Posłuchaj całej audycji już teraz!
Dla premiera polska tożsamość jest przeszkodą. Ma wizję nowego Polaka – Europejczyka
– mówi Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika Do Rzeczy.
Premier Donald Tusk nie pojawił się na tegorocznych obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego. Podobnie było wcześniej z innymi ważnymi datami – 10 kwietnia (rocznica katastrofy smoleńskiej), 1 marca (Dzień Żołnierzy Wyklętych), 11 listopada czy 3 maja. W tym ostatnim przypadku pojawiła się oficjalna przyczyna – zapalenie płuc. Jednak, jak zauważa Paweł Lisicki, problem ma charakter głębszy:
Tusk ma kłopot z patriotyzmem, z historią, z tożsamością narodową. Widać wyraźnie, że nie wie, jak się w takich sytuacjach zachować. Polskość jest dla niego czymś trudnym, wręcz obcym
– mówi publicysta.
Nowy Polak – bez narodowej pamięci
Zdaniem Pawła Lisickiego, brak obecności premiera na państwowych rocznicach to nie przypadek ani zaniedbanie, lecz element szerszej strategii kulturowej i politycznej:
Dla Tuska i jego otoczenia tożsamość narodowa jest balastem, a nie wartością. Chcą wychować nowego obywatela oderwanego od historii i tradycji.
Zmiany w instytucjach kultury i edukacji mają być tego wyrazem. Przykładem – jak mówi Lisicki – jest m.in. przekształcenie Instytutu Dmowskiego-Paderewskiego w Instytut Narutowicza, odsunięcie prof. Jana Żaryna, czy zmiany w Instytucie Pileckiego.
Zamiast pielęgnować pamięć o bohaterach, próbuje się ich relatywizować lub pomniejszać
– podkreśla.
Premier bez języka patriotyzmu
Rozmówca Katarzyny Adamiak wskazuje, że taka polityka prowadzi do alienacji premiera wobec społeczeństwa.
Co ma powiedzieć na obchodach 1 sierpnia? Że powstańcy walczyli o to, by Polska stała się prowincją UE? Powstańcy i żołnierze wyklęci walczyli o niepodległość, nie o zlanie się z europejską masą bez tożsamości.
Wizja wcześniejszych wyborów
Paweł Lisicki odnosi się do nadchodzącego zaprzysiężenia prezydenta Karola Nawrockiego.
Wciąż mam cień wątpliwości, czy do niego dojdzie, bo Platforma wpadła w amok po wyborach
– mówi.
Publicysta przypomina, jak Donald Tusk i jego otoczenie – w tym Adam Bodnar – próbowali podważyć wyniki głosowania, powołując się na „ekspertyzy” osób trzeciorzędnych.
To była atmosfera zamachu stanu. I to nie w wykonaniu marginesu, ale premiera i jego najbliższych współpracowników.
Jak podkreśla Lisicki, ta postawa mogła pogrążyć samego Tuska.
Nawet media mu przychylne zaczęły go krytykować. Pojawiają się głosy o potrzebie zmiany lidera. Ale to otwiera drogę do wcześniejszych wyborów, bo konstruktywne wotum nieufności w obecnej układance może być trudne do przeprowadzenia
– analizuje.
Kryzys przywództwa
Zdaniem Pawła Lisickiego, Donald Tusk stracił polityczną siłę.
Nie widzę możliwości, by utrzymał się do końca kadencji. Nie da się rządzić w permanentnym konflikcie z prezydentem, którego zwycięstwa się nie uznaje
– mówi.
W jego ocenie, Tusk sam spalił sobie mosty – chociażby w czasie kampanii prezydenckiej, atakując Karola Nawrockiego nie tylko politycznie, ale także personalnie.
Wystąpił jako jego główny przeciwnik, a teraz ma z nim współpracować? To polityczny absurd
– podsumowuje redaktor naczelny Do Rzeczy.
Posłuchaj także:
Łukasz Żygadło: Tusk namaścił Sikorskiego na swojego następcę














