Poseł PSL Marek Sawicki: Na KPO patrzę ze spokojem

Featured Video Play Icon

Marek Sawicki / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Marek Sawicki komentuje aktualny stan rozliczeń Krajowego Planu Odbudowy. Jak twierdzi, pieniądze nie zostały zmarnowane, choć wiele zakupów wymaga kontroli.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Prezydencka ustawa rolna

Jednak najpierw, były minister rolnictwa odnosi się do prezydenckiego projektu ustawy rolnej, który zakłada przedłużenie zakazu wyprzedaży polskiej ziemi cudzoziemcom do roku 2036 oraz zmianę w preambule ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, co ma w konsekwencji ochronić Polskę przed efektami umowy UE Mercosur. Jak mówi, jest to:

Bardzo dobra kontynuacja tego, co zaczęliśmy jeszcze w roku 2013-2014, kiedy wprowadziliśmy ustawę o zakazie sprzedaży ziemi rolniczej cudzoziemcom.

I kontynuuje:

Mercosur był negocjowany 20 lat, ale za mojego ministra rolnictwa nie było w tym zakresie postępów. Później Komisja Europejska ustąpiła przemysłowi Ameryki Południowej, podpisując umowy. Teraz rząd blokuje Mercosur, zwłaszcza w kwestii zakupu ziemi przez cudzoziemców. W 2015 roku sprzedano im około 400 ha, a w 2022 już ponad 5,5 tysiąca — więc deklaracje pana Nawrockiego mijają się z rzeczywistością.

Prowadząca Poranka Wnet zauważa, że Anna Gembicka z Prawa i Sprawiedliwości we wpisie na portalu X zaprzeczyła tym doniesieniom, mówiąc że w latach 2022 za zezwoleniem MSWiA sprzedano cudzoziemcom, jedynie niecałe 30 hektarów gruntów. Poseł PSL zarzuca Pani Gembickiej kłamstwo:

Pani Gembicka mówi tylko o ziemi rolniczej, a nie o całej polskiej ziemi, choć zna różnicę z raportu MSWiA. Sama najpierw odrolniała ziemię, a potem sprzedawała ją cudzoziemcom. W 2022 roku sprzedano im prawie 5,5 tysiąca hektarów, więc manipuluje danymi — zamiast tego powinna była zapobiec odrolnieniu i sprzedaży cudzoziemcom.

Magdalena Uchaniuk odnosi się też do zawartego w prezydenckiej inicjatywie ustawodawczej przedłużenia zakazu wyprzedaży polskiej ziemi do 1936 roku i pyta, czy PSL poprze ten postulat. Marek Sawicki odpowiada:

Oczywiście, że poprzemy, ale powiem uczciwie: to są duperele. Nośne hasła, którymi zasłania się problemy współczesne, bo one nie mają większego znaczenia.

Na pytanie, dlaczego zakaz miałby trwać tylko 10 lat, Sawicki odpowiada:

Możemy i na 100 lat Pani Redaktor. (…) To jest taki prawny kruczek, który pozwala z jednej strony udawać nam politykom, że sprawę żeśmy załatwili i blokowanie jest, ale wprowadzają memorandum.

PIT 0%

Magdalena Uchaniuk porusza też kwestię prezydenckiego projektu PIT 0% dla rodzin z dwójką dzieci. Marek Sawicki przedstawia alternatywę dla inicjatywy Karola Nawrockiego:

Pracuję nad kompleksowym dokumentem dotyczącym podatku PIT w szerokim zakresie, który wprowadzi trzyletni okres dochodzenia do kwoty wolnej od podatku 60 tys. zł

– wyjaśnia. Proponowany przez PSL PIT rodzinny ma opierać się na mnożeniu kwoty wolnej przez liczbę członków rodziny, co dla pięcioosobowej rodziny oznacza zerowy podatek do 300 tys. zł.

Spór o związki partnerskie

W kwestii związków partnerskich Marek Sawicki podkreśla, że jest to temat nieuregulowany statutowo przez PSL:

Kosiniak-Kamysz mówi o statusie osoby bliskiej, nie o związkach partnerskich

– zaznacza, wyjaśniając, że światopoglądowe kwestie są poza zakresem partii.

Na pytanie o Szymona Hołownię odpowiada zdystansowanie:

To jego osobisty problem, czy chce być w rządzie czy nie. Mnie to kompletnie nie interesuje.

CPK — zbyt ambitny projekt?

Odnosząc się do prezydenckiej inicjatywy ustawodawczej o CPK mówi poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego mówi:

>Znam dokonania na tym gruncie PiSu i tak naprawdę poza wydaniem dużych pieniędzy i nadzorowaniem pustych łąk nic się nie zadziało.

Marek Sawicki dodaje, że populacja Polski maleje:

Za 20 lat CPK będzie głównie służył Europejczykom, a nie Polakom.

Kończy wypowiedź, stwierdzając:

Warto inwestycje mierzyć w stosunku do potrzeb, bo przewymiarowane nigdy nie zwracają swoich kosztów

Podkreśla też, że projekt jest ważny, ale nie może opierać się na „gigantomańskich” założeniach.

KPO źródłem spokoju?

Odnośnie oskarżeń o nadużycia przy realizacji Krajowego Planu Odbudowy, Marek Sawicki mówi, że odczuwa spokój:

110 mln zł wydano z 268 mld zł i główne projekty jeszcze nie zostały sfinansowane

– mówi. Podkreśla także, że minister funduszy powinna stracić stanowisko za niedostateczne wsparcie dla odnawialnych źródeł energii. Magdalena Uchaniuk zauważa, że 110 milionów to wciąż duża kwota, o którą trudno być spokojnym. W odpowiedzi, Marek Sawicki mówi tak:

One nie zostały zmalwersowane, nie zostały przepalone tak jak 3,5 miliarda w Ostrołęce. One jeszcze nie są rozliczone.

Zapytany o stanowisko posłanki KO Katarzyny Królak, która na antenie Polsat News powiedziała, że połowa jej zanjomych i rodziny dostała dofinansowanie z KPO, były minister rolnictwa mówi tak:

Ona to prostowała, mówiąc że swojej rodziny tam nie znalazła. Ja powiem tak: przestańmy się ścigać na to, który rząd i których polityków rodziny nakradły więcej.

/ab


Czytaj także:

Wybuch afery KPO. Dr Artur Bartoszewicz: to pachnie korupcją

Prokurator krajowy ws. śmierci Barbary Skrzypek: Ewa Wrzosek nigdy nie powinna prowadzić tego postępowania

Featured Video Play Icon

Barbara Skrzypek, bliska współpracownica prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego zmarła kilka dni po przesłuchaniu jej przez zaangażowaną politycznie prokurator Ewę Wrzosek. Komentarz Dariusza Barskiego.

Posłuchaj całej rozmowy:​

Barbara Skrzypek (8 stycznia 1959 – 15 marca 2025) była polską urzędniczką i sekretarką, znaną jako wieloletnia współpracowniczka prezesa Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego. W latach 1980–1989 pracowała w Urzędzie Rady Ministrów, a od 1990 roku pełniła funkcję szefowej kancelarii oraz dyrektora biura prezydialnego PiS. Była również pełnomocniczką Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Stała się znana szerokiej publiczności jako „pani Basia”, którą odgrywała aktorka w rozrywkowym programie pt.: Oko prezesa. Zmarła w ubiegłą sobotę, kilka dni po przesłuchaniu jej przez Ewę Wrzostek, prokurator, która nie ukrywa swojego zaangażowania oraz negatywnego stosunku do Prawa i Sprawiedliwości.

Sprawę tę w Poranku Radia Wnet komentował Dariusz Barski, prokurator, który zawieszony w czynnościach, jak wielu prawników twierdzi, nielegalnie przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Panie redaktorze, niewątpliwie prokuratura w tej sprawie działa, można powiedzieć, sprzecznie z obowiązującymi regułami procesu karnego. Mówiłem już o tym, że mamy artykuł 41 Kodeksu Postępowania Karnego, który mówi o tym, że jeżeli zachodzi jakakolwiek wątpliwość tego rodzaju, która wskazywała na brak bezstronności osoby prowadzącej postępowania, to ulega ona wyłączeniu. Bo artykuł 47 mówi o tym, że przepisy te stosuje się odpowiednio do prokuratura. Więc w tej sprawie pani prokurator Wrzosek nigdy nie powinna prowadzić tego postępowania, bo nie trzeba szerzej uzasadniać, że nie jest osobą bezstronną

– powiedział Barski.

Zaangażowanie polityczne Ewy Wrzosek

Gość Radia Wnet przypomniał, że Wrzosek „wielokrotnie wyrażała publicznie swój stosunek do obecnie opozycyjnej partii, do prezesa tej partii, który jest objęty postępowaniem, które ona prowadzi”.

No i tu jest ten grzech pierworodny. Skoro to postępowanie nie powinno być przez nią prowadzone, to świadek, który pojawił się, który miał być przesłuchiwany, mógł słusznie zakładać, że jakość przeprowadzenia tej czynności będzie wątpliwa

– dodał.

/ad

Śledztwo dotyczące Mariana Banasia przedłużone do stycznia 2025 r.

Marian Banaś / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Radio Wnet ustaliło, że śledztwo dot. Mariana Banasia, w którym na polecenie Adama Bodnara wycofano wniosek immunitetowy, zostało przedłużone do 10 stycznia 2025 r. W sprawie powołano zespół śledczy.

Postępowanie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, które dotyczy osoby Mariana Banasia prowadzone jest od 2019 r. Dotyczy ono m.in. poświadczenia nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. W tym wątku pojawia się sprawa rzeźby, której Banaś nie wpisał do oświadczenia majątkowego.

Rzeźba Banasia

O tym artefakcie Prokuratura Regionalna w Białymstoku pisała w komunikacie dotyczącym śledztwa prowadzonego w sprawie piramidy finansowej Joanny S.:

Z ustaleń postępowania wynika, że Marian Banaś jest jedną z nielicznych osób, które u schyłku działania piramidy finansowej osiągnęły zysk w ramach kontaktów biznesowych z zarządzaną przez podejrzaną Joannę S. firmą Galleri New Form. Przedmiotem tego interesu była warta niemal 70 tys. złotych rzeźba, którą Marian Banaś sprzedał zarabiając w krótkim czasie ponad 10 tys. złotych.

Immunitet

Prokuratura skierowała do sejmu poprzedniej kadencji wniosek o uchylenie immunitetu, który przysługuje Marianowi Banasiowi jako prezesowi Najwyższej Izby Kontroli. Nie został on jednak ostatecznie rozpoznany. Uzupełniony o nowe zarzuty wniosek został skierowany już po przegranej Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych.

W marcu br. RMF FM poinformowało, że „wniosek ws. immunitetu Mariana Banasia ma zostać uzupełniony. Prokurator Generalny ocenił, że postępowanie wobec szefa Najwyższej Izby Kontroli obarczone jest brakami”.

Nowy zespół śledczy analizuje i zbiera materiał dowodowy

Zapytaliśmy Prokuraturę Regionalną w Białymstoku, jakie są dalsze losy postępowania.

Postępowanie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, w toku którego wyjaśniany  jest m.in. wątek dotyczący Prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia aktualnie zostało przedłużone przez Prokuraturę Krajową do dnia 10 stycznia 2025 r. – czytamy w odpowiedzi prokuratury.

Okazuje się, że zmieniono referenta śledztwa, a nowi referenci pracują w ramach zespołu śledczego, powołanego 12 kwietnia 2024 r.

Wciąż analizowany jest obszerny materiał dowodowy (158 tomów akt głównych, 28 tomów załączników z dokumentacją źródłową oraz nośniki elektroniczne) – pisze prokuratura.

Wykonywane są nadto czynności procesowe, w tym przesłuchania świadków i oględziny dokumentów. Z kolei urzędy celno-skarbowe w Kielcach i Warszawie prowadzą postępowania podatkowe, których wynik, jak twierdzi prokuratura, może mieć znaczenie w postępowaniu.

Kontekst polityczny

Obecnie Banaś, jeśli chodzi o skutki polityczne zarządzanej przez niego Najwyższej Izby Kontroli, jest jednym z głównych sojuszników koalicji rządzącej. Raporty NIK stanowią podstawę do inicjowania postępowań karnych wymierzonych w przedstawicieli poprzedniej władzy. Ostatnim przykładem takiego działania może być sprawa zawiadomienia, wskazującego na rzekome nieprawidłowości w działaniu byłej minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg w związku z organizacją „pikników 800+”, skierowanego właśnie w oparciu o ustalenia NIK.

Jak wynika z informacji Radia Wnet, w 2024 r., jeszcze przed wycofaniem wniosku o uchylenie immunitetu, prezes NIK zjawił się w budynku Prokuratury Krajowej i prawdopodobnie spotkał się z Adamem Bodnarem.

Robert Hernand: W sprawie Marcina Romanowskiego nie dochowano podstawowych zasad dotyczących uchylania immunitetu

Robert Hernand/fot. Wnet

Zdaniem Zastępcy Prokuratora Generalnego Roberta Hernanda po uprawomocnieniu się postawienia sądu ws. aresztu Marcina Romanowskiego wszczęcie śledztwa będzie oczywistością.

Marcin Romanowski został zatrzymany na polecenie prokuratora z Zespołu Śledczego nr 2 Prokuratury Krajowej przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. We wtorek, około północy Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa nie wyraził zgody na tymczasowe aresztowanie posła. Sędzia nie oceniała dowodów w sprawie. Stwierdziała natomiast, że Marcin Romanowski jest chroniony immunitetem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

Oceniając tę sytuację, Zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand mówi, że „niestety nie dochowano podstawowych zasad dotyczących uchylenia immunitetu”.

Ja i Zastępca Prokuratora Generalnego Michał Ostrowski otrzymaliśmy zawiadomienie o przestępstwie przesłane przez jednego z obrońców osoby podejrzanej w tej sprawie – mówi Robert Hernand.

Chodzi o mecenasa Michała Skwarzyńskiego, obrońce ks. Michała Olszewskiego.

Zawiadomienie o przestępstwie dotyczące m.in. Adama Bodnara trafiło do Zastępców Prokuratora Generalnego

Jak tłumaczy prokurator, w zawiadomieniu tym wskazano m.in. Prokuratora Generalnego Adama Bodnara i prokuratora Dariusza Korneluka, jako osoby, które mogły się przyczynić do nielegalnego pozbawienia wolności posła Marcina Romanowskiego, który był chroniony immunitetem.

Ja oczywiście tego nie przesądzam, ale z uwagi na to, że osoby te są w zawiadomieniu wymienione, poprosiliśmy o wyznaczenie Zastępcy Prokuratora Generalnego do nadzorowania tego postępowania – powiedział prokurator Hernand.

Zastępca Prokuratora Generalnego precyzuje wcześniejsze informacje medialne, dodając, że „do zawiadomienia był także list otwarty w sprawie księdza Olszewskiego”.

Stanowiło to pewną całosć, bo zawiadomienie nie dotyczy tylko posła Marcina Romanowskiego, ale także księdza Olszewskiego – mówi Robert Hernand.

Kwalifikacje prawne w zawiadomieniu

Jak tłumaczy prokurator, „podstawowe przestępstwo wskazane w zawiadomieniu to bezprawne pozbawienie wolności posła. Ale mecenas Skwarzyński działania podjęte przez prokuraturę zakwalifikował też pod kątem wyłudzenia poświadczenia nieprawdy od sądu, który miałby zastosować tymczasowe aresztowanie”.

Robert Hernand, który zastrzega, że sprawę zna wyłącznie z przekazu medialnego, ocenia, że jeżeli decyzja Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa w sprawie aresztu dla posła Romanowskiego się uprawomocni, to „wszelkie reguły prawne będą wskazywać, że doszło do przestępstwa bezprawnego pozbawienia wolności”.

Mielibyśmy do czynienia z innymi czynami związanymi z przekroczeniem uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Więc jeżeli taka sytuacja by zaistniała, to wszczęcie postępowania w tym zakresie jest oczywistością – mówi ZPG.

Sprawa dzieci odebranych rodzicom z Polski i wywiezionych do Szwecji

ZPG został również zapytany o sprawę opisaną przez portal nowinynyskie.com.pl, dotyczącą odebrania decyzją polskiego sądu polskich dzieci polskiej rodzinie na terenie Polski, i przekazania ich do Szwecji. Temat ten również poruszył w czwartek Kanał Zero.

Przed przejęciem prokuratury przez Adama Bodnara w zakresie kompetencji Roberta Hernanda było m.in. przystępowanie do tego rodzaju spraw w imieniu Prokuratora Generalnego, a także nadzór nad działaniami prokuratury w tym zakresie.

Bardzo dbaliśmy o te sprawy w zakresie stosowania konwencji haskiej czy też innych przepisów o charakterze międzynarodowym. Staraliśmy się uchronić prawo rodziców do wychowania dzieci, do opieki nad nimi – mówi Hernand.

Jak opisuje, „w wielu sprawach walczyliśmy, może to szumnie zabrzmi, o polskie dzieci, czy też o dzieci, które były na terenie Rzeczpospolitej Polskiej . Nasze działania nie dotyczyły tylko obywateli Polski, ale także obywateli obcych państw. Mamy wiele przykładów, gdzie osoby w stosunku do których konkretne zagraniczne instytucje socjalne podjęły działanie polegające na odebraniu dzieci, uciekały do Polski”.

Osoby te mówiły wprost do protokołu: „przyjechaliśmy do Polski, bo wiemy, że Polska chroni prawo rodziców do wychowania swoich dzieci”. I walczyliśmy z tym, żeby dzieci nie były wydane. Sprzeciwialiśmy się nawet tymczasowym aresztowaniu tych rodziców. Bo zasada była taka, że oprócz tego, że były podejmowane działania mające na celu odebranie dzieci, to były także podejmowane działania karne w postaci wniosku tymczasowe aresztowanie w trybie europejskiego nakazu aresztowania. W sytuacji, w której nikt tych rodziców nie pozbawił władzy rodzicielskiej – tłumaczy.

Prokurator przypomina sprawę „obywatela Holandii, z tytułem profesora okulistyki, który uciekał z Holandii poprzez Belgię, Czechy, aż do Polski. Nagle pewnego dnia przyjechała policja, zabrała jego dzieci i umieściła je w środku opiekuńczym. Jego zatrzymano. Na szczęście nadzorowaliśmy to postępowanie [w Prokuraturze Krajowej] i prokurator odstąpił od wystąpienia z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie”.

Widziałem potem film, jak dzieci ojca witały, bo sąd szybko je zwolnił, czyli uchylił swoje zarządzenia opiekuńcze. To naprawdę łapało za serce. A działania organów państwa były często bezduszne – ocenił ZPG.

Robert Hernand zwróca też uwagę, że zachowania rodziców, które w naszym kręgu kulturowym uchodzą za właściwe, w innych krajach, w szczególności skandynawskich, spotykaja się z szybką reakcją instytucji, które odbierają dzieci.

Rację ma Europejski Trybunał Praw Człowieka, który niejednokrotnie wskazywał na niewłaściwe postępowanie chociażby państw skandynawskich w zakresie naruszania prawa rodziców do opieki na dziećmi – puentuje rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

Marcin Romanowski: Winnym mojego zatrzymania będzie grozić do 10 lat pozbawienia wolności

Featured Video Play Icon

Marcin Romanowski/fot. Jakub Węgrzyn

Odpowiedzialność karna sprawców bezpośrednich, kierowniczych i pomocników do 10 lat pozbawienia wolności – zapowiada konsekwencje karne dla prokuratorów poseł Suwerennej Polski Marcin Romanowski.

We wtorek około północy Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa zwolnił z izby zatrzymań posła Marcina Romanowskiego. Do zatrzymania przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego doszło w poniedziałek na polecenie Zepołu Śledczego nr 2 Prokuratury Krajowej, który prowadzi śledztwo w sprawie rzekomych nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości.

Jeżeli dwa psy gryzą się o kość, to kość nie za bardzo bierze w tym udział – żartuje Marcin Romanowski, opisując swoją rolą w ostatnich wydarzeniach wokół śledztwa w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.

W rozmowie z Łukaszem Jankowskim poseł ocenia, że stał się „przedmiotem politycznej nagonki, jak również politycznych porachunków w ramach aktualnego obozu władzy”.

Motywem wiodącym jest tu na pewno polityczna zemsta i próba zdewastowania Suwerennej Polski, jak i całej Zjednoczonej Prawicy – stwierdza Marcin Romanowski.

Swój nastrój polityk opisuje jako „słodko-gorzki”.

Z jednej strony wyszło przeliczenie się ze swoimi możliwościami zorganizowanej grupy przestępczej pod wodzą Donalda Tuska, z głównymi rolami Bodnara i Korneluka. Z drugiej strony kompromitacja państwa polskiego. Tu nie chodzi o moje osobiste urazy czy pretensje, ale o sprowadzenie Polski do poziomu Rosji czy Białorusi. Bo to te państwa zajmowały się bezprawnym pozbawianiem polityków wolności, w świetle kamer – wyjaśnia.

Według Marcina Romanowskiego jedynym powodem, dla którego posiedzenie sądu, na którym ostatecznie został zwolniony, zostało przyspieszone, było przekazanie sądowi oficjalnego stanowiska Przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Theodorosa Rousopoulosa.

Polityk zapowiada „odpowiedzialność karną sprawców bezpośrednich, kierowniczych i pomocników”, którzy doprowadzili do pozbawienia go wolności. Według Marcina Romanowskiego będzie grozić im do 10 lat pozbawienia wolności.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z Marcinem Romanowskim na naszym kanale Spotify!

Zawiadomienie o przestępstwie dotyczące m.in. Adama Bodnara trafiło do Zastępców Prokuratora Generalnego

Prokuratura Krajowa/fot. Adrian Grycuk CC BY-SA 3.0 pl

Zastępcy Prokuratora Generalnego Michał Ostrowski i Robert Hernand poinformowali, że adwokat ks. Olszewskiego skierował do nich zawiadomienie o przestępstwie, w którym wskazał m.in. Adama Bodnara.

Swoje oświadczenie Zastępcy Prokuratora Generalnego opublikowali na portalu X. Wydali je w związku ze skierowaniem bezpośrednio na ich służbowe skrzynki mailowe przez adwokata Michała Skarżyńskiego zawiadomienia o przestępstwie przekroczenia uprawnień i bezprawnego pozbawienia wolności Posła na Sejm RP Marcina Romanowskiego.

Zastępcy Adama Bodnara przekazali, że w związku z wplynięciem zawiadomienia zwrócili się z pismem do swojego przełożonego – Prokuratora Generalnego Adama Bodnara.

Zawiadomienie złożone przez adw. Michała Skarżyńskiego wskazuje jako potencjalnego sprawcę przestępstw z art. 231 k.k., 189 k.k. i innych m.in. Prokuratora Generalnego – czytamy w oświadczeniu prokuratorów. 

Jak piszą ZPG, zawiadomienie przekazali w środę Adamowi Bodnarowi. Równocześnie zwrócili się do niego o wskazanie obiektywnego Zastępcy Prokuratora Generalnego do nadzoru postępowania, które powinno być wszczęte w związku z zawiadomieniem.

Poza Michałem Ostrowskim i Robertem Hernandem Zastępcami Prokuratra Generalnego są Krzysztof Sierak, Tomasz Janeczek oraz Beata Marczak. Andrzej Pozorski, który również jest ZPG, nadzoruje pion śledzy IPN.

Zakres naszych obowiązków, wynikający z zarządzenia kompetencyjnego Prokuratora Generalnego z marca 2024 r. nie przewiduje naszego stałego nadzoru nad komórkami organizacyjnymi prokuratury, które prowadzą lub nadzorują postępowania karne – piszą prokuratorzy w oświadczeniu.

Jednak jak wskazują, „zarządzenie to przewiduje jednak powierzenie nam czynności, w tym nadzorczych, w sprawach, w których Prokurator Generalny uzna to za stosowne”.

Nie jesteśmy w żadnym stopniu związani z materią, którą dotyczy zawiadomienie. Gwarantujemy zatem bezstronność i obiektywność – deklarują autorzy oświadczenia.

Afera immunitetowa

Marcin Romanowski został zatrzymany na polecenie prokuratora z Zespołu Śledczego nr 2 Prokuratury Krajowej przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. We wtorek, około północy Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa nie wyraził zgody na tymczasowe aresztowanie posła. Sędzia nie oceniała dowodów w sprawie. Stwierdziała natomiast, że Marcin Romanowski jest chroniony immunitetem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.

Wcześniej pismo Przewodniczącego ZPRE, z którego wynikało, że Romanowski jest chroniony immunitetem, przekazał do sądu adwokat Bartosz Lewandowski. Treść pisma prezentowaliśmy w naszych mediach społecznościowych:

W ocenie adwokata Marcina Romanowskiego został on bezprawnie pozbawiony wolności, a wszystkie wykonane z nim wcześniej czynności, w tym ogłoszenie zarzutów, są nieważne.

Michał Woś: Prokuratorzy, którzy prowadzą śledztwo ws. Funduszu Sprawiedliwości są zaślepieni zemstą polityczną

Featured Video Play Icon

Michał Woś/fot. www.gov.pl/Creative Commons

Zbigniew Ziobro zdegradował prokuratorów, którzy dziś działają w Zespole Śledczym nr 2 PK. Pałają oni żądzą zemsty. Zostali zdegradowani za nieudolność, którą prezentują – mówi poseł Michał Woś.

W rozmowie z Łukaszem Jankowskim poseł Suwerennej Polski Michał Woś odniósł się do tematu śledztwa w sprawie Funduszu Sprawiedliwości.

Tusk naciska prokuratorów, Bodnar naciska, Giertych naciska, wszyscy po kolei ich naciskają, że ma być tu, teraz, natychmiast – mówi Woś o oczekiwaniach władzy na efekty rozliczania rzekomych przestępstw z okresu rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Według polityka prokuratorzy „nie mają patrzeć na prawo, oni mają patrzeć na politykę”.

Prokuratura po prostu jest narzędziem brutalnej polityki. Takie są fakty. Widać jak na dłoni, że oni się kierują logiką zemsty politycznej – ocenia poseł.

Zdaniem Michała Wosia nie można mówić o „aferze Funduszu Sprawiedliwości”, bo wszystkie działania były legalne. Podaje przykład dofinansowania dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego na zakup systemu Pegasus.

Polityk twierdzi, że Donald Tusk „nienawidzi Pegasusa”, bo to właśnie za pomocą tego systemu organy ścigania ustaliły dowody świadczące przeciwko bliskiemu współpracownikowi Tuska z ubiegłych lat, Sławomirowi Nowakowi.

I teraz jaka jest strategia? Oczywiście obrzydzić Pegasusa społeczeństwu – szydzi Woś.

Polityk mówi, że w czasach rządów PiS „Fundusz Sprawiedliwości spowodował, że powstało 305 ośrodków pomocy pokrzywdzonym w całej Polsce”.

Udzielono pomocy ćwierci miliona ludzi, w tym 30 tysięcy doświadczonych przemocą domową. Oni ukradli te pieniądze? – pyta retorycznie Woś.

Jak tłumaczy, z Funduszu Sprawiedliwości finansowana była pomoc psychologiczna i prawna dla pokrzywdzonych, a „czasem nawet ubrania dla kobiet po gwałcie, bo i takie przypadki się zdarzały”.

Strażacy – ponad 200 milionów złotych dla 4 tysięcy jednostek OSP, które według wszystkich statystyk są pierwsze na miejscach wypadków, bardzo często przestępstw drogowych. I co, strażacy te pieniądze ukradli? – kontynuuje Woś.

Odnosząc się do głośnego zwolnienia przez sąd Marcina Romanowskiego, którego Prokuratura Krajowa ściga w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, Michał Woś nie przebiera w słowach.

Korneluki, Kowalskie, Bodnary, Wielgomasy, Woźniaki. Ci wszyscy prokuratorzy, bo ich nazwiska wymieniam, będą odpowiadali karnie za bezprawne pozbawienie wolności człowieka. To jest bardzo poważne przestępstwo. Sędzia nie chciała w tym przestępstwie uczestniczyć, dlatego zwołała posiedzenie przed północą – mówi Woś o okolicznościach oddalenia wniosku aresztowego przez sędzię z Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa, członkinię Stowarzyszenia Sędziów Iustitia.

Poseł przypomina, że w tej samej sprawie w aresztach przebywają ksiądz Michał Olszewski i dwie byłe urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości.

To są areszty „wydobywcze”, bo oni uważają, że ksiądz Olszewski czy te panie urzędniczki zaczną, „sypać” na przełożonych. Mają jednak problem, bo urzędniczki i ksiądz nie mają czego sypać, bo wszystko było lege artis, zgodnie z prawem, zgodnie ze sztuką – deklaruje Woś.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy na naszym kanale Spotify lub YouTube!

Paweł Jabłoński: Prokurator Korneluk będzie powielał argumenty putinowskich sędziów i prokuratorów

Jabłoński: Pan Korneluk będzie powielał argumenty putinowskich sędziów i prokuratorów. To jest kompromitowanie Polski. Prokurator Krajowy to Dariusz Barski, pan Korneluk pełni tę funkcję nieleganie

Paweł Jabłoński poseł PiS

Korneluk będzie powielał argumenty putinowskich sędziów i prokuratorów. To jest kompromitowanie Polski. Prokurator Krajowy to Dariusz Barski, pan Korneluk pełni tę funkcję nielegalnie i bezprawnie. Ta kwestia będzie musiała zostać rozliczona.

Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska: Osoby, które zaatakowały polskich żołnierzy były w większości przyjezdne

Arkadiusz Mularczyk: Trudno zrozumieć, co kierowało Bodnarem i prokuratorami, kiedy lekceważyli immunitet Rady Europy

Featured Video Play Icon

Arkadiusz Mularczyk | fot.: Radio Wnet

Mamy do czynienia z ciężką kompromitacją prokuratury i Adama Bodnara. Trudno mi zrozumieć, co nimi kierowało – komentuje zwolnienie Marcina Romanowskiego europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk.

W nocy z wtorku na środą Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa podczas posiedzenia aresztowego zwolnił posła Suwerennej Polski Marcina Romanowskiego. Powodem tej decyzji były pismo, które wpłynęło z Rady Europy do marszałka sejmu Szymona Hołowni. Wynikało z niego, że Romanowski jest objęty immunitetem Rady Europy.

Zaistniałą sytuacją europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk określa jako „ciężką kompromitację prokuratury”.

Byłem członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy od 2012 roku, więc dosyć dobrze poznałem reguły rządzące tą organizacją. Znam też również jej czołowych przedstawicieli. Podobne sprawy były rozpatrywane w Radzie Europy od wielu lat. Byłem bardzo zdziwiony sytuacją, w której prokuratura kierowana przez Adama Bodnara z taką nonszalancją podeszła do kwestii immunitetu, który chroni członków zgromadzenia – mówi Mularczyk.

Polityk podkreśla, że aby immunitet Rady Europy został uchylony, „musi wpłynąć do Komisji Regulaminowej Rady Europy należycie uzasadniony wniosek od prokuratury”.

To taka komisja podobna do tej, która działa w polskim Sejmie. Dopiero później podczas sesji plenarnej Zgromadzenie Parlamentarne RE podejmuje decyzję co do uchylenia lub nieuchylenia immunitetu. Tego nie możemy uniknąć. To jest procedura, która jest opisana w Radzie Europy – twierdzi Mularczyk.

Europoseł wyraził zdziwienie, że sytuacja w bezprawnym pozbawieniem wolności posła Romanowskiego wydarzyła się wskutek działania prokuratury kierowanej przez Adama Bodnara.

Przecież Adam Bodnar jest człowiekiem, który się wywodzi ze środowiska walczącego o prawa człowieka. Funkcjonował przez wiele lat w Helsinkiej Fundacji Praw Człowieka, był Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Więc on te reguły świetnie zna. Nie jestem w stanie zrozumieć, co kierowało Bodnarem i prokuratorami, gdy ignorowali Radę Europy i immunitet – podkreślił Arkadiusz Mularczyk.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji na naszym kanale Spotify lub YouTube!

Sędzia Piotr Schab dla Radia Wnet o wniosku o uchylenie jego immunitetu

Sędzia Piotr Schab

Jestem spokojny o rozstrzygnięcie przez Sąd Najwyższy wniosku o uchylenie mojego immunitetu. Argumenty prawne są po mojej stronie – mówi Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych Piotr Schab.

Prokuratura Krajowa poinformowała we wtorek o skierowaniu do Sądu Najwyższego wniosków o uchylenie immunitetów sędziom Piotrowi Schabowi, Michałowi Lasocie, Przemysławowi Radzikowi i Jakubowi Iwańcowi.

Decyzja ta zapadła w sprawie, w której prokurator Piotr Myszkowiec z Wydziału Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej zdecydował się wydać polecenie policji na siłowe wkroczenie do biur zastępców rzeczników dyscyplinarnych sędziów sądów powszechnych.

Pisaliśmy o niej na portalu wnet.fm. Z naszych ustaleń wynika, że śledztwo prokuratury prowadzone jest w sprawie czynów zabronionych, których rzecznicy dyscyplinarni nigdy nie popełnili. Nie wydali oni bowiem akt dyscyplinarnych nowym rzecznikom dyscyplinarnym Adama Bodnara, bo ten powołał ich podpisem elektronicznym. A taki podpis, zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, nie działa w procedurze karnej. Sędziowie nie tylko nie popełnili więc przestępstwa, ale wręcz stali na straży prawa. Mimo to prokuratura uznała, że sędziowie nielegalnie przetrzymywali dokumenty. Po szczegóły odsyłamy do poniższego tekstu.

Ciężkie terminy przed prokuratorem Piotrem Myszkowcem

W rozmowie z Radiem Wnet Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych Piotr Schab ocenia wnioski prokuratury o uchylenie immunitetów jemu i innym sędziom jako „absurdalne”

Są one dyktowane względami politycznymi i polityczną rachubą. Chodzi o „przykrycie” paru kwestii, które w ostatnim czasie objawiły się jako, jak sądzę, stawiające władzę w radykalnie złym świetle. Przede wszystkim chodzi tutaj o przestępczą akcję w Krajowej Radzie Sądownictwa z dnia 3 lipca – mówi sędzia Schab.

Podkreśla, że „prokuratura łomem, wiertarką i młotkiem rozstrzygnęła kwestię, która jest uregulowana ściśle w przepisach prawa”. Sędzia zwrócił uwagę, że jego działanie nie może być uznane za „odmowę wydania akt”:

To nieprawda. Zwróciliśmy jedynie uwagę resortowi na jaskrawą wadliwość dekretów ministerialnych o wstąpieniu do spraw ministerialnych rzeczników dyscyplinarnych ad hoc.

Schab podkreśla, że tylko prawidłowo wystawione dekrety mogły stanowić podstawę do udostępnienia prowadzonych przez nich spraw dyscyplinarnych nowym rzecznikom dyscyplinarnym.

Jednak uznano, że narzędzia, którymi zniszczono szafy w biurze Rzecznika Dyscyplinarnego, stanowiącym część Krajowej Rady Sądownictwa, zastępują kwestie uregulowane ściśle w ustawo Prawo o ustroju sądów powszechnych.

Jeżeli nie zgadzano się z naszym postępowaniem, należało skorzystać z przepisów ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych – mówi sędzia Schab.

Chodzi tu o art. 41b §3a, zgodnie z którym:

Organem właściwym do rozpatrzenia skargi dotyczącej działalności zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sądu apelacyjnego lub zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sądu okręgowego jest Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych, a skargi dotyczącej działalności Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych – Krajowa Rada Sądownictwa.

Sędzia mówi, że „nie wniesiono takiej skargi, natomiast policjanci w liczbie kilkudziesięciu wraz z prokuratorami wnieśli do KRS łomy młotki i wiertarki, zastraszając ludzi”.

Sforsowano przeszkody uniemożliwiające osobom postronnym dostęp do akt, bo akta były zabezpieczone zgodnie z przepisami prawa. Wyniesiono je i teraz, zważywszy na to, że ta akcja odbiła się dość szerokim echem społecznym, myślę, że jej odbiór był dość kategorycznie negatywny, przysłania się te konsekwencje absurdalnym wnioskiem o uchylenie immunitetu – ocenia prawnik.

Piotr Schab jest spokojny o rozstrzygniecie wniosków przez Izbę Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego.

Argumentacja prawna przemawia za naszymi racjami – dodaje.

Sędzia zapowiada, że nielegalne działanie funkcjonariuszy publicznych w tej sprawie spotka się z odpowiedzią prawną.