Czarnecki: Opozycja pójdzie do wyborów prezydenckich skłócona i podzielona [VIDEO]

Ryszard Czarnecki o rekonstrukcji rządu Prawa i Sprawiedliwości: „Konstrukcja rządu może być trochę inna. Bardziej efektywna” — mówi. Dodaje, że Mateusz Morawiecki będzie stał na czele Rady Ministrów.

 

W Warszawie dzieją się same istotne rzeczy, zwłaszcza że finiszujemy z przygotowaniami do powołania nowego rządu, który będzie zatwierdzony w najbliższym czasie przez ścisłe władze Prawa i Sprawiedliwości. Mam nadzieję, że jest to tylko kwestia dni – mówi gość „Poranka WNET”.

Dodaje, że głęboko wierzy, że ministrowie, którzy sprawdzili się w tym roku w rządzie, w nim pozostaną. „Moim zdaniem Minister Sprawiedliwości wykonał kawał bardzo dobrej roboty. Myślę, że szefem resortu spraw zagranicznych nadal będzie Jacek Czaputowicz, gdyż koncentruje się on na działalności dyplomatycznej, a nie na działalności medialnej” – podkreśla rozmówca.

Ten sam premier, ten sam lider politycznego obozu – to się nie zmienia, natomiast konstrukcja rządu zapewne może być trochę inna, bardziej efektywna. Prawdopodobne jest również powołanie resortu, który będzie pełnił funkcję dawnego Ministerstwa Skarbu.

Uważam, że powołanie do Trybunału Konstytucyjnego osoby, która ma doświadczenie legislacyjne w Sejmie, nie jest żadnym grzechem ani polityczną zbrodnią. Dobrze, że sięgamy do przeszłości, dobrze, że życiorysy osób, które pełnią funkcje publiczne, są prześwietlane. Mówię o konkretnym przypadku człowieka, który dużo zrobił dla zastąpienia wymiaru sprawiedliwości. Uważa, że jeżeli Piotrowicz miał grzechy na sumieniu, swoją działalnością publiczną je zmazał – zaznacza rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

Ryszard Czarnecki, przybliżając sprawę Mariana Banasia, mówi, że w jego interesie będzie to, żeby oczyścił się z zarzutów. Dodaje, że na pewno nie może trwać to w nieskończoność, im szybciej nastąpi odparcie zarzutów, tym lepiej.

Mówiąc o Donaldzie Tusku, rozmówca twierdzi, że jego decyzja kompletnie go nie zaskoczyła. „Od półtora roku głosiłem, że Tusk nie wystartuje w wyborach, gdyż będzie się obawiał porażki z urzędującym prezydentem. Nie chcę powiedzieć, że stchórzył, ale to decyzja pragmatyczna i realistyczna. Tusk ma traumę po przegranych wyborach prezydenckich, gdzie w sondażach bardzo mocno prowadził z ówczesnym prezydentem Warszawy, tymczasem przegrał miażdżąco aż 8 punktów procentowych” – mówi Ryszard Czarnecki.

Gość „Poranka WNET” podkreśla, że PiS nie zajmuje się opozycją. „Zajmujemy się pracą, kampanią naszego kandydata na prezydenta, natomiast opozycja pójdzie do tych wyborów skłócona i podzielona” – twierdzi.

A.M.K./M.N.

Palade: Podział PO-PiS skończył się 13 października. Tusk dla wielu to już czas przeszły dokonany

Marcin Palade o kandydaturze Kosiniak-Kamysza na prezydenta Polski, prawyborach na opozycji, o sentymencie i niechęci wobec Donalda Tuska i o tym, kto zdecyduje o wyniku wyborów prezydenckich.

Marcin Palade mówi o wyborach prezydenckich w 2020 roku. Opozycja szuka kandydatów na prezydenta i sposobu, żeby wyłonić jednego wspólnego. „Pomysłów i chętnych jest  coraz więcej” mówi nasz gość. Sądzi, że Donald Tusk nie ma szans na zostanie głową państwa. Dla nowych, zyskujących prawo do głosowania roczników, „Donald Tusk to czas przeszły dokonany”.

Te kilka lat, które upłynęło, jest sygnałem dla Polaków, że jest już bardziej politykiem formatu europejskiego niż polskiego.

Palade stwierdza, że „sygnały płynące od części Platformy Obywatelskiej, to dowód jak bardzo politycy zatrzymują się w miejscu”. Zauważa, że obecny Prezes Rady Europejskiej„w jakiejś mierze porzucił swoją partię w trudnym momencie”.

Ocenia też szanse Władysława Kosiniaka-Kamysza w tych wyborach. Ma on mniejszy elektorat negatywny od Tuska. Zastanawia się, jak miałyby wyglądać, proponowane przez PSL prawybory na opozycji, gdyż o ile Małgorzata Kidawa- Błońska byłaby do zaakceptowania dla elektoratu PSL-u, to trudno to powiedzieć o np. Robercie Biedroniu.

Podział na PiS i Platformę skończył się z wyborami 16 października. Dwa główne ugrupowania są otoczone z lewej i prawej strony.

Gość „Poranka WNET” podkreśla, że obecnie PO ma konkurentów z lewej strony, a PiS, pierwszy raz od czasów Ligi Polskich Rodzin, z prawej. O elektorat centrowy będzie zaś zabiegać PSL.

Podchodzi również z rezerwą wobec badań, według których PiS stał się mniej popularny po październikowych wyborach parlamentarnych. Stwierdza, że „trudno oczekiwać większych przesunięć zaraz po wyborach”, a spadek poparcia dla PiS mieści się granicach błędu statystycznego.

Kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości przy konstrukcji list nie spodziewało się sytuacji, w której z dalszych list będą wybierani posłowi niezwiązani z twardym jądrem, czyli z Prawem i Sprawiedliwością.

Politolog przyznaje, że zaskoczeniem było wzmocnienie się obydwu mniejszych koalicjantów Zjednoczonej Prawicy. Uważa, że to nie przypadek: zwolennicy „szeryfa Ziobry” szukali kandydatów Solidarnej Polski, a ci, którzy są zwolennikami mniejszego zaangażowania państwa w gospodarkę, szukali polityków Porozumienia. Podkreśla, że „zmieniają się polscy wyborcy”. Obecnie, żeby PiS utrzymało taki pułap poparcia, jaki ma teraz musi zachować szerokie porozumienie.

Odnosząc się do wyborów prezydenckich, Palade stwierdza, że po 8 mln głosów otrzymały w nich Zjednoczona Prawica i łącznie PO KO, Koalicja Polska i  Lewica. Oznacza to jego zdaniem, iż o tym, kto zostanie Prezydentem RP na następną kadencję, zadecydują wyborcy Konfederacji.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Michał Karnowski o zbliżających się wyborach prezydenckich i kandydaturze Kosiniaka-Kamysza na Prezydenta RP.

Michał Karnowski o próbach podzielenia Zjednoczonej Prawicy przez „system III RP”, wyborach prezydenckich i możliwej kandydaturze Kosiniak-Kamysza.


Michał Karnowski o atakach na Zjednoczoną Prawicę oraz wyborach prezydenckich w 2020 r. Wielu mniema, że głównym rywalem Andrzeja Dudy będzie Władysław Kosiniak-Kamysz, który zobowiązał się startować w wyborach. Karnowski sądzi, że dla obecnego prezydenta jest on dość niebezpiecznym kandydatem. Może on bowiem konkurować o głosy „obozu III RP”, jednocześnie puszczając oko do konserwatywnego wyborcy. Niemniej jednak słowa oponentów PiS o zaletach lidera PSL są przesadzone. Nie byłby dla obecnego prezydenta tak groźnym przeciwnikiem, jakim byłby Donald Tusk, gdyż nie posiada podobnej politycznej zręczności, jaka cechuje Prezesa Rady Europejskiej.

Bronisław Komorowski popełnił tyle błędów. […] Obecny prezydent nie przespał ostatnich czterech lat.

Ponadto zauważa, iż Duda jest dla Kosiniaka-Kamysza bardzo trudnym przeciwnikiem i nie można porównywać tej walki do pojedynku z 2015 r., kiedy obecny prezydent zmierzył się z Bronisławem Komorowskim. Andrzej Duda „działa po prawej stronie”, a ostatnie wybory parlamentarne pokazały, że to tam trzeba szukać wyborców.

Problem leży w tym, że wynik wyborów parlamentarnych wszystkim postawił dużo pytań.

Opozycji  Zjednoczonej Prawicy „nie udało się pokonać wprost, więc próbuje się ją rozbić”. W ramach rozgrywki politycznej prowadzonej przez „system III RP” atakowany jest głównie sam PiS, a „ugrupowania koalicyjne są oszczędzane”. Poza atakami opozycji obóz rządzący musi się zmierzyć, z tym że zmiana prorodzinna i prospołeczna została przyjęta przez Polaków, ale wyczerpała się jako paliwo wyborcze. Jednocześnie „do maja żadnych większych reform być nie może”, gdyż mogłoby to zaszkodzić reelekcji Andrzeja Dudy. Pojawia się więc pytanie „co robić przez najbliższe miesiące”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

K.T./A.P.

Szewczak: W nowej kadencji rząd powinien skupić się na gospodarce. Nie jest tak, że planowanie jest tylko w komunizmie

Janusz Szewczak o tym, co zostało, jest i powinno zostać zrobione przez rząd w gospodarce, imigracji, deficycie budżetowym, planowaniu rozwoju gospodarczego i składkach na ZUS.

Janusz Szewczak popiera zniesienie limitu trzydziestokrotności składek ZUS, stwierdzając, że to nie tylko kwestia wpływów do budżetu, które można oszacować na od 5 do nawet 8 mld zł, ale także sprawiedliwości społecznej. Pyta czemu przedsiębiorcy mają być zwolnieni z płacenia składek skoro „nauczyciel czy ekspedientka muszą płacić składki cały rok”. Odnosząc się do argumentu, że zniesienie limitu będzie oznaczać konieczność dopłacania do emerytur w przyszłości, mówi, iż:

To jakie będą emerytury za najbliższe 20 czy 40 lat, to kwestia dosyć odległa i niepewna.

Nasz gość mówi o coraz większym ściąganiu imigrantów do Polski. Nasz kraj przyjmuje ich bowiem najwięcej w całej Unii. Z danych unijnego urzędu statystycznego wynika, że w Polsce w 2018 roku wydano 635 tysięcy pierwszych pozwoleń na pobyt. Udzielane są osobom, które przyjeżdżają do danego kraju pierwszy raz. Jest to jedna piąta wszystkich decyzji wydanych w całej UE w u biegłym roku. Zdaniem Szewczaka świadczy to o dużym rynku pracy w Polsce. Stwierdza, że:

U nas ludzie, którzy przyjeżdżają, raczej pracują. Zakład Ubezpieczeń Społecznych zyskuje, bo składki płacą. Wolałbym, żeby przyjeżdżali Polacy z Kazachstanu.

W Niemczech tymczasem imigranci jadą głównie dla zasiłku. Dodaje, że „psim obowiązkiem tych, którzy są w wolnej Polsce, jest dać szansę wszystkim Polakom, by wrócili”. Jak mówi, „musimy Polaków ściągnąć płacą i lokalem”. Przyznaje, że „rząd nie ma wielu instrumentów, by wymuszać pewne ruchu płacowe”.

Nie każdy ma takie szczęście jak burmistrz Włoch z Platformy Obywatelskiej, który jedzie samochodem z otwartymi szybami i ktoś mu wrzuca 200 tys. przez okno.

Poseł PiS wskazuje, że „ciężko młodym utrzymać się w dużych miastach” ze względu na „ogromne koszty mieszkaniowe”. Jego zdaniem w nowej kadencji rząd  musi się skupić obecnie na polityce gospodarczej. A konkretnym celem obozu władzy będzie znalezienie nisz gospodarczych dla dużych podmiotów. Odnosi się także do powrotu do zlikwidowanego w 2017 r. resortu Skarbu, stwierdzając, że nigdy nie był zwolennikiem jego likwidacji. Mówi, iż „nowy bodziec dla spółek Skarbu Państwa”, gdyż dotychczas „jeden minister miał 8 spółek, inny 12”, więc dobrze się dzieje, że wracamy do tego.

To nie jest tak, że planowanie jest wyłącznie cechą komunizmu. […] Chińczycy mają wielkie zespoły, które przewidują, co będzie w 2038 r., nie mówiąc już o japońskim MITI, które planuje rozwój gospodarczy.

Jak mówi, „wolny rynek nie jest na świecie dominujący”, wskazując na rolę międzynarodowych korporacji. Następnie odnosi się do budżetu państwa oraz potrzebie przejrzenia ustaw podatkowych.

Niemcy, którzy mają Schwarze Null, budżet konstytucyjnie zrównoważony, widzą, że Polacy mieli chyba jednak trochę racji za rządów PiS i sami się nie zastanawiają czy nie dorzucić do gospodarki 50 mld euro, a może nawet 100.

Ekonomista sceptycznie odnosi się do teorii gospodarczych, podkreślających jak wspaniały jest budżet zrównoważnony lub z niewielkim deficytem, podkreślając rolę wydatków państwa w napędzaniu wzrostu gospodarczego. Przytacza przykład Japonii, „gdzie ludzie dobrze zarabiają i oszczędzają, zamiast wydawać”.

Gość „Poranka WNET” również, że Polska powinna budować fabryki leków, przypominając, że „myśmy byli kiedyś potęgą eksportową w lekach”. Inną dziedziną, w którą należy inwestować, jest przetwórstwo, gdyż już Ukraina rozpoczyna prywatyzację czarnoziemów, co skutkować będzie zwiększeniem produkcji rolnej. Należy więc wykorzystać tę okazję, by przejąć część zysków, które przy naszej bierności trafią do Ukraińców.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Żaryn o Zychowiczu: Pyszałkowatość młodych historyków nie jest dla mnie w cenie [VIDEO]

Prof. Jan Żaryn o Zychowiczu, jego twórczości i wykluczeniu jego książki z konkursu Książka Historyczna Roku, oraz o tym, jak demokrację i politykę historyczną rozumie PiS.

Profesor Jan Żaryn mówi o wykluczeniu książki Piotra Zychowicza z konkursu Książka Historyczna Roku, rezygnacji części członków kapituły i ostatecznym anulowaniu konkursu. Wspomina zamysł inicjatora nagrody, śp. Janusza Kurtyki, by nadać jej jak największy prestiż. Zauważa, że wyeliminowana z konkursu pozycja w ostatnim czasie zyskiwała w głosowaniu internautów. Stwierdza, iż organizatorzy powinni przewidzieć taką sytuację. Śledzi on kolejne publikacje Zychowicza, a z nim samym ma poprawne relacje.

Jestem zainteresowany pracami Zychowicza. Uważam, że jego twórczość jest cenna jako kierunku badawczego kontestującego ten główny nurt patriotyczny i niepodległościowy.

Dodaje, że „Instytut Pamięci Narodowej w ogóle nie został poinformowany” o sytuacji. Profesor Żaryn niekoniecznie zgadzając się z niektórymi tezami red. Zychowicza, a zwłaszcza z formą, w jakiej stawia swoje zarzuty np. dowódcom powstania warszawskiego („obłęd”), nie chce odmawiać mu prawa do wyrażania własnych poglądów. Profesor zwraca uwagę na celowość krytycznej refleksji nad historią, podkreślając, że ważny jest sposób, w jaki ona się odbywa.

Pan Zychowicz jest jednym z tych autorów, którzy doszli do wniosku, trzeba weryfikować zastane tezy i ustalenia. Niestety moim zdaniem, z pozycji wszystkowiedzącego w 2019 r. może sobie pozwolić na skrytykowanie wszystkich.

Historyk zarzuca swojemu koledze po fachu anachronizm [od którego sam Zychowicz się w swych książkach mocno odżegnuje, podkreślając opieranie się na ówcześnie znanej wiedzy i opiniach- przyp. red.], krytykując przy tym język, w jakim pisze. „tak się nie powinno nazywać zjawiska w którym ginie 150 tys. ludzi”, stwierdza prof. Żaryn, odnosząc się do tytułu książki „Obłęd 44”. Dodaje, że „pyszałkowatość młodych historyków nie jest w cenie dla mnie”.

Mówiąc o polityce historycznej Prawa i Sprawiedliwości, ustępujący senator podkreśla dążenia do przywrócenia pamięci o wszystkich współtwórcach polskiej niepodległości.

Polska piłsudczyzna podobnie jak w II RP chciała wkluczyć jakichkolwiek innych współtwórców niepodległości. Takie próby wykluczenia są uznawane za niewłaściwe, obniżające możliwość nauczenia się czegoś […] Jeśli mówimy, że tylko jedna postać, marszałek Józef Piłsudski zdobył niepodległość dla Polski, to obrażamy Polaków.

Profesor Żaryn sposób sprawowania rządów przez PiS nazywa mianem „demokracji prawdziwej”. Polega ona na realizowaniu obietnic wyborczych, czego nie robiły poprzednie koalicje rządzące.

Mówiąc o wyjątkowości narodu polskiego, upatruje jej w chrześcijańskich korzeniach. W rozmowie pojawia się również wątek generała Francisco Franco i wojny domowej w Hiszpanii. Szczątki hiszpańskiego dyktatora zostały przeniesione decyzja socjalistycznego rządu z Doliny Poległych na zwykły cmentarz.

Gen. Franco jest odzyskiwany w pamięci jako osobą, która jest w tej podzielonej Hiszpanii jako postać, nad którą trzeba się pochylić, jest synonimem człowieka szukającego odpowiedzi na pytanie o dobro swej ojczyzny.

Nasz gość podkreśla, że regent Królestwa Hiszpanii chciał ocalić swój kraj przed najgorszą formą totalitaryzmu, jaką jest bolszewizm.

Senator PiS ubolewa również nad powrotem postkomunistów do parlamentu. Krytykuje również brak działań władz Warszawy na rzecz dekomunizacji przestrzeni publicznej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

An.K./A.P.

Berkowicz: Chcemy powtórzenia wyborów we wszystkich okręgach. Powód: kłamstwa TVP wobec Konfederacji

Konrad Berkowicz o kłamstwach TVP, procesowaniu się Konfederacji ze stacją i wniosku o unieważnienie wyborów, a także czym PiS się zajął a czym nie w czasie ostatniej kadencji.

Konrad Berkowicz komentuje spór sądowy między Konfederacją a telewizją publiczną. Konfederacja złożyła w środę do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa TVP Jacka Kurskiego ws. niewykonania orzeczeń sądowych przez TVP.

TVP trzykrotnie kłamała w czasie kampanii nt. naszych szans wyborach, nie pokazywali naszego słupka.

Telewizja publiczna pierwszy wyrok sądu nakazujący jej publikację przeprosin wykonała wadliwie, dodając do niego bezprawnie swój komentarz, a drugiego w ogóle nie wykonała.

Domagamy się znowu sprostowania i przeprosin, następnie wpłacenia kwoty na cele społeczne. Będziemy rozważać o ile tutaj można mówić o stratach finansowych.

Partia analizuje też możliwość uzyskania odszkodowania na drodze postępowania cywilnego. W związku z tym, że niewykonanie wyroku mogło wpłynąć na jej wynik wyborczy, złożyła protest wyborczy w tej sprawie, żądając, jak mówi Berkowicz, powtórzenia wyborów w całym kraju. [Robert Winnicki mówił, że chodzi jedynie o wybrane okręgi, w których kandydaci Konfederacji prawie uzyskali mandat. Także Janusz Korwin-Mikke odnosił się do powtórzenia wyborów w wybranych okręgach, nie we wszystkich- przyp.red.]

Chcemy powtórzenia wyborów we wszystkich okręgach. Jesteśmy pryncypialni. Gdyby TVP opublikowało wyrok sądu to wiele więcej osób by na nas zagłosowało.

Berkowicz stwierdza, że przez TVP Konfederacja nie wprowadziła do sejmu wystarczającej liczby posłów do utworzenia klubu poselskiego. Podkreśla, że  jego formacji „było radykalnie mniej niż innych komitetów”.

Poseł elekt Konfederacji stwierdza, że jest przeciwnikiem obecnie rządzących, ale „nie wynosiłby problemów za granice” naszego kraju, szukając wsparcia poza Polską i nie naśladowałby w tym Grzegorza Schetyny. Dodaje, że w pewnym sensie z sympatią patrzy na wejście Lewicy do Sejmu, gdyż pokazuje to, że spór polityczny między lewicą a prawicą staje się ideowy.

Myślę, że podział na PiS i PO już się wyczerpuje i idzie prawica ideowa i lewica ideowa.

Zwraca uwagę na duże poparcie dla Konfederacji i Lewicy wśród najmłodszej grupy wyborców (większe, jak  podkreśla, dla Konfederacji).  Dodaje, że PiS wbrew temu, czego się po nim spodziewał, nie zajął się w ogóle sprawami światopoglądowymi lub rozliczaniem afer, tylko skupił się na gospodarce, gdzie „wprowadza kolejne obciążenia dla przedsiębiorców”. Berkowicz odnosi się również do znaczenia katastrofy smoleńskiej.

To jest ciekawe, że po czterech latach PiS, do tej pory nic z tym nie zrobiono, co więcej ten temat nie jest podnoszony. […] Wydawało się, że rząd PiS będzie walczył o to na śmierć i życia.

Podkreśla on, że „10 kwietnia to jest tragedia”, w której „zginęło dużo ludzi ważnych”. Zastanawia go przy tym brak działań PiS-u w tej sprawie, którą za rządów PO-PSL, tak głośno podnosił.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Raś: Donald Tusk powinien kandydować na prezydenta, a Grzegorz Schetyna podać się do dymisji [VIDEO]

Ireneusz Raś o liderze PO i tym, kto powinien być kandydatem tej partii na prezydenta oraz jak PiS próbuje przejąć z powrotem Senat i czemu grozi nam autorytaryzm.

Uważam, że Grzegorz [Schetyna- przyp. red.] powinien podać się do dymisji.

Ireneusz Raś nie kryje się ze swą oceną przewodniczącego partii, z której ramienia jest posłem.  Ma również wyrobioną opinię na temat tego, kto powinien reprezentować Koalicję Obywatelską w wyborach prezydenckich.

Ja uważam, że kandydować powinien Donald Tusk i chętnie pomógłbym mu w tych wyborach.

Poseł PO KO podkreśla wielki potencjał tego kandydata w polityce zagranicznej. Stwierdza, że na wyborach prawdopodobnie „w drugiej turze będą dwa projekty personalne”.  Nie zgadza się przy tym z twierdzeniami, że kandydat opozycji będzie musiał odwoływać się do haseł lewicy światopoglądowej, żeby zdobyć ten elektorat. Zauważa przy tym, że „bardzo wielu dawnych sympatyków SLD zagłosowało na PiS w 2015 r.”.

Raś mówi, iż Platforma Obywatelska nie jest „totalną opozycją” oraz mówi, jak jego ugrupowanie przeciwstawiało się patologiom w wymiarze sprawiedliwości. Dodaje, że PiS poprzez próby reformowania sądownictwa chce zniszczyć cały spójny system. Oskarża rządy obozu Zjednoczonej Prawicy o to, że niszczą, zamiast budować i odpowiada na zarzut, że to samo można by powiedzieć o rządach koalicji PO-PSL, co pokazały słynne taśmy.

Obóz PiS jest także obozem nadpsutym od strony języka i traktowania państwa. Kompetencje niektórych ministrów są mizerne […] Za 500+ PiS kupiło sobie bezkarność.

Następnie mówi o tym, co znaczy przejęcie Senatu przez opozycję. Sądzi, że to początek prawdziwej debaty między władzą a resztą stronnictw. Podkreśla, jak bardzo byłby szczęśliwy, gdyby premier Morawiecki pozwolił się przekonać do projektów jego formacji. Odnosi się do działań PiS, które ocenia jako próbę odzyskania większości w Senacie metodami, które uznaje za niedopuszczalne.

Są grube słowa, bo to jest bez precedensu działanie. Szukane są słabe punkty w Senacie.

Polityk PO podkreśla, iż zgłoszone przez PiS odwołania wyborcze wyszły od góry partii, a nie od samych kandydatów i że nie mają one żadnej podstawy poza tą, że w tych okręgach zabrakło kandydatom PiS głosów. Zauważa, że liczba nieważnych głosów w wymienionych przez PiS okręgach nie była większa niż w innych. Dodaje, iż „były świadectwa niektórych senatorów-elektów”, że wpływano na nich „żeby przyłączyli się do dobrej zmiany”. Przypomina, że w sejmiku śląskim „radny Kałuża przeszedł z Koalicji Obywatelskiej do PiS”.

System autorytarny nam grozi, dlatego, że w państwie de facto jedna osoba rządzi wszystkimi, że pan premier Morawiecki ma niewiele do powiedzenia, pan prezydent jest, jak ktoś się śmieje, notariuszem.

Raś stwierdza, że należy do pokolenia JP2, a Jan Paweł II wzywał, żeby w Polsce była demokracja.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Targalski: PiS przyjęło strategie wycofania się, ustępowania każdemu i kapitulacji w każdej sprawie

„We wszystkich obozach trwa rywalizacja, gdyż każdy z nich jest pewną koalicją” – powiedział dr Jerzy Targalski komentując wyniki wyborów parlamentarnych.

 

Wybory oznaczają początek walk wewnętrznych w każdym obozie, walk na dwóch poziomach. Każdy obóz składa się z sojuszników-rywali, więc między częściami składowymi. W ramach tych części są jeszcze poszczególne ugrupowania, grupy interesu, a także grupy towarzyskie – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Jak twierdzi: Jarosław Kaczyński wszedłby na szczyt, gdyby został premierem. Głosy dla Prawa i Sprawiedliwości to propaganda. Pozycja rządu uległa osłabieniu co spowoduje cyrk w Sejmie i Senacie.

„Podstawą do tego, aby rządzić, jest wola rządzenia. PiS przyjęło strategie wycofywania się, ustępowania każdemu i kapitulacji w każdej sprawie, gdyż doszło do wniosku, że jeżeli będzie ustępował wszystkim we wszystkim, to propaganda się zmniejszy. Jest to błędem podstawowym, bo nawała propagandowa nie zależy od tego, czy ktoś ustępuje, tylko od tego, czy przeciwnik może liczyć na bezkarność” – dodaje.

Początkowo chciano zreformować system panujący w Polsce i dzięki temu zyskać poparcie. Okazało się, że reforma państwa jest trudna i styka się z oporami. Próby reformy nie spotykają się z należytym poparciem, w związku z tym postanowiono zamienić reformę systemu na transfery socjalne. „Dały one większą liczbę głosów, ale nie wzmocniły pozycji PiS-u” – mówi dr Jerzy Targalski.

Dodaje, że PiS zdecydowało się na transfery socjalne zamiast reformy systemu, podkreśla, że partia będzie trwała przy swojej strategii. „Żeby dawać, trzeba mieć z czego” – zaznacza.

Polska dyplomacja się nie zmienia. Problem polega nie tylko na tym, że trzeba być odpowiednio przygotowanym pod względem merytorycznym, trzeba mieć również charakter i pozycję polityczną. Nie można w Polsce dokonać reform ustrojowych bez konfrontacji z Unią Europejską, Niemcami i Brukselą – mówi gość „Popołudnia WNET”.

M.N.

Zieliński: Źle się stało, że Konfederacja w ogóle zgłosiła swój komitet do wyborów, bo to jest marnowanie głosów [VIDEO]

Jarosław Zieliński o pojmowaniu demokracji przez liberalną opozycję, o jedności Zjednoczonej Prawicy i o tym, czemu z PiS powinna współpracować Konfederacja.

Jarosław Zieliński opowiada o protestach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości, które spotkały się z krytyką ze strony lewicowo-liberalnej opozycji.

Wszystkie protesty wyborcze powinni być dokładnie rozpatrzone. Z tą dyktaturą to jakaś kpina i żart. Tamta strona uważa, że demokracja jest wtedy, kiedy oni wygrywają.

Mówi także o fotelu premiera w nowej kadencji Sejmu. Jak mówi, zajmie je ponownie Mateusz Morawiecki. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji stwierdza, że nie wie, czy w nadchodzącej kadencji będzie pełnił swoją dotychczasową funkcję, ale deklaruje chęć dalszej pracy dla swojej formacji politycznej, niezależnie od tego, jakie zdanie zostanie mu powierzone. Odnosi się także do kwestii ulepszenia się koalicjantów PiS w Zjednoczonej Prawicy. Komentatorzy twierdzą, że może mieć to wpływ na stanowisko prezesa Rady Ministrów:

Nie ma podziału w Zjednoczonej Prawicy. Jest to pseudoproblem.

Podkreśla, że współpraca między PiS-em a Solidarną Polską i Porozumieniem przebiega bardzo dobrze, a wieści o problemach w ramach Zjednoczonej Prawicy „to są dziennikarskie wyłącznie opinie” nieoparte na faktach. Podkreśla następnie, że głosy oddane na Konfederację są zmarnowanymi głosami.

Źle się stało, że Konfederacja w ogóle zgłosiła swój komitet do wyborów, bo to jest marnowanie głosów. Konfederacja odwoływała się do elektoratu prawicowego. Głosowanie na mały komitet polityczny dawało niewielki urobek w postaci mandatów. Mniej więcej 1,5% na oddany głos na Konfederację dawało 1 mandat, a w przypadku PiS te 1,5% dawało 10 mandatów.

Stwierdza, że w obliczu alternatywy- kontynuacja Dobrej Zmiany czy powrót do rządów formacji lewicowo-liberalnych wybór jest prosty. Dodaje także, że ta formacja, skoro ma prawicowe postulaty, to powinna w przyszłym Sejmie współpracować z obozem władzy, a nie z opozycją. Nie sądzi, aby wyborców Prawu i Sprawiedliwości odebrały tematy poruszane przez to ugrupowanie takie jak amerykańska ustawa 447 czy zakaz aborcji. Stwierdza, że w tej ostatniej kwestii stanowisko PiS jest jednoznaczne, ale potrzeba odpowiednich warunków społecznych, by taką zmianę przeprowadzić.

Trzeba być skutecznym w polityce, ci, którzy nas zachęcali do takiego kroku, potem nas zostawili samym sobie. Ochrona życia poczętego powinna być całkowita, ale muszą być ku temu warunki polityczne.

Polityk stwierdza, że można było pójść drogą proponowaną przez Marka Jurka, ale „za chwilę wygraliby nasi przeciwnicy i odwróciliby wszystko”. Ponadto ocenia, dlaczego Lewica dostała się do Sejmu:

Na pewno działania Platformy Obywatelskiej przyczyniły się do reaktywowania lewicy, tej poskomunistycznej.

Wskazuje na to, że z list Koalicji Europejskiej do europarlamentu dostali się Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Stasinowska: Rolnicy na traktorach przyjechali do Hagi, ze wszystkich miast

Ewa Stasinowska o skutkach prób ograniczenia emicji CO2 i azotanów przez rząd Holandii oraz protestach z tym związanych, o tym czemu wśród holenderskiej Polonii zdecydowanie wygrywa opozycja.

Ewa Stasinowska o protestach rolników w Holandii. Protestują przeciw polityce rolnej rządu. Rząd chce ograniczyć hodowlę: produkcję bydła, liczbę chlewni i ferm drobiu.

Rolnicy na traktorach przyjechali do Hagi, ze wszystkich miast. Obywatele bardzo popierali tę akcję mimo korków na ulicach.

Spowodowane jest to próbą zmniejszenia emisji dwutlenku węgla oraz azoty i jego połączeń. Dotychczas zaś holenderscy rolnicy używali ogromnych ilości nawozów. Rozmówczyni Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej podkreśla „ograniczenia dla rolników nigdy nie były tak restrykcyjne, jak teraz”. Jak mówi Stasinowska „traktuje się ich, jak twierdzą, jako obywateli III kategorii”, a wielu z nich przeprowadziło się od Polski.

Sytuacja jest ciągle napięta, rolnicy przygotowują kolejne akcje.

Na 30 października  protesty zapowiada sektor budowlany, w którym w wyniku nowego prawa wstrzymano 18 tys. projektów budowlanych, a  70 tys. straci pracę. Reformy te popiera partia zielonych. Tymczasem ich negatywny dla gospodarki rezultat rozszerza się zgodnie z efektem domina.

Ponadto nasz gość mówi o zmianie nazwy Holandii na Niderlandy. Stwierdza, że dowiedziała się o tym z polskich mediów, gdyż w Holandii nic się o tym nie mówi.

Stasinowska opowiada także o głosowaniu Polonii w Holandii podczas wyborów parlamentarnych, w których zwyciężyła Koalicja Obywatelska z wynikiem 37%. Także inne partie opozycyjne (za wyjątkiem PSL z wynikiem 4,03%) zdystansowały zwycięzcę ostatnich wyborów. Na SLD głosowało 26,86% obywateli polskich w Królestwie Niderlandów, a na Konfederację 16,68%, podczas gdy na PiS zaledwie 14,89%. Zdaniem działaczki Klubu Gazety Polskiej w Amsterdamie wynika to z tego, że Polacy w Holandii informacje czerpią głównie z TVN i Gazety Wyborczej, a media holenderskie od początku atakują rządzących w Polsce, twierdząc, że „w 2015 r. Polacy wybrali skrajnie prawicowy, prawie nazistowski rząd”.

Stasinowska mówi także o historii rodziny, która przez 9 lat ukrywała się przed światem, oficjalnie wyprowadziwszy się z kraju, a faktycznie żyjąc w odosobnieniu w oczekiwaniu na koniec świata. Odpowiedzialny za to mężczyzna miał być wcześniej członkiem wywodzącej się z Korei Płd. sekty Moona. „Na YouTube głosił swoją teorię końca świata” pokazując, jak przygotowuje się do niego, ćwicząc na aparacie fitness. Poza nim na farmie przebywała (była więziona?) grupa dzieci obecnie w wieku od 18 do 25 lat.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.