Film miał swoją premierę podczas 22. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity, gdzie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Jak mówi Juszczyk:
– Czuję się świetnie. Dostałem mnóstwo wiadomości po wczorajszym seansie. Myślę, że film zadziałał tak, jak powinien. To zdecydowanie najważniejsza rzecz, jaką zrobiłem w życiu.
Impuls, który przyszedł z tragedii
Decyzja o stworzeniu filmu zapadła niemal natychmiast po śmierci Jacka Szymkiewicza w kwietniu 2022 roku. – Miałem w archiwum dużo materiałów, które nigdy nie ujrzały światła dziennego – wspomina Juszczyk. – Wspólnie z Jackiem zrealizowaliśmy teledysk, który – jak się później okazało – mógłby być zwiastunem tego filmu. Było w nim wszystko: rozliczenie z przeszłością, artystyczna szczerość i metafizyczna aura, która towarzyszyła naszej współpracy.
Reżyser przyznaje, że mimo wieloletniej znajomości z „Budyniem”, praca nad filmem nie przyniosła odpowiedzi – raczej mnożyła pytania. – Odkrywałem kolejne warstwy jego osobowości, ale żadna z nich nie dawała pełnego obrazu. To był człowiek-zagadka. Każdy, z kim rozmawialiśmy, opowiadał o kimś innym. Dla jednych był ciepłym, inspirującym przyjacielem, dla innych człowiekiem zmagającym się z demonami – mówi reżyser.
Rozmówca Magdaleny Uchaniuk opowiadał o tym, że największym wyzwaniem okazał się brak materiałów archiwalnych. – Pogodno to dla mnie zespół wielkiego formatu, a jednak niewiele z ich wczesnych lat się zachowało – mówi Juszczyk. – Na przykład jedyne istniejące nagranie z pierwszego składu Pogodno znaleźliśmy po wielu miesiącach poszukiwań – dodał.
Równie trudne były rozmowy z bliskimi „Budynia”. – Jeden z wyjazdów na wywiady był dla mnie bardzo emocjonalny. Każda z opowieści pokazywała innego Jacka, a czasem ujawniała naprawdę trudne wspomnienia. To było przytłaczające.
Ścieżka dźwiękowa filmu to autorski wybór Juszczyka. – To moje własne „greatest hits” Jacka. Wybrałem utwory, które mnie osobiście najbardziej poruszały, często te mniej znane – tłumaczy.

Sztuka ponad prywatność
Film koncentruje się na Jacku jako artyście. Wspomnienia członków zespołów, przyjaciół i samego Budynia dominują nad wątkami rodzinnymi. – Od początku wiedziałem, że chcę pokazać Jacka przez pryzmat jego twórczości. Rodzinne życie pozostawiłem poza kadrem – z szacunku i potrzeby ochrony prywatności.
Na zakończenie rozmowy Sebastian dodaje: – Jacek zawsze był kimś, kto nie bał się ryzykować, testować granice – jak sam mówił: był macaczem krawędzi. Takiej odwagi dziś coraz mniej. Artyści działają zbyt „pod linijkę”. A Budyń był inny – niepokorny, niezależny i nieprzewidywalny.
Film „Szkoda, że nareszcie” w reżyserii Sebastiana Juszczyka można obejrzeć na festiwalu Millennium Docs Against Gravity jeszcze 16 i 18 maja. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy chcą poznać – lub na nowo odkryć – jednego z najbardziej nieoczywistych artystów polskiej sceny muzycznej.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!


