Szymon Marciniak: najlepszą oceną mojego sędziowania jest brak pretensji ze strony zawodników

Szymon Marciniak / Fot. Wikiwand.com, CC-BY 2.0

Przed finałem usłyszałem wiele rad, ale uznałem, że nie będę nic zmieniał w swoim stylu – mówi polski sędzia międzynarodowy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

T. Listkiewicz: teraz jestem jak jakiś celebryta z parciem na szkło, zamiast święta szykować… Gościem sędzia finału MŚ

Mariusz Marszałkowski, Joanna Gumińska, Kamil Kowalik – Kurier w Samo Południe – 05.12.2022 r.

Fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Audycję prowadzą Jaśmina Nowak i Łukasz Jankowski.

Goście „Kuriera w Samo Południe”: 

Joanna Gumińska – Kolegium św. Stanisława Kostki;

Mariusz Marszałkowski – ekspert i analityk portalu BiznesAlert.pl;

Kamil Kowalik – dziennikarz sportowy.


Joanna Gumińska o słowach Timothego Snydera, który przedstawił tezę o polskim kolonializmie na Ukrainie


Mariusz Marszałkowski ocenia skutki wprowadzenia embargo na rosyjską ropę dla rynku europejskiego.


Kamil Kowalik nastroje po meczu Polska-Francja. Czy Czesław Michniewicz zostanie w kadrze?

Sztuka jest magią – 28.11.2022: Lwowskie korzenie Kazimierza Górskiego

Joanna Rawik, fot.: Piotr Mateusz Bobołowicz

Gościem Joanny Rawik jest Dariusz Górski, który wspomina ojca – wybitnego trenera piłkarskiego i mówi o sportowo-patriotycznych ruchach we Lwowie.

Wysłuchaj całej audycji!


Piłka jest okrągła a bramki są dwie. Dariusz Górski opowiada o związkach ojca ze środowiskami Lwowa, repatriacji i pracy zawodowej w Polsce. Wspomina o dumie narodowej i sukcesach polskiej reprezentacji w piłce nożnej z lat 70. Gość Joanny Rawik zwraca uwagę na kontekst polityczny i kulturowy życia legendy polskiego sportu – Kazimierza Górskiego.

Zachęcamy do wysłuchania poprzednich audycji Joanny Rawik, które znajdują się tutaj!

Sztuka jest magią – 21.11.2022 – Edycja Sportowa | Mundial w Katarze

Joanna Rawik, prowadząca audycji Sztuka jest magią w Bukareszcie | fot. Krzysztof Skowroński

Gościem audycji Joanny Rawik jest Grzegorz Milko, dziennikarz sportowy Radio Wnet. Mówi m.in. o historii piłki nożnej, popularności tego sportu i o Mundialu w Katarze.

Wysłuchaj całej audycji!

Zachęcamy do wysłuchania poprzednich audycji Joanny Rawik, które znajdują się tutaj!

 

Jerzy Engel w Radiu Wnet o losowaniu grup eliminacyjnych ME: los był dla nas łaskawy

Fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski z optymizmem patrzy na rywalizację Polaków w eliminacjach do Euro 2024. Naszymi rywalami będą: Czechy, Albania, Mołdawia i Wyspy Owcze.

Grzegorz Milko zapytał trenera o ocenę losowania, które odbyło się w niedzielne południe we Frankfurcie nad Menem.

Oczywiście, że los był dla nas łaskawy. Przede wszystkim chcieliśmy ominąć Francję i Anglię i nam się to udało. Następnie nie chcieliśmy trafić na Norwegię i Islandię – i też nam się to udało.

Jerzy Engel odniósł się także do pytania Kamila Kowalika o to, czy brak mocniejszej drużyny w eliminacjach nie wpłynie negatywnie na ewentualne starcie reprezentacji Polski z rywalem z wyższej półki, już podczas głównego turnieju mistrzostw Europy, które odbędą się za dwa lata w Niemczech.

To są dwie różne bajki, jeśli chodzi o grę w eliminacjach i głównym turnieju. Ja w ten sposób tego nie postrzegam.

Ta grupa daje możliwości pokazania, że jesteśmy w pierwszym koszyku, że to do nas były dolosowywane pozostałe drużyny. Trzeba to udowodnić, pokazać dobrą grę, a później dopiero martwić się tym, co będzie nas czekało w finałach.

Także na razie jesteśmy optymistycznie nastawieni do tych eliminacji.

Jerzy Engel mówi także m.in. o przygotowaniach polskiej kadry na nadchodzący mundial w Katarze – zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

K.K.

Czytaj także:

Max Verstappen zdobył swój drugi tytuł mistrza świata F1 i po raz drugi stało się to w dziwnych okolicznościach…

Porozmawiajmy o sporcie – Polska czwarta na EuroBaskecie, Zmarzlik mistrzem świata, „Lewy” w Barcelonie – 18.09.2022 r.

Foto: Petef Gryffic. Public Domain

Gośćmi Grzegorza Milko są: felietonista Tygodnika Żużlowego Adam Jaźwiecki, Kazimierz Romaniec – historyk footballu – oraz Kamil Kowalik z redakcji Radia Wnet.

Wysłuchaj całej audycji!

Zobacz także:

Porozmawiajmy o sporcie – wielki finał siatkarskiego mundialu, Iga Świątek tryumfuje w Nowym Jorku – 11.09.2022 r.

Gadocha i Leon. Ryzykant Kazimierz i Asekurant Nikola… – tekst ks. Adama Zelgi

Wilfredo Leon; fot.: Lega Pallavolo Serie A (CC BY-SA 4.0)

Na igrzyskach w Monachium w 1972 r. Roberta Gadocha zdobył sześć bramek, choć jego wyjazd na olimpiadę nie był pewny. Z podobną sytuacją mamy do czynienia 50 lat później – tym razem w siatkówce.

1. Rok 1972.
W turnieju olimpijskim w Monachium w 1972 r. sześć bramek Roberta Gadochy walnie przyczyniło się do zdobycia złotego medalu przez biało-czerwonych, choć jego wyjazd na igrzyska nie był pewny.
Czytam w internecie wspomnienie: Cudem dostałem się na igrzyska, a po dwu meczach miałem już pięć goli. Przed turniejem zerwałem torebkę stawową. Wszyscy mnie skreślili, ale nie trener Górski, który mimo kontuzji powołał mnie na zgrupowanie i powtarzał, żebym się nie poddawał. Jestem mu bardzo wdzięczny.
W wywiadzie, który miałem zaszczyt przeprowadzić z Gadochą (11.2000 r.) tak o tym opowiadał:
– Czy były jakieś szczególne, przełomowe momenty w Pańskiej karierze?
– Tak. Wiąże się to z nazwiskiem Kazimierza Górskiego. Przed Olimpiadą w 1972 r. odniosłem poważną
kontuzję… Noga na 3 tygodnie trafiła do gipsu, ale ja, na własne ryzyko, już po 3 dniach zdjąłem gips i
rozpocząłem treningi z waterpolistami na basenie Legii. Pływałem po 8 godzin dziennie. Po tygodniu miałem już buty piłkarskie na nogach, ale nie byłem zdolny do gry, do wysiłku. Trener Górski jednak powołał mnie… Darzył mnie zaufaniem, choć niektórzy to negowali. Nawet śp. Jan Ciszewski krytykował, że bierze kontuzjowanego zawodnika… Pan Kazimierz odpowiadał, że „woli Roberta, nawet jeśli nie zagra on w pierwszych meczach, bo potem sam wygra następne”. Te słowa były dla mnie prawdziwym dopingiem. Zrobiłem wszystko, żeby wystąpić w pierwszym meczu…
– I zdobył pan w nim dwa gole…
– Tak. A w następnym trzy.
– Ludzie futbolu, których nosi pan w sercu to Kazimierz Górski i…
– I na tym bym poprzestał. Potem to była walka. Gentlemańska, ale walka. Nie było przejawów, że tak się
wyrażę, uczucia, że ktoś pomoże… Wychodząc na murawę, zdawałem sobie sprawę, że to, co wypracuję będzie moje. Nigdy nie liczyłem na kolegę. Że się poświęci, odda swoje… Z Kazimierzem Górskim zżyłem się bardzo. Pomagałem mu jako zawodnik, a potem on odwzajemnił mi się… Szczerze powiem, że inny trener na jego miejscu wtedy by mnie nie powołał. I nie otworzył tej pięknej kariery.
2. Rok 2022.
Analogiczna sytuacja wydarzyła się 50 lat później, choć dotyczy innej dziedziny sportu – męskiej siatkówki. Reprezentacja Polski przygotowuje się w Spale do zbliżających się Mistrzostw Świata (sierpień – wrzesień 2022), na których będzie bronić dwa razy z rzędu (2014, 2018) zdobytego tytułu. Dołączył do niej Wilfredo Leon, wracający do sił po kontuzji, licząc na powołanie…
Niestety, trener Grbić zadecydował inaczej, uzasadniając: Jeśli nie trenujesz i nie grasz w siatkówkę przez trzy miesiące, powrót do zespołu, który jest rozpędzony do 100 km/h, jest ekstremalnie trudny. Mógłby zmuszać się do robienia czegoś, co niesie ze sobą ryzyko kontuzji. Szczerze żałuję, że nie może być w składzie. Ostatecznie nie chciałem podejmować absolutnie żadnego ryzyka, które mogłoby się skończyć jego urazem…
Szkoleniowiec zauważył jednak pragnienie zawodnika, jego emocjonalny związek z nową Ojczyzną,
wyprzedzenie planów rehabilitacji. Dodał nadto, że kiedy (Leon) pojawia się na boisku, wszyscy oczekują, że zaserwuje piłkę z prędkością 120 km/h. I gdyby spudłował, wszyscy byliby rozczarowani…
Ot, taka siatkarska dyplomacja – w której okazuje się, trener, wybitny profesjonalista co do siatkówki, tu
błyskiem nie błyska… Ot, nie chciał zaryzykować, jak jego wybitny poprzednik przed 50 laty… Wolał, w tym wypadku, pozostać na asekuracyjnych pozycjach. Według mnie, szkoda. Jestem pewien, że Leon odwdzięczyłby się równie genialnie, jak Gadocha – Górskiemu…
I, być może, mielibyśmy najlepszego przyjmującego świata, nie tylko ze względu na profesjonalizm, ale także na motywację wdzięczności…
Tym bardziej, że najlepszy siatkarz świata w reprezentacji jeszcze niczego nie osiągnął.
Podobnie jak Robert Lewandowski w piłce nożnej…
Ks. Adam Zelga

Zobacz także:

Czesław Lang: do uprawiania kolarstwa potrzeba odrobinę ułańskiej fantazji

Gadocha i Leon. Ryzykant Kazimierz i Asekurant Nikola… – tekst ks. Adama Zelgi

Wilfredo Leon; fot.: Lega Pallavolo Serie A (CC BY-SA 4.0)

Na igrzyskach w Monachium w 1972 r. Roberta Gadocha zdobył sześć bramek, choć jego wyjazd na olimpiadę nie był pewny. Z podobną sytuacją mamy do czynienia 50 lat później – tym razem w siatkówce.

1. Rok 1972.
W turnieju olimpijskim w Monachium w 1972 r. sześć bramek Roberta Gadochy walnie przyczyniło się do zdobycia złotego medalu przez biało-czerwonych, choć jego wyjazd na igrzyska nie był pewny.
Czytam w internecie wspomnienie: Cudem dostałem się na igrzyska, a po dwu meczach miałem już pięć goli. Przed turniejem zerwałem torebkę stawową. Wszyscy mnie skreślili, ale nie trener Górski, który mimo kontuzji powołał mnie na zgrupowanie i powtarzał, żebym się nie poddawał. Jestem mu bardzo wdzięczny.
W wywiadzie, który miałem zaszczyt przeprowadzić z Gadochą (11.2000 r.) tak o tym opowiadał:
– Czy były jakieś szczególne, przełomowe momenty w Pańskiej karierze?
– Tak. Wiąże się to z nazwiskiem Kazimierza Górskiego. Przed Olimpiadą w 1972 r. odniosłem poważną
kontuzję… Noga na 3 tygodnie trafiła do gipsu, ale ja, na własne ryzyko, już po 3 dniach zdjąłem gips i
rozpocząłem treningi z waterpolistami na basenie Legii. Pływałem po 8 godzin dziennie. Po tygodniu miałem już buty piłkarskie na nogach, ale nie byłem zdolny do gry, do wysiłku. Trener Górski jednak powołał mnie… Darzył mnie zaufaniem, choć niektórzy to negowali. Nawet śp. Jan Ciszewski krytykował, że bierze kontuzjowanego zawodnika… Pan Kazimierz odpowiadał, że „woli Roberta, nawet jeśli nie zagra on w pierwszych meczach, bo potem sam wygra następne”. Te słowa były dla mnie prawdziwym dopingiem. Zrobiłem wszystko, żeby wystąpić w pierwszym meczu…
– I zdobył pan w nim dwa gole…
– Tak. A w następnym trzy.
– Ludzie futbolu, których nosi pan w sercu to Kazimierz Górski i…
– I na tym bym poprzestał. Potem to była walka. Gentlemańska, ale walka. Nie było przejawów, że tak się
wyrażę, uczucia, że ktoś pomoże… Wychodząc na murawę, zdawałem sobie sprawę, że to, co wypracuję będzie moje. Nigdy nie liczyłem na kolegę. Że się poświęci, odda swoje… Z Kazimierzem Górskim zżyłem się bardzo. Pomagałem mu jako zawodnik, a potem on odwzajemnił mi się… Szczerze powiem, że inny trener na jego miejscu wtedy by mnie nie powołał. I nie otworzył tej pięknej kariery.
2. Rok 2022.
Analogiczna sytuacja wydarzyła się 50 lat później, choć dotyczy innej dziedziny sportu – męskiej siatkówki. Reprezentacja Polski przygotowuje się w Spale do zbliżających się Mistrzostw Świata (sierpień – wrzesień 2022), na których będzie bronić dwa razy z rzędu (2014, 2018) zdobytego tytułu. Dołączył do niej Wilfredo Leon, wracający do sił po kontuzji, licząc na powołanie…
Niestety, trener Grbić zadecydował inaczej, uzasadniając: Jeśli nie trenujesz i nie grasz w siatkówkę przez trzy miesiące, powrót do zespołu, który jest rozpędzony do 100 km/h, jest ekstremalnie trudny. Mógłby zmuszać się do robienia czegoś, co niesie ze sobą ryzyko kontuzji. Szczerze żałuję, że nie może być w składzie. Ostatecznie nie chciałem podejmować absolutnie żadnego ryzyka, które mogłoby się skończyć jego urazem…
Szkoleniowiec zauważył jednak pragnienie zawodnika, jego emocjonalny związek z nową Ojczyzną,
wyprzedzenie planów rehabilitacji. Dodał nadto, że kiedy (Leon) pojawia się na boisku, wszyscy oczekują, że zaserwuje piłkę z prędkością 120 km/h. I gdyby spudłował, wszyscy byliby rozczarowani…
Ot, taka siatkarska dyplomacja – w której okazuje się, trener, wybitny profesjonalista co do siatkówki, tu
błyskiem nie błyska… Ot, nie chciał zaryzykować, jak jego wybitny poprzednik przed 50 laty… Wolał, w tym wypadku, pozostać na asekuracyjnych pozycjach. Według mnie, szkoda. Jestem pewien, że Leon odwdzięczyłby się równie genialnie, jak Gadocha – Górskiemu…
I, być może, mielibyśmy najlepszego przyjmującego świata, nie tylko ze względu na profesjonalizm, ale także na motywację wdzięczności…
Tym bardziej, że najlepszy siatkarz świata w reprezentacji jeszcze niczego nie osiągnął.
Podobnie jak Robert Lewandowski w piłce nożnej…
Ks. Adam Zelga

Zobacz także:

Czesław Lang: do uprawiania kolarstwa potrzeba odrobinę ułańskiej fantazji

Rozpędzeni jak tornado! Wisła Płock bezlitośnie nokautuje kolejnych rywali – czy może powalczyć o puchary?

Fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Wisła Płock pokonała Miedź Legnica 4:1. Jest to czwarte z rzędu zwycięstwo drużyny Pavola Staňo. Zespół z Mazowsza po 4 kolejkach Ekstraklasy pozostaje jedynym niepokonanym zespołem.

Chyba nie było eksperta, który przed startem sezonu widziałby Wisłę Płock na fotelu lidera. Oczywiście dopiero 4 spotkania za nami, więc nie ma sensu chłodzenie szampanów. Nie zmienia to jednak faktu, że płocczanie mogą być bardzo zadowoleni z postawy swojego zespołu. Każde z dotychczasowych zwycięstw zostało osiągnięte w imponującym stylu.

W 4 meczach Wisła zdobyła 14 goli, co daje niebywałą wręcz średnią: 3.5 gola na mecz. Sama straciła zaledwie 2 bramki. 

Trudno powiedzieć, czy jest to tylko chwilowa zwyżka formy, czy długotrwały trend. Z pewnością pozytywnie na jakość gry drużyny Pavola Staňo wpłynęły letnie transfery. Hiszpan Davo sieje spustoszenie w obronie przeciwnika – strzelił już 4 gole, dokładając do tego 2 asysty.

W niewiarygodnej formie jest nominalny obrońca Kristian Vallo. Poprzedni sezon może zaliczyć do udanych, ale jego obecnych osiągnięć nikt się nie spodziewał. Decyzja o przesunięciu go bliżej bramki rywali okazała się strzałem w dziesiątkę – strzela gole i obsługuje podaniami kolegów. Jego braki w defensywie są mniej widoczne, za to Słowak prezentuje ciekawy wachlarz zagrań z przodu.

„Myślę, że szanse na występ Wilfredo Leona na MŚ są coraz większe” – mówi Sara Kalisz, dziennikarka TVP Sport

Istotnym elementem ofensywy Wisły jest także wieloletni ligowiec Rafał Wolski. Po nieudanej przygodzie za granicą udowadnia, że dalej jest wyróżniającym się na tle Ekstraklasy zawodnikiem. Wolski dobrze uzupełnia się z innym byłym piłkarzem Legii Warszawa – Dominikiem Furmanem. Być może teraz będą święcić triumfy w innym klubie z Mazowsza.

Gra płockiego zespołu jest atrakcyjna dla oka. Dlatego niezależnie od tego czy uda im się utrzymać formę czy nie, warto włączyć czasem mecz Wisły Płock. Jest niewiele rzeczy, które bardziej relaksują niż mecz Ekstraklasy w ciepłe, sierpniowe popołudnie.

Co więcej za rozwojem sportowym klubu wreszcie zaczyna nadążać infrastruktura. Stary stadion w Płocku był już mocno wysłużony i nie przystawał do ekstraklasowej rzeczywistości. Nowy obiekt jest już w zaawansowanym stadium budowy i ma być oddany do użytku w tym sezonie. Pomieści on 15 tysięcy kibiców. Otwarcie będzie dużym wydarzeniem dla całego Płocka. Władze klubu podkreślają, że jest to zdecydowany krok na drodze rozwoju klubu.

S.O.