Jako pierwsi publikujemy list otwarty do polskich parlamentarzystów od grupy obywateli Hongkongu mieszkających w Polsce

Hongkończycy zawsze podziwiali ducha Polaków, którzy w obliczu tyranii i ucisku wybrali wolność i demokrację oraz zmienili kraj i bieg historii — czytamy w liście otwartym.

List otwarty do polskich parlamentarzystów

Szanowni Państwo Posłowie i Senatorowie,

Jesteśmy grupą obywateli Hongkongu mieszkającymi w Polsce. Pragniemy zachęcić Państwa, abyście stanęli po stronie Hongkończyków walczących teraz o swoje wolności.

Od czasu tzw. Rewolucji Parasoli w 2014 r. sytuacja dotycząca praw człowieka w Hongkongu bezprecedensowo pogarsza się. I tak na przykład księgarze, którzy sprzedawali pozycje krytyczne wobec rządu w Chinach kontynentalnych, zostali uprowadzeni, wielu działaczy politycznych otrzymało niewspółmierne do winy wyroki więzienia za udział w pokojowych protestach, a legalnie wybrani deputowani zostali pozbawieni mandatów w procesie, który był faktycznie politycznym show.

Skumulowany efekt takich działań sprawił, że sytuacja polityczna w Hongkongu stała się bardzo napięta, a zaufanie do rządu spadło. Próba ze strony rządu Hongkongu, aby szybko procedować ustawę o ekstradycji, która zagroziłaby integralności systemu prawnego miasta, pobudziła skrywany do tej pory gniew społeczeństwa i doprowadziła do protestów na szeroką skalę.

Ankieta przeprowadzona na Uniwersytecie Hongkongu pokazuje, że zaufanie do policji i rządu jest rekordowo niskie. Ze względu na przemoc stosowaną przez policję, i po odmowie przez władze spełnienia żądań protestujących, ta polaryzacja pogłębia się. Młodzi ludzie, którzy twierdzą, że czują się pozbawieni praw, wychodzą na ulice, twierdząc, że „nie mają innego rozwiązania”.

Jednocześnie Hongkończycy obawiają się, że komunistyczne władze Chin mogą użyć siły wojskowej, by spacyfikować pokojowe protesty, tak jak to zrobiły w czerwcu 1989 r. na Tiananmen.

Protestujący w Hongkongu, głównie młodzi ludzie, są ofiarami kryzysu humanitarnego. Poniżej kilka filmów wideo pokazujących to:

Hongkończycy zawsze podziwiali ducha Polaków, którzy w obliczu tyranii i ucisku wybrali wolność i demokrację oraz zmienili kraj i bieg historii. W tym duchu Solidarności prosimy o publiczne okazanie solidarności z obywatelami Hongkongu, którzy teraz walczą o swoją wolność.

Z wyrazami szacunku,

PL4HK – Supporting Hong Kong from Poland,
https://www.facebook.com/PL4HK
Whatsapp: +48 572644118

Polska policja modernizuje swój sprzet. Kupiła nowe armatki wodne

Jak 7 sierpnia poinformowała oficjalnie policja, armatki wodne ma jej dostarczyć bielska firma Szczęśniak Pojazdy Specjalne.

W rozpisanym przetargu dwie firmy rywalizowały o kontrakt na dostawę ośmiu arma­tek z opcją na dwie kolejne od połowy lutego bie­żą­cego roku. W jego wyniku odrzucona została oferta firmy Wawrzaszek ISS, a ze zwycięską bielską spółką podpisano 17 lipca umowę o war­tości 26 mln zło­tych bez VAT. Sprzęt ma zostać dostarczony do grudnia 2020 r. Nowe armatki wodne tra­fią naj­praw­do­po­dob­niej do komend na Mazowszu, Śląsku, Pomorzu oraz w Wielkopolsce.

Jak podaje strona zbaim.pl, zakup arma­tek wod­nych wpi­suje się w pro­gram moder­ni­za­cji sprzę­to­wej Policji. W ostat­nich mie­sią­cach można odno­to­wać m.in. zakup śmi­głow­ców czy pojaz­dów opan­ce­rzo­nych.

A.P.

Podejrzani w sprawie przewozu „kropelek gwałtu” przez Polskę usłyszeli zarzuty

Zdaniem policji czterej zatrzymani mężczyźni (w tym dwaj obywatele Holandii) mogli przewieźć przez Polskę nawet 335 zakazanego środka psychotropowego.

1,2 tony GBL, czyli tzw. kropelek gwałtu bądź „pigułek gwałtu” przejęli policjanci CBŚP we współpracy z KAS i Prokuraturą Okręgową w Łodzi. Jak informuje portal Interia, GBL może mieć przeznaczenie przemysłowe, z reguły jednak wykorzystywany jest jako środek odurzający. W Polsce uznawany jest za zakazaną substancję psychotropową. Jego przewóz przez terytorium Polski wymaga zgody Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Do niedawna nie był on zabroniony na terenie Litwy, jak i w krajach, do których był wysyłany. Jak informuje Wprost, na Litwie zakazano go po poświęconej problemowi GBL konferencji Europolu w Krakowie, na której była m.in. reprezentacja litewska.

Szacuje się, że podejrzani mogli zorganizować przewóz przez terytorium Polski aż 335 ton tej substancji, wartej ponad 21 mln euro.

Komentował Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. To, że przez Polskę przebiega szlak transportowy GBL, ustalili rzeszowscy policjanci. Już z pierwszych ustaleń policjantów CBŚP wynikało, że substancja była przesyłana z Chin na Litwę, a następnie przez Polskę do krajów Europy Zachodniej i Południowej oraz Wielkiej Brytanii. Przestępcy do przerzutu narkotyku używali przesyłek kurierskich.

W sprawie zatrzymanych zostało dwóch obywateli Polski w wieku 27 i 32 lat. Starszy z nich prowadził na Litwie firmę realizującą wysyłki GBL do innych krajów. Zarzuty, które usłyszał, związane są z przewozami przez obszar Polski blisko 80 kg GBL. Młodszy z podejrzanych zamawiał natomiast dostawy GBL na Słowację, skąd je odbierał, przewożąc następnie do Polski. Przedstawione mu zarzuty łączą się z czterokrotnym zleceniem przewozu GBL o łącznej ilości przekraczającej dwa kilogramy.

Największą liczbę zarzutów usłyszeli obywatele Holandii w wieku 37 i 43 lat, prowadzący na Litwie firmę zajmującą się przesyłaniem na ogromną skalę GBL do różnych krajów Europy. Holendrzy dobrowolnie zgłosili się do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, gdzie każdemu z nich zarzucono popełnienie siedmiu przestępstw.

Handlarze środków poronnych aresztowani. Policja rozbiła zorganizowaną grupę przestępczą

15 lat więzienia grozi trójce mieszkańców Śląska zatrzymanych w akcji, którą przeprowadzili policjanci z komendy wojewódzkiej w Rzeszowie wspólnie z funkcjonariuszami poznańskiego zarządu CBŚ.

Udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pomocnictwo w przerywaniu ciąży, obrót fałszywymi lekami i „pranie brudnych pieniędzy”. Te zarzuty ciążą na zatrzymanych, którzy zdaniem policji, prowadzili internetową sprzedaż środków poronnych.

Początek śledztwa przypada na 2018 r., kiedy to do szpitala trafiła z silnym krwawieniem kobieta, u której lekarze podejrzewali stosowanie środków poronnych. Zgodnie z ustaleniami brzozowskiej prokuratury środki, które kobieta zażyła kupione zostały w internecie. Sprawą zajęli się więc policjanci z Wydziału do walki z Cyberprzestępczością KWP w Rzeszowie. Potwierdziła ona, że środki zostały zakupione w sieci, ale do ustalenia tożsamości sprawców potrzebna była pomoc Centralnego Biura Śledczego Policji Zarządu w Poznaniu. Razem udało się odkryć ich tożsamość i sposób działania.

Trójka zatrzymanych nie miała wykształcenia medycznego. Sprowadzali oni z zagranicy leki na różne schorzenia, których skutkiem ubocznym było działanie poronne, w tym te, które nie zostały dopuszczone do obrotu w Polsce. Jak podaje na swojej stronie policja, takie leki, stosowane bez nadzoru lekarza, mogły stanowić zagrożenie także dla zdrowia i życia biorących je kobiet.

Śledztwo wykazało, że do obrotu wprowadzono co najmniej kilkanaście tysięcy tabletek. Zyski z tego procederu były olbrzymie. Członkowie grupy, żeby ukryć nielegalne  dochody, wykorzystywali łańcuch powiązanych ze sobą rachunków bankowych, zakładanych na różne osoby tzw. „słupy”. Lider grupy, aby zalegalizować środki pochodzące z przestępstwa założył też działalność gospodarczą.

Tak w oficjalnym komunikacie informowała policja. 30-latek i dwie kobiety w wieku 26 i 49 lat zostały zatrzymane w poniedziałek. Podczas przeszukania, funkcjonariusze zabezpieczyli telefony komórkowe, komputery, twarde dyski i przenośne nośniki danych. Policja postanowiła też zabezpieczyć dwa luksusowe samochody.

Zatrzymani usłyszeli już prokuratorskie zarzuty. Będą odpowiadać za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, za udzielanie pomocy kobietom ciężarnym w przerywaniu ciąży, czym sprowadzali zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób, także za odpłatne dostarczanie znacznych ilości sfałszowanych produktów leczniczych i dokonywanie obrotu lekami bez wymaganego zezwolenia. Grozi im też odpowiedzialność karna za „pranie brudnych pieniędzy”. 30-latek będzie odpowiadał również za założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.

Informuje portal policja.pl. Zatrzymani zostali decyzją sądy poddani tymczasowemu aresztowi na okres 3 miesięcy.

A.P.

Hajdasz: Poznań po wydarzeniach z czerwca 1956 roku został wręcz zalany tajnymi współpracownikami Służby Bezpieczeństwa

Jak dodaje Hajdasz: „po strajku robotników w poznaniu było trzy razy więcej tajnych współpracowników na jednego mieszkańca niż w innych częściach polski”.

 

Jolanta Hajdasz wspomina poznański czerwiec 1956 r. W piątek wypada rocznica tamtych wydarzeń:

28 czerwca to krwawy czwartek, dzień, w którym na ulicach Poznania zginęło co najmniej 75 osób, ponad 700 było rannych. Część z tych osób była aresztowana, doszło do jesiennych procesów Poznańskich. […]

Jak dodaje, wiedza na temat konsekwencji czerwca dla poznaniaków nie jest powszechna. Ludzie nie wiedzą, jakie były konsekwencje czerwca dla poznaniaków:

W mojej ocenie to jest bardzo ważne do zrozumienia mentalności poznania także dzisiaj. Został on wręcz zalany tajnymi współpracownikami służby bezpieczeństwa. W poznaniu było 3 razy więcej tajnych współpracowników na jednego mieszkańca, niż w innych częściach polski.

Jolanta Hajdasz uważa, że mimo upływu lat, dla wielu osób nadal niezrozumiałe jest to, dlaczego w czerwcu 1956 roku robotnicy wyszli na ulicę strajkować:

To był czas, w którym terror stalinowski przecież był bardzo skuteczny. To nie przypadek, że to właśnie Cegielski [Zakłady Przemysłu Metalowego H. Cegielski Poznań – przyp. red.], to była elita robotnicza, także przedwojenna. Elita ludzi, którzy szanowali swoje miejsce pracy, spóźnienie się było czymś niepojętym. […] Robotnicy nie godzili się na wyśrubowane, nierealne normy pracy i wariackie przekraczanie planów w stylu 200% normy w tym samym czasie, co było zwyczajnie niemożliwe.

Gość „Poranka WNET” opowiedział także o symbolu czerwcowych wydarzeń, którym była śmierć 13-letniego Romana Strzałkowskiego, który zginął od kuli. Przypomina, iż jego grób po raz kolejny został zbezczeszczony:

Myślę, że to się stało jakąś dziwaczną tradycją. Od trzech lat, co roku, tuż przed rocznicą poznańskiego czerwca wandale, których nie daje się zidentyfikować policji niszczą jakąś częśc grobu Romka Strzałkowskiego. […] Mówię Romka, gdyż pamiętajmy, że to było 13-letnie dziecko.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.M.K.

 

Marcin Mamoń o protestach w Tibilisi: Jest spokojnie i przyjaźnie, czyli kompletnie inaczej niż to pokazuje Moskwa

Marcin Mamoń, korespondent TVP w Gruzji omawia wydarzenia, które odbywają się w stolicy tego kraju. Trwają demonstracje w Tbilisi przeciwko rosnącym wpływom Rosji w Gruzji.

 

 

W sobotę demonstranci znajdowali się pod Parlamentem. Wg Marcina Mamonia, na miejscu miało protestować nawet kilka tysięcy osób. Dało się usłyszeć hasła skandowane przeciwko szefowi MSW, a sama demonstracja przebiegła spokojnie:

Demonstracje przerodziły się w pewnego rodzaju meeting ludzi młodych, którzy chcą zmian w kraju, a także ukarania winnych pacyfikacji czwartkowych demonstracji. […] Jest spokojnie i przyjaźnie, czyli kompletnie inaczej niż to pokazuje Moskwa.

Jak wspomina gość Poranka WNET, w trakcie czwartkowych demonstracji doszło do próby wtargnięcia protestujących do parlamentu, w celu usunięcia przebywającego w nim rosyjskiego deputowanego do Dumy Państwowej Siergieja Gawriłowa. W wyniku tych działań, co najmniej 70 osób zostało rannych, w tym 39 policjantów:

Wszystko wskazuje na to, że siła tych demonstracji osłabła. Jest parę tysięcy młodych ludzi, opozycja już praktycznie nie uczestniczy w tych demonstracjach. Pytanie, jak długo Ci młodzi ludzie wytrwają.

Posłuchaj całej wypowiedzi już teraz!

A.M.K.

 

TO OSTATNIE 2 DNI NASZEJ ZBIÓRKI NA NOWE STUDIO WNET

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

Trwa strajk pod siedzibą JSW w Warszawie. Górnicy domagają się wyjaśnień w sprawie próby usunięcia Prezesa spółki

Pod siedzibą JSW przy ul. Kruczej 36 znajduje się ok. 300 osób. Jak twierdzi Roman Brudziński — powodem usunięcia prezesa jest niewykonywanie bezkrytycznie wszystkich poleceń ministra energii.

 

 

Trwa protest przed Ministerstwem Energii na ulicy Kruczej 36, gdzie według rozmówcy Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej znajduje się ok. 300 osób. Protestujących chcieli wejść do budynku Jastrzębskiej Spółki Węglowej:

Niestety tuż przy windach policja i ochroniarze zatrzymali nas i nie mamy możliwości wejść do własnego biura. Niestety w takim państwie żyjemy. Na chwilę obecną dyskutujemy z Policją.

W budynku trwa właśnie spotkanie rady nadzorczej spółki. Jak mówi Roman Brudziński, protestujący chcieliby zadać jedynie kilka pytań, nie dano im jednak takiej możliwości:

Gdybyście Państwo tu byli na żywo, to byście zobaczyli, jak ten budynek jest chroniony, jak kiedyś budynek KPZR. […] Chcemy zadać tylko parę pytań pani przewodniczącej. Przecież nie będziemy bić się ani z policją, ani z ochroniarzami. Chcemy tylko poznać motywy, dlaczego rada nadzorcza dzisiaj chce odwołać kolejnego już z kolei prezesa, który dba o dobro Jastrzębskiej Spółki Węglowej i chyba to jest przyczyną. Tylko dlatego, że nie wykonuje ślepo poleceń ministra energii i nie wydaje pieniędzy na prawo i lewo.

Jak twierdzi Roman Brudziński, JSW miała zakupić sprzęt, na co nie ma zgody ani zarządu, ani sprzętu:

Na to zgody nie ma, pamiętamy 2015 rok, jak do nas strzelano przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej. […] Jeśli byłyby jakiekolwiek przesłanki do usunięcia prezesa Daniela Ozona przez ministra Tchórzewskiego, to by nas przecież tutaj nie było. Jesteśmy ludźmi którzy rozumieją sytuacje kiedy są uzasadnione przyczyny do odwołania. […] Chcemy wiedzieć, co legło u podstaw sytuacji w której minister destabilizuje spółkę, która jest spółką giełdową a nie jego prywatną własnością. […] To jest ręczne sterowanie przedsiębiorstwem, które jako spółka giełdowa nie powinno być ręcznie sterowane.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

A.M.K.

Kuczyński: Kreml bierze pod uwagę użycie regularnego wojska w wypadku wewnętrznej rewolty czy protestów

Wybory do Europarlamentu zachowują status quo, jeśli chodzi o interesy rosyjskie. Kreml utrzymuje twarde stanowisko wobec prezydenta Ukrainy chcąc wymusić zmianę jej polityki w stosunku do zachodu.

 

 

Grzegorz Kuczyński przypuszcza, że Rosjan nie obchodzą zbytnio wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, choć zapewne są rozgoryczeni przegraną kilku prorosyjskich partii:

Wydaje mi się, że Kreml poszedł dość obojętnie do tych wyników, bo nie było ani jakiegoś wielkiego sukcesu z punktu widzenia interesów rosyjskich, ani nie było jakieś wielkiej porażki, więc tak naprawdę mamy zachowanie status quo.

Następnie podejmuje temat przyszłej ukraińskiej polityki. Ekspert mówi, że Władimir Putin pragnie, ażeby Wołodymyr Zełenski, nowy prezydent Ukrainy, usztywnił swoją politykę. Celem tego ma być zmiękczenie przeciwnika.

Kreml utrzymuje bardzo twarde stanowisko wobec nowego prezydenta Ukrainy i trochę go zmusza do tego, żeby Zełenski usztywnił i zaostrzył kurs polityki w stosunku do zachodu. Ze strony Kremla być może jest to taka taktyka gry na czas, zmiękczania przeciwnika, bo będą mijały kolejne tygodnie i miesiące a Zełenski będzie stał w miejscu w kontekście zakończenia konfliktu w Donbasie.

Niemniej jednak Zełenski nie jest tak problematyczny dla Putina, jak sytuacja wewnętrzna w kraju. W Rosji bowiem gospodarka jest w coraz gorszym stanie, czego efektem są coraz częstsze protesty społeczne. Kuczyński dodaje, że prawdopodobnie ichniejsza władza będzie musiała posłużyć się wojskiem do tłumienia rozrób:

Napięcie narasta i przejawem takiej nerwowość było danie zielonego światła na budowę centrum antykryzysowego we wszystkich obwodach rosyjskich. Centrum wojskowe wskazuje na to, że Kreml czuję się na tyle niepewnie, że już nie wystarcza tarcza w postaci policji, FSB i MSW. Bierze się pod uwagę także użycie regularnego wojska w wypadku jakiejś wewnętrznej rewolty czy protestów społecznych na dużą skalę.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

K.T. / A.M.K.

Mniej przestępstw, lepsza wykrywalność. Policja podsumowuje miniony rok i zapewnia, że tak bezpiecznie dawno nie było

Optymistycznymi statystykami dzielą się policjanci. Ich zdaniem Polacy nie czuli się tak bezpiecznie od pierwszych lat III RP, wzrasta wykrywalność przestępstw, popełnia się mniej przestępstw.

Polskę A.D. 2018 rok można uznać spokojny i bezpieczny kraj, zwłaszcza na tle innych państw europejskich. Takie wrażenie można odnieść analizując ankiety dotyczącymi poczucia bezpieczeństwa. Według najnowszego sondażu CBOS 74 proc. Polaków pozytywnie ocenia pracę policji, 86 proc. uważa Polskę za bezpieczny kraj, aż 93ć uważa najbliższą okolicę za bezpieczną. „Najwyższa od 1990 roku ocena naszej pracy oraz poczucie bezpieczeństwa Polaków są dla nas wyrazem uznania, za które dziękujemy. Obiecujemy, że nie spoczniemy w podejmowaniu wysiłków na rzecz dalszej poprawy bezpieczeństwa w Polsce.” komentuje na swojej stronie polska policja.

Policja chwali się również poprawą wykrywalności przestępstw, która wynosi w tym roku aż 74,1 proc.  Co prawda nadal liczba przestępstw jest dość wysoka(795.976), ale zasługę ma w tym zmiana przepisów karnych w sprawach niealimentacyjnych, która poskutkowała wzrostem z 16.893 w 2017 do 70.455 w 2018, co jest wzrostem o aż 300 proc. Wyłączając je, zanotowano 5,2 proc. spadek liczby przestępstw

W Polsce w roku 2018 popełniono 795.976 przestępstw, a ich wykrywalność wzrosła w porównaniu z 2017 rokiem o 1,6 proc i wynosi 74,1 proc. Trzeba jednak wspomnieć w tym miejscu o mającej miejsce niezwykle istotnej zmianie przepisów karnych dotyczących niealimentacji. Wprowadzone zmiany sprawiły, że liczba takich przestępstw wzrosła z 16.893 w roku 2017 do 70.455 w roku 2018 (wzrost o 317 proc.). Nie licząc uciekających od alimentów, w roku 2017 popełniono 765.176 przestępstw, zaś w roku 2018 popełniono 725.521 przestępstw, co wskazuje na spadek o aż 5,2 proc. Wykrywalność przestępstw (bez niealimentacji) wyniosła 60,6 proc.

Niemal pięcioprocentowy spadek (-4,8. proc) odnotowano w kategorii siedmiu najważniejszych przestępstw, najbardziej dokuczliwych dla obywateli. W roku 2017 popełniono ich 243.102 zaś w roku 2018 takich przestępstw popełniono 231.403. Jednocześnie wykrywalność tych przestępstw wzrosła o 1,2 proc w porównaniu do roku 2017. Spadła liczba bójek i pobić. Rok 2017 podsumowano liczbą 5.071 zaś miniony rok liczbą 4.406 co stanowi ponad trzynastoprocentowy spadek (-13,1 proc.). Nawet większy spadek zanotowano w kategorii: rozboje, wymuszenia i kradzieże rozbójnicze. Tutaj w roku 2017 odnotowano 8.114 przestępstw, zaś w roku 2018 odnotowano ich 6.807, a zatem aż o 16,1 proc. mniej. Spadki odnotowano także w kategoriach „uciążliwych”, dotykających obywateli na co dzień. Uszkodzenia mienia to w 2017 roku 38.055 czynów przy 36.072 takich czynach w roku 2018 (-5,2 proc.). Spada również ilość skradzionych samochodów, pierwszy raz zanotowano mniej niż 10 tysięcy kradzieży.

W minionym roku Polska była gospodarzem kilku prestiżowych, miedzynarodowych wydarzeń jak majowa sesja zgromadzenia NATO czy szczyt klimatyczny COP24. – Wszystkie te wydarzenia przebiegły spokojnie, a praca służb porządkowych była oceniana pozytywnie zarówno przez polskich jak i zagranicznych ekspertów – chwalą się policjanci.

Przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów: Nigdy nie mieliśmy tak dobrego porozumienia z rządem

Rafał Jankowski w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim zaznaczył, że zostało jeszcze wiele spraw do załatwienia i rząd dopiero teraz zobaczy siłę strony społecznej w ramach dialogu z policją.

 

Negocjacje trwały między związkami zawodowymi a rządem od marca bez rezultatu. Związkowcy żądali znacznych podwyżek oraz zmiany systemu emerytalnego do stanu sprzed 2013 roku. O negocjacjach w Poranku Wnet mówił przewodniczący NSZZ Policjantów: Miałem wrażenie, że te negocjacje nigdy się nie skończą i nie skończy się to całe lekceważenie środowiska mundurowego.

Zdaniem Rafała Jankowskiego podpisane porozumienie jest bardzo korzystne: Jeszcze nigdy w historii polskiej policji, policjanci nie dostali tak porządnej podwyżki uposażeń, ponieważ w ciągu najbliższych 13 miesięcy pensje wzrosną o 1050 złotych. Załatwiliśmy również kilka ważnych spraw jak płatne nadgodziny.

Rząd ustąpił również w zakresie uposażeń emerytalnych funkcjonariuszy o czym poinformował gość Poranka Wnet: Ustawa emerytalna zmieniła się tak, że znika cenzura wielu 55 lat życia, jako moment odejścia ze służby. Wystarczy, aby przesłużyć w mundurze 25 lat. Do tego, aby to tym terminie zatrzymać funkcjonariuszach wynegocjowaliśmy dodatek wysoki dla „starszaków”.

To była sytuacja, która zagrzała bezpieczeństwa. Wczoraj był ostatni dzień na to żeby uzdrowić tą chorą sytuację, bo robiło się groźnie – zaznaczył Rafał Jankowski.

Przewodniczący NSZZ Policjantów zaznaczył również, że związki teraz zbierają siły do walki o kolejne postulaty: To jest naprawdę dobro porozumienie, nigdy nie mieliśmy tak dobrego porozumienia, ale to nie jest koniec problemów i dopiero teraz rządcy zobaczą jak silna jest strona społeczna.