Proces twórczy, klasyczna grafika i najnowsze technologie – projektanci PWPW mówią, jak powstają banknoty

Projektowanie banknotów to normalny proces twórczy – tylko trzeba uwzględniać specyfikę zabezpieczeń. Grafik musi brać pod uwagę technologię, poligrafię i – oczywiście – estetykę.

 

O tym, jak się projektuje banknoty, o wpływających na ich powstawanie czynnikach artystycznych i technicznych mówili w „Poranku WNET” graficy-projektanci pracujący dla Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych – Justyna Kopecka  i Krystian Michalczuk.

Proces projektowania zaczynamy od zbierania materiałów. Zawsze dużo  czytamy. Musimy się jak najwięcej dowiedzieć o tematyce banknotu,  zbieramy fotografie, szukamy w internecie, chodzimy po bibliotekach, szukamy inspiracji z otoczenia. To jest taki sam proces twórczy, jak każde inne projektowanie. Projektowanie banknotów jest jednak specyficzne, ponieważ uwzględnia skomplikowaną technologię powstawania banknotu – mówiła Justyna Kopecka.

 

Praca grafika jest walką z ograniczeniami wynikającymi ze specyfiki zabezpieczeń. W każdym banknocie mamy kilkanaście, czasem kilkadziesiąt zabezpieczeń, nie o wszystkich oczywiście można mówić. Każde z nich wpływa na pozostałe, czyli nie ma zupełnej dowolności. Grafik musi mieć dość dużą wiedzę technologiczną i poligraficzną, żeby wszystko współgrało. Dodatkowo pojawia się czynnik estetyczny – banknot oprócz tego, że ma być doskonale zabezpieczony i funkcjonalny, musi być estetyczny i przyjemny dla użytkownika – dodał Krystian Michalczuk.

Goście „Poranka” przedstawili swoje autorskie projekty. Krystian Kopecki mówił o kolekcjonerskim banknocie wyemitowanym z okazji 1050 rocznicy Chrztu Polski. Banknot ten został nagrodzony podczas międzynarodowej konferencji w Kuala Lumpur jako „najlepszy banknot kolekcjonerski” .

 

foto: Rafał Jaworski

Justyna Kopecka pokazała projekt tzw.  banknotu promocyjnego „Szachy” – jest to banknot zachowujący  wszelkie standardy zabezpieczeń, a równocześnie ciekawa kompozycja artystyczna. Tego typu banknoty powstają także po to, aby pokazywać na międzynarodowym rynku możliwości PWPW.

ax

 

 

Zapraszamy na Poranek WNET w poniedziałek 12 czerwca. Słuchajcie nas w Radiu Warszawa, Radiu Nadzieja i na WNET.fm

Zapowiedź wizyty Donalda Trumpa w Polsce, Nord Stream, terminal LNG i polskie bezpieczeństwo energetyczne, próba zakłócenia miesięcznicy smoleńskiej przez opozycję – to tylko niektóre tematy Poranka.

Wśród  gości Aleksandra Wierzejskiego będą m.in:

Piotr Naimski –   sekretarz stanu  w KPRM, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, Jerzy Kwieciński – wiceminister rozwoju, profesor Zdzisław Krasnodębski, poseł do Parlamentu Europejskiego, Andrzej Rozpłochowski – działacz opozycji w PRL, współtwórca NSZZ Solidarność na Górnym Śląsku.

W programie także korespondencje z USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Ukrainy.

Zapraszamy od 7.07

Monika Brzezińska, koordynatorka projektu Polacy Kresowym Straceńcom, o akcji i spotkaniu z płk Weroniką Sebastianowicz

Stowarzyszenie zaprasza wszystkich zainteresowanych do współpracy przy podejmowanych inicjatywach, takich jak zbiórka darów, które, zapakowane przez harcerzy, trafiają do Polaków z Białorusi i Litwy.

 

Pani reprezentuje gminę Wołomin i też młodych członków Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK, którzy organizują zbiórkę darów dla Polaków z Białorusi i Litwy w ramach projektu Polacy Kresowym Straceńcom.Takich akcji jest dużo – organizują je i harcerze, i stowarzyszenia kibicowskie, i polityczne. Opowiedzmy coś o tym projekcie – zwrócił się do naszego gościa dziennikarz Poranka Wnet.

– My organizujemy tę akcję od pięciu lat, a początki były dość spontanicznie – w moim przypadku zaczęło się to od dnia, kiedy poznałam panią pułkownik Weronikę Sebastianowicz i „jej chłopców” w Wołominie na spotkaniu z okazji święta 11 listopada – opowiadała Monika Brzezińska. – Kiedy obejrzałam film „Weronika i jej chłopcy” tak bardzo ujęli mnie jego bohaterowie i ich losy na Kresach Wschodnich, że nawiązałam od razu kontakt z prezesem Stowarzyszenia panem Arturem Kondratem i zorganizowaliśmy pierwszą zbiórkę żywności w Wołominie.

Odtąd dwa razy do roku, w okresach przedświątecznych, zbiórki były realizowane w całym powiecie wołomińskim, m.in. w Kobyłce i Zielonce, ale też w Warszawie, w Sejnach, Augustowie. Dzisiaj akcja, w którą są też zaangażowani harcerze, ma zasięg ogólnopolski.
Paczki trafiają do rodaków w Białorusi i Litwie.

Na pytanie, czy każdy może przyłączyć się do akcji, Monika Brzezińska odesłała słuchaczy na stronę Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK, gdzie można znaleźć wszystkie potrzebne informacje, a także obejrzeć zdjęcia z wcześniejszych akcji i dzięki nim poczuć ducha tej pięknej współpracy.

Stowarzyszenie na co dzień opiekuje się też kombatantami, odwiedza ich, bierze udział w organizowaniu państwowych uroczystości z udziałem kombatantów, a także aktywuje młodzież do współpracy, dbając przy tym o przekazywanie wartości patriotycznych nowym pokoleniom Polaków.

Monika Brzezińska zaprasza do współpracy w ramach stowarzyszenia, a my – do wysłuchania całej rozmowy z naszym gościem.
ma

„Jesteśmy przyzwyczajeni do cierpienia, jednak w drodze na spotkanie w Polsce, w drodze na ten Zjazd – można cierpieć”

Weronika Sebastianowicz, żołnierz AK i WiN, „opiekunka” łagierników w Białorusi, odwiedziła Kuklówkę. W Poranku opowiada o „moich chłopcach” z AK: zakładamy mundury, biało-czerwone opaski i działamy.

– Jesteśmy przyzwyczajeni do cierpienia, jednak w drodze na spotkanie w Polsce można cierpieć i stać bardzo długo na granicy – mówiła uczestnicząca w XXXII Międzynarodowym Zjeździe Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej w Kuklówce pani pułkownik Weronika Sebastianowicz, która przyjechała z Białorusi.

– My, Polacy w Białorusi, czujemy cały czas niewolę – jesteśmy nieuznani, niezarejestrowani, nie mamy nic, ale zakładamy mundury, biało-czerwone opaski i działamy – podkreślała.

– Powiedziała Pani – nieuznani przez władze białoruskie, jak to się objawia w codziennym życiu? – nawiązał do słów płk Sebastianowicz dziennikarz Radia Wnet, dopytując o utrudnienia czy szykany, z jakimi spotykają się Polacy.

„Moi chłopcy to już dziewięćdziesięciolatkowie”, więc oni tego nie odczuwają, „najwięcej cierpię ja, gdy nie mogę wejść do jakiegoś urzędu”, załatwić sprawy. Jednak nie to jest najważniejsze – mówiła Weronika Sebastianowicz. „Żyjemy tym, że Polska nas wspiera […], że mamy to Stowarzyszenie”, to dla wszystkich, którzy przeszli łagry sowieckie, najbardziej się liczy.

Na pytanie, jak z perspektywy Białorusi wygląda szansa, o której słyszymy w Polsce, na polepszenie stosunków między naszymi krajami, przysłuchujący się rozmowie Artur Kondrat, prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK w Warszawie, odpowiedział, że w relacjach są ważne nie tyle sprawy polityczne, co międzyludzkie. – Możemy zastanowić się, jako Polacy, co możemy zrobić dla tych „kresowych straceńców”. Jak okazać im szacunek, wsparcie, jakie podjąć działania w mediach – mówił.

Z kolei Weronika Sebastianowicz zwróciła uwagę na to, że tam, na Białorusi, Polacy nie odczuwają żadnych zmian, jeśli chodzi o klimat wokół Polaków. „Czujemy się normalnie” tylko wtedy, „kiedy przyjeżdżamy tutaj” – mówiła. Tutaj, podczas Zjazdu, „odczuwamy zmartwychwstanie Podziemia”.

Pani pułkownik opowiadała o swojej misji integrowania i pomagania „moim chłopcom”. Jest ich dzisiaj tylko 33, rozrzuconych po kilku oddalonych od siebie powiatach. „Przynajmniej raz w roku trzeba każdego z nich odwiedzić, rozwieść paczki”, nieraz to jedyny kontakt, jaki mają ze światem, bo trudno jest im poruszać się, utrzymywać kontakty.

„Mam tutaj żal do Związku Polaków na Białorusi – zwierzyła się płk Sebastianowicz – że z okazji Dnia Flagi i też Dnia Polonii i Polaków za Granicą 2 maja nas nie zaprosili. Po fakcie okazało się, że informacje były w internecie, ale „który z moich chłopców korzysta z internetu?” – podkreślała. „Trudno to wytłumaczyć, Polacy zawsze się dzielą […] teraz mamy już trzy Związki, ale ja nie mam wrogów” ani tu, ani tu, kontaktuję się i ze wszystkimi – mówiła, próbując zrozumieć przyczyny tego zdarzenia.

Na pytanie, czy są jeszcze tacy kombatanci w Białorusi, do których nikt nie dotarł, aby wysłuchć ich historii, o których nikt nic nie wie, odpowiedziała po chwili wahania, że tak – to ci, którzy mieszkają samotnie, jeden – dwóch, w najdalszych okręgach.

Co mogą dla nich zrobić słuchacze Radia Wnet?
– Trudno oczekiwać, by przyjeżdżali do Białorusi i spisywali te historie – wyraził swoją opinię Artur Kondrat, przysłuchujący się rozmowie. – Dotarcie do kogokolwiek byłoby zresztą niemożliwe bez pani płk Weroniki. „My czujemy tam oddech władzy” – to ona wie, gdzie żyją „chłopcy”, dba o zakwaterowanie przyjeżdżających Polaków, wyżywienie, logistykę – podkreślał niezastąpioną rolę naszego gościa. Przekazywane przez nią z coraz wiekszym trudem paczki nie mają już znaczenia materialnego – są symbolem, wyrazem więzi z Polską, szacunku i pamięci – podkreślił.

Weronika Sebastianowicz dba o wszystkich i o wszystko – o polską kulturę, o miejsca symboliczne, o historię, pamięć o łagiernikach – o „moich chłopcach”, wspaniałych patriotach z kresów wschodnich, gdzie są ich groby, jest historia, tradycja, Polska – mówił podkreślając dobitnie zasługi pani pułkownik prezez Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK.

Polacy z Kresów – czy jest coś szczególnego, co ich wyróżnia – zapytał nasz dziennikarz.
– Tak, jest– to dotyczy także tych, którym udało się przeżyć łagry i wrócić do Polski, pokończyć wyższe uczelnie, zostać profesorami – odpowiedziała płk Sebastianowicz. Ta różnica, według rozmówczyni Poranka, dotyczy wykształcenia, ale może przede wszystkim „zrozumienia nas”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
ma

Artur Kondrat: Zapraszamy do Kuklówki wszystkich, którzy czują potrzebę służenia i mają dług wdzięczności

8-12 czerwca w Kuklówce Radziejowickiej odbywa się XXXII Zjazd Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej. To jedyna okazja, by porozmawiać z żołnierzami AK, poznać ich tragiczne losy, wysłuchać wspomnień.

Naszym gościem był Artur Kondrat, prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK w Warszawie, organizatora Międzynarodowego Zjazdu Łagierników, który od 8 czerwca odbywa się w Kuklówce Radziejowickiej.

To już 32. spotkanie upamiętniające tragiczne losy łagierników. Pierwszy zjazd, na który przyjechało ponad dwa tysiące członków, to rok 1986. Od początku w zjazdach uczestniczyli kombatanci z szeregów Armii Krajowej z Polski, Białorusi i Litwy oraz goście. W 1995 roku na zjazd do Modlina autobus przez cały dzień dowoził z Warszawy uczestników, których było aż 2,5 tysiąca – opowiadał Artur Kondrat.

Początkowo członkami Stowarzyszenia byli tylko łagiernicy żołnierze AK, dzisiaj w naszych szeregach są też młodzi – dzieci i wnukowie założycieli, ale też przedstawiciele władz wielu gmin, dyrektorzy szkół, wszyscy, który mają w swoich sercach dług wdzięczności i czują potrzebę służenia wolnej Polsce – powiedział gość Poranka Wnet.

Na Zjazd do Kuklówki, który potrwa do 12 czerwca, prezes Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK zaprasza wszystkich – młodzież szkolną, harcerzy, Strzelców. – To niezwykła okazja, by porozmawiać, poznać tragiczne losy tych, którzy walczyli o wolną Polskę, a potem dostawali wyroki i w bydlęcych wagonach byli wywożeni do łagrów – Workuty, Norylska i in. – by posłuchać wspomnień z tymi, którzy jeszcze nie odeszli na wieczną wartę.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
ma

Polskie bitwy i powstania: Bitwa pod Szczekocinami

W najnowszej edycji audycji Krzysztofa Jabłonki historyk opowiadał o przebiegu jednej z bitew insurekcji kościuszkowskiej, która niestety dla polskich powstańców była przegrana.

Chodzi o bitwę pod Szczekocinami, która odbyła się 6 czerwca 1794 roku. Polscy powstańcy pod wodzą Tadeusza Kościuszki zmierzyły się w boju z połączonymi siłami armii rosyjskiej i pruskiej, na których czele stanęli generał Fiodor Denisow i cesarz Fryderyk Wilhelm II. Niestety Polacy znaleźli się w trudnej sytuacji, ponieważ mając korpus liczący 15 tysięcy żołnierzy oraz 33 armaty, mieli za zadanie przezwyciężyć dwie armie, które łącznie liczyły 26 tysięcy żołnierzy. Dodatkowo armia pruska oraz rosyjska posiadała w sumie 134 armaty.

Wojska Kościuszki przegrały bitwę. Podczas insurekcji to zbrojne starcie miało ogromne znaczenie, ponieważ po porażce morale powstańców upadło.

K.T.

Smaki i niesmaki 5 czerwca 2017

Na audycję zaprasza Wojciech Piotr Kwiatek.

Najnowsza edycja magazynu „Smaki i niesmaki” poświęcona była głównie najnowszej książce Bohdana Urbankowskiego „Krew nie wysycha nigdy” – zbiorowi niezwykłych opowieści, u źródła których leżały różne nieoczekiwane spotkania Autora z różnymi ludźmi o różnych życiorysach, różnych, dramatycznych często przejściach – w sowieckich łagrach, w okupacyjnej Warszawie, na tuż powojennym Śląsku, wreszcie w niezwykłym salonie, gdzie spotykały się wspaniałe osobistości – Szymanowski, Osterwa, Ossowiecki… Opowieści były najpierw fragmentaryczne, przerywane różnymi okolicznościami. Urbankowski starał się wytropić każdorazowo ciąg dalszy każdej opowieści. Tak powstała wspaniała, fascynująca książka.
W „Iskrówkach” prowadzący przypomniał w telegraficznym skrócie kilka najważniejszych, bulwersujących wydarzeń, wreszcie, złożył urodzinowe życzenia Wiesławowi Michnikowskiemu, który skończył właśnie 95 lat.
W oprawie muzycznej – pianista, kompozytor i aranżer George Winston i fragmenty z jego dwu wspaniałych płyt

Wojciech Cejrowski o spóźnieniu się Putina na spotkanie z Macronem: To znak, że Europa nie jest suwerenna wobec Rosji

Przywódcy państw europejskich, jak np. Merkel, potrafią złościć się na Trumpa w nieistotnych sprawach, a jednocześnie grzecznie czekać na spóźniającego się Putina – powiedział podróżnik w Radiu Wnet.

Continue reading