Francja: Od paru tygodni im mniej prezydenta Macrona w sercach obywateli, tym więcej na ekranach telewizorów

Francuzi zadają sobie wiele pytań i w manifestacjach ulicznych coraz gwałtowniej wyrażają rosnące wątpliwości. Codziennie na ulicach Paryża widzimy oddziały żandarmerii antyzamieszkowej.

Piotr Witt

Kandydat Emanuel Macron obiecywał, że będzie mówił mało. Obietnice wyborcze obowiązują, ale tylko tych, którzy w nie wierzą – sprecyzował Jacques Chirac. Więc od paru tygodni im mniej prezydenta Macrona w sercach obywateli, tym więcej na ekranach telewizorów. Po występie w teatrze Chaillot, one-man-show w Strasburgu i w Epinalu, potem duet z panią Merkel w Berlinie, potem show afrykański w Paryżu, teraz próby przed produkcją międzynarodową z Donaldem Trumpem. Według jednego z sondaży ilość obywateli rozczarowanych do prezydenta osiągnęła 80%. Gorzej, prezydent czuje się osamotniony na arenie międzynarodowej, zwłaszcza europejskiej. Jego pomysł na reformę Unii Europejskiej w kierunku państwa federalnego uważany jest przez większość członków Unii za projekt utopijny, więc niewart dyskusji. (…)

Francuzi chcieliby poznać zamiary rządu wobec Syrii i korzyść z wojny u boku Amerykanów i Brytyjczyków. Niepokój panuje zwłaszcza wśród mieszkańców naszej, piętnastej dzielnicy Paryża, na której terenie znajduje się Ministerstwo Armii. W ciągu ostatnich trzech lat zostało ono rozbudowane kosztem 3,5 do 5 mld EUR i zajmuje obecnie obszar 25–30 hektarów między czterema ulicami o powierzchni większej bodaj od terenów sąsiednich hal wystawowych przy Porte de Versaille. Miasteczko w mieście. Jeżeli nie chodzi o prawo Parkinsona – im mniejsza dziedzina, tym więcej urzędników, to o co chodzi? Czyżby na mocy jakichś poufnych koncyliabułów w Brukseli Francja miała stać się zbrojnym ramieniem Unii Europejskiej? (…)

Francja ma około 100 miliardów euro deficytu w handlu międzynarodowym, Niemcy około 300 miliardów nadwyżki. Komu potrzebne są pieniądze z funduszu spójności? Kto decyduje o kształcie Europy? (…)

Kolejarze zapowiadają strajk do końca czerwca. Samoloty Air France przestały latać. Strajkują załogi samolotów. Zamarły uniwersytety. 24 placówki są okupowane. Studenci i część profesorów prowadzą strajki okupacyjne i nawołują do zatrzymania produkcji zakładów przemysłowych. Jeżeli to nie jest strajkiem generalnym, to w każdym razie bardzo go przypomina. Zanim pomyśli się o Polsce i krajach Europy Środkowej, należy zadbać o własnych obywateli.

Studentów strajkujących przeciwko reformie uniwersytetów prezydent potraktował jako grupki rozrabiaczy, które dla celów politycznych przeszkadzają innym uczciwie pracować.

Podatek nałożony na emerytów w postaci ogólnej składki socjalnej zbył również często powtarzanym frazesem o solidarności międzypokoleniowej. Młodzi ciężko pracują i mało zarabiają, trzeba więc jednym ująć, żeby drugim dodać. Nikogo to nie przekonuje, a najmniej samych emerytów, którzy oprócz innych form protestu zapowiedzieli manifestacje uliczne. (…)

Wielu telewidzów oczekiwało, że prezydent wyjaśni, dlaczego administracja podatkowa, bezlitosna wobec biednych i średniaków, jest tak wyrozumiała wobec oszustów. Chodzi przede wszystkim o znane fortuny popularnych miliarderów i wielkie grupy finansowe, które nie płacą podatków we Francji, mimo iż swe dochody czerpią właśnie tutaj.

Ci z wyborców, którzy pragnęli mieć prezydenta bogaczy, nie zawiedli się. Kiedy doszło do pytania, „jak ich opodatkować”, Emanuel Macron pozbawił telewidzów resztek złudzeń. Ludzie bardzo bogaci nie będą we Francji opodatkowani. (…)

Zgromadzenie Narodowe przyjęło projekt ustawy o przestępstwie „szpiegostwa gospodarczego”. Jeżeli Senat aprobuje ustawę, to każdy dziennikarz, który ujawni „informacje handlowe i sprawy przedsiębiorstw nie przeznaczone do wiadomości ogólnej”, zostanie uznany za przestępcę i odpowiednio ukarany.

„Polityka spektaklu”, artykuł Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w majowym „Kurierze WNET” nr 47/2018, s. 3 – „Wolna Europa”, wnet.webbook.pl.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na falach na WNET.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Piotra Witta pt. „Polityka spektaklu” na s. 3 majowego „Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl

Opinogóra, czyli Polska. Spośród miejsc urodzenia wieszczów tylko kolebka Zygmunta Krasińskiego pozostała w Polsce

„Lanca do boju, szabla w dłoń i… pogonili konnice Budionnego i Tuchaczewskiego. Były powody historyczne, aby mężczyźnie w mundurze ułańskim inni panowie ustępowali miejsca w kawiarni.

Piotr Witt

Górą można ją było nazwać tylko tu, na Mazowszu. Na zachód w kierunku Ciechanowa i na wschód w stronę Przasnysza, i na południe – na Warszawę, gdzie okiem sięgnąć, teren płaski jak step węgierski. Dopiero za Mławą, bliżej Lidzbarka Welskiego, ziemia fałduje się nieco.

Dla nas ta wieś ma szczególne znaczenie. Spośród miejsc urodzenia dziewiętnastowiecznych wieszczów tylko kolebka Zygmunta Krasińskiego pozostała w Polsce. Do mickiewiczowskiego Nowogródka i do Krzemieńca Słowackiego trzeba przedsiębrać wycieczki zagraniczne. Krasiński urodził się tu, na Mazowszu, we wsi Opinogóra, pośrodku rozległych dóbr swojej magnackiej rodziny. (…)

Francuz i Anglik są zazwyczaj zdumieni skromnością polskich siedzib magnackich w porównaniu z areałem majątków ziemskich. Liczne najazdy i wojny nie tłumaczą wszystkiego. Dopiero widok kościołów fundowanych przez właścicieli zmienia nieco optykę. W niszach kościoła w sąsiednim Krasnym pokolenia rycerzy Krasińskich leżą wykute w czarnym marmurze, na swoich kamiennych trumnach inni w krypcie tutejszego kościoła. Jest jeszcze kościół w Pałukach, też przez nich fundowany. Wspaniała świątynia ducha – Biblioteka Krasińskich na Okólniku – spłonęła spalona przez Niemców w czasie ostatniej wojny.

Kościół opinogórski przypomina paryską Madeleine w miniaturze, z tą różnicą, że podczas mszy i nabożeństw trudno w nim znaleźć wolne miejsce. Podobnie jak na obszernym przykościelnym parkingu. Podczas Drogi Krzyżowej przy świetle pochodni na jedynym w okolicy wzgórzu parkowym, pełniącym funkcję Kalwarii, mieszkańcy zmieniali się pod krzyżem jedenaście razy – tyle ile wsi liczy jedna z najrozleglejszych polskich parafii. Kto źle się wyraża o poziomie wiejskich proboszczów, powinien posłuchać kazań wspaniałego księdza Arbata. Podziwiałem powagę i mądrość, z jaką celebrował Drogę Krzyżową i sumę w Niedzielę Palmową. (…)

We dworze opinogórskim brak tylko szwoleżerów generała Wincentego Krasińskiego. Ułani są za to w Warszawie, w Teatrze Narodowym.

Najgłupsza inteligencja świata, a przynajmniej znaczna jej, część bojkotuje posunięcia obecnego rządu i wszystko, co się z nim kojarzy. Słyszałem głosy występujących ostro przeciwko wystawieniu sztuki Jarosława Marka Rymkiewicza, ze względu na osobę autora uważanego przez nich za oszołoma, mohera i czarnosecińca. Autor powinien być im wdzięczny za to nieporozumienie. Rymkiewicz żyje długo i nieraz zdarzyło mu się zmieniać poglądy na wiele spraw. Teraz, kiedy został uznany za przedstawiciela skrajnej prawicy, dogonili go Ułani napisani w czasach wczesnego Gierka. (…)

Działacze KOD-u śmiało mogą udać się na przedstawienie do Teatru Narodowego, żeby odnaleźć ducha Lotnej i hitlerowskich filmów propagandowych użytych niegdyś przez pana Andrzeja do pokazania szarży polskich ułanów na czołgi (O czym nie wspomniał: armia niemiecka do uderzenia na Rosję zgromadziła 750 000 koni.) (…)

Kult ułana rozwinął się za II Rzplitej i miał swoje rozsądne uzasadnienie. Kawalerzystę fetowano przed wojną jako zwycięzcę, który wywalczył dla Polski nieuregulowane przez traktat wersalski granice na Wschodzie i w Cudzie nad Wisłą uchronił Polskę i Europę przed bolszewickim zalewem. „Lanca do boju, szabla w dłoń i… pogonili konnice Budionnego i Tuchaczewskiego. Były powody historyczne, aby mężczyźnie w mundurze ułańskim inni panowie ustępowali miejsca w kawiarni. Dopiero znacznie później, po pochowaniu ostatnich ułanów na „Łączce”, zaczęto patrzeć na nich przez pryzmat Lotnej.

Także wybór Feldmarszała Putina na kolejną czwartą, a właściwie piątą już kadencję prezydencką był w Polsce szeroko komentowany. Były naczelnik KGB otrzymał znowu poparcie społeczeństwa, zadowolonego z poprawy warunków życia. W latach dziewięćdziesiątych doszło w Rosji do załamania gospodarczego nieznanego w historii. Pieniądz stracił wartość, w sklepach zabrakło towarów, pensje i emerytury przestały być wypłacane. Stopę wymiany walutowej określano jako „funt rubli za dolara”. W stosunku do tamtej sytuacji epokę putinowską cechuje niewątpliwy postęp. Po aneksji Krymu Rosjanie odczuwają dumę z potęgi imperialnej. Mało kto zdaje sobie sprawę, że to państwo, tak ludne i tak rozległe terytorialnie, legitymuje się budżetem mniejszym od maleńkiej Holandii. (…)

W Dzboniach i w Rąbieży, w Baczach i Kątach, Zygmuntowie i Elżbiecinie zaległ spokój, takoż i w pozostałych wsiach opinogórskiej parafii. Drogę Krzyżową kończy się tutaj pod figurą Matki Boskiej opatrzoną modlitwą Zygmunta Krasińskiego odlaną w metalu:

Co krzyż i gwoździe i rany i ciernie,
Wiesz, co krwi ziemskiej i łez ziemskich cieki
I jak konania ból boli niezmiernie:
Bądź nam królową teraz i na wieki!

„Opinogóra, czyli Polska”, artykuł Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w kwietniowym „Kurierze WNET” nr 46/2018, s. 3 – „Wolna Europa”, wnet.webbook.pl.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na falach na WNET.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Opinogóra, czyli Polska” na s. 3 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl

Od lat mówię o korzeniach zła. Podzielam ból Żydów, bo mój naród również został skazany przez Niemców na eksterminację

Jakimi racjami usprawiedliwić działalność polskich władz, które nigdy nie dostarczyły żydowskim chłopcom z nowojorskiego gimnazjum żadnego kompendium dezawuującego kłamstwa Grossa i jemu podobnych?

Piotr Witt

Chodzi o kolosalny interes, Shoah-biznes, nakręcany od wielu lat. Stawki są tak wielkie i sumy do zarobienia astronomiczne, że do interesu podłączyło się wielu biznesmenów innych wyznań, udających Żydów. Są wśród nich i katolicy, a przyznający się do żydostwa w wielu przypadkach również nie są Żydami w świetle prawa mojżeszowego, a tylko prawa niemieckiego – hitlerowskich ustaw norymberskich. (…)

Jak doszło do utrwalenia opinii światowej o Polakach – antysemitach, współautorach zbrodni? Pora przypomnieć.

Opinia światowa nie czyta rozpraw w kwartalnikach naukowych, nie bierze udziału w uczonych sporach o prawdę. Opinię światową kształtują wysokonakładowe książki sensacyjne, a zwłaszcza sensacyjne, wielkobudżetowe filmy z gwiazdorską obsadą. Było ich wiele.

Pierwsze uderzenie bijące rykoszetem w Polskę szło w Kościół katolicki. W 1963 roku słynny reżyser Erwin Piscator wystawił w Berlinie sztukę Wikary. Napisał ją nieznany urzędnik pocztowy Rolf Hochhout. W pięcioaktowym dramacie przedstawił postać Piusa XII, który podczas wojny milczał, podczas gdy Niemcy mordowali Żydów. Zaprotestowali nieliczni historycy znający prawdę. Kanwę sztuki stanowiły wyznania Kurta Gersteina. Funkcjonariusze wywiadu francuskiego, przesłuchujący po wojnie tego oficera SS, uznali go za wariata, a jego wynurzenia za chorobliwe majaki.

W rzeczywistości żaden z czołowych mężów stanu biorących udział w wojnie nie chciał słuchać o zbrodniach niemieckich. Jedynym, który działał, był papież Pius XII. W 1945 roku naczelny rabin Rzymu Zolli, z wdzięczności dla Piusa XII za uratowanie życia jego rodzinie i tysiącom włoskich Żydów, ochrzcił się razem z żoną i zmienił imię na Eugenio na cześć papieża.

W 1958 roku premier Izraela Golda Meir z trybuny ONZ-u dziękowała Piusowi XII za uratowanie życia tysiącom Żydów. Z okazji urodzin papieża w 1955 roku zjechała do Rzymu międzynarodowa orkiestra symfoniczna złożona z dziewięćdziesięciu czterech muzyków żydowskich i pod dyrekcją słynnego Pawła Kleckiego, urodzonego w Łodzi, grała dla Piusa XII „w podzięce za uratowanie wielkiej liczby Żydów”.

Ale światowe media wolały kłamstwo Hochhouta oparte na oświadczeniach wariata od tysiąca świadectw samych uratowanych Żydów. Nikt nie oglądał sztuki teatralnej trwającej osiem godzin. Media zadbały jednak, aby utrwalić w opinii światowej jej wymowę: Pius XII milczał! W 2002 Costa Gavras nakręcił na podstawie sztuki Hocchouta głośny film Amen, mieszający krzyż ze swastyką. (…)

Następnym potężnym przypomnieniem szczepionki antypolskiej miało być świadectwo Martina Greya w 1970 roku. Autor – dorastający chłopiec żydowski – zdołał zbiec przez latrynę z obozu w Treblince, po czym, prześladowany i szczuty przez polskich chłopów i duchowieństwo katolickie, znalazł opiekę i poczucie bezpieczeństwa w lesie – w partyzantce radzieckiej. Poznał tam wspaniałych ludzi – pułkownika Moczara i pułkownika Korczyńskiego (w 1970 roku wydał rozkaz strzelania do robotników w Gdańsku PW). Zyskał ich podziw, gdyż jako chłopiec budzący zaufanie, odnajdywał oddziały NSZ-u i AK, zaciągał się do nich i następnie wydawał tych faszystów Armii Czerwonej.

Książkę Martina Greya, tłumaczoną na wiele języków, na polski również, przeczytały miliony czytelników. Nakręcono według niej film z Michaelem Yorkiem, gwiazdorem tamtej epoki, w głównej roli. Film obiegł świat. Dopiero później dziennikarze śledczy odkryli, że autor nigdy nie był w Treblince i że książkę napisał Max Gallo. Opis Treblinki został splagiatowany przez późniejszego akademika francuskiego z powieści Steinera „Treblinka”, a cała reszta zmyślona. O tym media światowe prawie że nie wspominały.

(…) A co my, Polacy, potrafimy przeciwstawić tym fałszom?! Podczas Międzynarodowych Targów Książki w Chicago w 2016 roku doszło do demonstracji młodzieży żydowskiej przed konsulatem generalnym Polski w Nowym Jorku.

Uczniowie gimnazjum żydowskiego, prowadzeni przez rabina, wznosili transparenty i skandowali „Zabiliście więcej Żydów niż Niemcy!”. Dziennikarze nowojorskich mediów polskojęzycznych przybyli na miejsce starali się wywiedzieć, skąd manifestanci czerpią wiedzę i co wywołało ich oburzenie. Wiedzę czerpali z książki Jana Tomasza Grossa, zaś z historii drugiej wojny nie znali nawet podstawowych dat.

Oburzające. Choć, z drugiej strony można jeżeli nie usprawiedliwić, to przynajmniej wytłumaczyć postępowanie rabina-nauczyciela, który działa w interesie udziałowców Shoah-biznesu. Ale czym, jakimi racjami usprawiedliwić działalność polskich władz odpowiedzialnych za politykę historyczną Rzeczypospolitej, władz, które nigdy nie dostarczyły żydowskim chłopcom z nowojorskiego gimnazjum żadnego kompendium dezawuującego kłamstwa Grossa i jemu podobnych?

„Świat okłamany”, artykuł Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w marcowym „Kurierze WNET” nr 45/2018, s. 3 – „Wolna Europa”, wnet.webbook.pl.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na falach na WNET.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Piotra Witta pt. „Świat okłamany” na s. 3 marcowego „Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl

Witt: Komisja reprywatyzacyjna zmierza szybkim krokiem do komunizmu [WIDEO]

Piotr Witt polemizował z Pawłem Lisieckim o sprawiedliwość rozwiązań wystosowanych przez członków komisji weryfikacyjnej. Skomentował również projekt stworzenia Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

Karol Marks powiedział, że komunizm sprowadza się do jednego zdania: Odebrania własności prywatnej. Do tego samego zmierza moim zdaniem komisja reprywatyzacyjna- zaczął rozmowę Piotr Witt.

„Projekty tej ustawy są wypracowywane od dawna, ale dostrzegam wiele demagogii w tym postępowaniu. Prowadzi ono do rozbudzania nienawiści społecznej ludzi biednych do bogatszych”- zaznaczył Piotr Witt. Jest to ta sama zasada, która panowała za czasów rządów komunistycznych w Polsce- dodał.

W polemikę z nim wszedł Paweł Lisiecki – poseł PiS, który podkreślił, że komisja weryfikacyjna nie ma na celu odbierania własności osobom, które otrzymały to mienie zgodnie z prawem: „Natomiast nie widzę powodu, dla którego państwo miałoby nie odbierać tych nieruchomości, które zostały przekazane złodziejom, czyli zostały zwyczajnie ukradzione”.

Piotr Witt skomentował również propozycję budowy na Placu Defilad przed Pałacem Kultury kolejnego Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, która jego zdaniem jest absurdalna:

„Jestem ciekaw, czym Hanna Gronkiewicz-Waltz zapełni to muzeum, bo sztuka nowoczesna jest szalenie kosztowna”.- podkreślił Piotr Witt, wymieniając jako przykład takich dzieł złotą miskę klozetową, stworzoną przez Jeffa Koonsa, czy graffiti, które sprzedaje się po kilkaset tysięcy dolarów.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

jn

 

 

 

 

A może spróbować monarchii? Rozczarowanie do republiki jest we Francji powszechne, a tęsknota za tronem nie wygasła

Jedną z największych zalet ustroju monarchicznego w oczach nostalgicznych zwolenników jest odpowiedzialność monarchy przed narodem i potomstwem. Prezydent nie ponosi odpowiedzialności za swoje błędy.

Piotr Witt

W braku własnej dynastii panującej Francuzi masowo interesują się plotkami dochodzącymi z suwerennego księstwa Monaco i przeżywają głęboko wydarzenia rodzinne dworu brytyjskiego. Monarchiści francuscy nie mają reprezentacji w parlamencie. Jedynym miejscem zgromadzeń, jakie im pozostało, jest kościół, jedyną okazją do zgromadzenia jest msza. 21 stycznia w rocznicę śmierci Ludwika XVI modliliśmy się razem z nimi w Kaplicy Pokutnej przy bulwarze Haussmanna za duszę króla męczennika.

Po upadku ostatniego panującego, cesarza Napoleona III, sprawa wyboru ustroju politycznego dla Francji stanęła na ostrzu noża. Monarchiści mieli w parlamencie większość. W głosowaniu demokratycznym siedem lat później wybór republiki przeszedł jednym głosem i był to podobno głos monarchisty. Pan hrabia d’Haussonville głosował za republiką na złość innym monarchistom.

Przekleństwem rojalizmu francuskiego jest bowiem nie to, że brak im pretendenta do tronu, ale przeciwnie, to, że mają ich przynajmniej o jednego za dużo.

Od wieków do tronu pretendują dwie gałęzie tej samej rodziny. Król Francji Ludwik XIV miał brata, młodszego o dwa lata Filipa. Zgodnie z prawami monarchii Filip Orleański nigdy nie panował. Ludwik XIV wstąpił na tron jako dziecko i umarł starcem. Do śmierci w 1715 roku przeżył obu następców tronu – syna i wnuka. Prawnuk zmarłego, Ludwik XV, miał pięć lat, kiedy odziedziczył królestwo. W jego imieniu rządził regent Filip z młodszej linii nigdy nie panującej. To wówczas, jak się zdaje, Orleanowie nabrali pociągu do tronu. Nie przeszło im to do dziś. (…)

Zażarta konkurencja między dwiema gałęziami rodu Kapetyngów nigdy nie wygasła. Od stu lat wielu historyków uważa rewolucję francuską za wynik tej rywalizacji.

Jacques Bainville, wielki historyk, przypominał, że rewolucja zaczęła się na dziedzińcu Palais Royal i była podsycana bibułą drukowaną na polecenie i za pieniądze Filipa Orleańskiego. (…)

Na początku XX wieku w ruch monarchiczny zaangażowali się wybitni intelektualiści Jacques Bainville i Leon Daudet. Charles Maurras, przywódca i ideolog ruchu monarchistycznego, w 1900 roku rozpisał ankietę w sprawie monarchii. Wynikło z niej, że wielu obywatelom, wielu ludziom wpływowym przywrócenie tronu by odpowiadało.

Druga wojna wszystko zmieniła. Republikanin gen. de Gaulle, wyniesiony do władzy przez historię, stał się dla Francuzów namiastką monarchy cenionym i lubianym. (…)

Na krótko przed śmiercią w 1999 roku ostatni pretendent postarał się pogrzebać nadzieje monarchiczne Orleanów. Hrabia Paryża wyprzedał dziedzictwo przodków: cenne obrazy, biblioteka, srebra, miniatury, biżuteria, łącznie z liberiami służby królewskiej poszły pod młotek. Separowany z żoną hrabia miał dziesięcioro dzieci, lecz ostatnie lata życia spędził u pielęgniarki. Po jego śmierci znaleziono tylko aksamitne pantofle ranne haftowane w złote lilie. Głową dynastii został Henri, jego najstarszy syn (1933).

Ze strony starszej linii, następca tronu Alphonse de Bourbon zgilotynował się sam. Jadąc na nartach w Colorado, nie zauważył kabla przeciągniętego w poprzek trasy. Jego syn ma dzisiaj lat 43 i jest formalnym następcą tronu pod imieniem Ludwika XX. Jest wysoki, przystojny, wysportowany, wszechstronnie i gruntownie wykształcony. Ożeniony bogato, z córką hiszpańskiego finansisty Vargasa, sam jest z wykształcenia bankowcem. (…)

Jedną z największych zalet ustroju monarchicznego w oczach nostalgicznych zwolenników jest odpowiedzialność monarchy przed narodem i własnym potomstwem. Prezydent republiki mający uprawnienia monarchy albo nawet i większe, nie ponosi odpowiedzialności za błędy swego postępowania. Mitterrand, który doprowadził kraj do katastrofy, odszedł w chwale. Po jego śmierci nazwano jego imieniem Bibliotekę Francji, ulice i miasteczka. François Holland, który z powodzeniem kontynuował jego politykę otoczony nawet tymi samymi ludźmi, także odszedł na komfortową emeryturę byłego szefa państwa i nikt nie żąda od niego rozliczeń. Monarcha nie jest spółką anonimową z odpowiedzialnością udziałami, lecz żywym człowiekiem, znanym z imienia i nazwiska.

„A może spróbować monarchii?”, artykuł Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w lutowym „Kurierze WNET” nr 44/2018, s. 3 – „Wolna Europa”, wnet.webbook.pl.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na falach na WNET.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Piotra Witta pt. „A może spróbować monarchii?” na s. 3 „Wolna Europa” lutowego „Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl

Wróżby na Nowy Rok. Nigdy pokusa poznania przyszłości nie była silniejsza jak obecnie. Żniwo dla jasnowidzów i wróżbitów

Ich liczbę w laickiej Francji uwolnionej od przesądów religijnych oblicza się na ponad 100 000. Wielokrotnie więcej niż księży katolickich. Wysokość ich obrotów wynosi ponad 3 miliardy €.

Piotr Witt

Na bulwarze Barbes można o każdej porze dnia otrzymać wizytówkę jednego z profesorów magii i wróżbiarstwa, zaś w sklepach na bulwarze d’Ornano zakupić buteleczkę wody magicznej, pomocnej we wszelkich przypadkach.

Nie mamy ropy naftowej, mówią niektórzy, ale mamy jasnowidzów. Przepowiednie na każdą kieszeń. Koszt od 60 do 300 €. Bywa i więcej. Jean (39) porzucił Beatrice (38). Ta ostatnia, pragnąc powrotu swego towarzysza, zwróciła się do guru Omo. Dopiero po wydaniu 28 120 € zrozumiała, że została oszukana. Z porad jasnowidzów korzystają mniej więcej wszyscy, od kiedy za prezydencji nieboszczyka Mitterranda ustawowo zniesiono karę więzienia za uprawianie jasnowidztwa. (…)

Wróciliśmy z Warszawy w środę 20 grudnia. Poprzedniej nocy prószył śnieg, ale chodniki na Muranowie były dokładnie uprzątnięte. Przed naszą kamienicą komunalną w Piętnastce zaś leżały resztki śmieci po przejeździe ciężarówek asenizacyjnych. Różnica wynika ze statusu dozorcy w obu stolicach: tam do obowiązków gospodarza domu należy zamiatanie.

Miasto Paryż zatrudnia ok. 70 000 pracowników, których główną racją istnienia, jeśli wierzyć prasie, jest to, że stanowią rezerwuar wyborczy mera. Konsjerżka domu komunalnego w praktyce nie ma innych obowiązków, jak tylko głosować za utrzymaniem własnej komfortowej sytuacji.

Inna sprawa. Musiałem pewnego popołudnia w Warszawie wysłać list polecony. Nazajutrz otrzymałem potwierdzenie, że list został odebrany przez adresata. Innego wieczora wysłałem inny list polecony. Potwierdzenie doręczenia otrzymałem również następnego dnia. Zupełnie jak w Paryżu za czasów Chopina i Mickiewicza.

Teraz i tutaj jest inaczej. Na początku listopada zachwyciliśmy się wystawą w Ile de Chatou. Jak nam wyjaśniła pani kustosz Muzeum Impresjonistów, paryskie veduty nieznanego malarza Zeytlina pochodzą z jednej kolekcji i posiadają wspaniały katalog, który nam wysłano. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Paryża 2 grudnia, katalogu wciąż nie było. Zastaliśmy go pod wycieraczką po powrocie, z datą stempla na opakowaniu: 6 listopada. Przesyłka colissimo potrzebowała ponad miesiąca na przebycie 30 kilometrów dzielących Chatou od Paryża. Zaskoczyło to nas, gdyż przyzwyczailiśmy się, że pilne przesyłki pocztowe dochodzą już po tygodniu lub dwóch. (…)

Malkontenci porównują koleje francuskie do loterii: wykupuje się bilet i nie wiadomo, czy się wygra. A pocztę do oceanu: rzuca się list, nie wiedząc, czy ktoś go wyłowi i kiedy. Zdarzenia są zbyt drobne, aby na ich podstawie sądzić, że we Francji doszło do rozprzężenia. Ale nam, z naszymi polskimi doświadczeniami, sytuacja natrętnie kojarzy się z końcem reżymu u schyłku ery gierkowskiej. (…)

Czego zatem spodziewać się w nowym roku 2018? Za poprzednich rządów sytuacja była łatwiejsza do przewidzenia: prezydent Holland obejmował władzę na mocy pewnego programu społeczno-politycznego i w miarę upływu kadencji społeczeństwo mogło obserwować ewolucję, porównując obietnice wyborcze ze stanem państwa. Z prezydentem Macronem sprawa jest bardziej skomplikowana, bo jego program znany jest mało albo wcale. (…)

Na przekór wytrawnym komentatorom ekonomicznym, marabut profesor Mohammed Ali Bacri (bulwar Barbes, trzecia oficyna, parter, godz. od 8 do 22) twierdzi, że w nadchodzącym roku 2018 ludzie bogaci będą bogatsi, zaś biedni zbiednieją. Słynny w 18. dzielnicy wróżbita powtarza tę przepowiednię co roku, od czasu objęcia władzy przez François Mitterranda, i ani razu się nie pomylił.

„Stare wróżby na Nowy Rok”, artykuł Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w styczniowym „Kurierze WNET” nr 43/2018, s. 3 – „Wolna Europa”, wnet.webbook.pl.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na falach na WNET.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Stare wróżby na Nowy Rok” na s. 3 „Wolna Europa” styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl

Paryż patrzy w przyszłość, czyli sto tysięcy zawodowych wróżbitów nad Sekwaną

Francja nie ma ropy, ma za to rozwinięty przemysł przewidywania przyszłości. Wróżby można otrzymać osobiście i na telefon. Są jednak rzeczy, które trudno przewidzieć np. praca francuskiej poczty

 

We Francji mamy nowego prezydenta, który jest wciąż dość zagadkowy, w Polsce nowego premiera… Dokąd zmierzamy z nowym kierownictwem? Nigdy pokusa poznania przyszłości nie była silniejsza niż obecnie. Wyjątkowa gratka dla jasnowidzów i wróżbitów. W laickiej Francji, jak mawiali ojcowie socjalizmu – uwolnionej od przesądów religijnych – oblicza się ich liczbę na ponad 100 tysięcy, wielokrotnie więcej niż księży katolickich.

W poświątecznym felietonie Piotr Witt skomentował rozkwit wróżbiarstwa we współczesnej, laickiej Francji. Niestety, nawet nad Sekwaną nie wszystko da się przewidzieć. Magii wróżb nie chcą ulec usługi publiczne, takie jak  poczta, czy też realizacja wyborczych obietnic Macrona.

Zapraszamy do wysłuchania korespondencji Piotra Witta.

 

Przykre jest, że fałszywym legendom na temat Chopina patronuje narodowy instytut jego imienia / Piotr Witt w Radiu WNET

Francuski korespondent Radia WNET zrelacjonował komentarze z tamtejszej prasy na temat decyzji KE dotyczącej wszczęcia przeciwko Polsce procedury stwierdzenia naruszenia „wartości europejskich”.

Piotr Witt przedstawił okoliczności uroczystego odznaczenia go Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP przez Andrzeja Dudę, które miało miejsce w poniedziałek podczas wigilii Stowarzyszenia Muzealników Polskich. Gość poranka WNET zaznaczył, że zaszczytne odznaczenia trafiały często do osób niezasługujących na nie, porównując uhonorowanych Orderem Virtuti Militari za Bitwę pod Zieleńcami do odznaczonych nim przez Cara Mikołaja I za stłumienie powstania listopadowego, puentując, iż moment odznaczenia go przez Prezydenta RP wydaje się być najodpowiedniejszym w perspektywie okresu jego aktywności.

Jedną zasług, ze względu na które Piotr Witt otrzymał order było odkłamywanie historii Fryderyka Chopina. Zaznaczył także, iż kłamstwa na temat największego polskiego kompozytora są powielane przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina.

– Od wielu lat nasza chluba narodowa, wielki kompozytor, został zaprzężony do marketingu, do pracy na rzecz lepszej sprzedaży fortepianów Pleyel’a i przysporzenia chwały banksterskiej rodzinie Rothschildów. Jest wierutną nieprawdą, jakoby w pierwszym, najtrudniejszym okresie jego paryskiego życia pomagali mu jedni i drudzy – stwierdził Piotr Witt.

Autor ,,Kroniki paryskiej” podzielił się z słuchaczami refleksjami związanymi z wyglądem Paryża w okresie Świąt. Ozdobiona z rozmachem stolica Francji wywołała sprzeciw socjalistycznej mer Paryża Anne Hidalgo. Ustąpiła ona dopiero pod naciskiem sądu i paryskich aktorów. W Paryżu pojawiają się też betonowe barierki, mające zabezpieczać ludność przed zamachami, dokonywanymi przy użyciu samochodów.

Korespondent Radia WNET we Francji się także do wczorajszej decyzji Komisji Europejskiej w sprawie rozpoczęca procedury mającej stwierdzić naruszanie przez Polskę „wartości europejskich”. Okazuje się, że we francuskiej prasie informacje na ten temat przekazywane są w tonie bardzo spokojnym, gdyż mało prawdopodobne jest uzyskanie wymaganie jednomyślności wszystkich państwo członkowskich UE, która jest do tego potrzebna.

jon

Cała rozmowa w części piątej Poranka WNET w czwartek 21 grudnia 2017 roku.

Droższy od najdroższego obrazu świata, czyli Leonardo i my. Minister Gliński chyba jednak nie przepłacił

Jeżeli „Salvator Mundi”, obraz wątpliwego autorstwa i przemalowany, osiągnął cenę 450 mln euro, to ilu turystów może przyciągnąć do Krakowa i do Polski, ile dochodu przynieść „Dama z łasiczką”?

Piotr Witt

Pamiętają Państwo zapewne falę oburzenia, jaką wywołał zakup przez państwo polskie Muzeum Czartoryskich razem z jego zbiorami.

Minister kultury Gliński naraził się na bezpardonowe krytyki, wystawiając na rzecz księcia Czartoryskiego czek na zawrotną sumę 100 milionów euro. Wówczas trudno było mówić o wartości Damy z łasiczką z powodu braku układu odniesienia.

Żaden obraz Leonarda da Vinci nie pojawił się na rynku sztuki od początku lat sześćdziesiątych. Aukcja w centrum Rockefellera obudziła dziesiątki domysłów odnośnie do osoby nabywcy. Prawda sprowadza się do zimnej kalkulacji kupieckiej. Nabywca obrazu – dwa amerykańskie fundusze inwestycyjne na spółkę z kilkoma muzeami – zapłaciły 450 milionów dolarów w celach spekulacyjnych. Mają nadzieję zarobić 18% rocznie na wystawianiu Salvatora.

Skomplikowany montaż finansowy, a następnie scenariusz licytacji opracował utalentowany historyk sztuki i finansista Loïc Gouzer. Salvator Mundi sprzedany był na licytacji sztuki nowoczesnej, wśród dzieł, gdzie nie liczą się ani umiejętności, ani talent, ani wykonanie, ale jedynie renoma stworzona przez reklamę.

Interes ma związek ze zmianami trybu życia współczesnych społeczeństw. Więcej czasu wolnego, masowa turystyka i w efekcie burzliwy rozwój muzealnictwa. Co roku na świecie powstaje 700 nowych muzeów. Legiony turystów oglądają w nich w pierwszym rzędzie to co jest najcenniejsze i cieszy się największym rozgłosem, co przekłada się bezpośrednio na wpływy do kasy muzeum.

Jeżeli obraz wątpliwy i przemalowany osiągnął taką cenę, to jaką wartość może przedstawiać arcydzieło? Ilu turystów może przyciągnąć do Krakowa i do Polski, ile dochodu przynieść Dama z łasiczką? A zresztą może się mylę, gdyż państwo polskie jako największą atrakcję turystyczną Krakowa reklamuje jego położenie w pobliżu Auschwitz.

Przed dwoma laty paryski gabinet ekspertyz Expertissimo określił przypuszczalną wartość Giocondy na dwa miliardy euro. Po sprzedaży „Salvatora Mundi” ewaluacja Giocondy znacznie wzrosła, „Damy z łasiczką” także. Dwa miliardy? Kto wie? Pewnie więcej. A reszta zbiorów, a Rembrandt? A 85 tysięcy pozostałych cennych obiektów, które raz na zawsze przeszły drogą legalną na własność państwa i narodu polskiego?

Po sprzedaży Salvatora Mundi była pani Minister Kultury powinna zjeść własny kapelusz razem z kwiatkami, które go zdobią. Tyle, że pani Omilanowska, krytykując kosztowny zakup, nie kwestionowała ceny, która, jak wyjaśnił trybunał w Wersalu, jest umowna, ale samą decyzję obecnego rządu, jej zdaniem szkodliwą. – Po co było płacić – mówiła – skoro prywatnemu właścicielowi można nie oddać?

Nie zwrócić, zatrzymać, no ukraść, mówiąc po prostu. Kolekcja Czartoryskich, tak czy inaczej, musiała pozostać w Polsce. Namawianie do kradzieży obudziło zapewne sympatię zrozumienia po obu stronach barykady politycznej. Zwłaszcza pan minister Jaki chętnie by przyklasnął. Wprawdzie obiektem przemyśleń Jakiego są kamienice w Warszawie, nie dzieła sztuki w Krakowie, ale i w jednym, i drugim przypadku chodzi o własność, którą można właścicielowi odebrać, wykorzystując pozycję siły. Widocznie z PO, której był działaczem w poprzednim wcieleniu, wyniósł nie tylko doświadczenie, ale i poglądy.

Pan minister Jaki, obdarzony większą i bardziej twórczą inwencją prawniczą, poszedł w rozumowaniu nawet dalej od pani Omilanowskiej i decyzję o słusznej kradzieży uzasadnił teoretycznie: na wojnie każdy coś stracił. Aby sprawiedliwości stało się zadość, należy tym, co nie stracili – mówi – odebrać to, co uratowali.

Minister Jaki nie prowadzi do końca swego rozumowania i nie twierdzi, że tym, co wyszli cało z wojny, należałoby poobrywać ręce albo nogi, bo innym też oberwał je granat, więc jest niesprawiedliwie, żeby jednemu oberwało, a drugiemu nie.

Wywód ministra Jakiego jest tak sugestywny, że chętnie go powtarzają jego współpracownicy, wyrośli widocznie w tej samej szkole myśli prawnej co on. Przy najbliższej reformie rządu oni z pewnością pozostaną.

„Droższy od najdroższego obrazu świata, czyli Leonardo i my”, artykuł Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera Wnet”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w grudniowym „Kurierze Wnet” nr 42/2017, s. 3 – „Wolna Europa”, wnet.webbook.pl.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na falach na WNET.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Piotra Witta pt. „Droższy od najdroższego obrazu świata, czyli Leonardo i my” na s. 3 grudniowego „Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Długi, bezrobocie i wysokie podatki – czyli Francja prezydenta Macrona

Gdy zapracowani Francuzi odzyskują czas wolny i mogą zająć się losami świata i kraju – czyli od piątkowego popołudnia – francuskie media koncentrują się na wiadomościach sportowych i towarzyskich.

 

Piotr Witt mówił w Poranku WNET o ekonomicznej i społecznej sytuacji nad Sekwaną.

Macron został wybrany raczej na podstawie nadziei na zmianę niż konkretnych zapowiedzi programowych. A teraz musi zmagać z dziedzictwem poprzedników – deficytem budżetowym, bezrobociem i nadmiernym fiskalizmem. Wśród nielicznych jego zapowiedzi wyborczych była między innymi obietnica zniesienia tzw. taks lokalowych – podatku, który godzi przede wszystkim w najbiedniejszych. Teraz rząd zastanawia się, który z dwóch podatków podwyższyć, aby sfinansować zniesienie trzeciego.


Ukazała się płyta z zapisem „Kronik paryskich” – czyli paryskich korespondencji autora. Z tej okazji zapraszamy na spotkanie z Piotrem Wittem przy ulicy Konwiktorskiej 7, w sali Polskiego Związku Niewidomych w czwartek 14 XII o godzinie 16.30 .