Europa chińska czy Europa się nie da? „Fasadowa jedność Merkel, Macrona i Junckera przeciwko imperializmowi Xi Jinpinga”

Na razie cały wolny czas między składaniem i przyjmowaniem wizyt zajmuje prezydentowi Macronowi poskramianie Żółtych Kamizelek. Na Żółte Niebezpieczeństwo, jak się wydaje, nie starcza już kalendarza.

Piotr Witt

We wtorek 26 marca powiało w Paryżu egzotyką. Wracałem do domu pieszo. Szedłem przez śródmieście stolicy, które policja zamknęła dla ruchu z okazji wizyty chińskiego prezydenta, pani kanclerz Merkel i przewodniczącego Junckera. Autobusy przestały jeździć, w wejściach do metra w promieniu 2 kilometrów od Pałacu Prezydenckiego i Pól Elizejskich opuszczono żaluzje. Najbardziej dziwiło wyłączenie z ruchu Avenue Montaigne – tej pięknej alei domów mody, zawsze pełnej policji mundurowej i tajniaków. Jedynym niebezpieczeństwem, które tam grozi, są niebotyczne ceny najdroższej na świecie konfekcji.

– Żona Chińczyka kupuje torebkę – wyjaśnił ktoś na nieczynnym przystanku przy moście Alma – i nie może się zdecydować. – Bo to Merkel jej doradza – dodał drugi.

Francja widziała już niejedno. W hotelu Negresco w Nicei prezydent chiński spał we własnym łóżku przysłanym samolotem transportowym z Pekinu; podczas przyjęcia w Pałacu Elizejskim pił wodę dostarczoną przez nosiwodę z ambasady chińskiej. Może więc w historii o zakupie torebki nie wszystko było zmyślone. Zresztą prażyło słońce i policjantom w ich czarnych kombinezonach robiło się gorąco.

– Cholerna robota! – zaklął strażnik porządku na moście Aleksandra III. – W weekend Żółte Kamizelki, teraz znowu żółci dostojnicy.

To prawda, niejedno trzeba poświęcić w obronie tożsamości Europy przed hegemonią Chin. Zgromadzenie w Paryżu przywódców europejskich miało właśnie taką wymowę: Europa się nie da!

Środowy wstępniak w „Canard Enchaîné” oblał nas jednak zimną wodą: „Fasadowa jedność Merkel, Macrona i Junckera przeciwko imperializmowi Xi Jinpinga. Europa chińska” – stwierdził tygodnik.

Podczas gdy pani Peng Liyuan wahała się nad torebką – Dior czy Hermes – jej mąż, prezydent Xi, dokonywał zakupu 300 airbusów za 30 miliardów euro. Na tym zakończyły się rozmowy z Chińczykami o zanieczyszczaniu atmosfery gazami trującymi i dwutlenkiem węgla.

Rozbudziły się za to marzenia na temat Jedwabnego Szlaku. (…) Włosi z góry cieszą się na perspektywę posyłania do Państwa Środka swoich pomarańczy sycylijskich w zamian za 20 miliardów chińskich inwestycji w porty Triestu i Genui, w sieć telekomunikacji 5G itd. (…) Portugalia zamierza obecnie sprzedać Chinom swego podstawowego producenta elektryczności GDP, który zaspokaja 80% potrzeb krajowych. Operacja tak strategiczna, że bardziej być nie może, ale Unia Europejska nie może jej przeszkodzić z braku narzędzi prawnych. (…)

O Żółtym Niebezpieczeństwie mówi się w Europie od dawna. Sto lat temu było ono modnym tematem powieści fantastycznych. W Polsce w 1927 roku Bogusław Adamowicz napisał zabawną powieść pod tytułem Tryumf Żółtych. Po zajęciu Warszawy przez Chińczyków w kimonach i z warkoczami, ale uzbrojonych w broń laserową, zarząd stolicy, ujęty wschodnią uprzejmością najeźdźców, zostaje przez nich zamknięty do bambusowych klatek, po czym okupacja przybiera formy coraz surowsze. Sto lat temu powieść rozbawiła niejednego czytelnika, dziś czyta się ją inaczej.

Artykuł „Grudy na Jedwabnym Szlaku” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w kwietniowym „Kurierze WNET” nr 58/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Grudy na Jedwabnym Szlaku” na s. 3 „Wolna Europa” kwietniowego „Kuriera WNET”, nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nie rozumiem polityki historycznej polskiego rządu, ale mam zaufanie do Prawa i Sprawiedliwości; chyba żebym je stracił

Państwo Gross, Grabowski, Bikont, Engelking e tutti frutti występują jako uczeni polscy, co w oczach cudzoziemców dodaje tej konferencji specjalnego autorytetu, zwłaszcza że organizatorem jest PAN.

Piotr Witt

Zamiast comiesięcznego felietonu zamieszczam tekst mojej „Kroniki Paryskiej” poświęconej temu wydarzeniu, którą wygłosiłem w poranku Radia Wnet w czwartek 21 lutego, na kilka godzin przed rozpoczęciem zapowiedzianego kolokwium. Wyjaśniłem w niej powody, dla których nie wezmę w nim udziału ani jako uczestnik, ani jako słuchacz. Przepowiedziałem zarazem przebieg obrad i ich skutki. Dzisiaj czytelnik „Kuriera WNET” ma okazję stwierdzić, na ile moje przewidywania były słuszne.

Konferencja reprezentuje nowy polski punkt widzenia na sprawy Holokaustu. Jaki to jest punkt widzenia? Zdefiniował go premier polskiego rządu.

Pan Mateusz Morawiecki powiedział 20.VI.2018: „podnieśliśmy świadomość o sprawie polskiej na zupełnie inny poziom”. I żeby nie było nieporozumień, szef rządu wyjaśnił, że nowy wymiar rozumienia sprawy polskiej odbywa się „przez pryzmat naszych partnerów izraelskich i amerykańskich środowisk żydowskich”.

Jaki to jest pryzmat tych naszych partnerów izraelskich i amerykańskich środowisk żydowskich, przypomniano nam w szczegółach podczas niedawnej konferencji bliskowschodniej w Warszawie. Nasi ukochani partnerzy izraelscy i amerykańscy wyrazili je jasno: premier Netanjahu stwierdził, że Polacy współpracowali z „nazistami” w dziele zagłady Żydów (nie powiedział – z Niemcami, gdyż jak wiadomo, wojny nie wydali Niemcy, lecz naziści, którzy ich okupowali), zaś nasz przyjaciel Amerykanin, pan Pompeo, ze swej strony uzupełnił wypowiedź mówcy izraelskiego, wzywając Polskę, „by poczyniła postępy w zakresie kompleksowego ustawodawstwa dotyczącego restytucji mienia prywatnego dla osób, które utraciły nieruchomości w dobie Holokaustu”. Nie można wyrazić się bardziej jasno i precyzyjnie. Chodzi o nieruchomości. (…)

Moje poglądy na zapowiedziane tematy są znane. Głoszę je niezmiennie od lat na falach Radia WNET i publikowałem w „Kurierze WNET”, a także jedynym wydawanym do niedawna tygodniku emigracji, paryskim „Głosie Katolickim”. Także w książce „Kroniki paryskie”.

Wykazywałem fałsz tzw. naocznych świadectw prześladowania Żydów przez Polaków. „Malowany ptak” Jerzego Kosińskiego, „W imieniu wszystkich moich” Martina Graya, „Oczami dwunastoletniej dziewczynki” Janki Hescheles, „Dziennik” Miriam Berg – wszystko to są bezczelne fałszerstwa, zdemaskowane i udowodnione.

Chodzi o bardzo duże pieniądze. Fałszerstwo dzieła „Przeżyć z wilkami” wyszło na jaw dopiero wówczas, kiedy jego autorka zaskarżyła do sądu w Amsterdamie swojego holenderskiego wydawcę o to, że nie dopłacił jej 22 mln dolarów. Uwaga! Nie dopłacił… Wydawca ujawnił wówczas, że autorka żydowskiej opowieści, Misha Defonseca, nie jest wcale Żydówką, ale katoliczką z Amsterdamu, że naprawdę nazywa się Monique De Wael i że nigdy noga jej nie postała w Polsce, gdzie miało upływać jej tragiczne dzieciństwo.

Wszystko to i jeszcze więcej przedkładałem publicznie pod uwagę władz polskich. Proponowałem także jako pozycje godne rozpropagowania na świecie dzieła napisane we Francji, które uczciwie i prawdziwie przedstawiają stosunki polsko-żydowskie. (…) Moje wołanie na puszczy nie obudziło żadnej reakcji polskich władz odpowiedzialnych za tzw. polską politykę historyczną. (…)

Od wielu lat popieram PiS publicznie, gdzie mogę, na długo zanim jeszcze partia ta doszła do władzy. Nie mogę więc teraz moją publiczną wypowiedzią wsadzać jej kołka w szprychy, kiedy ta partia prowadzi swoją politykę historyczną. Ja tej polityki nie rozumiem, ale mam zaufanie do ludzi – chyba, żebym je stracił.

Dzisiaj można stwierdzić, na ile moje przewidywania były słuszne. Wszystko odbyło się dokładnie tak, jak to opisałem powyżej. (…) Polscy emigranci stawili się tłumnie.

Opowiadano mi, że jakaś starsza pani na widok panelu specjalistów na trybunie – państwa: Grossa, Grabowskiego, Engelking, Bikont e tutti frutti – jęknęła z cicha „O Jezu, a cóż to za rodacy!”. Zmylona widocznie tytułem konferencji.

Żeby nie wywoływać wilka z lasu, nie wspomniałem o możliwości prowokacji. Niestety! Dzisiaj Radio France Internationale (RFI), które tutaj jest tym, czym BBC w Londynie – głosem Francji na świat – potępiło zakłócanie kolokwium naukowego przez faszyzujących Polaków-antysemitów. Tak więc nie tylko nasi ojcowie i dziadowie zostali oskarżeni o współudział w zbrodni, ale także my – emigranci – o zakłócanie obrad zmierzających do ustalenia prawdy. Jeżeli rodacy we Francji zechcą teraz z obawy i ze wstydu ukrywać przed Francuzami swoje polskie pochodzenie, będą to zawdzięczać polskiej polityce historycznej prowadzonej przez Polską Akademię Nauk.

Cały artykuł „Polityka historyczna rządu polskiego z perspektywy Paryża” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w marcowym „Kurierze WNET” nr 57/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Polityka historyczna rządu polskiego z perspektywy Paryża” na s. 3 „Wolna Europa” marcowego „Kuriera WNET”, nr 57/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nigdy Michel Legrand nie był we Francji bardziej wielbiony jak po śmierci. Za życia czuł się zmuszony do emigracji

1 lutego w katedrze prawosławnej Aleksandra Newskiego przy rue Daru w Paryżu odbyły się uroczystości pogrzebowe Michela Legranda, który został następnie pochowany na cmentarzu Père-Lachaise.

Piotr Witt

Z autorem Parasolek z Cherbourga miałem okazję rozmawiać 14 maja 2016 roku w Ameryce. W Kalamazoo w stanie Michigan, w pobliżu Chicago, miał miejsce tego dnia koncert finałowy słynnego festiwalu Gilmore. Pojechaliśmy tam z Chicago w silnej polskiej grupie, żeby usłyszeć Rafała Blechacza, przedmówcę mojej książki o Chopinie. Genialny polski pianista grał Drugi koncert fortepianowy Beethovena z towarzyszeniem Kalamazoo Symphony Orchestra pod batutą Richarda Harveya. W drugiej części wieczoru słynny Francuz, trzykrotny laureat Oscara, dał prawykonanie swego koncertu fortepianowego napisanego na zamówienie orkiestry Kalamazoo: Concerto for Piano and Orchestra. (…)

Maria i Piotr Wittowie w rozmowie z Michelem Legrandem, Kalamazoo, 14.05.2016 r.

Koncert rzeczywiście wymagał dużego wysiłku fizycznego, a pianista miał wówczas 84 lata. Nad jego głową od kilku lat na nowo rozbiła się bania z muzyką. Jego inny świeży koncert na wiolonczelę i orkiestrę wzbudził jednomyślny zachwyt krytyki.

– Pański koncert fortepianowy wydał mi się bardzo amerykański – zauważyłem.

– To naturalne – odparł. Przecież ja jestem Amerykaninem!

– Nigdy o tym nie słyszałem!

– Od wielu lat żyję w Ameryce, tutaj pracuję i tutaj czuję się u siebie – wyjaśnił kompozytor.

Po czasie zdałem sobie sprawę, że nie wszystko w jego wypowiedzi były przekornym żartem. W 1966 roku Legrand przeniósł się do Hollywoodu, poprzedzony legendą swojego musicalu Parasolki z Cherbourga (1964). We Francji panował wówczas kult „nowoczesności” i „postępu”: burzono starą architekturę, stare malarstwo chowano po magazynach muzealnych, w salach koncertowych grano muzykę serialną i aleatoaryczną. Apostołem modernizmu w muzyce był Pierre Boulez, który wkrótce konsekrowany oficjalnie, jako dyrektor IRCAM – rządowego instytutu muzycznego zdołał zatruć życie wielu artystom.

„Na czterdzieści lat – powiedział Michel Legrand – Boulez i jego rodzina zamknęli wszystkim kompozytorom możliwość występów. Boulez zadecydował, że zapomni się całą przeszłość muzyki aż do dzisiaj i rozpocznie się wszystko od zera. Zamknął drzwi przed wszystkimi innymi kompozytorami. Kompozytorzy tacy jak ja nie mogli żyć, ponieważ nie mieli dostępu do sal koncertowych”.

Legrand od dziecka związany był z Paryżem i z muzyką. Syn dyrygenta (katolika) i śpiewaczki (wyznania prawosławnego) – wykształcenie muzyczne zdobył u słynnej Nadii Boulanger. „Była tak surowa, że o mało nie ogarnęło mnie zniechęcenie do muzyki” – mówił o swojej mistrzyni. I zaraz potem dodawał „Ona mnie zrobiła, ona mnie ukształtowała, wszystko jej zawdzięczam”. Rzadko się o tym mówi, ale może nie będzie od rzeczy wspomnieć w tym miejscu, że Nadia Boulanger, która ukształtowała blisko 2000 muzyków, wśród nich wiele sław, jak George Gershwin i Daniel Barenboim, była żarliwie wierzącą i praktykującą katoliczką.

Wygnanie amerykańskie, chociaż bolesne, nie wyszło Legrandowi na złe. Skomponował muzykę do dwustu filmów, otrzymał trzy Oscary (Thomas Crown 1964, Lato 1942 w roku 1972, Yentl 1984), jego muzykę grali i śpiewali najwięksi – od Franka Sinatry i Elli Fitzgerald do Michela Jacksona poprzez Barbrę Streisand. Ale nigdy kompozytor nie mógł wybaczyć Francji, że pozwoliła awangardziście, który administrował muzyką, zmusić go do emigracji.

Tekst „Amerykanin Michel Legrand” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w lutowym „Kurierze WNET” nr 56/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

 


Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Amerykanin Michel Legrand” na s. 3 „Wolna Europa” lutowego „Kuriera WNET”, nr 56/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Piotr Witt: Francuzi patrzą na Polaków jak na wstrętnych antysemitów, wspólników Niemców w zbrodni na Żydach

Polacy znają historię. Jestem otoczony przez Francuzów, którzy wiedzą o Polsce tyle ile przeczytają w Le Monde przedruków z Gazety Wyborczej – mówi Piotr Witt komentując sympozjum w Paryżu.

Od czwartku 21 do piątku 22 lutego 2019 w Paryżu odbędzie się międzynarodowe sympozjum, pt. „Nowa Polska Szkoła Historii Shoah”. Konferencja budzi protesty ze strony Polonii. W jej zapowiedzi czytamy, że jest kontynuacją konferencję z 2005 roku „Żydzi i Polska, 1939-2004: wieloaspektowe aspekty przeszłości”, którą wówczas otworzyli Władysław Bartoszewski i Simone Veil, a zakończył się wykładem Marka Edelmana.

Rok, który odszedł, zaznaczył się atakiem na Kościół katolicki bez precedensu od rewolucji październikowej

Przestępcy zdarzają się wszędzie. Ze wszystkich grup zawodowych pedofilia najrzadziej występuje wśród duchowieństwa katolickiego. Dlaczego tylko ono jest atakowane, a innych wyznań media nie tykają?

Piotr Witt

Oskarżenia wysuwane wobec Kościoła, a zwłaszcza Piusa XII, o antysemityzm i współpracę z Hitlerem, okazały się kłamstwem. Zeznania naocznych świadków przedstawione w książkach i filmach Rolfa Hochouta, Jerzego Kosińskiego, Martina Greya, Michele Devonseki, Costy Gavrasa, Johna Cornwella – były bezczelnymi oszustwami.

Wrogowie Kościoła wynaleźli więc pedofilię. W każdej wielkiej ludzkiej zbiorowości zdarzają się przestępcy. Wg francuskich statystyk oficjalnych 75% inkryminowanych przypadków ma miejsce w środowiskach rodzinnych. Ze wszystkich grup zawodowych najrzadziej tego typu przestępstwo występuje wśród duchowieństwa katolickiego. Ciekawe, dlaczego tylko ono jest atakowane, a innych wyznań media nie tykają?

Skandal agresji seksualnych dokonanych na wielu dzieciach przez rabina – dyrektora największej jesziwy w Satmar de Kiryas Joel w stanie Nowy Jork – przeszedł niezauważony. Żyd Boorey Deutsch, mieszkaniec tej miejscowości, oświadczył, że w jego wspólnocie ma miejsce tyle agresji seksualnych na dzieciach, że mógłby na ten temat pisać książki.

Kto słyszał o rabbim Eliezerze Berlandzie, dyrektorze jednej z największych szkół żydowskich w Jerozolimie, aresztowanym za podobne przestępstwa, albo przynajmniej o Danielu Fahrim, jednym z najbardziej wpływowych rabinów paryskich, oskarżonym o agresję wobec pięciu dziewczynek 10–12 letnich? Albo o dziesiątkach imamów oskarżonych o podobne przestępstwa?

Przeciwnie, kłamstwo o 1000 dzieciach molestowanych przez 300 księży katolickich w stanie Pennsylwania obiegło świat. W rzeczywistości księży było dwóch, obaj wyjęci spod jurysdykcji Watykanu jako członkowie schizmatyckiej wspólnoty Econ. Cała reszta to były pomówienia sprzed 60–70 lat, sklecone przez gubernatora Szapiro w sensacyjną rewelację. Na jej wzór gubernator Illinois opublikował podobną statystykę. Człowiek boi się otworzyć radio lub telewizję, żeby mu nie chlusnęły w twarz podobne rewelacje.

Cień nadziei” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w styczniowym „Kurierze WNET” nr 55/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

 


Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Cień nadziei” na s. 3 „Wolna Europa” styczniowego „Kuriera WNET”, nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Piotr Witt w wywiadzie dla „Kuriera WNET”: Przywiązanie do radia okazało się we mnie silniejsze od wszelkich postanowień

Opowiadam głównie o Paryżu, mówię także o Polsce w oczach Francuzów, komentuję też echa, które dochodzą mnie z Polski. Zdarzało mi się to często w sprawach szczególnej wagi albo szczególnie zabawnych.

Krzysztof Skowroński
Piotr Witt

Skąd zna Pan Paryż?

Mieszkam w Paryżu od prawie czterdziestu lat i chodzę po nim pieszo. Te piesze podróże po Paryżu dają mi znajomość miasta, nie tylko jego architektury, ale także ludzi. Chodząc, spotyka się ludzi, rozmawia się z nimi i często człowiek dowiaduje się rzeczy bardzo ważnych. (…)

Kiedy pałac trafił w polskie ręce?

Ambasadą polską stał się na skutek szczęśliwego dla nas wielkiego kryzysu ’29 roku. Ten kryzys uderzył Francję później niż inne kraje, później niż Amerykę, gdzie, jak wiadomo, miliarderzy i bankierzy wyskakiwali przez okna z drapaczy chmur; niemniej uderzył bardzo dotkliwie i w 1934 roku trzeba było już strzelać do robotników na placu Concorde, tak wielkie było niezadowolenie społeczne. Kasy państwa były puste, tak jak kasy wielu innych państw, nie można było nic zrobić, można było natomiast obiecać. Bo jak wiadomo od bardzo dawnych czasów, rząd zawsze może obiecać. To zresztą Wincenty Kadłubek, tłumacząc Kronikę Thietmara i dochodząc do zdania: „cesarz Otto obiecał królowi Bolesławowi” dodaje od siebie w nawiasie: „bo co szkodzi obiecać”. No więc, co szkodzi obiecać? Wtedy, w ’34 roku, obiecano masom pracującym Francji świetlaną przyszłość, lepszą dzięki nauce i technice. Ktoś wymyślił wystawę wszechświatową nauki i techniki. Ta wystawa została otwarta w ’37 roku, a do jej zorganizowania rząd francuski, ergo komitet wystawowy, potrzebował terenów u stóp wzgórza Chaillot, zajmowanych przez naszą ówczesną ambasadę, żeby ten pałac w stylu Napoleona III, obszerny i bardzo ładny, zburzyć i na jego miejscu wybudować betonowe muzeum sztuki nowoczesnej, które istnieje do dzisiaj. Bo nowoczesność miała dać nadzieję masom pracującym, głodnym i pozbawionym środków do życia.

I w rezultacie rząd francuski zaproponował rządowi polskiemu zamianę na jakiś inny pałac. Ambasadorem Polski był wówczas Alfred Chłapowski, a jego żona, urodzona Mielżyńska, nie chciała niczego oddać ani za darmo, ani tanio.

Rząd francuski przedstawiał kilka propozycji, które pani Chłapowska odrzucała i wreszcie zrozpaczeni Francuzi powiedzieli: to czego wy właściwie chcecie? Na co pan Alfred Chłapowski powiedział: „Akurat wystawiono na sprzedaż pałac przy ulicy Saint-Dominique pod numerem 57, dawny pałac Monako; to by nam odpowiadało”. Francuzi kupili go od spadkobierców wielkiego antykwariusza Jaquesa Seligmanna i w ten sposób weszliśmy w posiadanie jednego z najwspanialszych paryskich pałaców. Jak twierdzą jedni historycy, najlepiej zachowanego pałacu XVIII-wiecznego, inni – najbardziej okazałego. Obecny prezydent Polski Andrzej Duda, kiedy przyjechał po raz pierwszy do Paryża i spotkał się w ambasadzie z Polonią, powiedział, że pałac jest tak wspaniały, że pokazuje, jak poważne jest państwo polskie.

Gdyby było bardzo poważne, to nie doszłoby do sprzedaży Hotelu Lambert…

Niestety, jak wiem wiarygodnych źródeł prywatnych, David Rothschild, który był wówczas właścicielem tego pałacu po śmierci swojego ojca Guy’a Rothschilda, proponował kupno polskim władzom, ale reakcji nie było. Suma była pokaźna, bo chodziło o 70 mln euro, ale biorąc pod uwagę, że pałac Lambert jest obecnie najwspanialszą prywatną siedzibą Paryża, jak twierdzą Francuzi, i że od tego czasu ceny rezydencji paryskich wzrosły niepomiernie, państwo polskie nie tylko miałoby wspaniały historyczny gmach w środku Paryża – do tego symbol historii XIX wieku, kiedy Paryż był właściwie jedyną niepodległą stolicą Polski – ale i materialnie zyskałoby bardzo wiele. Niestety wyobraźni wtedy nie starczyło.

Natomiast ówczesny rząd, a dokładnie minister Sikorski razem ze swoim ówczesnym ambasadorem Orłowskim, usiłowali sprzedać inną własność Polski, to znaczy dwa pałace mieszczące Instytut Polski w Paryżu przy ulicy Jean Goujon.

To są tyły avenue Montaigne, najdroższej w Europie, gdzie mieszczą się wszystkie luksusowe sklepy: Chanel, Dior, Nina Ricci itd. Podjęli w tym celu bardzo wiele wysiłków, na szczęście im się nie udało. My, to znaczy Polonia paryska, urządziliśmy kilka demonstracji i sądzę, że ewentualni kupcy przestraszyli się, że kupując te pałace, mogą wdepnąć w jakąś aferę polityczną, która obróci się prędzej czy później przeciwko nim. Tak że to zostało przy nas. (…)

Kroniki paryskie w Radiu WNET to oczywiście nie jest pierwsza Pana przygoda radiowa.

Nie jest. W Paryżu, kiedy jako tako stanęliśmy na nogi, nawiązałem współpracę z Radiem Wolna Europa. Początkowo mówiłem raz na tydzień, a bardzo prędko zacząłem mówić codziennie, łącznie z sobotami. To były komentarze polityczne dla audycji Fakty, wydarzenia, opinie. Później zwróciłem uwagę mego dyrektora Lechosława Gawlikowskiego na brak przeglądu prasy francuskiej. I dyrektor powiedział: „Doskonały pomysł. Od jutra będzie pan to robił”. No i 7.36–7.38 byłem na antenie z przeglądem prasy. To była bardzo ciężka praca. Wiedziałem, że komentarz do audycji Fakty, wydarzenia, opinie jest słuchany przez co najmniej dwadzieścia milionów Polaków. Nigdy żaden dziennikarz radiowy nie miał i nie będzie miał takiego audytorium. Ale to zobowiązuje – do ścisłości i do jakości. Nagrywałem te audycje o osiemnastej przez telefon, żeby były na antenie w audycji Fakty, wydarzenia, opinie o 22.00. Sam nie mogłem być na żywo przed mikrofonem, bo musiałem już spać, żeby wstać o wpół do szóstej rano, pobiec do kiosku po gazety i zrobić przegląd prasy na 7.36–7.38. A w tzw. międzyczasie telefonowali koledzy z Monachium i mówili: „Robiłeś przegląd prasy, to na pewno już masz gotowy komentarz do Faktów, wydarzeń, opinii. Zrobiłbyś jeszcze te dwie i pół minuty do Panoramy dnia”. I robiłem.

I tak aż do zamknięcia Polskiej Anteny Radia Wolna Europa. Pozwoliło mi to towarzyszyć rodzącej się w tamtym okresie polskiej demokracji. Bardzo to było interesujące. A potem powiedziałem sobie: Radio Wolna Europa nie istnieje – koniec z radiem. I wtedy spotkałem redaktora Krzysztofa Skowrońskiego i Radio WNET, a przywiązanie do radia okazało się silniejsze od wszelkich postanowień.

Cały wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z Piotrem Wittem, pt. „Fakty, źródła, komentarze i miłość do radia”, znajduje się na s. 9 styczniowego „Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z Piotrem Wittem, pt. „Fakty, źródła, komentarze i miłość do radia” na s. 9 styczniowego „Kuriera WNET”, nr 55/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Witt: Ruch „żółtych kamizelek” zemrze śmiercią naturalną i pod ciosami „czerwonych szalików” [VIDEO]

Po falach strajków tzw. żółtych kamizelek, francuski rząd wszelkimi sposobami próbuje uspokoić nastroje społeczne i zakazać kolejnych strajków – mówi dzisiejszy gość Radia WNET Piotr Witt.


We francuskim parlamencie odbywają się obecnie obrady – posłowie zamierzają przepchnąć ustawę dotyczącą ograniczenia możliwości organizowania zgrupowań publicznych. Jak zauważa publicysta Piotr Witt, francuski rząd licząc na zmęczenie „żółtych kamizelek” nie zawiódł się, bowiem ruch strajkujących coraz mocniej topnieje.

– Stara demokracja francuska korzysta z doświadczenia pokoleń, wie, że likwidacje tłumnych zgromadzeń prowadzi się z wielu stron na raz i nie można pogardzać żadna metodą – mówi. I dodaje: – żółte kamizelki chciały przeprowadzi ogólnonarodowe konsultacje w sprawie przyszłości Francji, ale prezydent Emmanuel Macron  uprzedził ich i zainicjował tzw. Wielką Debatę. Przez długie godziny dyskutował z reprezentantami narodu, merami oraz deputowanymi. Tyle, że zamiast rozwiązywać  problemy  na szczeblu krajowym skupiano się na mniej istotnych  problemach lokalnych.

Cała ta pusta gadanina miała stworzyć zasłonę dymną dla działa policji i parlamentu , gdyż w tym samym czasie zgromadzenie narodowe przygotowały ustawę przeciwko gwałtom publicznym zaś minister spraw wewnętrznych ze swej strony wydał polecenie aby policja zrobiła listę prowodyrów i zorientowała się czy niektórych z nich uda się przerobić na konfidentów.

Piotr Witt opowiada również o ruchu tzw. „czerwonych szalików”, który wyszedł na ulice Paryża. Grupa 10 tys. Francuzów protestowała przeciwko aktom przemocy „żółtych kamizelek”. W pierwszym szeregu strajkujących czerwonych szalików, komentatorzy rozpoznali kilka postaci znanych z otoczenia prezydenta Emmanuela Macrona.

Zdaniem publicysty działania rządu oraz kontr-strajki sprawią , że ruch żółtych kamizelek zemrze śmiercią naturalną z wyczerpania i pod ciosami obrońców porządku.

– Niebawem ostatnie objawy niezadowalania społecznego zostaną usunięte z ulic, fale oburzenia ucichną i powierzchnia życia francuskiego wygładzi się jak lustro jezioro w pogodny dzień – mówi Witt. – Czy razem z objawami znikną przyczyny niepokoju? Czy bolączki, które popchnęły dziesiątki tysięcy ludzi do wyjścia na ulicę możliwe są do rozwiązania na gruncie francuskim czy wymagają reformy na szczeblu europejskim? Takie pytanie zadaje sobie teraz wiele osób. Wiadomo jednak, że łatwiej rozpędzić tłum, niż zaspokoić jego żądania, zwłaszcza jeśli są słuszne.

Zapraszam do wysłuchania rozmowy!

jn

Witt: Satyrycy uważają Macrona za klauna, ja widzę w nim raczej akrobatę. Wystawia na deskach francuskiej sceny spektakl

W tym odcinku „Kroniki Paryskiej” Piotr Witt recenzuje dziewięciogodzinny monodram prezydenta Macrona oraz inne jego działania podjęte w celu uspokojenia nastrojów w społeczeństwie.

Nasz francuski korespondent Piotr Witt o politycznych akrobacjach Emmanuela Macrona. Prezydent Francji nie chce korzyć się przed obywatelami w żółtych kamizelkach na ramionach, którzy są wściekli z powodu wysokich cen paliw (co w konsekwencji wpływa na wzrost cen wszystkich produktów). W zamian za nowelizacje ustaw obniżających ich ceny, Macron „wystawia na deskach francuskiej sceny spektakl”, przedstawiający jego perfekcyjną elokwencję, w którym satyrycy widzą raczej popis cyrkowego klowna. Witt porównuje go raczej do Gomółki i Fidela Castro. – Z pewnością, jeśli chodzi o umiejętność wygłaszania wielogodzinnych przemówień bez przerwy – mówi Witt.

Piotr Witt przypomina również, że „napięcie między Francją a Włochami rośnie, i to jak!”. Salvini oświadczył w Libii, że „Francja nie jest zainteresowana ustabilizowaniem sytuacji w regionie, gdyż ma swe interesy, sprzeczne z interesem Włoch”. Di Maio z Ruchu Pięciu Gwiazd zarzuca, że związane gospodarczo z Francją kraje afrykańskie to w gruncie rzeczy „kolonie” i bez nich Francja miałaby problem ze spłatą długu publicznego, i spadłaby z piątej gospodarki świata na piętnastą. W tej sytuacji najnowszy traktat niemiecko-francuski wygląda jak pusty gest; Witt retorycznie pyta, „co to za zjednoczona Europa bez Włoch i Anglii?”

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Witt: Obecną formą radzenia sobie Emmanuela Macrona z protestującymi „żółtymi kamizelkami” jest brutalna walka

W „Kronikach Paryskich” Piotr Witt przedstawia najnowsze doniesienia z frontu walk prezydenta Emmanuela Macrona z protestującymi „żółtymi kamizelkami”.


Piotr Witt opowiada o ostatniej walce „Żółtych kamizelek” z siłami prewencji. Jak mówi Witt, obecną formą rządu radzenia sobie z niezadowolonymi obywatelami, którzy wychodzą na francuskie ulice, jest brutalna walka z nimi. Po tym starciu prezydent Francji postanowił zwrócić się do obywateli listownie i zapowiada też wielką „Narodową Debatę”, która ma dotyczyć wszystkich problemów kraju.

Dalej Witt wymienia skandale ekipy Emmanuela Macrona: dymisję ministra sprawiedliwości Hulota, za „zatrudnianie martwych dusz” w unii, dymisja minister kultury wyrzucona za oszustwa podatkowa, i inne; łącznie od powołania rządu z powodu skandali wyleciało już 11 ministrów. Zaufanie społeczne wobec polityków, a w szczególności wobec Macrona jest rekordowo niskie, mówi Witt.

Więcej w porannej audycji Radia WNET

mf