Ozdoba: Nawet wyborcy Trzaskowskiego są wściekli po obniżce bonifikat za przekształcenia użytkowania wieczystego [VIDEO]

To, co zrobiła PO oraz nowy prezydent Stolicy Rafał Trzaskowski w kwestii bonifikaty za przekształcenie użytkowania wieczystego we własność, to oszustwo wyborcze – podkreśla polityk PiS.


Nie cichną głosy po ostatnim posiedzeniu Rady Warszawy, na którym przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej przegłosowali obniżkę bonifikaty dla indywidualnych mieszkańców za przekształcenie użytkowania wieczystego do gruntu na prawo własności.

Mamy pokaz politycznego oszustwa wyborczego. Widać wściekłość na ulicy, ponieważ mieszkańcy zapłacą za możliwość posiadania własności, znacznie więcej. Kiedy spotykam wyborców PO, to oni mówią, że zostali oszukani, bo w ciągu 2,5 miesiąca zrujnowano im budżet – mówi gość Poranka Wnet Jacek Ozdoba z PiS.

Zdaniem polityka, początek rządów nowego prezydenta Warszawy w ratuszu przyniósł rozrost administracji. – Rafał Trzaskowski podkreślał, że budżet jest wyliczony i stać na realizację postulatów. Jak widać, że z jednej strony obniżono warszawiakom wymiar bonifikaty, a do tego Rafał Trzaskowski poza zwyczajowymi 4 zastępcami, powołał już trzech dyrektorów koordynujących. Nowy prezydent Warszawy sam nadzoruje mniej biur w magistracie niż Hanna Gronkiewicz-Waltz – wyjaśnia.

Gość Poranka Wnet podkreśla również, że Komisja Weryfikacyjna cały czas działa, a przed nią jeszcze wiele kluczowych przesłuchań. Najbliższe posiedzenie odbędzie się 18 grudnia.

Rada Warszawy 13 grudnia mogła zamknąć sprawę dekomunizacji i utrzymać nazwy ulicy zaproponowane przez wojewodę, natomiast te, które się nie podobało Platformie Obywatelskiej, a wiemy, że tutaj chodziło o aleję Lech Kaczyńskiego, to można było dobrze miesiąc dwa poczekać, na decyzję Rady. Trzeba zadać pytanie, z kim oni walczą? Czy walczą z Inką, czy z walczą Kaczmarskim? To jest naprawdę żenujące – mówi Jacek Ozdoba.

Wysłuchaj naszej rozmowy już teraz!

ŁAJ

Zbigniew Kuźmiuk: Polityka klimatyczna stała się globalną religią i niestety musimy się z tym pogodzić [VIDEO]

Unijna polityka klimatyczna to zupełne wariactwo. Wyznaczają limity emisji, niezależnie od stanu rozwoju gospodarczego poszczególnych państw – podkreśla w Poranku WNET europoseł PiS


Podpisanie porozumienia w Katowicach było głównym tematem rozmowy Krzysztofa Skowrońskiego z posłem do Parlamentu Europejskiego dr. Zbigniewem Kuźmiukiem. – Ustalenia COP24 to swoista mapa droga do tego, co ustalono w ramach porozumień paryskich. Kierunek polityki klimatycznej również jest dla mnie dyskusyjny, ale to już stała się swoista globalna religia i chyba trzeba się z tym pogodzić. Mimo wszystko to, co ustalono na poziomie globalnym, jest i tak lepsze niż to, co obecnie realizuje Unii Europejska – mówi gość Poranka WNET.

Gość naszej rozgłośni wskazuje na różnice między globalną polityka klimatyczną realizowaną w ramach ONZ a wytycznymi ustalanymi w Brukseli. – Unijna polityka klimatyczna jest zupełnie wariacja, wyznaczając limity emisji, nie zależnie od stanu rozwoju gospodarczego poszczególnych państw. Mam nadzieję, że zapisy przyjęte w pakiecie klimatycznym zostaną teraz przełożone na grunt europejski – mówi.

Polityk PiS odnosi się również do strony finansowej ustaleń przyjętych w Katowicach. – Nie zostało określone kto, w jakim zakresie będzie partycypował w kosztach transformacji gospodarczej. Zasadnicza część funduszu będzie pochodziła z handlu prawami do emisji CO2 – mówi.

Tematem rozmowy jest także obecna sytuacja polityczna w Brukseli.

Wygląda na to, że struktura Parlamentu Europejskiego ulegnie strukturalnym przemianom. Wydaje się, że nie będzie powtórki z koalicji Chadecji z Socjalistami. Partie establishmentu liczyły, że uda się powiększyć koalicję o liberałów wprowadzonych przez prezydenta Macrona, ale jego partia ma coraz mniejsze poparcie – podkreśla dr Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS do Parlamentu Europejskiego.

Płużański o dekomunizacji: Są w Polsce elity rządzące, którym dobrze było za komuny i nadal chciałyby żyć w PRL-u

Dlaczego prezydent Warszawy nie chce po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego uregulować nazw ulic stolicy tak, aby przeprowadzić choćby częściową ich dekomunizację… – opowiada Tadeusz Płużański

7 grudnia Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał wyroki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o uchyleniu ponad 40 zarządzeń wojewody, dotyczącym zmiany nazw Warszawskich ulic. Sąd uważa, że decyzje były podjęte niezgodnie z literą prawa i nie były wystarczająco uzasadnione. Oprócz zmiany w nazwie ulicy al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego prawomocne stały się m.in. uchylenia zmian nazw ulic Stanisława Wrońskiego na Anny Walentynowicz, czy Małego Franka na Danuty Siedzikówny „Inki”.

Żołnierze wyklęci niestety stracili swoje ulice w Warszawie. Należą do nich. m.in. Danuta Siedzikówna „Inka”, dlatego poczuliśmy się w obowiązku aby zaprotestować przed tym precedensem. Nie może być tak, aby w miejsca przeznaczone dla bohaterów były zastępowane zbrodniarzami komunistycznymi, funkcjonariuszami dawnego systemu – komentuje Tadeusz Płużański, gość Poranka Wnet, prezes fundacji Łączka, szef publicystyki w TVP Historia.

Obecnie mamy rocznice tragicznych dat grudniowych, m.in. pacyfikacji Kopalni Wujek. Ulica Bohaterów z kopalni będzie teraz nosiła imię komunistycznego przodownika pracy Wincentego Pstrowskiego. Jak podaje portal Do Rzeczy, górnicy z kopalni Wujek już zaczęli strajkować w związku z tą decyzją, napisali również list adresowany do Rafała Trzaskowskiego, w którym możemy przeczytać m.in. : „Po blisko trzech dekadach wolnej Polski, w roku stulecia odzyskania Niepodległości, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, śmieje się Pan w twarz Bohaterom. Jest to haniebne postępowanie, które jest nie tylko niezrozumiałe, ale również podłe”.

Zdaniem Tadeusza Płużańskiego, powodów decyzji cofnięcia dekomunizacji nazw ulic przez rządzących stolicą jest wiele.

Pierwszy to brak rozumu, drugi to pycha władzy: wygraliśmy, więc możemy sobie pozwolić na wszystko. Trzeci powód jest najpoważniejszy; są siły, które czuwają, aby nasza prawdziwa historia nie przebijała się do świadomości polaków. Te siły dbają, żeby wciąż przebijała komunistyczna propaganda. Można się domyślać, że te siły są na zapleczu u Rafała Trzaskowskiego”- dodaje historyk.

Gość Poranka WNET mówi także o drugiej bulwersującej reformie nowego prezydenta Warszawy. Dotyczy ona sprawy afery reprywatyzacyjnej.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Stanisław Kluza, były szef KNF: Źle się stało, że sektor SKOK tak późno wszedł pod nadzór Komisji Nadzoru Finansowego

Najważniejszym zadaniem, jakie stoi przed nowym przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego jest odbudowa wizerunku – podkreśla w Poranku Wnet Stanisław Kluza przewodniczący KNF w latach 2006-2011.

 

Gościem Poranka WNET jest dr Stanisław Kluza, były minister finansów oraz pierwszy przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. Zdaniem byłego ministra finansów obecnie nadzór nad rynkiem finansowy ma jedno ważne wyzwanie, odbudowanie reputacji.

Najważniejszym zdaniem nowe przewodniczego jest skupienie swojej polityki wokół standardu pracy nadzoru, poprzez pracę urzędników tego nadzoru – mówi w Poranku WNET

Stanisław Kluza opisuje również proces kształtowania się urzędu KNF. – Kiedy tworzono Komisję Nadzoru Finansowego, to przyczynkiem było stwierdzenie, że większą wartością jest nadzór zintegrowany niż rozproszony. W 2006 roku w Polsce istniał nadzór rozproszony, osobny dla obszaru bankowym, kapitałowym i ubezpieczeniowym. Dopiero w 2008 roku został one połączone w całość. Dopiero później zostały one połączone z nadzorem nad sektorem SKOK-ów czy pieniądzem elektronicznym – opowiada.

Gość Krzysztofa Skowrońskiego podkreśla, że zbyt mało obecnie wiemy, aby jednoznacznie ocenić działania byłego szefa KNF prof. Marka Ch. – Kwestię tego, jakie były intencje oraz dodatkowe okoliczności tej rozmowy to powinien wyjaśnić prezes Marek Ch. Myślę, że w ramach śledztwa zostaną pokazane pozostałe informacje – wyjaśnia.

Jak podkreśla Stanisław Kluza, po aferze KNF potrzebna jest odbudowa odpowiednich standardów w pracy urzędników. – W działaniu zatrzymanego przewodniczącego KNF zabrakło utrzymania standardów. Skutkiem całej sytuacji, jest kwestia powrotu do dyskusji o standardach urzędników nadzoru – opowiada. I dodaje: – Tutaj nie powinno mieć miejsca na proponowanie czegoś w zamian za coś. Ważniejszą rzeczą jest odpowiednie zachowanie procedur. Tematy poruszane w rozmowie z panem Leszkiem Czarneckim powinny być prowadzane na posiedzeniu analityków i dyrektorów. Przewodniczący KNF powinien rozmawiać o całym systemie.

Nie najlepszą rzeczą jest, że nadzór nad sektorem SKOK wszedł pod kuratelę KNF tak późno. Gdyby udało się to załatwić wcześniej, to kłopotów byłoby mniej – podkreśla dr Stanisław Kluza.

Sachajko: Musimy iść do przodu. Nie możemy dreptać w miejscu i myśleć ciągle o działaniach powierzchownych [VIDEO]

Poseł Sachajko z Kukiz 15 wczorajsze wotum zaufania wobec rządu Morawieckiego nazywa „robieniem cyrku w Sejmie”. Komentuje również wczorajszy protest polskich „żółtych kamizelek” na A2.


Gościem Poranka WNET jest Jarosław Sachajko, członek Klubu Kukiz 15, który we wczorajszym głosowaniu głosował przeciwko udzieleniu wotum zaufania obecnej Radzie Ministrów.

– Bilans obecnego rządu oceniam jako ujemny, mimo, że to wciąż postęp w stosunku do działań poprzedniej ekipy (PO-PSL  – przyp. red.) – wyjaśnia. I dodaje: – Mamy ważniejsze sprawy na głowie, niż kolejne wotum. To jest robienie cyrku z sejmu. Weszliśmy do sejmu w celu przeprowadzenia głębokich reform, tymczasem jedyne zmiany w przeciągu ostatnich trzech lat są czysto kosmetyczne. Po czym kolejno wymienia nie ma obniżki podatków, nie ma nawet próby zmiany konstytucji, nie ma podwyższenia kwoty wolnej od podatku, nie ma zmiany ordynacji wyborczej, partie dalej żyją z pieniędzy publicznych, nie ma żadnych realnych działań.

Sachajko wczorajszą debatę i głosowanie uważa za „cyrk”.

Co chwila ogłaszane są wota nieufności. Mieliśmy wczoraj rozmawiać o budżecie, a jednak przesunięto tą ważną sprawę przez kolejne wotum – mówi.

Poseł Kukiz 15 wypowiada się także na temat protestu „żółtych kamizelek” na A2. – Rolnicy zablokowali wczoraj drogę, ponieważ domagają się między innymi odszkodowań za świnie wybite w związku z walką z wirusem ASF. Ich ubiór wskazuje na inspirację protestami we Francji – przekonuje.

mf

Wojciech Skurkiewicz: Wniosek o wotum zaufania i wystąpienie premiera to okazja na posumowanie trzech lat rządów PiS

Nie traktowałbym tego wystąpienie w kategoriach odskoczni od wyborów samorządowych, czy przygotowania do wyborów w roku 2019 – podkreśla wiceminister obrony narodowej.

 

Zdaniem wiceministra obrony narodowej podstawowym powodem przedłożenia wniosku o wotum zaufania są kwestie związane z toczącym się Brexitem: Pan premier podkreślił, że chcę mieć jutro taką bardzo mocną legitymację ze strony polskiego parlamentu w negocjacjach, które dziś i jutro będą się odbywały w takim ekstraordynaryjny trybie w Brukseli w związku z kłopotami związanymi z Brexitem. Jutrzejszy szczyty w takim extra pilnym trybie zwołany przez Donalda Tuska pokazuje, że państwa, które będą w nim uczestniczyć, będą musiały w sposób jasny mocny i stanowczy reprezentować swój naród w tych rozmowach.

Minister Skurkiewicz przyznaje, że wystąpienie premiera i wniosek o wotum zaufania, można rozpatrywać w ramach podsumowywania rządów Zjednoczonej Prawicy.

To była też okazja do tego żeby podsumować ten okres trzech lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wystąpienie premiera pokazało osiągnięcia rządów PiS jednoznacznie premier wskazał na zaniechania poprzedników aczkolwiek o tych zaniechania było zdecydowanie mniej ale te wskaźniki makroekonomiczne wskaźniki gospodarcze pokazują jednoznacznie że Polska idzie w bardzo dobrym kierunku rozwija się bardzo dobrze.

W czasie rozmowy polityk PiS wskazuje, że premier ma pełne poparcie posłów koalicji rządzącej. Pan premier nie musiał przekonywać posłów Prawa i Sprawiedliwości, raczej wyciągał rękę w kierunku posłów opozycji, szczególnie tej opozycji totalnej przywołując ważne rocznicę, które będziemy obchodzić w roku 2019, wymagające jedności narodowej ponad politycznymi podziałami – podkreśla wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz.

Pozycja premiera jest niepodważalna jest jedną z najważniejszych osób w naszej formacji politycznej. Tutaj absolutnie nic się nie dzieje – mówi.

Wysłuchaj rozmowy już teraz!

ŁAJ

Devoud: Plotki we Francji mówią, że „żółte kamizelki” w sobotę przyjdą z bronią. Część polityków chce wojska na ulicach

Guillaume Devoud mówi na temat obecnej sytuacji w Paryżu, która w związku z masowymi protestami „żółtych kamizelek” jest bardzo napięta. Czy skończy się tragedią?

„Francja się boi i bardzo przeżywa protesty. Wygląda na to, że będzie coraz gorzej. Francuzi nie marzą o polepszeniu sytuacji, obawiają się jej pogorszenia”. Jak zauważa dziennikarz, większość francuzów rozumie i popiera ruch  „żółtych kamizelek”:

„Naród francuski cierpiał już od dawna, rząd tego nie zauważał, nie miał szacunku do obywateli Francji”.

Niestety władza swoim długim milczeniem podgrzała atmosferę w Paryżu. – Prawdopodobnie Emmanuel Macron nie wie, co powiedzieć. Wobec tego sytuacja u nas jest straszna – mówi dziennikarz, gość Poranka WNET.

Jego zdaniem prezydent Francji zacznie niebawem podejmować kroki w celu wyciszenia napięcia we Francji, będzie zapewne próbował zmienić premiera, ponieważ jest między nimi bardzo napięta atmosfera. Zdaniem dziennikarza ta decyzja niewiele zmieni, bowiem Francuzi chcą, aby to Macron podał się do dymisji.

Nie wszyscy politycy tracą na protestach nad Sekwaną.  Zyskują na nich m.in. przegrani w ostatnich wyborach we Francji.

– Zyska przede wszystkim Marine Le Pen. Niewykluczone,  że w najbliższych dniach to ona będzie miała wiele do powiedzenia na francuskiej scenie politycznej – mówi Guillaume Devoud.

Zapowiada, że w sobotę ósmego grudnia nastąpi kolejny zalew paryskich ulic przez „żółte kamizelki”. Plotki głoszą, iż protestujący będą mieli broń z ostrą amunicją.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy!

JN

 

Tego dnia poczułam, jakby obok mnie stała Historia / Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” nr 54/2018

Jak długo jeszcze będziemy nadrabiać straty duchowe, jakie ponieśliśmy przez to, że nasze podręczniki pomijały nazwiska takich ludzi jak oni? I znowu to pytanie: czy dzisiaj naprawdę to się zmieniło?

Tego dnia poczułam, jakby obok mnie stała Historia. Ta, której uczyłam się z podręczników, którą poznawałam z książek wyszukiwanych w bibliotekach, księgarniach i antykwariatach.

Gdy stanęłam w Zamku Królewskim w Warszawie 11 listopada, czekając na rozpoczęcie uroczystości pośmiertnego wręczania Orderów Orła Białego 25 wybitnym Polakom, jeszcze nie miałam świadomości, w jak wyjątkowym wydarzeniu będę uczestniczyć. Obok mnie stała skromna, niepozorna pani. I nagle słyszę: „Order odbiera wnuczka bratanicy Marii Curie-Skłodowskiej”. A moja sympatyczna sąsiadka, która odsuwała się uprzejmie, bym mogła robić lepsze zdjęcia, idzie w stronę Prezydenta i wraca z pudełkiem, w którym na niebieskiej, szerokiej wstążce leży order – Gwiazda z napisem „Za Ojczyznę i Naród”, a poniżej dumny Orzeł z koroną na głowie.

Za chwilę słyszymy: „Order odbiera córka siostrzeńca Maciej Rataja”, „wnuczka Jędrzeja Moraczewskiego”, „siostrzenica Kornela Makuszyńskiego”, „syn Wojciecha Mierzwy”, „siostrzeniec arcybiskupa Antoniego Baraniaka”… potem ktoś w imieniu rodziny Romana Dmowskiego, Zofii Kossak, Wojciecha Kossaka, Haliny Konopackiej, Olgi i Andrzeja Małkowskich…

Czasem aż dziw brał, że ktoś tak wielki i tak słynny Orderu Orła Białego do tej pory nie dostał – powiedział Andrzej Duda to, co chyba myślał każdy uczestnik tego spotkania. Nie mogłam powstrzymać się od natrętnych myśli przez całą tę podniosłą uroczystość, stojąc tuż obok tej, która znała kogoś, kto rozmawiał z naszą wybitną, mądrą i bardzo pracowitą rodaczką. Czy oni wszyscy są w Polsce tak znani, jak na to zasługują? Jak to się stało, że tak długo musieli czekać na to symboliczne „dziękuję” od rodaków, których Ojczyznę rozsławili dosłownie na całym świecie? Zamordowani w Palmirach przez Niemców, jak marszałek Maciej Rataj, czy podstępnie i okrutnie przez Sowietów, jak w procesie szesnastu przywódców Państwa Podziemnego Wojciech Mierzwa; nobliści jak Maria Skłodowska czy Władysław Reymont, politycy, duchowni i artyści. Jak długo jeszcze będziemy nadrabiać straty duchowe, jakie ponieśliśmy przez to, że nasze podręczniki pomijały nazwiska takich ludzi jak oni? I znowu to natrętne pytanie: czy dzisiaj naprawdę to się zmieniło i oni na pewno będą opisywani i przedstawiani jako wzory do naśladowania?

Opowiedziałam o tym wszystkim następnego dnia w Radiu WNET. I wtedy też przeszła obok mnie Historia. To był pierwszy dzień nadawania Radia na falach eteru w Warszawie i w Krakowie, pierwsze nadawanie własnego programu, którego odbiór możliwy jest za pośrednictwem normalnego radioodbiornika, np. w samochodzie.

Był specjalny program, tort, bankiet i tłumy gości. A u mnie znów ta natrętna myśl: dlaczego dopiero teraz? Przecież to ponad trzy lata „dobrej zmiany”, przecież żyjemy już trzydzieści lat w wolnym kraju… Uruchomienie własnych, finansowanych przez polską spółkę mediów jest nadal wyjątkiem, wielkim świętem.

W budynku warszawskiej PAST-y tego dnia był tłum uśmiechniętych, tak dobrze znanych mi z tych kilku lat współpracy z Radiem i „Kurierem WNET” dziennikarzy. Każdy gość tutaj to osobowość, to historia nietuzinkowego człowieka. Dlaczego w wolnej, niepodległej Polsce tyle lat musieli czekać na coś tak zwyczajnego, jak radiowa koncesja?

Ale dość marudzenia. Krzysztofie! Drodzy Wnetowcy! Powodzenia! I dziękuję w imieniu wszystkich słuchaczy za wytrwałość! Jestem pewna, że ta prawdziwa, niefałszowana i nielekceważona Historia będzie w Radiu WNET stałym gościem.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET” znajduje się na s. 1 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 54/2018.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nie tworzymy radia dla radia, formy dla formy, radia dla pieniędzy / Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” nr 54/2018

Tworzymy radio, żeby jak najwięcej ludzi mogło poznać jak największą liczbę ludzi; po to, by stali się sobie bliscy i żeby ta bliskość czasem skutkowała dobrym działaniem, służyła dobru.

Tworzenie radia jest pasjonującym wyzwaniem. Zjawiska, zdarzenia, przedmioty są tylko materiałem, który trzeba przełożyć na język radiowy, pozwolić im przepływać z ich świata do świata słyszalnego, nadawać im odpowiednią formę, brzmienie, tempo i odpowiedni dla nich czas.

Radio to utwór słowno-muzyczny, który można porównać do tkanych ręcznie dywanów. Ważny jest nie tylko wzór, ale i gęstość nici, która będzie stanowiła nie tylko o jego delikatności, ale i o pięknie i trwałości. Te nici nie mogą być byle jakie. W radiu każda z nich powinna być nośnikiem sensu. Inaczej utkany dywan stanie się tylko formą. A my nie tworzymy radia dla radia, formy dla formy, radia dla pieniędzy. Tworzymy je po to, żeby przekazywać jak najbardziej źródłową informację, by jak najwięcej ludzi mogło poznać jak największą liczbę ludzi; po to, by stali się sobie bliscy i żeby ta bliskość czasem skutkowała dobrym działaniem, by służyła dobru.

Dlatego jak tylko dostaliśmy koncesję i ruszyły nasze nadajniki, i my ruszyliśmy w drogę. W pierwszych dwóch tygodniach nadawania Radia Dwóch Stolic byliśmy w Krakowie, w Annaja i Byblos w Libanie, i w Wilnie. W każdym z tych miejsc spotykaliśmy ludzi, którym należy się nasza pomoc. W Krakowie to byli bezdomni, którzy znaleźli swój przystanek w domu przy ulicy Smoleńsk 4, w ośrodku Ojca Pio. W Byblos w Libanie – to żebrzące syryjskie dzieci, wypędzone przez wojnę ze swoich domów.

W Libanie udało nam się otworzyć pierwsze zewnętrzne studio Radia WNET, a zarazem pierwsze w Bejrucie studio polskiego radia od czasu II wojny światowej. Dzięki Kazimierzowi Gajowemu i jego żonie Mair w każdy poniedziałek o 6:45 usłyszą Państwo audycję bezpośrednio i na żywo z Libanu.

A w Wilnie spotkaliśmy siostrę Michaelę Rak, która zainspirowała nas do ogłoszenia zbiórki na rzecz powstającego pierwszego na Litwie hospicjum dziecięcego. Byliśmy świadkami, jak ośmiometrowe wiertło drążyło w ziemi dziurę pod fundamenty. Weszliśmy też w świat oddziaływania dobra, które emanuje z każdego działania siostry Michaeli.

Dlatego w tym świątecznym numerze „Kuriera WNET” zachęcamy Państwa do dołożenia cegiełki do tej budowy, która powstaje w miejscu o podwójnej symbolice. Dokładnie tam powstał obraz Chrystusa Miłosiernego namalowanego pod bezpośrednim nadzorem św. Faustyny i dokładnie tam było sowieckie więzienie, w którym cierpieli i ginęli ludzie.

Dokładając się do tego dzieła, symbolicznie przejmujemy mały kawałek ziemi, który od tego momentu będzie służył dobru. O szczegółach zbiórki dowiedzą się Państwo, słuchając Radia WNET w Krakowie na 95,2, w Warszawie na 87,8, a wszędzie – na www.wnet.fm.

Życzę Państwu, byśmy dzieląc się opłatkiem w wigilijny wieczór, mieli pewność, że nie zapomnieliśmy o kimś, kto potrzebuje naszej pomocy.

Wszystkiego najlepszego i dobrej lektury naszej Gazety Niecodziennej w świątecznym czasie!

Artykuł wstępny Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET” Krzysztofa Skowrońskiego znajduje się na s. 1 grudniowego „Kuriera WNET” nr 54/2018.


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł wstępny Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET” Krzysztofa Skowrońskiego na s. 1 grudniowego „Kuriera WNET” nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Woźniak: Traktaty renegocjuje się, jeśli chce się je przedłużyć, a nie mamy w planach dalszej współpracy z Gazpromem

O polskiej energetyce, wątpliwoŝciach dotyczących kontraktów z Gazpromem oraz polityce energetycznej Unii Europejskiej rozmawiamy z Piotrem Woźniakiem, prezesem spółki PGNiG.

Według prezesa Woźniaka Polska sprawnie dywersyfikuje źródła i kierunki dostaw energii i uniezależni się w niedalekiej przyszłości od Gazpromu, który jest przedłużeniem wpływów Putina.

Kontraktu średnio- i długoterminowego nie będziemy zawierać, czyli nie będziemy kupować gazu ze Wschodu. Od 2004 r. siedmiokrotnie Rosjanie przerywali nam dostawy gazu(…) Jednym słowem – warunki kontraktu są dla nas nie do przyjęcia!

Woźniak widzi rozwiązanie w kupnie przez polską spółkę złóż gazu z Morza Północnego oraz rozbudowy w przeciągu najbliższych trzech lat Baltic Pipe, które w dużym stopniu zagwarantują nam bezpieczeństwo energetyczne. Niedobór tego paliwa nie jest jednak dla Polski wielką bolączką, gdyż skroplony gaz przybywa do nas również ze Stanów Zjednoczonych.

Piotr Woźniak uspokaja też, zaniepokojonych zamieszkami w Paryżu; nie wpłyną one w najmniejszym stopniu na postanowienia naszej polityki energetycznej, gdyż pakt klimatyczny i pakt energetyczny to osobne dokumenty. Dodaje, iż mimo, że nie możemy zapewnić sobie pełnej niezależności energetycznej, to jeśli już musimy być zależni od partnerów, którzy są wiarygodni i nie są naszymi geopolitycznymi wrogami, takimi jak np. państwa skandynawskie.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf