Czarnecki: Na Ukrainie połowa mandatów pochodzi z JOW. Nauczką dla Kukiza niech będzie to, że rządzą w nich oligarchowie

– W JOW-ach na Ukrainie rządzą oligarchowie. Wystawiają oni samych siebie albo swoich ludzi. Zwykle doklejają się później do większości rządzącej, niezależnie od jej poglądów – mówi Ryszard Czarnecki.

 

 

Ryszard Czarnecki, europoseł wywodzący się z Prawa i Sprawiedliwości, dzieli się swoimi wrażeniami z wyborów do Rady Najwyższej – ukraińskiego parlamentu. Odbyły się one w niedzielę, a gość Poranka jako jedyny Polak obserwował je z ramienia Parlamentu Europejskiego. Czarnecki stwierdza, że wyniki głosowania nie są dla niego zaskakujące – pokrywają się one bowiem z prognozami z sondaży. Według nich zwycięska partia – Sługa Narodu – miała uzyskać 45% poparcia. Po podliczeniu głosów z 35% komisji wyborczych cieszy się ona natomiast poparciem rzędu 42%.

„Gdyby to była Polska, to taki wynik procentowy dawałby na pewno większość bezwzględną, ale to jest Ukraina, gdzie – jak wiadomo – połowa mandatów w jednoizbowej Wierchownej Radzie, czyli Radzie Najwyższej, parlamencie ukraińskim pochodzi z okręgłów jednomandatowych, a tam – taka zreszta ciekawostka, warto to wpisać do Stammbucha Pawłowi Kukizowi, zwolennikom ordynacji jednomandatowej – no, w tych okręgach jednomandatowych na Ukrainie rządzą oligarchowie. Albo sami siebie wystawiają, albo wystawiają swoich ludzi. Zwykle później się doklejają do większości rządzącej, obojętnie, czy to będzie teraz Zełenski, czy wcześniej był Poroszenko, czy wcześniej Janukowycz, a wcześniej Juszczenko czy Kuczma”.

Europoseł uważa, że jeśli partii Sługa Narodu nie uda się uzyskać wymaganej większości, zawsze ona koalicję albo z partią „Batkiwszczyzna”, albo z ugrupowaniem „Hołos”. Zwraca przy tym uwagę, że ta ostatnia finansowana jest przez Ihora Kołomojskiego – oligarchę stojącego za sukcesem obecnego prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Bobołowicz: Na Ukrainie obok prezydenta-aktora stanie premier-wokalista? Pierwszy zaprosił partię drugiego do koalicji

– Wczoraj wieczorem, po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych z 35% komisji, Zełenski zaprosił do koalicji partię „Hołos”. Czy jej szef-wokalista zostanie premierem? – pyta Paweł Bobołowicz.

 

 

Paweł Bobołowicz, korespondent Radia WNET na Ukrainie, opowiada o wyborach do Rady Najwyższej – ukraińskiego parlamentu. Przeprowadzono je wczoraj w niedzielę. Było to głosowanie przedterminowe, będące efektem decyzji prezydenta tego kraju Wołodymyra Zełenskiego o rozwiązaniu ciała ustawodawczego. Znane już są pierwsze wyniki z ponad 35% komisji wyborczych:

„Te wyniki już realne pokrywają się z zapowiedziami badania exit poll, ale potwierdzają też to, co wiedzieliśmy na podstawie wcześniejszych sondaży, także wielkiego zaskoczenia nie ma. Wygląda na to, że do ukraińskiego parlamentu wejdzie pięć partii i partią, która jest wielkim zwycięzcą tych wyborów, jest partia Sługa Narodu. To partia prezydenta Zełenskiego – partia, która na pewno będzie realizować politykę właśnie tą, która jest tworzona przez Zełenskiego”.

Partia „Sługa Narodu” może liczyć na 42,19% głosów, zyskując nawet 227 mandatów. Tym samym ugrupowanie to mogłoby rządzić Ukrainą samodzielnie. Zełenski zdaje się jednak nie być zwolennikiem takiego rozwiązania – wczoraj wieczorem potwierdził, że zaprasza do koalicji wyborczej partię „Hołos” założoną przez Swiatosława Wakarczuka – wokalistę zespołu Okean Elzy. Plotkuje się wręcz, że piosenkarz może zostać premierem. Kłóci się to jednak ze słowami głowy państwa, która stwierdziła, że szefem rządu powinien zostać wybitny specjalista i ekonomista.

Drugą pod względem popularności partią okazała się być prorosyjska partia „Dla życia”, powiązana z rządami Wiktora Janukowycza, prezydenta Ukrainy w latach 2010-2014. Uzyskała ona ponad 12% poparcia.

Trzecią siłą w Radzie Najwyższej może być „Europejska solidarność” założona przez poprzednią głowę państwa Petra Poroszenkę. Zagłosowało na nią 8,71% wyborców.

Do parlamentu dostałyby się również wspomniany „Hołos” i „Batkiwszczyzna”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Zubek, Grelok: Górale zawsze szukali swojego Jagiełły. Śmiało można powiedzieć, że dziś jest nim Andrzej Duda

– Górale od dawna potrzebowali lidera, szukali swojego Jagiełły. Dziś jest nim Andrzej Duda, którego wspieraliśmy, wspieramy i wspierać będziemy – mówią Marcin Zubek i Maciej Motor Grelok.

Marcin Zubek, prezes Związku Podhalan w Zakopanem i Maciej Motor Grelok, była głowa tego ugrupowania, opowiadają o organizacjach zakładanych przez polskich górali. Pierwszy z gości Poranka mówi, że przesłanką do ich tworzenia było odwieczne przywiązanie górali do patriotyzmu i wartości. Pierwszym ugrupowaniem założonym przez tę grupę było Towarzystwo Tatrzańskie, które rozpoczęło swoją działalność w 1873 r. W jego ramach wyodrębnił się w 1904 r. Związek Górali. W tym roku natomiast, a dokładnie 4 sierpnia, stulecie istnienia obchodzić będzie Związek Podhalan. Obchody rocznicowe, na które obydwaj goście Poranka serdecznie zapraszają, odbędą się tego dnia w Nowym Targu.

Zubek przybliża historię ostatniej z wymienionych organizacji:

„To źródło właśnie tu wypłynęło, tu, pod Giewontem, pod tym krzyżem, rozlało się na całe Podhale. I właśnie kiedy nastąpiła wolność, kiedy przyszedł 1918 r. górale już myśleli o tym, aby powołać organizację, która służyłaby dobru Góralszczyzny i Polsce. I właśnie tam powstało, zacni nasi ludzie Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Władysław Orkan, Jakub Zachemski, Feliks Gliszcz. Każda ta postać związana jest też i osobno z walką o niepodległość Polski”.

Grelok mówi natomiast o konieczności posiadania przez górali swojego przywódcy.

„Jak dawno potrzebowali górale lidera i obzierając teraz na ten pomnik pogromcy Krzyżaków, szukali takiego Jagiełły. No i tak śmiało można powiedzieć, że takim Jagiełłą dzisiejszym jest prezydent nasz Andrzej Duda, którego my wspieraliśmy, wspieramy i wspierać będziemy”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Filar: Rząd PiS dokonał najważniejszej chyba decyzji w historii Zakopanego – pomógł odkupić miastu Katownię Podhala

– Współpraca Zakopanego z rządem jest bardzo dobra, wręcz wzorowa. Duża zrobiła dla miasta była premier Beata Szydło, dzięki której miasto odkupiło Palace „Katownię Podhala” – mówi Tomasz Filar.

 

 

Tomasz Filar, zastępca burmistrza Zakopanego, opowiada o barierach, które utrudniają pracę w samorządzie. Jedną z nich jest brak przywiązania do regulacji własności w księgach wieczystych, przez który remont drogi czasem graniczy wręcz z cudem. Sytuację pogarsza dodatkowo fakt, że nieruchomości nierzadko są rozdrobnione.

Kolejnym problemem trapiącym miasto jest działalność deweloperów, którzy pod płaszczykiem pensjonatów turystycznych budują i sprzedają lokale mieszkalne i apartamenty. Przed ich zakusami chronione są jednak tereny zielone – Zakopane bowiem w 95% jest pokryte planami miejscowymi.

Gość Poranka opowiada również o współpracy Zakopanego z rządem. Stwierdza, że współpraca z nim jest bardzo dobra, a nawet wzorowa. Ciepłych słów nie szczędzi zwłaszcza byłej premier Beacie Szydło:

„To jest taka najważniejsza chyba historycznie dla Zakopanego [sprawa – przyp.red.], bo gdyby nie pani premier i dotacja celowa z budżetu państwa, nie udałoby się nam odkupić tak szybko budynku Palace . To jest katownia Podhala. W czasie wojny budynek był wykorzystywany przez Gestapo na swoją siedzibę. Wielu górali, wielu ludzi z Podhala, tam niestety była ich ostatnia droga w życiu”.

Samorząd dostaje też duże wsparcie w komunalizacji spółki Polskie Tatry, działającej w branży turystyczno-hotelarskiej. Spółka wcześniej była częściowo własnością gminy i częściowo Skarbu Państwa. Po całkowitym przejęciu przez gminę wyniki spółki znacznie się poprawiły.

Filar opowiada ponadto, dlaczego Zakopane stało się jedyną gminą w Polsce, która nie podpisała ustawy antyprzemocowej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.K.

Jańczyk: Nie ma nic radośniejszego od rozdawania pieniędzy podatnikom. Oni wybierają gospodarujących przepływami

– Nie ma nic radośniejszego od rozdawania pieniędzy podatnikom. Jednak to nie sztuka – sztuką jest równoległe pozyskiwanie pieniędzy do budżetu. To się PiS udaje – mówi Wiesław Jańczyk.

 

 

Wiesław Jańczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości, mówi o przyjęciu wczoraj przez rząd ustawy, na mocy której podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT) obniżony został z 18% do 17%.

„Dzisiaj już wiemy, że rząd przyjął zmianę prawa Ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, że od 1 października wszyscy będziemy beneficjentami niższej stawki PIT z 18% do 17%. To wyczekiwana wiadomość, odważna ze strony rządu, bo koszt takiego przedsięwzięcia w skali roku szacuje się na 9,6 miliarda złotych. Ale cóż to jest w porównaniu z tym, że beneficjentami będzie 25 milionów osób w Polsce?”.

Równolegle Rada Ministrów zaaprobowała regulację dotyczącą podwyższenia co najmniej dwukrotnie kwoty kosztów uzyskania przychodów. Gość Poranka stwierdza, że rząd odważnie dysponuje transfery do kieszeni Polaków. Zaznacza przy tym jednak, że nie sztuką jest rozdawać pieniądze. Jest nią natomiast równoległe pozyskiwanie środków do budżetu. To Prawu i Sprawiedliwości się udaje – poseł wskazuje, że rośnie on o 100 miliardów złotych rocznie, a samorządy stały się beneficjentami dodatkowych wpływów na poziomie 15 miliardów złotych z podatków dochodowych PIT i CIT (podatek od dochodów spółek).

„Nic bardziej radosnego jak to, żeby rozdawać, więc posłowie wszyscy chętnie biorą udział w tym rozdawaniu pieniędzy publicznych podatnikom, no bo to przecież są wyborcy i po to wybierają swoich reprezentantów, żeby właściwie, odpowiedzialnie i rozsądnie gospodarowali majątkiem publicznym i przepływami właśnie budżetowymi”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Florek: Polska bez własnej firmy globalnej nie dorówna najbogatszym krajom. Przeszkadzają jej m.in. regulacje unijne

– Polska nie ma globalnej firmy m.in. przez regulacje UE. Dlatego powinna obsadzić skład unijnej Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji by przełamać monopol zachodnich koncernów – mówi Ryszard Florek.

 

Ryszard Florek, założyciel i prezes firmy Fakro, ze smutkiem zauważa, że Polska ma niewiele firm, które są w stanie konkurować z globalnymi korporacjami. Za winne tego stanu rzeczy uważa m.in. wypracowane przez Unię Europejską regulacje. Zdaniem gościa Poranka bowiem nie uwzględniają one olbrzymiej przewagi, jaką światowym koncernom daje efekt skali, rozumiany jako spadające koszty produkcji przy poszerzaniu rynku zbytu. Nie bez znaczenia pozostają również niejasne przepisy antymonopolowe. Źródła tego problemu przedsiębiorca upatruje w fakcie, że w Komisji Europejskiej zasiadają przedstawiciele wielkich zachodnich przedsiębiorstw, które bronią własnych interesów. W związku z tym Polska powinna zabiegać o obsadzenie unijnej Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji swoimi przedstawicielami, gdzie będzie mogła podjąć działania mające na celu uściślenie wspomnianych regulacji.

Florek jednoznacznie stwierdza, że bez globalnej firmy Polska nie dorówna najbogatszym krajom. Zwraca uwagę, że Polacy pracujący w niemieckich, duńskich czy szwajcarskich korporacjach pracują na dobrobyt obywateli tych krajów.

Prezes firmy Fakro wskazuje na kolejne problemy obniżające konkurencyjność polskich przedsiębiorstw. Pierwszym z nich jest wprowadzona w styczniu bieżącego roku podwyżka cen prądu. Drugim natomiast nałożone na państwa członkowskie Unii Europejskiej opłaty za nadprogramową emisję dwutlenku węgla. Gość Poranka podkreśla, że czasami korzyści skali przewyższają niższe koszty pracy w Polsce.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Czarnecki: Polacy powinni zauważyć, że przeciwko von der Leyen głosowali ci, którzy szczególnie ostro krytykowali Polskę

– Przeciwko Ursuli von der Leyen głosowali komuniści, zieloni, część liberałów i aż siedem delegacji narodowych grupy socjalistów. To oni wcześniej ostro atakowali Polskę – mówi Ryszard Czarnecki.

 

Ryszard Czarnecki, europoseł z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, komentuje wczorajsze głosowanie nad kandydaturą Ursuli von der Leyen na szefa Komisji Europejskiej. Niemiecka polityk została wybrana na to stanowisko przez 383 członków Parlamentu Europejskiego. Wymaganą większością były 374 głosy. Przeciwko nominacji byłej minister obrony Niemiec głosowali komuniści, zieloni, część liberałów i siedem delegacji narodowych Partii Europejskich Socjalistów, w tym reprezentacja niemiecka i francuska.

„Chciałbym, żebyśmy my Polacy to wiedzieli – ludzie, którzy szczególnie ostro atakowali Polskę w ostatnich latach tutaj w Strasburgu przy Brukseli, ci ludzie bardzo konsekwentnie głosowali przeciwko von der Leyen”.

Gość Poranka wyjaśnia również, dlaczego niemiecka polityk tak usilnie zabiegała o głosy frakcji Zielonych. Powodem tego zabiegu jest fakt, że przedstawiciele tego ugrupowania mogą wejść w skład następnej koalicji rządzącej w Niemczech.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Dr Sachajko: PO skarży się na ordynację wyborczą, przez którą musi tworzyć koalicję. Czemu przez 8 lat jej nie zmieniła?

– Wielu przeszkadza sposób przeliczania procentów na mandaty. PO mówi „trzeba się łączyć, bo system d’Hondta”. Ale gdzie była gdy mogła to zmienić? Miała na to osiem lat – mówi dr Jarosław Sachajko.

 

 

Dr Jarosław Sachajko, poseł Kukiz ‘15, wskazuje na problemy polskiego systemu wyborczego. Jednym z nich jest pięcioprocentowy próg wyborczy, który gość Popołudnia określa mianem „zaporowego”. Stwierdza, że blokuje on część formacji, sprawiając, że kilkanaście procent wyborców nie ma swojej reprezentacji w Sejmie.

„Drugi problem, jaki mamy z ordynacją wyborczą, to jest właśnie ten system przeliczania procentów na mandaty. Tu w tej chwili wszyscy rozdzierają szaty nad systemem d’Hondta. Platforma Obywatelska mówi >>Trzeba się łączyć, bo system D’Hondta<<, PSL krzyczy >>Jejku, jaki ten d’Hondt zły<<. Tylko gdzie oni byli, gdy mogli to zmienić? No przecież to chyba PSL z SLD właśnie wprowadziła d’Hondta. Platforma osiem lat mogła to zmienić. Sa dużo lepsze systemu przeliczania głosów, ale nie. Pasował im wtedy i ten zaporowy pięcioprocentowy próg wyborczy i system d’Hondta”.

Poseł mówi także o problemach polskiego rolnictwa. Odsyła w ty miejscu do swojej strony internetowej Sachajko.pl, gdzie znajduje się „obywatelski program rolny z konkretnymi postulatami”. Dr Sachajko upomina się o konopie medyczne. Projekt ustawy, w myśl której polskie instytuty podległe instytucjom rządowym mogłyby uprawiać tę roślinę, jest gotowy. Ministerstwo Zdrowia uważa jednak, że wprowadzenie jej w życie może zwiększyć narkomanię.

Inną przygotowaną przez Kukiz ‘15 ustawą jest projekt ułatwiający odzyskiwanie przez rolników zwierząt, które odebrane  im zostały przez oszustów podających się za przyjaciół zwierząt.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K./A.P.

Czerwiński: Zdecydowana większość Ślązaków chce odejść od węgla. Rezygnując z niego do 2040 r. możemy wyprzedzić Niemcy!

– PO chce, by do 2040 r. węgiel znikł z polskiej energetyki. Niemcy natomiast nie chcą wyjść z węgla do 2050 r. Możemy pokazać, że jesteśmy innowacyjni! – mówi Andrzej Czerwiński.

 

 

Andrzej Czerwiński, poseł Platformy Obywatelskiej, wyjaśnia, skąd wziął się sukces wyborczy Prawa i Sprawiedliwości w powiecie nowosądeckim. Tam bowiem ugrupowanie to zdobyło 8 na 10 mandatów.

„To, co łączy, to jest taka bardzo ważna walka o dzień dzisiejszy, o byt, o rozwój. Tu nie ma ludzi bogatych. Co prawda na Sądecczyźnie są jednostki, które wybiły się ponad wszystko, ponieważ ta nowa zmiana po ‘89 r. umożliwiła wyzwolenie tej energii przedsiębiorczości (…), ale generalnie tutaj każdy po prostu nauczony jest pracy. Mając jeszcze te wartości konserwatywne, rodzinne, takie, które bardzo zbliżały kiedyś ludzi do Kościoła, do księży. Tu jest wpływ właśnie – nie da się ukryć – tych ludzi, którzy sterują Kościołem (…). Tu ludzie w pewnym momencie też wierzą w obietnice, że będzie lepiej, że ktoś rozdaje, że po prostu skoro mam te pieniądze od kogoś, no to po prostu je biorę”.

Gość Poranka tłumaczy także niejasności związane z programem Platformy Obywatelskiej na jesienne wybory parlamentarne. Cele partii przedstawione zostały na jej Forum Programowym, które odbyło się w dniach 12-13 lipca w Pałacu Kultury i Nauki. Czerwiński dementuje w tym miejscu informacje, jakoby PO obiecała wprowadzenie związków partnerskich. W tej sferze zależy jej jedynie na dwóch rzeczach – umożliwieniu dziedziczenia i pozyskania informacji o stanie zdrowia przez jednego z partnerów.

Poseł Platformy Obywatelskiej odnosi się również do planów swojego ugrupowania, które do 2040 r. zamierza wycofać węgiel z polskiej energetyki.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Dr Kuźmiuk: Ursuli von der Leyen zależy na byciu szefem KE tak bardzo, że różnym frakcjom składa sprzeczne obietnice

– Ursula von der Leyen obiecała EKR m.in. redukcję CO2 do możliwości ekonomicznych kraju. Zielonym powiedziała z kolei o bardzo dużym ograniczeniu. To sprzeczne obietnice – mówi dr Zbigniew Kuźmiuk.

 

 

Dr Zbigniew Kuźmiuk, eurodeputowany, komentuje poniedziałkowe głosowanie nad kandydaturą byłej premier Beaty Szydło na szefową komisji zatrudnienia Parlamentu Europejskiego. Polityk ubiegała się o nominację po raz drugi i pomimo faktu, że była jedyną kandydatką na to stanowisko, nie została ona wybrana.

„Myślę, że w przypadku pani premier Szydło działa ten mechanizm (…) odrzucenia związany z jej występem w Parlamencie Europejskim wtedy [chodzi o przemówienie z 19 stycznia 2016 r. – przyp.red.], kiedy broniła bardzo wyraźnie Polski, wypominając na sali parlamentarnej łamanie demokracji w Parlamencie Europejskim. To było jakiś czas temu, w starym składzie parlamentu, ale wtedy to wystąpienie odbiło się bardzo głośnym echem. Prawa strona parlamentu była z tego wystąpienia bardzo zadowolona, natomiast lewa strona wręcz dostawała – można powiedzieć – drgawek. Duża część tych parlamentarzystów kontynuuje swoją przygodę z Parlamentem Europejskim w tej kadencji i myślę, że ci ludzie nakręcili taką atmosferę przeciwko pani poseł Szydło”.

Gość Poranka odnosi się także do głosowania nad kandydaturą Ursuli von der Leyen, byłej minister obrony Niemiec, na szefową Komisji Europejskiej. Odbędzie się ono dzisiaj, a o przekonanie swoich potencjalnych wyborców niemiecka polityk zabiega od zeszłego tygodnia. Dr Kuźmiuk zauważa, że zależy jej na tym tak bardzo, że poszczególnym frakcjom Parlamentu Europejskiego składa sprzeczne obietnice. Jednym z przykładów takiego zabiegu jest jej przyrzeczenie złożone Europejskim Konserwatystom i Reformatorom, w myśl którego redukcja CO2 ma być uzależniona od możliwości ekonomicznych poszczególnych krajów. W liście do Zielonych jednak von der Lyen napisała, że chce bardzo dużej redukcji dwutlenku węgla.

„W oczywisty sposób z żadną frakcją nie zawierała porozumienia na piśmie,więc to są tylko słowa. Ja jednak zakładam, że to wieloletnie doświadczenie jej jako ministra kolejnych rządów niemieckich, a w szczególności to długie ministrowanie w resorcie obrony Niemiec jednak na tyle ją ukształtowało, że te zasadnicze rzeczy związane z przyszłością Unii Europejskiej nie będą podlegały później negocjacjom”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.