Prof. Paruch: Nie da się nowocześnie rządzić bez szanowania oczekiwań społecznych. Pokazuje to klęska UE i rządów PO-PSL

– Unia Europejska od dobrych kilku lat zdecydowanie oderwała się od procesów gospodarczych i społecznych, które zachodzą w Europie. Jest to problem dla UE – mówi prof. Waldemar Paruch.

Prof. Waldemar Paruch, pełnomocnik premiera ds. Centrum Analiz Strategicznych, ocenia rok urzędowania Mateusza Morawieckiego na stanowisku premiera. Podkreśla, że w 2018 r. liczba uchwalanych ustaw spadła o 40 proc. w porównaniu z rokiem 2017. Powrócono tym samym do liczby ustaw z 2008 r., czym zahamowano inflację prawa.

Gość Poranka WNET zaznacza, że w mijającym roku w Sejmie wystąpiło znacznie mniej sporów politycznych na tle ustaw niż w latach 2016 i 2017. Zmniejszenie liczby projektów ustaw wpłynęło także na zmianę w procedowaniu Marszałka Sejmu, który zmniejszył liczbę posiedzeń.

Pełnomocnik Centrum Analiz Strategicznych mówi, że kilka projektów ustaw powstałych za rządów Mateusza Morawieckiego zostało wycofanych z powodu konieczności ich konsultacji ze społeczeństwem.

Nie da się w nowoczesnym państwie rządzić bez respektowania oczekiwań społecznych, czego wybitnie dowiodły wybory w 2015 r.

Paruch uważa, że Platforma Obywatelska rządziła w kontrze do oczekiwań społecznych, „co odbiło się czkawką w postaci przegrania przez nią wyborów parlamentarnych w 2015 r”.

Profesor komentuje także złożony pod koniec listopada wniosek o wotum nieufności wobec rządu Mateusza Morawieckiego. Jego zdaniem opozycja ma do tego prawo, a ruch ten jest wyrazem jej chęci podjęcia dyskusji politycznej na temat tego, co się dzieje w Polsce. Rozmówca podkreśla jednak, że należy poczekać na decyzję Sejmu w tej sprawie, która zostanie podjęta w piątek.

Pełnomocnik informuje, że od 1 stycznia 2019 r. podwyżka cen energii nie obejmie konsumentów, przez których premier rozumie gospodarstwa domowe oraz małe i średnie przedsiębiorstwa. Nadal trwają jednak w Sejmie dyskusje na temat tego, w jaki sposób nie doprowadzić do wzrostu cen na rachunkach za inne towary. Nie podjęto również decyzji w kwestii wpływu wzrostu cen na działalność urzędów samorządowych i państwowych, a także szpitali czy uczelni.

Stanowione prawo przez Unię Europejską jest dla Polski bardzo niekorzystne i musimy znaleźć rozwiązanie w kraju, żeby zablokować negatywne konsekwencje decyzji unijnych w kontekście polskich gospodarstw domowych.

Rozmówca Radia WNET krytykuje Unię Europejską stwierdzając, że od kilku lat jest ona oderwana od procesów gospodarczych i społecznych zachodzących w Europie. Negatywnie odnosi się także do łamania przez nią stanowionego przez siebie prawa. Podaje tu przykład wychodzenia z ram Traktatu z Lizbony, zgodnie z którym  reforma wymiaru sprawiedliwości leży w kompetencjach państwa, a nie Unii.

Komisja Europejska rozszerza sobie prawa i uzurpuje uprawnienia poza prawem, które zostało uzgodnione między państwami, kiedy traktat z Lizbony był negocjowany i podpisywany

Paruch zwraca uwagę, że w państwach Europy Zachodniej trzecia część wyborców kontestuje obecnie obowiązujący sposób funkcjonowania Unii Europejskiej.

Pełnomocnik wskazuje również na polskie sukcesy we wpływaniu na decyzje unijne. Zaznacza przy tym, że nie miałyby one miejsca, gdyby nie zawiązywane przez Polskę koalicje. Jedną z nich była Koalicja Przyjaciół Unii powstała przy okazji rozmów na temat budżetu europejskiego. Obecnie w jej skład wchodzi 15 państw, które wysuwają jasne postulaty m.in. w sprawie finansowania polityki rolnej i polityki spójności. Dziedziny te są szczególnie ważne, ponieważ Francja i Niemcy po odejściu z organizacji Wielkiej Brytanii chcą zmienić zasady ich funkcjonowania.

Gość Poranka WNET uważa, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską na pewno. Co więcej – nawoływania urzędników brukselskich, by Brytyjczycy przemyśleli swoją decyzję, są jego zdaniem, śmieszne.

Wielka Brytania nie mogła zostać w Unii Europejskiej tak jak ją dzisiaj kształtuje Berlin czy Paryż.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Czaputowicz: Tusk raczej nie wróci do polskiej polityki. Był i jest reprezentantem niemieckich interesów w UE [VIDEO]

– Donald Tusk drugą kadencję w RE zawdzięcza Angeli Merkel, która go zgłosiła w imieniu Niemiec – mówi szef polskiej dyplomacji. – Polacy doskonale pamiętają, co robił, i nie lubią takich polityków.

Minister spraw zagranicznych był przedstawicielem Polski w Paryżu na obchodach setnej rocznicy zakończenia I wojny światowej. Uważa on, że zamysł organizatorów, którym było zaznaczenie daty rozejmu w Compiègne zawartego między Francją a Niemcami, został zrealizowany. Potwierdził również dystans prezydenta Trumpa wobec przywódców europejskich, mający związek z bieżącymi sprawami.

„Prezydent Trump nie wziął udziału w drugiej części seminarium na temat pokoju, po południu, natomiast wymiana zdań z prezydentem Macronem też pokazuje inne rozumienie tego, jak zapewnić pokój dzisiaj. Państwa europejskie podkreślają znaczenie wielostronności, prawa międzynarodowego, natomiast prezydent Donald Trump widzi, że są to działania nieskuteczne, że te zagrożenia nie są w ten sposób rozwiązywane, zwłaszcza zagrożenia ze strony Rosji”.

Prof. Czaputowicz odniósł się pozytywnie do działań mających na celu wzmocnienie sił zbrojnych zachodniej Europy. Stwierdził, że wraz z zapewnieniem amerykańskiej obecności w Europie Środkowo-Wschodniej stanowią one gwarancję bezpieczeństwa na kontynencie.

„Chodzi o to, by nie była to alternatywa dla NATO i przywództwa Stanów Zjednoczonych, ale pewne uzupełnienie”.

Gość Poranka skomentował również stan relacji polsko-rosyjskich, wskazując na dwa kluczowe problemy – agresję na Ukrainę oraz zwrot wraku samolotu Tu-154M rozbitego w 2010 r. w Smoleńsku. Stwierdził jednak, że Polsce zależy na pozytywnych relacjach z tym państwem.

Prof. Czaputowicz uważa, że przyjęta przez Radę Najwyższą Ukrainy ustawa o uczynieniu roku 2019 rokiem Ukraińców deportowanych z Polski za czasów PRL-u nie ma charakteru antypolskiego, a stanowi jedynie stwierdzenie faktów historycznych. Podkreślił, że sprawą kluczową w relacjach ze wschodnim sąsiadem jest dla Polski wyjaśnienie rzezi wołyńskiej. Minister spraw zagranicznych skrytykował również niewiążącą uchwałę rady miasta Lwowa, na mocy której z Cmentarza Orląt mają zostać usunięte polskie lwy.

Gość Poranka odniósł się również do relacji między Polską a instytucjami unijnymi, na których skazą nadal pozostaje reforma sądownictwa w kraju.

„Uważamy, że jest przeprowadzana zgodnie z prawem, zgodnie ze standardami, że społeczeństwo obywatelskie oczekuje tej reformy. Komisja Europejska widzi tu pewne problemy, dopatruje się złamania pewnych zasad”.

Prof. Czaputowicz, przywołując unijną krytykę wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej i brak reakcji w podobnej sprawie w Niemczech, upatruje stosowania przez Unię Europejską podwójnych standardów wobec Polski. Uważa także, że stawianie przez nią Polski w negatywnym świetle wskazuje na jej duże znaczenie.

„Piętnowanie, moim zdaniem nieuzasadnione, Polski, służy oczywiście osłabieniu Polski w negocjacjach nad budżetem, w lansowaniu pewnej wizji. (…) Łatwiej coś przeforsować przeciwko Polsce, jeśli jej pozycja jest słabsza”.

Minister spraw zagranicznych skrytykował także działalność Donalda Tuska w strukturach unijnych oraz jego plany powrotu do polskiej polityki.

„Donald Tusk ma bardzo małe szanse powrotu do polskiej polityki, bo jego osoba została wykorzystana przeciwko Polsce. On jest drugą kadencję przewodniczącym Rady [Europejskiej – przyp. red.]. Gdy idzie o pierwszą kadencję, to był oczywiście kandydatem Polski, ale gdy idzie o drugą kadencję, to był on kandydatem Niemiec, Angeli Merkel, bo przecież Polska zgłosiła – jak wszyscy pamiętają – Saryusza-Wolskiego”.

Na zakończenie gość Poranka powiedział o projekcie nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej, z której miałyby zostać usunięte osoby współpracujące za czasów komunizmu ze Służbą Bezpieczeństwa.

A.K.

Konieczność kontroli społecznej zawodów prawniczych. Korporacje prawnicze chronią swoich, nawet w sytuacji przestępstwa

Według informacji podawanych w mediach niewinny człowiek skazany za gwałt i morderstwo spędził w więzieniu 18 lat. Oskarżał go prokurator, który przyznał się, że nie czytał akt sprawy.

Mariusz Patey

Ten sam prokurator został skazany za korupcję, bowiem za gratyfikacje pieniężne udostępniał przestępcom dane świadków i ich zeznania. Został usunięty z pracy, ale niejako w na otarcie łez i chyba w ramach rekompensaty za utratę przyszłych dochodów, w wieku 46 lat przeszedł w stan spoczynku i do końca życia będzie pobierał 75% pensji prokuratora – w jego przypadku około 6 tys. zł na rękę.

Taka praktyka dotyczy pracowników służb mundurowych, sędziów i prokuratorów. W przypadku złapania na przestępstwie, niewypełnianiu obowiązków, przekroczeniu uprawnień – przechodzą oni w stan spoczynku lub na emeryturę, o której zwykły obywatel może tylko pomarzyć. Wygląda na to, że płacimy haracz temu człowiekowi, by raczył się trzymać z dala od spraw obywateli.

Korporacje prawnicze, tak czułe na punkcie praworządności, niestety nie odczuwają dyskomfortu (odczuwanego przez większość „zwykłych ludzi”) wobec urągającej wszelkim standardom sprawiedliwości pobłażliwości dla, zdawałoby się, hańbiących zawód prawnika osobników.

System władzy elit nie poddawanych ewaluacji społecznej nie działa dobrze (przynajmniej w Polsce) i pewnie nie będzie działał, z uwagi na pogardę części (pewnie niemałej) braci prawniczej dla zwykłego człowieka. To dlatego w I Rzeczypospolitej sędziów obierali obywatele.

Dziś wydaje się, że postulat oceny pracy prokuratorów, naczelników komisariatów dzielnicowych policji i prezesów sądów rejonowych poprzez możliwość ich wyboru w wyborach bezpośrednich, może mieć sens.

Niezależnie w jakim kształcie będzie w przyszłości odbywać się rekrutacja do zawodu sędziego, prokuratora czy na komendanta posterunku dzielnicowego, już dziś należy zlikwidować przywileje finansowe tym, co sprzeniewierzyli się etyce swoich profesji, będących przecież zawodami zaufania publicznego. Obywatele dlatego godzą się na wysokie uposażenia i dodatkowe gratyfikacje w postaci środków wypłacanych do końca życia na przykład sędziom, prokuratorom, przedstawicielom służb mundurowych po ich przejściu w stan spoczynku, bowiem płacą za rzetelność i zaufanie. Jeśli ktoś stracił pracę w wyniku nadużycia tego zaufania, nie powinien korzystać z przywilejów.

Aż dziwne, że tyle lat po transformacji nie doszło do dyskusji nad tym drażliwym tematem.

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Konieczność kontroli społecznej zawodów prawniczych” znajduje się na s. 6 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Konieczność kontroli społecznej zawodów prawniczych” na s. 6 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl

Stanisław Piotrowicz: Nowelizowanie ustaw sprawiedliwości jest niezbędne, ze względu na obstrukcje prezes Gersdorf

Przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości podkreślił, że przyjmowane rozwiązania wychodzą naprzeciw oczekiwaniom opozycji, ale nie niweczą osiągnięć reformy wymiaru sprawiedliwości.

W czwartek Sejm kontynuował prace nad trzema projektami ustaw implementującymi ustalenia kompromisu między polskim rządem a Komisją Europejską oraz rozwiązujące kwestię obstrukcji, ze strony pierwszej prezes Sądu Najwyższego: Te projekty nie byłyby konieczne, gdyby nie wyraźna obstrukcja ze strony pierwszej prezes Sądu Najwyższego, która nie wywiązuje się z obowiązku nałożonych prawem. To jest główny powód tych nowelizacji.

Zakładaliśmy dobrą wolę prof. Gersdorf, a pani prezes nie zwołuje posiedzenia KRS, paraliżując w ten sposób reformę. Teraz przewidujemy pewne działania obstrukcyjne, stąd nowelizacja stała się konieczna – podkreślił Stanisław Piotrowicz.

Poseł PiS podkreślił, że część wprowadzanych zmian, które zgłosił klub poselski PiS, to realizacja postulatów opozycji: Niektóre poprawki są następstwem oczekiwań opozycji. Gdy my realizujemy wolę opozycji, to posłowie PO i Nowoczesnej odpowiadają, że teraz tego nie chcą. We wcześniejszym okresie, kiedy przypisano niektóre uprawnienia ministrów sprawiedliwości, to opozycja żądała, aby je przenieść na Krajową Radę Sądownictwa, ale teraz kiedy tak się dzieje, to opozycja mówi, że to nie jest właściwa KRS.

Przewodniczący komisji sprawiedliwości przyznał, że przyjęte rozwiązania mogą spowolnić tempo realizacji reformy: Jest to pewne ograniczenia dla ministra sprawiedliwości i powinno się to podobać opozycji, ale tego rodzaju zmiany nie zniweczą reformy wymiaru sądownictwa. (…) Myślę, że nowa KRS i większa reprezentacja sądów rejonowych, a więc ludzi pracujących na pierwsze linii, da zupełnie inne spojrzenie na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.

Przyjęte poprawki powinny pokazać Komisji Europejskiej, że nasze rozwiązania nie odbiegają od tych przyjętych w innych krajach UE – podkreślił Stanisław Piotrowicz.

ŁAJ

Gwałtowny zwrot w nowelizacji ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości

Nowe poprawki, najprawdopodobniej przygotowane przez resort Zbigniewa Ziobro, znacząco zmieniają ustawy realizujące polityczny kompromis prawny między premierem Morawieckim a Komisją Europejską.

 

Sejm na obecnym posiedzeniu zajął się projektami ustaw o Trybunale Konstytucyjny oraz ustroju sądów powszechnych i Sądzie Najwyższym, które implementują zmiany zapowiedziane przez premiera Mateusza Morawieckiego w Brukseli. Przedstawione projekty cofają część zapisów reformy wymiaru sprawiedliwości najbardziej krytykowanych przez instytucje unijne. Równocześnie większość rządząca zaproponowała rozwiązania usprawniające wybór pierwszego prezesa Sądu Najwyższego oraz system zwoływania pierwszego posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa, którą będzie mógł zwołać najstarszy wiekiem sędzia lub sędzia w stanie spoczynku, którym jest przedstawiciel prezydenta Wiesław Johann.

Zdaniem posła PiS przyjęte rozwiązania nie zagrażają głównym kierunkom reformy: Zaprezentowanie zmiany ustawy nie wpływają na główne kierunki zamian reformy wymiaru sprawiedliwości. Na przykład sprawy będą przydzielane losowo, a oświadczania sędziów będą publikowane. Te korekty chcemy wprowadzić, aby zakończyć spór na poziomie europejskim – podkreślił w rozmowie z Radiem Wnet Bartłomiej Wróblewski.

W ramach wdrażania kompromisu z Komisją Europejską posłowie PiS przygotowali zapisy zmieniające ustawę o ustroju sądów powszechnych, która przekazuje uprawnienia przedłużenia okresu orzekania przez sędziów po osiągnięciu wieku emerytalnego z ministra sprawiedliwości na prezydenta.

Zdaniem posła Platformy Obywatelskiej Borysa Budki jakakolwiek ingerencja władzy wykonawczej w przedłużenie okresu orzekania sędziów będzie godzić w zasadę niezawisłości sędziowskiej: PiS po raz kolejny zmienia własne zapisy ustaw. Nie może być, tak żeby prezydent RP, w miejsce ministra sprawiedliwości, weryfikowali sędziów. To uderza w niezawisłość sędziów – podkreślił poseł PO.

Nowelizacja zmienia również zasady odwoływania prezesów i wiceprezesów sądów, gdzie do wymiany prezesa na wniosek ministra sprawiedliwości potrzebna będzie pozytywna opinia kolegium sądu. W wypadku negatywnej opinii o odwołaniu prezesa lub wiceprezesa kolegium danego sądu, minister będzie mógł się odwołać do Krajowej Rady Sądownictwa. Zdaniem posłów z Platformy i Nowoczesnej, takie zapisy, dalej będą pozwalać na ingerencję ministra sprawiedliwości w działania sądu, ponieważ kolegia sądów zostaną obsadzone przez nowych sędziów sądów rejonowych, zależnych od rządu.

Zdaniem Jerzego Jachnika, obecne lamenty opozycji są całkowicie nieuprawnione, ponieważ przyjęte rozwiązania są powrotem do rozwiązań istniejących przez reformę wymiaru sprawiedliwości: Jeśli chodzi o prezesów sądów, to jest powrót, do poprzedniej ustawy, gdzie również były opinie niewiążące, ale jeśli z przyczyn korupcyjnych chce się przenieść sędziego z jedno miasta do innego, to lokalne kolegia sądów mogą być przeciwko.

Poprawki zaproponowane zmieniają również rolę prezydenta przy przedłużeniu orzekania dla sędziów Sądu Najwyższego, które również będą rozpatrywane przez KRS, ale prezydent będzie mógł wyrazić sprzeciw, wobec decyzji krajowej rady, co będzie skutkować natychmiastowym skończeniem orzekania przez sędziego.

Z zaproponowanymi zmianami nie zgadza się poseł Kukiz’15 Jerzy Jachnik, który podkreśla wyjątkową rolę prezydenta w polskim systemie prawnym: Prezydent ma największy mandat społeczny, bo jest wybierany w wyborach powszechnych. Wymiar sprawiedliwości nigdy nie był niezależny czy niezawisły, to są hasła, które mają utrzymać stary układ w sądach.

Kolejną ustawą, nad którą pracuje Sejm, jest projekt umożliwiający opublikowanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, wydany niezgodnie z przepisami prawa. W myśl zapisów ustawy opublikowane mają zostać trzy wadliwie wydane wyroki Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca, 11 sierpnia oraz 7 listopada 2016 roku, z odpowiednią adnotacją o zmiennie ustawy, do której się odnoszą. O zarządzeniu publikacji ma decydować prezes Trybunału.

Zdaniem przedstawicieli opozycji proponowane przez rozwiązania w zakresie publikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego to cofnięcie się koalicji rządzącej na całej linii: PiS przyznaje się do błędu i okłamywania opinii publicznej, że nie było wyroków TK, natomiast robią to w sposób absurdalny, ponieważ nakazuje premierowi opublikować wyroki. Jeśli jest to wyrok, to nie potrzebna jest ustawa, a jeżeli to nie jest wyrok, to nie można zmusić ustawą premiera, żeby łamał konstytucję – powiedział dla Radia Wnet Borys Budka, który podkreślił jednocześnie, że: Jeżeli Sejm przyjmie ustawę o TK, to Prawo i Sprawiedliwość przyzna, że premier Beata Szydło przez dwa lata łamała prawo, nie publikując wyroków.

Zdaniem posłów koalicji ogłoszenie rozstrzygnięć wydanych z wadą prawną nie będzie miało wpływu na skład Trybunału Konstytucyjnego. Poseł Bartłomiej Wróblewski podkreślił, że twierdzenia opozycji nieodopowiadają stanowi prawnemu: To nie jest właściwa teza. Te wyroki będą opublikowane, bo takie jest oczekiwanie na poziomie europejskim, ale tamto rozstrzygnięcie zapadały z istotnymi wadami prawnymi co do składu. Nie wydaje się, aby dzisiaj, kiedy mamy zupełnie inny stan prawny, miały wpływ na funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego.

W ramach prac komisji sprawiedliwości w środę późnym wieczorem zgłoszone zostały istotne poprawki, które zmieniają zasady odwoływania prezesów sądów oraz zasady powołania pierwszego posiedzenia nowowybranej Krajowej Rady Sądownictwa.

 

ŁAJ

Wszystko wskazuje na to, że prezydent podpisze ustawy o SN i o KRS / Jan Maria Jackowski w Radiu WNET [VIDEO]

Senator w Poranku WNET skrytykował falandyzację prawa, na której opiera się dotychczasowa działalność KRS, a także brak apolityczności wielu sędziów. Zapraszamy do obejrzenia rozmowy z Poranka WNET.

 


Paweł Kukiz: Trzymam kciuki za prezydenta, żeby niezłomnie stał na straży interesów obywateli, a nie partii politycznych

W piątkowym Poranku WNET Krzysztof Skowroński rozmawiał z liderem Ruchu Kukiz’15 o gruntownej reformie wymiaru sprawiedliwości i konflikcie między prezydentem a większością parlamentarną.

 

Dzisiaj po godzinie 17 dojdzie do czwartego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim w sprawie kształtu reformy Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. Zdaniem przewodniczącego klubu poselskiego Kukiz’15 propozycje PiS nie są prawdziwą reformą sądów: – Zamiast zacząć reformować sądownictwo na dole i wprowadzić sędziów pokoju, wybieranych w jednomandatowych okręgach wyborczych, zaczyna się od góry, czyli od wywalenia dotychczasowych sędziów Sądu Najwyższego i wprowadzenia swoich ludzi. Dlatego te wszystkie poprawki prezydenta idą w dobrym kierunku, szczególnie wybór członków KRS 3/5 głosów oraz wprowadzenie ławników do izby dyscyplinarnej.

– Tutaj można podać przykład włoski, gdzie wybierano sędziów przez dwa lata, ale w końcu się udało – tak Paweł Kukiz odpowiedział na obawy, że wprowadzenie większości 3/5 może uczynić niemożliwym dokonanie wyboru sędziów do KRS z powodu niemożliwości osiągnięcia konsensusu w Sejmie.

Gość Poranka Wnet popiera propozycje przedstawiane przez prezydenta Andrzeja Dudę: – Kukiz’15 cały czas trzyma kciuki za prezydenta, za tę niezłomną postawę, za czuwanie nad interesem obywatelskim, a nie partyjnym. Jestem ostatnią osobą, która sprzeciwiałaby się przewietrzeniu salonów sędziowskich.

Wprowadzenie wybieralnych sędziów pokoju oraz ograniczenie ilości spraw przypadających na jednego sędziego to podstawa sanacji wymiaru sprawiedliwości według klubu Kukiz’15. – Reforma sądów jest potrzebna nie tylko po to, aby rozliczyć poprzednią ekipę sędziowską, ale przede wszystkim po to, aby postępowania nie toczyły się wiecznie, aby sądy zostały odblokowane. Bez wprowadzenia sędziów pokoju sądów nie zreformujemy – stwierdził Paweł Kukiz w Poranku WNET. [related id=42695]

– Likwidowanie ordynacji większościowej tam, gdzie ona obecnie funkcjonuje, to jest zbrodnia, to jest po prostu antypolskie i antyobywatelskie – przewodniczący klubu Kukiz’15 skrytykował również proponowaną przez PiS reformę prawa wyborczego. Oświadczył, że bardzo mocno wsparłby rządzącą partię, gdyby chciała wprowadzić dwukadencyjność w samorządach, tak żeby były dwie kadencje po pięć lat.

Tematem rozmowy Krzysztofa Skowrońskiego z Paweł Kukizem był również protest lekarzy rezydentów i kwestia reformy służby zdrowia. – Czekam, żeby prezydent włączył się w sprawę reformy służby zdrowia. Bo my nie zreformujemy służby zdrowia w ciągu czterech czy ośmiu lat. Reforma wymaga lat kilkunastu. Żebyśmy mogli za kilkanaście lat cieszyć się sprawną służbą zdrowia, prezydent powinien zaprosić wszystkie opcje polityczne w Polsce i zaproponować napisanie wspólnej ustawy o pacjencie, może być ona oparta na ustawie Religi – powiedział gość Poranka. Uważa, że między wszystkimi siłami politycznymi powinna zostać zawarta umowa, zgodnie z którą wszyscy będą realizować założenia tej ustawy.

ŁAJ

Rozmowa z Pawłem Kukizem dostępna jest w części piątej Poranka WNET.

Profesor Michał Seweryński: Ustawa o szkolnictwie wyższym nie uwzględnia niedochodowych dziedzin nauki

Rozwiązania proponowane przez ministra Gowina, zdaniem profesora, zmarginalizują nauki humanistyczne w Polsce. A zakładane przez ustawę pozbawienie autonomii ośrodków akademickich to chybiony pomysł.

Gość Poranka WNET senator Michał Seweryński podchodzi krytycznie do ustawy o szkolnictwie proponowanej przez Jarosława Gowina. Jak sam zaznaczył, nie mówi tego jako polityk PiS, ale przede wszystkim jako były minister edukacji i szkolnictwa wyższego, a także b. rektor Uniwersytetu Łódzkiego i wieloletni nauczyciel akademicki. Zgadza się, co prawda, z kierunkiem zmian proponowanych przez aktualnego ministra szkolnictwa wyższego, bo reforma jest koniecznością, ale ma duże zastrzeżenia co do konkretnych rozwiązań proponowanych w ustawie, która zmieni również sytuację w polskiej nauce.

– Koncepcja jest dobra (…), ale sposób, w jaki chce to zrobić minister Gowin, przynajmniej w kilku punktach budzi zasadnicze wątpliwości – powiedział Seweryński, który uważa zakładane przez ustawę narzędzia, mające mierzyć „stopień naukowości uczelni”, za wysoce dyskusyjne. – Jeżeli podstawą oceny uczelni ma być, kto i gdzie publikuje, i w jakim języku (…), to pytam się, kto będzie publikował w prestiżowych anglojęzycznych pismach o największej poczytności teksty naukowe, które dotyczą języka polskiego czy dziejów Polski?

Jego zdaniem uniemożliwia to uczelniom o profilu humanistycznym otrzymanie wysokiego stopnia naukowości. – W dziedzinie nauk humanistycznych, społecznych, a nawet ekonomicznych będzie bardzo trudno osiągnąć wysoką liczbę punktów, aby znaleźć się w grupie najlepszych uczelni w Polsce – powiedział profesor Seweryński. – Uczelnie zajmujące się badaniami empirycznymi, działające na polu techniki i medycyny, tych wszystkich zastosowalnych nauk, będą na pewno w przewadze.

– Pomysł dobry, tylko jak mierzyć tę uczoność i czy wszystkie dyscypliny naukowe można mierzyć tymi samymi instrumentami? Myślę, że nie. Uważam, że w tym miejscu trzeba tę ustawę gruntownie poprawić – powiedział senator. Przyznał, że istnieją w Polsce nauki, w których dążenie do włączenia się w globalny nurt nauki sprawia, że nie tworzy się już naukowego języka polskiego, ale wprost przechodzi się na angielski, co może mieć dalekosiężne konsekwencje w przyszłości. – Jest to szczególnie groźne w naukach technicznych, gdzie przybywają ciągle nowe odkrycia i technologie.

– Na temat nowej ustawy proponowanej przez ministra Gowina najczęściej wypowiadają się ludzie, którzy nie mają pojęcia o systemie szkolnictwa wyższego, problemach sektora badań naukowych i próbują to polityzować – twierdzi wicemarszałek Senatu Michał Seweryński.

Nie podobają mu się również pomysły ograniczenia autonomii uczelni wyższych, zwłaszcza tych mających długie tradycje akademickie, o największym potencjale kadrowym i naukowym. Propozycja powołania Rady Uczelni przez senat, która będzie składać się w większości z osób spoza uczelni, również budzi jego opór.

– Tę koncepcję uważam za całkowicie błędną. Nie mam nic przeciwko temu, aby istniała w systemie szkolnictwa wyższego jakaś społeczna rada, która miałaby kompetencje opiniodawcze i była formą społecznej kontroli nad tym, co szkoły wyższe w Polsce robią, ale żeby wskazywała rektora, co więcej, wyznaczała mu wynagrodzenie, to jest faktycznie uzależnienie rektora od instytucji zewnętrznej – powiedział senator. Nie ma wątpliwości, że rozwiązania tego typu, jak wysuwanie kandydata na rektora tylko przez tę radę, to forma uzależnienia rektora, który będzie zmuszony działać niekoniecznie zgodnie z interesem uczelni, a przede wszystkim zgodnie z radą. – Jest to grube nieporozumienie – podkreślił.

– Mogę sobie wyobrazić model menedżerski zarządzania uczelnią wyższą, ale nie akademią. To może sprawdzić się w szkołach zawodowych – mówił w Poranku nasz gość. Jak zauważył, nowa ustawa powinna odnieść się również do sprawy statutów uczelni wyższych, bowiem aktualnie pisane są one bez żadnego nadzoru i mogą stać w sprzeczności z ustawodawstwem polskim.

Na wprowadzanie zmian do ustawy o szkolnictwie wyższym – zdaniem profesora – jest jeszcze czas, bowiem znajduje się ona w fazie prac w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Wierzy on w dobrą wolę ministra Gowina, który również zainteresowany jest w przeprowadzeniu dobrej reformy w szkolnictwie wyższym.

Jak uważa senator Seweryński, prezydenckie weto wobec ustaw o KRS i SN to nic innego jak „forma wypowiedzi”. Reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce jest niezwykle trudna, bo dotyczy wymiaru organizacyjnego, kadrowego i procesowego. O jej potrzebie nikt już nawet nie dyskutuje, ma bardzo duże poparcie społeczne.

[related id=42345]- Trudno żeby sprawy tak zasadnicze nie rodziły dyskusji, zwłaszcza że są uwikłane w kontekst polityczny – zauważył szef senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji, który uważa, że dyskusje polityków dodatkowo utrudniają prace nad reformą wymiaru sprawiedliwości, bowiem „oni rozpatrują ją w kontekście swojej pozycji i zamierzeń politycznych”.

Przyznał, że sam miał wątpliwości co do rozwiązań zaproponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości w ustawie o KRS, zwłaszcza to, żeby Prokurator Generalny wskazywał kandydatów na sędziów.

– Przynajmniej część środowiska sędziowskiego stała się stroną w sporze politycznym – powiedział Michał Seweryński, uznając to za jedną z przyczyn tak wysokiego napięcia wokół reformy wymiaru sprawiedliwości. – Jest to sprzeczne z apolitycznością, która powinna cechować sędziów. Część tego środowiska zajęła wyraźnie stanowisko krytyczne, a nawet wrogie wobec obecnego rządu i władzy. To jest zdecydowane złamanie standardów konstytucyjnych, które wymagają od sędziego, żeby był apolityczny.

Jego zdaniem adwokaci, którzy są członkami korporacji zawodowej, nie mają obowiązku apolityczności.

– Mam przed oczami co najmniej kilku prominentnych przedstawicieli środowiska sędziowskiego, którzy wypowiadali się na politycznych wiecach i spotkaniach tak jak wypowiadają się politycy, jednoznacznie przeciwko legitymizowanej wyborami władzy, a z poparciem wobec opozycji politycznej – powiedział pytany, czy sędzia Małgorzata Gersdorf złamała zasadę apolityczności sędziego.

 

MoRo

Wywiad z profesorem Seweryńskim w części czwartej Poranka WNET

Lidia Staroń: Niezawisłość sędziowska nie powinna oznaczać nietykalności. Do sądów po sprawiedliwość, a nie po wyroki

Skandaliczna nominacja w MF Roberta Torenca, byłego szefa Izby Celnej w Olsztynie. Również o układach typu mafijnego tworzonych przez prezesów spółdzielni mieszkaniowych i reformie sądownictwa.

Lidia Staroń, senator niezrzeszony z Olsztyna, była gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku Radia WNET.

– Jestem tym co najmniej zaskoczona – powiedziała pani senator, pytana o Roberta Torenca, który, jak donosiły media w ubiegłym tygodniu, obejmie stanowisko zastępcy dyrektora departamentu kontroli celnej, podatkowej i kontroli gier w Ministerstwie Finansów. – Pomagałam ludziom w Olsztynie w różnego typu interwencjach, zresztą skutecznych, dotyczących tej osoby. Torenc był mocno wspierany przez wiceministra finansów Jacka Kapicę (za koalicji PO-PSL – przyp. red.) i właściwie otoczony parasolem ochronnym. Tam była sprawa mobbingu, ale nie tylko.

[related id=41336]Przypomnijmy, że sprawa Torenca była głośna w regionie, bowiem wykryto, że za jego szefowania w Izbie Celnej w Olsztynie istniał dosłownie jawny przemyt na granicy, a osoba, która to ujawniła, była mocno szykanowana. Na szczęście m.in. dzięki interwencjom pani senator udało się tej osobie „wyjść z opresji w miarę cało”. Tylko, jak widać, Robert Torenc – który już 7 grudnia 2014 r. trafił do Ministerstwa Finansów, gdzie pełnił obowiązki starszego eksperta Służby Celnej w Departamencie Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier i został awansowany za rządów PO-PSL na zastępcę dyrektora tego departamentu – został również doceniony przez PiS. A przecież Torenc odszedł ze stanowiska dyrektora Izby Celnej w Olsztynie w atmosferze skandalu – oskarżenia o mobbing, a w dodatku Prokuratura toczyła wobec niego postępowanie, bowiem istniały podejrzenia o korupcję i zaniechania dotyczące przeciwdziałania temu zjawisku na przejściu w Bezledach.

Popularność w Olsztynie i na Mazurach przyniosły senator Lidii Staroń liczne interwencje, w których „ujmowała się za ludźmi” często pokrzywdzonymi przez wymiar sprawiedliwości, który, jak to ujęła, czasami trzeba by nazywać „wymiarem niesprawiedliwości”.

– Liczę na znaczące zmiany w wymiarze sprawiedliwości i to nie tylko te, które zaproponował prezydent, czyli dotyczące Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. Konieczna jest nowa ustawa o biegłych i o syndykach – powiedziała senator Staroń.

Wprowadzenie zmian proponowanych przez prezydenta w ustawie o Sądzie Najwyższym jest dla niej szczególnie istotne z powodu instytucji „skargi nadzwyczajnej”, która wreszcie nie odwołuje się do zagadnień prawnych czy kwestii proceduralnych, takich jak kasacja. – Jest to instytucja, o którą od lat walczę, i jeżeli stanie się to prawem, będziemy mieć w końcu narzędzie odwoławcze od orzeczeń prawomocnych, gdzie sąd myli się i jest rażąca niesprawiedliwość.

Jej zdaniem potrzeba gruntownej reformy sądownictwa jest paląca, bowiem od lat w tej kwestii nic się nie zmieniało i ma to zdecydowanie negatywny wpływ na poczucie sprawiedliwości społecznej. Podkreśliła, że aktualnie instytucje prawne nie dają możliwości odwołania się od niesprawiedliwego wyroku.

– Ludzie powinni iść do sądu po sprawiedliwość, a niestety bardzo często jest tak, że otrzymują wyroki, ale nie ma tam sprawiedliwości – podkreśliła senator. Uważa, że równie problematyczna jest przewlekłość postępowań.

Wprowadzenie zmian w instytucji Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym jest, jej zdaniem, także konieczne, bowiem „konia z rzędem temu, kto jest w stanie doprowadzić do uchylenia immunitetu sędziowskiego przy postępowaniach karnych. Jest to prawie nieosiągalne”. Ma nadzieję, że gdy zostaną wprowadzone zmiany, „w tyle głowy u każdego sędziego i prokuratora zaistnieje myśl, że może zostać ze swojego postępowania rozliczony”.

– Niezawisłość sędziowska nie powinna oznaczać nietykalności – podkreśla rozmówczyni. Uważa, że postępowanie totalnej opozycji jest co najmniej nie na miejscu – ludziom tym chodzi jedynie o dorwanie się do władzy. – Jeżeli się nie ma programu, to się jest totalną opozycją.

W Olsztynie Lidia Staroń walczyła przez lata ze swego rodzaju układem powiązanym ze spółdzielniami mieszkaniowymi. – To kolejny obszar, który trzeba zmienić, gdyż dochodziło tam i dochodzi do wielu nieprawidłowości czy wręcz brutalnego bezprawia.

Przypomniała, że w PRL-u wielu ludzi władzy było właśnie osadzanych w tego typu placówkach, gdzie mieli szereg możliwości, bo w grę wchodziły mieszkania, towar nader chodliwy w tamtym okresie, którego dystrybucją zajmowało się państwo.

– Tacy prezesi budowali sobie latami swego rodzaju układ w miastach i miasteczkach Polski – powiedziała pani senator. Jak sama przyznaje, zajmując się interwencjami w konkretnych sprawach na terenie Olsztyna, nie wiedziała, z czym ma do czynienia. Dopiero wgląd w materiały operacyjne otworzył jej oczy. – Jeżeli sędzia telefonicznie uzgadnia z prezesem, jak ma wyglądać postępowanie, jaki ma być wyrok w danej sprawie, jeżeli prokurator uzgadnia, co ma zrobić, a czego nie (…) W Polsce niejeden przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości za tego typu usługi dostawał mieszkanie, pracę, a taka sieć zależności jest bardzo trudna do udowodnienia.

Przypomniała swoją interwencję z Olsztyna, gdzie prezes spółdzielni podjął decyzję o wyrzuceniu z własnościowego mieszkania matki w dziewiątym miesiącu ciąży z szóstką dzieci. Zabrano jej mieszkanie bez odszkodowania. Jedynym winnym, zgodnie z orzeczeniem sądu, była księgowa z owej spółdzielni, której córka otrzymała to mieszkanie za darmo i sprzedała je po cenie rynkowej. W pierwszej instancji sąd zasądził wyrok jednego roku w zawieszeniu na dwa lata, przy czym prokuratura nie apelowała w tej sprawie. W dodatku sędzia odmówił jej wydania uzasadnienia wyroku. Po licznych interwencjach sąd zmienił skład orzekający i w końcu jej wydano ten dokument.

– Finał tego po latach, dzisiaj, jest taki, że główny winowajca oczywiście jest niewinny, zgodnie z orzeczeniem sądu. Po 18 latach walki ta matka za swoje 60-metrowe mieszkanie otrzymała, jako naprawienie szkody, 22 tysiące złotych, które ma dostać w ciągu roku. To jest ta sprawiedliwość – powiedziała z gorzkim wyrzutem pani senator. Jak mówi, ma mimo wszystko głęboką nadzieję, że do tego typu kuriozalnych wyroków po reformie wymiaru sprawiedliwości nie będzie więcej dochodziło.

MoRo

Prezydent proponuje zmiany w Sądzie Najwyższym i nowy 15 osobowy KRS

Sędzia SN ma przechodzić w stan spoczynku po ukończeniu 65 lat. SN ma rozpatrywać skargi nadzwyczajne na prawomocne wyroki, również w sprawach, które uprawomocniły się po 17.10.1997 r.

[related id=3957]We wtorek po południu projekt ten trafił do Sejmu; ujawniono go potem na stronie internetowej prezydenta. Propozycja liczy 74 strony i składa się ze 132 artykułów; dołączone do niej jest 24-stronnicowe uzasadnienie.

Główne założenia projektu prezydent Andrzej Duda przedstawił w poniedziałek. Informował wtedy, że jedną z głównych propozycji, która ma „charakter prospołeczny” i była przez niego obiecywana w kampanii wyborczej, jest wprowadzenie skargi nadzwyczajnej, czyli możliwości „wniesienia skargi od każdego prawomocnego orzeczenia” każdego sądu.

„Jednym z głównych motywów przeprowadzenia reformy sądownictwa, w tym SN, jest bardzo niskie zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości. Na ten stan rzeczy złożyły się różne okoliczności, w tym przede wszystkim szereg orzeczeń, które budzą nie tylko uzasadnione wątpliwości prawne, ale także w sposób rażący naruszają pryncypia wynikające z zasady sprawiedliwości” – zaznaczono w uzasadnieniu projektu.

Według projektu, „skargę nadzwyczajną wnosi się w terminie 5 lat od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia”. „Niedopuszczalne jest uwzględnienie skargi nadzwyczajnej na niekorzyść oskarżonego wniesionej po upływie 6 miesięcy od uprawomocnienia się orzeczenia lub od rozpoznania kasacji” – podkreślono. „Od tego samego orzeczenia w interesie tej samej strony skarga nadzwyczajna może być wniesiona tylko raz” – głosi przepis.

[related id=39731]Projektodawca – jak wynika z uzasadnienia – zdecydował się także na wprowadzenie przepisu zgodnie, z którym „wniesienie skargi nadzwyczajnej od prawomocnych orzeczeń kończących postępowanie w sprawach, które uprawomocniły się po dniu 17 października 1997 r.” będzie możliwe w okresie trzech lat od dnia wejścia w życie ustawy.

„Jednocześnie wprowadza się zastrzeżenie, że jeżeli od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia upłynęło pięć lat, a orzeczenie wywołało nieodwracalne skutki prawne lub przemawiają za tym zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w konstytucji, SN może ograniczyć się do stwierdzenia wydania zaskarżonego orzeczenia z naruszeniem prawa oraz wskazania okoliczności, z powodu których wydał takie rozstrzygnięcie” – wskazano.

Skargi te miałyby być badane przez dwóch sędziów SN i jednego ławnika SN, zaś jeżeli skarga nadzwyczajna dotyczy orzeczenia SN, sprawę rozpoznaje pięciu sędziów SN oraz dwóch ławników SN.

Skargę będzie można wnieść jeżeli skarżone orzeczenie narusza zasady, albo wolności i prawa człowieka lub obywatela określone w konstytucji, albo „w sposób rażący” narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie. Będzie ją można wnieść także wtedy, gdy „zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego”.

Zgodnie z projektem skargę nadzwyczajną będą mogli wnieść: prokurator generalny, RPO, grupa co najmniej 30 posłów lub 20 senatorów, oraz – w zakresie swojej właściwości – prezes Prokuratorii Generalnej RP, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego i Rzecznik Finansowy.

Skarga nadzwyczajna grupy posłów lub senatorów wnoszona będzie przez marszałka Sejmu lub marszałka Senatu, który – oprócz wskazanego przez grupę posłów lub senatorów przedstawiciela – będzie mógł upoważnić pracownika Kancelarii Sejmu lub Senatu, adwokata lub radcę prawnego do jej popierania.

Obok funkcjonujących obecnie w SN izb: cywilnej, karnej oraz – zmodyfikowanej – Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych „dla realizacji nowych, niezwykle ważnych ustrojowo funkcji, projekt ustawy wyodrębnia dwie nowe izby: kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych oraz dyscyplinarną”. Izba Wojskowa uległaby likwidacji. Jej sprawy przejęłaby Izba Karna.

„Izba Dyscyplinarna, z uwagi na swoje społecznie ważne zadania, zyskuje szczególny status pośród izb SN. W zakresie właściwości Izby Dyscyplinarnej, jej wewnętrznej organizacji oraz zasad wewnętrznego postępowania, część zadań I Prezesa SN oraz Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN wykonywać będzie odpowiednio Prezes SN kierujący pracą Izby Dyscyplinarnej oraz Zgromadzenie Sędziów Izby Dyscyplinarnej” – przewidziano.

Zaproponowano utworzenie odrębnej kancelarii Prezesa SN kierującego pracą Izby Dyscyplinarnej; izba ta będzie też mogła samodzielnie kształtować projekt swojego budżetu, przy czym zaplanowana kwota wydatków nie będzie mogła być wyższa niż 15 proc. średniej kwoty wydatków SN.

W projekcie przewidziano szereg przepisów przejściowych. „Jednym z nich jest (…) przepis dotyczący przeniesienia w stan spoczynku sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Z tym wiąże się także przepis określający procedurę w razie przejścia w stan spoczynku sędziego pełniącego urząd I Prezesa SN lub Prezesa SN i konieczności wybrania nowego prezesa” – zaznaczono w uzasadnieniu.

Jak przewidziano, co do zasady sędzia SN będzie przechodził w stan spoczynku po ukończeniu 65 lat, chyba że nie później niż na sześć miesięcy i nie wcześniej niż na dwanaście miesięcy przed ukończeniem tego wieku złoży oświadczenie o woli dalszego zajmowania stanowiska, a prezydent wyrazi na to zgodę. Sędzia SN – kobieta mogłaby przejść w stan spoczynku po ukończeniu 60 lat.

„W ciągu sześciu miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy sędzia SN może przejść w stan spoczynku, składając za pośrednictwem I Prezesa SN oświadczenie Prezydentowi RP” – głosi kolejny przepis. W stan spoczynku automatycznie przeszliby zaś sędziowie z likwidowanej Izby Wojskowej.

Jak wskazano, jeśli na skutek tych regulacji doszłoby do konieczności wyboru I Prezesa SN lub Prezesa SN, do czasu objęcia stanowiska przez wybranego sędziego prezydent powierzyłby kierowanie SN lub jego izbą „wskazanemu przez siebie sędziemu SN”. Ponadto – jako dodano – przepis „został tak skonstruowany”, aby kandydatów na stanowisko nowego I Prezesa SN „mogło wskazać dopiero Zgromadzenie Ogólne w odnowionym składzie”.

„Często powtarza się, że w SN przeprowadzona została dekomunizacja i nie zasiadają tam osoby, które angażowały się w działalność PZPR. Tymczasem, okazuje się, że istotnie, doszło po roku 1989, do dekomunizacji SN, ale, niestety, osoby, które były związane z PZPR, zostały powołane do pełnienia zaszczytnego urzędu sędziego SN już w wolnej Polsce” – wskazano w uzasadnieniu projektu.

Jak podkreślono „wśród osób tych jest osoba, która w czasie stanu wojennego była nie tylko aktywnym działaczem PZPR, ale także sporządzała dla KC PZPR codzienną informację o realizacji przez sądy ustawodawstwa stanu wojennego, czy też osoba, która pełniła w przeszłości funkcję I sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR w sądzie”.

„O ile tuż po zmianie ustroju w orzecznictwie Trybunałów Konstytucyjnych państw Europy Środkowo-Wschodniej akceptowano, jako słuszną i dopuszczalną, przesłankę eliminacyjną w postaci współdziałania z poprzednim systemem, o tyle w Polsce nigdy na ten krok się nie zdecydowano” – wskazano w uzasadnieniu.

Według uzasadnienia „orzecznictwo polskiego Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego rozmiękczało lub wprost wskazywało na niezgodność z Konstytucją RP narzędzi ustaw lustracyjnych”. „Często sprzeciwiały się nim szerokie środowiska prawnicze, a wielu z tych, którzy czynili to pod hasłami obrony demokracji – jak się następnie okazywało – występowało w swojej sprawie” – podkreślono.

Nowelizując Prawo o ustroju sadów powszechnych, projekt Andrzeja Dudy wprowadza „nowy, przyspieszony tryb uchylenia immunitetu w przypadku popełnienia przez sędziego najpoważniejszych przestępstw”.

Zgodnie z nimi m.in. sąd dyscyplinarny rozpoznawałby wniosek o zezwolenie na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej w 14 dni od wpłynięcia, a jeśli wniosek dotyczyłby sędziego ujętego na gorącym uczynku przestępstwa zagrożonego karą co najmniej 8 lat więzienia, sąd dyscyplinarny musiałby decydować nie później niż przed upływem 24 godzin.

W odniesieniu do spraw dyscyplinarnych sędziów SN przewidziano, że będą one rozpatrywane w pierwszej instancji przez SN w składzie dwóch sędziów Izby Dyscyplinarnej oraz jednego ławnika, a w drugiej – w składzie trzech sędziów i dwóch ławników.

Ustawa przewiduje również kompetencje prezydenta w zakresie postępowania dyscyplinarnego prowadzonego wobec sędziów SN. Prezydent będzie mógł wyjść z inicjatywą powołania, z grona sędziów SN, sądów powszechnych i wojskowych, Nadzwyczajnego Rzecznika Dyscyplinarnego.

Nowa ustawa o SN miałaby wejść w życie po trzech miesiącach od jej ogłoszenia.

We wtorek do Sejmu trafił także drugi z zapowiadanych projektów prezydenckich – nowela ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Do reprezentowania swego stanowiska w pracach parlamentu nad tymi projektami Andrzej Duda upoważnił Annę Surówkę-Pasek, podsekretarza stanu w kancelarii prezydenta oraz swą doradczynię Zofię Romaszewską.

PAP/MoRo