Reforma sądownictwa/Węgry: Stoimy u boku Polski i wzywamy Komisję Europejską, by nie przekraczała swoich pełnomocnictw

„Węgry są solidarne z Polską” – oświadczył w czwartek szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto w związku z krytyką planowanych w Polsce zmian w sądownictwie ze strony Komisji Europejskiej.

„Stoimy u boku Polski i wzywamy Komisję Europejską, by nie przekraczała swoich pełnomocnictw i nie próbowała działać jako ciało polityczne, bo w Unii Europejskiej ciałem politycznym jest Rada Europejska, czyli ciało składające się z szefów państw i rządów unijnych państw członkowskich, nie zaś Komisja Europejska” – oznajmił Szijjarto.

KE oświadczyła w środę, że jest bliska uruchomienia art. 7 traktatu unijnego, przewidującego sankcje w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie. Według wiceszefa KE Fransa Timmermansa znoszą one niezależność sądów i zagrażają rządom prawa w Polsce.

Szijjarto zapewnił, że Węgry są solidarne z Polską, a premier Węgier Viktor Orban w liście przesłanym premier Beacie Szydło w czwartek rano zapewnił ją o przyjaźni i solidarności Węgier.

Według szefa węgierskiej dyplomacji Komisja Europejska „rozpętała nagonkę” na kilka państw środkowoeuropejskich, które – jak podkreślił – szczerze i jasno mówią o wyzwaniach stojących przed Europą i były zdolne udzielić na nie skutecznych odpowiedzi. W ramach tej nagonki Komisja „upatruje sobie a to Węgry, a to Polskę”, a najnowszym tego wyrazem jest to, iż KE wciąż próbuje ingerować w wewnętrzne sprawy Polaków – ocenił.

Szijjarto zaznaczył, że według unijnego prawa zadaniem Komisji powinno być czuwanie nad dotrzymywaniem porozumień, nie zaś „występowanie jako ciało polityczne” i „niewygłaszanie deklaracji o charakterze politycznym”.

Zdaniem węgierskiego ministra obecna „akcja” KE jest sprzeczna z unijnymi przepisami i podstawowymi wartościami europejskimi. „Jesteśmy zdumieni, że dotarliśmy do kolejnego etapu tej nagonki” – oznajmił.

PAP/MoRo

 

Sejm uchwalił nową ustawę o Sądzie Najwyższym. „Chcemy weta” manifestacje przed Pałacem Prezydenckim i Sejmem

Sejm uchwalił nową ustawę o Sądzie Najwyższym, która przewiduje m.in. możliwość przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Zjednoczona opozycja protestuje pod Sejmem i Pałacem Prezydenckim.

fot. PAP/ Bartłomiej Zborowski

Protestujący przeciw reformie sądownictwa przeszli sprzed Pałacu Prezydenckiego przed Sejm. „Chcemy weta” – skandowali. Zapowiedzieli, że pozostaną przed siedzibą parlamentu.
Od odczytania przez aktorkę Joannę Szczepkowską preambuły do Konstytucji z 1997 r. rozpoczęła się w czwartek po godz. 20 manifestacja przeciwko reformie sądownictwa przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie.

Przed Pałacem Prezydenckim postawione zostały barierki, które zabezpieczają policjanci. Wyłączone z ruchu jest Krakowskie Przedmieście; od strony pl. Trzech Krzyży został zablokowany także wjazd na Nowy Świat.

Manifestujący docierali pod Pałac Prezydencki od strony Nowego Światu, od pl. Piłsudskiego i pl. Zamkowego. Trzymają flagi Polski i UE, pojedyncze osoby przyniosły także flagi partyjne Nowoczesnej i PO. Skandują: „zjednoczona opozycja”, „chcemy weta!”, „wolne sądy!”

Pod Pałac Prezydencki przyszli posłowie opozycji PO, PSL i Nowoczesnej, którzy opuścili odbywające się w tym czasie głosowania m.in. Grzegorz Schetyna i Władysław Kosiniak-Kamysz, a także Ryszard Petru. Jest również b. I prezes Sądu Najwyższego Adam Strzembosz powitany oklaskami.

W kulminacyjnym momencie demonstracji przed Pałacem Prezydenckim brało udział 14 tys. osób – poinformował PAP w czwartek wieczorem Mariusz Mrozek z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji. Rzecznik ratusza twierdzi, że w proteście uczestniczy 50 tys. osób.

Rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk napisał na swoim profilu na Twitterze, że w zgromadzeniu przed Pałacem Prezydenckim bierze udział ponad 50 tys. osób.

Uchwalono ustawę reformującą sądownictwo w Polsce

Uchwałę poparło 235 posłów, przeciw było 192, a 23 wstrzymało się. Teraz ustawa trafi do Senatu. Za przyjęciem nowego prawa opowiedziało się w czwartkowym głosowaniu 231 posłów PiS; trzech posłów rządzącego ugrupowania nie wzięło udziału w głosowaniu – Zbigniew Biernat, Jan Mosiński i Łukasz Rzepecki.

fot. PAP Sejm podczas uchwalania reformy sądownictwa

Ustawę o SN poparło ponadto troje posłów koła Wolni i Solidarni oraz jeden poseł niezrzeszony.

Przeciwko ustawie zagłosowali w czwartek wszyscy biorący udział w głosowaniu posłowie PO – 135 osób (w głosowaniu nie wzięła udziału Joanna Kluzik-Rostkowska), 26 posłów Nowoczesnej (nie głosowała Kornelia Wróblewska), 15 PSL, trzech posłów koła Unii Europejskich Demokratów oraz dwóch posłów niezrzeszonych.

Przeciw nowym przepisom o SN opowiedziało się ponadto 10, spośród 30 biorących udział w głosowaniu posłów Kukiz’15, m.in. wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka, przedstawiciel klubu w komisji sprawiedliwości Tomasz Rzymkowski, a także posłowie: Piotr Apel, Grzegorz Długi, Jakub Kulesza, Agnieszka Ścigaj; pozostałych 20 – w tym lider ugrupowania Paweł Kukiz – wstrzymało się od głosu.

Podzieleni byli również posłowie zrzeszeni w kole Republikanie; jeden poseł zagłosował przeciw projektowi, a jeden się wstrzymał. Od głosu wstrzymało się także dwóch posłów niezrzeszonych.

30 poprawek PiS
Nowa ustawa przewiduje m.in. utworzenie trzech nowych Izb SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku.

Posłowie wprowadzili ponad 30 poprawek PiS, które wnoszą do ustawy o SN m.in. propozycje zgłoszone przez prezydenta Andrzeja Dudę. Poprawki te wzmacniają kompetencje głowy państwa i wprowadzają przepis, że Sejm będzie wybierał sędziów członków KRS większością 3/5 głosów.

Inna poprawka – uwzględniająca wniosek prezydenta Andrzeja Dudy – zakłada, iż o tym, kto spośród obecnych sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy, ostatecznie zdecyduje prezydent, a nie – jak pierwotnie proponowano – minister sprawiedliwości. Zgodnie ze zmodyfikowanym przepisem „z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie Sądu Najwyższego, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, zostają przeniesieni w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów, których pozostanie w stanie czynnym zostało zatwierdzone przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”.

Kolejna poprawka przewiduje, że regulamin SN będzie określał prezydent w drodze rozporządzenia, a nie minister sprawiedliwości . Poprawką wydłużono też vacatio legis ustawy z 14 do 30 dni.

Fot. Pap/ Bartłomiej Zborowski Opozycja jednoczy siły w obronie status quo w wymiarze sprawiedliwości

Odrzuconych zostało natomiast ponad 1,3 tys. poprawek wszystkich klubów opozycyjnych: PO, Nowoczesnej, PSL i Kukiz’15.

Kukiz: Nie mogę zagłosować przeciw tej ustawie

– Ja nie mogę zagłosować przeciw tej ustawie, bo ja rozumiem intencję: skończenie z patologią w sądownictwie – powiedział lider Kukiz’15 Paweł Kukiz.

–  Panie prezesie, to nie jest reforma. To są tylko zmiany kadrowe. Przez reformę sądownictwa rozumiemy udział czynnika obywatelskiego w kontroli sądów, bo sądy powinny być pod kontrolą obywateli – dodał Paweł Kukiz.

Opozycja zdecydowanie przeciw 

Przed uchwaleniem projektu odbyła się debata, podczas której opozycja nawoływała do odrzucenia ustawy zaproponowanej przez PiS.

Grzegorz Schetyna podczas swojego wystąpienia dowodził, że każde głosowanie PiS „zapisze się w historii”. Lider Nowoczesnej zaapelował w czwartek w Sejmie do Polaków, aby wytrwali w walce o sądownictwo, a do sędziów Sądu Najwyższego, aby nie bali się „złej zmiany” i nie ulegali. Prezes PSL stwierdził, że zasada ugrupowania rządzącego, którą się ono kieruje, reformując polskie sądownictwo, to: „partia rządzi, partia sądzi”.

 

PAP/MoRo

Rzecznik PiS Beata Mazurek: Majdan, czyli co? Opozycja chce rozlewu krwi w Polsce?! My do tego nie dopuścimy!

Zdumiewają mnie wypowiedzi niektórych osób, które twierdzą, że w Polsce trzeba zrobić Majdan […] Czyli co, opozycja chce rozlewu krwi w Polsce?! – pytała posłanka ziemi chełmskiej w Poranku Wnet.

– Ma być tak, jak było, i żadnych reform totalna opozycja nie chce – powiedziała rzecznik PiS, posłanka ziemi chełmskiej Beata Mazurek pytana o wydarzenia, jakie miały miejsce w Sejmie w trakcie procedowania przepisów o KRS i Sądzie Najwyższym. Jej zdaniem totalna opozycja nie ma nic Polakom do zaoferowania poza utrzymaniem status quo.

– To, z czym mieliśmy do czynienia, to totalne awanturnictwo, granie na emocjach i wywoływanie konfliktu, paraliżowanie prac komisji tylko po to, aby nie przeprowadzać [related id= „31316”]reformy wymiaru sprawiedliwości  – podkreśliła Beata Mazurek, która przypomniała, że PiS swój program wyborczy pisał wspólnie z Polakami bardzo długo. Jej zdaniem walory tego programu zaważyły na tym, że dziś PiS może rządzić samodzielnie i dlatego „naszym obowiązkiem jest ten program realizować”. Reforma sądownictwa znalazła się jako jeden z filarów programowych PiS i dlatego ugrupowanie to czuje się zobligowane przez swoich wyborców do jej przeprowadzenia.

– W naszej ocenie wielu sędziów nie reaguje na patologię w swoim środowisku – powiedziała rzecznik PiS, podkreślając, że Polacy czekają na sprawiedliwość latami i często „są traktowani w tych sądach skandalicznie, bo wyroki są zaskakujące i niesprawiedliwe”.

– Sądownictwo cierpi na dwie choroby, to jest upadek zasad moralnych i etycznych oraz niesprawność, która skutkuje przewlekłością postępowań – powiedziała posłanka. Przywołała tu doniesienia medialne na temat skandalicznych zachowań niektórych sędziów, jak „jazda pod wpływem” czy kradzieże dokonywane w sklepach przez przedstawicieli tego zawodu.

– Ponad 70 procent ludzi źle ocenia wymiar sprawiedliwości. My go zmieniamy po to, aby ludzie, idąc do sądu, wiedzieli, że ta sprawiedliwość ich czeka i nieważne będzie to, czy jeden pan z jedną panią się dogada – podkreśliła Beata Mazurek. Jej zdaniem ludzie powinni mieć przeświadczenie, że gdy idą do sądu, to zostaną osądzeni w sposób właściwy, tzn. sprawiedliwy.

– Niedopuszczalna jest wypowiedź pierwszej pani prezes Sądu Najwyższego, która mówi, że za 10 tysięcy można przeżyć tylko na prowincji. (…) To jest skandaliczna wypowiedź świadcząca tylko o tym, że ta nadzwyczajna kasta nadal chce być uprzywilejowana. My z tym skończymy bez względu na to, z jakim oporem spotykamy się tu, w parlamencie, i na ulicach – zadeklarowała w imieniu partii.

– Rząd pani premier Beaty Szydło nie zrobi nic, żeby narazić bezpieczeństwo Polaków, dlatego nie zostaną podjęte żadne[related id=”31215″] decyzje, które by to bezpieczeństwo narażały na szwank – odpowiedziała Beata Mazurek, pytana, gdzie jest granica nakręcania spirali niepewności, która towarzyszy reformie systemu sprawiedliwości w Polsce.

Dodała, że polski rząd chce utrzymać bezpieczeństwo na obecnym poziomie, by ludzie, tak jak w Europie Zachodniej, nie musieli się bać wychodzić na ulice. Jej zdaniem opozycja nie cofnie się przed niczym. Podała tu jako przykład Jarosława Kaczyńskiego, który podczas ostatniego posiedzenia Sejmu „zareagował, tak jak zareagował”, „po latach kalumnii, błota bezkarnie rzucanego przez opozycję na niego samego, jak i na jego śp. brata Lecha Kaczyńskiego”.

– Zdumiewają mnie wypowiedzi niektórych osób, które twierdzą, że w Polsce trzeba zrobić Majdan. […] Czyli co, opozycja chce rozlewu krwi w Polsce?! My do tego nie dopuścimy – powiedziała rzecznik PiS. Zwróciła uwagę na fakt, że rozumując tak, jak to robi dzisiejsza opozycja, można by dojść do wniosku, że tylko jej przedstawiciele są godni, aby sprawować rządy. „A tak przecież nie jest!”, bo PiS wygrało wybory w sposób demokratyczny i ma dlatego mandat, aby realizować swój program wyborczy.

– Z czym totalna opozycja nie może się pogodzić, przy czym kłamią, manipulują, nakręcają spiralę nienawiści – podsumowała rzeczniczka PiS postępowanie opozycji.

Interwencja posłanki ziemi chełmskiej w sprawie obwodnicy

– Kiedy rządzili przez osiem lat [PO-PSL -przyp. red.], wielokrotnie mówili o tym, że będzie północna obwodnica Chełma – [related id= „31321”]powiedziała, pytana o to, posłanka Mazurek, której interwencja spowodowała, że wreszcie to rozwiązanie problemów komunikacyjnych Chełma weszło do programu budowy dróg krajowych na lata 2014-23.

Przy okazji każdych wyborów politycy Platformy i PSL przyjeżdżali do nas na Chełmszczyznę i mówili o tej obwodnicy – powiedziała posłanka, która uważa, że politycy tych formacji najczęściej w trakcie kampanii wyborczej obiecywali przysłowiowe „gruszki na wierzbie”, bowiem zapominali o finansowaniu i „bagatela, na te propozycje księżycowe brakowało 90 miliardów złotych”. Przypomniała, że kiedy PiS był u władzy w latach 2005-07, inwestycja w obwodnicę Chełma miała się rozpocząć w 2010 roku.

– Tylko dzięki Platformie i PSL Chełm jeszcze nie ma obwodnicy – podsumowała Beata Mazurek.

Całej rozmowy z Beatą Mazurek można posłuchać w części piątej Poranka Wnet z Chełma.

MoRo

Burzliwe obrady komisji ws. SN: poprawki PiS przyjęte w bloku, opozycji – odrzucone. Opozycja usiłowała wstrzymać obrady

Opozycja próbowała zablokować obrady sejmowej komisji sprawiedliwości. Pod koniec posiedzenia przewodniczącemu komisji wyrwano mikrofon. Poprawki PiS przyjęte w bloku, opozycji zostały odrzucone .

Wyjątkowo burzliwy przebieg miały w nocy ze środy na czwartek obrady komisji w celu zaopiniowania na czwartkowe głosowania ponad 1000 poprawek zgłoszonych w II czytaniu do projektu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym autorstwa posłów PiS. Zdecydowaną większość z nich złożyła Nowoczesna; blisko 300 – PO, a kilkanaście – PiS. Komisja mogła zacząć prace dopiero późnym wieczorem, w związku z koniecznością przygotowania materiałów dotyczących poprawek.

Najpierw krótko przed północą komisja przyjęła w jednym głosowaniu wszystkie poprawki PiS. Wniósł o to Waldemar Buda (PiS). „To skandal niezgodny z Regulaminem Sejmu” – protestowała opozycja. Jej wniosek, aby tak nie głosować, odrzucono. Wcześniej o opinię poproszono przedstawiciela Biura Legislacyjnego Sejmu. „W tej kwestii decyzja należy do Wysokiej Komisji” – odparł.

Szef komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) informował, że większość poprawek PiS ma charakter legislacyjny i doprecyzowujący, a tylko kilka „jest istotnych”. Jedna z poprawek PiS zakłada wydłużenie vacatio legis projektu z 14 do 30 dni. Kolejna przewiduje, że regulamin SN będzie określał Prezydent w drodze rozporządzenia, a nie Minister Sprawiedliwości.

Inna poprawka – uwzględniająca wniosek prezydenta Andrzeja Dudy – zakłada, iż o tym, kto spośród obecnych sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy, ostatecznie zdecyduje Prezydent, a nie – jak pierwotnie proponowano – Minister Sprawiedliwości. Przedłożono też jako poprawkę PiS wniosek prezydenta, by sędziów-członków KRS Sejm wybierał większością 3/5 głosów.

Krótko potem komisja negatywnie zaopiniowała – w kilku głosowaniach blokowych – wszystkie poprawki kolejnych klubów opozycyjnych: PO, Nowoczesna, PSL i Kukiz’15. Opozycja, która protestowała przeciw głosowaniom blokowym, próbowała blokować obrady. Głosowanie przyjęto okrzykami: „ORMO, ZOMO, cenzura”, „Nie ma zgody na takie metody”. „Wprowadzacie dyktaturę pana Kaczyńskiego”. Śpiewano także hymn państwowy.

Część przedstawicieli opozycji otoczyła stół prezydialny. Zapowiedzieli, że będą tam stać, aż przewodniczący zarządzi reasumpcję głosowań. „Pan zachowuje się jak poseł czasów stalinowskich” – mówił Borys Budka (PO) do Piotrowicza. Wnosił, by przestał on prowadzić obrady i zastąpił go Tomasz Rzymkowski (Kukiz’15); mówił, że obrady są nielegalne.

„To wy naruszacie porządek. Łamiecie konstytucję” – ripostował Marek Suski (PiS). Piotrowicz wiele razy prosił bezskutecznie o powrót posłów na miejsca i wyciszenie emocji.

Jeden mikrofon szefa komisji zabrała opozycja; trzymał go Ryszard Petru (N); drugi przytrzymywał przed politykami opozycji Suski. Taka sytuacja trwała wiele minut. Słychać było okrzyki: „Suski, oddaj mikrofon!” oraz ripostę: „Petru, oddaj mikrofon!”. Pogięte kartki z poprawkami rzucano na stół prezydialny. Około godz. 0.30 Piotrowicz ogłosił zamknięcie obrad.

Według opozycji blokowe głosowanie poprawek ze względu na przynależność klubową wnioskodawców, a nie ich meritum, „było absurdem”. Barbara Dolniak (N) stwierdziła, że zgodnie z Regulaminem Sejmu można głosować łącznie tylko takie poprawki, których przyjęcie lub odrzucenie rozstrzyga o innych poprawkach. Budka mówił, że nie można łącznie głosować poprawek, które dotyczą także wyboru członków KRS – których nie było w pierwotnym przedłożeniu posłów PiS o SN. „Idąc tym tropem, jutro do Kodeksu postępowania cywilnego wrzucicie opłatę paliwową” – oświadczył.

Wcześniej komisja odrzuciła wnioski PO, PSL i Nowoczesnej o odrzucenie projektu ustawy o SN w całości. Już wtedy posłowie opozycji otoczyli stół prezydialny. Piotrowicz zarządził pięć minut przerwy „na uspokojenie emocji”, które jednak narastały.

Kamila Gasiuk-Pihowicz (N) przekonywała, że projekt jest niekonstytucyjny, a wątpliwości budzi już sam tryb procedowania projektu. „Wam chodzi tylko o kadry i położenie łapy na wymiarze sprawiedliwości” – dodała. Budka mówił, że ustawa jako niekonstytucyjna nadaje się tylko do kosza, a poprawki prezydenta niczego nie zmieniają.

Przewodniczący KRS Dariusz Zawistowski apelował, by posłowie „nie rozpatrywali tego projektu w pośpiechu”.

„Dzisiaj są pana 65. urodziny, ale nie będziemy świętować. Dziś jest czas na żałobę i pogrzeb” – mówił do Piotrowicza Michał Szczerba (PO); jak przekonywał, projekt o SN „to niekonstytucyjny zamach na ustrój państwa”.

Komisja odrzuciła także wnioski opozycji o przerwę w procedowaniu. Krytykowano decyzję komisji o ograniczeniu czasu wystąpień do jednej minuty. Podkreślano, że nie było możliwości zapoznania m.in. ze wszystkimi poprawkami. Poseł Jerzy Jachnik (Kukiz’15) zwrócił się do nich: „Zachowujecie się jak w cyrku”.

Robert Kropiwnicki (PO) chciał odroczenia obrad do 10 września, aby dać czas na przygotowanie analiz przez m.in. Biuro Analiz Sejmowych. Innym powodem przerwy miała być chęć zapoznania się z licznymi poprawkami.

Przed Sejmem na noc pozostało kilkadziesiąt protestujących osób, część posłów opozycji po zakończonym posiedzeniu komisji poszła do wiecujących. Relacjonowali zdarzenia z Sejmu, zapraszali na czwartkowy wieczorny wiec przed Pałacem Prezydenckim i prosili o obecność od rana przed Sejmem.

PAP/MoRo

Paweł Kukiz: będziemy głosować przeciw ustawie o Sądzie Najwyższym, jeśli nie zostaną przyjęte nasze poprawki 

Będziemy za dalszym procedowaniem projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Będziemy robić wszystko, by jak najbardziej nadać sądom kontrolę obywatelską. Zawsze jest nadzieja, że posłowie PiS się nawrócą.

Paweł Kukiz był pytany w Sejmie, jak jego ugrupowanie zachowa się ws. projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. „Z całą pewnością będziemy za procedowaniem ustawy, za pracą nad ustawą. Zawsze jest nadzieja, że się nawrócą (posłowie PiS – PAP) i stwierdzą, że rzeczywiście kontroli obywatelskiej nie ma, że jest za dużo upartyjnienia, że jest za duża ingerencja urzędników”.

Poseł podkreślił, że jego ugrupowanie zagłosuje przeciwko ustawie, jeżeli nie zostaną uwzględnione zgłoszone poprawki tego klubu. „Jeżeli ustawa zostanie w takim kształcie, w jakim jest, też bez uwzględnienia jakichkolwiek naszych poprawek, to z całą pewnością zagłosujemy przeciw” – zadeklarował. Dodał, że nie jest w stanie przewidzieć, jak zagłosują wszyscy posłowie jego ugrupowania.

„Uważamy, że powinna zostać złożona poprawka, aby kompetencje, które PiS przyznało Zbigniewowi Ziobrze, scedować na prezydenta, jako tę instytucję, która została wybrana przez obywateli i jest ich bezpośrednim przedstawicielem. Na pewno będziemy robić wszystko, by jak najbardziej starać się nadać sądom kontrolę obywatelską, ale na ile to będzie możliwe, to czas pokaże” – zaznaczył Kukiz.

Klub Kukiz’15 zgłosił we wtorek poprawkę do projektu ustawy o SN, by to Prezydent, a nie Minister Sprawiedliwości wygasił kadencję sędziów Sądu Najwyższego.

Lider Kukiz’15 podkreślił, że nie jest zwolennikiem rozwiązania, by Minister Sprawiedliwości był jednocześnie Prokuratorem Generalnym. Jego zdaniem, Zbigniew Ziobro łączy w swoich rękach wszystkie władze: wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. „To są rzeczy niedopuszczalne” – ocenił.

Kukiz został też spytany o tempo prac nad projektami m.in. o Sądzie Najwyższym. W jego ocenie jest ono „wariackie i porażające”. „Tu nie ma żadnej dyskusji. Macie to klepnąć, a jak nie, to sami klepniemy” – ironizował.

We wtorek prezydent Andrzej Duda złożył projekt nowelizacji ustawy o KRS. Zgodnie z nim Sejm będzie wybierać członków Krajowej Rady Sądownictwa będących sędziami większością 3/5 głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Według uzasadnienia, ma to gwarantować konsensus różnych ugrupowań.

Zdaniem Kukiza, inicjatywa prezydenta zmusiła PiS do spowolnienia procedowania ustaw i rozmów z „przeróżnymi ugrupowaniami politycznymi, do szukania konsensusu”. Wyraził nadzieję, że przyczyni się to do podniesienia poziomu debaty publicznej w Polsce. W jego ocenie, „to krok w kierunku państwa obywatelskiego”. „Prezydent stanął ponad interesem partyjnym, pokazuje, że jest osobą działającą samodzielnie, zaczyna powoli być moim prezydentem” – oświadczył.

Lider Kukiz’15 został też spytany o słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który we wtorek w nocy, podczas drugiego czytania poselskiego projektu nowej ustawy o SN, w reakcji na słowa Borysa Budki (PO) powiedział: „Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami”.

W ocenie Kukiza to były „bardzo mocne słowa”. „Ale proszę sobie wyobrazić siebie, poddanych hejtowi przez całe lata, przy którym używa się nazwiska osób najbliższych” – mówił polityk. Jego zdaniem, Lech Kaczyński jest dziś „używany jako argument w debacie publicznej przez tych, którzy po kwietniu 2010 roku nie przestali z niego kpić”. Dodał, że to prowokacja oraz zaapelował do posłów o „opanowanie się”.

Podkreślił, że Jarosław Kaczyński powinien sam zdecydować, czy chce za swoje słowa przeprosić.

PAP/MoRo

Wiceszef KE Frans Timmermans chce uruchomienia wobec Polski art. 7 traktatu UE przewidującego sankcje

KE oznajmiła, że jest bliska uruchomienia art. 7 traktatu unijnego przewidującego sankcje, w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie, które zdaniem Timmmermansa zagrażają rządom prawa.

Wiceszef KE Frans Timmermans zapowiedział na konferencji prasowej w Brukseli, że w przyszłym tygodniu KE przygotuje procedurę o naruszenia prawa przez nasz kraj. Podkreślił, że Komisja jest też bliska uruchomienia art. 7. traktatu o UE. To tzw. opcja atomowa, na końcu której kraj może być objęty sankcjami.

Nałożenie sankcji na podstawie art. 7 nie jest jednak prostą sprawą. Unijne prawo przewiduje, że o uruchomienie tego przepisu unijnego traktatu może się zwrócić nie tylko Komisja Europejska, ale również Parlament Europejski lub jedna trzecia państw członkowskich. Kraje UE większością czterech piątych po uzyskaniu zgody PE mogą wówczas stwierdzić „istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia” przez dany kraj wartości unijnych. Dopiero w kolejnym kroku Rada Europejska – czyli szefowie państw i rządów – może jednomyślnie otworzyć drogę do sankcji.

Jednak w styczniu 2016 r. premier Węgier Viktor Orban w wywiadzie dla węgierskiego radia publicznego powiedział, że jego kraj nigdy nie poprze ewentualnych unijnych sankcji przeciwko Polsce.

Ze słów unijnego komisarza wynika, że w przyszłym tygodniu KE przygotuje i uruchomi w przyspieszonym trybie zwykłą procedurę o naruszenie prawa UE. Ta, w odróżnieniu do procedury praworządności, nie wymaga akceptacji państw członkowskich, a może się skończyć sprawą przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.

Jak mówił Timmermans, przyjęcie ustaw dotyczących zmian w wymiarze sprawiedliwości w Polsce oznaczałoby, że znalazłby się on pod pełną polityczną kontrolą rządu. Podkreślił, że ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, o sądach powszechnych i projekt ustawy o Sądzie Najwyższym stanowczo „wzmacniają systemowe zagrożenie dla rządów prawa” w Polsce.

„Każde z tych praw, jeśli będzie przyjęte, poważnie podważyłoby niezależność wymiaru sprawiedliwości. Razem zniosłoby niezależność sądownictwa i sprawiłoby, że znalazłoby się ono pod pełną polityczną kontrolą rządu” – oświadczył Timmermans.

Wiceszef KE przypomniał, że KE jeszcze w 2016 roku stwierdziła w swoich rekomendacjach, iż w Polsce występuje systemowe zagrożenie dla praworządności. „Obawy Komisji są podzielane zarówno przez Parlament Europejski, Radę UE (zasiadają w niej przedstawiciele państw członkowskich – PAP), Radę Europy, Komisję Wenecką i wielu innych niezależnych obserwatorów” – zaznaczył.

„Niedawne działania podjęte przez polskie władze w odniesieniu do systemu sprawiedliwości i sędziów znacznie wzmacniają zagrożenie dla praworządności” – dodał Timmermans, zaznaczając, że dlatego też KE zajęła się tą sprawą.

Jego zdaniem ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości w Polsce wzbudzają też wątpliwości, jeśli chodzi o ich zgodność z prawem UE. Jak uzasadniał, polskie sądy, jak sądy wszystkich krajów członkowskich, muszą zapewniać skuteczne środki w przypadku złamania prawa UE. Jak tłumaczył, w takim przypadku działają one jak sądy UE.

„To ma potencjalne znaczenie dla wszystkich, którzy robią interesy w Polsce lub nawet odwiedzają ten kraj. Sądzę, że każdy obywatel, jeśli znalazłby się w sądzie, wolałby nie myśleć, czy dany sędzia nie będzie miał telefonu od ministra, z instrukcjami. Tak nie działają niezależne sądy” – argumentował Timmermans.

Wiceszef KE powiedział, że reformy wymiaru sprawiedliwości wzbudzają wątpliwości konstytucyjne, ale ich niezależna ocena konstytucyjna jest niemożliwa ze względu na obecną sytuację związaną z Trybunałem Konstytucyjnym w Polsce.

Timmermans przypomniał, że w ramach procedury praworządności KE wystosowała opinie i dwie rekomendacje dotyczące sytuacji wokół TK. Jak wskazywał, legitymacja TK jest teraz poważnie osłabiona ze względu na to, że – jak mówił – nie zasiadają w nim wybrani prawidłowo sędziowie.

Wiceszef KE podkreślał, że polskie regulacje nie są jeszcze formalnie prawem i dlatego KE nie może jeszcze podjąć żadnych decyzji w ich sprawie. Zapowiedział przy tym szybkie przygotowanie rekomendacji w ramach procedury praworządności dla władz naszego kraju. Mają one być formalnie przyjęte przez kolegium komisarzy w przyszłym tygodniu.

Timmermans powiedział też, że zaprosił do Brukseli polskich ministrów i liczy, że przyjadą. „Gdy ostatni raz udałem się do Warszawy, było tak: jeżeli z kimś chce pan się spotkać, to może pana przyjąć sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. To nie jest odpowiednie zaproszenie do rozmów w zakresie praworządności w Polsce. Jestem do dyspozycji polskich ministrów 24 godziny na dobę. Zaprosiłem ich do Brukseli; liczę, że przyjmą zaproszenie” – powiedział wiceszef KE.

„Dwaj ministrowie mówią o mnie bardzo niepochlebnie. Mają do tego prawo w wolnym społeczeństwie, ale byłoby bardziej interesujące, gdyby porozmawiali ze mną i gdybyśmy znaleźli rozwiązanie problemów, które mamy” – dodał.

Dopytywany, czy uruchamiając art. 7 przeciwko Polsce, KE będzie potrafiła zebrać większość państw członkowskich, by uruchomić sankcje, Timmermansodpowiedział, że już na spotkaniu ministrów spraw europejskich krajów UE w maju br. większość państw członkowskich zwracała się do Polski, żeby wznowiła dialog z KE i ogromna większość poparła stanowisko KE.

„Nie widzieliśmy żadnych inicjatyw ze strony polskiej, żeby dialog wznowić. Proszę stronę polską, żeby przyjechała do Brukseli, byśmy to przedyskutowali. Jeśli to do niczego nie doprowadzi, KE nie będzie miała innego wyjścia, tylko podjąć kolejny krok. Wtedy będę starał się zyskać poparcie większości kwalifikowanej państw członkowskich. Nie mam pewności, że to poparcie uzyskam, ale nasze obawy są podzielane przez ogromną większość państw członkowskich” – powiedział.

Komisarz był też dopytywany o poprawki do zmian legislacyjnych, które zaproponował prezydent Andrzej Duda. „Odnotowałem poprawki zgłoszone przez prezydenta. Zobaczymy, co zrobi w tej sprawie parlament. Przeanalizujemy decyzję parlamentu” – powiedział. Dopytywany, czy Polska jego zdaniem wyjdzie z Unii Europejskiej, odpowiedział, że jego zdaniem nie.

PAP/MoRo

Wczorajsza burzliwa debata w Sejmie o SN zdominowała Poranek Wnet. Rozmowa z Pawłem Kukizem / Dzień 22. / Brzeg nad Odrą

Ucałowałem telewizor, jak usłyszałem wystąpienie prezydenta – powiedział Paweł Kukiz. Do końca nie byłem pewien, jak Andrzej Duda się zachowa. Udowodnił, że jest suwerenną siłą w polskiej polityce.

Paweł Kukiz, zapytany o wczorajszą debatę w sejmie i o wystąpienie prezydenta dotyczące ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej uznał, że propozycja Andrzeja Dudy stwarza szansę na kompromis.[related id=31306]

– Szacunek dla prezydenta – stwierdził krótko. – Teraz działania uliczne przestaną mieć sens.

Jednocześnie wyjawił, że przebieg i charakter tej debaty odbierają mu wszelką radość z wypowiedzi prezydenta i szans, jakie ona stworzyła.

– Ten, kto projektował budynek Sejmu, chyba miał dar widzenia – powiedział poseł. – Nadał mu kształt cyrku. Brak słów, co się działo. Człowiek o minimalnej wrażliwości powinien skończyć w Tworkach – podsumował krótko obrady parlamentarne. Nie chciał dochodzić tego, kto zaczął, czyja to była wina. Uznał, że tego rodzaju zachowania są niedopuszczalne. Przyznał, że wyszedł w trakcie posiedzenia, a w hotelu do czwartej rano nie mógł zasnąć ze zdenerwowania.[related id=29444]

Przyznał jednak, że dzięki przyjęciu propozycji prezydenta wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa kwalifikowaną większością głosów, zdecydował, że zagłosuje za ustawą reformującą KRS. Nie zamierza jednak głosować za ustawą o Sądzie Najwyższym.

Zdaniem Pawła Kukiza wymiar sprawiedliwości powinien pozostawać pod kontrolą obywatelską, sędziowie powinni być wybierani w wyborach powszechnych, a kompetencje Ministra Sprawiedliwości – zostać przeniesione na Prezydenta RP.[related id=31205]

Przyznał, że nie był pewien, jak w sytuacji kontrowersji w sprawie reformy systemu sprawiedliwości zachowa się prezydent. Swoim wystąpieniem dowiódł jednak,  że jest suwerenną siłą w polskiej polityce.

Paweł Kukiz uważa, że „świetnie zrobiła” prezydentowi wymiana ludzi w jego kancelarii. Teraz panują tam nastroje republikańskie i reformatorskie.

– Ucałowałem telewizor, jak usłyszałem prezydenta – przyznał polityk. Ale do końca nie wiedziałem, jak się zachowa. Teraz można mieć jakieś nadzieje co do przyszłości polskiej polityki.

O tym, jakie zdanie ma Paweł Kukiz o politykach, którzy są w parlamencie już wiele lat, a także dlaczego „mówi jak PiS, a głosuje nieprzewidywalnie”,  można dowiedzieć się w części szóstej Poranka Wnet z Brzegu.

MS

Dzień 22. z 80 / Brzeg nad Odrą / Bartłomiej Wróblewski – echa wczorajszej ostrej dyskusji w Sejmie nt. ustaw o KRS i SN

Determinacja PiS dotyczy przeprowadzenia zmian, a nie obrony jak niepodległości każdego zaproponowanego przez rząd zapisu. Chodzi o to, żeby przeprowadzić reformę, a nie postawić na swoim.

„Wyjątkowo trudną” i „niedobrą” nazwał doktor Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS, prawnik i konstytucjonalista, wczorajszą debatę sejmową na temat zmian w systemie polskiego wymiaru sprawiedliwości. Dotyczyła ona ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawy o Sądzie Najwyższym. Jak powiedział rozmówca Łukasza Jankowskiego, opozycja starała się przeciągnąć i utrudnić debatę. Natężenie obstrukcji i „nieeleganckich” ataków z jej strony było wyjątkowo duże.

Jak powiedział poseł PiS, całe obrady upłynęły pod znakiem prowokacji, obrażania; naigrywano się nawet z nazwisk posłów PiS. Posłowie PO i Nowoczesnej podeszli w pewnym momencie do miejsca, w którym zasiada Jarosław Kaczyński; wyglądało to, według słów posła Wróblewskiego, na „chamską prowokację” i dążenie do awantury, nawet do rękoczynów.

Inicjatywa ustawodawcza prezydenta była zaskoczeniem dla wszystkich. Prawo i Sprawiedliwość nie spodziewało się propozycji poprawki prezydenta do ustawy o KRS, jednak jego wystąpienie zostało przyjęte z zaciekawieniem. Szybko udało się wypracować porozumienie między prezydentem a klubem PiS. Propozycję prezydenta odebrano jako próbę załagodzenia sporu politycznego.[related id=29444]

Prezydent oświadczył, że nie podpisze ustawy o KRS, jeśli nie zostanie uwzględniona w niej jego poprawka o wyborze sędziów członków Krajowej Rady Sądownictwa  większością 3/5 głosów, a więc większością kwalifikowaną.

W zamiarze prezydenta ma to zmusić rządzącą większość parlamentarną do szukania sprzymierzeńców wśród opozycji, co będzie budować lepszą atmosferę polityczną. Trudno przewidzieć, czy uda się w szeregach posłów opozycji znaleźć liczbę sprzymierzeńców potrzebną w głosowaniu, ale zdaniem posła Wróblewskiego, uwzględnienie tej poprawki przynajmniej stwarza taką nadzieję.

Bartłomiej Wróblewski przypomniał, że inicjatywa prezydenta wpisuje się we wcześniejsze propozycje PiS dotyczące poprawek do ustawy o Sądzie Najwyższym.

– Minister Ziobro i inni przedstawiciele naszego środowiska zapowiadali, że w ustawie o Sądzie Najwyższym zostaną przyjęte poprawki ograniczające wpływ Ministra Sprawiedliwości na kwestie personalne, a wzmacniające pozycję Krajowej Rady Sądownictwa.

W ustawie o ustroju sądów powszechnych, w której Bartłomiej Wróblewski reprezentował wnioskodawców – PiS – także postulowano wzmocnienie roli Krajowej Rady Sądownictwa. Niektóre z tych postulatów zostały uwzględnione. M.in. poseł Wróblewski zgłosił propozycję, aby w przypadku odwoływania prezesów sądów to KRS mogła zgłosić sprzeciw większością 2/3 głosów.[related id=29454]

Tak więc widać, że propozycja prezydenta wpisuje się w propozycje wzmocnienia pozycji ustrojowej zreformowanej Krajowej Rady Sądownictwa. Wcześniej Rada była zdominowana przez „korporacyjny czynnik sędziowski”. Obecnie zyska bardzo silną demokratyczną legitymację: sędziów KRS będzie wybierał parlament.

Na pytanie o zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym, które zmniejszyłyby prerogatywy Ministra Sprawiedliwości, poseł Wróblewski odpowiedział, że prace idą w kierunku odbierania opozycji argumentów i ulepszenia projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Propozycje dotyczą przeniesienia kompetencji, które opozycja krytykowała, gdyby miały przypaść Ministrowi Sprawiedliwości, na KRS i prezydenta.

Chodzi o wskazywanie tych sędziów, którzy w okresie przejściowym będą pełnić rolę sędziów Sądu Najwyższego, co oznacza, że w okresie reorganizacyjnym kompetencje personalne będą przesunięte w stronę ciała kolegialnego, jakim jest KRS. Nie będzie ich posiadał Minister Sprawiedliwości. Także regulamin Sądu Najwyższego będzie nadawał Prezydent, a nie Minister Sprawiedliwości.

Zdaniem Bartłomieja Wróblewskiego ustrojowo zmiany te idą w dobrym kierunku, a jednocześnie odbierają argumenty opozycji, która protestowała przeciwko reformie Sądu Najwyższego.

Oświadczenie premier, że PiS nie cofnie się ze swojego zamiaru reformy systemu sprawiedliwości, nie jest sprzeczne z propozycją prezydenta Dudy, ponieważ determinacja PiS dotyczy przeprowadzenia zmian, a nie obrony jak niepodległości każdego zaproponowanego przez rząd zapisu. Najważniejsze jest, żeby czynić projekty lepszymi wszędzie tam, gdzie to jest możliwe.

Chodzi o to, żeby przeprowadzić reformę, a nie, żeby postawić na swoim.

Całej rozmowy z Bartłomiejem Wróblewskim można wysłuchać w części trzeciej Poranka Wnet z Brzegu nad Odrą.

MS

W Sejmie nocna burzliwa debata nad SN. Prezydent chce powoływania sędziów przez Sejm kwalifikowaną większością głosów

Prezydent a nie Minister Sprawiedliwości określi regulamin urzędowania Sądu Najwyższego; to prezydent wskaże też, którzy sędziowie zostaną w składzie SN – to poprawki PiS do projektu ustawy o SN.

W nocy z wtorku na środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie poselskiego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Pierwsze czytanie miało miejsce we wtorek rano. W środę rano Sejm będzie głosował nad skierowaniem projektu do sejmowej komisji.

Stanisław Piotrowicz (PiS) oświadczył, że PiS do proponuje szereg poprawek do projektu, z których zdecydowana większość ma charakter legislacyjny i doprecyzowujący. Dodał, że kilka poprawek „jest istotnych”.

Jak poinformował, jedna z nich przewiduje, że regulamin Sądu Najwyższego będzie określał prezydent w drodze rozporządzenia, a nie minister sprawiedliwości. Kolejna – która jest uwzględnieniem sugestii prezydenta – zakłada, iż o tym, kto spośród sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy, ostatecznie zdecyduje prezydent.

„Przedkładamy również poprawkę, wedle której Sejm będzie wybierał spośród sędziów członków KRS większością 3/5 głosów” – dodał Piotrowicz.

Budka: Dopóki był śp. Lech Kaczyński, pan nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości.
Projekt ustawy skrytykował poseł PO Borys Budka. Zarzucił posłom PiS, że „tkwią mentalnie w PRL-u”, „próbują zdusić polską demokrację” i „podzielić naród”.

„Nie ma żadnej reformy, jest jedno wielkie kłamstwo, obłuda i manipulacja. Od blisko dwóch lat opinia publiczna jest epatowana kłamstwami, które sączycie każdego dnia. Niestety, zamiast reformować polskie sądy, wy proponujecie taki model PRL-owski” – powiedział Budka, zwracając się do polityków PiS.

„Macie swój Sejm, Senat, prezydenta, chcecie mieć Sąd Najwyższy. Ale nie po to, by Polakom było lepiej, tylko po to, by swoich kolesi uniewinniać, a ewentualnie unieważnić wybory, które nas czekają” – oświadczył poseł PO.

Zwracając się do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Budka mówił: „Pan jest wyjątkową osobą, ponieważ amnezję, którą pan potrafił uruchomić we właściwym czasie, pan ją uruchamia wtedy, gdy zmieniają się pana poglądy. Dopóki był śp. Lech Kaczyński, pan nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości, bo na szczęście był ktoś, kto rozumiał, na czym polega trójpodział władzy. Tym aktem prawnym, tym zestawem ustaw państwo próbujecie zdusić polską demokrację”.

Kaczyński: nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata

Na te słowa zareagował Jarosław Kaczyński. „Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami” – oświadczył lider PiS.

Po jego wystąpieniu posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz zgłosiła wniosek o przerwę. – To, co się zdarzyło w tej sali, łamie wszelkie możliwe zasady. W trzy minuty chcecie skasować demokrację. Wychodzi prezes Kaczyński w nieznanym w polskim Sejmie nieregulaminowym trybie, schodząc z mównicy obraża kobietę i mówi do niej „won”, do posła Rzeczpospolitej. Nas wybrał suweren, tak jak i was”- oświadczyła.

Wniosek o przerwę zgłosił również poseł Adam Szłapka (Nowoczesna), by – jak mówił – dać szansę Kaczyńskiemu na przeprosiny. Jak dodał, kończąc swoje nieregulaminowe wystąpienie prezes PiS do Kamili Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej powiedział: „won!”.

Także lider Nowoczesnej Ryszard Petru zaapelował do Kaczyńskiego, aby przeprosił za słowa, które ten wcześniej wypowiedział w kierunku opozycji. Petru złożył też wniosek do komisji etyki, aby zajęła się ona sprawą wypowiedzi lidera PiS. Wystąpieniu szefa Nowoczesnej towarzyszyły okrzyki posłów PiS: „Przeproś żonę”.

Tomczyk złożył wniosek o odroczenie obrad na siedem dni, do czasu wyjaśnienia „incydentu”. „Żądam też w imieniu swoim i moich wyborców przeprosin od pana prezesa Kaczyńskiego za te skandaliczne słowa, które padły z tej mównicy” – mówił poseł.

Wicemarszałek Joachim Brudziński (PiS) wyjaśnił, że wystąpienie Kaczyńskiego odbywało się w trybie sprostowania. „Jego nazwisko zostało wymienione przez pana posła B. Budkę” – mówił Brudziński.

Wnioski przeciwne przerwie zgłosili posłowie PiS: wicemarszałek Ryszard Terlecki i Iwona Arent. Ostatecznie za kontynuowaniem obrad zagłosowało 224 posłów, przeciw było 174, dwóch wstrzymało się od głosu.

Ustawy błędne, bo minister sprawiedliwości jest również Prokuratorem Generalnym
Gasiuk-Pihowicz w debacie nad projektem ustawy o SN zwróciła się z apelem do przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa i I prezes SN. „Z szacunku do obywateli pod Sejmem, z myślą o przyszłych pokoleniach wzywam państwa do obrony konstytucji, nieustępowania ze stanowisk pod presją siły ze strony PiS” – apelowała.

Jerzy Jachnik (Kukiz’15) wskazywał, że rozwiązania ustawy są błędne, bo minister sprawiedliwości jest również prokuratorem generalnym. „I jest konflikt interesów – nie możemy doprowadzić do sytuacji, gdy prokurator będzie wydawał polecenia sędziom” – dodał.

„Mieliście dużą szansę naprawić system. Niestety ta ustawa tego nie czyni, bo pozwala, np. by prokuratorzy rejonowi zostali sędziami SN” – mówił Jachnik. Jak dodał, cele jego ugrupowania, gdy chodzi o zmiany w sądownictwie, były bardziej radykalne. „Ale nie możemy iść w tym kierunku, żeby sądy były partyjne” – dodał. Zgłosił też poprawkę do projektu ustawy o SN, by to prezydent, a nie minister sprawiedliwości wygasił kadencję sędziów Sądu Najwyższego.

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytał polityków PiS, do czego prowadzi „obłudna polityka i forsowanie ustawy bez merytorycznej dyskusji”. „Prowadzi do protestów na ulicach, do zamieszek w Sejmie, do wprowadzania Straży Marszałkowskiej na salę posiedzeń, do anarchii. Tak się kończy nieodpowiedzialne rządzenie” – powiedział.

Jacek Protasiewicz (UED) ocenił, że do posłów PiS „nie docierają żadne argumenty: ani ekspertów międzynarodowych, ani autorytetów prawniczych”. Poparł też wniosek PSL o odrzucenie „haniebnego i skandalicznego” projektu ustawy w drugim czytaniu.

O 9.00 zadecydują o ustawie o SN

Po wysłuchaniu wystąpień klubów i kół parlamentarnych oraz kilku wniosków formalnych – m.in. o odroczenie obrad i zmianę trybu prowadzenia debaty nad tym punktem porządku dziennego – Brudziński powiedział posłom chcącym zabrać jeszcze głos, że nie dopuszcza pytań w tej debacie. W tej sytuacji posłowie składali poprawki na biurko marszałka na piśmie.

Wicemarszałek ogłosił też, że w związku z wnioskami o odrzucenie projektu i zgłoszonymi w II czytaniu poprawkami projekt trafi do sejmowej komisji celem zaopiniowania. „Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Sejm propozycję przyjął” – powiedział Brudziński. Ponieważ posłowie opozycji zgłosili sprzeciw, Brudziński ogłosił, że Sejm rozstrzygnie to w głosowaniu po wznowieniu posiedzenia w środę o godz. 9 rano.

PAP/MoRo

Dzień 7. z 80 / Wiceminister sprawiedliwości: Konstytucja powinna zaczynać się od słów „W imię Boga Wszechmogącego”

PRZEMYŚL / 04.07– Polityk nie powinien być komiwojażerem, załatwiaczem. (…) Kryzys wiary spowodował w konsekwencji kryzys także w polityce – powiedział wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.

– Konstytucja, którą mamy, to efekt kompromisu między lewicowym liberalizmem a postkomunizmem – powiedział wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Jego zdaniem sformułowanie z Preambuły do Konstytucji z 1997 roku: „My, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary” przypomina sformułowanie z czasów Gomułki „partyjni i bezpartyjni, wierzący i niewierzący” i jest sformułowaniem aksjologicznie pustym i nieprawdziwym.

Aksjologia Konstytucji

– Aksjologia Konstytucji RP musi być jasno określona i zakorzeniona w tradycji. Konstytucja powinna zaczynać się wezwaniem „W imię Boga Wszechmogącego” – uważa gość Poranka Wnet. Według niego ma to odniesienie do całości dalszych uregulowań i sposobu patrzenia na politykę.

[related id=”27824″]- W sytuacji, w której wiara jest ostoją i fundamentem myślenia o państwie, widać to w trosce o dobro wspólne – powiedział Marcin Warchoł. Podnosił zalety myślenia przez pryzmat tradycji, rodziny, a nie tylko z perspektywy „mnie” i „moich partykularnych interesów”.

– Polityk nie powinien być komiwojażerem, załatwiaczem.(…) Kryzys wiary spowodował w konsekwencji kryzys także w polityce – powiedział wiceminister, zwracając uwagę na to, że mamy często do czynienia z uprawianiem postpolityki.

– Polityka bez wiary i Boga staje się jedynie lobbowaniem na rzecz silnych podmiotów gospodarczych – stwierdził. Jego zdaniem na taką politykę nie można się godzić.

Amber Gold i afery gospodarcze

– „To nie moja ręka”, „nic o tym nie wiedziałem”, „gdzieś tam byłem, ale nie do końca” – można powiedzieć, że w taki sposób zachowuje się były szef Amber Gold – powiedział wiceminister Warchoł pytany o Marcina P., który nie uważał swojej firmy za piramidę finansową i „zarobił” na niej 20 milionów złotych. Jak zaznaczył, zdaje sobie sprawę z tego, że jest to linia obrony przyjęta przez byłego szefa Amber Gold. Zwrócił uwagę, że na dwa pytania członków sejmowej komisji ds. zbadania Amber Gold – czy jest słupem i czy obawia się o swoje życie i zdrowie – „zapadło znamienne milczenie”.

– Linia obrony, jaką przyjął przesłuchiwany, wpisuje się w całą jego postawę jako słupa – powiedział Warchoł. Zaznaczył przy tym, że prawdopodobnie ktoś inny go wykorzystywał do swoich celów, „ktoś znacznie wyżej postawiony”. Jego zdaniem P., jeśli wyjdzie po kilku latach z więzienia, nie będzie mógł cieszyć się majątkiem zgromadzonym w wyniku przestępczego procederu, bowiem ministerstwo już wprowadziło cały pakiet zmian mających zapobiec tego typu sytuacjom.

Konfiskata rozszerzona

– Przypomnę, państwo odzyskało jedynie 300 złotych od mafii pruszkowskiej – podkreślił,[related id=” 27819″] dodając, że tymczasem traciło miliardy złotych z powodu „karuzeli vatowskich”. Wspomniał też niedawną sytuację z Polic. – Takie przypadki pokazują, że wprowadzane zmiany idą w dobrym kierunku – powiedział, zwracając uwagę na ostatnią propozycję ministra Zbigniewa Ziobry, dotyczącą wprowadzenia do kodeksu karnego pojęcia „wielkiej afery gospodarczej” i zaostrzenia kar dla „aferzystów” od trzech do 15 lat, jeżeli wartość wyłudzenia wynosi do 5 milionów złotych, a gdy do 10 milionów złotych – od pięciu lat do 25 lat pozbawienia wolności. Wiceminister mówił również o wprowadzeniu konfiskaty rozszerzonej i o przerzuceniu na oskarżonego ciężaru dowodu, to jest wykazania, że jacht, limuzyna, willa zostały nabyte legalnie.

– To co, że „aferzyści” dostawali kary więzienia, skoro po kilku latach wracali do swych majątków i traktowali to jako ryzyko zawodowe? – powiedział gość Poranka Wnet. Podkreślił, że najczęściej rodzina i znajomi żywili się z tych bezprawnie zgromadzonych majątków.

– Mafie vatowskie już odczuwają, że skutecznie walczymy z tym procederem – pochwalił się wiceminister sprawiedliwości. Jego zdaniem zmiany idą w bardzo dobrym kierunku, o czym świadczy skuteczność, z jaką aktualnie ściągany jest VAT.

Polscy sędziowie i elementarne poczucie przyzwoitości

– Polscy sędziowie zarabiają stosunkowo dobrze w porównaniu do ich kolegów z Europy Zachodniej. W Polsce początkujący sędzia zarabia 2,1 średniej krajowej, a chociażby we Francji to jest 1,1, a w Niemczech 0,9 średniej – powiedział wiceminister Warchoł. Przypomniał, że uposażenie to wzrasta w miarę upływu kariery zawodowej. W sądach okręgowych uposażenie dla sędziego w stanie spoczynku wynosi ponad 10 tysięcy złotych miesięcznie. Jego zdaniem jest to rażąco dużo w porównaniu z sytuacją wielu Polaków, którzy dziś martwią się o swoje pieniądze na emeryturze, bo średnio jest to mniej niż 2 tysiące złotych.

– Uposażenia sędziowskie mogą zapewniać, jak na polskie warunki, całkiem dostatnie i godne życie – powiedział wiceminister Warchoł. Jego zdaniem lata bezkarności spowodowały, że „niektórzy z sędziów zatracili elementarne poczucie przyzwoitości”.

– Reforma sądownictwa przywróci poczucie, że także i sędziów obowiązuje dziesięć przykazań Bożych – powiedział wiceminister sprawiedliwości.

MoRo