupowanie oddała swój głos w ostatnich wyborach.

– Nie mogę się zgodzić na to, aby łamać tu takie zasady, jak święte prawo własności – powiedziała Modzelewska, która uważa projekt Jakiego za niezgodny z dekretem Bieruta, Konstytucją i przepisami prawa międzynarodowego. Pierwszym problemem tej propozycji jest tzw. termin zawity, gdzie osoby mające prawo własności do danej nieruchomości są zobligowane, niezależnie od okoliczności, zgłosić je w ciągu roku.

Opisując proceder wyłudzania nieruchomości, gość Poranka zwróciła uwagę, że musieli brać w tym udział urzędnicy, którzy wiedzieli, kto nie przeżył okupacji i gdzie nie przeprowadzono postępowań spadkowych. Stąd proceder złodziejski, w którym głównymi aktorami były osoby podrabiające dokumenty czy osoby dające kuratora właścicielom mającym na papierze ponad 130 lat.

– To, że zwraca się nieruchomości prawowitym właścicielom, podoba mi się, ale jeżeli jest mowa tu o najbliższej rodzinie, to gwałci przepisy postępowania spadkowego – zwróciła uwagę Modzelewska, która uważa intencje tworzących ustawę za w miarę czyste i rozumie, że chodzi tu przede wszystkim o ukrócenie procederu złodziejskiej reprywatyzacji i ograniczenie w czasie sprawy reprywatyzacji. Dlatego stawia niewygodne pytania. – W Warszawie w dobrych lokalizacjach w nieruchomościach odebranych prawowitym właścicielom (…)  kto dostawał mieszkania za czasów komuny?

Dla niej nie ulega wątpliwości, że nie były to przypadkowe osoby, a przede wszystkim ludzie związani z PRL-owskimi władzami, „lepsza kasta”.

– Te osoby miały prawo wykupu tych nieruchomości za 1 procent, 5 procent lub 10 procent wartości i mogły je sprzedać za 100 procent wartości (…) A prawowity właściciel – co dostanie za swoją własność? 20 procent wartości nieruchomości – powiedziała Modzelewska, która uważa taki system za głęboko niesprawiedliwy, bo przysłowiowy ubek mógł nieruchomość sprzedać za 100 procent wartości. – Jeżeli prawowity właściciel bierze 20 procent, to pytam się, kto bierze 80 procent? Nazywam to opodatkowaniem prawowitego właściciela podatkiem od wzbogacenia w wysokości 80 procent.

Przyznała, że to „opodatkowanie” w dodatku nie trafi do Skarbu Państwa, ale summa summarum bezpośrednio do kieszeni ludzi władzy w PRL-u lub ich spadkobierców.

– Zakładam , że projektodawcy ustawy reprywatyzacyjnej o tym nie pomyśleli – powiedziała Modzelewska. Pani prawnik uznaje racje w kwestii zabezpieczenia praw lokatorów, którzy często do tej pory lądowali na bruku. Zwraca jednak uwagę, że lokatorzy mają w tym wypadku korzystniejszą sytuację niż prawowity właściciel. – To gwałci zasadę równości wobec prawa.

– Dlaczego za całą aferę reprywatyzacyjną mają płacić prawowici właściciele? – pyta Modzelewska, zwracając uwagę, że w ten sposób prawowitym właścicielom wystawia się rachunek za osoby, które brały udział w faktycznym złodziejstwie, fałszowały, kradły i wyłudzały nieruchomości, a do tej pory nie zostały z tego rozliczone.

Przyznała, chociaż niechętnie, że rękami PiS-u i projektem wiceministra Patryka Jakiego jest sankcjonowane złodziejstwo, chociaż nazwała to „strasznym podsumowaniem”.

– Bierut tego nie przewidział, co jest w tym projekcie, bo Bierut w swoim dekrecie mówi przynajmniej o „słusznym odszkodowaniu” – powiedziała Joanna Modzelewska, która w ten sposób oceniła ustawę reprywatyzacyjną przygotowaną przez Jakiego i uważa, że rządzący powinni to jeszcze raz przemyśleć.

– Ten, który przejął nieruchomość na podstawie podrobionych papierów, dostał zwrot w naturze, a prawowity właściciel musi żebrać o 20 procent wartości – powiedziała. – To tak, jak było z katującymi niepodległościowców emerytami z UB i SB, którzy dostawali, mimo zmiany systemu, 10 tysięcy złotych emerytury, a ten katowany 500 złotych. Kto tu był wygrany? Kto tu się śmiał?

– Rząd musi pomyśleć o prawowitych właścicielach, żeby się z nimi rozliczyć – powiedziała Modzelewska, która uważa, że tej sprawie może pomóc uzyskanie należnych Polsce reparacji wojennych od  Niemiec.

MoRo