Atak chemiczny w Syrii – nowy bilans osób śmiertelnych. Wśród 72 ofiar znalazło się aż 20 dzieci

Liczba ofiar ataku chemicznego na syryjskie miasto w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib stale rośnie – wynika z najnowszego bilansu Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, w ataku chemicznym zginęły 72  osoby, w tym kilkanaścioro dzieci. Obserwatorium podało, że ataku na miejscowość Chan Szajchun w kontrolowanej przez syryjskich rebeliantów prowincji (muhafazie) Idlib najprawdopodobniej dokonały syryjskie lub rosyjskie samoloty.

Minister spraw zagranicznych Francji Jean-Marc Ayrault wydał oświadczenie, w którym potępił ten atak jako „odrażający akt”.

W obliczu tak poważnych działań, które zagrażają bezpieczeństwu narodowemu, zwracam się do wszystkich, by nie uchylali się od odpowiedzialności. Mając to na uwadze, wnoszę o pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ – napisał szef francuskiej dyplomacji.

Syryjska armia zaprzeczyła, jakoby stosowała broń chemiczną. Ministerstwo obrony Rosji oświadczyło, że rosyjskie samoloty nie dokonywały nalotów w pobliżu Chan Szajchun.

Syryjska opozycja oskarżyła o atak reżim prezydenta Baszara al-Asada i również zaapelowała do Rady Bezpieczeństwa ONZ o zwołanie pilnego posiedzenia i wszczęcie dochodzenia w tej sprawie.

O ataku w prowincji Idlib rozmawiali we wtorek prezydenci Rosji i Turcji, Władimir Putin i Recep Tayyip Erdogan – informuje Reuters z Ankary, powołując się na źródła z otoczenia tureckiego przywódcy.

Według tych źródeł, Erdogan podkreślił, że „takie nieludzkie ataki są nie do przyjęcia”. Obaj prezydenci podkreślili znaczenie utrzymania rozejmu w Syrii.

Źródło w syryjskiej armii oświadczyło we wtorek, że wojsko „nie stosuje ani nie stosowało” broni chemicznej w przeszłości. Rząd w Damaszku wielokrotnie zaprzeczał, by podległe mu oddziały używały tego rodzaju broni.

W styczniu agencja Reutera informowała, że ONZ i Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) po raz pierwszy uznały, iż odpowiedzialność za użycie broni chemicznej w Syrii ponosi prezydent tego kraju Asad i jego brat. Z raportu wynikało, że za serię ataków z użyciem gazów bojowych, do których doszło w latach 2014-2015, odpowiada Asad, jego młodszy brat Maher el-Asad, który dowodzi elitarną 4. Dywizją Pancerną, a także minister obrony, szef wywiadu wojskowego oraz spora grupa wysokiej rangi oficerów, w tym czterech dowódców sił powietrznych.

Przedstawiciel rządu Asada powiedział wówczas Reuterowi, że oskarżenia ekspertów są bezpodstawne.

PAP/jn

Izraelski MSZ ogłosił, że w proteście przeciw „antyizraelskim rezolucjom” ONZ zmniejszy przeznaczone dla niej fundusze

W ostatnich tygodniach w ONZ przyjęto rezolucje, w których Izrael został skrytykowany za budowanie osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Jerozolimie Wschodniej i za okupację Wzgórz Golan.

MSZ Izraela poinformowało w czwartek, że po raz kolejny redukuje środki przekazywane ONZ w proteście przeciwko przyjętym w ostatnim czasie rezolucjom tej organizacji, krytykującym państwo żydowskie za budowanie osiedli na terytoriach palestyńskich.

Jak przekazał rzecznik resortu dyplomacji, w tym roku Izrael zapłaci o 2 mln dolarów mniej z tytułu opłat członkowskich. Jako powód tej decyzji podał „antyizraelskie głosowania”. – Pieniądze te zostaną przekazane na projekty rozwojowe w krajach, które wspierają Izrael na szczeblu międzynarodowych organizacji – dodał.

[related id=”1877″]

W ostatnich tygodniach w ONZ przyjęto pięć rezolucji, w których Izrael został skrytykowany za budowanie osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Jerozolimie Wschodniej, a także za okupację Wzgórz Golan trwającą od wojny sześciodniowej z 1967 roku.

Dotychczas Izrael przekazywał ONZ rocznie ok. 11,6 mln dolarów w opłatach obowiązujących państwo członkowskie tej organizacji. Już w styczniu br. władze postanowiły zmniejszyć tę kwotę o ok. 6 mln dolarów, w proteście przeciw rezolucji nr 2334, w której ONZ wezwała Izrael do całkowitego wstrzymania działalności osadniczej na okupowanych terytoriach palestyńskich.

Jak zauważa agencja dpa, opłaty członkowskie to tylko część ogólnej sumy, jaką Izrael co roku przekazuje ONZ. Według izraelskiego radia suma ta wcześniej wynosiła ok. 40 mln dolarów.

PAP/lk

Eskalacja napięć na Półwyspie Koreańskim jeszcze bardziej ograniczyła możliwości dialogu z reżimem północnokoreańskim

Korea Północna zbojkotowała w poniedziałek posiedzenie Rady Praw Człowieka ONZ w Genewie, poświęcone przeglądowi sytuacji w tym kraju. Pjongjang twierdzi, że posiedzenie Rady było motywowane polityką.

Posiedzenie otworzył inspektor ONZ ds. praw człowieka w Korei Północnej, Tomas Ojea Quintana. Podkreślił m.in., że eskalacja napięć na Półwyspie Koreańskim jeszcze bardziej ograniczyła możliwości dialogu z odizolowanym reżimem północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una.

Według Quintany istnieją obawy, że w czterech obozach dla więźniów politycznych w Korei Północnej przetrzymywanych jest od 80 do 120 tysięcy ludzi.

Delegacji Korei Północnej nie było na sali obrad. Zastępca ambasadora tego kraju przy ONZ, Czoe Mjong Nam, powiedział agencji Reutera, że strona północnokoreańska nie uczestniczy w tym posiedzeniu, ponieważ jest ono „umotywowane politycznie.”

6 marca Korea Północna wystrzeliła cztery pociski balistyczne, które po przebyciu około 1000 km spadły do morza w wyłącznej strefie ekonomicznej Japonii, ok. 300 km od wybrzeża prefektury Akita. Dzień później USA rozpoczęły przerzucanie do Korei Południowej pierwszych elementów systemu obrony przeciwrakietowej THAAD, przeznaczonego do niszczenia głowic pocisków balistycznych w ostatniej fazie lotu. Według Seulu i Waszyngtonu, system ten jest konieczny do obrony przed pociskami balistycznymi Korei Północnej. Waszyngton podkreśla, że rozmieszczanie systemu antyrakietowego to efekt prowokacji ze strony Pjongjangu.

PAP/jn

Jedna z walczących stron posłużyła się pod Mosulem bronią chemiczną. Ucierpiało dwanaście osób, w tym kobiety i dzieci

Dwanaście osób wymaga leczenia po narażeniu na działanie toksycznej substancji w czasie walk w Mosulu – podały dziś rano źródła ONZ. Nie wiadomo, która z walczących stron użyła broni chemicznej.

Światowa Organizacja Zdrowia ONZ poinformowała, że od 1 marca 12 pacjentów otrzymało pomoc w szpitalu w Irbilu w irackim Kurdystanie. Miały takie objawy, jak pęcherze na skórze, zaczerwienienie oczu, podrażnienie, wymioty i kaszel.

Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża poinformował w piątek, że w ciągu ostatnich dwóch dni do szpitala w Irbilu trafiło pięcioro dzieci i dwie kobiety. Nie podano, która ze stron konfliktu posłużyła się bronią chemiczną.

Irackie siły przejęły w styczniu z rąk IS wschodnią część Mosulu po około 100 dniach zaciętych walk, 19 lutego rozpoczęły kontrofensywę na część zachodnią miasta. Działania te prowadzone są od 17 października ub. r. w ramach zakrojonej na szeroką skalę operacji wyzwalania Mosulu z rąk IS. Mosul, położony na północy Iraku, został zdobyty w 2014 r. i stał się bastionem tej ekstremistycznej sunnickiej organizacji zbrojnej.

Organizacje humanitarne szacują, że obecnie w zachodniej części Mosulu przebywa około 750 tys. ludzi. Według agencji AFP od początku kontrofensywy na zachodni Mosul uciekło stamtąd już ponad 28 tys. Irakijczyków.

PAP/jn

Syria: w Genewie kolejna tura negocjacji, na Bliskim Wschodzie nadal wojna – ONZ dąży do powołania przejściowego rządu

Mimo kolejnych rund negocjacji pod egidą Narodów Zjednoczonych, nie widać końca krwawych walk w Syrii i w Iraku. W podzielonym między siły rządowe i terrorystów Mosulu trwa dramat ludności cywilnej.

23 lutego w Genewie rozpoczęła się czwarta runda rozmów pokojowych prowadzonych pod egidą ONZ w sprawie uregulowania trwającego od niemal sześciu lat konfliktu zbrojnego w Syrii.

Specjalny wysłannik ONZ ds. Syrii Staffan de Mistura w pierwszej kolejności spotkał się z delegacją syryjskiego rządu, na czele której stoi negocjator Baszar Dżafari. Następnie spotkał się z Nasrem Haririm, wysokim rangą przedstawicielem Syryjskiej Koalicji Narodowej, głównej formacji opozycji na uchodźstwie.

Celem czwartej rundy negocjacji jest zapoczątkowanie procesu dochodzenia do politycznego zakończenia trwającej od sześciu lat wojny między wspieranymi przez Rosję siłami reżimu prezydenta Baszara el-Asada a oddziałami zbrojnej opozycji, popieranymi m.in. przez Turcję.

De Mistura powiedział w przededniu rozmów, że nie spodziewa się natychmiastowego przełomu, lecz liczy na ich skuteczność. Przed tygodniem oenzetowski wysłannik zapowiadał, że plan rozmów w Genewie będzie zgodny z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ z grudnia 2015 roku, która opiera się na trzech głównych punktach: powołaniu przejściowych władz Syrii, pracy nad nową konstytucją i zmierzaniu do przeprowadzenia wyborów pod auspicjami ONZ.

De Mistura powiedział też, że spodziewa się dalszych rozmów w stolicy Kazachstanu Astanie w celu uzgadniania zawieszenia broni i kwestii humanitarnych.

Rozmowy w Astanie miały umocnić rozejm wprowadzony pod auspicjami Rosji, Turcji i Iranu. Dotychczas odbyły się dwie rundy tych rozmów.

Działania wojenne toczą się również w Iraku. W zeszłym miesiącu wschodni Mosul został w całości opanowany przez irackie siły rządowe, które wyparły stamtąd dżihadystów Państwa Islamskiego (IS).

Koordynatorka działań humanitarnych ONZ w Iraku Lise Grande poinformowała 22 lutego, że w związku z obawami o bezpieczeństwo podjęto decyzję o zawieszeniu działań pomocowych we wschodnim Mosulu. W  piątek we wschodniej części Mosulu doszło do samobójczego zamachu bombowego, w którym zginęło 14 osób, a 39 odniosło rany. To drugi tego typu akt terroru w ciągu trwającej już cztery miesiące bitwy o miasto.

– W związku z doniesieniami o niebezpieczeństwie ONZ postanowiło nie wysyłać swojej misji do wschodniego Mosulu do czasu ponownej oceny warunków bezpieczeństwa – powiedziała Grande. – Spodziewamy się, że zaangażujemy się w tę działalność najszybciej jak się da, miejmy nadzieję, że może w ciągu doby – dodała.

Jak wyjaśnia agencja Reutera, zamach podkopał poczucie bezpieczeństwa w dzielnicach opanowanych przez siły rządowe. Dżihadyści z IS prowadzą też z zachodnich obszarów Mosulu regularny ostrzał moździerzowy, a pociski spadają na budynki mieszkalne. Korzystają także z dronów do zrzucania granatów.

Mieszkańcy wschodniego Mosulu pozostają od miesięcy bez prądu i są zmuszeni kopać studnie, aby dostać się do wody. Według szacunków ONZ, w zachodniej części miasta, wciąż kontrolowanej przez dżihadystów, żyje ok. 750 tys. ludzi.

Od początku ofensywy na Mosul domy musiało opuścić ponad 160 tys. cywilów – wynika z danych ONZ. Liczbę śmiertelnych ofiar działań zbrojnych szacuje się na kilka tysięcy.

Ofensywa mająca na celu odbicie z rąk IS Mosulu – ostatniego bastionu dżihadystów w Iraku – rozpoczęła się 17 października 2016 roku. To największa operacja zbrojna w Iraku od opuszczenia w 2011 roku kraju przez wojska amerykańskie.

W sobotę 25 lutego  w Hims miał miejsce następny atak terrorystyczny na reżimowe siły bezpieczeństwa. Staffan de Mistura uznał, że ten straszliwy atak, w którym w zginęły co najmniej 42 osoby, to próba zniweczenia rozmów pokojowych.

„Leży w interesie wszystkich stron, które sprzeciwiają się terroryzmowi i są oddane procesowi pokojowemu w Syrii, by nie pozwolić, żeby takie próby się powiodły” – podkreślono w oświadczeniu wydanym przez biuro de Mistury.

Natomiast delegacja opozycji syryjskiej na rozmowy pokojowe w Genewie, potępiając atak na reżimowe siły bezpieczeństwa w Hims, zarzuciła rządowi, że wykorzystuje to wydarzenie do blokowania negocjacji.

– Potępiamy wszelkie akty terroru dokonywane przez wszelkie grupy terrorystyczne – podkreślił główny negocjator strony opozycyjnej Nasr al-Hariri, ale zarzucił stronie rządowej, że „po prostu chce pozostać u władzy” i że „reżim próbuje blokować negocjacje”.

Reuters odnotował, że pułkownik Fateh Hasun z delegacji opozycji zasugerował, iż za atakami w Hims mogły stać siły rządowe.

Jednak do serii zamachów na siedziby sił bezpieczeństwa w Hims, na zachodzie Syrii, przyznali się dżihadyści z organizacji Dżabhat Fatah al-Szam (dawny Front al-Nusra).

Poprzednie rozmowy na temat konfliktu syryjskiego odbyły się pod auspicjami ONZ w Genewie w kwietniu 2016 roku. Jednak ze względu na intensyfikację walk podjęto decyzję o ich zawieszeniu. Obecnie w Syrii obowiązuje od 30 grudnia kruchy rozejm, którego gwarantami są Rosja, Turcja i Iran.

Jak tłumaczy agencja AP, w przeciwieństwie do poprzednich rund negocjacyjnych, w ostatnich wzięły udział tylko dwie syryjskie delegacje: rządowa i rebeliantów. Poprzednio przeciwnicy reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada byli reprezentowani przez liczne grupy.


Wojna domowa w Syrii rozpoczęła się w marcu 2011 roku, gdy pokojowe demonstracje antyrządowe przekształciły się w krwawe starcia z wojskiem i policją. W wyniku trwającego już blisko sześć lat konfliktu zbrojnego śmierć poniosło ponad 310 tys. ludzi; 11 mln Syryjczyków, czyli połowa ludności, zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów.

Podczas styczniowych rozmów w 2017 r. w stolicy Kazachstanu Iran, Rosja i Turcja uzgodniły m.in. trójstronny mechanizm monitorowania i egzekwowania zawieszenia broni w Syrii, który ma powstrzymać strony konfliktu przed prowokacjami; pozwala on tym trzem państwom natychmiast reagować na wszelkie przypadki naruszenia rozejmu.

Rezolucja nr 2254 RB ONZ zobowiązała specjalnego wysłannika ONZ do Syrii „do zaproszenia przedstawicieli syryjskiego rządu i opozycji do podjęcia w trybie pilnym formalnych negocjacji w sprawie procesu zmian politycznych”. Jako cel negocjacji dokument wyznacza m.in. powołanie władz przejściowych oraz przeprowadzenie w Syrii wyborów do połowy 2017 roku.

PAP/lk

Kim Dzong Un prowokuje Trumpa do działania. Udana próba rakietowa Korei Północnej wzbudza zaniepokojenie Pentagonu

W niedziele rano czasu lokalnego Korea Północna z sukcesem przeprowadziła próbę rakietową. To posunięcie spotkało się z krytyczną oceną ze strony sojuszników Japonii- Rady ONZ oraz Pentagonu.

Pocisk balistyczny średniego zasięgu wystrzelono w kierunku Morza Japońskiego z bazy lotniczej Bangjon znajdującej się na przedmieściach Pjongjang w zachodniej części kraju. Ameryka cały czas śledziła , który, osiągając wysokość ok. 550 km, pokonał odległość ok. 500 km a następnie spadł do Morza Japońskiego.

Zdaniem Pentagonu była to najprawdopodobniej lądowa wersja rakiety balistycznej wystrzeliwanej z łodzi podwodnych, która poza Koreą Północną ma nazwę KN-11. Jest to pocisk balistyczny średniego zasięgu. Testowana przez komunistyczny reżim rakieta miała napęd na paliwo stałe. Jak poinformował we wtorek wywiad Korei Płd. zasięg pocisku przekraczał 2 tys. km, jak podaje portal Onet.pl.

W przypadku nie zaprzestania dalszych prób rakietowych przez Pjongjang istnieje możliwość zastosowania kroków odwetowych. Stany Zjednoczone nie wykluczają podjęcia dodatkowych działań mających na celu umocnienie obronności Korei Południowej rozmieszczenia broni strategicznej w Korei Północnej podczas dorocznych wspólnych ćwiczeń odbywających się w marcu- oświadczono w komunikacie wydanym po poniedziałkowej konferencji.

Rząd Japonii przedstawił komunikat z którego wynika, że pocisk nie naruszył japońskich wód terytorialnych. Minister obrony Japonii Tomomi Inada powiedziała, że premier Shinzo Abe zlecił „zbieranie wszelkich dostępnych informacji” i zarządził gotowość „na każdą nieprzewidzianą sytuację”.

Południowokoreańskie media oceniają, że była to odpowiedź Pjongjanu na twardy dialog z nową administracją USA dotyczącą kwestii sytuacji na Półwyspie Koreańskim.
Associated Press dodaje, że próba wystrzelenia pocisku odbyła się podczas trwania wizyty premiera Japonii Shinzo Abe.

Pentagon ocenił próbę rakietową jako zagrożenie dla USA. Ponad to dodał, że USA są zdeterminowane, by chronić przed działaniami Korei Płn. siebie oraz sojuszników takich jak Japonia czy Korea Płd.

 

Jesteśmy zdolni do obrony przed północnokoreańskim atakiem pociskami balistycznymi i podejmiemy wszelkie niezbędne kroki, aby zapobiegać i likwidować zagrożenia dla naszych i sojuszniczych terytoriów i obywateli – zaznaczył rzecznik Pentagonu.

Na konferencji prasowej odbywającej się w posiadłości prezydenta USA na Florydzie głos w sprawie zabrał również Premier Japonii Shinzo Abe. Bardzo mocno skrytykował ostatnią próbę rakietową Korei Płn., zapewniając jednocześnie o pełnym poparciu Donalda Trumpa w tej kwestii oraz o zacieśnianiu współpracy i sojuszu Japonii z Ameryką.

Prezydent Trump i ja jesteśmy całkowicie zgodni, że będziemy dalej zacieśniać współpracę między naszymi państwami. Będziemy też dalej wzmacniać nasz sojusz – powiedział premier Abe.
Według relacji Agencja Associated Press stanowisko Trumpa w tej sprawie nie jest aż tak jednoznaczne, zdaniem ekspertów komentarz dotyczący próby rakietowej można określić raczej jako powściągliwy i niejednoznacznie potępiający test rakietowy Korei Płn.

Chcę aby wszyscy zrozumieli i wiedzieli, że Stany Zjednoczone Ameryki na 100 procent wspierają Japonię, ich wielkiego sojusznika – Powiedział Prezydent USA –Więzy między naszymi dwoma krajami i przyjaźń między naszymi dwoma narodami są bardzo bardzo głębokie – oświadczył prezydent USA, dodając jednocześnie, że – Sojusz między Stanami Zjednoczonymi a Japonią jest kamieniem węgielnym pokoju i stabilności w regionie Pacyfiku.

Wczoraj podczas telekonferencji z udziałem kierownictwa resortów obrony USA, Japonii oraz Korei Płd. próba rakietowa została jednogłośnie potępiona. W komunikacie wydanym po spotkaniu napisano, że takie działania są „pogwałceniem” wielu rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Następnie w przypadku dalszej agresywnej polityki wojskowej Korei Północnej wyraziła gotowość do podjęcia radykalniejszych kroków.