Spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina na Alasce budzi wiele pytań. Publicysta tygodnika „Sieci” podkreśla, że interpretacje są skrajne, a fakty pozostają niejasne.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!
Spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem wywołało lawinę komentarzy – od opinii, że amerykański prezydent został rozegrany przez Kreml, po spekulacje, że Rosja pragnie rozejmu. Jak zauważa publicysta Piotr Gursztyn, rzeczywistość jest dużo mniej jednoznaczna.
Każdy wyciąga takie wnioski, jakie chce. Kto nie lubi Trumpa, pisze, że został ograny. Ale nikt z komentatorów nie był przy rozmowie, więc wszystkie te oceny są obarczone dużą dozą spekulacji
– mówi gość „Poranka Wnet”.
Trump między słowami a czynami
Zdaniem publicysty, politykę Donalda Trumpa cechuje rozdźwięk między deklaracjami a działaniami.
Na początku ostro krytykował Ukrainę, ale realnie nie odciął jej od pomocy wojskowej. Wsparcie ruszało z pełną mocą, choć chwilami było zawieszane. Nie wiemy, czy to efekt presji, czy względów technicznych
– wyjaśnia Piotr Gursztyn.
Przypomina także, że podobne sytuacje miały miejsce podczas prezydentury Joe Bidena – jak w przypadku czasowego wstrzymania dostępu ukraińskiej armii do systemu Starlink.
Europa zaniepokojona
Spotkanie na Alasce odbiło się szerokim echem w Europie. Do USA wybierają się m.in. prezydent Finlandii i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Reakcja państw europejskich jest zrozumiała, bo to sprawa kluczowa dla wschodniej flanki NATO. Sygnały, które płyną z Polski i Finlandii do Trumpa, są jednoznaczne: nie ufać Putinowi i trzymać twardą linię wobec Rosji
– podkreśla publicysta.
Ponadto, zwraca uwagę na symboliczny wymiar samej oprawy spotkania.
Putinowi towarzyszyły myśliwce F-35, a po obu stronach czerwonego dywanu ustawiono amerykańskie Raptory. To demonstracja przewagi militarnej, której Rosja nie ma i przed którą nie potrafi się bronić
– zauważa rozmówca Katarzyny Adamiak.
Ukraina na skraju wyczerpania
W ocenie Piotra Gursztyna, Zachód nie ma obecnie możliwości militarnych, by bezpośrednio powstrzymać Rosję.
Ukraina jest wycieńczona. Sprzęt dociera, ale brakuje żołnierzy zdolnych do walki. To największy problem
– tłumaczy.
Rosja, mimo doraźnych sukcesów na froncie, w długiej perspektywie mierzy się jednak z narastającymi problemami gospodarczymi.
Czas gra przeciwko Moskwie. Spadające ceny paliw, presja ze strony Arabii Saudyjskiej i fiasko irańskiego sojusznika pokazują ograniczenia rosyjskiej polityki
– podkreśla publicysta.
Putin przełamuje izolację?
Choć rosyjska propaganda ogłosiła spotkanie sukcesem, publicysta zaleca ostrożność.
Rosja zawsze ogłasza sukces. Pytanie, czy za tym pójdą realne zmiany – nowe kontakty, nowe sojusze. Na razie to bardziej pokaz propagandowy niż przełom
– ocenia.
Oczekiwania wobec Trumpa
Jak podsumowuje Piotr Gursztyn, Zachód liczy dziś na twardą postawę USA.
Europa będzie głośno mówić o wspieraniu Ukrainy, ale tak naprawdę oczekuje, że Trump załatwi sprawę za nią. Problem w tym, że to nie takie proste
– dodaje.
Czas pokaże, czy Trump rzeczywiście trzyma w ręku wielki kij, o którym mówił Theodore Roosevelt
Władimir Putin i Donald Trump na spotkaniu G-20 w 2017 roku. Fot. Kremlin.ru (CC BY-SA 4.0), Wikimedia Commons
Publicysta ocenia, że spotkanie Trump–Putin na Alasce to symboliczny ruch i próba sił. Jego zdaniem Ukraina nie odzyska większości okupowanych terenów, a świat utknął w politycznym impasie.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!
Planowane na najbliższy piątek spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina budzi emocje nie tylko w Waszyngtonie i Moskwie, ale też w Europie. Jak ocenia publicysta Piotr Gursztyn, rozmowy w symbolicznej scenerii Alaski mogą okazać się przełomowe, choć ich przebieg pozostaje wielką niewiadomą.
Trump – polityk zagadka
Jeśli patrzymy na Donalda Trumpa, to zawsze jest to wielka zagadka. Lubi zaskakiwać, co w polityce nie jest głupim podejściem
– mówi gość „Poranka Wnet”.
Mam nadzieję, że Trump nie da się ograć Putinowi. Ukraina nie ma dziś siły, by odzyskać większość okupowanych terytoriów, a oczekiwanie, że to się stanie, jest naiwnością. Świat tkwi w klinczu
– dodaje publicysta.
Symbolika Alaski i układ sił
Rozmówca Katarzyny Adamiak zwraca uwagę na nietypowy wybór miejsca spotkania.
Alaska to symboliczne terytorium, które rosyjska propaganda próbuje rozgrywać. Ale fakty są takie: Putin musi jechać na terytorium Trumpa, a nie na neutralny grunt. To inny układ sił
– ocenia.
Kaukaz Południowy i szansa na pokój
W kontekście ostatnich wydarzeń Piotr Gursztyn przypomina, że Rosja została wyparta z Kaukazu Południowego, a Trump może zaprezentować się jako ten, który wprowadza tam pokój.
W tym momencie najpotężniejszy człowiek globu staje się jeszcze potężniejszy. To dla nas dobra wiadomość
– dodaje.
Europa z boku rozmów
Obawy Europy przed piątkowym szczytem Piotr Gursztyn uznaje za rytualne.
Trump będzie informował sojuszników, ale niekoniecznie dopuści ich do stołu. Format normandzki pokazał, że gdy „kucharek sześć”, efekty są mizerne. Wydatki na obronność w Europie są wciąż nierówne, a niektóre państwa sprytnie wliczają w nie np. budowę dróg
– komentuje publicysta.
KPO a przyszłość rządu
Na koniec rozmowy Piotr Gursztyn odniósł się do Krajowego Planu Odbudowy i wpływu na stabilność rządu.
Nie wiem, czy położy to rząd do grobu, ale zaszkodzi na pewno. Pytanie tylko, jak bardzo
Ludobójstwo dokonane w tak wielkim mieście jak Warszawa to coś bezprecedensowego – mówi dziennikarz, autor książek poświęconych Powstaniu Warszawskiemu.
Powstanie warszawskie odcisnęło głębokie piętno na naszej tożsamości narodowej. W czasie wojny na Ukrainie upamiętnienie tego wydarzenia pozwala nam lepiej zrozumieć walczących powstańców.
Piotr Gursztyn, dziennikarz, dyrektor TVP Historia, jest gościem Popołudnia Wnet. Przyglądamy się temu, jak temat Powstania Warszawskiego rezonuje w obecnej w Polsce. Nasz rozmówca zapytany, czy święto to może stać się świętem ponad podziałami, odpowiada:
„Jedni czczą powstańców, a inni czczą powstanie”.
Z wypowiedzi naszego gościa wynika, że Powstanie Warszawskie dalej wzbudza kontrowersje i dyskusje wśród historyków. Niektórzy wciąż podważają sens jego wybuchu.
„Powstanie bylo ogromnym sukcesem organizacyjnym, zostało świetnie zorganizowane” – uważa dziennikarz.
Gość Popołudnia Wnet zwraca uwagę na doskonałe zaplecze powstania ze strony ludności cywilnej. W ekstremalnych warunkach warszawiacy potrafili poświęcić się na rzecz ojczyzny.
„Czasem są takie sytuacje, że trzeba walczyć. Wtedy automatycznie wracamy myślami do Powstania” – przypomina Gursztyn.
W rozmowie nie mogło zabraknąć wątku obecnej wojny. Broniący się Ukraińcy przywodzą na myśl Polaków z czasu II wojny światowej.
Historyk mówi o kontrowersjach wokół najnowszej książki Piotra Zychowicza, walce o prawdę historyczną oraz o zmianie nazwy ulicy Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” w Białymstoku.
Profesor Antoni Dudek wypowiada się w sprawie afery wokół konkursu na Książkę Historyczną Roku. Historyk uważa, że podane przez organizatorów formalne przyczyny wykluczenia książki Piotra Zychowicza są niewystarczające:
Doszło do niedopuszczalnej ingerencji w prace jury.
Były przewodniczący konkursu na Książkę Historyczną Roku rozumie żal pozostałych uczestników z powodu jego odwołania, zaznacza jednak:
Nie czuję się autorem ich krzywdy.
Następnie Prof. Dudek opowiada o kulisach obrad jury, na których omawiano kwestie wykluczenia książki „Wołyń zdradzony”.
Profesor Dudek polemizuje z zarzutami o „antypolskość” i „proniemieckość” wysuwanych wobec autora książki „Wołyń zdradzony”, mimo krytycznego stosunku do tez przez niego wysuwanych. Mówi, że to subiektywna opinia Piotra Gursztyna. Dalej historyk dokonuje oceny publicystyki autora „Paktu Ribbentrop-Beck” nazywając jego twórczość „pornografią historyczną”:
Zychowicz jedzie bez trzymanki. […] Ta książka w atmosferze skandalu wiele zyskała.
Mówi gość „Popołudnia WNET” twierdząc, że Piotr Zychowicz jest w istocie beneficjentem całego skandalu:
Sprawa wymaga wyjaśnień, liczę że takowe nastąpią.
W dalszej części rozmowy, prof. Dudek komentuje odebranie Zygmuntowi Szendzielarzowi „Łupaszce” ulicy w Białymstoku.
Zmierzamy do coraz silniejszego konfliktu. […] Nie potrafimy rozmawiać o własnej przeszłości.
Dudek zwraca uwagę na pewne rysy na życiorysie ”Łupaszki”, oceniając mimo to jego bilans jako pozytywny. Wskazuje na potrzebę zachowania rozsądku i umiaru w sprawach historycznych.
Poruszony został również wątek walki z polonofobią. Prof. Dudek nie pozostawia złudzeń:
Ta walka jest trudna, nie będzie w niej łatwo o sukcesy, i, co więcej, ona się nigdy nie skończy.
Historyk wyraża pogląd, że również w tej sprawie w ostatnich latach brakowało zdrowego rozsądku.
Mam dość użalania się.
odpowiada Dudek osobom przypominającym o wykluczeniu Polski z debaty historycznej w okresie PRL. Historyk przypomina że ten czas skończył się już 30 lat temu.
Mówiąc o stosunkach polsko-izraelskich Dudek stwierdza:
Ustawa 447 jest w Polsce demonizowana.
Profesor Dudek mówi o szkodliwości działań posła Arkadiusz a Mularczyka na rzecz uzyskania reparacji od Niemiec.
Zachęcam posła Mularczyka, by zaczął domagać się reparacji od Federacji Rosyjskiej.
mówi historyk. Kontynuując ten wątek ostrzega:
Nie jest dobrze dla państwa, gdy wysuwa żądania, których nie jest w stanie później wyegzekwować, bo to ośmiesza to państwo.
Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie. Zaprasza Tomasz Wybranowski.
Goście Popołudnia WNET:
prof. Krzysztof Szwagrzyk – wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej;
dr Piotr Naimski – sekretarz stanu;
Piotr Gursztyn – publicysta w tygodniku „Do Rzeczy”;
Ryszard Makowski – satyryk;
Karol Kin – asystent społ. Marszałek Małgorzaty Gosiewskiej;
Mariusz Wikło i Michał Karnowski – dziennikarze „wSieci”;
Joanna Pyryt — dziennikarka mediów WNET
Olga Nowak — właścicielka kwiaciarni przy Cmentarzu Wojskowym w Warszawie
dr Paweł Nagielski — wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego
W pierwszej części Łukasz Jankowski i Magdalena Uchaniuk-Gadowska prowadzą sondę uliczną na Cmentarzu Powązkowskim, w której rozmawiają m.in. z powstańcem i jego wnukiem.
Fot. PAP/Tomasz Gzell
Prof. Krzysztof Szwagrzyk mówi o szacunku należnym bohaterom powstania warszawskiego. „Łączka to miejsce święte dla nas wszystkich” – mówi, dodając, że pochowani są na niej także powstańcy, którzy zamiast „honorów należnym bohaterom spotykały tortury i śmierć”. Niech chce dywagować, co byłoby, gdyby powstania nie było, stwierdzając, że „element składowy naszej polskiej tożsamości”.
Część druga:
Piotr Naimski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET
Dr Piotr Naimski mówi, że Cmentarz Powstańców Warszawskich to miejsce, gdzie od 1945 r. rokrocznie wspomina się powstańców. Jak mówi sekretarz stanu, „miałem okazję być harcerzem w czarnej jedynce w Warszawie, która przechowywała tradycje Szarych Szeregów”. Przyznaje przy tym, że „w Warszawie zginęło bardzo wielu Polaków”. Upamiętnić ich ma spotkanie na Woli.
Piotr Gursztyn krytykuje rewizjonistów historycznych, których narrację o powstaniu już „słyszeliśmy, ale w czasach PRL”. Jak stwierdza, publikacje takiej jak „Obłęd ’44” „to nie jest krytyka naukowa”. Opierają się one na niedopowiedzeniach. Jak stwierdza, „tego typu krytyka, jest niszczeniem naszych korzeni”. Przyznaje, że w powstaniu Polacy ponieśli ogromne straty, jednak ci, którzy na tym opierają krytykę powstania, cierpią jego zdaniem „syndrom sztokholmski, kiedy ofiara sama siebie oskarża o to, co ją spotkało”. Docenia przy tym upamiętnienie ofiar Woli, na jakie zdecydował się prezydent Duda. Odwiedzenie przez Prezydenta RP miejsc masowych egzekucji warszawiaków to „pierwszy raz Rzeczpospolita Polska jest tam obecna”. Dodaje, że to największy jednorazowy mord na Polakach, a sprawcy jego nigdy nie zostali osądzeni.
Ryszard Makowski mówi, że od wielu lat przychodzi na groby powstańców, ale dopiero kiedy w 2004 r. powstało Muzeum Powstania Warszawskiego, pojawiły się tu tłumy. Satyryk przychodzi na cmentarz od 1962 r., gdyż pochowany jest tutaj jego ojciec. Odnosi się do krytyków powstania warszawskiego. Jak stwierdza, „w czasach komuny były modne różne teorie czy powstanie mogło wybuchnąć”. Zwraca uwagę na to, że 22 lipca powstał rząd lubelski, na co rząd londyński i Polskie Państwo Podziemne musiały jakoś zareagować. Podkreśla bestialstwo Niemców, którzy mścili się na mieście i jego mieszkańcach, w momencie, w którym przegrywali już wojnę.
Małgorzata Gosiewska / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET
Karol Kin mówi o planach Małgorzaty Gosiewskiej. Jak mówi „3 sierpnia robimy chyba największą w Warszawie rekonstrukcję”. Upamiętnione ma być zdobycie przez powstańców Nordwache — placówki niemieckiej żandarmerii. Zaangażowanych w to będzie blisko 150 rekonstruktorów i pojazdy pancerne. Jak mówi Kin, jego dziadkowie walczyli w powstaniu, ale nie chcieli o tym mówić. Babcia, która była więźniarką Majdanka, to tego stopnia chciała zostawić wojnę za sobą, że zapomniała języka niemieckiego, który wcześniej znała bardzo dobrze.
Część trzecia:
Mariusz Wikło i Michał Karnowski z wSieci mówią o tym, czemu przyszli na warszawskie Powązki. Jak mówi Wikło, „staram się zawsze tutaj być”. Wtóruje mu Karnkowski, stwierdzając, że „to są chwile, że trzeba znaleźć czas, żeby być na Powązkach”. Odnosząc się do rewizjonistów historycznych, stwierdza, że „zgoda jest, ale jest brutalnie atakowana”.
Część czwarta:
Uwolnieni z Gęsiówki Żydzi wraz z żołnierzami z Armii Krajowej z plutonu „Alek” kompanii „Rudy” batalionu „Zośka”. Powstanie warszawskie 5 VIII 1944 roku / Autor nieznany / Domena Publiczna
Joanna Pyryt mówi o wczorajszym pogrzebie Ryszarda Białousa, dowódcy batalionu Zośka, który zmarł w Argentynie w 1992 r., ale zawsze marzył o powrocie do kraju. W czasie powstania miał 25 lat. Wtedy jego batalion wyzwolił obóz gęsiówka, fragment KL Warschau. Powstańcy uratowali z niego 300 Żydów, z których część dołączyła do batalionu, przechodząc wraz z nim szlak bojowy. 30 sierpnia powstańcy dostali rozkaz wycofania się do Śródmieścia. Przebili się oni przez Ogród Saski, docierając do zajmowanej przez powstańców PAST-y. Obecnie w rocznicę tego wydarzenia jest organizowana jego rekonstrukcja.
Część piąta:
Przydrożne róże i inne kwiaty
Olga Nowak mówi, że dzisiejszy dzień jest jak co roku wyjątkowy. Tego dnia w starzejących się powstańców wstępuje młodzieńczy duch, jak gdyby znów byli nastolatkami, czy nawet dziećmi. Są oni bardzo wzruszeni tym, że mogą uczestniczyć w uroczystościach. Kwiaciarka obdarowuje ich czerwonymi różami, dziękując im w ten sposób za ich poświęcenie. Sama nie ma w rodzinie powstańców, ale jak mówi „moi dziadkowie ze strony matki przeżyli o dziwo rzeź Woli”. Następni, po upadku powstania udało im się uciec z transportu do obozu w Pruszkowie. Jak mówi, jako dziecko bardzo się interesowała tym, co dziadkowie mogą jej powiedzieć o okupacji – „wypytywałam dziadków, jak to było ze szczegółami, bardzo to przeżywałam i przeżywam do dziś”.
Jan Ardanowski / Fot. Luiza Komorowska, Radio WNET
Jan Krzysztof Ardanowski mówi, że co roku jest 1 sierpnia w Warszawie. O powstaniu warszawskim mówi, że „to było świadome podjęcie walki, nie akt desperacji”. Jak mówi, jest przekonany, że „gdyby nie powstańcy nie byłoby wolnej Polski”. Bez tradycji powstania nie byłoby, jak twierdzi minister, ruchu solidarnościowego. Gość Popołudnia WNET mówi, że „teraz w środowiskach związanych z totalną opozycją pojawiają się głosy deprecjonujące powstanie warszawskie”. Działania takie określa jako „pisanie zakłamanej historii przez tych, którzy Polski chyba nienawidzą”.