Nord Stream 2 może być zmieniona po decyzji Danii o zablokowaniu gazociągu w jej wodach terytorialnych

W razie decyzji Danii o zablokowaniu budowy Nord Stream 2 w jej wodach terytorialnych trasa gazociągu może być zmieniona – podały  rosyjskie „Wiedomosti”, powołując się na władze sp.  Nord Stream 2AG

Rosyjskie „Wiedomosti” (dziennik o tematyce gospodarczej), powoływały się na Jensa Muellera z władz spółki Nord Stream 2 AG.

Jak relacjonuje gazeta, Mueller ocenił, że w razie nieprzejednanego stanowiska władz Danii w sprawie budowy Nord Stream 2 trasa gazociągu zostanie poprowadzona przez wyłączną strefę ekonomiczną Danii. „Konwencją ONZ o prawie morza przewiduje prawo instalowania rurociągów” – powiedział Mueller, jeden z dyrektorów konsorcjum Nord Stream 2 AG.

„Wiedomosti” przytaczają opinię prawnika Armiena Woskaniana, który tłumaczy, iż Dania może w swej wyłącznej strefie ekonomicznej zabronić „wznoszenia budowli”, „ale paradoks polega na tym, że z punktu widzenia prawa morza gazociąg nie jest budowlą”. „Z tego powodu, jeśli trasa NordStream 2 zostanie zmieniona, to przeszkodzenie w jego ułożeniu będzie dla Danii stanowiło problem” – ocenił prawnik.

Ekspert z agencji RusEnergy Michaił Krutichin powiedział „Wiedomostiom”, że ułożenie alternatywnej trasy raczej nie odbije się w sposób znaczący na kosztach budowy Nord Stream 2. Może jednak sprawić, że termin budowy znacznie się wydłuży.

[related id=27849]”Nawet jeśli zmiany dotyczyć będą tylko duńskiego odcinka, to jest to nowa praca” – wskazał Krutichin, którego zdaniem wszystkie potrzebne w razie zmiany trasy działania mogą zająć co najmniej rok.

Inny rosyjski ekspert rynku energetycznego Aleksiej Griwacz uważa, że spółka Nord Stream 2 AG najprawdopodobniej opracowała wcześniej alternatywne warianty trasy rurociągu. „To jest profesjonalna ekipa, która budowała pierwszy Nord Stream. Już wówczas rozpatrywane były różne warianty tras” – powiedział Griwacz.

Ocenił on, że trasa przebiegająca przez wody terytorialne Danii została uznana za optymalną, a jej zmiana zapewne „doprowadzi do podrożenia projektu”, niemniej „jest jeszcze szansa na zmieszczenie się w deklarowanym terminie”. Ekspert ten jest przekonany, że Dania nie zdoła w rezultacie swej decyzji przeszkodzić w budowie Nord Stream 2.

„Wiedomosti” przypominają, że w kwietniu Dania zapowiadała możliwość zmian w prawie, dających ministerstwu spraw zagranicznych prawo zabronienia budowy Nord Stream 2 w wodach terytorialnych Danii ze względu na „interesy polityki zagranicznej i kwestie bezpieczeństwa narodowego”. Szef MSZ Danii Anders Samuelsen wyrażał nadzieję, że nowe prawo zostanie przyjęte na początku przyszłego roku.

Przedstawiciel MSZ Rosji powiedział „Wiedomostiom”, że na razie strona rosyjska nie prowadziła w tej sprawie żadnych konsultacji z Danią.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 r.; w tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi. Akcjonariuszami Nord Stream 2 są: rosyjski Gazprom, austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

PAP/MoRo

„Niezawisimaja Gazieta”: sankcje USA groźne dla biznesu krajów unijnych i rosyjskich projektów

Sankcje USA wobec Rosji i Iranu stwarzają realną groźbę dla biznesu europejskiego – pisze „NG”. Eksperci oceniają, że dla większości rosyjskich projektów energetycznych efekt będzie nieprzewidywalny.

[related id=”32018″]”NG” przywołuje ocenę brukselskiego portalu EurActiv, zdaniem którego przyjmowana w Kongresie USA ustawa o sankcjach może docelowo dotyczyć ośmiu rosyjskich projektów, w które zaangażowane są firmy europejskie.

Szef Amerykańskiej Izby Handlowej w Rosji Aleksiej Rodzianko powiedział dziennikowi, iż projekt ustawy może „postawić Europę przed wyborem – albo przestrzegać prawa amerykańskiego, albo włączać swoje interesy i wizje we własny pakiet sankcji”. Rodzianko ocenił przy tym, że istnieje obawa, iż uchwalane w USA sankcje zmuszą amerykańskie firmy energetyczne do odejścia z rynku rosyjskiego.

„Trudno jest dziś wnioskować, czy [sankcje – PAP] zdołają całkowicie sparaliżować budowę Nord Stream 2 czy prowadzoną wspólnie z europejskimi firmami eksploatację złóż gazu Szach Deniz czy Zohr” – powiedział „NG” analityk Kiriłł Jakowienko z firmy Alor Broker. Gazeta zauważa, że „skutki gospodarcze, jakie pociągnie za sobą wprowadzenie nowego pakietu sankcji, mogą być nieprzewidywalne dla większości funkcjonujących i zaplanowanych rosyjskich projektów w sferze energetyki”.

Inny ekspert, Emil Martirosjan z Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy prezydencie Rosji, ocenia, że wszelkie sankcje odbiją się na przebiegu projektów inwestycyjnych z udziałem partnerów europejskich, głównie na terminie ich realizacji. „Rosja jest w dużym stopniu zintegrowana z projektami ekonomicznymi Europy i USA”, w przypadku sfery energetycznej ograniczenia odczują „wszystkie strony wspólnych przedsięwzięć” – ocenia rozmówca gazety.

EurActiv podał we wtorek, że Komisja Europejska opracowała listę unijno-rosyjskich projektów energetycznych, które mogą zostać dotknięte sankcjami USA. KE ze swej strony nie skomentowała tej listy. Chodzi o projekt budowy zakładów gazu skroplonego (LNG) w rejonie portu Ust-Ługa, położonego 110 km na zachód od Petersburga, o uruchomiony w 2002 roku gazociąg Błękitny Potok (Blue Stream) z Rosji do Turcji oraz oba gazociągi Nord Stream po dnie Bałtyku. Wymieniony został także projekt rozbudowy Sachalin-2, zakładu produkcji LNG, którego nowa linia miała być uruchomiona w przyszłej dekadzie. EurActiv wskazał również rurociąg naftowy CPC (Kaspijskie Konsorcjum Rurociągowe), Gazociąg Południowokaukaski (Baku-Tbilisi-Erzurum), pola Zohr w Egipcie i import gazu do UE z azerskiego złoża Szach Deniz.

PAP/MoRo

Czytaj również:

Ekspert ds. energetycznych brukselskiego think tanku: sankcje USA mogą uderzyć w Nord Stream 2 i rosyjskie gazociągi

Szef OMV w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: Nord Stream 2 nieodzowny, Ameryka nie ma prawa weta

Ilja Zasławski dla BiznesAlert: Sankcje wobec Rosji powinny blokować finansowanie projektów Gazpromu, w tym Nord Stream2

Rosja za pomocą Nord Stream2 chce wpływać na Niemców i nastawiać ich przeciwko UE – to zdaniem Ilji Zasławskiego, rosyjskiego dysydenta i analityka Atlantic Council, cele powstania gazociągu.

Zasławski w rozmowie opublikowanej przez BiznesAlert twierdzi, że Nord Stream2 to dobra inwestycja, „jeśli wziąć pod uwagę korupcyjne korzyści od Gazpromu kosztem rosyjskiego budżetu i podatników”. Jego zdaniem Gazprom płaci istotne sumy za pożyczki i bierze na siebie całe ryzyko projektu.

– Politycznym celem Kremla jest wpływ na niemieckie firmy energetyczne i poprzez nie nastawianie Niemiec przeciwko Unii Europejskiej – mówił Zasławski w rozmowie z BiznesAlert. Jego zdaniem Nord Stream2 ma „pomóc ludziom Putina w Rosji, ominąć Ukrainę, wciągnąć do współpracy firmy niemieckie”.

Projekt ten, zdaniem analityka, to”zamrożone aktywo”, które nie daje korzyści budżetowi Rosji w długim terminie, tylko nową, nadprogramową magistralę, a źródło i cel dostaw gazu pozostaje taki sam. Uważa on, że w interesie rosyjskiego budżetu jest działanie w zgodzie z regulacjami unijnymi i zwiększanie udziałów rynkowych za pomocą środków komercyjnych i przejrzystych, a „nie poprzez szantaż i korupcję”.

Rosyjski dysydent uważa, że sankcje wobec Rosji są powierzchowne i tak naprawdę powinno dotyczyć nie „pięciu, ale stu lub dwustu oligarchów związanych z prezydentem Rosji” i „blokować finansowanie projektów Gazpromu”.

Biznes Alert/MoRo

Ekolodzy: Nord Stream 2 jest sprzeczny z europejską polityką środowiskową i długofalowymi celami polityki klimatycznej

Rurociąg Nord Stream 2 w ogóle nie powinien powstać – taką opinię złożyły w ramach prowadzonych w Finlandii konsultacji społecznych organizacje społeczne Greenpeace i ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Organizacje społeczne Greenpeace i ClientEarth Prawnicy dla Ziemi złożyły uwagi w ramach konsultacji społecznych oceny oddziaływania na środowisko inwestycji Nord Stream 2. Konsultacje, które zakończyły się w poniedziałek, były prowadzone w Finlandii.

Jak wskazały w swoich uwagach Greenpeace i ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, „inwestycja Nord Stream 2 narusza unijne przepisy dotyczące ochrony siedlisk oraz może mieć negatywny wpływ na stan powietrza i klimat”. Organizacje podważają też sens gospodarczy inwestycji.

[related id=”13624″]

– Nord Stream 2 to niepotrzebna i szkodliwa inwestycja koncernów, które za wszelką cenę chcą uzależnić Europę od paliw kopalnych – powiedział we wtorek dyrektor Greenpeace Polska Robert Cyglicki. Dodał, że pod dyktando tych koncernów „zmieniano prawo” i „przymykano oko” na rzetelną ocenę wpływu takich inwestycji na środowisko. – Dlatego domagamy się pełnej oceny kosztów społeczno-środowiskowych gazociągu Nord Stream 2.

Szef Greenpeace Polska podkreślił, że zdolności przesyłowe Nord Stream 2 ocenia się na 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. – Oznacza to emisję CO2 na poziomie 106 mln ton rocznie. To tyle, ile rocznie emituje cała gospodarka Czech – powiedział.

Planowany rurociąg Nord Stream 2 ma przechodzić w pobliżu obszarów NATURA 2000 w ośmiu państwach Unii Europejskiej, w tym od 6 do 22 km od mających ten status dwóch obszarów polskich: Zatoki Pomorskiej i Ostoi na Zatoce Pomorskiej.

[related id=”18392″ side=”left”]

– Zgodnie z dyrektywą siedliskową UE, każda nowa inwestycja w sąsiedztwie obszaru NATURA 2000, która może istotnie wpływać na ten obszar, musi podlegać odpowiedniej ocenie – wyjaśnił obecny na spotkaniu z dziennikarzami dr Marcin Stoczkiewicz z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Raport oceny oddziaływania na środowisko dla projektu Nord Stream 2 nie zawiera wystarczających informacji, które pozwoliłyby na rzetelną ocenę wpływu tej inwestycji na faunę i florę Morza Bałtyckiego – podkreślił. Stoczkiewicz zaapelował do władz fińskich o odmowę wydania pozwolenia środowiskowego. Podobnie powinny zrobić inne państwa członkowskie Unii Europejskiej – zaznaczył.

Jak powiedział PAP Stoczkiewicz, ten projekt jest niepotrzebny Europie, ponieważ obecnie istniejące możliwości przesyłowe zarówno rurociągów, jak i terminali gazowych nie są wykorzystane w 100 procentach. Według niego, jest to przykład „kreowania popytu” przez Gazprom. Dodał, że jest przekonany, że na projekcie Nord Stream 2 możemy więcej stracić niż zyskać.

– Niektóre z terminali gazowych czy rurociągów są wykorzystane w 1/3, niektóre – w 3/4. To nie jest tak, że mamy bardzo duży deficyt gazu w Europie. Jest wręcz przeciwnie. Rynek energetyczny jest rynkiem połączonym. Im więcej gazu w UE, tym mniejsza przestrzeń dla odnawialnych źródeł energii i dla odpowiedzi strony popytowej, czyli magazynów energii.

Z tego punktu widzenia to paliwo, które kiedyś było traktowane jako paliwo przejściowe, teraz musi być zacząć traktowane inaczej, ponieważ zaczyna stanowić barierę w transformacji energetycznej w kierunku niskoemisyjnym, z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii – ocenił Stoczkiewicz.

Poinformował też, że 13 czerwca w Szczecinie odbędzie się „wysłuchanie publiczne”, którego podstawą będzie raport o transgranicznej ocenie oddziaływania na środowisko projektu Nord Stream 2.

– Polska jest tutaj stroną narażoną. W spotkaniu tym może wziąć udział każdy. Zarówno osoby fizyczne, jak i prawne, organizacje ekologiczne, ale także wszystkie zainteresowane strony, w tym przedsiębiorstwa. Organ powinien spisać wyniki tych konsultacji, przekazać je (…) do polskiego ministra ds. środowiska. Powinna zostać uruchomiona procedura transgraniczej oceny oddziaływania na środowisko. Tzn. strona polska te uwagi, które uzna za szczególnie istotne, powinna przekazać organom w innych krajach członkowskich, które też biorą udział w ocenie transgranicznej – wyjaśnił.

Z kolei Robert Cyglicki podkreślił, że każda nowa infrastruktura gazowa w Europie jest szkodliwa. – Dotyczy to nie tylko Nord Stream 2, ale też Baltic Pipe czy South Stream. (…) One nie służą nam, nie służą Europie, one wyłącznie zwiększają uzależnienie Europy od paliw kopalnych i blokują rozwój technologii alternatywnych, przy tym szkodzą środowisku – powiedział.

Cyglicki przypomniał, że kilka dni temu Greenpeace ujawnił dokumenty, które pokazują, w jaki sposób w Rosji zaczyna się „żonglować prawem, żeby zadekretować” przebieg nitki Nord Stream 2 przez rezerwat kurgalski. – Gazprom wykonał ocenę wpływu swojej inwestycji na środowisko i przedstawia w niej, że nie ma ona żadnego wpływu na środowisko, a wręcz poprawia jego stan.

Przeważnie tak jest, że inwestorzy, którzy chcą zarobić (na tego typu inwestycjach – PAP) pieniądze, malują trawę na zielono. Naszą rolą jest przyglądać się temu, co robią duże koncerny paliwowe oraz jak i gdzie próbują manipulować faktami, by uzasadnić realizację inwestycji. I tak jest w przypadku NordStream 2.

Dyrektor Greenpeace Polska dodał, że w tym uczestniczą również europejskie koncerny, m.in. austriacki OMV. – Dlatego też w Austrii rozpoczęliśmy kampanię, która ma na celu przekonanie tego koncernu, by odstąpił od współfinansowania tej inwestycji. Jest ona bardzo kosztowna. Szacuje się, że ok. 9,5 mld euro trzeba zainwestować, żeby przejść etapu do realizacji. Wycofanie się jednego z inwestorów spowodowałoby, że ta inwestycja rzeczywiście stanęłaby pod znakiem zapytania – ocenił.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku. W tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi.

PAP/JN

USA nakłaniają Danię, by nie godziła się na budowę rurociągu Nord Stream 2. Chcą powstrzymać rosyjską dominację ws. gazu

Zdaniem USA ważne strategicznie kraje NATO są zbyt uzależnione od dostaw energii z Rosji, która „posługuje się gazem, gdy chce zniszczyć inny kraj” – powiedziała Robin Dunnigan z Departamentu Stanu.

USA rozpoczęły ofensywę mającą na celu powstrzymanie rosyjskiej dominacji na europejskim rynku gazowym; świadczą o tym wypowiedzi, w tym nt. gazociągu Nord Stream 2 dla duńskiego dziennika „Berlingske”, przedstawicielki Departamentu Stanu Robin Dunnigan.

Na celowniku administracji Donalda Trumpa znalazł się rurociąg Nord Stream 2, który ma biec dnem Bałtyku w pobliżu duńskiego Bornholmu aż do stacji przesyłowej w Niemczech. USA chcą wywrzeć presję dyplomatyczną na kraje, które jeszcze nie zatwierdziły tego projektu, jak np. Dania. To na tym kraju ogniskuje się obecnie zainteresowanie Amerykanów.

Na chwilę obecną nie ma sensu realizowanie tego projektu, skoro istnieje tak dużo ewentualności. Nie jest to także zgodne z deklarowanymi przez Unię Europejską celami energetycznymi i dlatego lepiej będzie skoncentrować się na szeregu innych projektów w celu dywersyfikacji zaopatrzenia w gaz ziemny – oznajmiła Robin Dunnigan. Na co dzień pracuje ona w Departamencie Stanu, gdzie zajmuje się kwestiami strategicznego zaopatrzenia w energię. Przed przybyciem do Kopenhagi odwiedziła w Brukseli Komisję Europejską, która otrzymała identyczny przekaz.

Nasz interes jest zbieżny z interesem Komisji Europejskiej, która także jest zaniepokojona. Chce ona pertraktować z Rosjanami w imieniu Danii – dodała Robin Dunnigan i zauważyła, że w interesie USA jest, aby Komisja Europejska przejęła pertraktacje w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego ”w razie każdej ewentualności”.

Zdaniem USA ważnie strategicznie kraje NATO, jak Niemcy, i inne europejskie państwa sojusznicze są zbyt uzależnione od dostaw energii z Rosji. USA podkreślają, że Rosja stanowi dziś większe zagrożenie niż wcześniej i – zdaniem Robin Dunnigan – posługuje się gazem, gdy chce zniszczyć inny kraj.[related id=”17356″]

Amerykanie zwracają uwagę, że Nord Stream 2 może stać się narzędziem Rosji w politycznej walce z Ukrainą, która w przypadku uruchomienia tego rurociągu utraci miliardowe wpływy pochodzące z transferu rosyjskiego gazu przez swoje terytorium, co będzie ostrym ciosem w ukraińską gospodarkę, w której dochody z gazu są istotnym jej elementem.

Trasa Nord Stream 2 ma przebiegać przez terytorium Danii; wcześniej kraj ten udzielał zezwolenia na prowadzenie rurociągów, tym razem jednak decyzję ma podjąć premier Danii z uwagi na polityczną wagę projektu. Dlatego też kraj ten chce oddać Brukseli inicjatywę prowadzenia rokowań w tej delikatnej sprawie.

W razie niepowodzenia USA zamierzają wesprzeć projekt Baltic Pipe, a także Południowy Korytarz Gazowy z Azerbejdżanu do Europy przez Grecję i Turcję.

Gazociąg Bałtycki (Baltic Pipe) ma połączyć systemy gazowe Danii i Polski. Dzięki temu połączeniu do Polski popłynąłby gaz m.in. ze złóż norweskich.

PAP/LK

Gazprom zamierza wesprzeć finansowo budowę Nord Stream 2, przeciw któremu protestuje Polska, Ukraina i państwa bałtyckie

Rosyjski koncern Gazprom i jego zachodni partnerzy współpracujący z nim w ramach projektu gazociągu Nord Stream 2 udzielą spółce Nord Stream 2 AG kredytu pomostowego w wysokości do 6,65 mld euro.

Nord Stream 2 AG jest operatorem projektu. Oprocentowanie kredytu wyniesie 6 procent. Gazprom zapewni z kwoty kredytu 1,9 mld euro, pozostała część finansowania jest równomiernie rozłożona pomiędzy pięć zachodnich koncernów uczestniczących w projekcie – podał dziennik „Kommiersant”.

Kredyt ma być udzielony do czasu uzyskania przez Nord Stream 2 AG finansowania typu project finance.

[related id=”13624″]

Pod koniec kwietnia Gazprom wraz z pięcioma zachodnimi firmami energetycznymi: austriacką OMV, niemieckim BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuską Engie i brytyjsko-holenderską Royal Dutch Shell uzgodnił nowy sposób finansowania budowy Nord Stream 2. Poinformowano wówczas, że partnerzy Gazpromu zapewnią poprzez kredyty 50 proc. łącznej wartości projektu ocenianej na 9,5 mld euro, a więc każdy z nich wniesie 950 mln euro.

Początkowo zakładano, że pięć zachodnioeuropejskich firm wejdzie w skład konsorcjum Nord Stream 2 AG. Jednak latem zeszłego roku zastrzeżenia do planów powołania konsorcjum wyraził polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Wówczas Gazprom unieważnił umowę akcjonariuszy i zapowiedział poszukiwanie innych form współpracy ze swymi partnerami.

Nord Stream 2 ma powstać na dnie Bałtyku, równolegle do uruchomionego w 2011 roku gazociągu Nord Stream. Ma to być dwunitkowa magistrala gazowa o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie z Rosji do Niemiec. Zakończenie budowy planuje się na koniec 2019 roku i wtedy też Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Budowie Nord Stream 2 sprzeciwiają się Polska, kraje bałtyckie i Ukraina.

PAP/JN

Po wybudowaniu Nord Stream 2 przez ukraiński system przesyłowy popłynie tylko ułamek dotychczasowej ilości gazu

Wiceprezes PGNiG Maciej Woźniak ocenia, że powstanie Nord Stream 2 zrujnuje ukraiński system przesyłu rosyjskiego gazu, którym będzie płynąć 15 mld m sześć. gazu, zamiast 120 mld, jak dotychczas.

Maciej Woźniak odniósł się do środowej wypowiedzi szefa rosyjskiego Gazpromu Aleksieja Millera, który w wywiadzie dla agencji Reuters powiedział, że w przypadku powstania Nord Stream 2 przez system ukraiński będzie płynąć ok. 15 mld m sześc. rosyjskiego surowca rocznie. Agencja zauważyła, że Ukraina jest w stanie przetransportować na Zachód przez swe terytorium do 120 mld metrów sześciennych gazu rocznie.

[related id=”12630″]

Zdaniem wiceszefa PGNiG, wypowiedź Millera wskazuje na faktyczne strategie wykorzystania Nord Streamu 2. W opinii Woźniaka, nikt dotąd dobitniej nie potwierdził obaw, jakie budzą – w Polsce i na Ukrainie – plany budowy nowej podmorskiej rury. – Pan Miller wyraźnie wskazał, że doprowadzi to do ruiny system (gazowy – Agencja Prasowa) Ukrainy – powiedział.

Woźniak odniósł się do informacji dotyczącej porozumienia, jakie zawarły zachodnie koncerny ws. nowego sposobu finansowania budowy Nord Stream 2. Pięć koncernów, w tym niemieckie BASF i Uniper, austriacki OMV, francuski Engie oraz brytyjsko-holenderski Shell zobowiązały się przyznać spółce Gazpromu Nord Stream 2 AG, która buduje gazociąg, kredyty na 50 proc. łącznej wartości ocenianego na 9,5 mld euro projektu.

W lipcu 2016 r. polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował, że ma zastrzeżenia dotyczące budowy gazociągu Nord Stream 2. Uznał, że powstanie grupy, która miałaby zbudować i eksploatować tę rurę, wzmocniłoby i tak mocną pozycję Gazpromu w Polsce.

Rok wcześniej akcjonariusze planowanego konsorcjum Nord Stream 2 – wtedy sześć firm: PAO Gazprom z Rosji, Uniper SE z Niemiec, Engie z Francji, OMV AG z Austrii, brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell plc i niemiecka BASF SE/Wintershall Holding GmbH – zwróciło się do polskiego urzędu antymonopolowego o zgodę umożliwiającą założenie spółki w Szwajcarii. Spółka ta miała zaprojektować, finansować, zbudować i eksploatować dwa równoległe rurociągi podmorskie. Po decyzji UOKiK konsorcjum wycofało wniosek ws. zgody na fuzję, choć zaznaczyło, że nie ma to wpływu na plany budowy rury.

[related id=”15191″]

Maciej Woźniak, pytany o ocenę zawarcia porozumienia, powiedział, że jest to kolejne podejście Gazpromu do budowy gazociągu, po ośmiu miesiącach od decyzji UOKiK, która faktycznie zablokowała finansowanie tej inwestycji.

Mamy do czynienia z kolejną koncepcją. Nie jestem przekonany, czy ta decyzja w pełni się utrzyma. Mówimy o wstępnym porozumieniu, którego szczegółów nikt nie zna. Wielu analityków spekuluje, jak to może być zorganizowane. Ciekaw jestem, czy i tym razem nasz regulator antymonopolowy nie będzie się chciał temu przyjrzeć – powiedział.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku; w tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi.

W ostatnim czasie Dania rozważa wprowadzenie nowych przepisów, które pozwolą odmówić, ze względów bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, pozwolenia na budowę podmorskich gazociągów, takich jak Nord Stream 2. Przy czym, zdaniem ekspertów, nawet w przypadku przyjęcia tych przepisów Nord Stream 2 może zostać przekierowany tak, by ominąć wody terytorialne Danii.

PAP/JN

Ekspert z European Policy Centre, Marco Giuli: Dania, zmieniając prawo, nie powstrzyma budowy gazociągu Nord Stream 2

Dania nie powstrzyma budowy Nord Stream 2, bo gazociąg może ominąć jej wody terytorialne. Może jednak wzmocnić pozycję przetargową Komisji Europejskiej w negocjacjach z Rosją – uważają eksperci.

Duński rząd chce wprowadzić nowe przepisy, które pozwolą odmówić, ze względów bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, pozwolenia na budowę podmorskich gazociągów, takich jak Nord Stream 2.

– Chcemy mieć możliwość powiedzenia tak lub nie, biorąc pod uwagę kwestie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej – powiedział niedawno duński minister energetyki i ds. klimatu Lars Christian Lilleholt, cytowany przez agencję Reutera. Obecne duńskie przepisy powalają odmówić takiego pozwolenia na budowę tylko ze względów środowiskowych i jest mało prawdopodobne, by można je było wykorzystać do zablokowania nowego gazociągu, ponieważ ma on przebiegać wzdłuż pierwszej nitki Nord Streamu, na którą wcześniej Duńczycy się zgodzili.

Katja Yafimava, ekspertka Oxford Institute for Energy Studies, uważa, że nawet jeśli Duńczycy wprowadzą nowe przepisy, w co zresztą wątpi, nie powstrzyma to budowy gazociągu. „Tego rodzaju ustawodawstwo pozwoliłoby na większą swobodę w odniesieniu do rurociągów na duńskim morzu terytorialnym, ale nie dalej. Ostatecznie Nord Stream 2 mógłby być przekierowany, aby nie przebiegać przez duńskie wody terytorialne” – powiedziała Agencji Prasowej.

[related id=”12630″]

Co ważne, suwerenność Danii obowiązuje na jej wodach terytorialnych, ale zmiany w prawie krajowym dotyczące tych wód muszą być zgodne z Konwencją Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS). W przypadku proponowanych przez duński rząd przepisów, zdaniem ekspertki, mogą pojawić się wątpliwości co do ich zgodności z tą umową międzynarodową. Yafimava uważa też, że jeśli nowe prawo zostanie przyjęte, mogłoby to zagrozić klimatowi inwestycyjnemu w Danii, bez osiągnięcia jakichkolwiek korzyści, bo nie powstrzyma to budowy kolejnej nitki Nord Streamu.

– Moim zdaniem, ta nowa inicjatywa prawna może być odebrana jako próba wzmocnienia roli KE w ewentualnych przyszłych negocjacjach z rządem Rosji w sprawie Nord Stream 2. Komisja Europejska chce uzyskać taki mandat do negocjacji od Rady Europejskiej. Dzięki temu mogłaby przedstawić sprawę w ten sposób, że lepiej zgodzić się na dwustronny traktat UE-Rosja, na mocy którego mogłaby rozpocząć się budowa gazociągu – pod pewnymi warunkami, ale nie trzeciego pakietu energetycznego, ponieważ nie dotyczy on inwestycji morskich – zamiast dalej opóźniać budowę przez działania poszczególnych państw członkowskich, np. Danii – powiedziała Yafimava.

Jej zdaniem, poszczególne państwa członkowskie nie mogą powstrzymać tego rosyjskiego przedsięwzięcia (samodzielnie lub w sojuszu) na podstawie obowiązującego prawa UE i prawa krajowego.

Unia Europejska jako całość – reprezentowana przez KE działającą w ramach mandatu – nie będzie mogła powstrzymać projektu, gdy poszczególne państwa członkowskie, jak np. Niemcy czy Finlandia, chcą, aby był kontynuowany. (…) – To, co Komisja może zrobić, to wynegocjować z Rosją ramy prawne dla budowy morskiej części gazociągu, które pozwoliłyby na budowę Nord Stream 2, ale zapewniłyby pewien tranzyt gazu przez Ukrainę, a tym samym złagodziły obawy polityczne i związane z bezpieczeństwem niektórych państw Europy Środkowej i Wschodniej – powiedziała Yafimava.

[related id=”9524″]

Ekspert brukselskiego think tanku European Policy Centre, Marco Giuli, podkreśla, że Dania ma rząd mniejszościowy, który będzie najpierw musiał uzyskać większość, aby zatwierdzić poprawki do swojego ustawodawstwa. – Gdyby tak się stało, teoretycznie mogłoby to zablokować budowę Nord Stream 2 przed duńskie wody terytorialne. Po pierwsze, musimy jednak wiedzieć, na jakich zasadach Nord Stream 2 będzie uważany za zagrożenie dla duńskiego bezpieczeństwa. Być może będzie to dotyczyło obecności rosyjskiego personelu na wyspie Bornholm w trakcie budowy. Po drugie, trudno sobie wyobrazić, aby Dania podążała tą drogą sama, bez wyraźnego poparcia pochodzącego nie tylko z Polski, ale również z UE – powiedział PAP.

Jak dodał, stanowisko KE w sprawie nowego prawa może być niejednoznaczne. – Z jednej strony Komisja – która przeciwstawia się politycznie budowie gazociągu, ale nie potrafi przedstawić wyraźnego stanowiska, czy trzeci pakiet energetyczny pozwoliłby UE na jego zablokowanie – mogłaby skorzystać z narzędzi państw członkowskich, takich jak proponowane przez Danię rozwiązania prawne. Byłoby to o wiele lepszym rozwiązaniem niż polityczne wykorzystanie uregulowań dotyczących konkurencji. Z drugiej strony, jeśli Dania przyjmie tę ustawę, propozycja KE, aby zawrzeć umowę z Rosją w sprawie zastosowania trzeciego pakietu energetycznego względem Nord Stream 2 (co niekoniecznie blokuje rurociąg), może okazać się zbędna. Komisja mogłaby jednak wykorzystać również zagrożenie duńskim ustawodawstwem, aby skłonić Rosję do porozumienia – powiedział Giuli.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku; w tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi. Akcjonariuszami Nord Stream 2 są: rosyjski Gazprom, austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

Pod koniec marca Komisja Europejska wystosowała list do rządów Danii i Szwecji. Jej zdaniem projekt nie jest spójny z celami unii energetycznej, gdyż nie daje dostępu do nowych źródeł gazu i wzmacnia pozycję Rosji jako największego dostawcy na rynku europejskim. Komisja w obecnej sytuacji na rynku europejskim nie widzi też zapotrzebowania na budowę nowych gazociągów takiej wielkości.

W swojej niedawnej analizie Ośrodek Studiów Wschodnich informował, że budowa Nord Stream 2 stawia Danię w trudnym położeniu. Bo „w przeciwieństwie do Szwecji i Finlandii – trasa planowanego gazociągu przebiega nie tylko przez wyłączną strefę ekonomiczną, będącą obszarem ograniczonej jurysdykcji państwa, ale także przez duńskie terytorium (morze terytorialne). To znaczy, że Dania mogłaby nie zgodzić się na proponowaną trasę gazociągu”.

„Pole manewru Danii w sprawie Nord Stream 2 ogranicza jednak duńska interpretacja konwencji o prawie morza (art. 79) z 2009 roku. Wówczas duński rząd wyraził zgodę na budowę pierwszych dwóch nitek gazociągu Nord Stream, argumentując, że Dania na gruncie prawa morza jest zobligowana do takiego działania” – zauważyli analitycy.

[related id=”6501″]

W ostatnim czasie w Danii trwa ożywiona debata na temat projektu. Opozycyjna lewica jest mu przeciwna i wykorzystuje kwestię Nord Stream 2 do krytyki konserwatywno-liberalnego rządu. Przeciw wydawaniu zgody na budowę rury wypowiedział się m.in. były premier Danii i były sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen. Budowę gazociągu popiera natomiast Duńska Partia Ludowa.

Obok tradycyjnych argumentów przeciw gazociągowi, czyli kwestii geopolitycznych i niezgodności z trzecim pakietem energetycznym, w dyskusjach pojawiły się nowe wątki. Część mediów i polityków opozycji zwracała uwagę, że rządowa interpretacja prawa morza z 2009 roku jest błędna i Dania mogła nie wyrazić zgody na budowę gazociągu Nord Stream w swoim morzu terytorialnym.

PAP/JN

OSW: Komisja Europejska gra na zwłokę i chce opóźnić realizację gazociągu Nord Stream 2. To zła wiadomość dla Rosji

Zdaniem analityków Ośrodka Studiów Wschodnich, Komisja chciałaby przeciągnąć projekt poza rok 2019, bo wtedy wygasa obowiązująca umowa tranzytowa między rosyjskim Gazpromem a ukraińskim Naftohazem.

Eksperci OSW napisali w swej opinii: – Sygnalizując konieczność utrzymania tranzytu gazu z Rosji przez Ukrainę, co jest jednym z celów polityki Brukseli wobec Kijowa, próbuje Komisja Europejska de facto wymusić na stronie rosyjskiej zawarcie nowego kontraktu ze stroną ukraińską na tranzyt rosyjskiego gazu po 2019 roku.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku; w tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi. Akcjonariuszami Nord Stream 2 są: rosyjski Gazprom, austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.

[related id=”6501″]

Pod koniec marca Komisja Europejska wystosowała list do rządów Danii i Szwecji. Jej zdaniem, projekt nie jest spójny z celami unii energetycznej, gdyż nie daje dostępu do nowych źródeł gazu i wzmacnia pozycję Rosji jako największego dostawcy na rynku europejskim. Komisja w obecnej sytuacji  nie widzi też zapotrzebowania na rynku europejskim na budowę nowych gazociągów takiej wielkości.

Dania i Szwecja zwróciły się do Komisji w styczniu o wskazanie skutków realizacji gazociągu Nord Stream 2 dla prawa UE i celów unii energetycznej. Nord Stream 2 ma bowiem przebiegać przez duńską i szwedzką wyłączną strefę ekonomiczną na Bałtyku oraz duńskie wody terytorialne – stąd wymagana jest formalna zgoda obu państw na budowę gazociągu. Do Duńskiej Agencji Energii w kwietniu br. wpłynął list spółki Nord Stream 2 o wydanie zgody na wytyczenie trasy gazociągu w wyłącznej strefie ekonomicznej i morzu terytorialnym Danii.

Zdaniem analityków OSW list KE potwierdził, że zasady stosowania unijnego prawa, w tym trzeciego pakietu energetycznego, wobec gazociągów budowanych po dnie morza, „są niejasne”.

Komisja uważa, że dla części morskiej Nord Stream 2 powinien zostać ustanowiony specjalny reżim prawny, uwzględniający część kluczowych reguł unijnych. W konsekwencji Komisja w liście poinformowała, że będzie się starać uzyskać od Rady Europejskiej mandat do negocjowania umowy z Rosją dotyczącej Nord Stream 2 – napisali.

[related id=”10767″]

W swej analizie eksperci OSW zauważyli, że w odniesieniu do „newralgicznego pytania”, czy Nord Stream 2 powinien podlegać unijnemu prawu, „ostrożność sformułowań użytych w liście podpisanym przez wiceprzewodniczącego KE ds. unii energetycznej i komisarza ds. energii i klimatu kontrastuje z wypowiedzią rzeczniczki prasowej KE, Anny-Kaisy Itkonen”.

Przy okazji udostępnienia treści listu mediom stwierdziła ona, że choć ze względów politycznych projekt nie podoba się Komisji, to nie ma prawnych podstaw, by wstrzymać Nord Stream 2, gdyż unijne prawo nie stosuje się do części morskiej projektu. Równolegle do listu Komisji, 30 marca kilkudziesięciu posłów Parlamentu Europejskiego, reprezentujących niemal wszystkie państwa członkowskie UE oraz ugrupowania polityczne w PE, wystosowało pismo do przewodniczącego Rady Europejskiej oraz przewodniczącego KE, wzywające do pilnego wstrzymania realizacji Nord Stream 2 – zaznaczyli.

Autorzy analizy podkreślili, że list komisarzy, wraz z odpowiedzią KE na list dziewięciu państw członkowskich z Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej z marca 2016 r., są jedynymi oficjalnymi dokumentami, w których KE zaprezentowała swoje stanowisko dotyczące Nord Stream 2.

Od ogłoszenia projektu w 2015 roku komisarze wielokrotnie wypowiadali się na temat projektu, jednak KE unikała opublikowania całościowej oceny projektu – jego zgodności z prawem i celami politycznymi UE oraz możliwych skutków. Jedynym dodatkowym dokumentem na jego temat była opinia doradców prawnych KE, upubliczniona w marcu 2017 roku na portalu Euractiv. Stwierdzono w niej nieoczywistość zastosowania prawa UE w przypadku NS2, wynikającą m.in. z konfliktu między dwoma reżimami prawnymi: unijnym i rosyjskim, którym powinien podlegać Nord Stream 2 jako gazociąg mający początek w Rosji, a koniec w UE. Nie zostały natomiast ujawnione inne dokumenty wewnętrzne KE na temat NS2, w tym dokument prawników z Dyrekcji Generalnej ds. Energii, mający sugerować konieczność podporządkowania NS2 prawu unijnemu – podkreślili.

Ich zdaniem, obecne stanowisko KE przedstawione w liście do ministrów energii Danii i Szwecji nie rozwiewa wątpliwości dotyczących reżimu prawnego, jakiemu projektowana rura miałaby podlegać.

Co więcej, dodatkowe wątpliwości pojawiają się w związku z cytowaną w mediach wypowiedzią rzeczniczki KE, jednoznacznie stwierdzającą, że unijne prawo nie stosuje się do części morskiej projektu. Jest to pierwsza tak kategoryczna wypowiedź na ten temat ze strony unijnej, kontrastująca z ostrożnymi sformułowaniami samego listu i nie jest jasne, czy odpowiada to stanowisku Komisji. Do tej pory, pomimo pojawiających się pytań, nie zostało ono formalnie skomentowane (ale też zdementowane) przez żadnego wyższego rangą urzędnika KE. List Komisji nie odnosi się też w żaden sposób do pytań o konsekwencje geopolityczne projektu, w tym dla bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim, podnoszonych m.in. w państwach skandynawskich – zaznaczyli.

[related id=”1902″]

Eksperci OSW zauważyli, że debata związana z listem i wypowiedzi rzecznik KE potwierdzają, że projekt Nord Stream 2 pogłębia podziały wśród państw członkowskich UE. Jego zwolennikami są popierające go koncerny: niemiecki Uniper i Wintershall, austriacki OMV, brytyjsko-holenderski Shell i francuski ENGIE, jak również – w mniej lub bardziej formalny sposób – Niemcy, Austria, Francja i Holandia. Przeciwnikami są natomiast Polska, państwa bałtyckie i Słowacja.

Szereg państw UE ma do Nord Stream 2 stosunek niejednoznaczny; z jednej strony docenia możliwe korzyści ekonomiczne, z drugiej obawia się jego negatywnych skutków w obszarze bezpieczeństwa. Są to m.in. Czechy czy państwa skandynawskie.

W poniedziałek autor artykułu w jednym z najbardziej opiniotwórczych duńskich dzienników, zatytułowanym „Jyllands Posten”, zauważył:

– Niemcy w sporze o gazociąg zachowują się egoistycznie. UE powinna się uwolnić od dominacji rosyjskiej i tym samym osiągnąć większe bezpieczeństwo zaopatrzenia (w gaz – Agencja Prasowa). – Ale to wymaga jedności, a nie działania w pojedynkę. Polityka podwójnej gry Niemiec, które z jednej strony uczestniczą w sankcjach przeciwko Rosji, z drugiej kontynuują ścisłą współpracę z Kremlem w dziedzinie energetyki, musi się spotkać z poważną krytyką strony duńskiej, ponieważ właśnie tutaj leży prawdziwe wyzwanie – napisał „Jyllands Posten”.

Zdaniem ekspertów OSW, dla Danii list Komisji, mimo swej niejednoznaczności, jest korzystny politycznie. „Zaangażowanie UE w kwestię projektu jest zgodne z interesem Danii, która nie popiera powstania gazociągu, ale też nie chce go blokować samodzielnie. Projekt wspierają Niemcy (największy partner handlowy Danii), ale rodzi on obawy natury geopolitycznej i przeciwne jego realizacji są m.in. USA (najważniejszy sojusznik) oraz partnerzy regionalni (np. Polska i państwa bałtyckie)” – podkreślają.

Dania może przyjąć nowe rozwiązania prawne, które uniemożliwiłyby budowę gazociągów 

Budowa Nord Stream 2 stawia Danię w trudnym położeniu, bo – w przeciwieństwie do Szwecji i Finlandii – trasa planowanego gazociągu przebiega nie tylko przez wyłączną strefę ekonomiczną, będącą obszarem ograniczonej jurysdykcji państwa, ale także przez duńskie terytorium (morze terytorialne). To znaczy, że Dania mogłaby nie zgodzić się na proponowaną trasę gazociągu. – Pole manewru Danii w sprawie NS2 ogranicza jednak duńska interpretacja konwencji o prawie morza (art. 79) z 2009 roku. Wówczas duński rząd wyraził zgodę na budowę pierwszych dwóch nitek gazociągu Nord Stream, argumentując, że Dania na gruncie prawa morza jest zobligowana do takiego działania – zauważyli analitycy.

W ostatnim czasie w Danii trwa ożywiona debata na temat projektu. Opozycyjna lewica jest mu przeciwna i wykorzystuje kwestię Nord Sstream 2 do krytyki konserwatywno-liberalnego rządu. Przeciw wydawaniu zgody na budowę rury wypowiedział się m.in. były premier Danii i były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Budowę gazociągu popiera natomiast Duńska Partia Ludowa. Obok tradycyjnych argumentów przeciw gazociągowi, czyli kwestii geopolitycznych i niezgodności z trzecim pakietem energetycznym, w dyskusjach pojawiły się nowe wątki. Część mediów i polityków opozycji zwracała uwagę, że rządowa interpretacja prawa morza z 2009 roku jest błędna i Dania mogła nie wyrazić zgody na budowę Nord Stream w swoim morzu terytorialnym.

Duńskie Ministerstwo Energii pod koniec marca wydało oświadczenie, w którym powtórzyło argumentację z roku 2009.

PAP/jn