„Die Welt” o Unii Europejskiej, która stosuje podwójne standardy wobec Polski i państw z Europy Wschodniej

Die Welt: Naciski Brukseli, aby rozdzielić uchodźców na wszystkie kraje, są stosowaniem podwójnych standardów oraz niesprawiedliwe i przeciwskuteczne wobec biedniejszych mieszkańców Europy Wschodniej.

I dalej „Te kraje po prostu potrzebują więcej czasu” – pisze Dirk Schümer w „Die Welt”. Jego zdaniem państwom Zachodu Unia wydaje oceny, a tym ze Wschodu jedynie nagany. Taka ocena ma wynikać ze sposobu traktowania biedniejszych państw w kwestii przyjmowania uchodźców. Dirk Schümer ostrzega Unię, aby nie zachowywała się wobec małych państw członkowskich podobnie jak kiedyś Układ Warszawski. Autor zauważa, że Wspólnota nie może wymagać tego samego od Luksemburga, Szwecji i Węgier.

Niemiecki dziennikarz na wstępie naświetla sytuację. Pisze, że „Europejczycy ze Wschodu są obecnie nielubiani w UE” i „można by pomyśleć, że systematycznie zakłócają polityczny konsensus Brukseli i dzielą Unię”.

Powodem tego jest odmowa przyjmowania uchodźców, a ponadto „głośne domaganie się uszczelnienia europejskich granic zewnętrznych, aby zakończyć masowy exodus przez Morze Śródziemne”.

Powodów do niezadowolenia Brukseli dostarcza też „podjęta przez prawicowe partie rządzące Fidesz Orbana i PiS Kaczyńskiego przebudowa państwa prawa” – zauważa autor komentarza i pyta: „Czy to wszystko da się pogodzić z europejskimi wartościami? Najwyraźniej tak, gdyż jak długo unijne postępowanie ws. naruszenia przepisów UE przez Polskę, Węgry i inne krnąbrne państwa, jak Słowacja, nie przyniosą sukcesów, nowi unijni członkowie pozostaną pełnoprawnymi Europejczykami, którzy inaczej rozkładają polityczne akcenty niż w Brukseli, Paryżu czy w Berlinie – kładąc nacisk na to, co narodowe, autorytarne i krytyczne wobec migracji”.

Niemiecki dziennikarz uważa, że zachowanie mieszkańców Europy Wschodniej jest uzasadnione. „Czy można biednym społeczeństwom UE, jak Węgry, oferować podobne standardy socjalne jak Luksemburczykom czy Szwedom? Jak rumuński polityk ma przekonać obywateli, że w jakiejś wiosce mają być rozlokowani Irańczycy, Afgańczycy czy Nigeryjczycy, jeśli mieszkańcy tej wioski w większości wyjeżdżają pracować za granicę, aby uniknąć nędzy?” I imigranci nie zostają tam. Opuszczają biedne kraje unijne, które poza wyżywieniem i zakwaterowaniem nie mogą im zaoferować zasiłku socjalnego – czytamy w „Die Welt”.

Osobliwe wydaje się autorowi artykułu, że UE kategorycznie sprzeciwia się krytycznym zachowaniom unijnych państw, jeśli chodzi o uchodźców. „Jednakże miliony migrantów kroczą dokładnie tą ścieżką i świadomie wyszukują sobie kraj docelowy, aby zrealizować marzenia”.

Autor artykułu w „Die Welt” wskazuje na różnicę w odbiorze przez kraje członkowskie zobowiązań wobec UE. Jedni mówią o ogromnym wsparciu z budżetu UE i oczekiwaniach solidarności ws. uchodźców, podczas gdy Europejczycy na Wschodzie skupiają się na narodzie i na granicach. „To ma też historyczne powody, przecież cierpieli oni przez całe dziesięciolecia pod jarzmem transnarodowej ideologii – sowieckiego komunizmu – i opierali się ingerowaniu centralnych biur zaprzyjaźnionych partii raczej ucieczką w narodowe tradycje”. Dlatego, w opinii Dirka Schümera:

„Unia musi uważać, żeby nie zachowywać się podobnie arogancko wobec małych państw członkowskich na Wschodzie, jak ongiś Pakt Warszawski”.

„Die Welt” cytuje bułgarskiego politologa Iwana Krastewa, który w niedawno opublikowanym w Niemczech eseju zwrócił uwagę na „zaniedbaną historię”. Krastew uważa, że wielu przegranych ludzi w procesie transformacji widzi się jako „zagrożona większość”, która została pozostawiona sama sobie przez skorumpowanych polityków, zdemoralizowane państwo socjalne i przez młodzież, która wyemigrowała z kraju. „Okazuje ona w tej własnej nędzy mało empatii dla zagrożonych mniejszości na drugim krańcu świata”.

Autor artykułu podaje też inne przyczyny postawy Polski. „Polska słusznie uważa się za ofiarę II wojny światowej, która temu niewinnemu państwu przyniosła nie tylko miliony ofiar i zniszczenia, lecz także skazała na cztery dekady sowieckiej dyktatury. Pieniądze, które UE teraz przelewa, są dla wielu Polaków co najwyżej późnym i niepełnym zadośćuczynieniem, a nie jałmużną z brukselskiej kasy dla biednych” – czytamy w „Die Welt”.

I w tym miejscu autor artykułu stawia kolejne pytanie: Czy UE jednak nie stosuje podwójnych standardów? W odpowiedzi Dirk Schümer przytacza przykład Hiszpanii i Francji, które zabezpieczają swoje granice, nie wpuszczając migrantów do kraju. „Widocznie wolno politykom z Zachodu otwarcie robić to, co jest zabronione pod groźbą kary pariasom z dzikiego Wschodu. I tak w Brukseli właśnie zadomawia się też zły odruch: Na mądrym Zachodzie rozdaje się oceny, a na krnąbrnym Wschodzie nagany. Na Zachodzie żyją cywilizowani, wzorcowi Europejczycy, a na Wschodzie prymitywni biedacy” – czytamy w „Die Welt”. W opinii Schümera, „każdy Europejczyk, oceniając to z punktu widzenia historii, zdałby sobie sprawę z tego, jak złe jest takie podejście, jak wreszcie kolonizatorskie”.

Autor artykułu zastanawia się też nad „demokratycznymi podstawami działań” czołowych brukselskich polityków i podając chwytliwe przykłady – Jeana-Claude’a Junckera („odwołany premier Luksemburga”), Fransa Timmermansa („jego socjaldemokraci zostali w Holandii sproszkowani”) i Donalda Tuska („polski rząd wycofał poparcie dla niego”) – stwierdza, że „w porównaniu z tymi oderwanymi od bazy eurokratami, rządzące partie Polski i Węgier, które dysponują absolutną większością, są na wskroś demokratyczne, niezależnie od tego, czy nam podoba się ich polityka, czy nie podoba”.

Autor artykułu ostro rozprawia się także z deficytami demokracji w UE i w Niemczech. „Żadnemu komisarzowi w Brukseli nie przyjdzie do głowy skrytykowanie obsadzenia Trybunału Konstytucyjnego przez polityków czy wpływów polityki partyjnej na media publiczne takie jak ARD czy ZDF”. Schümer pisze, że „w końcu zahamowane przez prezydenta wodzenie na pasku Sądu Najwyższego ściągnęło na Polskę frontalną krytykę, pomimo że wiele tysięcy obywateli wyszło na ulice, żeby protestować za państwem prawa i Europą”. „Nie tylko ci ludzie pokazują nam, że mieszkańców wschodniej Europy można różnie nazwać, ale nie barbarzyńcami, i zasłużyli ono sobie na takie samo zrozumienie i na czas, czyli na to, co przed 1989 r. zaoferowano państwom zachodnioeuropejskim” – czytamy w „Die Welt”.

Artykuł kończy się zdaniem: „Dopiero za kilka lat okaże się, czy ludzie na Wschodzie wciąż są w ogonie, czy też w niektórych obszarach nas wyprzedzili”.

Onet.pl za Deutsche Welle/MoRo

Sakiewicz o napięciach na linii prezydent – szef MON, starciu z Różą Thun w TVP i koncercie „Bolszewika goń, goń, goń!”

Dzień 48. z 80/ Janów Podlaski/ Sakiewicz: Przyszła z takim bojowym nastawieniem, wszystkim przerywała, wszystkich chciała pouczać. No i kiedy odpowiedziałem jej w podobnej tonacji, zaczęła mi grozić.

– Prawdę mówiąc, mnie jej zachowanie trochę zaskoczyło – mówił o Róży Thun Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, pytany przez prowadzącego dzisiejszy Poranek Wnet redaktora Krzysztofa Skowrońskiego. – Przyszła z takim bojowym nastawieniem, wszystkim przerywała, wszystkich chciała pouczać. No i kiedy odpowiedziałem jej w podobnej tonacji, zaczęła mi grozić.

Tomasz Sakiewicz przypomniał, że Róża Thun zażądała jeszcze przeprosin od prowadzącego program „Bez retuszu” w TVP Info redaktora Michała Adamczyka.

– Jeżeli już, to ode mnie mogłaby oczekiwać przeprosin, chociaż nie widzę powodu, bo ja jej tylko uświadomiłem, że w sprawie reparacji reprezentuje interesy niemieckie, a nie polskie – powiedział Tomasz Sakiewicz. – A jej śmichy-chichy z II wojny światowej, z jej ofiar naprawdę nie były stosowne.

Dziennikarz przyznał, że pani Thun miała pecha, bo właśnie wczoraj był na symbolicznym grobie swego dziadka, który zginął w KL Auschwitz, więc jej niestosowne słowa względem ofiar II wojny światowej szczególnie go ubodły.

– To barbarzyństwo Niemców doprowadziło do tego, że po moim dziadku pozostała tylko tablica, bo Niemcy, jak wszyscy barbarzyńcy, niszczyli ciała ofiar – podkreślił Sakiewicz.

Tymczasem jeszcze w nocy poseł PO Paweł Rabiej zadeklarował w mediach, że w związku z tym, co zaszło, „trzeba dać [Sakiewiczowi] w twarz”.

– Jeżeli poseł Rabiej traktuje to jako wyzwanie honorowe, jestem gotów stawić się – powiedział Tomasz Sakiewicz, który poprosił posła PO za pośrednictwem Mediów Wnet o podanie miejsca i godziny.

Zapytany przez Krzysztofa Skowrońskiego o konflikt wokół nominacji generalskich na linii prezydent – szef MON, powiedział:

– Nie znam stopnia konfliktu między prezydentem a ministrem obrony narodowej i nie wiem do końca, jakie są przyczyny tego konfliktu. Jego zdaniem fatalnie się stało, że z powodu konfliktu politycznego, o którym mówi sam prezydent, odmówiono nominacji generalskich.

– Nominacje nie są elementem negocjacji politycznych, tylko docenienia polskiego żołnierza, jego cnót, przygotowania bojowego i zdolności dowódczych (…) podniesienia do godności – dziwił się Sakiewicz decyzji prezydenta, który, jak uważa, wykorzystał nominacje generalskie jako „element gry politycznej”.

– Prezydent w uzasadnieniu popełnił ogromny błąd, bo to jest gorszący przykład – ocenił. Jego zdaniem, gdyby prezydent, podkreślając swoją niezależność, zatrzymał się na sławnych już dwóch wetach prezydenckich w sprawie KRS i SN, „oceniałbym to bardzo spokojnie, bo prezydent przejął odpowiedzialność za reformę sądownictwa, a te dwie ustawy miały jednak swoje mankamenty”. Zaznaczył przy tym, że było większe pole manewru – prezydent mógł bowiem odesłać ustawy do Trybunału Konstytucyjnego i równolegle złożyć poprawione już propozycje ustaw dotyczące KRS i SN.

– Efekty tego odczuwam na sobie, bo oto (…) sąd kazał nam po 12 latach przepraszać Adama Michnika, cofając wygraną już sprawę – powiedział Sakiewicz. Przypomnijmy: 08.08.2017 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że pozwani muszą przeprosić Adama Michnika za „ewidentnie nieprawdziwe” zdanie naruszające jego dobra osobiste. Od wyroku SA można złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.

W 2005 r. GP opublikowała artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Gry i zabawy Ubekistanu”. W tej analizie ówczesnej sceny politycznej w kontekście afery Rywina znalazło się stwierdzenie: „Oczywiście można powiedzieć, że redaktor Michnik w niespodziewanym napadzie uczciwości postanowił zlikwidować w Polsce korupcję, którą poprzednio usprawiedliwiał, jeśli korzystali na niej komuniści”.

Rozmowa w Poranku dotyczyła również koncertu „Nam twierdzą będzie każdy próg”.

We wtorek 15 sierpnia o 19.30 na placu Teatralnym w Warszawie odbędzie się Festyn Patriotyczny „Nam twierdzą będzie każdy próg” z okazji 97. rocznicy zwycięskiej Bitwy Warszawskiej 1920 roku. Koncert objęty jest Honorowym Patronatem Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza. Wystąpią na nim: Halina Młynkova, Lilu, Fala, Mona, Ewa Dałkowska, Ludmiła Małecka, Dominika Świątek, Marta Sosińska, Danuta Szymańska, Dorota Sacewicz, Anna Brachaczek, Sylwester Domański, Marcin Styczeń, Leszek Czajkowski, Paweł Piekarczyk, Jerzy Zelnik, Dariusz Kowalski. Koncert poprowadzą: Marta Lewandowska i Rafał Porzeziński.

[related id=34471]W poniedziałek 14 sierpnia do dziennika „Gazeta Polska Codziennie” specjalnie przy tej okazji został dołączony śpiewnik patriotyczny. Śpiewnik będzie rozdawany bezpłatnie także podczas festynu. Organizatorzy nawiązują w ten sposób do tradycji śpiewania patriotycznych pieśni i pragną upamiętnić wygraną bitwę z 1920 roku. Jest to forma wychowania obywatelskiego młodzieży, a zebranie różnych pokoleń artystów na jednej scenie ma sprawić, że impreza będzie adresowana do całych rodzin – dzieci, rodziców i dziadków.

Obchody 97. rocznicy Cudu nad Wisłą zostaną zakończone wielkim pokazem sztucznych ogni w Warszawie, „bo nie było od 1939 roku pokazu sztucznych ogni z tej okazji z prawdziwego zdarzenia (…) chcemy godnie zakończyć obchody zwycięstwa. To będzie jeden z elementów obchodów tego wielkiego zwycięstwa nad bolszewikami i święta Wojska Polskiego” – zaznaczył w Poranku Wnet Sakiewicz.

Tomasz Sakiewicz vs Róża Thun

Przypomnijmy: w trakcie niedzielnego programu „Bez retuszu” w TVP Info goście rozmawiali o reparacjach wojennych dla Polski. Europosłanka PO Róża Thun mówiła o plakatach, na których znajduje się napis „Reparationen macht frei”, stylizowany na ten z bramy w Auschwitz.

– To ewidentnie znaczy, że mamy w Polsce grupę ludzi, która marzy o tym, żeby zrobić kolejne Auschwitz, tym razem Niemcom – mówiła we wczorajszym programie. Stwierdziła przy tym, że chce, aby Polacy… „nie wszczynali trzeciej wojny światowej”.

Publikacja za TV Republika, autor grafiki Wojciech Korkuć

Na jej słowa zareagował uczestniczący we wczorajszym programie Tomasz Sakiewicz. – Czy ktoś chce trzeciej wojny światowej? To jest takie klasyczne oszołomstwo, taki poziom wariactwa, do którego nas wprowadza Platforma Obywatelska. My mówimy – policzmy, ile kosztowała nas wojna, wystawmy ten rachunek Niemcom, a potem zacznijmy o tym rozmawiać. Może Niemcy też chcieliby się uwolnić od tego ciężaru, a nie mogą, bo mają takich pomocników jak Platforma Obywatelska, którzy już za nich są adwokatami – odpowiedział Thun. – Pani tu sobie żartowała z milionów ofiar.

– Tam był mój dziadek, ja sobie nie życzę takich żartów – kontynuował wczoraj Sakiewicz. – Nie chcę pieniędzy za mojego dziadka, ja w ogóle mam w nosie pieniądze Niemców, ale ja chcę, żeby oni poczuli ten wstyd, kiedy dzisiaj mówią, że nie ma problemu.

– Polska ma prawo się upominać. Nas napadnięto, nas ograbiono, nam zniszczono gospodarkę i nam wymordowano ludzi. I mówienie, że my nie mamy prawa nawet o tym mówić, to jest taki przykład pedagogiki wstydu, który nam Platforma fundowała w każdej sprawie. (…) To, co państwo wyprawiają, to jest przykład kompleksów ludzi, którzy są wyzbyci jakiegokolwiek interesu narodowego. Pani się nie czuje w tej chwili Polką, pani się czuje reprezentantką Niemiec  – zwrócił się w programie TVP info do Thun redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.

– Jest pan wrednym i podłym kłamcą i będzie pan za te słowa żałował  – zaatakowała w odpowiedzi europoseł PO, a następnie… zażądała od prowadzącego natychmiastowych przeprosin. Kiedy się ich nie doczekała, wyszła ze studia.

 

 

Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein jest członkiem Grupy Spinelli, która w 2010 roku powstała przy Parlamencie Europejskim pod kierownictwem lewicowych aktywistów Guy’a Verhofstadt’a, Daniela Cohn-Bendita, Sylvie Goulard i Isabelle Durant, a za patrona obrała sobie komunistę Alterio Spinellego. Grupa Spinelli to najaktywniejsza z organizacji prowadzących lobbing i propagandę na rzecz całkowitej politycznej integracji Unii.

 

Monika Rotulska

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj. Rozmowa Krzysztofa Skowrońskiego z Tomaszem Sakiewiczem odbyła się w części szóstej Poranka.

 ,

Władze Hamburga: nożownik działał z pobudek islamistycznych 

Władze Hamburga twierdzą, że 26-letni mężczyzna, który nożem kuchennym zabił jedną osobę, a siedem ranił, działał z pobudek religijnych i islamistycznych, również był osobą niestabilną psychicznie.

„Nie wiemy, który z tych elementów był decydujący” – zastrzegł szef MSW kraju związkowego Hamburga Andy Grote. Atak przy użyciu noża to „akt barbarzyństwa”, który „mógł przydarzyć się każdemu z nas” – dodał.

Grote potwierdził, że nożownik był znany hamburskiej policji. Jeden z jego znajomych ostrzegł władze o zmianach w zachowaniu migranta, który przestał pić alkohol i publicznie cytował wersety z Koranu.

„Mieliśmy informacje o jego radykalizacji” – powiedział szef hamburskiego MSW zastrzegając, że napastnik uważany był za islamistę, a nie dżihadystę. Policja przeprowadziła z nim rozmowy ostrzegawcze, z których zdaniem władz nie wynikało, że stanowi on „bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa”.

W Hamburgu przebywa 800 osób uważanych przez policję za islamistów.

Grote podkreślił, że dotychczasowe śledztwo nie wykazało powiązań z niemieckim środowiskiem salafitów ani sprawcy z Państwem Islamskim (IS). „(Sprawca) działał na własną rękę” – dodał.

Policja przeszukała pomieszczenie w ośrodku dla uchodźców, w którym mieszkał nożownik, nie znalazła jednak żadnych podejrzanych przedmiotów.

Prokurator Torsten Voss powiedział, że zatrzymany odmówił na razie zeznań, ponieważ „cierpi na silny ból głowy”.

Szef MSW potwierdził informacje mediów, że sprawca ataku urodził się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, obecnie deklarował jednak przynależność do narodu palestyńskiego.

Arabski migrant wjechał do Niemiec w marcu 2015 roku z Norwegii. Oprócz aktu urodzenia nie miał żadnych dokumentów. Wcześniej przebywał w Szwecji i Hiszpanii. Po krótkim pobycie w Dortmundzie skierowany został do Hamburga, gdzie w maju 2015 roku złożył wniosek o azyl.

26-letni obcokrajowiec, któremu odmówiono azylu, był zobowiązany do opuszczenia Niemiec, lecz ze względu na brak dokumentów nie można go było deportować. Obecni na konferencji prasowej przedstawiciele policji twierdzili, że migrant deklarował chęć dobrowolnego wyjazdu z Niemiec, jednak negocjacje z dyplomatycznym przedstawicielstwem Autonomii Palestyńskiej przeciągały się.

Zamachowiec wszedł krótko po godzinie 15 w piątek do supermarketu Edeka w dzielnicy Hamburga Barmbek. Ze sklepowej półki wziął długi kuchenny nóż, którym bez uprzedzenia zaatakował klientów. Rzucił się na 50-letniego mężczyznę i zadał mu kilka śmiertelnych ciosów, a następnie zranił dwie dalsze osoby przebywające w sklepie.

Po wyjściu ze sklepu atakował przypadkowych przechodniów, zadając im ciosy nożem. Kilku ścigającym go przechodniom udało osaczyć i obezwładnić napastnika, zanim zjawiła się policja. Reporter telewizji N24 podkreślił, że osoby, które przyczyniły się do zatrzymania nożownika, pochodziły z krajów arabskich.

Według Grote część z siedmiu rannych doznało poważnych obrażeń, jednak życie żadnego z nich nie jest zagrożone.

PAP/MoRo

Dlaczego Angela Merkel milczy na temat „strasznej sytuacji” w Polsce?

Ma to być przemyślana strategia, której celem jest to, żeby najbliższe wybory w Polsce wygrał Donald Tusk – wyjaśnia postępowanie kanclerz Merkel „Die Welt”.

 

Korespondent Radia WNET relacjonuje słuchaczom, co wypisują niemieckie media na temat reformy sądownictwa przeprowadzanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Sezon ogórkowy w pełni?

„Die Welt” zdradziła swoim czytelnikom to, o czym od dawna mówiła polska prawica, a czemu niemieckie media zawsze zaprzeczały. Otóż Niemcy próbują w różny sposób oddziaływać na sytuację wewnętrzną w Polsce. Dziennik ten „wysmażył długi materiał”, w którym tłumaczy, dlaczego Angela Merkel milczy na temat Polski. Ma to być przemyślana strategia, której celem jest to, żeby najbliższe wybory w Polsce wygrał Donald Tusk. Bezpośrednie zabranie głosu przez kanclerz Merkel w sprawie – jak ją się określa – „strasznej sytuacji” w Polsce tylko wzmocniłoby pozycję Jarosława Kaczyńskiego, a przecież nie o to Niemcom chodzi. [related id=32215]

„Niemieckim specjalistom od polskiej konstytucji wszystko, ale to wszystko kompletnie się myli”. Dlatego można darować „Spieglowi”, podanie informacji, że prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o reformie Sądu Najwyższego. W ogóle informacje podawane w Niemczech na temat tego, co jest zgodne, a co nie, z polską konstytucją, są kompletnie niezrozumiałe dla tych, którzy się na tym cokolwiek znają.

Z kolei „Bild” zarzuca, że Polska staje się republiką bananową, przy czym opisując, co się według niego dzieje w Polsce, nieustannie myli Sąd Najwyższy z sądami powszechnymi.

Czy elementem strategii Niemiec jest ultimatum postawione Polsce przez Fransa Timmermansa, „ulubionego” polityka Jana Bogatki, nie reprezentującego obecnie nikogo, bo jego partia w Holandii ostatnio otrzymała zaledwie 7 procent głosów?

Zapraszamy do słuchania korespondencji Jana Bogatki w dzisiejszym Poranku WNET w jego trzeciej części.

JS

„Właściwe”, „niesmaczne”, „wojownicze” – niemiecka prasa komentuje wystąpienie Trumpa na pl. Krasińskich w Warszawie

Wizyta Donalda Trumpa w Warszawie podzieliła niemieckich komentatorów. Dla jednych prezydent USA „dobrał właściwe słowa”, dla innych mowa była niesmaczna, jeszcze inni krytykują jej „wojowniczy” ton.

O „wyznaniu miłości Trumpa do kraju, który stanowi dla Europy problem” pisze serwis „Der Spiegel”. Decyzja o wyborze Warszawy na miejsce wystąpienia przed wizytą na szczycie G20 w Hamburgu nie jest przypadkiem, lecz „jednoznacznym gestem krytyki pod adresem Unii Europejskiej” – uznano.
Polska, zdaniem autorów materiału, jest obok Węgier krajem, w którym sceptycyzm wobec UE, podzielany także przez Trumpa, jest najsilniejszy. „Der Spiegel” zwraca uwagę, że Trump pochwalił Polskę jako kraj, który spełnia finansowe zobowiązania wobec NATO. Równocześnie prezydent wezwał inne kraje do zwiększenia wkładu w obronność.

Zdaniem „Spiegla” zgoda Waszyngtonu na zakup przez Polskę systemu Patriot jest „demonstracyjnym gestem” mającym wzmocnić zdolność Polski do obrony przed Rosją.

W Polsce, gdzie istnieje uzasadniony historycznymi doświadczeniami wielki lęk przed rosyjskim imperializmem, Trump „dobrał właściwe słowa”. „W dodatku jako gość narodowo-konserwatywnego eurosceptycznego polskiego rządu, (Trump) mógł się czuć jak wśród pokrewnych dusz” – pisze Richard Herzinger na łamach „Die Welt”.

Kierowane obecnie pod adresem Stanów Zjednoczonych zarzuty, że sprzedając Polsce rakiety Patriot i dostarczając jej gaz, chcą podzielić Europę, są – zdaniem komentatora – przejawem podwójnej moralności.

Jak zaznacza, „pęknięcie” (między Polską a Europą Zachodnią) jest skutkiem interesów energetycznych z Rosją zapoczątkowanych przez byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera i kontynuowanych przez obecną szefową niemieckiego rządu Angelę Merkel – „z pominięciem Europy Wschodniej”. Trudno się dziwić, że Polska bardziej liczy na „silne ramię Ameryki” niż na zachodnioeuropejskich sąsiadów – pisze Herzinger.

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” uważa, że Trump wygłosił w Warszawie przemówienie „w stylu wojny kultur”. Rdzeniem jego przesłania nie było potwierdzenie zobowiązań sojuszniczych, lecz ostrzeżenie przed wewnętrznym zagrożeniem dla Zachodu, będącym następstwem zaniedbania tradycji i wartości – uważa Reinhard Veser.

Jego zdaniem w tej opinii „tkwi ziarenko prawdy”. Świadomość, że wolność i demokracja nie są oczywistością, lecz wartością, o którą trzeba stale walczyć, uległa w części zachodniej opinii publicznej zapomnieniu – twierdzi komentator. „Polska, która w XX wieku została spustoszona przez oba wielkie totalitaryzmy i w beznadziejnej sytuacji stawiała opór, jest dobrym miejscem, żeby przypomnieć o wartości woli wolności” – czytamy w FAZ.

„Porównywanie obecnej sytuacji Zachodu z polskimi powstańcami z 1944 roku, jak uczynił to Trump, jest jednak nie na miejscu, żeby nie powiedzieć niesmaczne” – ocenia Veser.

Jak tłumaczy, polscy powstańcy walczyli „z odwagą zwątpienia i perspektywą pewnej śmierci” przeciwko „mającym przewagę, pozbawionym skrupułów niemieckim okupantom”. „Nazywane Zachodem kraje Europy i Ameryki Północnej nie są przez nikogo okupowane, lecz są stosunkowo dobrze funkcjonującymi krajami, w których większość ludzi, pomimo ekonomicznych i socjalnych trudności i pomimo zagrożenia przez islamski terroryzm, żyje dobrze i pewnie” – uważa autor.

Veser przypomina, że Trump domagał się w Warszawie poszanowania dla „rodziny, wolności, kraju i Boga” i zaznacza, że te konserwatywne wartości mają w wolnym społeczeństwie swoje miejsce.

Prawdziwym zagrożeniem dla Zachodu są jednak – zdaniem publicysty – te siły, które „jak Trump i jego duchowi pobratymcy w polskim rządzie rozkoszują się fantazjami o upadku świata i reagują niepohamowaną agresją na wszystkich, którzy inaczej widzą świat”. Gwizdy, którymi zwolennicy polskiego rządu powitali Lecha Wałęsę, są tego „smutnym przejawem” – kończy swój komentarz Reinhold Veser na łamach FAZ.

„Trump wygłosił wojowniczą, ociekającą krwią mowę, naszpikowaną metaforami walki i przeżycia oraz licznymi wspomnieniami frontowymi z drugiej wojny światowej”

– pisze Anna Sauerbrey w „Tagesspieglu”. Jak zaznacza, było to związane z miejscem wystąpienia – Pomnikiem Powstania Warszawskiego, jednak jej zdaniem obraz świata przedstawiony przez prezydenta USA „nie musiał wypaść tak dramatycznie”.

W nowym porządku światowym „liczy się nie walka kultur między dobrem i złem, lecz gotowość do dialogu” – zauważa komentatorka. „Czy Trump zdoła się w Hamburgu tego nauczyć?” – pyta.

„Dla prawicowego rządu w Polsce wypad (Trumpa) do Polski w drodze na szczyt G20 był sukcesem. Rząd jest skłócony z Komisją Europejską i wieloma rządami w Europie Zachodniej. Wizyta Trumpa miała pokazać: nie jesteśmy osamotnieni” – piszą Daniel Broessler i Florian Hassel w „Sueddeutsche Zeitung”.

Zdaniem komentatorów, stratedzy w Waszyngtonie dążą do identycznego celu. Hasło Trumpa „America first” (Ameryka przede wszystkim) miało zostać uzupełnione: „Ameryka przede wszystkim, ale nie sama”.

Gazeta niemieckich kół gospodarczych „Handelsblatt” zarzuca Trumpowi, którego nazywa „osobą nienawidzącą UE”, „atak na jedność UE” i ostrzega, że jest to niebezpieczna gra. Trump chce za pomocą swojej strategii „America first” uczynić USA ponownie jedynym supermocarstwem. To szalenie niebezpieczna polityka w czasach, gdy wszystko się zmieniło – czytamy. Za równie niebezpieczne komentator uznał zmianę polityki wobec Moskwy. „Zmiana tonu wobec Rosji stanowi zagrożenie dla Niemiec i Europy” – czytamy w „Handelsblatt”.

PAP/MoRo

Niemiecki Bundestag przyznał homoseksualistom prawo do zawierania prawnie ważnych związków małżeńskich

Bundestag przyznał parom homoseksualnym prawo do zawierania związków małżeńskich. Za projektem ustawy zmieniającej odpowiednie zapisy kodeksu cywilnego głosowało w piątek 393 z 623 głosujących.

Za głosowali posłowie SPD, Lewicy i Zielonych oraz część deputowanych CDU/CSU. Posłowie chadecji, którym władze partii umożliwiły w tej sprawie możliwość głosowania „zgodnie z własnym sumieniem”. Dlatego aż 84 posłów CDU/CSU zagłosowało wbrew statutom partii, do której należą. Przeciwko ustawie głosowało 226 posłów z klubu CDU/CSU. [related id=”6293″]

„Otwarcie instytucji małżeństwa jest ważnym społeczno-politycznym postępem” – powiedział szef klubu parlamentarnego SPD Thomas Oppermann podczas debaty w parlamencie.

„Zgodnie z własnym sumieniem nigdy nie podpiszę niczego, co jest małżeństwem dla wszystkich” – powiedział szef klubu parlamentarnego CDU/CSU Volker Kauder.

Kanclerz Angela Merkel poinformowała, że głosowała przeciwko.

Po zmianie paragraf 1353 brzmi: „Małżeństwo zawierają dożywotnio dwie osoby różnej lub tej samej płci”.

Pary homoseksualne mogą od 2001 roku zarejestrować swój związek. Mają też szereg przywilejów dotyczących m.in. spraw spadkowych i wspólnego rozliczania podatków. Na całkowite zrównanie ich związków z małżeństwem, w tym na adopcję dzieci, do zeszłego poniedziałku Merkel nie wyrażała zgody.

PAP/MoRo

Donald Trump: Helmut Kohl był przyjacielem i sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i zwolennikiem relacji transatlantyckich

Kanclerz Niemiec Helmut Kohl był przyjacielem i sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, gdy przewodził Niemcom przez 16 decydujących lat – przekazał w piątek prezydent USA Donald Trump.

Helmut Kohl był „nie tylko ojcem zjednoczenia Niemiec, lecz także orędownikiem Europy i stosunków transatlantyckich” – przekazał amerykański prezydent.

[related id=”25071″]

Jak poinformował niemiecki dziennik „Bild”, były kanclerz federalny Niemiec i przewodniczący Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej zmarł w piątek rano w swym domu w Ludwigshafen w Nadrenii-Palatynacie, w wieku 87 lat.

Kohl sprawował urząd kanclerza od 1982 do 1998 roku. 16-letni okres jego rządów obejmuje kluczowe wydarzenia związane z okresem zimnej wojny i zjednoczeniem obu państw niemieckich.

PAP/JN

Niemiecka lewica Die Linke: Likwidacja NATO, wycofanie Budeswehry z misji zagranicznych, Krym jest rosyjski

Die Linke przyjęła w niedzielę na zjeździe w Hanowerze program wyborczy, w którym chce likwidacji NATO, 75-procentowego podatku dla najbogatszych, podniesienia socjalu i wycofania wojska z misji.

Zdecydowana większość delegatów Niemieckiej Lewicy (Die Linke) odrzuciła wniosek krytykujący Rosję za aneksję Krymu.

„Chcemy gruntownie zmienić kierunek polityki w kraju” – powiedziała szefowa klubu parlamentarnego Lewicy Sahra Wagenknecht, podsumowując trzydniowy kongres partii.

„W wyborach do Bundestagu 24 września Lewica chce zdobyć co najmniej 10 procent głosów. Cztery lata temu postkomuniści uzyskali 8,6 procent. – Musimy być tak silni, by po wyborach móc wywrzeć presję na inne partie – podkreśliła Wagenknecht. Liczący sto stron program nosi tytuł: „Socjalnie. Sprawiedliwie. Pokój”.

Delegaci opowiedzieli się za podniesieniem płacy minimalnej z 8,84 do 12 euro za godzinę i ustaleniem minimalnej emerytury na poziomie 1050 euro. Program przewiduje likwidację służb wywiadowczych.

Lewica krytykuje sankcje wobec Rosji oraz rozlokowanie wojsk NATO na wschodnich rubieżach Sojuszu. Wniosek o skrytykowanie aneksji Krymu przez Rosję został odrzucony większością głosów.

Jedyną szansą na udział Lewicy we władzy byłoby utworzenie koalicji z SPD i Zielonymi. Z aktualnych sondaży wynika, że taka koalicja nie ma większości potrzebnej do utworzenia rządu. Program polityki zagranicznej tej partii, w tym likwidacja NATO, uniemożliwia praktycznie takie porozumienie.

PAP/MoRo

 

Niemcy / Pożar w ośrodku dla uchodźców w Bremie. Czternaście osób zostało rannych, wśród nich dziesięcioro dzieci

W piwnicy 5-piętrowego budynku w nocy z soboty na niedzielę zapalił się pojemnik na śmieci, od którego rozprzestrzenił się pożar.14 osób odniosło obrażenia. Nie wiadomo, czy było to podpalenie.

Straż pożarna informowała wcześniej o 37 rannych, jednak większość mieszkańców ośrodka, którzy zgłosili się do szpitala, nie doznała zdaniem lekarzy żadnych obrażeń.

Najciężej poszkodowane dziecko musiało zostać zaintubowane.

[related id=”21401″]

W piwnicy pięciopiętrowej kamienicy palił się pojemnik na śmieci. Strażacy ugasili ogień pół godziny po otrzymaniu sygnału. Ewakuowali za pomocą drabin ośmiu mieszkańców, którym dym uniemożliwiał opuszczenie ich pomieszczeń. Pozostali mieszkańcy ośrodka wydostali się z budynku na własną rękę.

Ośrodek prowadzony był przez organizację Caritas. Dom nie nadaje się obecnie do zamieszkania. W akcji ratowniczej uczestniczyło 70 strażaków i 27 pojazdów.

PAP/JN

Euro, które chcemy wprowadzić, choć sami o tym nie wiemy, i przekręcona brzytwa. Niemcy konfabulują i pouczają Polskę

Manfred Weber, wpływowy polityk niemiecki w Brukseli, powiedział: „Ja sobie nie wyobrażam, by Polacy i Czesi nie życzyli sobie euro”. Tak, chcemy, ale nie na rynku – w Poranku Wnet mówił Jan Bogatko.

Korespondent Radia Wnet w Niemczech przedstawił ciekawą ewolucję zapatrywań naszych zachodnich sąsiadów w kwestii przynależności Polski do strefy euro.

– Kiedyś mówiono, że euro nie może zostać wprowadzone w Polsce z uwagi na słabe wyniki gospodarcze naszego kraju. Teraz się okazuje, że rząd, który podobno nie miał ekspertów, notuje znakomite wyniki. Pojawiły się więc wołania, że Polska musi natychmiast znaleźć się w klubie euro, aby przejąć odpowiedzialność za wspólną, europejską walutę.

W radiowym felietonie Jana Bogatki pojawił się także wątek pokrętnego relacjonowania przez prasę niemiecką konfliktu między, byłym już, księdzem Jackiem Międlarem a posłanką Nowoczesnej Joanną Scheuring-Wielgus. Odwołania do użycia brzytwy, którego użył dawny kapelan narodowców, dotyczyło obcinania włosów kobietom wdającym się za okupacji w relacje z Niemcami. Tymczasem „Die Welt” sugeruje, iż było to nawoływanie do zabicia posłanki.

Korespondent „Die Welt” w Warszawie nie omieszkał opatrzyć swojego artykułu komentarzem politycznym. – Czytam, że to pod rządami PiS Jacek Międlar i inni reprezentanci podobnych poglądów rozwijają się w Polsce – mówił Jan Bogatko.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

aa