Wojciech Cejrowski: Koronawirus SARS-Cov-2 bardzo słabo zabija. Możliwość śmierci w wypadku drogowym jest dużo większa

Przy okazji epidemii odbywa się skok na oszczędności Polaków – przestrzega gospodarz „Studia Dziki Zachód”.

Wojciech Cejrowski mówi o sytuacji epidemicznej w USA. Jego zdaniem, kraj wkrótce wróci do normalnego funkcjonowania:

W Ameryce wszystko dobrze, wracamy do roboty.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód”przypomina, że Stany Zjednoczone są państwem federacyjnym, każdy stan rządzi się w zasadzie samodzielnie, co tłumaczy odmienne strategie walki z koronawirusem przyjmowane przez poszczególne władze. Jak zwraca uwagę Wojciech Cejrowski, najbardziej stanowcze restrykcje obowiązują w stanach zarządzanych przez Demokratów, podczas gdy na szczeblu centralnym Donald Trump wzywa do luzowania obostrzeń.

W lewackiej Kalifornii wystąpił bunt obywatelski, gdy tamtejsza gubernator zabroniła ludziom niemal wszystkiego. Tutaj obywatele wiedzą, że państwo należy do nich, a urzędnikom można w kazej chwili cofnąć delegację.

Wojciech Cejrowski odpiera zarzuty pod adresem władz federalnych USA, że te źle sobie radzą z pandemią choroby COVID-19.

Naród, jak żołnierz na wojnie, na początku epidemii, padł na twarz, ale gdy zobaczyliśmy, że wirus słabo strzela, wstaliśmy z kolan, i przeszliśmy do następnych zadań. Nie możemy tracić więcej czasu. Polska źle wykorzystała 4 tygodnie kwarantanny.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego stwierdza, że zamiast patrzeć na liczbę zmarłych w statystykach spojrzeć, ile osób przeżyło. Podkreśla, że nawet w grupie najstarszych ludzi 85% chorych Amerykanów nie umarło. Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego, polskie statystyki zaciemniają faktyczny obraz epidemii:

Jeżeli my testujemy wyłącznie chorych lub podejrzanych o to że są chorzy no to mamy gorsze wyniki niż z całej populacji w Polsce.

Z kolei liczba ofiar we Włoszech, mówi podróżnik, jest zawyżona, ponieważ powszechna jest praktyka wpisywania koronawirusa jako przyczyny zgonu, gdy innych powodów nie udaje się wykryć. Jak dalej tłumaczy „Gospodarz Studia Dziki Zachód:

Ten wirus jest bardzo zaraźliwy, ale bardzo słabo zabija.

Wojciech Cejrowski ocenia, że powszechna kwarantanna oraz niemal całkowite przestawienie służby zdrowia na walkę z aktualną pandemią, że ludzie częściej i szybciej będą umierać na inne choroby, a winny temu będzie m.in. niedobór witaminy D, której źródłem jest przebywanie na świeżym powietrzu i wystawianie się na działanie promieni słonecznych.

Większe jest prawdopodobieństwo śmierci w wyniku wypadku drogowego, niż zakażenia koronawirusem.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego ocenia reakcję polskich władz na pandemię i prognozowaną zapaść ekonomiczną. Krytykuje obniżkę stóp procentowych, ponieważ będzie ona oznaczać spadek wartości zgromadzonych przez Polaków oszczędności. Poza tym, jak mówi:

Rada Polityki Pieniężnej jest instytucją całkowicie zbędną; każdy bank powinien móc ustalać stopy procentowe samodzielne.

Za równie niekorzystne dla społeczeństwa Wojciech Cejrowski uznaje dodrukowywanie pieniędzy. Brak pokrycia takiego dodruku prowadzi do faktycznego zubożenia ludzi – ocenia.

To co się dzieje, to skok na majątek Polaków.

Wojciech Cejrowski mówi również o komunistycznej, maoistowskiej przeszłości szefa WHO, która źle zareagowała na kryzys epidemiczny. Stwierdza, że organizacja swoim działanie „wybielała” Chiny w kontekście faktu, iż Państwo Środka ukrywało epidemię tak długo, jak to było możliwe.

WHO wysyłała do USA i Europy fałszywe zalecenia, dlatego terza mamy to, co mamy.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” negatywnie ocenia stopień zbiurokratyzowania polskiej „tarczy antykryzysowej”. Ministrowi zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu wytyka niekompetencję w związku ze słowami o tym, że epidemia wygaśnie najwcześniej za półtora roku do dwóch lat. Zapowiedź zaszczepienia wszystkich Polaków Wojciech Cejrowski uznaje za nierozsądne, gdyż, jak mówi, nie powinno się szczepić osób, które już daną chorobę przeszły.

 

Prof. Ancyparowicz: Na pewno nikt nie będzie zabierał nikomu pieniędzy. Szerzenie pogłosek może prowadzić do katastrofy

Prof.  Grażyna Ancyparowicz o obniżeniu stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, ochronie miejsc pracy, bezpieczeństwie oszczędności na kontach i szkodliwości plotek.


Referencyjna stopa procentowa spada do poziomu 0,5 proc. z dotychczasowego 1 proc. Prof.  Grażyna Ancyparowicz tłumaczy, że obniżenie stóp procentowych ma ulżyć kredytobiorcom. Chodzi o możliwości spłaty kredytów po pandemii i w tym wakacjach kredytowych.

Banki komercyjne nie są zainteresowane doprowadzeniem do masowego bankructwa swoich klientów.

Decyzja RPP daje bankom impuls do obniżenia oprocentowania kredytów, tak by nie doprowadzić do bankructwa swoich klientów. Podkreśla, że głównym celem NBP w obecnej chwili jest ochrona miejsc pracy, aby szybko zażegnać kryzys.

Jeśli ludzie będą mieli pracę i będą zarabiać to gospodarka wróci.

Ekonomistka mówi także o możliwości wyeliminowania gotówki. Podkreśla liczne zalety płacenia bezgotówkowego w porównaniu do używania gotówki. Ta ostatnia jest bowiem (dosłownie) brudna i są na niej bakterie. Przechodzi ona przez wiele różnych rąk. Podkreśla przy tym, że

Nigdzie nie było powiedziane, że mamy płacić wyłącznie w sposób elektroniczny.

Prof.  Ancyparowicz odnosi się do szkodliwych, jak podkreśla pogłosek, sugerujących, że środki, jakie ludzie mają na kontach są zagrożone. Podkreśla, że nikomu nie będą odbierane jego pieniądze. Odnosząc się do porównań z Grecją, gdzie obywatelom zostały odebrane ich oszczędności na kontach, podkreśla, że sytuacja tego kraju była całkiem odmienna niż nasza. Przypomina, iż „wprowadzono podatek karny za to, że Grecy wiele lat żyli ponad stan”.

Limity w oddziałach istniały zawsze.

Ograniczenia w podejmowaniu większych sum w oddziałach banków to zaś coś, co zawsze funkcjonuje, gdyż oddziały dysponują ograniczonymi zasobami gotówki. Żeby wypłacić większą sumę, muszą więc tę gotówkę wcześniej fizycznie sprowadzić.

Nasz bardzo stabilny system bankowy może przestać taki być z dnia na dzień

Zaznacza, że rozpowszechnianie alarmistycznych i nieprawdziwych informacji doprowadzić może do paniki i runu na banki, który jest drogą do zdestabilizowania nawet najbardziej stabilnego systemu bankowego.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
K.T./A.P.

Premier Morawiecki: Ratujemy od 2 do 5 mln miejsc pracy. Najpóźniej za rok wyjdziemy z kryzysu

Premier Mateusz Morawiecki i prezes NBP Adam Glapiński przedstawili nowy program rządowy wsparcia finansowego dla przedsiębiorców i mechanizmy jego realizacji.

  • Na środowej konferencji szef rządu zapowiedział wprowadzenie nowego programu wsparcia dla przedsiębiorców.
  • Żeby uzyskać pomoc, przedsiębiorca będzie musiał złożyć wniosek on-line. Kredyty będą udzielane na trzy lata. 75% otrzymanych środków będzie miało charakter bezzwrotny.
  • Dla mikrofirm górny pułap subwencji wynosi 300 tys. zł. Dla małych i średnich firm ten pułap to ok. 4 mln zł.

Tak samo jak troszczymy się o bezpieczeństwo zdrowotne, musimy troszczyć się o bezpieczeństwo ekonomiczne.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział pomoc dla przedsiębiorstw w wysokości 100 mld zł w ramach tarczy finansowej. Zasada jej działania ma być prosta- pieniądze dostanę te firmy, które utrzymują działalność i nie zwalniają pracowników. Odbywać się to ma na zasadzie trzyletniego kredytu, z którego 75% będzie bezzwrotne.

 Dziś przedstawiam nie uzupełnienie tarczy antykryzysowej, tylko nową tarczę finansową. Jej wartość sięgnie 320-330 miliardów złotych. Konstruuje ją Polski Fundusz Rozwoju w bliskiej współpracy z NBP.

Górna granica wsparcia dla mikroprzedsiębiorców to 300 tys., zaś dla małych i średnich przedsiębiorców ok. 4,6 mln zł. Wysokość tą zaakceptowała Komisja Europejska. Prezes Rady Ministrów zaznacza, że do uzyskania pomocy będzie starczyło wypełnienie zaświadczenia,  a nie całego segregatora oświadczeń „jak to bywało do tej pory”.

Ratujemy od 2 do 5 mln miejsc pracy.

Przypomina czasy, kiedy w III RP „bezrobocie przekraczało 3 miliony”. Żeby nie powrócić do tych czasów trzeba „pozwolić w nowym rygorze sanitarnym ludziom pracować”. Dodaje, że „państwo polskie będzie bronić polskich przedsiębiorców” przed wrogimi przejęciami i firmami, które uciekają z podatkami z Polski.

Jestem przekonany, że dzięki tej tarczy uratujemy miliony miejsc pracy.

Adam Glapiński przypomina słowa, jakie swego czasu wygłosił ówczesny prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi, który zadeklarował, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by strefa euro nie upadła. Teraz prezes Narodowego Banku Polskiego podkreśla, że zrobi wszystko, by ochronić Polskę przed kryzysem gospodarczym, tak, by mógł powrócić „polski cud gospodarczy”.

Narodowy Bank Polski musi zapewniać elastyczność rynku finansowego.

Ogłasza rozszerzenie skupu obligacji o te gwarantowane przez Skarb Państwa, zauważając, iż „tego jeszcze u nas nie było”. Zakres skupowanych instytucji poszerzony został o bony skarbowe. Zaznacza, że dzięki temu, że „stopy procentowe były na odpowiedniej wysokości” teraz możliwe jest „wypchnięcie pieniędzy na rynek” przez ich obniżenie. Glapiński zaznaczył przy tym, że wszystko dzieje się lege artis, a NBP nie monetyzuje długu państwowego, co jest zabronione.

Bank centralny nie finansuje wydatków rządu, prowadzimy operacje strukturalne na otwartym rynku.

Zaznacza, że NBP działa tak jak Europejski Bank Centralny. Przestrzega przed „wojną walutową”, która może wybuchnąć w wyniku kryzysu. Dodaje, że w Polsce

Podjęliśmy restrykcje, dotyczące zachowania publicznego, sanitarne, wcześniej niż inni. O tydzień co najmniej. Tak i tutaj podejmujemy wcześniej. Aż się uśmiecham do tego, że wreszcie jesteśmy tacy skuteczni, przygotowani, mamy kadry, które potrafią to wszystko zrobić.

Premier Morawiecki, odpowiadając na pytania dziennikarzy odniósł się do kwestii zwiększenia zasiłków dla bezrobotnych:

Analizujemy przestrzeń dla zwiększenia pomocy dla bezrobotnych. Zleciłem w tej sprawie analizy do Ministerstwa Pracy i Rodziny.

Stwierdza, że „najpóźniej za rok wyjdziemy z kryzysu”.

A.P.

Rada Polityki Pieniężnej obniża stopy procentowe. Są najniższe w historii

Jak informuje Prezes NBP Adam Glapiński, decyzją RPP stopy procentowe zostały obniżone o 0,5 punktu procentowego. To już druga kryzysowa obniżka w ciągu ostatniego miesiąca.

  • Stopa referencyjna obniżona została z 1 proc. do 0,5 proc.
  • Stopa lombardowa z 1,5 proc. do 1 proc.
  • Stopa depozytowa z 0,5 proc. do 0,0 proc.
  • Stopa redyskontowa weksli z 1,05 proc. do 0,55 proc.
  • Stopa dyskontowa weksli z 1,1 proc. do 0,6 proc.

Rada Polityki Pieniężnej na środowym posiedzeniu obniżyła wszystkie stopy procentowe o 50 pb, a stopa referencyjna wynosić będzie 0,50 proc. w skali rocznej – wynika z komunikatu podanego przez Radę Polityki Pieniężnej. Poprzedniej obniżki dokonano 17 marca.  Po obecnej prześcignęliśmy Czechy (1 proc.) i Węgry (0,9 proc.), które miały w naszym regionie najniższe stopy procentowe wśród państw posługujących się własną walutą narodową.

A.P.

Prof. Eryk Łon: Koronawirus nie szkodzi aż tak gospodarce. Nastroje przedsiębiorców strefy euro są lepsze niż w 2019 r.

– Ze świata finansów dochodzą coraz lepsze wiadomości. Nastroje przedsiębiorców strefy euro są lepsze niż w 2019 r., a akcje na giełdzie zaczynają zwyżkować – mówi prof. Eryk Łon.

 

 

Prof. Eryk Łon, członek Rady Polityki Pieniężnej, odnosi się do pierwszej od 6 lat obniżki stóp procentowych, na którą w obliczu epidemii koronawirusa zdecydowała się w połowie marca RPP. Mówi, że podjęcie tej decyzji wynika z dominującego w tej instytucji poglądu o konieczności ograniczenia wpływu SARS-CoV-2 na gospodarkę. Postanowiono podjąć tego rodzaju środki nawet w obliczu inflacji będącej powyżej górnej granicy odchyleń celu inflacyjnego.

Gość Popołudnia WNET zaznacza, że postulat obniżenia stóp procentowych wysunął jeszcze przed epidemią koronawirusa. Od półtora roku bowiem nastroje przedsiębiorców oscylowały poniżej 50 pkt. wskaźnika PMI, co świadczyło o możliwej recesji. Indeks przyjął podobne wartości w Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej, co również skłoniło wiele z tych państw do wspomnianej obniżki.

Prof. Łon zwraca jednak uwagę na stopniowe wychodzenie wielu gospodarek z załamania wywołanego wirusem.

Dobrą wiadomością jednak jest to, że dzisiejsze [chodzi tu o wtorek 24 marca – przyp. red.] dane PMI ze strefy euro, z Niemiec i Francji były jednak lepsze od oczekiwań. Oczywiście (…), te wskaźniki są poniżej tych 50 punktów (…), natomiast (…) są wyższe niż z (…) 2019 r.

Członek Rady Polityki Pieniężnej zauważa ponadto, że niskie ceny akcji połączone ze słabymi nastrojami na rynku giełdowym mogą zwiastować odwrócenie trendów.

Kiedy są bardzo niskie wyceny [akcji na giełdzie – przyp. red.] (…) i połączone jest to ze skrajnym pesymizmem,(…) to właśnie to jest taki początek odwrócenia trendu, bo jest ta zasada „większość na rynku nie ma racji” i wtedy (…) nawet może być rozpoczęcie nowego trendu, czyli odwrócenie trendu spadkowego na wzrostowy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

 

Prof. Gatnar: Taka inflacja towarzyszy szybkiemu wzrostowi gospodarczemu. Jestem przeciwnikiem niskich stóp procentowych

Czemu wysoka inflacja nie jest winą rządu? Jakie pozytywne efekty dają transfery społeczne? Jak Polska korzysta na tym, że ma własną walutę zamiast euro? Odpowiada prof. Eugeniusz Gatnar.

 

Prof. Eugeniusz Gatnar twierdzi, że nie należy martwić się wzrostem inflacji, gdyż jest ona częsta przy tak wysokim wzroście gospodarczym, jaki występuje ostatnio w Polsce. Obecnie jak mówi inflacja wynosi 4,4 %, kiedy w grudniu było to 3,4%. Jednak warto powstrzymać powiększanie się tego wskaźnika.

Jestem przeciwnikiem niskich stóp procentowych. Wszystko co jest tanie kusi do różnych dziwnych zachowań.

Gość „Popołudnia WNET’ uważa, że Rada Polityki Pieniężnej powinna podwyższyć stopy procentowe. Wnosił o to już w lipcu zeszłego roku przewidując wysoką inflację. O tej ostatniej mówi, że „trzeba robić wszystko żeby nie rosła”. Odpowiadając na pytanie czy można winić za nią rząd mówi:

Nie można mówić o winie rządu. […] Inflacja towarzyszy wzrostowi gospodarczego. […] Rozwijaliśmy się najszybciej w Europie.

Ekonomista dodaje, że na Węgrzech inflacja jest nawet wyższa niż w Polsce wynosząc 4,7%. Stwierdza, że polscy przedsiębiorcy bardzo dobrze sobie radzą w coraz trudniejszych warunkach rynkowych. Ocenia, że należy chwilowo wstrzymać się z podwyższaniem płacy minimalnej.

Wzrost cen usług o 6% to wzrost popytu i kosztów, czyli podniesienia płacy minimalnej.

Prof. Gatnar ubolewa nad faktem częstego zaciągania przez Polaków kredytów. Wynika on z chęci zabezpieczenia swych oszczędności. Ocenia, że jest to działanie obarczone bardzo dużym ryzykiem dla całego rynku bankowego w Polsce:

Kredyty należy brać w przemyślany sposób, nie zadłużać się pochopnie. W Polsce brakuje dobrej edukacji ekonomicznej.

Zauważa, że mieszkanie to aktywo bardzo mało płynne. Rozmówca Łukasza Jankowskiego pozytywnie ocenia politykę społeczną rządu Zjednoczonej Prawicy. Mówi, że rozwiązania zastosowane w przez obecną władzę spotkały się z zainteresowaniem innych państw, takich jak Austria, która obecnie także chce wspierać swoje rodziny transferami i w ten sposób pobudzać swoją gospodarkę.

Euro jest projektem politycznym, a nie ekonomicznym. Wchodzenie do strefy euro byłoby ryzykowne.

Poruszony zostaje również temat waluty euro. Prof. Gatnar ocenia, że z ekonomicznego punktu widzenia przyjmowanie wspólnej unijnej waluty byłoby w tym momencie niekorzystne dla polskiej gospodarki. Dodaje, że:

Płynny kurs walutowy wspiera polski eksport i to nam pozwala gonić kraje strefy euro.

Członek Rady Polityki Pieniężnej mówi o sporach w jej gronie. Są w niej frakcję: jastrzębie, gołębie, centrum. Zdanie dominujące komunikuje na zewnątrz prezes Rady.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

GUS: Wysoka inflacja konsumencka w Polsce

Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego wzrost cen w naszym kraju będzie w tym roku najwyższy z wszystkich państw UE.

Jak poinformował Główny Urząd Statystyczny, w grudniu inflacja konsumencka wyniosła 3,4% w ujęciu rocznym.  Finalne dane o grudniowej inflacji zostaną ogłoszone w połowie miesiąca, wtedy też poznamy strukturę wskaźnika CPI ( cen towarów i usług konsumpcyjnych) w rozbiciu na poszczególne kategorie. Na dzień dzisiejszy można określić  bardzo mocno (o 1,2% mdm i 7,0% rdr) podrożała żywność, a ceny paliw i energii były nieznacznie niższe niż rok temu.  Od lipca roczne tempo wzrostu cen dóbr konsumpcyjnych nie spada poniżej 2,5% – czyli oficjalnego celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego.

Rada Polityki Pieniężnej, w reakcji na wysoką inflację utrzymuje stopę referencyjną NBP na rekordowo niskim poziomie 1,50%. Powoduje to, że  mamy w Polsce do czynienia z represją finansową, czyli polityką utrzymywania stóp procentowych poniżej inflacji CPI. W związku z tym  maleje siła nabywcza oszczędności.  Przedstawiona na początku listopada centralna ścieżka projekcji NBP zakłada, że inflacja CPI w 2020 r. wyniesie: 2,3 proc. (2019 r.), 2,8 proc. (2020 r..) oraz 2,6 proc. (2021 r.). Oznacza to, że względem lipcowego raportu NBP podwyższył prognozy inflacji na ten rok (z 2 proc.) i obniżył na rok przyszły (z 2,9 proc.). Według ekonomistów styczniowa inflacja CPI może sięgnąć 3,5%. Również Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że inflacja w Polsce będzie na takim poziomie. Jest to najwyższa prognoza spośród krajów Unii Europejskiej.

A.W.K.

Wrzesień pierwszym miesiącem 2019 r. w którym spadła inflacja

We wrześniu inflacja CPI wyniosła 2,6 proc. w ujęciu rocznym – podaje Główny Urząd Statystyczny. To więcej niż chciałoby NBP, ale mniej niż zakładali ekonomiści.

Dzisiaj Główny Urząd Statystyczny opublikował tzw. szybki szacunek, który będzie jeszcze przedmiotem rewizji. Jak informuje GUS:

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku we wrześniu 2019 r. w stosunku do poprzedniego miesiąca obniżyły się o 0,1% (wskaźnik cen 99,9), a w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 2,6% (wskaźnik cen 102,6).

Finalne dane o wrześniowej inflacji zostaną ogłoszone w połowie października, wtedy też poznamy strukturę wskaźnika CPI w rozbiciu na poszczególne kategorie. Wyniki szacunkowe są niższe od przewidywanych przez ekonomistów, spodziewających się zmiany cen koszyka dóbr konsumpcyjnych o 2,8 proc. w ujęciu rocznym oraz 0,1 proc. w ujęciu miesięcznym. W sierpniu inflacja cenowa ukształtowała się na poziomie 2,9 proc. rdr oraz 0,0 proc. mdm- przypomina Bankier.pl.

Za wrześniową inflację roczną w znacznej mierze odpowiadał wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych, który GUS oszacował na 6,3 proc. Potaniały natomiast paliwa (-2,7 proc.) oraz nośniki energii (-1,6 proc.,  trzeba jednak brać pod uwagę czasowe „zamrożenie” cen energii elektrycznej przez rząd).

Już we wtorek zakończy się kolejne posiedzenie decyzyjne Rady Polityki Pieniężnej, w którego trakcie jej członkowie zapewne odniosą się do dynamiki wzrostu cen. NBP określa „stabilność cen” jako wzrost inflacji CPI o 2,5 proc. z dopuszczalnym odchyleniem o jeden punkt procentowy w obie strony. Przedstawiona na początku lipca centralna ścieżka projekcji NBP zakłada, że inflacja CPI w 2019 r. wyniesie 2,0 proc, w 2020 r. wzrośnie 2,9 proc., a w 2021 r. obniży się do 2,6 proc.

Roczna inflacja na poziomie 2,6 proc. oznacza powrót do stanu z czerwca, po którym nastąpiły dwa odczyty rzędu 2,9 proc. Były to najwyższe wyniki od listopada 2012 r. Ostatni spadek inflacji obserwowaliśmy w styczniu (0,7 proc. wobec 1,1 proc. w grudniu 2018 r.). Wynik ten jest wciąż wyższy od celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego.

A.P.

Adam Glapiński: Wykonam ustawę o jawności zarobków, ale będzie to ze szkodą dla Narodowego Banku Polskiego

Prezes NBP mówi, że nie ma żadnych powodów, aby miał podać się do dymisji i podkreśla, że bank centralny jest w pełni apolityczny i całkowicie niezależny od rządu czy wpływów idących z Sejmu.

Od kilkunastu dni nie cichnie burza wokół wysokości zarobków części dyrektorów pracujących w Narodowym Banku Polskim. Szczególnie pod lupą znalazły się wynagrodzenia dyrektorki departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej, która miała zarabiać łącznie ponad 60 tysięcy złotych miesięcznie.

W poniedziałek 7 stycznia o zarobki w NBP zapytał senator z PiS Jan Maria Jackowski, który wydał oświadczenie skierowane do prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego, z pytaniem o sumy, które zarabiają jego najbliższe współpracownice. W oświadczeniu senator pyta, „czy prawdą jest, że jedna ze współpracowniczek Pana Prezesa zarabia 65 tysięcy zł. Miesięcznie, a jeżeli nie jest to prawdą, to jakie zarobki miesięcznie z uwzględnieniem wszystkich pochodnych osiąga ta osoba w NBP?”

Na list senatora Jackowskiego odpowiada prezes Glapiński, podkreślając, że obecnie mamy do czynienia z nagonką na pracowników NBP.

Martyna Wojciechowska, bo to na nią jest ta nagonka, nie wiem z jakiego powodu, może też, że jakaś związana z PiS-em w swoim życiu jako radna – ona jest wśród 14 dyrektorów, którzy zarabiają podobnie.

Prezes NBP mówił również o konsekwencjach ustawy o jawności wynagrodzeń, że – Czy to dobre będzie dla banku? Fatalnie. To fatalne dla banku. To bardzo utrudni pracę bankowi, nabór, wyróżnianie. Tu są departamenty, co mają 350 osób zatrudnienia, a są departamenty, które mają 10 osób. Zróżnicowanie jest rzeczą naturalną – mówi  Glapiński, podkreślając, że po uchwaleniu takiego przepisu może pojawić się potrzeba ujednolicenia płac wszystkich dyrektorów.

Adam Glapiński jednoznacznie stoi po stronie swoich pracowników.

– Szczególnie się uczepiono dwóch pań dyrektor z nieznanych mi powodów. Z powodu może ich wyglądu czy czegoś innego. Haniebne, brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad dwoma matkami, nad ich dziećmi, które chodzą do szkoły i przedszkola, nad ich mężami, rodzicami. Wszyscy są w Warszawie tym szalenie zbulwersowani, jak się o tym prywatnie rozmawia. Ale publicznie nikt nie zabierze głosu, tylko powtarza jakieś prymitywne, chamskie odzywki. A króluje w tym gazeta, która się mieni jakimś recenzentem elegancji, tolerancji, równości płci, itd. Nagle kobiety nie mogą zarabiać tyle, co mężczyźni? U nas w NBP jest inaczej. Połowa dyrektorek to kobiety, zawsze były – podkreślił Adam Glapiński podczas konferencji Rady Polityki Pieniężnej.

ŁAJ

Prof. Grażyna Ancyparowicz: Reforma emerytalna Mateusza Morawieckiego może być powtórką z OFE [VIDEO]

Zdaniem prof. Ancyparowicz istotną przyczyną dobrej sytuacji finansów publicznych są mniejsze wydatki inwestycyjne sektora publicznego, szczególnie w zakresie projektów infrastrukturalnych.

Gościem Poranka Wnet była prof. Grażyna Ancyparowicz, ekonomista, członek Rady Polityki Pieniężnej oraz Narodowej Rady Rozwoju, która odniosła się do sytuacji budżetowej państwa oraz kondycji całego sektora finansów publicznych – Deficyt w roku 2018 zaplanowano na dość bezpiecznym poziomie, ale mówimy tylko o budżecie państwa, bo trudno w tej chwili przewidzieć, jakie będą wyniki samorządów, zwłaszcza jeżeli będą prowadzone szerokim frontem inwestycje finansowane w ramach funduszy unijnych. (…) Liczę, że w tym roku uda się utrzymać deficyt w ryzach i dalej będziemy poniżej tej magicznej granicy trzech procent PKB.

Mnie wyniki budżetowane za rok 2017 nie cieszą aż tak bardzo, bo dochody rosły tak, jak miały rosnąć, z wyjątkiem VAT-u, którego ściągalność była wyraźnie wyższa od zakładanej. (…) Jedną z przyczyn tak dobrej kondycji  jest kwestia wydatków majątkowych, czyli inwestycji rządowych i samorządowych – podkreśliła prof. Grażyna Ancyparowicz.

Zdaniem gościa Poranka Wnet premierowi Morawieckiemu udało się istotnie zmienić strukturę posiadaczy polskiego długu: Co prawda cały czas się zadłużamy, ale wolniej niż w poprzednich latach. Jednak cieszy to, że część długu udało się przenieść na rynek krajowy. Kiedyś większość naszego długu była w rękach nierezydentów, teraz jest to tylko 30 procent naszego długu publicznego.

W rozmowie z członkiem Rady Polityki Pieniężnej nie mogło zabraknąć pytań o politykę pieniężną:   Jeżeli nie pojawią się żadne sygnały, że w Polsce jest prowadzona jakaś wybujała akcja kredytowa (a nic na to nie wskazuje), a wszystkie impulsy inflacyjne będą efektem bazy, albo czynników niezależnych, to jest bardzo prawdopodobne, że stopy przez cały ten rok nie ulegną zmianie.

Jednym z czynników, który sprzyja utrzymaniu w ryzach budżetu sektora publicznego, jest prowadzona przez Radę polityki Pieniężnej polityka utrzymywania niskich stóp procentowych  – podkreśliła w Poranku Wnet prof. Grażyna Ancyparowicz.

Profesor odniosła się również do prezentowanych przez premiera Morawieckiego planów reformy emerytalnej: Pojawiają się próby wprowadzania obowiązkowego filara kapitałowego w systemie emerytalnym i równocześnie zatrważająca informacja, że do niego mają być wpłacane jakieś składki powitalne z funduszy pracy w wysokości 250 złotych na jedną osobę. Jeśli je pomnożymy przez 16 milionów pracujących, to taka operacja sprawi, że fundusz pracy przestanie faktycznie istnieć.

Obawiam się, że cały ten pomysł wziął się z tego, że OFE  nie mogą inwestować w obligacje, ale jeśli  jednocześnie przeprowadzi się reformę OFE i wprowadzi Pracownicze Plany Kapitałowe, to  OFE znowu staną się instrumentem wysysającym pieniądze publiczne z systemu ubezpieczeń do prywatnych funduszy – podkreśliła prof. Grażyna Ancyparowicz.