Napastnik z Pól Elizejskich poprzysiągł wierność przywódcy Państwa Islamskiego Abu Bakrowi al-Bagdadiemu

Zamachowiec, który w poniedziałek próbował dokonać ataku na Polach Elizejskich, złożył przed zamachem hołd przywódcy organizacji terrorystycznej Państwo Islamskie (IS) Abu Bakrowi al-Bagdadiemu.

Wynika to z listu-testamentu, jaki Adam Djaziri 31-letni zamachowiec zostawił swojemu szwagrowi.

W korespondencji tej dżihadysta zwierza się z „podwójnej gry”, jaką prowadził, by z myślą o ataku terrorystycznym zgromadzić znaczący arsenał broni pod pretekstem uprawiania strzelectwa sportowego.

Wcześniej we wtorek źródła zbliżone do śledztwa przekazały, że 31-latek miał w domu na przedmieściach Paryża dziewięć sztuk broni, w tym pistolety Sig-Sauer 9 mm i Glock 9mm oraz karabin typu kałasznikow.

Djaziri ze względu na swoją radykalizację figurował od 2015 roku w tzw. kartotece S, w której znajdują się dane islamskich radykałów mieszkających we Francji. Nigdy nie został skazany. Miał pozwolenie na broń, ponieważ uprawiał strzelectwo sportowe.

Włoska agencja Ansa podała, że napastnik, który zginął podczas ataku, to Adam Lotfi Djaziri, urodzony we Francji w 1985 roku; był synem Tunezyjczyka Mohameda Djaziriego, a matka mężczyzny to Edfij Paflantic. Ansa twierdzi, że matka jest Polką.

Według włoskiej agencji mężczyzna był znany tunezyjskim służbom specjalnym, które w 2013 roku ostrzegły przed nim Francuzów. Media tunezyjskie utrzymują, że Djaziri często wracał do Tunezji i kontaktował się z radykalnymi środowiskami islamskimi.

W poniedziałek na Polach Elizejskich w Paryżu kierowany przez Djaziriego samochód osobowy uderzył w radiowóz żandarmerii, a następnie stanął w płomieniach, nie powodując ofiar. Ciężko ranny napastnik zmarł. W samochodzie znaleziono broń, amunicję i butlę z gazem. Dochodzenie prowadzi paryska prokuratura ds. antyterroryzmu.

PAP/MoRo

Jan Szyszko: Po oświadczeniu Donalda Trumpa pozostałe państwa muszą zdecydować o przyszłości porozumień klimatycznych

Porozumienie paryskie może nie przetrwać, jeśli Stany Zjednoczone pozostaną przy postanowieniu wycofania się z niego. Decyzja USA nie będzie jednak miała natychmiastowych konsekwencji dla klimatu.

W czwartek 1 czerwca Prezydent USA Donald Trump ogłosił, że USA wycofa się z paryskiego porozumienia klimatycznego z 2015 roku, co jest spełnieniem jego obietnicy, że będzie przedkładał interesy amerykańskich pracowników i konsumentów nad inne. – Poczynając od dzisiaj USA zaprzestaną implementacji porozumień paryskich – powiedział.

[related id=22508]

Prezydent USA stwierdził też, że amerykańscy pracownicy, których kocha, płacą cenę za postanowienia traktatu. Tą ceną jest między innymi utrata miejsc pracy i ograniczenia produkcji w niektórych sektorach gospodarki. Redukcji emisji gazów cieplarnianych, wynikająca z paryskich ustaleń, byłaby jego zdaniem zbyt kosztowna dla USA.

O konsekwencjach decyzji prezydenta USA  rozmawialiśmy w „Poranku Wnet” z prof. Janem Szyszką, ministrem środowiska. – W tej chwili rozpoczęła się procedura wychodzenia [USA z porozumień klimatycznych podjętych w Paryżu w 2015 roku – ŁAJ] i trzeba tę sytuację dokładanie przeanalizować. Amerykanie to ludzie, którzy zawsze twardo chodzili po ziemi, w związku z tym analizują, czy wyjście z porozumienia paryskiego, które jest częścią globalnego paktu klimatycznego, będzie dla nich korzystne. Jednak proces wychodzenia z ustaleń, o ile naprawdę nastąpi, będzie trwał parę lat – powiedział minister.

Prof. Szyszko uważa, że decyzja Donalda Trumpa nie będzie miała natychmiastowych konsekwencji dla klimatu i z punktu widzenia prezydenta USA jest logiczna. – Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Amerykanie bardzo mocno patrzą na rozwój gospodarczy. Trzeba również pamiętać, że pan prezydent Trump miał swój program wyborczy, dzięki któremu wygrał, i teraz musi zrealizować swoje zobowiązania. Musimy na tę decyzję spojrzeć spokojnie. Ameryka jest odpowiedzialnym państwem z punktu widzenia rozwoju gospodarczego.

Minister jest zdania, że porozumienie z Paryża zawiera dobre mechanizmy walki z problemami degradacji środowiska. – Polityka klimatyczna wytyczona w porozumieniu paryskim, stwarza możliwości rozwiązania wielkich problemów świata, takich jak brak dobrej wody, na co cierpi jedna trzecia ludności, czy brak żywności oraz głód, który jest spowodowany degradacją gleb i procesem pustynnienia. Porozumienie paryskie miało szanse rozwiązać te kwestie.

Porozumienie ma wejść w życie dopiero po 2020 roku. Są więc jeszcze trzy lata na dyskusję. Tyle samo czasu mają Stany Zjednoczone, aby ewentualnie wyjść z porozumienia. Minister nie przesądził jednak, czy na pewno porozumienie przetrwa w sytuacji, gdy USA przestaną go przestrzegać. Zależeć to będzie od decyzji pozostałych państw, od tego, czy dalej będą chciały przestrzegać paktu.

ŁAJ/PAP

Francja: Zlikwidowano kolejne koczowiska imigrantów. Przebywało w nich 1600 osób, m.in. z Erytrei, Afganistanu i Sudanu

Francuska policja zlikwidowała we wtorek rano nielegalne obozowiska na północy Paryża, w których przebywało ok. 1600 migrantów. Kobiety i dzieci stanowiły niewiele ponad dziesięć procent mieszkańców.

Prowizoryczne obozy znajdowały się w północnej części Paryża, w pobliżu stacji metra Porte de la Chapelle. Przebywało w nich w sumie 1 534 dorosłych mężczyzn i 175 kobiet i dzieci. Imigranci zostali przewiezieni do obozów przejściowych.

W operacji wzięło udział 350 policjantów, 100 pracowników socjalnych i działaczy organizacji pozarządowych – poinformował na konferencji prasowej przedstawiciel prefektury paryskiej policji.

[related id=”13751″]

Policja podkreśla, że obozowiska były nielegalne i stanowiły zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa zarówno samych migrantów, jak i okolicznych mieszkańców. Zapewnia przy tym, że każdemu migrantowi będzie zaoferowane zakwaterowanie, pomoc socjalna i medyczna.

Nielegalne obozowiska były zlokalizowane w pobliżu nowego, lecz już przepełnionego obozu dla uchodźców, utworzonego w celu zlikwidowania nielegalnych obozowisk, które pojawiły się w ostatnich latach w Paryżu i okolicach.

Według prefektury paryskiej policji od czerwca 2015 roku przeprowadzono w sumie 33 operacje likwidacji nielegalnych obozowisk.

PAP/JN

Piotr Witt: Nigdy dotąd podatki we Francji nie były równie wysokie, a poziom nauczania równie niski jak obecnie

Najciężej opodatkowane są małe i średnie przedsiębiorstwa, które płacą aż 64,7%. Wielkie banki płacą niewiele, a wielkie grupy finansowe, jak na przykład konglomerat naftowy Total – nic.

Wysiłek utrzymania państwa spoczywa na szarym obywatelu i na małych przedsiębiorcach, którzy nie mogą uciec na Kajmany, a nawet do Luksemburga. 400 mld. euro rocznie państwo ściąga z przedsiębiorstw. Wielkie banki płacą niewiele, 25 proc. obrotów dokonują w rajach podatkowych, zresztą największe z nich, jeszcze przed Brexitem, przeniosły swoje siedziby do Londynu – kontynuował korespondent Radia Wnet w Paryżu.

Obciążenia fiskalne nie przekładają się na wysoką jakość państwowej oświaty. – Według statystyki międzynarodowej, spośród 35 najbogatszych krajów świata Francja pod względem poziomu przedmiotów ścisłych w szkołach znajduje się na 26 miejscu; Polska jest na 13. Coraz więcej uczniów ucieka do szkół prywatnych, czyli katolickich. W ubiegłym roku 10 tys. uczniów uciekło do szkół katolickich, gdzie poziom jest wyższy, a dyscyplina surowsza.

Nasz korespondent opisywał też ataki medialne, jakich ofiarą pada konserwatywny kandydat od urzędu prezydenta V Republiki, François Fillon. – Ostatnio pewien deputowany, bliski Fillona, został oskarżony o gwałt. Ofiara zaprosiła oskarżonego do siebie na kolację, następnie czyniła mu awanse, bardzo daleko posunięte – po czym ją zgwałcił! Było to cztery lata temu, a ofiara właśnie sobie o tym w stosownym czasie przypomniała.

Zagłuszany przez media, François Fillon jeździ po prowincji i głosi swoją prawdę. Wszędzie czekają już na niego bojówki socjalistyczne z kocią muzyką i wrogimi hasłami, feministki obnażają w proteście przeciwko niemu piersi – kontynuował Piotr Witt.

AA

Olga Tokarczuk: Trzeba własną historię napisać od nowa; co robiliśmy jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów

Piotr Witt: Rozwinięcie jej tezy można znaleźć w pracach prof. Jana Grossa i Anny Bikont o Jedwabnem. Olga Tokarczuk, nowy Sienkiewicz, a raczej Orzeszkowa 2017, zapewne niebawem otrzyma nobla.

Nowy Sienkiewicz, czy raczej Orzeszkowa 2017, nazywa się Olga Tokarczuk i biorąc pod uwagę rozgłos, który jej towarzyszy, zapewne niebawem otrzyma nobla – jej ogromne fotografie zdobiły mury zewnętrzne hali, a na wielkim regale można było obejrzeć jej książki w przekładach na kilkadziesiąt języków.

Najbardziej promowanym dziełem Polki są „Księgi Jakubowe”: – Sukces dzieła zaczyna się w Polsce w 2015 roku od literackiej nagrody Nike ufundowanej przez „Gazetę Wyborczą”i Fundację Agory. Jest to opowieść o żydowskim oszuście, Jakubie Franku, który w XVIII w. na Podolu i okolicach zjednał sobie rzesze wyznawców, wmawiając im, że jest oczekiwanym mesjaszem.

Opowieść liczy 900 stron, ale jej wymowa sprowadza się do stwierdzenia samej autorki w wywiadzie telewizyjnym: „trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”. – Rozwinięcie tezy można znaleźć w pracach prof. Jana Grossa i Anny Bikont o Jedwabnem – komentował redaktor, przypominając: – Dwa lata temu było ich pełno w polskim stoisku na targach paryskich.

Innym reprezentantem Polski w Londynie był Zygmunt Miłoszewski: – Młody autor, szczególnie chwalony przez dziennik Le Mond, za to, że pokazuje we wszystkich językach świata katolickie i klerykalne wymysły, z których wyrosły pogromy w Polsce, łącznie z ostatnim, dokonanym już po Holokauście.

Piotr Witt przybliżył również sytuację polityczną we Francji:

François Fillon, popierany przez katolików francuskich, został oskarżony o zatrudnianie własnej żony jako doradcy. Nic z tego nie wynikło. Pani Penelopa Fillon jest Angielką, zna kilka języków, posiada dwa dyplomy uniwersyteckie. Każdy deputowany marzyłby o takim doradcy – skwitował.

Inaczej natomiast ma się nowa afera związana z już byłym ministrem spraw wewnętrznych Francji: – Bruno Le Roux zatrudniał jako doradców swoje dwie córki, 15 i 16 lat – a zarobiły one 55 tysięcy euro. Jest to czwarty minister Françoisa Hollanda, który podał się do dymisji z powodu zarzutów kryminalnych.

Zapraszamy do wysłuchania korespondencji.

WJB

W biurze Międzynarodowego Funduszu Walutowego w Paryżu eksplodowała w czwartek przesyłka. Jedna osoba została ranna

Do wysłania tej przesyłki przyznało się w Internecie ugrupowanie anarchistyczne Konspiracja Komórek Ognia. Jak podało, paczkę wysłano w ramach akcji „Nemezis”, wymierzonej w system władzy.

Szefowa MFW Christine Lagarde potępiła ten „tchórzliwy akt przemocy” i zapowiedziała współpracę z francuskimi władzami w śledztwie i w zapewnieniu bezpieczeństwa personelowi MFW we Francji.

Prezydent Francji François Hollande określił wydarzenie jako zamach i zapowiedział, że władze zrobią wszystko, by ująć osoby odpowiedzialne.

AFP przekazała, że według wstępnych ustaleń eksplozję spowodowała petarda. Z kolei prefektura policji wskazuje, że chodzi najpewniej o ładunek wybuchowy domowej roboty.[related id=”6005″]

Prefektura policji poinformowała o podjęciu interwencji po odkryciu „podejrzanej przesyłki, prawdopodobnie zawierającej materiały wybuchowe”. Asystentka, która ją otworzyła, została poparzona.

By zapobiec ewentualnemu zagrożeniu, z budynku ewakuowano część personelu. Policja wszczęła dochodzenie.

Do wysłania tej przesyłki przyznało się na jednej ze stron internetowych ugrupowanie anarchistyczne Konspiracja Komórek Ognia. Jak podało, paczkę wysłano w ramach akcji „Nemezis” (gr. 'sprawiedliwość’), która wymierzona jest w „system władzy”.

Na razie nie wiadomo, czy przesyłka do paryskiej siedziby MFW ma z tym ugrupowaniem cokolwiek wspólnego.

W środę niemiecka policja poinformowała, że w kancelarii przyjmującej pocztę ministerstwa finansów w Berlinie wykryto przesyłkę z mieszanką wybuchową i odbezpieczonym zapalnikiem. Nikt nie odniósł obrażeń.

PAP/lk