Jakub Jaroński mówi o tzw. wymieraniu pszczół, wyścigu ewolucyjnym pomiędzy pszczołami, różnorodności ich gatunków w oraz o zachowaniach kulturowych trzmieli i kwarantannie u mrówek.
Jakub Jaroński z Radio Warroza mówi na temat tzw. problemu wymierania pszczół miodnych. Wskazuje, że akurat ten gatunek pszczoły ma się w naszym kraju coraz lepiej.
W Polsce notuje się systematyczny wzrost rodzin pszczelich.
Inaczej jest jednak w przypadku dzikich pszczół. Powodem tego jest walka ewolucyjna 450 różnych gatunków pszczół. Wyjadają sobie one nawzajem pożywienie.
Również w obrębie jednego gatunku pszczoły toczą między sobą wojnę.
Silna rodzina pszczół potrafi zabić słabą. Jaroszewski wyjaśnia, że trzmiele należą do rodziny pszczołowatych. Jednak szerszenie, choć też należą do rzędu błonkoskrzydłych, to należą do rodziny osowatych.
Również owady mają zachowania kulturowe.
Jak wyjaśnia biolog, populacje owadów społecznych potrafią się uczyć. Udowodniono to na badaniach eksperymentalnych na trzmielach.
Trzmiele potrafią przejść przez prosty labirynt i przekazać tę wiedzę innym członkom swego gniazda.
[related id=120165 side=right] Jakub Jaroński zauważa, że mrówki i termity stosują kwarantannę wobec osobników, u których czują obcy patogen. Zarażone osobniki są trzymane z dala od reszty gniazda.
Czemu pszczelarstwo niekoniecznie pomaga pszczołom? Czy można jeść miód robiony przez hodowane w mieście pszczoły? Odpowiada Julian Rodziński.
Julian Rodziński opowiada o pracy, jaką wykonuje w Kampinoskim Parku Narodowym. Obejmuje ona uzgadnianie inwestycji z samorządami. Opowiada, jak wyglądała majówka w parku:
Z moich obserwacji wynika, że zdecydowanie ograniczamy dalsze podróże a najbliższe tereny, które są dla nas wytchnieniem i przyrodniczą atrakcją są coraz częściej odwiedzane.
Pszczelarz z zamiłowania opowiada o tym, czym jest dla niego pszczelarstwo. Mówi, że jest to okazja do obserwacji tego, jak te owady żyją. Podkreśla, że choć słysząc słowo „pszczoła” myślimy o pszczole miodnej, to jest ona tylko jednym z 500 gatunków tego owada, żyjących w Polsce. Z tego powodu pszczelarstwo nie musi mieć dobrego wpływu na środowisko.
Pszczoła miodna w wersji hodowlanej w zasadzie nie ma nic wspólnego z tymi, które występują w przyrodzie.
Stanowi ona konkurencję dla swoich dzikich kuzynek. Przypomina, że stabilny ekostystem składa się z wielu gatunków i występujących między nimi powiązań. Wskazuje, że pszczoła miodna nie zapyla wszystkich gatunków kwiatów. Przez pszczoły dzikie muszą być zapylane m.in. bzy i lilaki.
Z tego co wiem to pszczoły hodowane w miastach i na dachach mają się dosyć dobrze i potrafią przenosić też dużo miodu więc bez problemu są w stanie pokonać to odległość i żyć w ulach, które znajdują się na dachach.
Specjalista od środowiska opowiada o tym, jak hodowla pszczół w mieście. Omawiając trzymanie pszczół na dachu zauważa, że w naturze ule są na drzewach, kilka metrów nad ziemią. Życie na wysokości nie jest więc obce pszczołom. Odpowiada też na pytanie, czy miód miejski jest jadalny.
Zdecydowanie jest jadalny i wykonywano wiele badań na ten temat.
Wynika z nich, że miód ten nie jest zanieczyszczony.
Odkrywanie świata przez przyrodę, naukę o niej i czerpanie z jej darów, podróżując autostopem po Turcji i nie tylko…
Miłośnik natury, pasjonat pszczelarstwa, architekt krajobrazu i prawdziwy włóczęga. Julek Rudziński, gość Easy Riders w sobotę 16 listopada 2019 r., świat oswaja obserwując rośliny. Studiując łączył naukę z podróżą. Odbył praktyki pracując jako ogrodnik w Londynie i wyjechał do Artvin w Turcji w ramach programu Erasmus. Tam, zajęcia zastępując autostopem, jeździł i odkrywał lokalną przyrodę, a pośród niej m.in. ruiny starych gruzińskich kościołów. Jak komunikować się pomimo barier językowych w społeczeństwie innego kręgu kulturowego? Co kryją góry Kaçkar? Jak tanio i przyjemnie spędzić wakacje na jachcie?
Skąd się wziął i jak jest zwalczany afrykański pomór świń? Czy 5G zaszkodzi pszczołom? Odpowiada Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach.
Krzysztof Niemczuk opowiada o pracy w Państwowym Instytucie Weterynarii w Puławach. Jego zadaniem jest weterynaryjna ochrona zdrowia publicznego. Instytut jako jeden z niewielu w kraju posiada w kolekcje szczepów wirusów i bakterii. Dba on, by polska żywność była zdrowa tak jak polskie zwierzęta hodowlane. Jak mówi Niemczuk „żywność polska jest żywnością bardzo bezpieczną”. Jedynie 0,2% nie spełnia norm, co jest dobrym wynikiem, nawet wśród krajów starej Unii.
Jesteśmy swoistego rodzaju liderem w Europie, pamiętajmy, że afrykańskim pomorze świń, jest w krajach, które z nami sąsiadują, czyli: Ukraina, Białoruś, Litwa, Federacja Rosyjska poprzez obwód Kaliningradzki. Pamiętajmy również o„Zawitał” w państwach starej Unii m.in. w Belgii, […] Wszystkie te państwa są na tym samym etapie zwalczania afrykańskiego pomoru świń […] Stosują ten sam model zwalczania co my. […] Nasi specjaliści również uczestniczą w kreowaniu i dzieleniu się doświadczeniem na rynku europejskim w zwalczaniu tej niesamowicie groźnej, ale z punktu widzenia ekonomicznego, choroby.
Odpowiadając na pytanie, dlaczego mimo to, od 6 lat zmagamy się z problemem afrykańskiego pomoru świń, dyrektor stwierdza, że to problem całego regionu, nie tylko nasz. Gdybyśmy byli wyspą, łatwiej byłoby opanować chorobę, gdyż jednym z problemów są dziki, które swobodnie przekraczają granice państwowe. Opisuje dzieje choroby. Została ona przywieziona w 2007 r. do Gruzji, wraz ze statkiem handlowym płynącym z południowej Afryki, którego kapitan nie dopełnił procedur. Przez to zaraziły się gruzińskie dziki, zaś następnie epidemia dotarła do Rosji, a przez nią do innych krajów.
Niemczuk podkreśla, że afrykański pomór świń ma negatywne skutki gospodarcze, ale nie jest groźny dla człowieka. Za to obecnie wraz z ocieplaniem się klimatu musimy liczyć się z migracjami owadów z Afryki Płn., które mogą przynieść takie groźne dla człowieka choroby jak np. gorączka zachodniego Nilu.
Stacje przekaźnikowe, telefonii komórkowej czy też innego rodzaju emitery fal elektromagnetycznych mają wpływ na to, jak zachowują się owady, w tym te pożyteczne dla naszego otoczenia, czyli w tym momencie. Tego rodzaju badania są prowadzone.
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odpowiada na pytanie o zagrożenia związane z rozważanym wprowadzaniem w Polsce sieci 5G. Jak mówi, badania wciąż trwają i potrzeba jeszcze trochę czasu, żeby ustalić, jakie niosłoby to skutki dla polskich pszczół. Podkreśla, że trzeba w tej sprawie szukać złotego środka.